Rozważania o Sercu Bożym.doc

(89 KB) Pobierz

ROZWAŻANIA O SERCU BOŻYM

http://sercejezusa.kom.pl/jezus-7.jpg

"O Piękności Niestworzona,
kto Ciebie raz poznał,
ten nic innego pokochać nie może.
Czuję że tonę w Nim,
jako jedno ziarenko piasku,
w bezdennym oceanie.
Czuję, że nie ma ani
jednej kropli krwi we mnie,
która by nie płonęła
miłością ku Tobie
O Serce Boże..."
/św. s. Faustyna/


Ukochany Mistrzu z otwartym Sercem... wiarą pozwoliłeś doświadczyć mi atmosfery Golgoty, a szczególnie tej chwili gdy żołnierz przebił Twój Bok, z którego wytrysnęła najświętsza Twoja krew i woda, a wraz z nią strumienie życia i łaski. Oto wielkość Twojej miłości, którą po dziś dzień roztaczasz nad Tymi, których umiłowałeś do końca. Za mój grzech nie wahałeś się oddać własnego życia. Przeogromna wartość tej ofiary zwraca moje serce i duszę ku Twemu Miłosierdziu. Nie ma sposobu, by Ci podziękować - lecz choćby namiastką moich najszczerszych starań, pragnę wynagrodzić Ci Jezu gorycz wypitego kielicha.

Zatrzymujesz mnie Panie przy sobie - bo moc krzyża nie pozwala oderwać od Ciebie wzroku. Rozbudzasz we mnie najpiękniejsze uczucia do tego stopnia, iż nade wszystko pragnę upodobnić się do Ciebie. Widząc jednak swoją słabość i niemoc, z tym większą ufnością lgnę do Twych szeroko rozpiętych ramion, wsłuchując się w rytm Serca, które bije miłością do Ojca Niebieskiego i do mnie prochu i pyłu - który w Twoich oczach urasta do niebotycznych wielkości!

Naucz mnie proszę przechodzić przez życie czyniąc dobrze, a u jego kresu zawisnąć po drugiej stronie Twojego krzyża... miłość za Miłość, życie za Życie. Zapalasz mnie apostolską siłą i nie potrafię w milczeniu doświadczać Twojej miłości lecz chcę o niej głosić wszelkiemu stworzeniu, bo radość rozpiera me serce. Całą swą duszę zatapiam w Tobie, pragnąc jedynie Ciebie. Nie gaś tego pragnienia Panie, niech ono spala mnie chwila po chwili. Jak wielką łaską jest poznawać Ciebie Boże, miłować i pracować w Twojej winnicy. Język tego nie wypowie i nie ujmie w słowa, pozostaje więc wymowna cisza, która zdradza potęgę tajemnicy... Bądź uwielbiony, bądź pochwalony Boże Nieskończony. Amen.



Misjonarz Serca Jezusowego

Kiedy Bóg rozpala serce człowieka szczególną miłością i pragnieniem głoszenia Orędzia o Jego Nieskończonej Miłości, ukrytej pod znakiem przebitego Serca - daje mu łaskę misyjnego apostolstwa. Jezus posługuje się swoimi umiłowanymi uczniami, którzy wiernie trwają przy Jego Sercu i posyła ich na cały świat, jak niegdyś On był poświęcony i posłany przez swojego Ojca. Bóg zaprasza nas do szczególnej bliskości z Sobą, abyśmy stanowili z Nim jedno, abyśmy gorliwiej wypełniali to posłannictwo. Jezus nieustannie kieruje naszym życiem i chce byśmy tej prawdy osobiście doświadczyli - wiedząc, że bez Niego nic uczynić nie możemy. Bóg tak długo formuje swego ucznia, aż z pełnym przekonaniem powtórzy za Psalmistą: "Złożyłem w Panu całą nadzieję, On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania, wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki" (Ps, 40). Bóg pragnie byśmy uwierzyli, że On zawsze jest przy nas, niezależnie od okoliczności. On trwa, nie pozostawia nas samych szczególnie w chwili próby i świadectwa. Wspomaga wszystkich, którzy chcą głosić Orędzie Miłości Jego Najświętszego Serca. Jezus chce by moje życie przemieniło się w misyjną drogę. Pośród codzienności, a nade wszystko życiem mam mówić o Jego Sercu. Życie Jezusa było misją, więc i moje życie ma być misją.

Dobry misjonarz, to ten, który pozwoli przeniknąć się przez umiłowaną Osobę, który chłonie umiłowaną Osobę. Dziś Jezus prosi mnie, by w moim życiu nie było żadnych obcych Mu miejsc. On pragnie przenikać każdą chwilę mojego misyjnego trudu. Posiąść Serce Jezusa, to utożsamiać się z Jego Wolą i Jego pragnieniami. Wielką rozkoszą tego Serca jest głoszenie o Jego Miłości wszędzie tam, gdzie Opatrzność mnie postawi. Muszę jednak pamiętać, że misjonarzem miłości Jezusowego Serca nie jest być prosto: to pasmo krzyża, nieustanne ogałacania się z własnego "ja". Czasem trudno jest wybrać Bożą Wolę w sytuacji, kiedy nam wydaje się, że to my mamy rację, że nasze patrzenie jest lepsze, niż Boże patrzenie. Wpatruj się wówczas w Jezusa - On wędruje do człowieka, w świat jego serca i trudnej codzienności. Przychodzi w Eucharystii i czeka - chce się całkowicie z nami zjednoczyć i być jedno. Ja muszę wędrować do Jezusa po szlaku dobra, miłosierdzia i łaski, w świecie Bożego piękna - jak mawiał św. Piotr Kanizjusz. Bóg pomaga, umacnia zdrojami łask, które płyną z Jego Najświętszego Serca (wiara, nadzieja, miłość). Im bardziej upodabniam się do Jezusa, tym jestem wierniejszym Jego misjonarzem. Gorliwość misyjna to nie tylko apostolat, ale przede wszystkim poznanie Jezusa jako źródło miłości, wierności i pokoju. Tyle można Boga przekazać innym - ile samemu ma się Go w sobie. Musimy więc karmić się Jezusem Chrystusem w każdy możliwy sposób, by móc się dzielić całym Jego bogactwem.



In Te Cor Jesu speravi, non confundar in aeternum"
Tobie Jezu zaufałem, nie będę zawstydzony na wieki

Jak często dopuszczamy do nas myśl o własnej śmierci? W jaki sposób o niej myślimy i czy w ogóle ten temat ma miejsce w naszych rozważaniach biorąc pod uwagę naszą przyszłość?
Niewiele jest osób, które patrzą na śmierć jako powrót do domu, jako spotkanie, na które długo się czekało, gdzie najlepszy Tatuś wybiega naprzeciw z rozłożonymi ramionami - witający gorącym i mocno bijącym sercem ukochane dziecko. Najczęściej chwila śmierci kojarzy się z utratą czegoś lub kogoś; po ziemsku odbierana jest jako nieszczęście i coś najgorszego. Wiadomą sprawą jest, że rozłąka nie jest czymś pozytywnym w naszym rozumieniu, szczególnie wtedy, gdy mamy świadomość, że w obecnym wymiarze nigdy więcej się nie spotkamy. Ludzie głębokiej wiary, miłujący Jezusa patrzą na śmierć z innej perspektywy. Śmierć to naturalny etap ziemskiego życia, po którym dusza z największą radością biegnie do Jezusowego Serca, by w nim znaleźć to, za czym tęskniła całe ziemskie życie. To spotkanie z Umiłowanym powinno pozytywnie usposabiać nas nie tylko w chwili spodziewania się , że nasze życie ziemskie dobiega końca, ale powinno być motywacją do dobrego życia na co dzień. Niestety nawet chrześcijanie i ludzie głębokiej wiary - w chwili doświadczenia śmierci kogoś bliskiego poddają się rozpaczy i powątpiewają w Bożą miłość. Przykre to i smutne. Najwłaściwszym wzorcem dla nas powinien być zawsze Jezus, dlatego sięgnijmy do Biblii i popatrzmy na Mistrza w chwili śmierci Łazarza, który: "gorzko zapłakał" (św. Jana 11,35) nad grobem przyjaciela. Ale co dzieje się dalej? Ewangelista zapisał, że Jezus "wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz" - Jezus zaczął się modlić! Jakie to piękne świadectwo! Jezus zachęca w ten sposób, by duszę zmarłej osoby powierzyć w modlitwie Bogu. Tylko głęboka wiara ma taką moc, aby na nowo tchnąć życie w martwe ciało. W taki sposób Jezus modlił się do Ojca - z taką mocą i siłą, dlatego Łazarz ożył. Nasza modlitwa powinna cechować się nie tylko głęboką wiarą, ale nade wszystko nadzieją płynącą z miłości do Bożego Serca, że śmierć będąc pomostem między niebem, a ziemią uwolni duszę z węzłów ciała i bez skrępowania pozwoli staną twarzą w twarz z Bogiem. Śmierć nie powinna kojarzyć się też z lękiem przed sądem surowego Boga, który tylko czeka, by duszę wtrącić do ognia piekielnego lub skazać na wieczne męczarnie czyśćcowe! Czyściec jest po to, by przygotować duszę do najpiękniejszego spotkania jakie Bóg w swej dobroci przygotował człowiekowi. Każdy z nas popełnia grzechy. Sprawiedliwość Boża wymierza czas na zadośćuczynienie za własne nieprawości jakich dopuściliśmy się w ciągu ziemskiego życia - tym czasem jest właśnie czyściec. Tu ostatecznie mamy możliwość odpokutowania za grzechy, by móc przywdziać białą szatę na nieskazitelnie czystą duszę i udać się na ucztę, którą przygotował Pan. Bolesne jest, kiedy dusza nie może przestąpić progu nieba i czeka oczyszczając się, nie mogąc jeszcze ujrzeć Boga. Nie traci jednak nadziei, że nadejdzie niebawem chwila, kiedy po imieniu wezwie ją Pan do siebie. Dlatego nasza modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące może przynieść nie tylko ulgę tym, którzy tam przebywają, ale nade wszystko skrócić owy czas oczekiwania. Przez całe życie winniśmy dbać i dokładać wszelkich starań, by szczególnie ostatnie chwile naszego życia zanurzyć w miłości Jezusowego Serca, z dziecięcą ufnością powierzając się Panu życia i śmierci. Trzeba nam zdać się na Bożą wolę i tęsknić za wiecznością. Jezus w chwili konania poddany był niesamowitym chwilom próby. Szatan doskonale wykorzystuje takie momenty, aby w sercu zasiać zwątpienie, niepokój, pustkę Trzeba pamiętać, że nie ma on żadnego wpływu na naszą wolę. Dlatego siłą jest tu wiara i miłość do Osoby Jezusa. Miejmy ufność w Miłosierdzie Boże, opiekę Najświętszej Panienki i naszego Anioła Stróża. Przypomnijmy sobie co Jezus powiedział do św. Małgorzaty Marii podczas jednego z objawień: "dla dusz, które będą Mnie miłować i czcić - Będę bezpiecznym schronieniem w życiu, a zwłaszcza przy śmierci". Posłuchajmy co dalej mówił Pan i jak wielkie dary przygotował On dla tych, którzy żyją Kultem Bożego Serca każdego dnia: "przyrzekam w nadmiarze Miłosierdzia Serca Mego, że wszechmocna Moja miłość da łaskę pokuty przy śmierci tym wszystkim, którzy przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków miesiąca przystępować będą do Komunii św., tak że nie zejdą z tego świata w niełasce Mojej ani bez Sakramentów świętych i w ostatniej godzinie bezpiecznie znajdą schronienie w Moim Sercu". Jezus pragnie byśmy nie tylko myśleli o własnym zbawieniu, ale nade wszystko o duszach, które błądzą, które konają bez Jego obecności. Jakże gorąco trzeba nam modlić się za nich, by Pan przybył do nich z łaską swej miłości i z Sercem na dłoni, niosąc im nie tylko ulgę, ale i łaskę skruchy. Zróbmy wszystko co w naszej mocy, by krzyżowa śmierć Jezusa i cierpienie z nią związane, mające przynieść zbawienie i odkupienie grzechów, nade wszystko dotarło do tych najbardziej zatwardziałych grzeszników, którzy jeszcze w ostatnich chwilach życia stawiają opór Miłości. Módlmy się do Ojca tak jak wspomniana święta: "niech Twoja Boska miłość wniknie w moje serce tak głęboko, abym nigdy nie mogła zapomnieć o Tobie ani się od Ciebie odłączyć. Błagam Cię przez nieskończoną Twą dobroć, aby imię moje zostało zapisane w Tobie, gdyż pragnę, by całym moim szczęściem i najwyższą moją chwałą było żyć i umierać jako Twoja wierna służebnica".

Naucz mnie Panie traktować śmierć jako jutrzenkę mojego narodzenia w niebie. Wiem, że bezgranicznie ufając Tobie nie zawiodę się na wieki i tak też pragnę żyć - oddając się cała Tobie. Nauczmy się patrzeć na śmierć jako pomost łączący brzeg czasu z brzegiem wieczności. Pismo bowiem mówi: "błogosławieni, którzy w Panu umierają" (AP 14,13). Oby każdy z nas mógł powtórzyć za św. Różą w chwili konania te słowa pełne pokoju, ufności i wewnętrznej pociechy: "idę i ja wpatrywać się w Oblicze Boga mojego, którego przez całe życie pragnęłam". Oby nasz wielki wzrost duchowy, wypracowany z wysiłkiem, a poparty Bożym błogosławieństwem i łaską za życia - pozwolił powtórzyć za świętymi takie słowa: "o śmierci mojego cała, początku mojego życia, spiesz się, przybywaj, jesteś posłem bardzo upragnionym" - jak mówiła św. Teresa. Trzeba wiedzieć, że ufne zgadzanie się z wolą Bożą w chwili śmierci jest dla duszy bardzo korzystne, ponieważ może ono zastąpić miejsce pokuty. Św. Alojzy Ligurio mówi, że jeśli zgadzamy się z Boską wolą, która obecnie zsyła na nas śmierć - nasze zbawienie jest zapewnione i dzięki temu pogodzeniu się umrzemy jako święci! Idąc nie tylko w ślady świętych, ale również z przekonaniem głęboko pragnąc spotkania z Miłosiernym Sercem Jezusa po śmierci, powtarzajmy często słowa tego Aktu, które wyrażają ufne oddanie się Bogu w miłości:
"Jezu, Maryjo, Józefie, Wam oddaję serce i duszę moją. Jezu, Maryjo, Józefie, bądźcie ze mną przy skonaniu. Jezu, Maryjo, Józefie, niech przy Was w pokoju Bogu ducha oddam. Amen".

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin