Morze Martwe.doc

(275 KB) Pobierz

Morze Martwe

Ludzi jest tu sporo bo akurat przypada dziś szabat. Nad brzeg schodzi się po drewnianych schodach, które kończą się pomostem, również wykonanym z drewna. Przebieralnia nie wygląda zachęcająco. Swoje ciuchy układam na plastikowym krześle i pozostawiam pod nadzorem kogoś z naszej grupy. Woda nie wydaje się zbyt ciepła. Zsuwam się z pomostu i czuję jak stopy grzęzną mi w mulistym dnie. Woda sięga mi powyżej pasa. Ostrożnie zanurzam się po szyję i następnie w pozycji leżącej na plecach, spokojnie usuwam rękoma czarny muł z moich uniesionych stóp. Wypór wody jest tu rzeczywiście bardzo duży, skoro mogę taką czynność wykonać bez najmniejszego wysiłku. Leżąc na plecach i ruszając tylko nogami, powoli oddalam się od zatłoczonego i hałaśliwego brzegu. Po pewnym czasie nieco znudzony tym wodnym relaksem, postanawiam płynąć szybciej i odwracam się na brzuch. Tego co się wtedy stało, doprawdy nie byłem w stanie przewidzieć. Poczułem jak momentalnie moje nogi wypływają na powierzchnię wody, pchane niewidzialną siłą, a twarz uderza w lustro wody. Oczy zapiekły mnie wtedy tak, jakby ktoś oblał je kwasem. W gardle poczułem również piekący ból. Nogami nie czuję już gruntu bo od brzegu dzieli mnie około 30 m. Krztusząc się i nie mogąc otworzyć obolałych powiek, tracę kompletnie orientację. W pierwszej chwili oblatuje mnie strach przed nie znaną mi sytuacją w jakiej się nieopatrznie znalazłem. Pomimo okropnego bólu w zamkniętych powiekach i gardle, wracam szybko do poprzedniej pozycji na plecach i nadsłuchując skąd dobiegają ludzkie głosy, powoli docieram do brzegu. Teraz, przeskakując po dwa stopnie, gnam do znajdującego się na górze prysznicu. Co za ulga! Dopiero w strugach nie zasolonej wody przypominam sobie ostrzeżenia o.Mariana - nie nurkować, nie pływać na brzuchu, nie pryskać wodą, gdy zabraknie gruntu - najlepiej siedzieć w niej jak w koszu i poruszać się jak korek od butelki. Tej lekcji pokory, jakiej udzieliło mi Morze Martwe nie zapomnę do końca życia.

Wszystkie próby pływania w Morzu Martwym kończą się niepowodzeniem. Możliwe jest tylko unoszenie się na powierzchni wody.

W tak gęstej wodzie człowiek może spokojnie leżeć lub siedzieć i, na przykład, czytać książkę lub gazetę. Jednakże nie można tu pływać, a turyści, którzy unosząc się w wodzie na plecach, próbują potem powrócić do pływania na brzuchu, nie tylko twierdzą, że jest to bardzo trudne, ale również grozi dostaniem się słonej wody do oczu.

pływać trzeba jednak ostrożnie by nie napić się wody, która ma piołunowo gorzki smak. Trzeba też uważać, by nie zachlapać oczu. Na plażach i przy basenach zainstalowane są specjalne urządzenia do przemywania oczu.

Powiem tak: ciekawe uczucie, jak leżysz na wodzie trzymając ręce i nogi w
powietrzu i nie toniesz;)
Są trudności, żeby z powrotem stanąć na nogi. Na dnie, zamiast piasku -
kryształki soli. Jak ktoś ma podrapane nogi, czy jakąś inną część ciała, to
auć!! Prysznice są na plaży, jest problem, żeby opłukać, hmmmmmmm.....,
śluzówki;) z soli, no chyba, że się nie przejmujesz tym, że ludzie patrzą, jak
usiłujesz wypłukać sól z miejsc "strategicznych";)
Moje dziecko wlazło do kostek i wyskoczyło jak oparzone - więcej nie chciał wejść.
Można to zaliczyć, ale raczej nie powtórzyłabym tego przeżycia.

Ja tam się zawsze kąpię cała, o ile można to kąpielą nazwać - raczej poleżenie
sobie na powierzchni wody, bo pływać się nie za bardzo da - za duża wyporność.
Koniecznie zrobić sobie fotkę na wodzie z lekturą w ręku ;-)

Na plaży są prysznice, wiec zawsze można (i trzeba) się opłukać z tej wody, plus
zwykle też pilot daje kwitki na przebieralnię, gdzie są i kabiny i toalety.

Aha - pod żadnym pozorem nie należy się przed wyjazdem golić czy depilować, bo
wejście do wody nie będzie wówczas przyjemne! Wszelkie podrażnienia, skaleczenia
i zadrapania są bardzo mocno odczuwalne.

Dodam tylko, że taka kąpiel nie może trwać długo.
Za pierwszym razem, jak się wchodzi jakieś kilka minut,
najdłużej to o ile pamiętam kilkanaście.
Przynajmniej tak nam radzono czynić.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin