Hawksley Elizabeth - Szarada.pdf

(913 KB) Pobierz
Microsoft Word - Hawksley Elizabeth - Szarada
Elizabeth Hawksley
SZARADA
344359021.002.png
1
Rozkołysany faeton przemkn Ģ ł tu Ň przy chodniku, mijaj Ģ c o włos chłopca tocz Ģ cego ulic Ģ
wózek z pomara ı czami. Rozległ si ħ stłumiony okrzyk młodej damy, która wła Ļ nie zamierzała
przej Ļę przez ulic ħ , podkre Ļ lony potokiem mało wyszukanych przekle ı stw handlarza owoców,
którego cały ładunek rozsypał si ħ kaskad Ģ po bruku. Powóz zatrzymał si ħ , wo Ņ nica zeskoczył z
kozła i, odesławszy lokajczyka do rozsypanych pomara ı czy, sam pospieszył na pomoc damie.
Dama owa stała na chodniku, tupi Ģ c gniewnie nó Ň k Ģ ; nie mogła mi ħę wi ħ cej ni Ň
siedemna Ļ cie lat, jak zauwa Ň ył wła Ļ ciciel faetonu. ĺ liczna jak licho i to nie w pospolitym stylu -
kasztanowe loki, błyszcz Ģ ce zielone oczy o morskim odcieniu, Ň ywa, pełna wyrazu twarzyczka.
Ubrana była w przesadnie skromn Ģ , lecz kosztown Ģ sukni ħ odpowiedni Ģ dla młodej osoby
wła Ļ nie wkraczaj Ģ cej w towarzystwo, zielon Ģ pelis ħ spacerow Ģ i wdzi ħ czny kapelusik z
jasnozielonej słomki, spod którego wymykały si ħ niesforne loki. Miała w sobie, jak zauwa Ň
nasz d Ň entelmen, nie tylko wdzi ħ k słodkiego kociaka, lecz zapewne i koci Ģ niezale Ň no Ļę .
- Ale Ň panie, upu Ļ ciłam przez pana moje pudła na kapelusze!
- A pani, panienko, nie patrzyła, dok Ģ d idzie - odparował d Ň entelmen z irytuj Ģ cym
spokojem. – No ju Ň , pudełkom nic si ħ nie stało. Ale panienka z pewno Ļ ci Ģ nie jest tu sama?
Gdzie panienki słu Ň ba? A mo Ň e - dodał kpi Ģ co - uciekła panienka z lekcji?
- Z lekcji! - Młoda dama wyprostowała si ħ prezentuj Ģ c dumnie całe swoje pi ħę stóp i
półtora cala.
- Mam siedemna Ļ cie lat, prosz ħ pana. Tej wiosny zaczn ħ bywa ę w towarzystwie. Poza
tym jest ze mn Ģ moja kuzynka. - Wskazała za siebie na dam ħ w czerni wychodz Ģ c Ģ wła Ļ nie ze
sklepu.
- Araminto! Co si ħ znowu stało? - Głos damy był mi ħ kki, melodyjny i czaił si ħ w nim
Ļ miech.
- Pan pozwoli, moja opiekunka - rzekła triumfalnie Araminta, niczym magik wyci Ģ gaj Ģ cy
królika z kapelusza pod koniec niezbyt udanego seansu.
Przedstawiona w ten sposób dama podeszła do nich i poło Ň yła uspokajaj Ģ co r ħ k ħ na
344359021.003.png
ramieniu Araminty. D Ň entelmen ledwie raczył na ni Ģ zerkn Ģę , uznaj Ģ c j Ģ z góry za ubog Ģ krewn Ģ ,
pewnie nudn Ģ i pozbawion Ģ gustu. W istocie była to opinia wielce niesprawiedliwa.
Filida Gainford miała lat dwadzie Ļ cia pi ħę i od kilku ju Ň lat była wdow Ģ . Jej okryta krep Ģ
sylwetka była smukła i elegancka. Włosy miała rdzawe, o gł ħ bokim odcieniu, i jasn Ģ cer ħ , która
czasem idzie z tym kolorem w parze. Oczy miała zielone, jak jej kuzynka, lecz podczas gdy
spojrzenie Araminty było jasne i Ň ywe, oczy Filidy, ciemnozielone z orzechowymi plamkami,
nadawały jej twarzy szczególny wyraz. Twarz miała doskonale owaln Ģ , ale czer ı krepy
znamionuj Ģ ca jej wdowie ı stwo pozbawiała j Ģ barwy i nadawała jej ton niemal wyblakły. Je Ļ li
przeoczyło si ħ inteligencj ħ wyzieraj Ģ c Ģ z tych zielonych oczu i humor czaj Ģ cy si ħ w k Ģ cikach ust,
łatwo było j Ģ odrzuci ę jako niegodn Ģ zainteresowania.
Filida ogarn ħ ła spojrzeniem nieznajomego. Stał przed ni Ģ m ħŇ czyzna wysoki, góruj Ģ cy
nad drobn Ģ Aramint Ģ o dobr Ģ stop ħ i niepokoj Ģ co przystojny. Zauwa Ň yła burz ħ jasnych
kr ħ conych włosów, uło Ň onych w artystycznym nieładzie wedle ostatniej mody, ciemnoniebieskie
oczy i kształtne usta o stanowczym wyrazie, drgaj Ģ ce leciutko z rozbawienia, gdy tak spogl Ģ dał
w dół na Aramint ħ . Ubrany był w oliwkowy płaszcz z wykładanym kołnierzem, jedwabn Ģ
kamizelk ħ ze skórzanymi wypustkami i obcisłe płowe spodnie oraz czarne wysokie buty. Filida
nie musiała ogl Ģ da ę herbu na drzwiach faetonu, by wiedzie ę , Ň e temu człowiekowi trudno
dorówna ę maj Ģ tkiem i urodzeniem.
Poczuła cie ı zainteresowania, ale natychmiast go stłumiła. W tym wyrazie pogardliwego
znu Ň enia całym Ļ wiatem, tej niezno Ļ nej wy Ň szo Ļ ci nad pomniejszymi Ļ miertelnikami było co Ļ , co
bole Ļ nie przypominało Filidzie jej zmarłego m ħŇ a. Taki człowiek nie zawahałby si ħ zniszczy ę
ka Ň dego, kto wszedłby mu w drog ħ , nie nale Ň ało da ę si ħ zwie Ļę jego miłej powierzchowno Ļ ci i
urokowi - a Filida przyznawała ze smutkiem, Ň e tego akurat miał nieznajomy pod dostatkiem. Jej
obawy potwierdzały si ħ - zadanie opiekowania si ħ młod Ģ kuzynk Ģ zapowiadało si ħ trudno.
Stawało si ħ oczywiste, Ň e Araminta, panna kapry Ļ na, rozpieszczona i Ļ liczna jak z obrazka - nie
mówi Ģ c ju Ň o jej wspaniałym posagu - stanie si ħ jedn Ģ z atrakcji sezonu. D Ň entelmen, którego
miała przed sob Ģ , otwierał dług Ģ zapewne list ħ przyszłych wielbicieli.
Jak Ň e ona, Filida, miała sobie z tym poradzi ę ? Całe Ň ycie, nie licz Ģ c krótkiego okresu
mał Ň e ı stwa, sp ħ dziła w cichym, wiejskim zak Ģ tku w Gloucestershire. Nie przywykła do Ň ycia w
towarzystwie. Co prawda babcia uwa Ň ała, Ň e w wieku lat dwudziestu pi ħ ciu dorosła ju Ň do
opiekowania si ħ Araminta, ale Filida znała siebie dobrze i wiedziała, Ň e w towarzystwie czuje si ħ
344359021.004.png
zawstydzona i skr ħ powana, zwłaszcza je Ļ li owo „towarzystwo” jest stanowczo za przystojne.
Uratowało Filid ħ jej poczucie humoru. Mo Ň esz sobie by ę pi ħ kny jak Adonis, pomy Ļ lała
kwa Ļ no, ale jeste Ļ te Ň nadzwyczaj bezczelny, skoro o Ļ mielasz si ħ patrzy ę na mnie tak
pogardliwie! Była teraz pewna, Ň e stoj Ģ cy przed ni Ģ m ħŇ czyzna jest o sobie znacznie lepszego
zdania ni Ň ona o nim.
- Araminto, czy znasz tego pana? - zapytała stanowczym tonem.
- Nie, nie znam! I wcale nie jestem pewna, czy chc ħ go zna ę ! Jest arogancki, wyniosły i
powozi zbyt ostro. Ma przy tym czelno Ļę uwa Ň a ę mnie za uczennic ħ . Wszystko przez t ħ okropn Ģ
bur Ģ pelis ħ !
- Zechciej pami ħ ta ę o manierach, prosz ħ ci ħ , Araminto.
- Mówiłam babci - ci Ģ gn ħ ła dziewczyna, nie zwracaj Ģ c uwagi na opiekunk ħ - je Ň eli ma si ħ
mój wzrost, trzeba czego Ļ bardziej, no... rzucaj Ģ cego si ħ w oczy. Inaczej nikt mnie nie zauwa Ň y.
D Ň entelmen wydawał si ħ rozbawiony.
- Nie wyobra Ň am sobie, by ktokolwiek mógł pani Ģ przeoczy ę , panno... hm?
- Stukeley - przedstawiła si ħ Araminta - a to moja kuzynka, pani Gainford.
- Gainford? Czy z Gainfordów z Avenell?
- Jestem wdow Ģ po kapitanie Ambro Ň ym Gainford.
- Ach tak. - D Ň entelmen zmarszczył czoło, lecz nic ju Ň nie powiedział.
