POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI - CZ. II (1).rtf

(17 KB) Pobierz

CZĘŚĆ II

Powiedziałem ci, człowieku, że kocham ciebie tak nieskończoną miłością, iż ofiarowuję ci życie wieczne w Królestwie Moim.

Bóg i Pan twój zaprasza ciebie - istotę stworzoną - do istnienia w przyjaźni i miłości ze Stwórcą twym - Miłością nieogarnioną.

Już, teraz, od tej chwili może rozpocząć się dla ciebie życie nowe, bo Ja za dziecko Swoje cię uważam i opieką Moją pragnę cię otoczyć, jeżeli tego zapragniesz...

Miłość Moja oddaje się tobie, aby cię wspierać, leczyć, pocieszać w cierpieniu, ulżyć ci w ciężarach dnia, na Siebie wziąć twój ból i osłaniać cię od złości i nienawiści świata.

Im ciężej ci, dziecko, im słabsze jesteś, bardziej zależne od woli innych, zniewolone, spracowane, umęczone życiem, bezdomne i głodne - tym bliżej ciebie jestem, tym bardziej chcę ci ulżyć i mogę tego dokonać. Jeżeli Mi na to pozwolisz...

Chociażbyś był najnikczemniejszym człowiekiem na ziemi, nie zmieni to Mojej woli - pragnę cię mieć w Domu Moim, bo kocham ciebie. Pozwól Mi okazać ci Moją Miłość, nie odrzucaj Mnie, przyjmij Mnie jak przyjaciela, który wszystko może, bo chcę ci dopomóc, uratować cię, uzdrowić, napełnić radością i siłą.

Ja mogę wszystko dla ciebie uczynić. Jeżeli zezwolisz Mi na to. Każdemu z was mówię te słowa.

Dziecko Moje! Odpowiedziałaś Mi „chcę". Wiedz, że odpowiedź twoja zobowiązuje Mnie do specjalnych starań o ciebie aż do końca twojego życia na ziemi. Twoje „chcę" zapewnia ci wieczność szczęścia w Miłości Mojej, której nieskończoności pojąć nie możesz, ale już możesz korzystać z Niej dla siebie i wszystkich, których ogarniesz miłością. Powoli nauczysz się posługiwać Moim bogactwem. Stanie się to tym szybciej, im prędzej zrozumiesz, jak niewiele sama posiadasz. Ja sam pomogę ci w tym.

Bo oto teraz rozpoczyna się nauczanie. Trwać będzie do końca twojego życia, bowiem pragnę dla ciebie wypełnienia wszystkich możliwości szczęścia, jakie dla ciebie Sam wybrałem.

Dla twojej radości, duszo człowiecza, która teraz czytasz Moje Słowa, obmyśliłem to. Pragnę cieszyć się twoim szczęściem, kiedy wracając do Mnie rozpłomieniona miłością, wzruszona, przejęta wdzięcznością i czcią, złożysz w Moje wyciągnięte ramiona swój dar - dobro dane ziemi: złoto wysiłków i obfitość klejnotów wiary, ufności, męstwa, wytrwałości, cierpliwości, brylanty cierpienia i perły łez, obfity plon trudu całego życia, pracowicie dla Mnie zbierany.

Chcę tego, by w dniu Naszego Spotkania szaty twoje były lśniące i białe, by żadna skaza nie przesłaniała twego podobieństwa do Ojca. Byś mogła z dumą powiedzieć Mi: „Umiłowany, oto przynoszę Ci z powrotem wszystko to, coś na mojej drodze rozsypał, podniesione z pyłu ziemi przez mój wysiłek, oczyszczone i obmyte, by wyrazić Ci miłość moją i wdzięczność moją za dar istnienia, za dar wolności, za dar miłości, za Ciebie samego, któryś mi się oddawał tak, jak ja teraz oddaję się Tobie".

Tego szczęścia, które wam przygotowałem, pragnę dla każdego z was.

Syn Boży stał się człowiekiem i zapłacił cenę własnej krwi, abyście wy stali się Dziećmi Bożymi. Przywrócił wam utracone synostwo i otworzył wam Drzwi Królestwa Bożego, które nigdy już przed wami nie będą zamknięte. On bowiem stoi w nich, ukrzyżowany, a ramiona krzyża nie pozwalają Mi zamknąć przed wami wejścia, chociażby Sprawiedliwość Moja nakazywała to. Dopóki ostatni człowiek bramy nie przekroczy, stać będzie w niej Krzyż Chrystusowy - znak przebłagania i odpuszczenia waszych win.

Pod tym krzyżem przejść musi każdy, kto wejść pragnie do Królestwa Bożego. Innej drogi nie ma.

Nisko pochylić się wam trzeba, uwielbiając ofiarę Boga-Człowieka, gdyż ramiona Krzyża odtrącą każdą hardo uniesioną głowę. Nikt z was bowiem nie wchodzi przez własną zasługę, a wszyscy - tylko dzięki Miłości Boga-Człowieka, Który tak was ukochał, że stał się bratem waszym i ofiarował się na śmierć straszliwą, aby przywrócić wam utracone przez was prawo do życia w przyjaźni z Bogiem, Ojcem Waszym.

Jezus Chrystus, Syn Boży stał się dla was Słowem Miłości Boga, dowodem Jego nieskończonego Miłosierdzia dla was. Słowo Boże trwa.

Nieograniczone niczym Miłosierdzie Boże dla człowieka jest Tajemnicą Miłości Boga. Nigdy głębi jej nie pojmiecie, lecz posiadacie tę Miłość. Jest wasza, Bóg ją wam ofiarował i na niej możecie się zawsze oprzeć, jej zawierzyć. Ona was nie zawiedzie.

Kto polega na Miłości Boga do siebie - zginąć nie może!

Jestem Miłością, jestem też bratem waszym, Bogiem, który stał się takim, jak wy, człowiekiem, aby móc stać się waszym najbliższym towarzyszem czasu życia i pozostać przyjacielem waszym - w wieczności.

Ja, Bóg wasz, pragnę waszej przyjaźni, zanim wy jej zapragniecie.

Ja was ukochałem, zanim poznaliście Mnie. Zanim zapragnęliście Mnie odnaleźć przy sobie - już przy was stałem, już was broniłem, już was tłumaczyłem przed Ojcem, usprawiedliwiałem i przebaczałem wam.

Zawsze uprzedzam was. Miłość Moja osłania was i ratuje, dodaje wam sił, leczy wasze rany.

Każdego z was po wielokroć uratowałem od śmierci i kalectwa. Zanim się do Mnie zwrócicie - Ja już służę wam Mocą Moją.

Jednak przyjaźń zawiązać mogę tylko z tym z was, który przyjaźni Mojej pragnie; za zgodą i wolą człowieka.

Tym z was, którzy powiedzieli Mi „chcę", opowiedzieć pragnę, jaką jest Przyjaźń Moja.

Przyjaciel spogląda na was oczyma miłości. Rozumie was. Nie osądza, a tłumaczy i usprawiedliwia. Przyjaciela nie trzeba się wstydzić. On was zna.

Ja przenikam wasze myśli, wasze sumienia do dna. Wiem o was nieskończenie więcej niźli wy sami wiecie o sobie. Znam wasze uwarunkowania, wasze dziedzictwo, wasze słabe siły, wszelkie dobre i złe wpływy. Znam waszych gorszycieli i tych, którzy wam nieśli dobro; znam każdą sekundę waszego życia, każdy zamiar, chęć, myśl każdą, nawet tak przelotną, że sami nie zauważyliście jej ani zapamiętali, tak jak tego, co was spotkało w wieku niemowlęcym. Matka nie rozumie ani wie, ani domyśla się, co przeżywa jej niemowlę, lecz Ja obecny jestem i świadomy tego wcześniej, niż narodziliście się z łona matki waszej. Czy dlatego należy się Mnie lękać?...

Myślicie, co za przyjaźń ze Mną będziecie musieli Mi dać? I lękacie się, bo oceniacie Mnie - wedle siebie, wy, którzy nie znacie i nie pojmujecie Miłości bezinteresownej. Im więcej kto z was uzbierał sobie z dóbr ziemi, tym bardziej lęka się o nie. Nie chce też nic utracić z tego, czego nie ma, lecz co pragnieniem serca spodziewa się posiąść w przyszłości.

- Czyż nie jest tak? Niech wam sumienie wasze odpowie...

O ludzie naiwni! Wszak wszystko, co posiadacie i czym jesteście, jest darem Moim. Jest to dowodem, jak bardzo was kocham.

Gdyby inaczej było, odjąłbym wam wszystko, co szkodzi wam, a nawet do zguby prowadzi. Lecz Ja zezwalam wam na tak wiele, gdyż to, co gromadzicie, o co usilnie staracie się, co zdobywacie kosztem sił, a jakże często kosztem sumienia i zdrowia, bytu lub życia bliźnich waszych - jest obrazem waszego serca.

Serce wasze ukazuje Mi prawdę o was. Wiem, co jest bożkiem waszym, w jaką niewolę popadliście i jak ciężkie są wasze kajdany.

Sądzicie się wolnymi, będąc niewolnikami pożądań waszych.

Ukazuję wam prawdę o waszym położeniu, wyzwalam z kłamstwa, abyście uznali, w jaką niewolę sprzedaliście samych siebie.

Trudzę się, abyście zobaczyli siebie w Prawdzie. Gdyż tylko wtedy możecie zawołać: „chcę być wolny!", a nawet - „Pomóż mi, Boże!".

Na tę chwilę waszego życia oczekuję niecierpliwie, bowiem Miłość Moja przynagla Mnie, lecz szanuję wolny wybór wasz - Mój dar.

Kto sam jest wolny nieskończenie, cierpi nad zniewoleniem tych, których kocha. Pragnie, by wolni się stali, jak on sam. Tym bardziej boleje, że może w jednej sekundzie uwolnić przyjaciela, jeżeli ów uwolnienia zapragnie...

Wy, przyjaciele Moi, musicie zdecydować się i wybrać, czy chcecie Mojej Przyjaźni i życia ze Mną w pełni wolności, czy też pragniecie pozostać w niewoli waszej. Ja oczekuję odpowiedzi od każdego z was.

Tym, którzy mówią Mi - „tak", „chcę być wolny", rozcinam więzy nie jeden raz, lecz zawsze, gdy Mnie o to proszą.

Nie sądźcie bowiem, że wasza decyzja jest ostateczna. Nie, ona jest pierwszą z wielu tysięcy, lecz Ja przyjmuję poważnie wasze „chcę" - w tej chwili, w której wypowiedziane zostało, gdy widzę, że było ono szczere.

Ono zobowiązuje Mnie do stałej pomocy wam. Wytrwały w niej jestem i niczym się nie zrażam, gdyż nad zapewnieniem wam wiecznotrwałego szczęścia się trudzę.

Inaczej działam, kiedy żyjecie w niewoli pożądań waszych, inaczej - kiedy powierzacie staranie o siebie - Mnie samemu.

Póki serce wasze pożąda rzeczy świata - pełne jest niepokoju, bo nigdy nie wie, czy osiągnie to, co zamierzyło. Kiedy zaś zdobywa cel swego pożądania, ogarnia je lęk przed jego utratą i już widzi dalsze rzeczy warte posiadania. W miarę gromadzenia dóbr tego świata: rzeczy, ziemi, bogactw, zaszczytów, władzy nad bliźnimi waszymi, rośnie zadowolenie wasze z własnej obrotności, lecz że nie sami żyjecie, dostrzegacie wokół siebie innych, równie zawziętych łowców, i wasz niepokój rośnie. Obawiacie się ulec w konkurencji, dać się uprzedzić drugiemu, bardziej zdolnemu, bezwzględniejszemu, mającemu więcej protektorów, młodszemu. Z upływem życia rośnie wasz lęk. Boicie się choroby, starości, bezsilności, nędzy, utraty powodzenia, samotności. Boicie się też upadku z wyżyn, na które udało się wam wspiąć. Lękacie się intryg, obmowy, knowań, a kto z was sprzecznie z prawem waszym działa, wie, że w każdej chwili spotkać się z nim może. Sumienie wasze, zagłuszone, już nie woła, lecz głośno krzyczy - strach.

- Moją wolą jest, ażeby dotarła do was świadomość waszego zniewolenia.

Jeżeli nie chcecie słuchać Mnie, zastanowić się, zmienić wasze postępowanie względem bliźnich waszych, przestać im szkodzić - dopuszczam, ażeby wróciły się wam skutki postępowania waszego. Często wiele lat daję wam na opamiętanie. W tym czasie wspomagam was w każdym, nawet najdrobniejszym dobru, jakie zechcecie dać światu. Czynię tak dlatego, że może to być jedyny wasz majątek w dniu śmierci, ostatnia szansa usprawiedliwienia, a więc uratowania was.

Jeżeli ratunkiem waszym może stać się kalectwo, długotrwała choroba, nędza, więzienie, głód, brak pracy, potępienie otoczenia, samotność, utrata majątku - dopuszczam te bolesne lekarstwa.

Tak, jak dopuszczam je Przyjaciołom Moim, aby ich ostatecznie oczyścić; wytopić w ogniu złoto ich serc. Lecz z nimi - Ja jestem. Uczę ich, wspomagam, posilam i we wszystkich wydarzeniach niosących cierpienie umacniam ich Swoją Mocą.

Dlatego oni nie złorzeczą Mi, nie narzekają, nie przeraża ich żadne nieszczęście. Im więcej kochają Mnie, tym bardziej ufają Mi. Obecność Moją znają i radość Mojego pokrzepienia żyje w nich.

Wiedzą oni, iż z Miłości do nich uczę ich i trudną drogą prowadzę, by zahartowali się i wzmocnili. Wiedzą też, że Ja całą tę drogę przeszedłem przed nimi - Sam, a z przyjaciółmi Mymi dzielę się tylko tym, co konieczne im jest. Bronię ich przed każdym zbędnym cierpieniem, w które tak obfituje świat, i serca ich nasycam Moim pokojem. Czy nadal mówicie Mi - „chcę"?...

Jestem Panem bogactw nieprzeliczonych i pragnę rozdawać je, pragnę cieszyć się waszą radością.

Kiedy do rozmowy ze Mną przystępujesz z radością, z oczekiwaniem, z zainteresowaniem - co dzisiaj ci powiem? Czego nowego się dowiesz? Wielką radość sprawiasz Mi, dziecko. Cieszę się jak każdy ojciec, kiedy jego dziecku spodoba się nowy podarunek. I smutno Mi, gdy dary Moje nie znajdują u was uznania, bo przecież starannie je wybieram, specjalnie dla ciebie je przeznaczyłem (bo daję dla każdego z was inne).

Wiem, że nadejdzie taki czas, iż dojrzycie troskę Moją i zrozumiecie, że wszystko to, co przeznaczyłem wam jest darem Mojej Miłości.

Jestem nieskończenie cierpliwy w oczekiwaniu na wasze zrozumienie, waszą odpowiedź.

Wasze „chcę" nie jest tym samym, co słowo „chcę służyć Tobie i z Tobą iść".

Pierwsze wasze świadome „chcę" uznaje Mnie waszym Ojcem, a częściej - Stwórcą, Panem, Bogiem. Wybieracie pomiędzy wiarą we Mnie a - niewiarą.

Owym „chcę" opowiadacie się za Mną, przeciwko światu, który głosi, że nie istnieję. Potwierdzacie, że jesteście „stworzeni" a więc „zależni", a Ja odpowiadam wam: „Tak, lecz powołałem was do istnienia - z Miłości, a Miłość Moja trwa, bo Ja Jestem Miłością".

Miłość ofiarowuje wam udział we własnej Pełni szczęścia.

Miłość odkupiła was i ofiarowała wam Synostwo Boże.

Miłość obdarowała was wolnością.

Miłość bez końca woła: „Dzieci, jesteście kochani! wszyscy! i - zawsze!" Miłość - Bóg ukazuje wam w każdej sekundzie życia, że jest waszym kochającym, troskliwym Ojcem, czuwającym nad waszą dziecięcą nierozwagą, nauczającym starsze dzieci i prowadzącym je ku bliskości poznania i zrozumienia, kiedy dorosną i zapragną tego.

Różny jest czas waszego dorastania, dla każdego inny. Wielu z was woli pozostawać w stadium dziecięctwa aż do zgonu.

Co bawi i cieszy niemowlę i malutkie dziecko? To, co przyjemne. Na wszystko, co nie jest przyjemne, reaguje krzykiem, płaczem, gniewem.

Co pociąga dziecko starsze? Zabawa, rozrywka, swoboda. Reszta jest przymusem, wysiłkiem, przeszkodą w używaniu przyjemności; jest nieprzyjemna, jest „złem", budzi sprzeciw. Tak wielu z was zachowuje te kryteria aż do śmierci...

Kim więc dla nich jestem Ja?

„Bozią"? Bogiem, który nikomu nie przeszkadza robić tego, co chce, bo jest „taki dobry"?

Bogiem, który wymaga hołdu raz na tydzień, przez godzinę i jeśli człowiek wypełni ten obowiązek - Bóg mu pobłogosławi, bo będzie zadowolony?...

Bogiem łagodnym i pobłażliwym dla ludzkich słabości, z którym można handlować, którego można przekupić, uczynić stronniczym?...

Czy może Jestem Bogiem mściwym i zawistnym, który panuje nad wami z batem w ręku, który zsyła na was choroby, nieszczęścia i wojny?...

Bogiem dalekim i tak wielkim, iż ludzkie sprawy nic go nie obchodzą - jak was nie zajmują problemy mrówek?...

Może jestem tym, który rozdaje dobra swoim ulubieńcom i błogosławi im w bogactwie, w interesach, w uciskaniu innych, w ich nikczemnych postępkach - ponieważ pozostają bez kary, natomiast „grzeszników" - karzę ubóstwem, kalectwem, chorobami, głodem, przegranymi wojnami, śmiercią?...

KIM DLA WAS JESTEM?

Bogiem czy bożkiem? Wytworem pogańskiej magii czy tworem waszego własnego, spaczonego wyobrażenia - wynikłym z lęku, nienawiści i pożądliwości?

Odpowiedz Mi, człowieku, kim jestem dla ciebie?...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin