IAN McDONALD Przybywa Zaklinacz Deszczu Siedem suchych lat jest jak siedem bia�ych blizn na grzbiecie umieraj�cego miasteczka. Chyli�o si� ku upadkowi ju� na d�ugo przed tym, jak przesta�y pada� deszcze; przycupni�te na pustyni na skrzy�owaniu dr�g, ignorowane przez pojazdy mkn�ce zawsze dok�d� dalej. Tylko w upalne noce ods�ania podbrzusze poznaczone neonowymi tatua�ami: przystanek autobusowy, motel, fryzjer, stacja benzynowa - spocone, dra�ni�ce b��kity i r�e, zion�ce ci �arem w twarz. Przy ko�cu baru, tam gdzie gromadzi si� najwi�cej marze�, bo nikt ich nigdy nie �ciera z lady, Kelly Zawsze Przy Oknie gapi si� na neonowe palce muskaj�ce boki autobus�w. Ludzie zmieniaj� tu kierunki podr�y tak jak zmieniaj� gatki. B��kitne Autostrady, puste pude�ka po kanapkach... Wci�� na nowo ogl�da odbicie swojej twarzy w oknach autobus�w odje�d�aj�cych w rozgrzan� sobotni� noc. Na dachu, widoczna nawet z Havapai Point, Pustynna R�a zachwala jaskrawymi barwami najlepsze hot dogi w mie�cie. To prawda, tyle �e w tym przypadku "najlepsze" oznacza r�wnie� "jedyne". U�miecha si�. Zawsze jest u�miechni�ta. Ona stanowi tutaj prawo. To prawo jest wpisane w ka�dy sze��dziesi�ciowatowy, fa�szywy brylant jej but�w. Ka�dy, kto tu wysi�dzie, zaraz wsi�dzie z powrotem do autobusu. Je�li przypadnie mu do gustu tw�j kapelusz albo kolor walizki, albo je�li zapach wody kolo�skiej, kt�r� wtar�e� sobie w policzki w toalecie, przypomni mu o dawno minionych, oldsmobile'owych dniach, wisz�cych teraz razem z kurtk� na gwo�dziu przy drzwiach, Kumpel Sam uraczy ci� zaczarowan�, bo zawsze pe�n�, fili�ank� kawy. Jest sprzedawc� biografii; p�aci mu si� od minuty albo od godziny, zale�nie od tego, ile minie czasu, zanim kierowca wywo�a ci� z powrotem w noc. Kumpel Sam zgromadzi� pod barem, razem z pustymi butelkami, stosy biografii. Ju� na pierwszy rzut oka potrafi rozpozna� dobry rocznik. Je�li z autobusu wysi�d�: ch�opak w roboczym kasku, poszarpanych d�insach do kolan i podkoszulku bez r�kaw�w, para strudzonych Anglik�w przemierzaj�cych Ameryk� z plecakami i zapasem kawy o konsystencji smo�y w termosach oraz zaawansowany wiekiem m�czyzna ze starannie przystrzy�on�, centymetrow� siw� brod� i sk�rzan� torb�, jakiej nie widziano w okolicy od chwili, kiedy tornado porwa�o profesora Cudaka do Emerald City, Kelly Zawsze Przy Oknie od razu wie, kogo Sam zaszczyci fili�ank� darmowej kawy. Kumpel Sam nigdy nie w��cza klimatyzacji. Co prawda twierdzi, �e hot dogi z chili lepiej smakuj� w upale, ale Kelly wie, i� naprawd� chodzi mu o to, �eby kto� z go�ci rzuci� jak�� uwag� na temat temperatury. To mu wystarczy. - Wszystko przez t� susz� - m�wi w�wczas. - Wsz�dzie doko�a pada�o, tylko nie tutaj. Uwierzy pan, �e mo�e by� co� takiego jak przekl�te miasto? - Czemu nie - odpowiada stary m�czyzna. - Ile czasu min�o od ostatniego deszczu? - Siedem lat - odzywa si� Kelly Zawsze Przy Oknie. Ostatnia kropla spad�a dwa dni po jej jedenastych urodzinach. - Jedzie pan w jakie� konkretne miejsce? - pyta Kumpel Sam, tak ca�kiem po prostu, zwyczajnie, jakby zna� cz�owieka co najmniej od paru lat, nie od kilku sekund. Jest w tym dobry, trzeba mu to przyzna�. Kto� ju� dawno temu powinien zrobi� z niego prawnika. Albo gospodarza przedpo�udniowego programu telewizyjnego. - Na p�noc, za tam�, odwiedzi� kobiet� i ch�opaka - m�wi podr�ny. - Ale mog� zosta� tu par� dni, mo�e nawet d�u�ej. Chyba wam si� przydam. Stawia na ladzie torb� profesora Cudaka, a Kumpel Sam odruchowo cofa si� o krok, bo torba wygl�da jako� tak... dziwnie. Nawet Kelly Zawsze Przy Oknie czuje, jak to co� dziwnego przesuwa si� po jej d�ugich g�adkich w�osach i ni�ej, po kr�gos�upie. M�czyzna otwiera torb�, wyci�ga przedmiot, kt�ry przypomina skrzy�owanie piorunochronu z anten� satelitarn� i gotyck� krat� z kutego �elaza, a mo�e jeszcze co� innego. P�niej Sam b�dzie przysi�ga� na wszystkich �wi�tych, �e widzia� b��kitne ogniki pe�zaj�ce po pr�tach, ale wszyscy wiedz�, �e dla Sama znacznie wa�niejsza od prawdy jest barwno�� opowie�ci. - Chcecie deszczu? - pyta stary cz�owiek. - Dostaniecie go. Je�li naprawd� wam na tym zale�y, sprowadz� Zaklinacza Deszczu. Nie pada �adne z pyta�, kt�re powinny si� posypa�, poniewa� z mroku wy�ania si� srebrzysty kad�ub osadzony na trzech parach k�: kolejne siedemdziesi�t dusz w drodze sk�d� dok�d�. Kierowca ociera r�kawem pot z czo�a i og�asza: - P� godziny przerwy! Do roboty, Sam. W��cz ekspres z kaw�. Ocknij si�, Kelly, i pomaszeruj do kuchni. Trzeba przyrz�dzi� sadzone jajka. Zza G�r M�ki Pa�skiej wype�zaj� pierwsze blado�ci �witu, zapowied� ko�ca niepodzielnego panowania Pustynnej R�y, lecz ona wci�� si� u�miecha. Poniewa� ona stanowi tu prawo, wolno jej wi�c r�wnie� je �ama�, szczeg�lnie w te noce, kiedy gwiazdy wisz� nisko na niebie, a wiatr niesie zapach czego�, o czym lepiej od razu zapomnie�, zanim kolejny podmuch pozostawi nieusuwaln� blizn� na sercu i zanim z�ociste neonowe lasso zaci�nie si� na szyi obcego. Zastan�wcie si�, bracia z asfaltowych szos i siostry z ca�odobowych bar�w szybkiej obs�ugi, zastan�wcie si� dobrze: czy widzieli�cie go ju� kiedy�, tego starego cz�owieka deszczu ze sk�rzan� torb� profesora Cudaka i starannie przystrzy�on� siw� brod�? Zastan�wcie si�, czy zauwa�yli�cie go o trzeciej nad ranem na twardym plastykowym krzese�ku w k�cie przydro�nego Burger Kinga albo przy maszynie z czekoladowymi batonami na dworcu autobusowym, albo susz�cego r�ce w toalecie, albo walcz�cego z zamkiem schowka na baga�? Czy przypadkiem zerkn�li�cie na niego zza otwartej gazety, nad kraw�dzi� plastykowego kubka z kaw�? Jak si� wam wydaje? Czy nie po�wi�cili�cie mu ani chwili uwagi, poniewa� uznali�cie go za jeszcze jedn� z niezliczonych istot ludzkich, kt�re napotkali�cie na swojej drodze, czy mo�e zaintrygowa� was na tyle, �e zaprzestali�cie pogoni za snem w niewygodnym autobusowym fotelu i pozwolili�cie, by po��czy�y was nici nocnej, prowadzonej przyciszonymi g�osami rozmowy? Czy o bladym �wicie otworzy� torb� profesora Cudaka i pokaza� wam tajemnicze przemioty okolone b��kitn� po�wiat�, czy powiedzia� wam, �e potrafi sprowadza� deszcz? Czy przedstawi� si� jako Zwiastun Zaklinacza Deszczu? Uwierzyli�cie mu, czy raczej pomy�leli�cie: "Zwariowany staruch, �garz, oszust"? A mo�e si�gn�li�cie pami�ci� do tych miejsc i czas�w, gdzie niebo by�o stalowob��kitne i bez jednej chmurki, ale wasze modlitwy zosta�y wys�uchane i nagle, nie wiadomo sk�d, pojawi�y si� chmury - najpierw zaledwie cie� na horyzoncie, potem plama wielko�ci d�oni, potem wielki mroczny m�ot zawieszony nad dachami miasteczka? Kiedy nieprzenikniona czer� wype�ni�a niebo od horyzontu po horyzont, pobiegli�cie do ogrodu wy��czy� zraszark�, bo tym razem mia�o pada� naprawd�. Czy w�wczas, patrz�c w g�r�, wyszeptali�cie "Zaklinacz Deszczu", czy obracali�cie te dwa s�owa na j�zyku tak d�ugo, a� wreszcie uda�o wam si� wyssa� z nich ostatni� kropl� tajemnicy? Zaklinacz Deszczu... Ostatni� osob�, kt�ra sp�dzi�a noc w Motelu U Wandy, by� agent poszukuj�cy odpowiedniej lokalizacji dla nakr�cenia reklam�wki Levisa. Spodziewaj�c si� przybycia gromady siorbi�cych col� realizator�w oraz nadmiernie umi�nionych osobnik�w w ol�niewaj�co bia�ych bokserkach, Wanda dobudowa�a koktajl bar i zainstalowa�a w "luksusowych" domkach telewizj� kablow�. Go�cie, kt�rzy zdecydowaliby si� na domki "standardowe", musieliby sami zapewni� sobie rozrywk�, ale przecie� chyba na tym to polega, prawda? Ekipa filmowa wybra�a odleg�� o trzysta kilometr�w, opuszczon� stacj� benzynow� po�o�on� na granicy poligonu bombowego Si� Powietrznych Stan�w Zjednoczonych. Bar wci�� cieszy si� popularno�ci�, ale z kabl�wki korzysta wy��cznie Wanda. Uwa�a, �e w ten spos�b nadaje sens poniesionym wydatkom. Ogl�da wszystkie tasiemcowe seriale. Nie bardzo wie, co my�le� o tym go�ciu. Chodzi nie tyle o niego, co o rzeczy w jego torbie. Ogl�da je przy okazji sprz�tania pokoju. Dziwne, tajemnicze, zagadkowe rzeczy, takie, kt�re same w sobie nie wygl�daj� na rzeczy, tylko na cz�ci wi�kszej ca�o�ci. Takie, kt�re niczego nie robi�, tylko po prostu s�. Nie ma poj�cia, co on z nimi robi, ale ludzie, kt�rzy wpadaj� na drinka, m�wi�, �e w�druje po ca�ym miasteczku, przyk�ada te rzeczy do oka i kieruje je w d�, w g�r�, na G�ry M�ki Pa�skiej. Niekt�rzy twierdz�, �e s�yszeli jak rzeczy wydaj� zabawne piskliwe odg�osy, inni powiadaj�, �e zauwa�yli pojawiaj�ce si� na nich ma�e szare cyferki. Przypuszczalnie to znowu kto� z agencji reklamowej, uwa�a Wanda. Ma nadziej�, �e tym razem dopisze jej szcz�cie i do motelu zjad� nadmiernie umi�nieni m�czy�ni w ol�niewaj�co bia�ych bokserkach. Niebawem docieraj� do niej opowie�ci o jeszcze dziwniejszych rzeczach, podobnych do anten telewizyjnych i powbijanych w ziemi� doko�a miasteczka, podobnych do fosforyzuj�cych latawc�w wypuszczanych w �rodku nocy, podobnych do skrzy�owania ogromnego przeno�nego radiomagnetofonu z pot�nymi g�o�nikami i wielkiego karalucha, pozostawionych przy drodze albo przypi�tych do p�otu, a� wreszcie Wanda dochodzi do wniosku, �e tak dalej by� nie mo�e. - Do czego to s�u�y? - powtarza za ni� z niedowierzaniem, jakby zapyta�a go o przeznaczenie pilota do telewizora albo lampki w lod�wce. - To m�j sprz�t badawczy. Zanim Zaklinacz Deszczu przyst�pi do pracy, musz� przeprowadzi� precyzyjne pomiary geomantyczne. Stopie� dyfrakcji fali stoj�cej w g�rnym p�aszczu skorupy, oktawy ziemi, wiatru i wody, anomalie geomantycznych linii przep�ywowych... Czeka mnie mn�stwo pracy, a czasu mam niewiele. Bez tego interfejsowego analizatora oktaw nie by�bym w stanie skontrolowa� g�sto�ci przep�ywu. Ten przyrz�d, kt�ry przypomina tr�jn�g z czarnymi �aluzjami na szczycie, to lokalizator punkt�w w�z�owych...
GAMER-X-2015