Filida popatrzyła na niego, ogarni ħ ta nagłym niepokojem. Jej m ĢŇ zgin Ģ ł pod Waterloo
ledwie trzy miesi Ģ ce po Ļ lubie i cho ę to smutne wydarzenie miało miejsce ju Ň blisko dwa lata
temu, jakie Ļ uprzejme kondolencje byłyby na miejscu. Tymczasem ten patrz Ģ cy na wszystko z
góry zuchwalec milczał, zaciskaj Ģ c wargi, jakby chciał zatrzyma ę cisn Ģ ce mu si ħ na usta słowa.
- Czy znał pan mojego m ħŇ a? - zaryzykowała Filida.
- Nie.
- No có Ň - wtr Ģ ciła si ħ niezadowolona Araminta, patrz Ģ c to na jedno, to na drugie. Była na
tyle młoda i ładna, by oczekiwa ę , Ň e jej osoba pozostanie w centrum uwagi. - My si ħ
przedstawiły Ļ my. A pan, je Ļ li wolno spyta ę , kim pan jest?
- Nazywam si ħ FitzIvor - odpowiedział krótko.
- Lord Hereward FitzIvor.
Wielkie nieba, pomy Ļ lała Filida, a wi ħ c to jest lord Hereward FitzIvor. Co to babcia
mówiła o nim wczoraj wieczorem? Arystokrata par excellence, znany w najlepszych klubach
344359021.005.png
sportowych, mistrz jazdy powozem i najlepsza partia w ci Ģ gu ostatnich o Ļ miu czy dziesi ħ ciu lat.
Był młodszym bratem hrabiego Gifford, ale dysponuje własnym poka Ņ nym maj Ģ tkiem, jako Ň e
razem z urod Ģ swojej matki odziedziczył te Ň jej fortun ħ .
Nic o tym nie wiedz Ģ c, lord Hereward stał te Ň wysoko w Ļ ród panów zaliczanych przez
babci ħ do grona kandydatów na m ħŇ a Araminty.
- No, no! - zawołała figlarnie Araminta, kiedy wraz z Filida znalazły si ħ w ko ı cu w ich
powozie.
- O Ļ wiadczam, Ň e lord Hereward zd ĢŇ ył ju Ň nie Ņ le zawróci ę mi w głowie! A tobie, Fil?
Filida nie oparła si ħ refleksji, Ň e jego wspaniałe maniery nie skłoniły go do zaofiarowania
si ħ z pomoc Ģ w niesieniu pudeł i Ň e podczas gdy Araminta została potraktowana z wszelkimi
honorami, j Ģ pozostawiono w tyle z poka Ņ n Ģ liczb Ģ niepor ħ cznych paczek. No có Ň , taki pi ħ kni Ļ
nie mógł si ħ przecie Ň zni Ň y ę do d Ņ wigania pakunków w publicznym miejscu. Zachichotała nagle,
wyobra Ň aj Ģ c sobie t ħ eleganck Ģ posta ę uginaj Ģ c Ģ si ħ pod stert Ģ pudeł; poczucie humoru
pospieszyło na pomoc ura Ň onej godno Ļ ci.
- Z czego si ħ Ļ miejesz? - spytała Araminta.
- Nic takiego. Niem Ģ dra my Ļ l, niewarta powtórzenia. Ale owszem, przyznaj ħ , Ň e lord
Hereward to bardzo atrakcyjny m ħŇ czyzna. Chocia Ň mnie osobi Ļ cie niezbyt si ħ spodobał.
- Ale on jest taki przystojny! - zawołała Araminta, z otwarto Ļ ci Ģ , na jak Ģ mog Ģ sobie
pozwoli ę tylko siedemnastolatki.
- Przystojny jest ten, kto post ħ puje jak przystoi, - odparła Filida, próbuj Ģ c wyrzuci ę z
my Ļ li te rozbawione bł ħ kitne oczy.
- Wobec mnie zachował si ħ zupełnie jak przystoi! Czy my Ļ lisz, Ň e naprawd ħ zło Ň y nam
wizyt ħ , jak zapowiedział? Co te Ň babcia na to powie?
Pani Osborne, babka Filidy i Araminty, była dam Ģ , która w ludziach budziła tyle Ň obawy,
co niech ħ ci. Była nadzwyczaj bogata, zdecydowana w pogl Ģ dach i pozbawiona wszelkich
skrupułów w d ĢŇ eniu do swoich celów. Nale Ň ała do osób, które musz Ģ nad innymi dominowa ę i
skupiaj Ģ wokół siebie ludzi o słabszej woli. Do tego grona nale Ň ały mi ħ dzy innymi lady Albinia
Marchmont, dama dworu królowej Szarlotty, a tak Ň e Ň ona generała Marmaduke’a Vavasour, oraz
dama b ħ d Ģ ca zaufan Ģ lady Jersey. Popa Ļę w niełask ħ u pani Osborne uchodziło za rzecz
niem Ģ dr Ģ , dysponowała ona bowiem wielkimi wpływami i nigdy nie wahała si ħ ich u Ň y ę .
Pani Osborne miała dwie wnuczki - Aramint ħ Stukeley i Filid ħ Gainford. Araminta była
344359021.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin