H. P. Lovecraft - Szepczacy w Ciemnosciach.pdf

(356 KB) Pobierz
szepczacy_w_ciemnosciach
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
I
Proszępamiętać,Ŝewkońcuniewidziałemnicstrasznego.Jednakrzestwierdzenie,Ŝewstrząsumysłowystałsię
przyczyną tego, co sugeruję Ŝe był ostatnią kroplą , która przechyliła szalę i dlatego właśnie wypadłem z
osamotnionejfarmyAkeleyaizabranymsamochodempomknąłemprzezdzikiekopulastewzgórzawVermontto
zignorowanienajbardziejoczywistychfaktówmegoostatniegodoznania.Choćwidziałemisłyszałemtetajemnicze
rzeczy,choćwciąŜŜywoodczówamtowraŜenie,jakienamniewywarły,nawetterazniemogęudowodnić,czy
mojewnioskisąsłuszne,czynie.BoprzecieŜsamozniknięcieAkeleyajeszczenicnieznaczy.Nieznalezionow
jegodomunicpodejrzanegopoza śladamikulwewnątrzinazewnątrzdomu.Wyglądałototak, jakbywyszedł
sobienaprzechadzkęwgóryipoprostuniewrócił.Niebyłonawetśladu,Ŝejakiśgośćmógłsiętampojawićalbo
Ŝetestrasznecylindryiaparatyznajdowałysiękiedykolwiekwjegogabinecie.śesiębałśmiertelnieskupionych
gęstozielonychwzgórzisączącychsiębezkresupotoków,pośródktórychsięurodziłiwychował,toteŜnicnie
znaczy;takilękmoŜebyćspowodowanytysiącemprzyczyn.Ekscentrycznośćjestchybanajbardziejwiarygodnym
wyjaśnieniemdlajegodziwnegozachowaniailęków.
AwszystkozaczełosięjeślichodziomniewrazzhistorycznąniespotykanądotychczaspowodziąwVermont3
listopada1927rokubyłemwtedy,podobniejakiteraz,wykładowcąliteraturynaMiscatonicUniversitywArkham,
Massachusetts,izamatorstwapełnymentuzjazmubadaczemfolkloruNowejAnglii.Wkrótcepopowodzi,pośród
licznychartykółówwprasienatematbiedy,cierpieniaiorganizowanejpomocy,pojawiłysiędziwnewzmiankio
jakichśprzedmiotachunoszącychsięnawezbranychrzekach.Rozmaicimoiprzyjaciele,ogromniezaciekawieni,
prowadzilidyskusjęnatentematiwkońcuzwrócilisiędomniezprośbąowyjaśnienietejsprawy.Pochlebiłomi,
Ŝe tak powaŜnie traktują moje badania nad tutejszym folklorem i zrobiłem co mogłem aby zbagatelizować te
szalone,tajemniczeopowieści,którezdawałysięprzerastaćnajstarszewiejskieprzesądy.UbawiłomnieŜenawet
kilka wykształconych osób twierdziło, iŜ u źródeł tych wieści muszą się kryć jakieś tajemnicze zniekształcone
fakty.
Opowieści, które zwracały moją uwagę, dotarły do mnie głównie przez prasę choć jedna historia została mi
przekazanaustnie,aopowiedziałmijąprzyjaciel,któremumatkamieszkającawHardwick,Vermont,opisałająw
liście.Dotyczyławłaściwetegosamegowydarzenia,jakieopisywanowprasie,tylkoŜemoŜnawniejwyodrębnić
jakbytrzyetapyjedenłączyłsięzWinooskiRiverkołoMontpelier,drugizWestRiverzokręguWindhamza
Newtane, a trzeci miał miejsce w Passumpsic, okręg Koledonia nad Londonville. Było jeszcze wiele ubocznych
wątkówietapów,alepoprzeanalizowaniuwszystkiesprowadzałysiędotychtrzechetapów.WkaŜdymztych
przypadków wiejscy ludzie donosili, Ŝe widzieli jakieś dziwne i niepokojące przedmioty na wezbranych rzekach
zpłynącychzniedostępnychgórizaczętojełączyć,zprostymiiprawiejuŜzapomnianymilegendami,któreteraz
oŜyływopowiadaniachstarychludzi.
Wszyscy byli przekonani, ze widzieli jakieś Ŝywe istoty, któych jeszcze nigdy nie spotkali. Oczywiście w tym
strasznym okresie płynęło po rzekach wiele ciał ludzkich, ale te, które opisywali, nie naleŜały do rodzaju
ludzkiego,choćwielkościąiogólnymkształtemtrochęnawetjakbyprzypominałyludzi.NiemogłytobyćtakŜe,
jak twierdzili naoczni świadkowie, zwierzęta znane w Vermont. Owe kształty miały kolor róŜowawy, a długość
jakieś pięć stóp; całe ich ciało pokryte było skorupą, na grzbiecie znajdowały się dwie ogromne płetwy albo
1 z 27
2007-08-13 00:18
6317189.005.png 6317189.006.png 6317189.007.png
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
błoniaste skrzydła i cały szereg zginających się w stawach kończyn, atakrze coś w rodzju zwiniętej elipsoidy,
pokrytych niezliczoną ilością krótkich macek, w miejscu, gdzie powinna być głowa. Najbardziej jednak
zdumiewającebyłoto,ŜedoniesieniazróŜnychźródełpokrywałysięzesobą.Zdumieniebyłobywiększe,gdyby
niebyłoosłabioneprzezfakt,Ŝewszystkiestarelegendy,dotyczącewłaśniegór,byłyŜywoiwręczchorobliwie
obrazowe,mogływięcwywrzećwpływnawyobraźnięwszystkichświadków.Byłemskłonnyprzypuszczać,Ŝeowi
świadkowie a byli to wyłącznie prości, naiwni ludzie mieszkający w lasach zobaczyli zmasakrowane
gospodarskie zwierzęta płynące z wirującym prądem wody, a pod wpływem prawie juŜ zapomnianych legend
przydalitymbiednymciałomjakieśniezwykłeatrybuty.
Ten stary folklor, dość mglisty i nieuchwytny, w duŜej mierze zapomniany juŜ w obecnym pokoleniu, miał
charakter bardzo szczególny i znać w nim było znaczne wpływy jeszcze starszych indiańskich opowieści. Choć
nigdyniebyłemwVermont,znałemgodziękimonografiEliDavenport,pracyraczejniezwykłej,aobejmującej
materiał zebrany na podstawie ustnej relacji przed 1839 rokiempośród starszych mieszkańców tego stanu. Co
więcej, materiał ten zgadzał się z opowieściami, jakie sam słyszałem od starych wieśniaków w górach New
Hampshire.Krótkomówiącdotyczyłnieznanejrasypotworówkryjącychsięgdzieśwgórachimrocznychdolinach,
wktórychsącząsiępotokiwypływająceznieznanychźródeł.Stworyterzadkosiępokazywały,aleświadectwoo
ichistnieniuskładalici,którymzdarzyłosięzapuścićtrochędalejwgóryalbowgłębokiestromewąwozy,gdzie
nawetwilkiniezaglądały.
Widzianodziwneśladystópalboszponówzpazuraminabłotnistychbrzegachpotokówinagichprzestrzeniach,a
takŜekamieniepoukładanewkołoipowyrywanąprzynichtrawę,coniemogłobyćdziełemnatury.Nastokachgór
znajdowały się groty niezbadanej głębokości, do których wejście zasłaniały głazy, co nie mogło być dziełem
przypadku,zaśwpobliŜurozliczneśladyprowadzącedownętrzagrotinazewnątrzchoćocenaichkierunku
wydaje się dosyć wątpliwa. A co gorsza, Ŝądni przygód podróŜnicy widywali tam rzeczy niezwykłe i zupełnie
niespotykane,kiedyzapuszczalisięobrzaskuwnajodleglejszedolinyigęste,rosnącepionowolasynaszczytach
gór,niedostępnedlaczłowieka.
Byłobytomniejniepokojące,gdybywszystkieopowieściniebyłytakdosiebiepodobne.Miałyonekilkapunktów
wspólnych:twierdzono,Ŝeowestworysączymśwrodzajuwielkich,jasnoczerwonychkrabów,Ŝemająwielepar
nógidwaogromnejakunietoperzaskrzydłanagrzbiecie.Poruszałysięalbonawszystkichłapachalbotylkona
ostatniej parze, uŜywając pozostałych do przenoszenia wielkich, nieokreślonych przedmiotów. Pewnego razu
zdołanojewytropićwwiększymzgrupowaniu,całyichoddziałporuszałsiępłytkimstrumieniempośródlasu,w
formacjizdyscyplinowanej,trójkawszeregu.Kiedyśznówwidziano,jakjedentakistwórpofrunął.Odbiłsięnocą
odnagiegoszczytusamotnejgóry,uniósłsięwniebowidzianonawetjegowielkie,trzepocząceskrzydłanatle
pełniksięŜycaizniknął.
Stwory te jednakŜe nie zakłócały ludziom spokoju, choć czasami obwiniano je za zniknięcie ryzykanckich
osobników,zwłaszczatych,copobudowalisięzabliskoniektórychdolinalbozbytwysokonazboczachgór.Pewne
tereny znane były z tego, Ŝe nie naleŜy się tam osiedlać, i przestrzegano tego jeszcze długo potem, kiedy
wszystkieteopowieściprawieposzływzapomnienie.Spoglądanozlękiemnaokoliczneprzepaścistegóry,choć
niepamiętanojuŜ,iluzosiadłychtamludziprzepadło,ilefarmspłonęłoizamieniłosięwpopiółnazboczachtych
srogich,zielonychstraŜników.
Zgodnie z wcześniejszymi legendami stwory te wyrządzały krzywdę tylko wtedy, gdy ktoś wkroczył na ich
prywatnyteren.Późniejszelegendymówiły,ŜesąoneciekaweludziiŜepotajemniewystawiająswojeposterunki
w ludzkim świecie. KrąŜyły opowieści o dziwnych śladach szponów znajdywanych rano pod oknami domów i o
znikaniu poszczególnych ludzi z terenów przyległych do nawiedzonych obszarów. A takŜe o jakichś szeptach
naśladującychmowęludzką,kiedyczynionoponętnepropozycjesamotnympodróŜnikomnadrogachijadących
powozamiprzezlas,odzieciach,któreodchodziłyodzmysłówzestrachu,bonaglecośzobaczyłylubusłyszały,
tamgdziepierwotnylassięgałichdomostwa.WpóźniejszychlegendachkiedyjuŜzaczęłyzanikaćprzesądy,a
ludziezapuszczalisięcorazbliŜejtychprzeraŜającychobszarówpojawiająsięszokującewieściopustelnikachi
samotnychfarmerach,którzywpewnymokresieŜyciauleglijakimśodraŜającymzmianomumysłowym,których
wszyscyunikalimówiąc,Ŝesątośmiertelnicyzaprzedanitymdziwnymistotom.Około1800roku,wjednymz
północnowschodnich okręgów, stało się niemal modne oskarŜenie ludzi ekscentrycznych i wiodących Ŝywot
pustelniczycobyłoniezbytmilewidzianeopowiązaniachztymiokropnymistworami.Twierdzononawet,Ŝesą
toichprzedstawiciele.
OstworachtychkrąŜyłyróŜneopinie.Powszechnienazywanoich"oni"albo"cidawni",choćbyłyteŜinnejeszcze,
lokalne i przemijające kreślenia. Najprawdopodobniej grupa purytańskich osadników zaliczyła ich bez Ŝadnych
ogródek do diabłów, które stały się podstawą do pełnych grozy teologicznych spekulacjii. Natomiast celtyckie
legendypochodzeniaszkockoirlandzkiegozNewHampshire,atakŜepokrewnychludziosiadłychwVermontna
kolonialnychterenachnadanychprzezgubernatoraWentworthazaliczałyichdoczarownici"małychludzików"
Ŝyjących na moczarach i w prehistorycznych twiedzach; chroniono się przed nimi za pomocą zaklęć
przekazywanychzpokolenianapokolenie.NajbardziejjednakfantastyczneteoriesnuliIndianie.ChoćbyłyróŜne
w poszczególnych plemionach, wszystkie miały jedną wspólną cechę uwaŜano zgodnie, Ŝe owe stwory nie
pochodząztejziemi.
MityPennacooków,najbardziejtrwałeiobrazowe,głosiły,ŜeSkrzydlateStworyprzybyłyzWielkiejNiedźwiedzicy
imiałyswojekopalniewgórach,skądpobierałykamienie,jakichniebyłowichświecie.NieŜyłytutajnaziemi,
tylko miały swoje posterunki i odlatywały z ogromnym ładunkiem kamieni do swoich gwiazd w kierunku
północnym. Czyniły krzywdę tylko tym ludziom, którzy się zanadto do nich zbliŜali albo usiłowali ich śledzić.
2 z 27
2007-08-13 00:18
6317189.008.png
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
Zwierzęta wystrzegały się ich czując instynktowną niechęć, choć nie były przez nich napastowane. Nie zjadały
zwierzątaniniczegopochodzącegoztegoświata,sprowadzałysobiejedzeniezeswoichgwiazd.NienaleŜałosię
donichzbliŜaćidlategomłodzimyśliwi,którzyzapuszczalisięwgóry,nigdyjuŜniepowracali.NiewolnoteŜbyło
ich podsłuchiwać, kiedy nocą rozlegały się ich szepty w lasach podobne do brzęczących pszczół, co miało
przypominaćludzkąmowę.ZnalimowęwszystkichludziPennacooków,Huronów,plemionPięciuNarodównie
posiadali jednak i nie odczuwalipotrzeby własnej mowy. Rozmawiali za pomocą swoich głów, które zmieniały
barwęzaleŜnieodtego,cochcielisobieprzekazać.
Wszystkie te legendy, zarówno białych, jak i indian, zanikły w dziewiętnastym wieku, tylko czsami gdzieś
występowały jako przejaw atawizmu. śycie mieszkańców Vermont ustabilizowało się; z chwilą gdy powstały
osiedlaidrogiwedleustalonegoplanu,prawiejuŜzapomniano,jakieobrazyleŜałyujegopodłoŜaiŜekiedyśsię
czegoś obawiano i starano się unikać. Większość ludzi wiedziała, Ŝe pewne tereny górskie są niezdrowe,
bezuŜyteczne, Ŝe są nieprzyjazne człowiekowi i lepiej się trzymać od nich jak najdalej. Z czasem całe Ŝycie
gospodarcze skupiło się w pewnych ustalonych miejscach i nie było potrzeby wykraczać poza ich granice; nie
zapuszczanosięwięcwniedostępnegóry,moŜebardziejprzezprzypadekaniŜelidlajakiejśkonkretnejprzyczyny.
W róŜnych miejscach wierzono w róŜne strach, ale tylko babcie lubujące się w opowieściach o niezwykłych
zdarzeniach i chętnie nawracających do wspomnień dziewięćdziesioletni staruszkowie szeptali o jakiś istotach
mieszkających w górach; ale i nawet oni przyznawali, Ŝe nie trzeba się ich obawiać, bo przywykły juŜ do
obecnościdomówiosiedli,awybraneprzeznichobszarypozostawionesąwspokoju,ludzietamniezaglądają.
WszystkotoznałeoddawnazksiąŜekiopowieścizasłyszanychwNewHampshir,toteŜkiedywokresiepowodzi
zaczęlykrąŜyćróŜnepogłoski,domyśliłemsię,cojestichtłemicopobudzawyobraźniętychludzi.Starałemsię
usilnie to wytłumaczyć to moim przyjaciołom, ale kilku co bardziej sworliwych twierdziło, Ŝe jednak moŜe się
zawierać w tym jakiś element prawdy, co mnie wielce ubawiło. Osoby te usiłowały wykazać, Ŝe stare legendy
szczególniedługosięostałyiwszystkiewykazywałypewnąjednorodność,apozatymprzyrodagórwVermont
jesttaknieskalana,Ŝeniesposóbstwierdzićdogmatycznie,cotamjestnaprawdę,lubczegoniema;nanicsię
zdało moje zapewnienie, Ŝe wszystkie mity opierają się na dobrze znanym szablonie, typowym dla niemal
wszystkichludów,awytyczonymprzezdawne,zabarwionewyobraźniądoznania,którerodząpodobnezłudzenia.
Bezcelowebyłobyprzekonywanietakichoponentów,zemitypowszechnewVermontnieodbiegałyspecjalnieod
znanych na świecie legend personifikujących naturę, w których staroŜytny strach wypełniony był faunami,
driadamiisatyrami;przywodziłynamyślkallikanuzaraiwspółczesnejGrecji;wywarłytakŜewpływnawalijskiei
irlandzkiemityodziwnychistrasznychtroglodytachorazostworachkryjącychsięwgłębokichjamach.Niebyło
teŜsensuwykazywaćImzdumiewającegopodobieństwadowiezeńgórskichplemionwNepalu,którelękająsię
MiGoczylistrasznychyeti,ŜyjącychnapokrytychlodemskalistychszczytachHimalajów.Wszystkieargumenty
jakie wysunąłem, moi oponenci obrócili przeciwko mnie twierdząc, Ŝe musi istnieć jakaś rzeczywista podstawa
historyczna dla tych starych opowieści; Ŝe to tylko potwierdza prawdziwość istnienia jakiejś starszej rasy na
ziemi, która musiała się ukryć z chwilą nastania ludzkości i objęcia przez nią dominującej roli na ziemi, ale
najprawdopodobniejprzetrwaławniewielkiejilościjeszczedoniedawnychczasówamoŜenawettrwadodzisiaj.
Imbardziejśmiałemsięztychteorii,tymmocniejmoiuparciprzujacieleobstawaliprzyswoim,dodając,Ŝenawet
bez całego dziedzictwa legend ostatnie artykuły były aŜ nazbyt jasne, zwarte, szczegółowe i rozsadne w swej
wymowie,abymoznajebyłocałkowiciezignorować.KilkufanatycznychekstremistówposunęłosięaŜtakdaleko,
ŜezaczęlitraktowaćpowaŜniestareindiańskieopowieści, wktórych owekryjącesięprzed ludźmiistotymiały
pochodzeniepozaziemskieicytowalibardzodziwaczneksiązkiCharlesaForta,wktórychtwierdzion,Ŝeistotyz
innychświatówiprzestrzeniczęstoodwiedzająziemię.MoiprzeciwnicywwiększościbyliromantykamiidąŜylido
przeniesieniawŜycierzeczywiste"małychludzików",natematktórychistniałacałafantastycznadziedzinawiedzy
spopularyzowanaprzezzwspaniałą,apełnąkoszmarówprozęArthuraMachena.
[ Początek ][ RozdziałII> ]
II
TrudnosiędziwićŜewtakichokolicznościachteostredebatydostałysięwkońcuwformielistówdo"Arkham
Advertiser"; niektóre z nich zostały przedrukowane w miejscowej prasie w Vermont na terenach objętych
powodzią."RutlandHerald"umieściłdługiefragmentysłównadwóchszpaltachnatomiast"BrattleboroReformer
" wydrukował w całości jedną z moich rozpraw historycznomitologicznych wraz z komentarzem w kolumnie
rozwaŜańnaukowychPendriftera,wspierającymipotwierdzającymmojesceptycznewnioski.Nimjeszczenastała
wiosna1928stałemsiępostaciąznanąwVermont,choćosobiściejeszczenigdyniebyłemwtymstanie.Wtedy
teŜzacząłemotrzymywaćpełnesprzeciwulistyodHenryAkeleya,którewywarłynamnieogromnewraŜenieiz
powoduktórychporazpierwszyiostatniwŜyciuwybrałemsiędowspaniałejkrainyporosłychzieleniągęstwiny
przepaściiszemŜącychleśnychstrumieni.
Większość informacji o Henrym Wentworthie Akeleyu zdobyłem od sąsiadów, a takŜe od jedynego jego syna
mieszkającegowKalifornii,pomałejbytnościwopustoszałymdomuAkeleya.Pochodziłzestarejrodzinyznanych
prawników, urzędników państwowych i posiadaczy ziemskich, a był juŜ ich ostatnim potomkiem na ziemi
rodzinnej.Odszedłjednakodpraktycznejdziałalności,jakązajmowałysiępoprzedniepokolenia,askupiłsięna
działalnościczystonaukowej;byłwybitnymstudentemmatematyki,astronomii,biologii,antropologiiifolkloruna
uniwersyteciewVermont.Nigdyonimniesłyszałem,awswoichpracachnaukowychniewielepokazywałdanych
autobiograficznych. Z miejsca się jednak zorientowałem, Ŝe jest to człowiek z charakterem, o duŜej wiedzy
naukowejiinteligencjii,mimoiŜwiedzieŜyciesamotnikaimaniewielkikontaktzeświatem.
3 z 27
2007-08-13 00:18
6317189.001.png 6317189.002.png
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
Choć wszystko, przy czym obstawał, wydawało się niewiarygodne, nie mogłem tego zbagatelizować, tak jak
bagatelizowałempoglądymoichoponentów.Popierwsze,byłbliskoaktualnychzjawiskświadkiemnaocznymi
namacalnymnatematktórychtakabsurdalnierozprawiał,podrugie,cobyłozdumiewające,pozostawiałswoje
wnioski do roztrzygnięcia prawdziwym naukowcom. Osobiście, powiadał, nie ma moŜliwości dalszych badań, a
kieruje się tylko tym, co jestoparte na niezaprzeczalnych dowodach. Zainteresowałem się tym, w głębi duszy
przekonanyŜejednakAkleybłądzi,aleniemogłemmuodmówićnawetiwtymwzględzieinteligencjii;ajuŜw
Ŝadnym razie nie próbowałem naśladować niektórych z jego przyjaciół, którzy skłonni byli p[rzypisywać
jegopomysłyilękprzedniedostępnymi,porosłymizieleniągórami,obłędowi.Byłemprzekonany,Ŝesprawatama
ogromne znaczenie dla tego człowieka i Ŝe wszystko, co opisuje, wywodzi się z jakiś dziwnych okoliczności
wymagających zbadania, choćby to miało niewielki związek z fantastycznymi wydarzeniami, jakie przytacza.
Wkrótceotrzymałemodniegojeszczedokładniejszymateriałdowodowy,którynadałcałejsprawiezupełnieinny
aspekt,zadziwiającyioszołamiający.
Najlepiejbędzie,jeśliprzytoczędokładnie,wmiaręmoŜliwości,długilistAkeleya,wktórymmisięprzedstawił,a
który stał się punktem zwrotnym mojej intelektualnej działalności. Nie mam juŜ tego listu, ale zachowałem
dokładniewpamięciniemalkaŜdesłowoztychzłowieszczychwiadomości.Wdalszymciągupotwierdzammoje
głębokie przekonanie, Ŝe człowiek, który go napisał, był najzupełniej zdrowy na umyśle. A oto tekst list, jaki
otrzymałem,napisanyzwartym,niemalarchaicznympismemprzezczłowieka,którypodczasspokojnegoŜywota
wypełnionegodociekaniaminaukowymi,niewielemiałzotaczającymgoświatem.
R.F.D.2,
Townshen,WindhamCo.,Vermont5maja,1928
AlbertN.Wilmarth,Esq.
SaltonstallSt.
Arkham,Mass.
SzanownyPanie,
Zprawdziwymzainteresowanieprzeczytałemw"BrattleboroReformer"(23kwietnia,1928)przedrukPańskiej
pracynatematkrąŜącychostatnioopowieściodziwnychciałachunoszącychsięnawezbranychrzekachpodczas
jesiennejpowodziinatematichpodobieństwadodawnychludowychopowieści.Nietrudnozrozumieć,dlaczego
człowiekzzewnątrzzajmujetakiestanowiskoidlaczegonawetPandriftersięzpanemzgadza.Takistosunek
przejawiajązarównowykształceniludziewVermont,jakipozatymstanem,takistosunekmiałemijawmłodości
(mamteraz57lat),dopukimojebadaniatakwsensieogólnymjakipoprzeczytaniuksiąŜkiDevenportanie
skłoniłymniedowyprawywokolicznegóry,rzadkoprzezczłowiekaodwiedzane.
Askłoniłymniedotychbadańdziwnedawneopowieści,któreczęstosłyszałemodstarychfarmerów,ludziraczej
prostych,aleterazŜałuję,Ŝesięwogóledotegoniezabrałem.Niechwalącsię,mogępowiedzieć,Ŝedziedzina
antropologiiifolkloruniejestmibynajmniejobca.Zajmowałemsiętymizagadnieniamidośćwnikliwiewcollge'ui
znanemisątakieautorytetyjakTaylor,Lubbock,Frazer,Quatrefages,Murray,Osbom,Keith,Boule,G.Elliott
Smithiimpodobni.Niejestdlamnienowością,Ŝeopowieściokryjącychsięprzedludźmiistotachsątakstarejak
ludzkość.CzytałemwydrukowanePańskielistyiPańskichoponentóww"RutlandHerald"iwydajemisię,Ŝewiem,
skądsiębierzePańskakontrowersja.
Pragnęjednakpoinformować,ŜePańscyoponencisąbliŜsiprawdy,choćsłusznośćzdajesiębyćpoPańskiej
stronie.SąowielebliŜejprawdyniŜzdająsobieztegosprawęboichrozwaŜaniaopartesąnarozwaŜaniach
teoretycznych,niemogąwięcwiedziećtego,cojawiem.Gdybymposiadałrównieskromnąwiedzę,miałbym
prawowieŜyćjakioni.WtedybyłbymcałkowiciepoPańskiejstronie.
Jakpanwidzi,niełatwomiprzejśćdosednasprawy,moŜedlatego,Ŝebrakmiodwagi;sednosprawyjednakna
tympolega,Ŝemampewnedowody,nato,iŜtemonstrualnestworynaprawdęŜyjąwlasachwśródwysokichgór,
gdzie nikt nie dociera. Nie widziałem tych istot unoszących się na powierzchni rzek, jak donosi prasa, ale
widziałemjewokolicznościachktórychniemamodwagiopisać.Widziałemśladyichstóp,aostatniowidziałemje
całkiembliskomegodomu(mieszkamwstarymrodzinnymdomuAkeleyów,napołudniuTownshendVillagetuŜ
przyDarkMountain).SłyszałemteŜichgłosywgłębokimlesie,którychnawetniechcępróbowaćopisywać.
Wpewnymmiejscubyłosłychaćjetakwyraźnie,Ŝewziąłemzesobąfonografztubąiwoskowympapieremi
postaramsię,abymógłpanposłuchaćtegozapisu,jakijestwmoimposiadaniu.NastawiałemfonografróŜnym
starymludziomwmojejokolicyijedenztychgłosówwprowadziłichwosłupienie,takokazałsiępodobnydo
pewnegogłosu(tegobzyczeniawlasach,októrymwspominaDevenport),ojakimopowiadałyjeszczeichbabkii
usiłowałygonaśladować.Wiemcosięmówioczłowieku,który"słyszałgłosy",nimjednakwyciągniePanwnioski,
proszęnajpierwposłuchaćtegozapisuispytaćstarychludzi,mieszkającychprzylesie,cootymsądzą.Jeśliuzna
Pantozacośnormalnego,proszębardzo.Jajednaktwierdzę,Ŝecośwtymjest.JakPanwie,Exnihilonihilfit.
Piszętenlistniepoto,ŜebytoczyćzPanemspór,alepoto,ŜebyprzekazaćPanuinformacje,któredlaczłowieka
Pańskiegopokrojupowinnysięokazaćwielceinteresujące.Tooczywiścieprywatnie.OficjalniejestempoPana
stroni,gdyŜnapodstawiepewnychprzesłanek,któresąmiznane,uwaŜamŜelepiejŜebyludziejaknajmniejo
tymwiedzieli.Badania,jakiejaprzeprowadziłem,sąwyłączniedomojegoprywatnegouŜytkuiniemamzamiaru
swoim wystąpieniem wzbudzać czyjegoś zainteresowania ani teŜ spowodować, aby ludzie zaczęli odwiedzać
tereny,którejapoznałem.PrawdąjeststrasznąprawdąŜeistniejąistotynieludzkie,któreprzezcałyczasnas
4 z 27
2007-08-13 00:18
6317189.003.png
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
obserwują i mają swoich szpiegów zbierających o nas wszystkie informacje. To właśnie od pewnego
przeraŜającegoczłowiekazdobyłemkluczdotejwiedzy;jeŜelibyłnormalny(asądzęŜebył),musiałbyćjednymz
owychszpiegów.PotemodebrałsobieŜycie,alemampowodyuwaŜać,Ŝenajegomiejscejestwielunastępnych.
Teistotypochodzązinnejplanety,potrafiąŜyćwprzestrzenimiędzygwiezdnej,wktórejporuszająsięzapomocą
ohydnych,mocnychskrzydeł,posiadajązdolnośćpokonywaniapróŜni;natomiasttrudnoimlataćnadziemią.
Opowiempanuotympóźniej,oileniepotraktujemniePanzmiejscajakobłąkanego.Przybywajątutajaby
wydostaćmetalzkopalni,któreznajdująsięgłębokopodgórami.Ichybawiemskądprzybywają.NiewyŜądzą
namkrzywdy,jeŜelizostawimyjewspokoju,alelepiejniemyślećcosięstanie,gdybyśmyzaczęliwykazywać
zbytniąciekawość.DuŜaarmialudzimogłabyzniszczyćichkopalnianekolonie.Tegosięwłaśnieboją.Jeślibysię
takstało,przyleciałobyichznaczniewięcej,niezliczonailość.Beztrudupodbiłybyziemię;dotychczastegonie
zrobiły,boniemiałytakiejpotrzeby.Wolą,abytakbyło,jakjesttodlanichmniejkłopotliwe.
Wydajemisię,ŜezamieŜająsięmniepozbyć,bozaduŜowykryłem.WlasachnaRoundHill,nawschódodmojej
farmyznajdowałsięwielkiczarnykamieńzwyrytyminanim,alejuŜmocnozatartymihieroglifami;zabrałemgo
dodomuaztąchwiląwszystkoprzybrałoinnyobrót.JeślipodejŜewajaŜewiemzaduŜobędąpróbowałyalbomnie
zabić,albozabraćtamskądpochodzą.Odczasudoczasulubiązabieraćuczonychludzi,ŜebynabieŜącomieć
informacjeoludzkimświecie.
Prowadzimnietododrugiegocelu,któryprzyświecatemulistowiprosiłbymowyciszenietoczącejsiędyskusji,
nienadawanie jej większego rozgłosu. NaleŜy trzymać ludzi z dala od tych gór, dlatego teŜ nie powinno się
podsycaćichciekawości.JuŜitakistniejeniemałezagroŜeniezpowoduwłaścicieliróŜnychfirm,sprowadzajątu
całetłumyletników,zachęcającichdopenetrowaniadzikichterenówibudowaniatanichbungalowównazboczach
gór.
ChętniebędękontynuowałwymianęlistówzPanemipostaramsięprzesłaćmójzapisfonograficzny,atakŜe
czarnykomień,(któryjesttakzniszczony,Ŝenafotografiachniczegoniewidać),pocztąekspresową,oilePan
sobietegoŜyczy.Mówię"postaramsię",botestworypotrafiątutajwewszystkoingerować.Nafarmie,wpobliŜu
wsi, mieszka pewien ponury, tajemniczy człowiek, nazwiskiem Brown, który, jak sądzę, jest ich szpiegiem.
Stopniowostarająsięmnieodciąćodludzi,poniewaŜzbytwieleposiadamwiadomościoichświoecie.
Wzdumiewającysposóbpotrafiąwykryćwszystko,corobię.MoŜliwe,ŜewogólePannieotrzymategolistu.
Wydajemisię,ŜepowinienemopóścićtomiejsceiprzenieśćsiędomojegosynawSanDiegowKalifornii,jeŜeli
sytuacjasiępogorszy;niełatwosięjednakzdobyćnaopuszczeniestron,wktórychsięczłowiekurodził,ajego
rodzinaŜyłatuodsześciupokoleń.NieśmiałbymteŜsprzedaćtejfarmynikomu,wiedząc,Ŝeteistotymająnanią
oko.Wydajemisię,Ŝechcązawszelkącenęzdobyćzpowrotemczarnykamieńiznisczyćzapisfonograficzy,ale
niedopószczędotego,pókimisiłstarczy.Odstraszająichmojewielkiepsypolicyjne,zresztąjaknarazieniewiele
jesttujeszczetychstworówiraczejniezręczniesięporuszają.Jakwspomniałemniezbytdobrzemogąfrówaćnad
ziemią.BliskijuŜjestemrozszyfrowaniahieroglifównatymkamieniu,aprzyPańskiejznajomościfolkorusądzeŜe
mógłbymiPanbardzopomocnywuzupełnieniubrakującychpowiązań.Wydajemi sięŜe znapanwszystkie
najstraszniejszmitydotyczącetegookresunaziemi,kiedyjeszczeniebyłoczłowiekazcykluYogSothothi
Cthulhuaktórewymienionesąw"Necronomicon".Mamusiebiejedenegzemplarz,asłyszałem,Ŝejestjedenw
bibliotececollege'u,głębokoschowany.
Podsumowując, myślę, Ŝe moglibyśmy być sobie nawzajem pomocni i Ŝe nasza współpraca okazałaby się
poŜyteczna.NiechciałbymPananarazićnaniebezpieczeństwo,dlategouwaŜam,ŜepowinienemPanaostrzec,iŜ
posiadanietegokamieniaizamisumoŜesięwiązaćzpewnymzagroŜeniem.Myślęjednak,ŜegotówPanbędzie
ponieśćkaŜderyzykodladobrapostępuwiedzy.WybioręsiędoNewfantalbobrottleboro,abyztamtądwysłaćto
doczegoPanmnieupowaŜni,botamtejszymurzędommoŜnalepiejzaufać.Muszędodać,Ŝemieszkamsam,nie
mogęzatrudniaćnikogodopomocy.Niktbyniechciałumniepracować,właśniezpowodutychstworów,które
nocązakradająsięwpobliŜemegodomuizpowodubezustannegoujadaniamoichpsów.Cieszęsię,Ŝenie
włączyłemsięwtęhistorięzaŜyciamojejŜony,bopewnieniewytrzymałabytegonerwowo.
WyraŜającnadzieję,ŜeniesprawiamPanuzbytwielkiegokłopotuiŜezechcePanłaskawienawiązaćzemną
kontakt,aniewyŜucitegolistudokoszanaśiecitraktującgojakobrednieobłąkanegoczłowieka.
PozostajęzpowaŜaniem
HenryW.Akeley
PS.Robięwłaśniekilkadodatkowychodbitekzdjęćprzezemniewykonanych,którebędąjaksądzępotwierdzeniem
kilkuzagadnień,jakieporuszyłemwtymliście.StarzyludzieuwaŜająŜesąonestraszliwymświadectwemprawdy.
Przyślęjewkrótceoilebędziepanzainteresowany.
Trudnobyłobymiprzekazaćuczucia,jakiewzbudziłwemnietenlist.Wedlewszelkichregułpowinienbyłmnie
jeszcze bardziej rozśmieszyć niŜ wszystkie, o wiele spokojniejsze teorie, z jakimi się dotychczas spotkałem;
jednakŜe ton tego listu wywołał we mnie paradoksalnie powaŜne uczucia. Nawet nie dlatego, abym uwierzył
choćbynamomentwistnienieukrywającejsięrasystworówzgwiazd,ojakichwspominaautortegolistu,ale
poprostudlatego,Ŝepowielurozlicznych,apowaŜnychwątpliwościachnabrałemgłębokiegoprzekonania,Ŝejest
to człowiek jak najbardziej zdrowy na umyśle i szczery i Ŝe musiał się zetknąć jakimś rzeczywistym, choć
niezwykłym i odbiegającym od normy zjawiskiem, którego nie potrafi wyjaśnić inaczej jak za pomocą swojej
wyobraźni.NiemoŜebyćtak,jakmyśli,aleteŜnapewnonaleŜytopoddaćbadaniom.Człowiektenwydałmisię
5 z 27
2007-08-13 00:18
6317189.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin