Baszkiewicz Polska czasów Łokietka.rtf

(89 KB) Pobierz


BIBLIOTEKA Wiedzy HISTORYCZNEj


JAN BASZKIEWICZ

POLSKA  CZASÓW ŁOKIETKA


HISTORIAPOLSKI

  warszAwA
WIEDZA POWSZECHNA


Obwoluta, okładka, karta tytułowa
  J. CZ. BIENIEK


  Redaktor: ADELA KONIKWSKA
Redaktor techniczny: JANINA HilMER
  Korektor: JADWIGA DAREWSKA

  Printed in Poland

  PW "Wiedza Powszechna" Warszawa 1968. Vydanie I.
Nakład 8000-ł-299 egz. Obj. 12,75 ark. wyd., 12,5 ark. druk.
Papier druk. sat. kl. IV, ?0 g, 51X86 z f-ki w Kluczach
Oddano do składania 29. I. 68. Podp. do druku 17. 6. 68
  Druk ukończono w lipcu 1968
Katowicka Drukarnia Dziełowa, Katowice, ul. 3 Maja 12
Zam. 25B/20. II. 1988. K-14 . cena zł 17;

 

Moim zamysłem było przedstawienie dziejów politycznych Pol-
ski za Władysława Łokietka. Odwołuję się do historii ekonomicz-
nej czy ustrojowej jedynie w tym celu, by wyjaśnić wydarzenia
polityczne. Czasy Łokietka, rozpatrywane z tej perspektywy mają
wiele cech wyróżniających, nie stanowią natomiast odrębnego
okresu w naszych dziejach gospodarczych, ustrojowych czy kultu-
ralnych. Dla historii politycznej Polski były doniosłym i wyraźnie
zarysowanym zakrętem; obserwowane pod innym kątem, są czę-
ścią dłuższego odcinka taśmy czasu albo też okresem przejścio-
wym.
  Władysław Łokietek zasługuje na to, aby stać się jednym z bo-
haterów tego opowiadania. Rola odnowiciela autorytetu mo-
narchii nie przypadła mu z łaskawego daru fortuny; odegrał ją
dzięki swej energii, wytrwałości, patriotyzmowi. Na działaniach
tego władcy, kierującego zjednoczeniowym wysiłkiem, skupiam
znaczną część uwagi.
  Drugim bohaterem książki jest polskie społeczeństwo przełomu
XIII i XIV wieku. Chciałem, by za każdym poruszeniem głów-
nych figur na politycznej szachownicy można było dostrzec dąże-
nia i zamysły wielkich grup społecznych, ich polityczne sympa-
tie i antypatie, ich narodowe aspiracje. Bez nich nic nie znaczy
przedsiębiorczość, odwaga i wytrwałość jednostek.
  Czasy Władysława Łokietka od dawna pociągały wyobraźnię
badaczy. Mimo to trudno naszą wiedzę o tym okresie uznać za do-
skonałą. Nieszczęsna małomówność, a niekiedy wręcz bałamutność
źródeł historycznych rodzi wciąż nowe hipotezy i dyskusje.
  Głosem w tych sporach była i moja monografia o zjednoczeniu
państwa polskiego na przełomie XIII i XIV wieku. Wracając do
7


tematyki zjednoczeniowej po piętnastu blisko latach, nie powta-
rzam tez tamtej pracy. Książka sprzed piętnastu lat miała szczę-
ście do dysku:sji naukowej, skłoniła do zabrania głosu wielu świe-
tnych znawców polskiego średniowiecza. Ukazały się o niej arty-
kuły recenzyjne i omówienia, między innymi Kazimierza Ty-
mienieckiego, Gerarda Labudy, Zdzisława Kaczmarczyka, Sta-
nisława Romana, Kazimierza Jasińskiego, Stanisława Trawkow-
skiego. W toku dalszych badań nad XIII i XIV wiekiem liczni
badacze wracali do poruszonych przeze mnie spraw, krytykowali
mój pogląd i uzupełniali obraz problemu. Wiele moich hipotez wy-
padło zarzucić, wiele opinii trzeba było sprostować. Mam świado-
mość, że i w tej rozprawce sporo jest rzeczy dyskusyjnych.

