Williams Tad - Pieśń Łowcy.pdf

(1569 KB) Pobierz
321245118 UNPDF
Tad Williams
Pieśń Łowcy
tłumaczyła: Bogumiła Kaniewska
* * *
A zatem spojrzę z uwagą na mego kota...
Ponieważ pierwszy promień boskiej chwały na wschodzącym niebie wielbi po swojemu.
Ponieważ czyni to okręcając swe ciało siedmiokrotnie ze śmigłą elegancją... Ponieważ
spełniwszy obowiązek i otrzymawszy błogosławieństwo, zaczyna zajmować się sobą.
Ponieważ ma na to dziesięć sposobów. Po pierwsze spogląda na swoje przednie łapy, by
sprawdzić, czy są czyste. Po drugie wychyla się do tyłu, by i tam się oczyścić. Po trzecie
wypręża wtedy przed siebie przednie łapy.
Po czwarte ostrzy pazury o drewno.
Po piąte myje się.
Po szóste po umyciu turla się.
Po siódme poluje na pchły, by nie przeszkodziły mu w walce. Po ósme ociera się o pień. Po
dziewiąte spogląda w górę, by wysłuchać instrukcji.
Po dziesiąte odchodzi w poszukiwaniu pożywienia...
Ponieważ po skończonej dziennej pracy przystępuje do zajęć jeszcze ważniejszych. Ponieważ
nocą nie spuszcza władczego wzroku ze swych przeciwników. Ponieważ zmaga się z siłami
ciemności mocą swej naelektryzowanej sierści i jarzących oczu. Ponieważ zmaga się z
Diabłem, który jest śmiercią, mocą swej nieujarzmionej żywotności. Ponieważ swym
porannym rytuałem wielbi słońce, a ono wielbi jego. Ponieważ pochodzi z plemienia Tygrysa.
Ponieważ Kot Cherubin to nazwa Anielskiego Tygrysa...
Ponieważ nie istnieje nic rozkoszniejszego niż jego senny spokój. Ponieważ nie istnieje nic
bardziej pełnego życia niż jego zwinny ruch... Ponieważ Pan Bóg pobłogosławił jego
ruchliwą zmienność... Ponieważ potrafi tańczyć do każdej muzyki świata...
Christopher Smart
Wstęp
W tej godzinie, gdy nie istniał jeszcze czas, wyszła z ciemności na chłodną ziemię Pramatka
Meerclar. Była czarna i tak puszysta, jakby w jej futrze zebrała się miękkość całego świata.
Meerclar wypędziła wieczną ciemność i wydała na świat Dwoje. Harar Złotooki miał oczy
gorące i pełne blasku jak słońce w Godzinie Krótkich Cieni, był w kolorze dnia, odwagi i
tańca. Jego towarzyszka, Fela Niebiańska Tancerka, była piękna jak wolność, jak chmury, jak
pieśń powracających wędrowców. Złotooki i Niebiańska Tancerka wydali na świat wiele
dzieci, a wychowywali je w lesie, który w początkach Dawnych Dni okrywał świat. Śmigły,
Przyjaciel Wilka, Znak Drzewa i Świetlisty Pazur, ich młode, miały mocne zęby, bystre oczy,
lekkie łapy Ś siła i odwaga wypełniała je aż po koniuszki ogonów. Jednak najbardziej
niezwykli i najpiękniejsi z całego niezliczonego potomstwa Harara i Feli byli trzej
Pierworodni. Najstarszym z Pierworodnych był Yiror Biały Wicher, o barwie śniegu
roziskrzonego słonecznym światłem, a szybki... Środkowy był Grizraz Pożeracz Serc, szary
jak cień, a dziwny... Jako trzeci urodził się Tangaloor Ognista Stopa. Był czarny jak Pramatka
Meerclar, lecz łapy miał czerwone jak płomień. Zawsze chodził samotnie i śpiewał sam dla
siebie. Pierworodni bracia rywalizowali ze sobą. Biały Wicher był tak szybki i silny, jak tylko
kot może sobie wymarzyć Ś nikt nie mógł go pokonać w biegach i skokach. Ognista Stopa był
mądry jak sam czas, rozwiązywał wszystkie za-gadki i łamigłówki, układał pieśni, które
przetrwały wiele pokoleń Ludu. Pożeracz Serc nie dorównywał zdolnościami swym braciom.
Rosła w nim nienawiść i zaczął knuć spisek, by spowodować upadek Białego Wichru i
poniżenie całego Ludu. I stało się tak, że Pożeracz Serc wyhodował przeciwko Ludowi
potężną bestię. Nosiła ona imię Ptomalkum i była ostatnim potomkiem Yenris, psa-demona,
którego Meerclar zniszczyła w czasie Dni Ognia. Ptomalkum, wychowana na nienawiści
Pożeracza Serc, wykarmiona nią, uśmierciła wielu, nim zabił ją waleczny Yiror Biały Wicher.
Jednak on sam otrzymał tyle ran, że wkrótce stracił siły i zmarł. Widząc klęskę swoich
knowań, Pożeracz Serc przeraził się, wpełzł w jamę i przepadł w pełnej tajemnic głębi ziemi.
Ogromny lament rozległ się na Dworze Harara na wieść o śmierci ukochanego Białego
Wichru. Jego brat, Ognista Stopa, w rozpaczy opuścił Dwór, zrzekł się swych praw do
Płaszcza Królewskiego i wyruszył w świat. Fela Niebiańska Tancerka, matka Yirora, zamilkła
i milczała nieprzerwanie aż do końca swego długiego życia. Tymczasem Harara Złoto-okiego
tak przepełniał gniew, że płakał z wściekłości i miotał przekleństwa. Wyjąc zapuścił się w
najdziksze ostępy, niszcząc wszystko, co stanęło na drodze jego pościgu za zdrajcą
Pożeraczem Serc. W końcu, gdy nie mógł już znieść tak ogromnego bólu, skrył się w
niebiosach na łonie Pramatki. Tam żyje jeszcze, goniąc świetliste myszy słońca poprzez
przestworza. Często spogląda w dół, na ziemię, z nadzieją, że znów ujrzy tam Yirora
biegnącego pod koronami drzew Starego Lasu. Przeminęło wiele wiosen i zim, a świat
postarzał się bardzo, nim Ognista Stopa ponownie spotkał swego zdradzieckiego brata,
Pożeracza Serc. Było to w czasach Księcia Gład-kowąsa, za panowania Królowej Porannego
Promienia; Lord Tangaloor przyszedł z pomocą ludowi sów, Ruhu. Jakieś tajemnicze
stworzenie splądrowało ich gniazda i zabiło wszystkich myśliwych Ruhu, którzy stanęli do
walki z nim. Og-10 nista Stopa zastawił sidła, wydrążając pazurami niemal na wylot potężne
drzewo i, ku swemu zdumieniu, odkrył, że pod nim, złapany w pułapkę, leży jego brat,
Grizraz Pożeracz Serc. Pożeracz błagał Ognistą Stopę, by go uwolnił, obiecywał mu, że
podzieli się z nim odwieczną wiedzą, jaką posiadł, przebywając pod ziemią. Jednak Lord
Tangaloor tylko się roześmiał. Gdy wstało słońce, Pożeracz Serc zaczął płakać. Łkał i skamlał
tak bardzo, że Ognista Stopa, choć obawiał się jakiejś sztuczki, uwolnił swego cierpiącego
brata spod drzewa, które go więziło. Grizraz tak długo przebywał pod ziemią, że słońce go
oślepiało. Drapał i tarł łzawiące oczy, wyjąc tak żałośnie, że Ognista Stopa zaczął rozglądać
się w poszukiwaniu sposobu, aby uchronić go przed spaleniem przez gwiazdę dnia. Jednak
gdy tylko się odwrócił, oślepiony Pożeracz Serc wykopał tunel, prędzej niż zrobiłby to borsuk
czy kret. Zanim wstrząśnięty Ognista Stopa zdołał skoczyć ku niemu, Pożeracz zniknął
znowu w samym brzuchu świata. Powiadają, że żyje tam jeszcze, ukryty przed oczyma Ludu,
że dokonuje tam, pod powierzchnią, różnych podłości, że cierpi z tęsknoty do Świata Na
Ziemi...
CZĘŚĆ I
Rozdział 1
...nie pomyl się
Bo śmiali tak
Nie śpimy nocy tej
Księżyc i ja!
W. S. Gilbert
Nadeszła już Godzina Wstępującej Ciemności i szczyt dachu, na którym leżał Łowca,
okrywał cień. Śnił właśnie o skakaniu i fruwaniu w powietrzu, gdy poczuł dziwne mrowienie
w wąsach. Fritti Łowca, dziecko polującego Ludu, ocknął się natychmiast i wciągnął nosem
powietrze. Z postawionymi uszami i nastroszonymi wąsami badał podmuch wieczornego
wiatru. Nic specjalnego. Co więc go obudziło? W zadumie wyprężył łapy i zaczął rozciągać
swój giętki grzbiet, od karku aż po czubek rudego ogona. Zanim obrządek ten dobiegł końca,
poczucie zagrożenia minęło. Może był to nocny ptak przelatujący nad głową... lub pies w dole
na polu... może... Może znowu staję się kociątkiem, pomyślał Fritti, które czmycha
przerażone spadającymi liśćmi. Wiatr rozwichrzył mu świeżo ułożoną sierść. Zirytowany
zeskoczył z dachu w wysoką trawę. Po pierwsze musi zaspokoić głód. Później przyjdzie czas,
aby udać się pod Ścianę Zgromadzeń. Pora Wstępującej Ciemności już mijała, a brzuch
Łowcy wciąż był pusty. Omijał go szczęśliwy los. Najpierw zastygł w bezruchu, wpatrując
się w wejście do nory susła. Gdy po 13 trwającym całe wieki oczekiwaniu, prawie bez
oddechu, mieszkaniec jamy ciągle się nie pojawiał, zdesperowany Łowca poddał się. Po
spenetrowniu, w złości, mysiej dziury odszedł, by szukać szczęścia gdzie indziej. Nic z tego.
Nawet ćma uszła jego błyskawicznemu atakowi, ulatując spiralnym ruchem w ciemność. Jeśli
natychmiast czegoś nie złapię, zmartwił się Łowca, będę musiał wrócić i zjeść z miski, którą
wystawił dla mnie Duży. Na Harara! Co ze mnie za myśliwy? Nikła smuga zapachu nagle
zatrzymała Łowcę. Znieruchomiał całkowicie, natężył wszystkie zmysły, skulił się i wciągnął
powietrze. To był Piszczek Ś zapach szedł z wiatrem... musiał być bardzo blisko. Przesunął
się miękko niczym cień, starannie wybierając drogę przez ściółkę, później znów zastygł.
Teraz! Skok i niemal tuż przed nim siedzi mrę'aż*, którego zapach wyczuł. Przycupnął sobie,
nieświadomy obecności Łowcy, i wpycha ziarna w policzki Ś nerwowo kurczy nos i
gwałtownie mruga oczami. Fritti przywarł do ziemi, jego uniesiony ogon kołysał się tam i z
powrotem. Przykucnięty oparł się na tylnych łapach i przygotowywał do ataku Ś nieruchomy,
z naprężonymi mięśniami. Skoczył. Źle ocenił odległość. Akurat gdy lądował, z
wystawionymi pazurami, Piszczek miał dość czasu, by wydać pisk przerażenia i wpaść Ś hop!
Ś wprost do własnej dziury. Stojąc nad drogą jego ucieczki, Fritti w zakłopotaniu gryzł
własną stopę. Kiedy Łowca wylizywał z miski ostatnie resztki, na ganek wskoczył
Chudzielec. Chudzielec był dzikim, burym kotem, szarożółtym mieszańcem, mieszkającym w
drenie odprowadzającym wodę z pola. Był nieco starszy niż Fritti i bardzo się tym chełpił. Ś
Nre'fa-o, Łowco Ś przywitał się Chudzielec i leni-* Objaśnienia dotyczące wyrazów w
pradawnym języku kotów, Wysokim Śpiewie, znajdują się na końcu książki (przyp. tłum.). 14
wie naostrzył pazury o drewniany słup. Ś Wygląda na to, że zostałeś dziś porządnie
nakarmiony. Powiedz mi, czy Duzi każą ci robię sztuczki w zamian za kolację? Rozumiesz,
często zastanawiam się, jak to działa. Fritti udał, że nie zwraca na niego uwagi i zaczął myc
wąsy. Ś Zauważyłem Ś ciągnął Chudzielec Ś że Growlersi mają chyba jakąś umowę z
Dużymi: noszą im różne przedmioty, ciągle skaczą dookoła, no i szczekają przez całą noc,
aby dostać obiad. Czy to właśnie robisz? Ś Chudzielec przeciągnął się niedbale. Ś Po prostu
jestem ciekaw, kapujesz. Którejś nocy Ś och, trudno mi się do tego przyznać Ś może i mnie
nie uda się złapać nic na obiad, więc dobrze byłoby mieć coś w zanadrzu. Czy szczekanie jest
bardzo trudne? Ś Zamknij się, Chudy Ś burknął Fritti, parsknął śmiechem i jednym susem
rzucił się na przyjaciela. Mocowali się przez chwilę, a potem odskoczyli i boksowali łapami.
W końcu, zmęczeni, usiedli na moment, by przygładzić rozwichrzone futerka. Gdy odpoczęli,
Chudzielec zeskoczył z ganku, Fritti musnął raz jeszcze bok i ruszył w jego ślady. Godzina
Najgłębszej Ciszy właśnie się rozpoczęła. Oko Meerclar widniało wysoko na niebie,
nieruchome, zastygłe. Wiatr szeleścił liśćmi drzew, gdy Łowca i Chudzielec przemierzali
drogę przez pola i płoty, zatrzymując się tylko po to, by wsłuchać się w dźwięki nocy i znów
popędzić przez wilgotne, lśniące trawy. Kiedy dotarli do skraju Starej Puszczy otaczającej
siedziby Dużych, poczuli świeży zapach innych, podobnych im istot. Ponad wierzchołkiem
wzniesienia, za skupiskiem potężnych dębów, znajdowało się wejście do wąwozu. Łowca
poczuł się szczęśliwy na samą myśl o pieśniach i opowieściach, jakie miał usłyszeć pod
osypującą się Ścianą Zgromadzeń. Pomyślał także o Cichej Łapie, której szczupłą, szarą
sylwetkę i wygięty, smukły ogon ostatnio ciągle miał przed oczami. Jak cudownie było żyć i
być jednym z Ludu w Noc Zgromadzenia! 15 Oko Meerclar osrebrzało polanę perłowym
światłem. Dwadzieścia pięć czy trzydzieści kotów zebrało się u podnóża Ściany, ocierając się
o siebie, witając, rozpoznając węchem nowych znajomych. Wiele młodszych kotów walczyło
ze sobą dla zabawy. Łowcę i Chudzielca powitała zgraja młodych myśliwych, którzy stali
niedbale na samym skraju. Ś Świetnie, że przyszliście! Ś krzyknął Chyżostopy, młody kot o
grubej, czarno-białej sierści. Ś Akurat mamy zamiar zabawić się w Hop-Hop-W-Górę,
oczywiście, dopóki nie przyjdzie starszyzna. Chudzielec przesunął się, by dołączyć do gry,
ale Łowca grzecznie pokręcił głową i ruszył w kierunku tłumu, aby odnaleźć Cichą Łapę. Nie
mógł natrafić na jej zapach, gdy prześlizgiwał się pomiędzy tłoczącymi się grupami kotów.
Dwie młode kotki, niemal jeszcze kocięta, zalotnie zmarszczyły noski na jego widok i
uciekły, prychając z uciechy. Nie zwracając na nie uwagi, z szacunkiem skłonił głowę,
mijając Dostojnika. Stary koeur, ułożony majestatycznie na brzuchu u podnóża Ściany,
zaszczycił go leniwym grymasem ogromnych, zielonych oczu oraz niedbałym poruszeniem
ucha. Nigdzie jej nie widać, pomyślał Łowca, gdzie ona może być? Nikt nigdy nie opuszczał
Nocy Zgromadzenia bez ważnego powodu. Zgromadzenia odbywały się tylko w te noce, gdy
Oko było całkowicie otwarte i lśniło najjaśniej. Może przyjdzie później, myślał. A może
właśnie teraz spaceruje z Długoskoczkiem albo Szemrzącym Liściem, powoli rozwijając swój
ogon, aby mogli go podziwiać... Rozzłościła go ta myśl. Odwrócił się i dał kuksańca
młodziutkiemu kotkowi, który tańczył i podskakiwał na tylnych łapach. Był to Szybki Pazur,
który spojrzał na niego z takim przerażeniem, że Łowcy natychmiast zrobiło się żal małego Ś
hałaśliwy kociak bywał dokuczliwy, ale miał dobre zamiary. Ś Przepraszam, Szybki Pazurze
Ś powiedział. Ś Nie wiedziałem, że to ty. Myślałem, że to stary Dostojnik, chciałem mu dać
nauczkę. 16 Ś Naprawdę? Ś wyszeptał malec. Ś Naprawdę zrobiłbyś to?
Fritti od razu pożałował swoich słów. Dostojnikowi z pewnością nie spodobałby się jego żart.
Ś Tak czy inaczej Ś rzekł Ś była to pomyłka. Bardzo cię przepraszam. Szybki Pazur był
zachwycony tym, że potraktowano go jak dorosłego. Ś Przyjmuję przeprosiny, Łowco Ś
powiedział z powagą. Ś Rozumiem twoją pomyłkę. Fritti parsknął. Przyjaźnie kąsnął młodego
kota w bok i ruszył dalej. Minęła już połowa pory Najgłębszej Ciszy i Zgromadzenie dawno
już się rozpoczęło, a Cicha Łapa wciąż się nie pojawiała. Podczas gdy jeden ze starszyzny
raczył swą opowieścią zebrany tłum Ś teraz już niemal sześćdziesiąt kotów Ś Łowca odnalazł
Chudzielca, który siedział z Chyżo-stopym i innymi. Kiedy pojawił się Fritti, Mówca
opowiadał właśnie o przebywającym w okolicy Growlersie, wyjątkowo dużym i
niebezpiecznym, a biegającym na wolności, i Chu-dzielec, wraz z pozostałymi myśliwymi,
słuchał go uważnie. Ś Chudzielcu Ś syknął Fritti. Ś Czy przyjdziesz tu na chwilę, żeby ze mną
pogadać? Chudzielec ziewnął i przeciągnął się, nim powolnym krokiem zbliżył się do korzeni
drzewa, gdzie usadowił się Fritti. Ś No, o co chodzi? Ś spytał uprzejmie. Ś Czy to już czas na
lekcję szczekania? Ś Proszę cię, Chudzielcu, nie wygłupiaj się. Nigdzie nie mogę znaleźć
Cichej Łapy. Czy nie wiesz, gdzie ona jest? Przy wtórze monotonnej opowieści Chudzielec z
uwagą przyglądał się Łowcy. Ś Cóż Ś odezwał się. Ś Wydavya?er1jji-.tiię^fejesteś ostatnio
dość zajęty. Wszystko to z po^o^i kotki? t Ś Poprzedniej nocy tańczyliśmy Taniec
Akceptacji1! Ś rzekł urażony Fritti. Ś Nie udało nam się go skończyć przed wschodem słońca.
Mieliśmy zakończyć dzisiaj. Wiem; że 17 zamierzała mnie przyjąć! Co mogło sprawić, że nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin