ERIK AXEL KARLFELDT-Wiersze.pdf

(2309 KB) Pobierz
393325120 UNPDF
1931
ERIK AXEL KARLFELDT
Erik Axel Karlfeldt urodził się w 1864 roku w chłopsko-
-górniczej rodzinie. Studiował literaturoznawstwo, germani-
stykę i anglistykę w Uppsali, po czym pracował jako nauczy-
ciel i bibliotekarz. W 1904 roku został członkiem Akademii
Szwedzkiej, a od 1912 był jej sekretarzem. Z tego powodu
nie wypadało mu przyjąć Nagrody Nobla oferowanej
w 1920 roku i otrzymał ją — jako jedyny laureat — pośmier-
tnie w 1931. Innym członkom-laureatom Akademii Szwedz-
kiej często wypomina się brak podobnej skromności.
Karlfeldt parał się wyłącznie poezją. Debiutował w 1895
393325120.002.png
roku tomem pt. Vildmarks och Kärleksvisor, w którym
opiewał piękno natury, przyrody i ludzkiej miłości. Była to
poezja postromantyczna, która z biegiem lat przebyła
ewolucję do neoromantycznej; jako przedstawiciel tego
nurtu jest Karlfeldt w literaturze szwedzkiej klasyfikowa-
ny. Motywy miłości i przyrody, a także folkloru ludowego,
ludowej kultury i tradycji zostały rozwinięte w kolejnych
tomach (m.in. w: Fridolins visor, 1898; Flora och Pomo-
na, 1906), gdzie mitologizacja wierzeń i obrządków osiąg-
nęła swój osobny, oryginalny wymiar. W swym ostatnim,
najwybitniejszym tomie — Hösthorn, 1927 — Karlfeldt
zwrócił się ku refleksjom i przeżyciom religijnym, podej-
mując wątki eschatologiczne. Pozostał jednak w historii li-
ryki szwedzkiej poetą-piewcą ludowości i autorem najzna-
komitszych erotyków.
393325120.003.png
Głosem jestem śpiewaka
Głosem jestem śpiewaka wśród pustych przestworzy,
Gdzie ginie każde echo i nikt mnie nie słyszy,
Błędnym ogniem nad wodą, pośród leśnej ciszy,
Ogniem, zgaszonym w mroku, gdziem ujrzał świat Boży.
Jestem jak liść jesieni, zeschnięty i blady,
Życiem moim miotają wichry szalejące,
Czy mam spocząć na szczytach, czy w dołach na łące,
Nie dbam o to. Nic nie wiem. Nie ma na to rady!
Zuzanna
Rabska
Z Pieśni o puszczy i miłości
Gdy czasem w wierszach moich zadrży burzy echo,
Kiedy strumień zaszemrze, który z gór się toczy,
Gdy dzwonią skowronki, krążąc ponad strzechą,
A z wiosną bujna łąka swą zieleń roztoczy,
I drzewa westchną w lesie, gdzie czają się cienie —
To wszystko wasze pieśni od wieków przenika
I płynie, z pokolenia dążąc w pokolenie,
Z zgrzytem siekier, z saniami, za pługiem rolnika...
Zuzanna
Rabska
Oczy twe to płomienie
Oczy twe to płomienie — tak jak żywica płoną,
Odwróć się, nim jak węgle zapalę się czerwone;
Jestem skrzypcami — wszystkie melodie w sobie mieszczę,
Możesz grać mi rozkazać, co tylko sama zechcesz.
393325120.004.png
Odwróć się, zwróć się do mnie! Niech stygnę, mrę wśród
płomieni,
Tęsknię, pragnę — mieszkańcem wiosny jam i jesieni,
Struny me naciągnięte — ostatnia pieśń niech wzlata
I wszystkie mej miłości szalone śpiewa lata!
Zwróć się do mnie, ach odwróć! W jesienną płońmy ciszę,
Chorągiew z krwi i złota szał burzy niech kołysze,
Aż wróci spokój — wtedy ujrzę, jak nikną w cieniu
Kroki twe, ty ostatni młodości mej promieniu.
Zuzanna
Rabska
W stronę pokoju
Powiada ziemia: zbyt już wielkie udręczenie
Rani ciało me gorejące pożogą wojen wśród ciemności.
W chmury, nożu księżyca, otul złowieszcze lśnienie,
Blasku słoneczny zaświeć miłością z wysokości.
Marsze żałobne, płacz spalonych dzwonnic
Tworzą smutną eskortę poprzez kraj bezgwiezdny,
Lecz w zatokach mych dolin mieszkają geniusze pokorni.
Niech wzniosą domy ogromne, gdzie wieczny się pokój
zagnieździ.
Powiada człowiek: dłoń ma od dźwigania broni
Bolesną, stopy krwawią pokłute zębami strzał.
Odejść pragną od więzień, od wojennych pogoni
Powrócić do winnic zielonych, gdzie zboże szelestem gra.
Topór kata niech zmieni się na sierp srebrzysty,
A maczuga Kaina niech w ogniu zapłonie jak kłoda.
393325120.005.png
Nuży mnie chwały wojennej ścigać widma mgliste.
Pokoju błogosławiony — wysoko wznieś sztandar zgody.
Powiada serce: oto świat zbyt bezlitosny
Porzucił mnie w ciemnościach zapomnienia,
A jednak przechowuję ziarno przyszłej wiosny,
Siew, który kiedyś łąkę ziemi zazieleni.
Nim świat młodą nadzieją znów powiosennieje,
Będę cichutko nucić słowa łagodne i proste,
Pieśń zerwie się z warg i nad strunami powieje
Powiewem przynosząc wieść o dziedzictwie radosnym.
Jak lampa pośród burzy — jasny płomień życia
Gaśnie, bity podmuchem — ledwie tli się drżący,
Aż ucichnie wichura. — Chcę zatrzymać
Życie me i krew moją — czystą i gorącą.
Przyduszony zbroją — wśród bitewnego zamętu
Będę śmiać się zwycięsko z nienawiści i burzy,
Bo znam tej ziemi modlitwę namiętną;
Nie o zwycięstwo woła — ale o pokój najdłuższy.
Mikołaj
Bieszczadowski
Sub luna
Sub luna amo.
Ciemna jest ma kochanka,
płonie w brunatne wieczory,
tańczy aż do poranka,
rozmigotana i zwiewna,
jak zioła leśne pachnąca,
393325120.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin