5658.txt

(6 KB) Pobierz
Andrzej �wiech

Paj�k sn�w

Autor pisze o sobie:
Info o mnie? Andrzej �wiech, aktualnie doktorant UJ (filologia polska, specjalno�� literaturoznawstwo). Rocznik '76.
Dedykuj� kobiecie, kt�r� kocham. To nie ja ;)
Znam wszystkie Twoje koszmary. Znam wszystkie
pragnienia i obawy. Znam Twoje podniecenie i erotyk�, kt�ra je powoduje.
Wiem, czego si� boisz. Wiem, co chcesz osi�gn�� i wiem, nad czym si� zastanawiasz. Znam Twoje decyzje i Twoje 
niezdecydowanie. Mo�na powiedzie� - Twoje sny. To ze sn�w pochodzi wszystko, co wiem.
On te� tam jest.
Popija�a herbat� ma�ymi �ykami, patrz�c na niego. To by�a zwyk�a herbata, czarna keemun, mocna jak sam diabe�.
Rozmawiali o wszystkim co wok� nich, o jej marzeniach i potrzebach. Tylko jej marzeniach i tylko jej potrzebach. 
By�a u�miechni�ta. Wci�� i zawsze.
- Potrzebuj� ci� - powiedzia�a.
[BY� TAM ZAWSZE TAM
GDZIE TY]
U�miechn�� si� tylko przepraszaj�co.
[CIEP�O NO END]
Jego oczy, pomy�la�a. Niech kto� mi da jego oczy. Niech nie pozwoli, bym o nich zapomnia�a.
Potem prosi�a Boga, by zabra� te wspomnienia.
Lubi� podziwia� Ci�, gdy �pisz. Podziwiam Tw�j profil, bo najch�tniej �pisz na boku. Ostatnio �ci�a� w�osy... 
Dlaczego? Ciesz� si�, gdy oddychasz spokojnie i w�ciekam bezsilnie, gdy dr�ysz. Czuj� si� przegrany, gdy budzisz si� 
z krzykiem.
Moja pora�ka. Co noc, co noc.
Potem nie mog� dla Ciebie zrobi� nic, bo rozwi�zujesz krzy��wki panoramiczne. Gdy Jego nie ma.
U�miecha� si� jak zwykle. Uspokajaj�cym u�miechem do�wiadczonego kochanka i spokojnym u�miechem czystej 
mi�o�ci. Tuli� j�, uspokajaj�c w ciemno�ciach nocy, w�r�d delikatnych dotyk�w i powolnych pieszczot, kt�re 
powodowa�y powolne rozlu�nienie. Powoli napi�te koszmarem mi�nie
[NO TRUST, NO REASONING, NO MORE TO SAY
AFFRAID TO SHOOT STRANGERS]
rozlu�nia�y si� pod jego mu�ni�ciami, takimi jak lubi�a, samymi opuszkami mi�kkich palc�w. Obj�� jej twarz d�o�mi
[�WIAT�O - NOW]
i oczy zab�ys�y mu na ma�� chwil�, a ona my�la�a, �e w tych oczach wreszcie znajduje spok�j. Ca�owa� j� powoli, 
prawie metodycznie, podniecaj�c j�. Kocha� si� z ni� d�ugo, a� zm�czona zasn�a w jego ramionach, otulona nimi jak 
p�aszczem w�r�d gwiazd.

Jestem paj�kiem. Twoim paj�kiem we �nie. Co noc buduj� paj�czyn� tu� nad Twoj� g�ow�, a Ty nie u�atwiasz mi 
zadania, bo za bardzo si� wiercisz. Twoje my�li kr��� wok� Ciebie, powoli lub szybko, wedle ci�aru gatunkowego i 
problem�w, jakie z sob� nios�. Bardziej obawiam si� tych z�ych my�li, tego, co powoduje koszmary, bo jest ci�kie, 
cholernie ci�kie, a moja paj�czyna cholernie cienka, cho� cholernie wytrzyma�a. �api� w ni� Twoje prze�ycia i Twoje 
my�li, niekt�re owijaj�c w kokony, inne przetwarzaj�c na kolory sn�w. Potrafi� nawet na�ladowa� smak, nawet dotyk, 
nawet zapach. Jestem artyst� i kowalem.
Ostatnio po prostu za du�o pij�.
Ma�ymi �ykami popija�a wino, dope�niaj�c jego smakiem aromat pieczeni doprawionej idealnie i wypieczonej 
dok�adnie tak, jak lubi�a. Od czasu do czasu przetyka�a ten smak sa�atk� i m�odymi ziemniakami z koperkiem, 
pozwalaj�c, by roztapia�y si� w jej ustach, ciep�� fal� sp�ywa�y w d� brzucha i rozgrzewa�y j� w po��czeniu z winem.
Zaszumia�o jej w g�owie. Co� przeskoczy�o w grze hormon�w
[EXTREME AGGRESIONS
MY AGGRESSIONS BECAME TOO EXTREME TO BE]
powiedzia�a co� zupe�nie przeciwnego, a on odczyta� to pierwszy raz niew�a�ciwie.
[AGRESJA LIGHTNING]
Pierwszy raz przestraszy�a si� jego oczu. Mimo �e przeprasza�a go, g�aszcz�c jego d�o� i ca�uj�c jej wn�trze, jak lubi�
[MI�O�� NOW]
a w jego oczach zab�ys�y prawie dwa serduszka... Pozosta�o wra�enie. Pozosta�o wspomnienie drapie�nego wzroku 
dzikiego kota z sadystyczn� przyjemno�ci� patrz�cego na bezbronn� ofiar�.
Boj� si�. Nie chcia�bym, �eby� zosta�a sama, a ja s�abn�. Staj� si� bezbronny, a moja paj�czyna p�ka i coraz wolniej j� 
�atam. Przera�aj� mnie Twoje sny. Przera�aj� mnie symbole, po jakie si�ga Twoja psychika, by wyrazi� Twoje obawy i 
Twoje l�ki.
Mo�e to nawet nie strach. Mo�e to po prostu zm�czenie. Mo�e jestem tylko stary i zm�czony, bo nie starzej� si� z 
Tob�. Im wi�cej z�ych sn�w, tym wi�ksze moje zu�ycie.
A mo�e to on.
Dlatego jestem tylko starym, zm�czonym paj�kiem.
Ba�a si�. Samotna noc ju� nie by�a normalnym stanem - przyzwyczajona do luksusu ciep�ego cia�a tu� obok kuli�a si� 
bezbronnie pod ko�dr�, kt�ra nie potrafi�a jej ogrza�.
Nie chcia�a zamkn�� oczu, nie chc�c zobaczy� obraz�w, kt�re j� obudzi�y. Wyci�gn�a spod poduszki krzy��wki 
panoramiczne, zapalaj�c �wiat�o lampki nad ��kiem. Wreszcie zamkn�a zm�czone oczy, opadaj�c w g��biny sn�w
[MORPHEUS IN MY HEART
YOUR SAND IN MY VEINS
IT'S A DEEPER KIND OF SLUMBER]
bezwolnie, i podoba�o si� jej to. Tu� przed snem zorientowa�a si�, �e nie pami�ta koszmar�w. Uda�o si� jej zapomnie�. 
Rano zapomnia�a te� sny - pe�ne krwi sny o nim i oczach, kt�re kocha�a, p�on�cych w�ciek�� czerwieni�.
Problem nie tkwi w tre�ci. Problem nie tkwi w zawarto�ci. Problem tkwi w pami�ci.
Potrafi�, czy nie potrafi� da� Ci zapomnienia?
ON jest Twoj� pami�ci�...
Rzuci�a mu si� na szyj�, gdy tylko przeszed� przez pr�g. Obj�� j� delikatnie, zaraz odsuwaj�c. Wym�wi� si� tym, �e 
bardzo boli go g�owa i nie czuje si� najlepiej. Po�o�y� si� wcze�nie, cho� zwykle pracowa� do p�na w drugim pokoju, 
nie chc�c jej budzi� z zaj�czego snu.
[LEFT TO DIE
RANCING ANGEL OF DEATH
FLYING FREE]
Zapyta�a go, czy chce jakiej� pomocy. Przez drzwi. Gdy us�ysza�a jego kroki, wesz�a do pokoju. Sta� w oknie, a kiedy 
odwr�ci� si� do niej wiedzia�a, �e ten widok chce na zawsze zapomnie�.
oczy barwy krwi
krew stru�k� z ust
z�o wypisane w zaci�ni�tych ustach
w wargach bez poca�unk�w
u�miech bezlitosny jak �mier�
ciemno�� ponad
i ciemno�� w nim
[MI�O�� FUNCTION DISABLED]
[CIEP�O FUNCTION DISABLED]
[SPOK�J FUNCTION DISABLED]
Nie chcia�a tego widzie� i nie umia�a potem wyt�umaczy� sobie, po co to zrobi�a. Dlaczego po prostu nie wybieg�a z 
pokoju i nie ucieka�a przed siebie tak d�ugo, a� nie p�kn� jej zaprawione w biegach nogi.
Jego oczy by�y czerwone, ca�e czerwone. Tylko t�cz�wka... by�a ��ta z w�skim, kocim, a mo�e gadzim paskiem 
�renicy. Upad� na kolana.
Przytuli�a go i po�o�y�a do ��ka, a on da� si� prowadzi� jak dziecko. Obj�a go mocno ramionami, pozwalaj�c zasn��. 
Sama w ko�cu zasn�a, zm�czona czekaniem.
�egnaj, ukochana moja. Partnerko conocnych sn�w. Nie chcia�em Ci� opuszcza� zanim nie wydam potomka, kt�ry 
przejmie moje obowi�zki. Zanim nie naucz� go, jak Ci� broni�. Wys�a�em ju� wiadomo�� w �wiat marze� i nie wiem 
nawet, czy ktokolwiek j� odebra�.
Mo�e przyp�ynie m�j nast�pca, a mo�e jeste� skazana tylko na siebie. Mo�e ju� nie b�dziesz mnie potrzebowa� po tym, 
co zrobi�. Mo�e wszystko si� naprawi. Mo�e nie.
Przepraszam za b�l, kt�ry Ci dam, ale to jedyny spos�b i jedyne wyj�cie, jakie potrafi� wymy�li�.
Kocham Ci� i ju� nie zobacz�.
Rano znalaz�a tylko stalowego paj�ka obok na poduszce. On nigdy nie wr�ci�.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin