5091.txt

(194 KB) Pobierz
Zofia kossak

Warna

Symbolem * oznaczono tekst, kt�rego znaczenia nale�y szuka� w 
"Obja�nieniach" na ko�cu ksi��ki.
Rozdzia� pierwszy: 
Z�a wr�ba
Wozy z rzeczami m�odziutkiego wielkiego ksi�cia Kazimierza Jagiello�czyka 
oraz cz�� stra�y przybocznej odjecha�y ju� na Litw�, pragn�c przeby� 
drog�, p�ki mr�z trzyma i go�ci�ce nie rozmi�k�y. Jako os�ona taboru, a 
zarazem zwiastuni rych�ego przybycia ksi�cia pod��yli z nimi rycerze: Jan z 
Czy�owa, G�owacz z Ole�nicy, krewniak jego Dobies�aw z Ole�nicy, Dzier�ek z 
Rytwian oraz kilku innych. Wszyscy oni byliby woleli jecha� z kr�lem na 
W�gry, ale kto� musia� przecie� m�odszemu Ka�mierzowi towarzyszy�. Sam 
wielki ksi���, niespe�na pi�tna�cie lat licz�cy, odprowadza� brata do 
granic, do Czorsztyna.
Rycerze, kt�rzy wyjechali wcze�niej, by tward� drog� przeby� 
polsko-litewskie bezdro�a, post�pili przezornie, gdy� wiosna nadci�gn�a w 
okamgnieniu i poch�d kr�lewski grz�z� w b�ocie. Spod zszarza�ych, 
zmursza�ych zwa��w �niegu wyp�ywa�y niezliczone stru�ki wody, przecina�y 
drog� ��obi�c w niej koryta, zbiera�y si� w spienione, rw�ce potoki. 
Tysi�ce podobnych potok�w p�dzi�o wykorzystuj�c ka�d� bruzd�, ka�de 
nachylenie gruntu.
Be�kot i szum wzrasta�y tym mocniej, im rzeka by�a bli�sza. Wzd�ty, 
wezbrany Dunajec nie mie�ci� si� ju� w swych brzegach. Wysoko na 
przybrze�ne zaro�la spycha� skruszone pasma lodu, obrze�one sieczk� 
po�amanych trzcin i ��taw�, brudn� pian�. �rodkiem, gdzie bieg� g��wny 
nurt, woda nios�a k�ody, wykroty, ciemne szcz�tki dom�w lub sza�as�w. 
S�o�ce grza�o przy�pieszaj�c bieg strumieni.
- Kto by si� spodziewa�, �e wiosna tak wartko nadejdzie? narzeka� po 
�acinie (innej mowy niech�tnie u�ywa�) biskup krakowski - Zbigniew 
Ole�nicki.
- Zima tyle czasu trwa�a, a� cz�ek zapomnia�, �e ciep�o mo�e powr�ci� - 
przytakn�� Jan z T�czyna, wojewoda krakowski. Rozpi�� podbit� lisami szub� 
i ociera� pot z czo�a.
- Oj, zima to by�a, zima! Nie by�o sro�szej za mojej pami�ci...
- Na co� to pokazuje, jeno nie wiadomo na co...
- Ka�da odmiana od ustalonego porz�dku rzeczy w przyrodzie zwiastuje 
podobn� odmian� w losach cz�owieczych - zauwa�y� uczenie sekretarz biskupa, 
kanonik Jan D�ugosz - powiadaj�, �e anno* 1412 zimy wcale nie by�o. Na 
�wi�to Oczyszczenia Panny Marii ludzie mieli jarzyny i kwiaty. Wpr�dce 
potem kr�lowa Anna nieboszczka umar�a, a w Czechach husyckie 
odszczepie�stwo si� zacz�o... Znaki s� zawsze...
- Lepszy znak, gdy zimy nie zna, ni�li gdy jest bardzo sroga. Po nag�ej 
odeldze przyjdzie wielka pow�d�. G��d jeszcze si� wzmo�e...
- Zali mo�e si� wzm�c? A to� ca�e zesz�e lato ludzie jedli kor� z drzew i 
kiepskie badyle...
W s�owach kanonika nie by�o przesady. G��d istotnie wyniszcza� Koron�. 
Wiosna 1439 roku by�a niepomy�lna, p�na, lato zimne i mokre, zbo�e poros�o 
na pniu. Nawet rzepa i b�b nie obrodzi�y. D�uga i mro�na zima dope�ni�a 
n�dzy. Tote� jad�c z Krakowa do S�cza, z S�cza do Czorsztyna orszak 
kr�lewski napotyka� wsie wymar�e, zamkni�te na g�ucho, opuszczone przez 
mieszka�c�w, kt�rzy b�d� zgin�li pobici g�odem, b�d� uciekali w inne, 
�askawsze okolice szuka� przed�u�enia n�dznego �ywota. Czasem z lasu 
wychodzi�y obdarte, wychudzone postacie, wi�cej do widm ni� do ludzi 
podobne. Na widok nadje�d�aj�cych kl�ka�y w b�otnistym �niegu, wyci�gaj�c 
pokornie i b�agalnie r�ce. Kr�l, kt�rego m�odzie�cze serce pe�ne by�o 
wsp�czucia, kaza� ich suto obdarza�, sam ciska� grosze, a� pan Miko�aj z 
Brzezia, pe�ni�cy przy nim obowi�zki podskarbiego, narzeka� g�o�no, 
szukaj�c wzrokiem biskupa krakowskiego, za� wielki ksi��� Ka�mierz 
u�miecha� si� pob�a�liwie. Chocia� o dwa lata m�odszy, rozs�dniejszy by� od 
brata.
- I tak zdechn� z g�odu, nie przetrzymaj� przedn�wka przedk�ada� 
niech�tnie pan z Brzezia.
- Ja w�a�nie� chc�, �eby �yli! - zawo�a� zapalczywie kr�l. Gor�ca krew 
przep�yn�a mu fal� przez jagody.
- Nie starczy�oby groszy w skarbie, by wszystkich przy �yciu utrzyma�.
- Szczeg�lnie gdy i te grosze s� po�yczone... - zauwa�y� p�g�osem 
Ka�mierz. - Nie wiem za co, mi�o�ciwy panie bracie, dojedziesz na W�gry?..
Kr�l zacisn�� gniewnie usta i nic nie odpowiedzia�. Grosze, jakie 
rozdawa�, by�y rzeczywi�cie po�yczone. By m�g� godnie pojecha� na W�gry, 
obj�� ofiarowan� sobie przez nar�d madziarski koron�, musia� zad�u�y� si� u 
biskupa krakowskiego. Cztery wozy srebra i z�ota zd��a�y za orszakiem, ale 
za to Ole�nicki mia� w zanadrzu rewers oddaj�cy mu w zastaw pi�kn� ziemi� 
spisk�.
- G��d - dopust Bo�y - podj�� pojednawczo Jan z T�czyna. - Nie w ludzkiej 
mocy na� zaradzi�. Nie uchylisz go, mi�o�ciwy panie.
- Nie uchylisz, sokoliku m�j mile�ki - doda�a kr�lowa matka przechylaj�c 
si� z konia czule ku synowi.
W�adys�aw Jagiello�czyk i teraz nic nie odpowiedzia�. Bezsilno�� wobec 
ludzkiego nieszcz�cia zdawa�a mu si� najci�sz� rzecz� w doli w�adcy. 
S�o�ce grza�o, przeto rozpi�� sobolow� szub� i rzuci� na r�ce nieodst�pnego 
przyjaciela, r�wnolatka Ja�ka Korczaka, kt�ry odda� j� pacho�kowi. Wiosenny 
wiatr rozkosznie pie�ci� policzki, ale twarz m�odzieniaszka pozosta�a 
chmurna. Frasobliwy by� i markotny. I �e ci ludzie - widma g�odowe nie 
przetrzymaj� przedn�wka, cho�by ca�y skarbiec odda�, i �e musi jecha� precz 
z kraju, na W�gry. Nie chcia�o mu si� tej korony, nie chcia�o. Gdyby nie 
namowy i przedk�adania biskupa krakowskiego, nigdy by jej nie przyj��.
Tr�ci� konia pi�t� i wysun�� si� o par� kr�k�w przed pozosta�ych. Baczny 
na ka�de skinienie pana i przyjaciela, Jasiek Korczak przy nim.
Z ty�u rozmawiano z o�ywieniem. Rycerz �widwa z Szamotu� opowiada� 
kr�lowej o niezwyk�ym dziwie natury: garnkach rodz�cych si� samoistnie w 
ziemi.
-... We wsi Nochowa, mi�dzy Szremem a Ko�cianem, mo�na to cudo ogl�da� - 
prawi�. - Gdzie zaczniesz kopa�, najdziesz garnki mniejsze i wi�ksze, 
rozlicznego kszta�tu, r�k� przyrody misternie uformowane... Anno - nie 
pomn� kt�rego - jeszcze za �ycia nieboszczki kr�lowej El�biety, Ernest 
ksi��� Austrii przyjecha� do Polski, by ten dziw obaczy�. Sprawiedliwie 
m�wi�, �e tylko po to... Bo powiada� mu o nim szlachcic jeden, Jan 
Warszowski, ale ksi��� wiary da� nie chcia�. Dopiero� si� na miejscu 
przekona�... Chcia� wzi�� tych garnk�w par� na pokazanie, lecz po wydobyciu 
z ziemi kruszy�y si� �atwo. Nie wiem, zali cho� jeden do kraju dowi�z�... 
Nieboszczyk mi�o�ciwy pan, wielkiej pami�ci, tak�e je�dzi� je ogl�da�...
- Dziw, dziw... sk�d si� one wzi�y, rycerzu?
- Ja nie wiem, ale biskup pozna�ski prawi�, �e B�g zawar� w ziemi 
wszystko, co ludzkiemu rodzajowi do �ycia potrzebne, nawet garnki...
- Przecie szat gotowych nigdzie nie kopi�. Mo�e to jacy ludzie zdzia�ali?
- I w ziemi zakopali? Po co? Mog�y je zrobi� demony, wszak�e w tym 
wypadku rozsypywa�yby si� od wody �wi�conej, a tam ju� biskupi pr�bowali i 
nic mod�y owym naczyniom nie szkodz�...
- Jejej! Ile� to dziw�w na �wiecie! - westchn�a kr�lowa. Jecha�a obok 
Ka�mierza bardziej na jego siostr� ni� na matk� wygl�daj�c. Ciemne, 
po�yskliwe warkocze, zwini�te przy uszach, opuszcza�y si� w p�kolach na 
szyj�, smuk�� i prost�. Na bia�ym, cienkim zawiciu nosi�a ko�pak futrzany, 
na ko�paku z�ot� kr�lewsk� przepask�. Urodziwa by�a ta kr�lowa Sonka, 
czwarta, ostatnia �ona zmar�ego przed kilkoma laty W�adys�awa Jagie��y. 
Przywieziona niegdy� z dalekiej g�uszy puszcza�skiej, z drewnianego dworca 
p�dzikich kniazi�w Druckich i Holsza�skich, dziwi�a si� zrazu wszystkiemu: 
sprz�tom, szatom, murowa�com. Wpr�dce - mimo og�lnej niech�ci 
prze�laduj�cej Rusink� oswoi�a si� z nowym otoczeniem i pozyska�a w nim 
nale�ne miejsce. A niech�tnych mia�a zrazu wielu. Szczeg�lnie pot�ny 
biskup Ole�nicki krzywo patrza� na ma��e�stwo zawarte przez starego kr�la 
bez jego zezwolenia, ba, bez jego wiedzy. Tote� gorzkie by�y pierwsze lata 
kniazi�wny na wawelskim dworcu! Wy�miewano jej �piewn�, litewsko-rusk� 
gwar�, bo ni po polsku, ni po �acinie m�wi� nie umia�a. Samiutka by�a jak 
palec. Nie mia�a si� przed kim u�ali�. Ba�a si� m�a, ba�a si� pan�w 
koronnych, biskup�w i senator�w. Poma�u jednak uroda i wrodzone zdolno�ci 
zrobi�y swoje. Rusinka j�a pozyskiwa� stronnik�w. Pierwszy opowiedzia� si� 
za ni� biskup Cio�ek, obrotny, k��liwy, w mowie jadowity. Za Cio�kiem 
poszli inni. A c� dopiero, i gdy za jej po�rednictwem B�g da� Koronie to, 
czego ju� nikt nie �mia� si� spodziewa� - dziedzica! Znaczenie Sonki uros�o 
stokrotnie. Nawet nieprzejednany dot�d Ole�nicki j�� na ni� �yczliwiej 
spogl�da�. U wezg�owia po�o�nicy pojedna�y si� wszystkie stronnictwa, 
z��czone we wsp�lnej rado�ci. Wielki ksi��� Witold przys�a� przecudn� 
ko�ysk�, ze srebra ulan�, srebrem kut�, a papie� Marcin V by� ojcem 
chrzestnym kr�lewicza i w listach nazywa� jego matk� carissima filia*. 
Carissima filia Rzymu, Sonka, do niedawna schizmatycka* dziczka z g�uszy 
holsza�skiej. A za pierwszym synem przyszed� drugi i cho� wkr�tce zmar�, 
zast�pi� go niebawem trzeci. Nie da�y Koronie dziedzic�w: Jadwiga, Anna, 
El�bieta da�a dopiero ona, Sonka...
Ju� j� teraz powa�ano, liczono si� z jej zdaniem. Mia�a swoje 
stronnictwo, kierowa�a lud�mi i wypadkami. Mog�a wiele, je�li chcia�a. 
Rzeczy jednak dalszych, wi�kszych nie umia�a chcie� nie czu�a ich potrzeby. 
Niewie�ci jej umys�, zaborczy instynkt le�nego cz�owieka nie wybiega� poza 
osobist� korzy��. �lepa mi�o�� do syn�w, pragnienie zaszczyt�w i w�adzy 
wyczerpywa�y wszystkie jej d��enia. Tej ma�o�ci nie m�g� jej przebaczy� 
biskup krakowski. Ta przyziemno�� sprawi�a, �e odsuwa� si� od niej 
bezwiednie najstarszy, ukochany syn.
Biskup z Eger, Szymon Rozgonyi, przyby�y z poselstwem w�gierskim, jad�cy 
obok biskupa, wspomina� o stoczonej przed laty bitwie pod Nikopolis, o 
poleg�ych tam�e szlachetnych rycerzach polskich, kt�rych krew o pomst� 
wo�a.
- Pami�tamy o nich - zapewni� powa�nie Koniecpolski. �cibor ze �ciborzyc, 
herbu Ostoja, by� moim krewniakiem po matce...
- Opow...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin