Kulawy los.txt

(686 KB) Pobierz
A B Strugaccy

Kulawy los

Rozdzia� 1
Feliks Sorokin. Zamie�
W po�owie mniej wi�cej o drugiej po po�udniu, siedzia�em przy
oknie i zamiast tego, �eby zajmowa� si� scenariuszem, pi�em
wino i rozmy�la�em o kilku rzeczach jednocze�nie. Za oknem sypa�
�nieg, samochody l�kliwie pe�z�y szos�, na poboczach wyrasta�y za-
spy i za kurtyn� �niegu niewyra�nie czernia�y grupy go�ych drzew,
szczeciniaste plamy i ciemne smugi krzak�w na pustkowiu.
Moskw� zasypywa�o.
Moskw� zasypywa�o jak zapomnian� przez Boga stacyjk� gdzie�
pod Akiubi�skiem. Ju� od p� godziny na samym �rodku szosy buk-
sowa�a taks�wka, kt�ra nierozwa�nie chcia�a w tym miejscu zawr�-
ci� i wyobrazi�em sobie ile w tym momencie buksuje teraz w ca�ym
ogromnym mie�cie - taks�wek, autobus�w, ci�ar�wek i nawet l�ni�-
cych limuzyn z zimowymi oponami.
Moje my�li p�yn�y na kilku poziomach, leniwie i ospale. My-
�la�em na przyk�ad o dozorcach. O tym, �e przed wojn� nie by�o
p�ug�w �nie�nych, nie by�o jaskrawo pomalowanych podobnych do
smok�w maszyn zbieraj�cych �nieg, tylko byli dozorcy w fartuchach
z miot�ami, z kwadratowymi �opatami z dykty. W walonkach. A �nie-
gu na ulicach o ile pami�tam by�o niepor�wnanie mniej. Niewyklu-
czone co prawda, �e i �ywio�y by�y wtedy nie takie...
I jeszcze my�la�em o tym, �e ostatnio nieustannie przydarzaj�
mi si� jakie� niemi�e, nonsensowne i nawet podejrzane historie, jak-
by ten kto jest panem mojego losu zidiocia� z nud�w i zacz�� si�
wyg�upia� kompletnie bez poj�cia - wi�c te wyg�upy okazuj� si�
krety�skie do tego stopnia, �e na nikim, nawet na samym �artownisiu
nie robi� wra�enia, mo�e si� najwy�ej wstydzi� i kiwa� palcem
w bucie.
I niezale�nie od tego wszystkiego nie przestawa�em my�le� o tym,
�e ju� obok odsuni�ta na bok stoi moja maszyna do pisania marki
�Tippa" z zacinaj�c� si� od urodzenia liter� �p" i wkr�con� kartk�
papieru, a na tej kartce mo�na przeczyta�: �...Wie�yczki czo�g�w zwr�-
cone s�na lewo, wal�z dzia� po stanowiskach partyzant�w metodycz-
nie, kolejno, �eby nie przeszkadza� sobie wzajemnie. Za wie�yczk�
pierwszego czo�gu przykucn�� Rudolf, dow�dca czo�gist�w, lejtnant
SS. Jest m�zgiem i dyrygentem tej orkiestry �mierci. Gestami wydaje
rozkazy id�cym w �lad za czo�gami �o�nierzom SS. Partyzanckie kule,
co pewien czas uderzaj�c pancerze, rozbryzguj�b�oto wok� g�sienic
i male�kie fontanny wody w ciemnych ka�u�ach.
Posterunek partyzancki na pierwszej linii, malutki okop na skra-
ju moczar�w. Dw�ch partyzant�w � stary i m�ody - zaskoczeni pa-
trz� na zbli�aj�ce si� czo�gi. Bang! Bang! - strza�y dzia�ek czo�go-
wych".
Mam pi��dziesi�t sze�� lat, ale nigdy nie by�em w partyzantce
i nigdy r�wnie� nie odpiera�em ataku czo�g�w. A przecie� je�li m�-
wi� otwarcie, powinienem polec w bitwie pod �uckiem Kurskim.
Ca�a nasza szko�a tam poleg�a, zostali tylko - Rafka Rezanow bez
obu n�g, Wasia Kuzniecow z batalionu karabin�w maszynowych i ja
z roty mo�dzierzy.
Mnie i Kuzniecowa na tydzie� przed ko�cowymi egzaminami
oddelegowano do Kujbyszewa. Widocznie ten, kt�ry jest panem mego
losu by� wtedy jeszcze pe�en entuzjazmu na m�j temat i koniecznie
chcia� zobaczy� co te� ze mnie wyjdzie. I wysz�o tak, �e ca�� swoj�
m�odo�� sp�dzi�em w wojsku i zawsze uwa�a�em za sw�j obowi�-
zek pisa� o wojsku, o oficerach, o atakach czo�g�w, chocia� z up�y-
wem lat coraz cz�ciej przychodzi�o mi do g�owy - w�a�nie dlatego,
�e uszed�em z �yciem najzupe�niej przypadkowo, akurat nie ja po-
winienem o tym pisa�.
W�a�nie o tym pomy�la�em w tej chwili patrz�c przez okno na
zasypywany �niegiem Trzeci Rzym, unios�em szklank� i wypi�em
solidny �yk. Obok buksuj�cej taks�wki sta�y teraz jeszcze dwa sa-
mochody, brodzi�y w �niegu przyginane zamieci� sm�tne figury z �o-
patami.
Popatrzy�em na p�ki z ksi��kami.
M�j Bo�e, pomy�la�em nagle i poczu�em ch��d w sercu, prze-
cie� to jest m�j ostatni ksi�gozbi�r i teraz ju� ostatni. Z pierwszego
zosta�a mi tylko jedna ksi��ka, obecnie ju� niew�tpliwy bia�y kruk -
Pawe� Makarow �Adiutant genera�a Maj-Majewskiego". Wed�ug tej
ksi��ki nakr�cono niedawno serial telewizyjny �Adiutant Jego Eks-
celencji", niez�y serial, mo�e nawet i dobry, tyle tylko, �e z ksi��k�
ma niewiele wsp�lnego. W ksi��ce wszystko jest znacznie solidniej-
sze i powa�niejsze, chocia� przyg�d i czyn�w bohaterskich znacz-
nie mniej. Ten Pawe� Wasiliewicz Makarow by� widocznie wybit-
nym cz�owiekiem i mi�o jest czyta� na odwrocie karty tytu�owej
dedykacje, napisan� chemicznym o��wkiem �Drogiemu towarzyszowi
Aleksandrowi Sorokinowi. Niechaj ta ksi��ka b�dzie wspomnie-
niem o �ywym adiutancie genera�a Maj-Majewskiego, zast�pcy do-
w�dcy Krymskiej Powsta�czej. Ze szczerym partyzanckim pozdro-
wieniem Pawe� Makarow. Leningrad 6 IX 1927 rok". Mog� sobie
wyobrazi�, jak ceni� t� ksi��k� m�j ojciec, Aleksander Aleksan-
drowicz Sorokin. Zreszt� niczego takiego nie pami�tam. I zupe�nie
nie pami�tam jak tej ksi��ce uda�o si� ocale�, kiedy nasz dom w Le-
ningradzie zburzy�a bomba i pierwszy nasz ksi�gozbi�r przepad�
w ca�o�ci.
Z drugiego ksi�gozbioru w og�le nic nie zosta�o. Gromadzi�em
te ksi��ki w Ka�sku, gdzie dwa lata do skandalu, w kt�ry si� wpl�ta-
�em wyk�ada�em na kursach szkoleniowych. Sytuacja by�a taka, �e
m�j wyjazd z Ka�ska by� wyj�tkowo po�pieszny sterowany z g�ry
kategorycznie i bezapelacyjnie. Zd��yli�my wtedy z Klar� zapako-
wa� ksi��ki i nawet zd��yli�my je nada� do Irkucka, ale oboje sp�-
dzili�my w Irkucku zaledwie dwa dni, po tygodniu byli�my ju� w Kor-
sakowie, a po kolejnym p�yn�li�my tra�owcem do Pietropaw�owska,
tak �e m�j drugi ksi�gozbi�r nigdy mnie ju� nie odnalaz�.
Do dzi� tak mi �al, �e nie mog� si� otrz�sn��. Mia�em tam cztery
tomy �Tarzana" po angielsku, kt�re kupi�em w czasie urlopu w anty-
kwariacie, tym na Litejnym w Leningradzie. �Wehiku� czasu" i to-
mik opowiada� Wellsa z dodatku do �Wsiemirnowo sledopyta"
z ilustracj ami Fitinhofa, oprawiony rocznik �Dooko�a �wiata 1927"...
Nami�tnie lubi�em wtedy tego rodzaju lektury. A mia�em jeszcze
w moim drugim ksi�gozbiorze kilka ksi��ek, kt�rych losy by�y do-
prawdy niezwyk�e.
W pi��dziesi�tym drugim roku w Si�ach Zbrojnych wydano roz-
kaz likwidacji ca�ej produkcji wydawniczej o tre�ciach szkodliwych
ideologicznie. A w magazynach naszych kurs�w zwalono ca�� zdo-
byczn� bibliotek� nale��c� najwidoczniej do jakiego� dygnitarza dworu
imperatora Pu. I rzecz jasna nikt nie mia� ani ochoty, ani mo�liwo�ci
zorientowa� si�, gdzie w�r�d tysi�cy tom�w po japo�ska, chi�sku,
korea�sku, angielsku i niemiecku, w tych ple�niej�cych ju� stertach s�
jagni�ta, gdzie ko�l�ta, rozkazano wi�c skasowa� wszystko.
... By�a pe�nia lata, straszny upa�, skraca�y si� ok�adki w p�o-
miennych, czarno krwawych stertach, usmoleni jak diab�y w piekle
biegali kursanci, lata�y nad ca�ymi koszarami leciute�kie k�aki sa-
dzy, a noc� nie bacz�c na najsurowsze zakazy, my oficerowie-wy-
k�adowcy skradali�my si� do przygotowanych na dzie� nast�pny sto-
s�w, chciwie �apali�my co popad�o i zabierali�my do dom�w. Mnie
trafi�a si� znakomita �Historia Japonii" po angielsku, �Historia �ledz-
twa w epoce Mejdzi"... a tam, co za r�nica, ani wtedy, ani p�niej
nigdy nie mia�em czasu, �eby to wszystko dok�adnie przeczyta�.
Trzeci ksi�gozbi�r odda�em do paranajskiego domu kultury, kie-
dy w pi��dziesi�tym pi�tym wraca�em z Kamczatki.
Jak to si� sta�o, �e jednak z�o�y�em raport o zwolnienie? Prze-
cie� by�em wtedy nikim, nie umia�em nic robi�, kompletnie nie przy-
gotowany do �ycia w cywilu, obci��ony kapry�n� �on� i cherlaw�
Kati�... Nie, nigdy bym nie ryzykowa� gdybym w wojsku m�g� na
cokolwiek liczy�. Ale w wojsku na nic liczy� nie mog�em, a prze-
cie� by�em wtedy m�ody, ambitny i s�abo mi si� robi�o, kiedy po la-
tach widzia�em siebie wci�� tym samym lejtnantem, wci�� tym sa-
mym t�umaczem.
Dziwne, �e nigdy o tych czasach nie pisz�. Przecie� taki mate-
ria� powinien zainteresowa� ka�dego czytelnika.
Ka�dy czytelnik co� takiego kupi�by po prostu na pniu, szcze-
g�lnie gdyby to napisa� w takiej m�skiej wsp�czesnej stylistyce, od
kt�rej mnie osobi�cie ju� od dawna odrzuca na kilometr, ale kt�ra
nie wiadomo dlaczego strasznie si� wszystkim podoba. Na przyk�ad:
�Pok�ad �Konei maru� by� �liski, �mierdzia�o zepsut� ryb� i ki-
szon� rzodkwi�. Szyby na mostku by�y wybite, a okna kto� zaklei�
papierem..."
(Wa�ne jest, �eby jak najcz�ciej powtarza� �by�y", �by�", �by�o".
Szyby by�y wybite, morda by�a wykrzywiona...)
Walentin, przytrzymuj�c automat na piersi, wszed� na mostek.
�Santio, wychodzi�" - powiedzia� surowo.
Pokaza� si� szyper. By� stary, przygarbiony, twarz mia� bez zaro-
stu, z podbr�dka stercza�y mu rzadkie siwe w�osy. G�ow� obwi�za�
chustk� z czerwonymi hieroglifami, na prawej stronie kurtki te� by�y
hieroglify tylko bia�e. Na nogach szyper mia� ciep�e skarpetki z jed-
nym du�ym palcem. Szyper podszed� do nas, z�o�y� r�ce na piersi
i sk�oni� si�. �Zapytaj go czy wie, �e jest na naszych wodach" - roz-
kaza� major. Zapyta�em. Szyper odpowiedzia�, �e nie wie. �Zapytaj
go, czy wie, �e po��w w granicach dwudziestomilowej strefy jest
zabroniony" - rozkaza� major.
(To te� jest wa�ne - rozkaza�, rozkaza�, rozkaza�...)
Zapyta�em. Szyper odpowiedzia�, �e wie i jego wargi rozci�gn�-
�y si� obna�aj�c rzadkie, ��te z�by. �Powiedz mu, �e zatrzymujemy
statek i za�og�" - rozkaza� major. Przet�umaczy�em. Szyper szybko
pokiwa�, a� zatrz�s�a mu si� g�owa. Znowu z�o�y� d�onie na piersi
i zacz�� m�wi� szybko i niewyra�nie. �Co on m�wi?" - zapyta� ma-
jor. O ile zrozumia�em, szyper prosi�, �eby zwolni� kuter. M�wi�, �e
nie mo�e wr�ci� do domu bez ryb, �e wszyscy oni umr� z g�odu.
M�wi� w jakim� dialekcie, zamiast �ki" wymawia�, Jcsi", zamiast �cu"
- �tu", i zrozumie� go by�o bardzo trudno..."
Czasami wydaje mi si�, �e m�g�bym tak pisa� kilometrami. Ale
prawdopodobnie to nie tak. Kilometrami mo�na pisa� o tym, co jest
cz�owiekowi zupe�nie oboj�tne.
Po tygodniu, kiedy rozstaw...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin