Garnitury trumienne.txt

(125 KB) Pobierz
Zdzis�aw Domolewski

Garnitury trumienne

1.
By� rok 2000. Szymon Cymber wysiad� ze swojego pancernego pojazdu. S�ona woda Ba�tyku
ocieka�a z metalowych �cian wehiku�u. Zatrzasn�y si� stalowe drzwi i winda ponios�a pojazd w d�, do podziemnego 
gara�u. Przy falochronie sta�y trzy transatlantyki pokonuj�ce Atlantyk w ci�gu pi�ciu dni ka�dy. Ja�nia�y dziesi�tkami 
pi�ter. Czwarty transatlantyk dobija� w�a�nie do przystani i ca�a Gdynia wysz�a, by przywita� go�ci. Na szklanych 
ulicach, g�adkich, czystych i pod�wietlonych od spodu, widzia�o si� setki eleganckich samochod�w, w kt�rych jechali 
zadowoleni ludzie z bia�o-czerwonymi chor�giewkami. Po tym jak sze��dziesi�t lat temu Ameryka i Anglia pomog�y 
Polsce, wszyscy obywatele uwa�ali za sw�j obowi�zek wita� zagranicznych przyjaci�. Z transatlantyk�w dobiega�a 
muzyka jazzu. Szymon Cymber spojrza� w kierunku Gda�ska, gdzie czai�y si� ogromne pancerniki. Wydawa�o si�, �e 
nawet st�d wida� ich wielkie swastyki. Ale od pewnego czasu nie on ich, ale oni jego powinni si� ba�. Metalowe 
go��bie Cymbra, identyczne z prawdziwymi, kr�ci�y si� nad Gda�skiem wszystko filmuj�c. Wieczorem przylatywa�y 
do okna jego mieszkania przynosz�c malutkie filmy, kt�re m�g� szybko wywo�a� na swojej aparaturze i obejrze� w 
swoim ma�ym, kolorowym kinie. Nikt lepiej od Szymona Cymbra nie wiedzia�, co dzieje si� na faszystowskich 
okr�tach. Nic przed nim nie mog�o si� ukry�. Gdyby przywieziono najnowocze�niejsze pociski, dowiedzia�by si� o tym 
i szybko zawiadomi� Ministerstwo.
Wszed� do swojego eleganckiego mieszkania. Na ostatnim pi�trze mia� obserwatorium astronomiczne z teleskopem, 
przez kt�ry m�g� kontrolowa� tunel transmisyjny a� do samego Ksi�yca. Tej nocy Ksi�yc znajdowa� si� wyj�tkowo 
blisko. Cymber usiad� w elektrycznym fotelu dopasowuj�cym kszta�t do wygody w�a�ciciela, przy�o�y� wzrok do 
okularu i popatrzy�. Pod wiecz�r tunel transmisyjny wygl�da� bardzo ciekawie. Od do�u pod�wietla�o go �wiat�o z 
wielkich miast. Tam gdzie si� zaczyna�, w Warszawie, przy samej ziemi by�o wida� pierwszych trzydzie�ci kilometr�w 
tunelu. Wy�ej, przys�aniany g�st� atmosfer�, zanika�, by w dali, w teleskopie pokaza� si� znowu. Szymon Cymber 
obserwowa� najbli�sz� stacj�, kt�ra znajdowa�a si� trzysta kilometr�w od planety. Tam podr�ni zatrzymywali si�, by 
odpocz��. Stamt�d te� mieli wspania�y widok na Ziemi�. L�dy by�y zielone lub brunatne albo, tam gdzie pustynia, 
��te, a woda ocean�w i m�rz - seledynowa. Kolory ziemi zapiera�y dech patrz�cym. Na przyk�ad Antarktyda i Arktyka 
by�y zupe�nie bia�e, a Polska z�ota, poniewa� by� lipiec i dojrzewa�o zbo�e. Podr�nicy patrzyli z okien hotelu, jedli 
kolacj� i obserwowali swoje kraje. By�o wida� Ameryk� i Europ�, by�o wida� mniejsz� od naparstka wie�� Eiffla, 
ogromne wie�owce Nowego Jorku, Himalaje, piramidy w Egipcie, r�ne rzeki, nisko widzia�o si� samoloty, kt�re 
lata�y nad l�dem. Na oceanach wida� by�o jakie� kropki, to by�y wielkie okr�ty i statki. Mniejszych wida� nie by�o. 
Wydawa�o si�, �e w Ameryce pulsuj� jakie� �y�y. To by�y autostrady pe�ne samochod�w. Przede wszystkim jednak 
nasi podr�ni patrzyli na Warszaw�, sk�d wystartowali do swojej wycieczki na Ksi�yc. Ten, kto mia� pieni�dze, m�g� 
wynaj�� teleskop i popatrze� w d�, �eby zobaczy� swoich krewnych, kt�rzy odprowadzili go do Warszawy, do 
pocz�tkowej stacji tunelu kosmicznego ��cz�cego Ziemi� i Ksi�yc.
Za drzwiami, w sklepie odezwa� si� dzwonek, zadr�a� tak cicho, jakby wpu�ci� kogo�, kto si� skrada. Szymek przerwa� 
pisanie. Efraim i Dawid �ypn�li oczami znad maszyn do szycia. W takich chwilach ojciec kurczy� si�, a �ciany ros�y. 
Popatrzy� na swoich pracownik�w spojrzeniem cz�owieka widz�cego wszystko po raz ostatni, strz�sn�� z palc�w 
no�yce, sukno opad�o na st� i znieruchomia�o niczym skrzyd�o. Przeszed� do firmowego salonu, gdzie pod palm� sta�y 
dwa krzes�a, a na ladzie le�a� stos wy�wiechtanych �urnali. Szymek przebieg� wzrokiem po ostatnim zdaniu i pisa� 
dalej:
W roku 2000 podr�e na Ksi�yc znacznie potania�y, mo�na by�o dosta� si� najni�sz�, trzeci� klas�, ale ca�kiem 
wygodnie, za trzysta dwadzie�cia osiem z�oty. Oczywi�cie, je�eli kto� liczy� na wygody, codzienn� k�piel, kino albo 
spacery w kombinezonie po zewn�trznych tarasach, musia� liczy� si� z cen� wy�sz� - nawet do dziesi�ciu tysi�cy z�oty.
Szymek popatrzy� na pr�g, gdzie ze sklepu wysun�� si� d�ugi cie� klienta. Na widok kogo� dobrze znajomego ojciec 
reagowa� zmian� g�osu: m�wi� szybciej, upodabniaj�c go do g�osu wuja Jakuba:
- Ach, to pan szanowny. A dzie�, dwa dni temu �ni�em nie jako� metaforycznie, ale konkretnie - g�ry. Chocia� nigdy 
ich nie widzia�em, a jednak przy�ni�em. Pan z Zakopanego, dobrze pami�tam? Jak w sam raz pan si� pojawi�, chocia� o 
dwa lata za p�no, a moda na nikogo nie czeka. - Ojciec kr�ci� si�, miga� w drzwiach, a klient-cie� wyd�u�y� si� i si�ga� 
a� do sukna na stole.
Niekt�rzy mogli sobie pozwoli� na pobyt w specjalnych, jednoosobowych kinach, sk�d rozmawiali ze swoich 
przeno�nych telefon�w z lud�mi pozostawionymi na Ziemi, a na ekranie ich widzieli. Tak wi�c, po wynalezieniu 
przenoszonych, podobnych do zegark�w, telefon�w, gdzie promienie �wietlne zast�pi�y druty, wynaleziono ju� i takie 
urz�dzenia. Szymon Cymber jako pierwszy wiedzia�, �e nied�ugo zostanie wynaleziona substancja zmieniaj�ca ludzkie 
cia�o na metal, kt�ry mo�na b�dzie sproszkowa� i za pomoc� stacji magnetycznych przesy�a� w dowolne miejsce, bez 
kolei czy samolot�w. Sproszkowany, metaliczny cz�owiek, dotar�szy do wybranej stacji, zostanie tam b�yskawicznie 
odtworzony, tak jak wygl�da� wcze�niej. A nawet jeszcze lepiej, bo z rozproszkowanego cia�a specjalne magnesy 
stra�y medycznej wychwyc� drobiny zatrute chorob�, �eby na ich miejsce dosypa� drobiny zdrowe.
Szymon Cymber, pierwszy cz�owiek, kt�ry obmy�li� kosmiczny tunel, siedzia� i patrzy� na beztroskich ludzi na 
pierwszej stacji, podnieconych obserwacj� z wysoko�ci swojej ojczystej planety. Biedne, niemieckie dzieci, my�la� 
wynalazca �a�uj�c, �e od wielu lat Niemcy, za swoj� polityk�, maj� zakazane korzystanie z tunelu. Najbardziej 
poszkodowane by�y w�a�nie niemieckie dzieci, kt�re nie mog�y uda� si� na kosmiczn� wycieczk�, podczas gdy dzieci z 
innych kraj�w, nawet mali Murzyni, ju� tam byli. Ale - niestety - Niemcami wci�� rz�dzili faszy�ci i Hitler. Wielkie 
ilo�ci pieni�dzy poch�ania�o utrzymanie w zdrowiu i przy �yciu tych tyran�w. Na inne wydatki nie starcza�o pieni�dzy, 
tylko na okr�ty, samoloty i na, oczywi�cie, ratowanie przed �mierci� Hitlera. Skonstruowano ca�� aparatur�, wielu 
naukowc�w niemieckich pracowa�o nad tym, �eby co� wymy�li�, ale brakowa�o im jednego: ksi�ycowego metalu, jaki 
mo�na by�o dobywa� tylko na Ksi�ycu. Reszta �wiata potrafi�a ju� zapewnia� sobie d�ugowieczno��, dzi�ki odkryciu 
tego pierwiastka. Niemcy nie mieli do niego dost�pu. Szymon Cymber by� nie tylko wynalazc�, ale - jako cz�owiek, 
kt�ry umia� przewidzie� najwi�cej - sam postanowi�, �e dopilnuje, by Niemcy nie dostali ni grama pierwiastka. Dwa 
kilogramy zapewni�yby Hitlerowi nie�miertelno��. A te dwa kilogramy przed�u�a�y o dziesi�� lat �ycie stu tysi�cy 
ludzi. Cymber w dzie� i w nocy kontrolowa� bezpiecze�stwo ksi�ycowej kopalni i tunelu, kt�rym pierwiastek 
transportowano na Ziemi�. Strzeg� te� drogi, kt�r� przewo�ono go do Warszawy, do tajnego instytutu, gdzie 
przygotowywano mikstur�. Niemcy w ka�dej chwili mogli przechwyci� transport dla Hitlera, a wtedy zagro�enie dla 
�wiata nigdy by si� nie sko�czy�o. 
Do pancernego okna Szymona Cymbra zastuka�, specjalnym kodem, jego stalowy go��b. Cymber otworzy� i wpu�ci� 
ptaka. W skrytce by� najnowszy film. Agent w�o�y� go do automatycznego wywo�ywacza i w��czy� przycisk, a go��bia 
zani�s� do magnetycznej klatki, gdzie odpoczywa�o osiem innych, wys�u�onych go��bi. Magnetyzm je oczyszcza� i 
sprawdza� zu�yte cz�ci, a kapi�ce na nie jak prysznic krople by�y ze specjalnego oleju smaruj�cego metalowe pi�rka. 
Dwie�cie pozosta�ych go��bi pe�ni�o noc i dzie� swoj� s�u�b� nad Niemcami. Gdyby Cymber w��czy� czerwony 
przycisk na swoim zegarku, wszystkie, zamienione w proszek, w siedem minut znalaz�yby si� u niego, tworz�c ma��, 
ale pot�n� armi� powietrzn�, z kt�r� nie poradzi�yby sobie najpot�niejsze samoloty bojowe. Cymber m�g� swoje 
go��bie dowolnie powi�ksza�. Wystarczy�o, �e rozproszkowa� jednego, potem doda� odpowiedni� ilo�� proszku do 
tamtego i uzyskiwa� identycznego go��bia, tylko du�o, dowolnie wi�kszego. Nikt o tym nie wiedzia�, to by�a jedna - ale 
nie ostatnia - tajemnica, kt�r� zachowa� dla siebie. Go��bie Cymbra by�y jego najgro�niejsz� broni�. W takim 
powi�kszonym, w skrytce, gdzie zwykle mie�ci�a si� kamera i film, m�g� schowa� wielkie zapasy pocisk�w. Stalowy 
go��b startowa� pionowo z miejsca, l�dowa�, gdzie chcia�, odskakiwa� w bok, w jednej chwili zawraca�. Samoloty nie 
mia�yby najmniejszych szans. Lata�yby jak wa�ki, a on m�g�by je dowolnie dzioba�.
- Garnitur czeka na pana, oczywi�cie, �e czeka, gdzie mia�by by�? Min�y ze dwa lata, a on ci�gle czeka - zapewnia� 
ojciec piskliwym g�osem za drzwiami. Wszed� do pracowni, rozejrza� si�, spojrza� na manekiny, zapyta� tak, by klient 
nie s�ysza�:
- Czy kto� wie, co si� sta�o z garniturem, kt�ry wisia� tu? - Poklepa� manekin, na kt�rym tkwi� pok�uty szpilkami 
p�aszcz dla pana Zelwerowicza.
Maszyny do szycia przesta�y terkota�, Szymek kolejny raz odsun�� o��wek od zeszytu.
- Nie wini� nikogo, do nikogo za grosz pretensji, ale mo�e ktokolwiek co�... Szymek - ojciec odwr�ci� si� i stan�� przed 
stolikiem, na kt�rym pisa� syn - mo�e ty wiesz, dok�d posz�a mama? I kogo pytam? Ostatniego cz�owieka, kt�ry mo�e 
interesowa� si� takimi rzeczami! Siedzi, smaruje zeszyty, o��wki �ciera... Czy ktokolwiek tutaj cokolwiek wie?
Odpowiedzi nie by�o. Ojciec pokr�ci� si� bezradnie i wr�ci� do saloniku. Zaszele�ci�y kartki terminarza, o��wek 
nerwowo stuka� ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin