5298.txt

(1020 KB) Pobierz
LARRY NIVEN JERRY POURNELLE STEVEN BARNES

DZIECI BEOWULFA

(Prze�o�y� Jan Pyka)
Dla Marilyn, Roberty i Toni
DRAMATIS PERSONAE
URODZENI NA ZIEMI
CADMANN WEYLAND - niegdy� pu�kownik si� zbrojnych Narod�w Zjednoczonych; 
odpowiedzialny za bezpiecze�stwo kolonii na Avalonie
MARY ANN (EISENHOWER) WEYLAND - botanik i pierwsza �ona Cadmanna 
Weylanda
SYLYIA (FAULKNER) WEYLAND - biolog i druga �ona Cadmanna Weylanda
ZACK MOSCOWITZ - gubernator kolonii na Avalonie
RACHEL MOSCOWITZ - psycholog kolonii i jedyna �ona Zacka
CARLOS MARTINEZ - historyk, rze�biarz i bohater wojen z grendelami
JOE SIKES - in�ynier, by�y kochanek Mary Ann Eisenhower i bohater wojen z 
grendelami
HENDRIK SILLS - pilot, bohater wojen z grendelami
CHAKA MUBUTU (�WIELKI CHAKA") - biolog
CAROLYN MCANDREWS - by�a administratorka i agronom. Bohaterka wojen z 
grendelami
JULIA CHANG HORTHA- agronom, piel�gniarka i pastor Towarzystwa Unitaria�sko-
Uniwersalistycznego
URODZENI W�R�D GWIAZD
MICKEY WEYLAND - in�ynier g�rniczy i le�niczy; najstarszy syn Cadmanna i Mary 
Ann Weyland 
LINDA WEYLAND-SIKES - c�rka Cadmanna i Mary Ann Weyland, matka Gadziego 
Weylanda. Mieszka z Joem Sikesem i jest z nim zar�czona 
RUTH MOSCOWITZ - c�rka Zacka i Rachel Moscowitz
Grendelowi skauci
JESSICA WEYLAND - pierwsze dziecko Cadmanna i Mary Ann Weyland
JUSTIN FAULKNER -jedyne dziecko Sylvii Faulkner i jej pierwszego m�a. 
Zaadoptowany przez Cadmanna Weylanda 
COLEEN MCANDREWS - starsza c�rka Carolyn McAndrews 
KATYA MARTINEZ - uznane dziecko Carlosa Martineza
EVAN CASTANEDA - pilot skeetera
EDGAR SIKES - specjalista komputerowy; syn Joego Sikesa i jego pierwszej �ony
Dzieci z prob�wki
AARON TRAGON - nieoficjalny przyw�dca urodzonych w�r�d gwiazd
STU ELLINGTON - matematyk, pilot skeetera 
CHAKA MUBUTU (�MA�Y CHAKA") - biolog; adoptowany syn Wielkiego Chaki
TRISH CHANCE - kulturystka
DERIK CRISP - my�liwy, naczelnik grendelowych skaut�w 
TOSHIRO TANAKA - sensei urodzonych w�r�d gwiazd; instruktor karate i jogi
Grendelowe zuchy
CAREY LOU DAYIDSON
HEATHER MCKENNIE
SHARON MCANDREWS
INNI
CASSANDRA - komputer
STARA-grendel
D�UGA MAMA - niezupe�nie w�gorz
TARZAN, ZWIEBACKI  I INNI - chamele
ZIMNA - grendel �nie�ny
PANI JEZIORA - kr�lowa grendeli buduj�cych tamy
AZJA - skryba
PROLOG
OGNISKO
- Dawno, dawno temu nasi rodzice i dziadkowie opu�cili planet� zwan� Ziemi�. 
Statkiem 
o nazwie Geographic wybrali si� do gwiazd i znale�li raj. Ale ten raj zmieni� 
si� w piek�o...
Z ogniska strzeli� w g�r� bia�y p�omie�, gdy zaj�a si� k�oda z jednego z drzew, 
kt�re 
nazywali grzywiastymi, gdy� ich ga��zie uk�ada�y si� na kszta�t ko�skich grzyw. 
Ogie� bucha� 
wysoko przez prawie minut�, po czym znowu przygas�, kryj�c si� w�r�d 
roz�arzonych w�gli. Z 
ustawionego na krzemieniach �elaznego rondla dochodzi�o skwierczenie. Nag�y 
powiew wiatru 
pos�a� r�j iskier w stron� mglistego nieba i zastyg�ych wy�ej gwiazd.
Na ustawionych wok� gasn�cego ogniska prowizorycznych siedziskach z k��d i 
kamieni 
przysiad�o rami� przy ramieniu kilkunastu m�odych ludzi, wpatruj�cych si� w 
ogie� szeroko 
otwartymi oczami. Przez ca�e �ycie czekali na t� noc.
G�os Justina Faulknera to wznosi� si�, to opada�, raz pie�ci� �agodnymi tonami, 
innym 
razem pali� mocniej ni� gasn�ce p�omienie.
- Przybyli z gwiazd - ci�gn�� scenicznym szeptem. - Chcieli pobudowa� domy tam, 
gdzie 
jeszcze nigdy nie stan�a noga �adnego cz�owieka. Avalon by� nie okie�znanym 
l�dem, kt�ry 
rozci�ga� si� pod obcym cz�owiekowi niebem, rajem do wzi�cia. Te kobiety i ci 
m�czy�ni byli 
najlepsi, najbystrzejsi i najdzielniejsi ze wszystkich, kt�rych wyda�a Ziemia: 
dwie�cie os�b 
wybranych z o�miu miliard�w. Nasi rodzice. Urodzeni na Ziemi. Nie znali jednak 
wtedy prawdy 
o swoim nowym �wiecie, prawdy, kt�rej w a m... - D�ugimi, delikatnymi palcami, 
palcami 
rze�biarza, zacz�� wskazywa� dzieci, wykonuj�c przy tym tak gwa�towne gesty, 
jakby ka�de z 
nich by�o winne jakich� nieopisanych zbrodni - wam, urodzonym w�r�d gwiazd, nikt 
jeszcze nie 
przekaza�... a� do tej chwili. A� do tego tygodnia. A� do tego wieczoru.
W g�osie Justina s�ycha� by�o ca�y autorytet i niezmierzon� wiedz� jego 
dziewi�tnastu lat. 
�adne z dzieci nie sko�czy�o jeszcze trzynastu lat. Teraz byli m�odzikami, 
grendelowymi 
zuchami. Ten wiecz�r mia� by� ich pierwszym krokiem na drodze do zostania 
grendelowymi 
skautami. O �wicie opu�cili osad� Camelot i udali si� na w�dr�wk�, najpierw 
przez r�wnin�, 
potem wzd�u� rzeki Miskatonic, a nast�pnie, pod��aj�c wzd�u� jej ma�ego dop�ywu 
zwanego 
Amazonk�, wspi�li si� na zbocze Wielkiej Szarej G�ry. Na lunch i obiad dostali 
po kilka �yk�w 
wody ze strumienia.
Ich zaciekawione, wyra�aj�ce entuzjazm i zapa� oczy, czarne, br�zowe, 
niebieskie, 
zielone, �wiadczy�y o genetycznych darach wszystkich lud�w Ziemi. Ich gibkie 
m�ode cia�a by�y 
doskona�e jak gwiazdy na nocnym niebie, a marzenia przepe�niaj�ce ich umys�y 
jarzy�y si� 
jeszcze ja�niejszym �wiat�em. Byli m�odymi spadkobiercami nowego �wiata.
- ...rzeki by�y pe�ne ryb, kt�re nazwali �ososiami. �owili te ryby i jedli je... 
- Justin wyj�� 
n� z pochwy przytroczonej do paska. D�gn�� nim dno dymi�cego rondla, 
nadziewaj�c na czubek 
kawa�ek skwiercz�cego mi�sa. Uni�s� go, po czym zacz�� odrywa� z�bami cz��, 
kt�ra si� 
przypali�a. Nast�pnie przekaza� zar�wno n�, jak i rondel na prawo, w r�ce 
dziesi�cioletniej 
dziewczynki o d�ugich do ramion blond w�osach.
Wbi�a z�bki w mi�so, najpierw ostro�nie, potem mocniej, staraj�c sieje rozgry��. 
Sw� 
struktur� przypomina�o raczej tward� wo�owin� ni� kawa�ek ryby. Zacz�a �u� - i 
odnios�a 
wra�enie, �e mi�so odpowiedzia�o tym samym. Chwyci�a si� za gard�o, z trudem 
�api�c oddech, 
ale zdo�a�a jeszcze przekaza� rondel oraz n� na prawo. Siedz�cy tam ch�opiec o 
sk�rze ciemnej 
jak noc wyda� odg�os, jakby si� d�awi�, po czym wyszepta�:
- Wody...
W ich oczach pojawi�y si� �zy. Niekt�rzy nie potrafili pohamowa� kaszlu, ale 
nikt si� nie 
poruszy�. Rondel kr��y� wok� ogniska, a� zosta� ca�kowicie opr�niony.
- Jednak�e pewnego dnia rzeka, kt�ra da�a kolonii �ycie, przynios�a �mier�. 
Nawet teraz, 
tutaj, wysoko na zboczu Wielkiej Szarej G�ry, gdy wiatr si� uspokoi, w noc tak� 
jak ta mo�ecie 
us�ysze� wo�anie starego Miskatonicu...
Justin zawiesi� g�os. Jak na zawo�anie wiatr przycich�, zmieniaj�c si� w lekko 
szemrz�cy 
powiew. Tam, w oddali, rycza� pot�ny Miskatonic, rw�cy u st�p Wielkiej Szarej 
G�ry... a mo�e 
by�a to tylko Amazonka?
- �ososiom wyros�y nogi i z�by, nabra�y tak�e ochoty na ludzk� krew. Sta�y 
si�... 
grendelami. Wyczo�ga�y si� z rzeki, zaczerpn�y powietrza i stwierdzi�y, �e jest 
dobre. Porusza�y 
si� tak szybko, �e inne zwierz�ta wygl�da�y w por�wnaniu z nimi jak nieruchome 
pos�gi. 
Zabija�y wszystko, co znalaz�y na swej drodze. Nasi rodzice bronili si�, ale 
bezskutecznie. Ob�z 
by� stracony. Tych, kt�rzy tutaj ocaleli, Cadmann Weyland przywi�d� do swojej 
warowni na 
zboczu Wielkiej Szarej G�ry, gdzie postanowili stawi� op�r.
A tam... - Cienki palec Justina rzuci� chwiejny cie�, kt�ry wskaza� nieregularn� 
bry�� 
skaln� zwan� G�ow� �limaka. - Tam zgin�� m�j ojciec, rozerwany na strz�py przez 
�ar�oczn� 
hord�. Powy�ej jest weranda, na kt�rej zosta�a zabita Phyllis McAndrews, do 
ostatniej chwili 
przekazuj�ca wiadomo�ci za�odze orbituj�cego Geographica. A tam... - Justina tak 
porwa�a 
w�asna opowie��, �e zacz�� traci� dech. -...inni byli �apani, rozdzierani na 
sztuki, po�erani przez 
oszala�e grendele, kt�re porusza�y si� tak szybko, �e nie mo�na by�o za nimi 
nad��y� wzrokiem. 
Ni�ej, przy kraw�dzi urwiska... - miejsce, kt�re wskaza�, skrywa�a ciemno�� - w 
uszkodzonym 
skeeterze tkwi�o dw�ch m�czyzn. Czekali na ratunek albo na to, a� grendele 
przebij� g�owami 
poszycie wirop�atu. A tam jest miejsce, sk�d Joe Sikes pos�a� na d� rzek� 
ognia, zabijaj�c w 
ko�cu grendele, ratuj�c ludzi...
Zapad�o milczenie. Wiatr si� wzm�g�. Kiedy znowu ucich�, s�ycha� by�o tylko szum 
p�yn�cej wody.
- To by�o dawno, dawno temu. Czasem jednak w noce takie jak ta, je�li si� 
przyci�nie 
ucho do ziemi, mo�na wci�� us�ysze� krzyki rozszarpywanych i po�eranych �ywcem 
ludzi. I 
powinni�cie dzi�kowa� duchom zmar�ych, �e nie macie si� ju� czego ba�. Nie ma 
ju� potwor�w, 
nie ma grendeli... - Justin przerwa� na chwil�, chc�c zwi�kszy� napi�cie. - Ale 
je�li s� duchy 
zmar�ych ludzi, to jak� mamy pewno��, �e nie ma tak�e duch�w potwor�w?
Oczy jego m�odych s�uchaczy by�y szeroko otwarte i nieruchome. Ich klatki 
piersiowe 
prawie si� nie porusza�y: wszyscy z ca�ych si� starali si� zachowa� spok�j. Psy, 
kt�re 
przywi�zano z dala od obozowiska, wyczu�y l�k dzieci i zacz�y warcze� oraz 
szarpa� smycze.
- Niekt�rzy m�wi�, �e tutaj, na Wielkiej Szarej G�rze, duchy zmar�ych tocz� 
nocne boje. 
Nasi zmarli rodzice i dziadkowie noc w noc przeciwstawiaj� karabiny, kusze i 
no�e k�om, 
pazurom i szybko�ci. Nie chc� tego... ale musz�. Je�li bowiem ulegn�, cho� 
raz... cho� raz... 
- Zmru�y� oczy i ze z�owrogim wyrazem twarzy kontynuowa�: - Grendele 
przeczo�gaj� si� przez 
wej�cie dziel�ce �ycie od �mierci i wr�c�, by jeszcze raz spustoszy� Avalon. I 
nie tylko Avalon. 
Przeb�d� drog� w�r�d gwiazd, jak my to zrobili�my, i dotr� na Ziemi�... - Czo�o 
zrosi�y mu 
kropelki potu. Jego g�os opad� do chrapliwego szeptu. - Co to by�o? Krzyk? To 
brzmia�o prawie 
jak krzyk, ludzki krzyk. Krzyk duszy cz�owieka ju� martwego, a mimo to znowu 
umieraj�cego. 
Krzyk duszy ci�ni�tej do jeszcze g��bszej, straszniejszej jamy. A czy to jeszcze 
jeden? I jeszcze 
jeden...?
Dzieci wstrzyma�y oddechy i poprzez �omot rozszala�ych w piersiach serc 
usi�owa�y 
uchwyci� ka�de jego s�owo.
- A je�li duchy ludzi umieraj� jeszcze raz, to...
Cisz� rozdar� okropny krzyk i z ciemno�ci poza kr�giem �wiat�a wypad�a 
zakrwawiona 
kobieta. Zatoczy�a si�, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin