Albania.pdf
(
102 KB
)
Pobierz
198304475 UNPDF
BlueNote zamów kolekcję
Ewydanie
Sklep Polityki
Archiwum
Kraj
Świat
Rynek
Kultura
Nauka
Blogi
Forum
Dodatki
Wakacje
SZUKAJ...
>>
ARCHIWUM
drukuj
Polityka nr 29 (2714) z dnia 18072009; s. 82
Świat
Skuleni w kulli
Spytaj Albańczyka, o co chcesz: politykę, stan dróg, formę
narodowej drużyny piłkarskiej, jego ulubiony sposób
spędzania wakacji, a usłyszysz o sile tradycji, Hodży,
Skanderbegu i pięciu wiekach niewoli tureckiej.
Jędrzej Winiecki
Z
czwórki rodzeństwa tylko Hana została w Bogë, maleńkiej wsi leżącej w najbardziej deszczowym i śnieżnym zakątku
Albanii. W zielonej dolinie, otoczonej szczytami Alp Północnoalbańskich, pada przynajmniej przez 300 dni w roku, co
albańskie służby meteorologiczne mierzą w stacji badawczej, którą postawiły w winnicy ojca Hany, Preka Ulaja.
Rodzeństwo Hany – dwie siostry i brat – już dawno wyniosło się do słonecznych Włoch. Bardziej niż przed pogodą uciekali
przed brakiem perspektyw. Gospodarstwo Preka, na które składa się krowa, koza, parę kur, kilka krzaków winorośli,
szopa do destylowania winogronowej raki i trochę wysokogórskich łąk, nie wyżywiłoby całej rodziny. Samo Bogë oferuje
niewiele więcej. Turyści tu raczej nie zaglądają, skutecznie odstrasza ich dzikość miejscowych gór, bliskość Kosowa, brak
schronisk, pogotowia górskiego, znaków na szlakach oraz samych szlaków. Jeśli już ktoś wędruje, to po ścieżkach
wydeptanych przez owce i ich pasterzy. No i rzadko szuka noclegu we wsi.
By wyrwać się z deszczowego Bogë, Hana musi wyjść za mąż. Jest już zaręczona, przy czym zgodnie ze starym
zwyczajem przyszłego męża wskazał jej Prek. W tej okolicy aranżowane małżeństwa nie są niczym niezwykłym. Dlatego
Hana nie protestowała, gdy dowiedziała się, że wyjdzie za syna przyjaciela Preka z sąsiedniej wsi. Nie miało znaczenia, że
chłopak mieszkał w USA i narzeczeni słabo się znali. Klamka zapadła, bo ich ojcowie przyrzekli, że pożenią swe dzieci. Na
dodatek zaręczyny skwitowali besą, albańską przysięgą.
Besa, która może dotyczyć wszystkiego, jest świętością,
żadne tam obiecanki cacanki w rodzaju naszego słowa
honoru. Dostajesz besę i możesz być pewien – słowo zostanie dotrzymane. Albańczyk zawsze jest ambasadorem swojego
rodu i wie, że jeśli miga się od realizacji besy albo, nie daj Boże, ją zrywa, okrywa hańbą siebie i krewnych, a rodzinie
drugiej strony nie okazuje należnego szacunku, za co tamci mogą domagać odszkodowania. Zerwanie besy zwyczajnie
się nie opłaca.
Jednak w wypadku zamążpójścia Hany nie wszystko ułożyło się po myśli ojców narzeczonych. Wyszukany przez Preka
przyszły pan młody sporo narozrabiał w Ameryce, za co sąd w dalekiej Nevadzie skazał go na karę wieloletniego
więzienia. Sędzia z USA nie mógł unieważnić umowy albańskich górali. Wyrok jedynie przekładał ślub, a Hanę zmuszał do
czekania. Po 13 latach przyszła z Nevady wiadomość, że narzeczony nie ma co liczyć na przedterminowe zwolnienie
i jeszcze kilka lat przeżyje na koszt amerykańskiego podatnika. W tych wyjątkowych okolicznościach Prek z przyjacielem
skorzystali z możliwości rozwiązania besy. Gdyby przyjaciel miał jeszcze nieżonatego syna albo chociaż bratanka, Hana
wyszłaby właśnie za niego. W rodzinie uwięzionego nie było odpowiedniego kawalera, więc zaręczyny można było
rozwiązać, a Prek mógł rozglądać się za nowym kandydatem na zięcia. –
W sierpniu wychodzę za Albańczyka z Niemiec
–
cieszy się Hana, pokazując album wyklejony zdjęciami z nielicznych spotkań z narzeczonym.
Ulajów, oprócz zamążpójścia ostatniej córki, czeka jeszcze jedna rewolucja. W przyszłym roku, za pieniądze przysyłane
przez dzieci z zagranicy, zmodernizują gospodarstwo. Przede wszystkim zburzą 300letnią kullę, tradycyjny dom
obronny, ostatni tego typu budynek we wsi.
Wyliczają niewygody miniaturowego zamku: by do niego wejść, trzeba wspiąć się po stromych zewnętrznych schodach na
wysokość drugiego piętra, które jest jednocześnie kuchnią, spiżarnią i pokojem dziennym. Niżej, na pierwszym piętrze,
mieszczą się sypialnie. Parter nie nadaje się do zamieszkania i pełni funkcję graciarni. Kamienne ściany są grube na
metr, małe okna, zaprojektowane jako okienka strzelnicze, wpuszczają niewiele światła, a kilkusetletnie, przeżarte przez
korniki drewniane stropy, podłogi oraz wewnętrzna klatka schodowa powykrzywiały się. Całość skrzypi, popada w ruinę
i grozi zawaleniem. Po remoncie będzie z cegły, wygodnie i nowocześnie.
O los XVIIwiecznej kulli nie upomni się konserwator zabytków,
tak samo jak urząd podatkowy z najbliższego
miasta nie wymaga, by Prek Ulaj i reszta Bogë płacili podatki. Rzadko zagląda tu także policja. Latem dojazd
z komisariatu zajmuje godzinę, a zimą śnieg i lawiny odcinają wieś od świata. Bogë nie potrzebuje pomocy policjantów.
Rządzi się samo według kanunu, średniowiecznego prawa zwyczajowego, które reguluje wszystkie dziedziny życia, w tym
zawieranie małżeństw i dawanie besy.
–
Innego prawa nie potrzebujemy
– mówi Prek Ulaj. W jego życiu kanun ma pierwszeństwo przed zarządzeniami lokalnej
administracji, a nawet ustawami uchwalanymi w Tiranie. Zgodnie z tradycją, Bogë samo wybrało sobie przewodniczącego,
ma radę złożoną z głów rodzin i to wystarczy, by mieszkańcy samodzielnie zarządzali okolicą. I jednocześnie nie
przeszkadza, by żądali od państwa wyasfaltowania drogi, leczyli się w publicznych ośrodkach zdrowia i głosowali
w wyborach.
Niektóre zwyczaje sięgają starożytności, inne średniowiecza.
Te, które są obecnie w użyciu, ujednolicili w XV w.
albańscy możnowładcy, w tym największy z nich, Skanderbeg. Po albańsku nazywa się Gjergj Kastrioti, ale Albańczycy
wolą używać jego tureckiego imienia, które zdobył na dworze sułtana. W sułtańskiej armii zrobił zawrotną karierę,
a potem się zbuntował, by przez ponad 20 lat na czele niewielkiego wojska z sukcesami bić się z potężnym zaborcą.
W ramach antytureckiej działalności zawarł sojusz z Władysławem Warneńczykiem, planował nawet stanąć u boku
polskiego króla w jego ostatniej bitwie. Pod Warnę nie dotarł, bo Serbowie nie zgodzili się na jego przemarsz przez
Serbię.
Od XV w. Albania nie wydała bohatera większego formatu. W wielu domach wizerunek bitnego wodza wisi na honorowym
miejscu, dwugłowy czarny orzeł z czerwonej flagi Albanii to herb rodu Kastrioti, konny pomnik Skanderbega góruje nad
głównym placem Tirany, a plastikowe lub gipsowe popiersia, obok makiet bunkrów, bunkrówpopielniczek oraz figurek
Matki Teresy z Kalkuty, Albanki urodzonej w macedońskim Skopje, są obowiązkową pamiątką z Albanii. Pamięć o nim
pielęgnowała komunistyczna propaganda. Pierwsza superprodukcja powojennej kinematografii to, oczywiście, dzieje
przewag Skanderbega. Pamiętała o nim także III Rzesza, która jego imieniem nazwała dywizję SS, sformowaną
z albańskich ochotników.
Krótko po śmierci Skanderbega Turcy podporządkowali sobie całą albańską elitę. Tylko górali zostawili w spokoju.
Oddziały wojskowe nie zapuszczały się w niedostępne góry, bez ich pomocy urzędnicy nie mieli jak zmusić górali do
płacenia podatków. Doliny rządziły się same, według kanunu. Także dziś w Bogë porządku pilnują mieszkańcy, broni jest
pod dostatkiem. Zresztą łamanie prawa w miejscach takich jak Bogë obrzydzić ma widmo przewidzianej kanunem
krwawej zemsty, gjakmarrji. Za najcięższe zbrodnie: zranienie, zabójstwo lub zniewagę płaci się głową.
Zgodnie ze starą zasadą: krew się nie starzeje, gjakmarrja się nie przedawnia, polowanie na winowajcę trwa, dopóki
przestępstwo nie zostanie pomszczone. Pobyt w państwowym więzieniu nie jest uważany za wystarczające
zadośćuczynienie. Przestępca może czuć się bezpiecznie tylko we własnym domu, przy czym najlepiej na schronienie
nadaje się kulla, stąd jej obronny charakter. Winowajcy nic nie grozi także w domu rodziny poszkodowanego, bo święte
prawo gościnności wymaga, by nawet najbardziej znienawidzonego wroga przyjąć z życzliwością. Oczywiście pod
warunkiem, że wróg żywy przekroczy próg. Zabójcy udziela się także besy na czas pogrzebu i stypy, jeśli zechce, będzie
mógł wziąć w nich udział.
Prawo zemsty powoduje, że każde przestępstwo nakręca spiralę zbrodni:
zgładzenie winowajcy daje jego
rodzinie prawo do nowej zemsty, role się odwracają, wet za wet. W ten sposób zwaśnione rodziny potrafią prowadzić
przeciw sobie niekończące się krwawe krucjaty. Jeszcze na początku XX w. ginął w nich co piąty mężczyzna.
Zemsta rodowa była ostro zwalczana w szytym na stalinowską modłę państwie Hodży, ale odrodziła się z nową mocą
wraz z upadkiem komunizmu. Szczególnie silna fala zabójstw przetoczyła się przez Albanię we wczesnych latach 90. To
wnuki wracały do porachunków, których dziadkowie nie zdążyli wyrównać przed wojną.
Zemsta rodowa była ostro zwalczana w szytym na stalinowską modłę państwie Hodży, ale odrodziła się z nową mocą
wraz z upadkiem komunizmu. Szczególnie silna fala zabójstw przetoczyła się przez Albanię we wczesnych latach 90. To
wnuki wracały do porachunków, których dziadkowie nie zdążyli wyrównać przed wojną.
W XXI w. problem trwa. W ciągu ostatnich 20 lat ponad 20 tys. rodzin dotknęła gjakmarrja, jej ofiarą padło ok. 6 tys.
osób. Kolejne kilka tysięcy chłopców i mężczyzn w całym kraju, także w miastach, od lat nie wyściubia nosa z domu.
Siedzą w zwykłych mieszkaniach, gdzie też są bezpieczni, bo kanun obowiązuje nawet w komunistycznych blokach.
Obawa przed mścicielami jest tak silna, że ścigani nie posyłają swoich synów do szkół, sami nie pracują, nie chodzą
nawet na spacery. Zdani są na pomoc nieobjętych zemstą córek, żon i matek. Kobietom nic nie grozi, bo zemsta, tak jak
besa, to męska rzecz.
Jędrzej Winiecki z Bogë
Prawa autorskie © S.P. Polityka. Artykuł pochodzi z archiwum internetowego www.polityka.pl
Redakcja POLITYKI
Historia POLITYKI
Napisz do nas
Reklama
Prenumerata
Bieżący numer
Ewydanie POLITYKI
Sklep
Newsletter
Reklama w serwisie Polityka.pl
Mapa serwisu
Zgłoś błąd na stronie
Kanały RSS
Zasady publikacji komentarzy
Winda, czyli jak się robi POLITYKĘ
POLITYKA auf Deutsch
S.P. Polityka 20052007, wszystkie prawa zastrzeżone
Plik z chomika:
ben.to
Inne pliki z tego folderu:
Albania.jpg
(77 KB)
ALBANIA_adfa.pps
(4646 KB)
Albania_13.XII.2009 str 2.jpg
(580 KB)
Albania_13.XII.2009 str 1.jpg
(530 KB)
Albania.pdf
(102 KB)
Inne foldery tego chomika:
Andora
Austria
Belgia
Białoruś
Bośnia i Hercegowina
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin