00:00:17:1864 PAMIĘTNIK 1865 00:00:22:Na terytorium Nowego Meksyku|pod koniec wojny domowej... 00:00:25:pewien Indianin, Sierra Charriba,|i jego 47 ludzi... 00:00:29:najeżdżali, plšdrowali i grabili teren|prawie trzy razy większy od Teksasu. 00:00:35:31 padziernika 1864 roku... 00:00:37:wszyscy żołnierze|5. Kawalerii Stanów Zjednoczonych, 00:00:40:wysłani z Fortu Benlin,|z zadaniem zabicia Indianina, 00:00:43:zostali zaskoczeni i zmasakrowani|na ranczu Rostesów. 00:00:47:Jestemy wdzięczni Timothy'emu Ryanowi,|trębaczowi 5. Kawalerii, 00:00:51:który jako jedyny ocalał, za ten dziennik, 00:00:54:który jest jedynym zapisem tej tragedii|i kampanii, która potem nastšpiła. 00:00:59:Pućcie mnie! Ja chcę do mamy! 00:01:17:Witaj, kawalerzysto, jestem Sierra Charriba. 00:01:22:Kogo tym razem na mnie nasłałe? 00:03:38:- Poruczniku!|- Słucham? 00:03:40:Wemie pan pierwszy, drugi i trzeci oddział|i ubezpieczy wzgórze. 00:03:43:- Tak jest.|- Jeli was wezwę, macie przyjechać. 00:03:45:Jeli dam sygnał do ataku,|macie zaatakować. 00:03:47:Jeli dam sygnał do odwrotu,|macie uciekać. 00:03:50:- Brak sygnału - zostajecie.|- Tak jest. 00:03:52:- 1. oddział na prawo.|- Panie Potts. 00:03:53:2. oddział na lewo. 00:03:57:Majorze. 00:04:00:Nie znam tych terenów.|Ma pan jakie wskazówki? 00:04:09:Sprawdmy teren, powoli i ostrożnie. 00:04:29:Na lewo. Na prawo. 00:04:40:1 listopada. 00:04:42:Dzi rano wróciłem na pole bitwy,|gdzie doszło do masakry. 00:04:46:Major nie wierzył, 00:04:48:że ktokolwiek z cywilów czy żołnierzy|pozostał żywy. 00:04:50:Jednak Samuel Potts, jego zwiadowca, 00:04:53:znał dobrze Apaczów i wiedział,|że nie zabijajš chłopców. 00:04:55:Biorš ich jako zakładników|i wychowujš na wojowników. 00:04:59:Czuł, że trzech chłopaków od Rostesów|może wcišż żyć. 00:05:02:Nie miał takiej nadziei,|jeli chodzi o ich siostrę, Beth. 00:05:06:Miał rację. 00:05:08:Spojrzałem na niš|i poczułem nienawić do Riago, 00:05:10:naszego zwiadowcy Apacza,|który nas tu przyprowadził. 00:05:13:Jego ciała nigdy nie odnaleziono... 00:05:15:i zastanawiałem się, czy zdołał|uniknšć masakry, czy w niej uczestniczył. 00:05:26:Zachować pozycje! 00:05:38:- Ta chusta należała do por. Brannina.|- To dla pana, majorze. 00:05:59:Mam nadzieję, że już nie żył,|kiedy mu to zrobili. 00:06:02:Gdyby już nie żył, nie fatygowaliby się. 00:06:07:- Niech go pan odetnie, sierżancie.|- Brannin był prawdziwym żołnierzem. 00:06:10:Wiedział, że może go to spotkać. 00:06:16:Jakie mam szanse|na odzyskanie tych dzieciaków? 00:06:20:Jednš na tysišc, jeli... 00:06:23:dadzš panu dywizję i co najmniej rok czasu. 00:06:27:To raczej niemożliwe. 00:06:31:Pięć dni zajmie mi zebranie ludzi,|koni i zaopatrzenia. 00:06:36:Pištego dnia wrócisz do Fortu Benlin|i powiesz mi, gdzie jest Charriba. 00:06:41:Znajdę dzieciaki i jego też dostanę. 00:06:49:- Sam.|- Słucham? 00:06:51:Nie daj się zabić.|To byłby dla mnie spory kłopot. 00:07:16:Ryan! 00:07:42:Ponieważ wielu żołnierzy wyjechało, 00:07:43:pięciu więniom Konfederacji|udało się zbiec z Fortu Benlin. 00:07:47:Zaskoczylimy ich w drodze powrotnej. 00:08:02:Dobry wieczór, Ben. 00:08:05:Dobry wieczór, Amos. 00:08:07:Mogłe to zrobić,|zanim objšłem dowodzenie. 00:08:09:Dowodzenie czym, pochówkiem poległych? 00:08:15:- Wyprowadzić ich, poruczniku.|- Wyprowadzić ich! 00:08:18:Kawalerzyci na prawo! Dwójkami na prawo! 00:08:48:Przyprowadziłem pańskich|zbiegów, kapitanie. 00:08:52:Powiedz, jak udało im się uciec. 00:08:54:Ogłuszyli dwóch strażników|i przeskoczyli przez mur. 00:08:58:Chciałbym zauważyć, Amos,|że w czasie ucieczki... 00:09:01:131 ludzi z tego oddziału|było o pół dnia marszu stšd, 00:09:05:albo kopišc groby, albo gnijšc na słońcu|i czekajšc na pochówek. 00:09:10:Za 10 minut wszyscy sprawni więniowie|majš być na tym placu. 00:09:15:Także ci w kajdanach. 00:09:18:Trębaczu, ogło zbiórkę. 00:09:27:Urzšdzš nam przyjęcie, kapitanie. 00:09:31:Na to wyglšda. 00:09:33:Mówię do was,|złodzieje, renegaci, dezerterzy, 00:09:37:przedstawiciele Południa.|Potrzebuję paru ochotników. 00:09:42:Potrzebuję ochotników do walki z Apaczami|Sierry Charriby. 00:09:47:Potrzebuję jedców.|Ludzi, którzy potrafiš jedzić i strzelać. 00:09:51:W zamian nie obiecuję niczego. 00:09:53:Odciski od siodła, skšpe racje żywnociowe,|może nawet kulę w brzuch. 00:09:57:wieże powietrze, godziwš porcję tytoniu|i ćwierć dolara zapłaty. 00:10:02:Mojš dobrš wolę. 00:10:03:Najlepsi zostanš uniewinnieni,|kiedy wrócimy. 00:10:07:Nie wiem, czy was to interesuje, 00:10:10:ale wiem, że jeli kto się zobowišże|i spróbuje zdezerterować, 00:10:15:zastrzelę go na miejscu. 00:10:19:Sporód was wybiorę|jednego z dowiadczeniem w dowodzeniu, 00:10:22:który będzie pełnił rolę porucznika. 00:10:26:Kapitanie Tyreen, 00:10:29:czy perspektywa ponownej służby|swojemu krajowi... 00:10:32:nie jest bardziej atrakcyjna,|niż noszenie kajdan w więzieniu? 00:10:37:To nie jest mój kraj, majorze Dundee. 00:10:41:Przeklinam go i przeklinam pana, 00:10:44:i wolałbym raczej zawisnšć, niż panu służyć. 00:10:57:Kapral Veitch włanie umarł. 00:11:02:Zawiniecie! 00:11:09:Ty i twoi czterej przyjaciele. 00:11:11:Zostaniecie osšdzeni za morderstwo. 00:11:15:Strażnik, którego ogłuszylicie,|włanie zmarł. 00:11:38:Jestecie winni zarzucanych wam czynów. 00:11:42:Orzeczeniem tego sšdu, dnia 6 listopada... 00:11:45:o godzinie 6:00 zostaniecie zgładzeni|przez powieszenie. 00:11:49:Wyprowadzić więniów|z wyjštkiem Benjamina Tyreena. 00:11:52:W prawo zwrot, naprzód marsz. 00:11:55:Rozprawę uważam za zamkniętš. 00:12:17:Usišd. 00:12:26:To już pięć lat. 00:12:29:Wcišż winisz mnie zamiast siebie, co? 00:12:35:Co ci powiem, Ben,|ani trochę nie zmšdrzałe. 00:12:38:Kiedy zrozumiesz,|że sam pakujesz się w tarapaty? 00:12:41:Kto sprawił, że wydalono mnie z regimentu? 00:12:43:Mój głos był tylko jednym z pięciu. 00:12:46:Dwa głosy były za moim uniewinnieniem. 00:12:48:Ale to nie był twój głos.|Nie mojego kapitana. 00:12:51:Nie mojego przyjaciela. 00:12:54:Nie interesował mnie wyrok sšdu. 00:12:56:Więc co cię interesowało, Amos? 00:13:02:- To, że zabiłem Jankesa?|- Był oficerem. 00:13:06:To była sprawa honoru. 00:13:08:Urodziłe się na Południu,|wiesz, co to znaczy. 00:13:11:Gdyby to on zabił mnie, a miał takš szansę, 00:13:14:- oskarżyłby go?|- Oskarżyłbym. 00:13:17:Kłamiesz. 00:13:18:Głosowałe tak,|żeby zadowolić generałów w Waszyngtonie. 00:13:22:Głosowałe za awansem|dla Amosa Charlesa Dundee. 00:13:27:Zdradziłe swój kraj, Ben.|Za to też chcesz mnie winić? 00:13:31:Sierżancie! 00:13:35:Tak jest. 00:13:38:Nie powinienem był nawet|próbować z tobš rozmawiać. 00:13:43:Spróbuje pan jeszcze raz, majorze. 00:13:50:Major wezwał złodziei,|renegatów i dezerterów, 00:13:54:i tacy się stawili.|Po czterech godzinach wybrał ledwie trzech. 00:14:03:Ryan, co ty tutaj robisz? 00:14:05:Zgłosiłem się na ochotnika.|Zasłużyłem na to. 00:14:09:Będzie pan potrzebował trębacza. 00:14:12:- Stań tam.|- Tak jest. 00:14:15:Benjamin Priam, proszę pana. 00:14:17:Czym się zajmujesz? 00:14:19:Co ty powiedział? 00:14:22:- Mów głoniej, nie słyszę cię.|- Jestem złodziejem koni. 00:14:27:Jeste dobrym złodziejem koni? 00:14:31:Najlepszym w okolicy. 00:14:33:Podpisz się lub postaw krzyżyk. 00:14:36:Potrzebuję koni i mułów, panie Priam. 00:14:39:Tu sš pienišdze,|które będziesz musiał wydać, 00:14:42:a to twój glejt. 00:14:45:- Potrzebujesz eskorty?|- Nie. 00:14:47:On wróci, majorze. 00:14:48:Tak, proszę pana. Wrócę. 00:14:54:- Kapralu.|- Tak jest. 00:14:56:- Wezwać porucznika Andreena.|- Pełni służbę, majorze. 00:15:01:- Porucznika Fredericka.|- W szpitalu. 00:15:07:- Lewisona.|- To oficer dyżurny. 00:15:10:- Sierżanta Cable'a.|- Na patrolu. 00:15:20:- Przyprowad porucznika Grahama.|- Tak jest. 00:15:26:- Pięć godzin i pięciu ludzi.|- Potrzebujesz regimentu. 00:15:30:Nie można pokonać Charriby|zbieraninš kawalerzystów. 00:15:33:Powiniene już o tym wiedzieć. 00:15:35:Co chcesz mi powiedzieć, Frank? 00:15:37:No mów. Wyrzuć to z siebie. 00:15:40:Nie chcę powiedzieć, że ta masakra|to była twoja wina. 00:15:42:Ale chcę ci przypomnieć,|że zostałe tu przeniesiony... 00:15:46:ze względów dyscyplinarnych. 00:15:49:I jeli znowu zaczniesz prowadzić|swojš własnš wojnę, to oni cię złamiš. 00:15:55:Nie złamiš mnie,|jeli znajdę Charribę i te dzieciaki. 00:15:59:Czy pomylałe o tym, majorze, 00:16:02:że Apacze z pewnociš będš chcieli|spędzić zimę w Meksyku? 00:16:05:Obecnie w Meksyku znajduje się|30000 francuskich żołnierzy. 00:16:09:Tak, pomylałem o tym. 00:16:12:Frank, jestem zawodowym żołnierzem,|nie strażnikiem więziennym. 00:16:17:To jest co, co trzeba zrobić,|i ja tego dokonam... 00:16:20:teraz! 00:16:23:Czy ciga pan Apaczów, majorze,|czy goni za awansem? 00:16:31:Bez względu na moje powody, Frank, 00:16:33:powiniene uklęknšć i modlić się,|żebym cię nie zabrał ze sobš. 00:16:38:Pewnie ogołoci pan ten garnizon. 00:16:41:Zabiorę tylko dziesięciu ludzi.|Samych ochotników. 00:16:45:Mojš siłš uderzeniowš będš więniowie. 00:16:48:Nie radziłbym zacišgać|więniów Konfederacji, 00:16:51:mimo że się zgłaszajš. 00:16:52:Podczas mojej nieobecnoci|obejmiesz dowództwo. 00:16:54:Odłożysz wszystkie inne obowišzki. 00:16:57:Jak widzisz, 00:17:01:dołšczyłem do rozkazów owiadczenie, 00:17:07:że biorę na siebie pełnš odpowiedzialnoć... 00:17:10:za to wszystko. 00:17:12:Proszę. Czy to wystarczy? 00:17:18:Nie, majorze. 00:17:19:Moim obowišzkiem jest|powiadomić generała Carltona... 00:17:23:o pańskiej nieodpowiedzialnej|i ryzykownej decyzji. 00:17:27:- Zrób to.|- Mogš cię za to rozstrzelać, Amos. 00:17:31:Mój pluton egzekucyjny|będzie musiał stanšć w szeregu. 00:17:36:To wszystko, kapitanie. 00:17:47:Kapralu Tinn...
log_has