8
POLSKA KSIĄżęCA


  W połowie XIII wieku Polska była luźnym zbiorem jedenastu
dzielnic książęcych: Do końca poprzedniego stulecia władali kra-

jem książęta Polski (duces Poloniae). W wieku XIII są już tylko
książęta Mazowsza, Krakowa i Sandomierza, Wielkopolski, Ślą-
ska. Ta zmiana tytulatury stanowi symbol partykularyzmu, za-
cieśnienia ambicji, zatraty państwowej jedności.
  Ostatnie szczątki owej jedności, trwające w instytucji zwierz-
chniego księcia czy też wieIkiego księcia, tego, który władał Kra-
kowem, zanikły bez rewolucji i wstrząsów politycznych w pier-
wszych dziesięcioleciah XIII wieku. Jeśli dokonało się to tak spo-
kojnie i niemal niepostrzeżenie, to tylko z racji utraty przez
zwierzchnich książąt realnych wpływów; z ich władzy odcedzona
została wszelka prawdziwa treść.
  Można wszakże wątpić, czy określenie "Polska książęca" odpo-
wiada ówczesnej sytuacji, czy trafniejsze nie byłoby nazwanie
tamtej Polski możnowładczą. Bo przecież nie co innego, jak po-
tęga wielmożów, najpierw społeczna, potem i polityczna przesą-
  dziły o zaniku władzy wielkoksiążęcej, o utrvalaniu się podzia-
  łów dzielnicowych, o krajaniu na mniejsze części dzielnic synów
  Krzywoustego i osłabnięciu władczej pozycji książąt.
  Owi wielmoże - to nie tylko wielcy właściciele ziemscy i dygni-
  tarze państwa w jednej osobie, to także dostojnicy kościelni,
  wspierani emancypującą się spod świeckiej przewagi siłą mate-
  rialną i duchową Kościoła. Ich interes stawał się wytyczną pań-
  stwowej polityki, ich aspiracje określały kształt i działanie wła-
dzy książęcej. Gdy wczesna monarchia Bolesławów spełniła swe
zadania fundatora nowego ustroju, ustąpiła systemowi dzielni-
cowemu, lepiej dostosowanemu do potrzeb i ambicji możnych. To

9


możni panowie przecież paraliżowali władcze ambicje Władysława
Wygnańca czy Mieszka Starego, to oni z lojalnością nie pozba-
wioną przymieszki obłudy bronili praw młodszych książąt prze-
ciw starszym i silniej trzymającym cugle władzy; im to wygod-
niej było podlegać władcom słabszym i bardziej ustępliwym,
mniej doświadczonym i mającym wobec możnych długi wdzięcz-
ności.
  Potężne siły społeczne doprowadziły więc do upadku instytucję
zwierzhniej władzy, która ogarniała swym wpływem cały kraj,
i pogłębiły podział dzielnicowy Polski. Była w tym zresztą szansa
pewnej stabilizacji vładzy, gdy utrwaliły się w swych ziemiah
linie książąt małopolskich, wielkopolskich, mazowieckich itd.
i gdy władcy polscy prześtali wśród ostrych konfliktów uganiać
się za mirażem władzy księcia zwierzhniego. Po śmierci Leszka
Białego ten rozdział historii politycznej był już definitywnie
zamknięty. Jeśli źródła ruskie do końca XIII wieku nazywały nie-
kiedy książąt krakowskich "wielkimi książętami", to było w tym
jeśli nie wspomnienie lepszych czasów.
  Dawniejsi historycy chętnie ma-
  lowali Wiek postępu epokę rozbicia dzielni-
cowego najczarniejszymi barwami, dostrzegając w niej wyłącz-
nie zastój i degradację Polski, ongiś wielkiej monarhii. Tkwiła
w takim spojrzeniu jednostronność starszej historiografii, zapa-
trzonej przede wszystkim w obraz dziejów politycznych narodu.
Z polityczno-państwowego punktu widzenia wiek XIII był z pew-
nością stuleciem regresji; wrócę jeszcze do tego tematu. Ale
słusznie chyba nowsze badania historyczne oddają sprawiedli-
wość temu stuleciu; podkreślając rosnący dorobek społeczeństwa
polskiego w sferze kultury materialnej i duchowej.
  Samo zjawisko rozbicia dzielnicowego nie było pozbawione po-
,zytywnych skutków. Mniejsze formacje państwowe sprzyjały oży-
wieniu tętna lokalnych aktywności, tworzeniu nowych ośrodków
kultury, powszechniejszemu udziałowi ludzi w życiu społecznym.
Dwory książęce, ustalające się w mniej dotąd ważnych ośrodkach,
dawały im wielką szansę. Obok rezydencji książęcych wyrastać
zaczęły mniejsze dwory dostojników państwowych i kościelnych,
wielkich właścicieli, pragnących z bliska wywierać wpływ na rzą-
dy. Pod koniec XIII wieku kilka dzielnic; najbogatszych, najrząd-

10

niejszych i najsilniejszyh ideowo rywalizowało o pierwszeństwo
w zamierzeniu wielkiego formatu: skupieniu ziem polskich w jed-
nym organizmie państwowym. To świadczy o dość wyrównanym
rytmie przemian w wielu regionach kraju:
  Rozbicie dzielnicowe nie powstrzymało szybkiego tętna rozwoju
ekonomicznego, którym pulsowała Polska w XIII stuleciu. Do-
skonalenie się narzędzi i technik produkcyjnych szło w parze ze
świadomymi działaniami książąt, wielkich państw i Kościoła,
.zmierzającymi ku lepszej organizacji życia gospodarczego tak na
wsi, jak w miastach. Rosnące zróżnicowanie ludności rolniczej
i producentów rzemieślniczych dowodzi postępu w podziale pracy,
rodzenia się nowych form i gałęzi wytwarzania. Rzemiośło zrobiło
skok ogromny. Nazwano kiedyś wiek XIII w Polsce stuleciem
młynów. Wykorzystanie siły wody w rzekach i strumieniach, siły
wiatru do poruszania wiatraka - wsparło tradycyjne techniki
ręczne. Młyn był jeszcze u shyłku XII wieku ogromną rzadko-
ścią, nawet na Śląsku, o. czym pisał jako o stanie dawno minio-
nym cysterski mnich z Henrykowa w drugiej połowie XIII stule-
cia. Dodajmy, że młyn służył nie tylko do przemiału, zastępując
prymitywne żarna, lecz dawał też źródło siły warsztatom meta-
lurgicznym i sukienniczym, garbarniom i tartakom.
  Doskonalące się narzędzia żelazne - wyrób zawodowych rze-
mieślników - ułatwiały powiększanie areału ziemi uprawnej.
  Siekiera karczująca las rozszerzała horyzont mieszkańca wsi, poz-
walała poddać pod pług nowe ziemie, powiększyć rzadkie osad-
  nictwo o nowe gospadarstwa i wsie. Porządkowano coraz chętniej
  stan gruntów; komasacje, trójpolówka, lepsze sytuowanie wsi-
  to charakterystyczne dla XIII wieku procesy. Przyciąganie z Za-
  chodu osadników chłopskich przyspieszało te przemiany. Dalszym
  impulsem stała się nowa organizacja wsi na prawie niemiećkim
  (czynszowym), regulująca sytuację chłopa wewnątrz wsi i w sto-
  sunku do pana gruntu. System ten przejmowały lub powoli ada-
  ptowały się do jego zasad stare wsie polśkie. Proces ów nie prze-
  biegał spokojnie i łagodnie; o urządzenie wsi, o wysokość chłop-
  skich obciążeń toczyły się nieraz ostre konflikty. Tylko słabe
  ich echa dotrwały w źródłach do naszych czasów.
  Zarówno gospodarstwo dominialne, jak nowe, czynszowe go-
  spodarstwo chłopskie zdolne było coraz więcej zboża i mięsa pro-
11


dukować na sprzedaż. Ale też coraz bardziej rozszerzały się możli-
wości zbytu wskutek wzrostu liczby ludności w miejskich śku-
piskach. Chłop najczęściej bez pośrednika przywoził do miasta
produkty rolne i hodowlane. Sprzedawał na rynku zboże, wa-
rzywa i owoce, ale przede wszystkim dostarczał do miejskich ja-
tek mięso. Okazało się, że nowe gospodarstwo czynszowe na wsi
może prowadzić racjonalną i zyskowną hodowlę. Chłop był głów-
nym dostawcą na szeroki rynek trzody chlewnej oraz drobiu,
w mniejszym stopniu bydła; stanowiło ono bowiem przedmiot na-
leżności czynszowych dla pana, ponadto służyło chłopu za siłę po-
ciągową, a krowy dostarczały poszukiwanego mleka i sera.
  Cenne studia Marii Dembińskiej nad spożyciem w Polsce śred-
niowiecznej wykazały, iż wołowina pojawiała się raczej na boga-
tych stołach; wieprzowinę i drób konsumowały natomiast w XIII-
-XV wieku już szerokie kręgi ludności. Groch i kaszez prosa,
jęczmienia, owsa) zastępowały nie znane wówczas kartofle, miód
służył do słodzenia potraw z braku cukru. Nowa gospodarka czyn-
szowa na wsi spowodowała nie tylko bogacenie się chłopów, ale
i wzrost ogólnego poziomu życia w kraju. Archeologowie stwier-
dzili, iż od XIII stulecia zmniejszyła się wydatnie konsumpcja
dziczyzny, dostępnej głównie dla warstw wyższych, upowszech-
niła się natomiast konsumpcja drobiu, 'który bynajmniej nie był
luksusem.
  Skupiska miejskie, coraz ludniejsze, zmieniły rolniczy kraj-
obraz polskiej ziemi. Miejska osada - ośrodek polityki, władzy,
organizacji kościelnej - przejmowała coraz więcej funkcji eko=
nomicznych. Miasta konkurowały z prymitywnymi formami wy-
miany (targi, karczmy wiejskie), choć nie zdołały ich wyprzeć,
między innymi wskutek rzadkiej sieci małych miast. Bogacącym
się przybyszom ze wsi, ale też przybyszom z dalszych okolic,
miasto stwarzało znacznie szersze możliwości handlowe niż stare
targi i karczmy. Nie rugowało ono wiejskiego rzemiosła, choć
miejskie pracownie rzemieślnicze wyróżniały się wysoką specjali-
zacją i jakością swych wyrobów. Świadectwem postępu w po-
dziale pracy i specjalizacji rzemieślniczej było mnożenie się ce-
chów. Powstałe właśnie w XIII wieku korporacje rzemieślnicze
Wrocławia osiągnęły już około roku 1330 liczbę 29. Jednocześnie
zarysowała się tendencja do rozbudowy warsztatów rzemieśl-
niczych, do zatrudniania w nich coraz liczniejszych pracowni-
ków.


12
  Słabła rola prymitywnego handlu wymiennego, gdy sztukę
płótna lub siekierę sprzedawano za mięso lub zboże. Pieniądz, we
wczesnym średniowieczu chowany skrzętnie w skarbcach i skrzy--
niach książąt oraz wielmożów, tracił rolę środka tezauryzacji
i stawał się powszechnym istrumentem ułatwiającym obrót. Wo-
bec właściwego stosunkom dzielnicowym zróżnicowania monety,
pieniądz - jako miernik wartości - często jeszcze w XIII wieku
ważono, a nie liczono; jednakże już u shyłku stulecia władcy
podejmowali energiczne kroki w kierunku uporządkowania cha-
osu pieniężnego. Stanowiło to przejaw coraz żywszego obiegu
dóbr. Innym takim przejawem było zagęszczanie się i ulepszanie
sieci dróg, przy których wyrastały liczne komory celne. Budo-
wano też coraz większe i sprawniejsze statki rzeczne i pełnomor-
skie.
  Drogami lądowymi i wodnymi krążyły towary zarówno na ryn-
kach lokalnych, jak i na rynkach rozleglejszych, przekraczają-
cych nieraz granice dzielnic, a nawet kraju. Bogaci kupcy Wrocła-
wia, Krakowa, Gdańska nawiązywali dalekosiężne kontakty han-
dlowe. Na początku XIV wieku ogarniały one wiele ważnych
ośrodków europejskich, od Flandrii i północnych Włoh na Za-
chodzie po Kijów na Wschodzie. Przedmiotem dalekosiężnego
handlu były już nie tylko dobra luksusowe, dostępne dla elity
społecznej, lecz towary o stosunkowo niskich cenach, za to
o wielkim ciężarze i objętości: metale, drewno, żboże, sól. Obrót
nimi opłacał się tylko wtedy, gdy w grę wchodziły wielkie ilości.
  Lepsza, nowocześniejsza organizacja miast sprzyjała ich spo-
łecznemu awansowi. Lokowanie miast na nowych zasadach ozna-
czało nie tylko tworzenie nowych ośrodków, ale i gruntowną
reorganizację starych. Korzystnie zmieniały się zarysy miast, re-
gulowano ich zabudowę. Dawne osady składały się z gęsto stło-
czonych, drewnianych domów, przeważnie jednoizbowych, nie-
wielkich (średni dom, najczęściej w planie zbliżonym do kwad-
ratu, nie przekraczał 20 mkw.). Domy te nie posiadały szerszego
zaplecza gospodarskiego; rzadko pojawiały się większe działki bu-
dowlane o powierzhni kilkudziesięciu metrów kwadratowych.
Nietrwałość budulca zmuszała co 30-50 lat do gruntownej odbu-

13


dowy domostw; częste pożary niszczyły gęstą i dość chaotyczną
zabudowę osad miejskich XI-XII wieku. Ulice były wąskie
(2-4 m), a jeszcze węższe bywały zaułki między uiicami. Do
rzadkości należały bogatsze budowle piętrowe z kamienia; na
ogół były to budynki sakralne i administracyjne. Umocnienia sta-
wiano co najwyżej drewniano-ziemne. W sumie osady miejskie
XI-XII wieku nie przedstawiały się zbyt powabnie.
  Mniej więcej od połowy XIII stulecia rozpoczął się wraz z po-
wstawaniem nowych struktur ekonomiczno-społecznych proces
nowego kształtowania miast. Zrzucały one ciasny gorset, krępują-
cy rozwój miejskiego życia. Tzw. lokacje miast przynosiły nowo-
cześniejsze rozplanowanie. Zwiększyła się średnia wielkość domu
do ponad 100 mkw., prostokątne działki budowlane, kilkakrotnie
wię'ksze niż powierzchnia domu, umożliwiały rozbudowę zaple-
cza gospadarskiego. Poszerzyły się ulice (do 15-18 m), pojawiły
wielkie place rynkowe, sprawne i porządne urządzenia miej-
skie - składy, sukiennice, jatki, ratusze; przestała należeć do
rzadkości piętrowa zabudowa i cegła jako budulec domów pry-
watnych.
  Od XIV wieku w większych miastach zjawiły się monumental-
ne założenia ratuszów, widomy wyraz potęgi miejskiego samorzą-
du, który zrodził się w XIII stuleciu wraz z nową strukturą prze-
strzenną i prawną polskich miast. Ludność miejska, uwolniona
od krępującej, feudalnej zależności właściwej dawnym podgro-
dziom, korzystała teraz ze znacznej autonomii. O udział w tej
autonomii, o wpływ na rządy miastem toczyć się będzie ostra
walka społeczna między zamożnym patrycjatem i warstwą średnią
mieszczaństwa. Były też samorządy miejskie terenem konfliktów
politycznych, którym sprzyjała obecność licznych, zwłaszcza w du-
żych miastach, niemieckich przybyszów. Wynikały stąd, jak zo-
baczymy, różnice politycznych orientacji.
  Już u schyłku XIII wieku duże miasta stały się ważnymi
partnerami władców i możnych w ich rozgrywkach politycznych
i intrygach. Książęta pożyczali pieniądze od miejskich korpora-
cji, przyznawali im przywileje polityczne i ekonomiczne. Umac-
niały się fortyfikacje miejskie, będące nieraz solą w oku środowisk
feudalnych. W roku 1277 Wrocław - największe miasto pol-
skie - samodzielnie bronił się przed najazdem księcia legnickie-
go Bolesława Łysego, pertraktując równocześnie z sąsiednimi

14

władcami. W roku 1285 Kraków pomógł swemu księciu, Leszkowi
Czarnemu, ocalić władzę zagrożoną przez bunt wielmożów i atak
księcia czerskiego, Konrada.
  Stulecie XIII było wiekiem upowszechniania się i pogłębia-
nia kultury duchowej polskiego społeczeństwa. Był to wiek
cegły, która umożliwiała szybkie postępy sztuki architektonicz-
nej. Dawna romańska architektura kamienna ustąpiła miejsca
monumentalnym budowlom ceglanym, przejmującym najczęściej
z inspiracji północnowłoskiej styl gotycki. Niekiedy łączono
po mistrzowsku wpływy gotyckie z romańszczyzną. Arcydzie-
łem takiego stylu jest pochodzący z połowy XIII wieku podo-
minikański kościół Św. Jakuba w Sandomierzu. Przeważają tu
jeszcze w,pływy romańskie. Wspaniała ornamentyka ceglana o mo-
tywach geometrycznych, zwierzęcych (ptaki) i roślinnych świad-
czy o wysokiej kulturze artystycznej i smaku budowniczych.
  W połowie XIII wieku powstały też piękne kościoły gotyckie
domini'kanów we Wrocławiu i Krakowie. Zaczęto wówczas budo-
wę monumentalnych świątyń: wrocławskiej katedry Św. Jana
i kościoła Mariackiego w Krakowie. Nieco później stanęły gotyc-
kie kościoły franciszkańskie w Małopolsce (Kraków, Sącz) i Wiel-
kopolsce (Gniezno, Kalisz). Pięknie rozbudowywały się gotyckie
świątynie na Pomorzu. Budownictwo sakralne świadczyło o ran-
dze, kulturze i zamożności miast; we Wrocławiu już w pierwszej
połowie XIII wieku znajdowało się 14 świątyń. Później impuls
gotycki dotrze i do mniejszych ośrodków (kaplica Św. Jadwigi
w Trzebnicy to klejnot trzynastowiecznego gotyku polskiego);
a także do budownictwa świeckiego.
  Sztuka plastyczna owocowała już u schyłku XII wieku rzeź-
bionymi drzwiami katedry gnieźnieńskiej, dziełem na najwyższym
paziomie europejskim. Nie mniejszej klasy zabytkiem jest romań-
ski portal kamienny z dawnego opactwa benedyktyńskiego we
Wrocławiu, dżisiaj wbudowany w ścianę kościoła Św. Marii
Magdaleny. Malarstwo XIII wieku miało dwa wymiary. Małe roz-
miarami, nie wartością, było malarstwo iluminacyjne na rękopi-
sach pobożnych ksiąg (szczególną wartość ma tzw. Księga ośmiu
patriarchów), malarstwo duże - to ścienne malowidła w kościo-
łach, zachowane niestety tylko fragmentarycznie. Od schyłku
15


XIII stulecia coraz więcej mamy wiadomości o malarstwie świec-
kim. Janko z Czarnkowa, kronikarz z XIV wieku, wspomina
o ściennych obrazach króla Przemysła II (zmarłego w roku 1295)
i jego żony w królewskiej kaplicy katedry poznańskiej. Z pier-
wszej połowy XIV stulecia pohodzą pełne rozmachu, zachowane
do dziś malowidła na ścianach rycerskiej stanicy w Siedlęcinie, ze
scenami z rycerskich romansów. Pozwalają one poznać strój i oby-
czaj ówczesnego rycerstwa śląskiego. Wspaniały rozkwit czterna-
stowiecznej rzeźby figuralnej poprzedzony został udanymi pró-
bami z poprzedniego stulecia; zachowały się jednak znowu tylko
fragmenty.
  Piśmiennictwo polskie XIII wieku było bogate, bogatsze od li-
teratury następnego stulecia. Najgodniej reprezentuje je Kronika
Polaków z początku XIII wieku, pióra Mistrza Wincentego Kadłu-
bowicza, niesłusznie zwanego Kadłubkiem. Dzieło, lekceważone
dawniej jako źródło do dziejów Polski, okazało się przy bardziej
szczegółowym zbadaniu jednym z najciekawszych pomników euro-
pejskiej literatury XIII wieku. Jest to i kronika historii ojczystej,
zaczynająca się od legendarnych czasów, gdy Polacy wojowali
z Aleksandrem Macedońskim, i traktat polityczny pisany z per-
spektywy możnowładczej, i popis wszechstronnej erudycji.
  Mistrz Wincenty, absolwent jednego z zachodnich uniwersyte-
tów (nie rożstrzygnięto sporu: Paryża czy Bolonii), doskonale
orientował się w literaturze filozoficznej, historycznej i prawni-
czej, czytywanej przez ówczesną elitę intelektualną. Erudycją tą
omaścił obficie swoje dzieło. Zwraca uwagę filologiczny kunszt
Wincentego. Był on znakomitym łacinnikiem, dysponował niez-
wykle bogatym słownictwem i stylem pełnym rozmachu. Win-
centy jako historyk z pewnością nie zasługuje na pełne zaufanie;
deformował fakty, czyniąc chętnie z opisu zdarzeń pretekst dla
moralnych anegdot. Ale z pełnym podziwem patrzymy dzisiaj
na jego utwór jako na dzieło literackiego kunsztu i świadectwo
wiedzy trzynastowiecznego Polaka.
  Wiedza naszych ówczesnych rodaków wzrastała wcale nieprzy-
padkowo. Wszędzie pojawiało się społeczne zamówienie na ludzi
światłych, wykształconych. Potrzebowały ich coraz liczniejsze
dwory dzielnicowych książąt, a przede wszystkim książęce kance-
larie. Nauka prawa, szczególnie 'kościelnego, przenosiła do Polski

16
wyobrażenie o potrzebie uwiecznienia aktów monarszych doku-
mentem, uroczystym pismem z pieczęcią. Długo jeszcze dokument
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin