ANNA BRZEZI�SKA Letni deszcz Kielich Prolog Dzwon w �wi�tyni Zird Zekruna uderzy� ostatni, dwunasty raz i powro�nik zakrz�tn�� si� �ywo przy stercie drew, pod�o�onych pod nogi heretyczki. Baba targn�a si� w powrozach, podrzuci�a wygolon� g�ow� i rozwar�a usta, ale nadaremno. Oprawca, sprowadzony pono� a� z U�cie�y, by� bieg�y w katowskim rzemio�le. Zawczasu wyrwa� babie j�zor, aby pr�nym gadaniem czy g�upimi kl�twami nie psu�a mieszczanom widowiska. Zacni mieszka�cy Staro�rebca zbiegli si� t�umnie na plac przed �wi�tyni�. Ostatnimi czasy heretycy rozsro�yli si� wielce w Wilczych Jarach, co nie nastraja�o mieszczan przy- chylnie wobec niewiasty, kt�ra mimo powroz�w zaczyna�a z wolna podrygiwa� na chru�cie. Ledwie wczoraj zbrojny zagon zbuntowanego ch�opstwa zap�dzi� si� a� pod mury, pal�c ca�e przedmie�cie i wycinaj�c w pie� wszystkich, kt�rzy na czas nie schronili si� za bram�. Dlate- go zaiste w Staro�rebcu nie kochano heretyk�w. Twardok�sek opad� na rze�biony d�bowy sto�ek i nala� sobie skalmierskiego wina w kubek z litego srebra. Mincerz Lubicha podejmowa� go i�cie po wielkopa�sku. Kiedy bo- wiem kacerstwo stuka�o taranem w bramy Staro�rebca, w�a�nie Twardok�sek wychyn�� znie- nacka z lasu i wyr�n�� heretyk�w do nogi. Nie s�dzi� jednak, aby t� zas�ug� zaskarbi� sobie wdzi�czno�� mincerza. Lubicha by� cz�ekiem hardym, zasobnym, przy tym z Pomorcami w �wietnej komity- wie, bo z rozkazu kniazia bi� spichrza�sk� monet�, psuj�c j� na pot�g�. W Wilczych Jarach mia� wprawdzie liczne maj�tno�ci z nadania W�ymorda, ale bywa� tu rzadko, a od lipnickiej rebelii trzyma� si� jak najdalej. Nie r�ni� si� w tym wzgl�dzie od innych maj�tnych miesz- czan, kt�rzy coraz g�o�niej sarkali na wojenne zabawy szlachty. I nigdy by si� zb�jca na jego wezwanie nie powa�y� le�� w miasto. Ale... Odwr�ci� si� gwa�townie, s�ysz�c szelest szaty. Kobieta w g�adkiej p��ciennej sukni podesz�a do okna i zaryglowa�a je. Pod ciasn� bia�� podwik� jej twarz by�a znu�ona, lecz tak spokojna, �e zb�jc� z�o�� zdj�a. - Widzia�a�, jak si� wesel�? - warkn�� przez zaci�ni�te z�by. - Jak ich ciekawo�� trz�- sie, czy baba dobrze od ognia zrumieniona? - Widzia�am - odpar�a pow�ci�gliwie. - Ci twoi pobratymcy! - Zb�jca poderwa� si� i cisn�� sto�kiem o �cian�, a� j�kn�y de- ski. - Tak samo przyjd� si� gapi�, jak to mnie kiedy� b�d� szlachtowa� po�rodku rynku. Rychtyk w rychtyk tak samo. Bez s�owa usiad�a na skraju ��ka i j�a wyjmowa� szpilki spinaj�ce podwik�. Twardok�sek odwr�ci� wzrok. Musia�a zaje�dzi� kilka koni, pomy�la� mimowolnie. Nawet kniaziowski goniec z rzadka w pi�� dni przejedzie z Ksi���cych Wierg�w, a to prze- cie� dziewczyna, przy tym pieszczona, chuchana bankierska c�rka. - Zadowolona�? - sykn�� jednak z gniewem. - Nie. - Rozplot�a warkocz i przeczesa�a palcami w�osy. - I nie raduj� mnie wie�ci, kt�re przynosz�. Zb�jca �cisn�� w palcach kubek tak mocno, a� cienkie srebrne �cianki wygi�y si� jak pergamin. Spodziewa� si� tych nowin, bogowie �wiadkami. Bardzo dobrze wiedzia�, �e nie b�dzie si� bez ko�ca gania� z Pomorcami po lipnickich b�otach. Ale i tak przez chwil� nie m�g� doby� g�osu. - Bodajby to wszyscy czarci! - Uderzy� pi�ci� we framug�. - Skalmierskie wojsko po okolicy harcuje, W�ymord na nas ci�gnie z ca�� pomorck� pot�g�, heretycy miasta pustosz�. Jakby si� na mnie, biednego, uwzi�li. Dziewczyna milcza�a. Z rynku wci�� nios�y si� krzyki i pohukiwania t�uszczy: po- wro�nik istotnie dobrze zna� swe rzemios�o i dba�, aby kacerka nie zgorza�a przed czasem. - Gdzie oni s�? - wybuchn�� zb�jca, odwracaj�c si� plecami do widowiska. - Rozmio- t�o wszystkich, rozwia�o niczym plewy na wietrze. Jak to mo�e by�, by cz�owiek znikn�� bez �ladu, jakby go nigdy �wi�ta ziemia nie nosi�a? I nie jeden pospolitak marny - zach�ysn�� si� w�asn� z�o�ci� - ale sam knia� zwajecki z przybocznymi, �alnicki ksi���, dziewka z Iskry ro- dem, wied�ma na koniec. Wszyscy jak kamie� w wod�! Dotkn�a jego plec�w. - A mnie Pomorcy opadn� jako psi ody�ca. - Zb�jca gniewnie str�ci� jej r�k�. - Boki szarpi�, krew tocz�. Jak si� tobie zdaje, niewiasto, wiele jeszcze ta zabawa potrwa? Po woskowanych oknach pe�ga�y odblaski p�omieni. Dziewczyna podesz�a jeszcze bli�ej i opar�a mu g�ow� na ramieniu. - Oni wr�c� - powiedzia�a bardzo cicho. - Na pewno wr�c� na czas, m�j m�u. Rozdzia� pierwszy Zb�jca nigdy nie zapomnia� nocy, kiedy �alnicki ksi��� wyprowadzi� rebeliant�w ze zgliszczy obozu. B��dne ogniki ta�czy�y nad trz�sawiskiem i nocne ptaki z �opotem podry- wa�y si� spomi�dzy krz�w. Ko�larz nie pozwoli� rozpali� pochodni, cho� grobla by�a ze wszech stron otoczona bagnem i tak w�ska, �e oddzia� rozci�gn�� si� w d�ugi szereg. Raz po raz zb�jca s�ysza�, jak kto� osuwa si� w d� - jedni ca�kiem cicho, inni ze st�umionym okrzy- kiem. Nied�ugo te� sam zl�k� si�, bo nogi s�ab�y mu ze znu�enia, a jeden fa�szywy krok m�g� go pogrzeba� w cuchn�cym b�ocie. Czasem zdawa�o mu si�, �e z ciemno�ci dobiega go charkot albo szarpanina urwana pojedynczym j�kiem. Nie zastanawia� si� nad tym. Szed� za jasn� witk� w�os�w Szarki. Znad bagniska tymczasem podnios�a si� wilgotna mg�a, kt�ra przenika�a na skro�, a potem wyzie- wy tak dusz�ce, �e ledwo m�g� oddycha�. Dopiero nad ranem, kiedy zi�b sta� si� niezno�ny, zb�jca poj��, i� nocna w�dr�wka poprzez oparzeliska mia�a istotny pow�d. I nie zdziwi� si� bynajmniej, kiedy o �wicie wysz�o na jaw, �e pi�ta cz�� Jastrz�bcowej kompanii zdech�a na mokrad�ach. Ciche przemy�lne skrytob�jstwo, nazbyt szybkie i niespodziewane, by ktokol- wiek m�g� si� przed nim obroni�, nape�ni�o zb�jc� niejakim podziwem. Upatrywa� w nim r�ki kap�an�w Bad Bidmone, kt�rzy o poranku og�osili, �e bogini cudownym sposobem wygubi�a zdrajc�w ojczyzny. Potem wszak�e nasta�y czasy nudne i stateczne. Zwajcy debatowali po nocach o wojowaniu, co si� z wiosn� rozpocznie. Ko�larz znosi� si� z miejscow� szlacht� i dobiera� doradc�w. Rebelianci, zamiast uczciwie gromi� po lasach pomorckie podjazdy, �cinali sosny na nowe chaty i strugali dyle do ostroko�u. Nawet wied�ma sporz�dnia�a niezmiernie i trzyma�a si� z reszt� bab w chacie, wyszywaj�c proporce przy wt�rze nabo�nych pie�ni. Tylko Szarka by�a jak dawniej. Siedzia�a na skraju morza, za nic sobie maj�c ludzk� obmow�. Ale zb�jc� te� po staremu p�dzi�a od siebie, wi�c nie mia� z niej �adnej pociechy. Z opresji niespodzianie ocali� go Bogoria. Bies jeden wiedzia�, jakim sposobem stary �otr wyw�cha�, gdzie znale�� rebelianck� kompani�. Pewnego poranka wy�oni� si� znienacka z chaszczy w poszarpanym przyodziewku, brudny i cuchn�cy skwa�nia�ym piwskiem. Roz- p�dzi� szabl� m�odzik�w ze stra�y, po czym d�ugo �azi� pomi�dzy chatami, kt�re wci�� �wie- ci�y �wie�� s�om�, i z zadziwienia cmoka� wargami. Na widok Twardok�ska, z braku lepsze- go zaj�cia drzemi�cego na s�onku, uradowa� si� wyra�nie. - C� to, mo�ci zb�jco, wy nie przy ciesio�ce? - zagadn�� zgry�liwie. - Nie krz�tacie si� jako mr�weczka? - Co mnie do tego? - Twardok�sek potoczy� r�k� po obozowisku, na wp� opasanym poszarpan� lini� palisady. - Ano nic - Bogoria zgodzi� si� pogodnie. Bez ceremonii przysiad� si� do zb�jcy, wyj�� z sakwy buk�aczek i poci�gn�� siarczy- �cie. - Bom si� zastanawia�, czy nie cni wam si� czasem - zagai�, podaj�c Twardok�skowi naczynie - do jakiej male�kiej awanturki na trakcie. Zb�jcy a� si� oczy za�wieci�y. - Mam wiadomo�� pewn�, �e przysz�ej niedzieli Pomorcom, co w Staro�rebcu stoj�, �o�d przywioz�. A jest br�d na drodze, ledwie dwa stajania od miasta, lecz dobrze w lesie - ci�gn�� Bogoria. - I tak mnie my�l nasz�a, �e jakby si� tam w �ozinie cz�ek rozumny przytai�... - Jeden albo i dw�ch - wtr�ci� zb�jca. - Albo dw�ch - potakn�� szlachcic. - Byle nie wi�cej, bo �aden b�dzie �up, jak go mi�- dzy gromad� przyjdzie podzieli�. - A czemu mi�dzy swemi pomocy nie szukacie? - spyta� z nag�� podejrzliwo�ci� Twardok�sek. - Bo moi b�d� j�zorami k�apa� - wyzna� niech�tnie Bogoria. - Jeden si� dziewce po- chwali, drugi srebro matce zaniesie, trzeci sobie pyszny kaftan sprawi, z�otog�owiem obszyty. I furda tajemnica. - I Pomorcy b�d� swego dobra dochodzi�. - Zb�jca pokiwa� g�ow�. - Szczera prawda. - Pomorc�w si� nie l�kam, nie pierwszy raz ich �upi�. Gorzej, �e ca�e Wilcze Jary z nag�a patriotyzmem spar�o. A jak si� wie�� rozejdzie o podobnej zdobyczy, zaraz na kark mi wlez�. Bogoria splun�� i pogrozi� pi�ci� dw�m kap�anom Bad Bidmone, kt�rzy z wysi�kiem targali �wie�o ociosane deski sosny na kaplic�. Ci, wida� znaj�c reputacj� zb�j- szlachcica, przygarbili si� od wysi�ku i truchtem pu�cili przez majdan. - Rozzuchwalili si� tym powrotem Ko�larza ponad wszelkie poj�cie - podj�� Bogoria. - Jawnie po dworach chodz�. Niby pokornie prosz� o datki dla nowego kniazia, ale strach odm�wi�, bo ohydnie przekln� albo ogie� pod�o�� pod stogi. Dziesi�cina, m�wi�, potrzebna, �eby kraj z ruiny podnie�� a Pomorc�w przegna�. Jeno �e ostatnimi czasy z dziesi�ciny si� nieomal po�owina zrobi�a! A tyle nie dam! - Hukn�� buk�akiem o ziemi�. - Jak tak na z�oto chytrzy, niech sami grabi� id�, pijawki zatracone! - Ale we dw�ch? - Zb�jca podrapa� si� po g�owie. - Przy �o�dzie stra� pojedzie. - Nie b�d�cie tch�rzem podszyci! - ofukn�� go szlachcic. - Mam w czeladzi �ucznik�w dw�ch zacnych i wiernych jako psy. Pary z g�by nie puszcz�. Pomorcy s� chytrzy, b�d� si� ciszkiem ze z�otem przemyka�, ledwie w kilka koni. To jak, mo�ci zb�jco? P�jdziecie ze mn� czy wolicie tu gnu�nie�? Twardok�sek mimowolnie rozejrza� si� po obozowisku. Nie dostrzeg� �adnej znajomej twarzy, tylko w oddali �opota� wojenny sztandar, wywieszony na dr�gu u chaty Suchywilka. Jednak zb�jcy z dawien dawna nie proszono do Zwajc�w w go�cin�. Po prawdzie, wszyscy ...
GAMER-X-2015