98.txt

(432 KB) Pobierz
tytu�: "Kochaj albo rzu�"
autor: Andrzej Mularczyk
Na dysku pisa� Franciszek Kwiatkowski

Opowie�� filmowa

"Edytor" Katowice 1994

Rozdzia� 1

... Spytam go: Kochasz? Je�li kochasz - to pu��! Daj mi szans�! No tak, kocha� to on kocha. Sam przecie� w k�ko powtarza, �e zakocha� si� we mnie jak kot w wiosennym s�o�cu, ale jego zazdro�� jest jak odbezpieczony granat! A jak si� nie zgodzi? A gdy powie: 'Nigdy ci� tam samej nie puszcz�? Zosta� albo rzu�!' Co wtedy? Zrezygnowa�? Z czego? Z Ameryki czy z Zenka? O Bo�e, dlaczego musz� wiecznie wybiera�? Mo�e tylko raz w �yciu ma si� szans� zosta� Krzysztofem Kolumbem: Je�li kocha mnie naprawd�, to pu�ci. Powiem mu: Je�li kto� kogo� kocha, to chce tego samego, czego pragnie obiekt jego mi�o�ci. Ja chc� pojecha� na podb�j �wiata. Nie zgodzisz si� - znaczy, �e bardziej ode mnie kochasz siebie! Nie masz innego wyboru: je�li mam uwierzy�, �e mnie naprawd� kochasz, to musisz mnie pu�ci�. I radz� ci: kochaj, bo inaczej ci� rzuc� ... Takie my�li przebiega�y przez g�ow� Ani, kt�ra telepi�c si� w rozpra�onym s�o�cem autobusie PKS w gruncie rzeczy zmierza�a w stron� swego przeznaczenia. Kluczem do niego by�a obietnica zaproszenia do Ameryki. ... Wzi�� �ap�wk� g�adko, nawet okiem nie mrygn��, chyba jako cz�owiek na urz�dzie to ten dra� sobaczy sw�j honor ma i porz�dnego cz�owieka nie oszuka? Ja, cz�ek rzetelny, z j�zyka �widra nie robi�, obieca�em ws�wk� da� - to i s�owa dotrzyma�em. Eee, zreszt� na w�jta nie mo�na
narzeka�, ka�dy wie, �e to bezlito�nie uczciwy cz�owiek. Bra� -bierze, ale jak nie da rady przy�atwi� eternitu na dach czy cementu albo tregr�w na budow�, to kopert� ze ws�wk� zwraca. Aj, Bo�e�ciu, �wiec� przed o�tarz zafundujem, �e Ty nam pom�g� w skuteczn� kolaboracj� z urz�dem wej��. Teraz nale�y sia raz-dwa wys�a� Zenka z harmoni� pieni�dzy, �eby magazyniera F�far� do nieprzytomno�ci doprowadzi� i jutro z samego rana sam wybra� maszyn� najmniej feler�w maj�c�, bo przecie na tak� bez feler�w trafi� to jak na cz�owieka bez grzechu. Ale co innego p�kni�ty reflektor, a co innego p�kni�ty blok silnika, jak to si�
Sieroci�skiemu zdarzy�o, cho� przecie jego szwagier w powiecie silnie partyjny. Gorzej, �e ci�gnik podlega reklamacji, ale �ap�wka nie. Aj, Bo�e�ciu, kiedy nareszcie takie czasy nastan�, �eby ch�op m�g� sw�j dobrobyt podnie��, a nie zgrzeszy� przy tym i ruptury nie dosta�? Takie my�li k��bi�y si� pod maciej�wk� Ka�mierza Pawlaka, kt�ry wierci� si� niespokojnie na ramie roweru, czuj�c na swoim karku gor�cy oddech sapi�cego z wysi�ku Kargula. W podr�czniku na drug� klas� darmo by szuka� odpowiedzi na pytanie, o kt�rej godzinie i na kt�rym kilometrze drogi zderz� si� ze sob� autobus PKS oraz poniemiecki rower m�ski bez dzwonka, je�li oba te pojazdy jad� jedn� drog� z przeciwnych kierunk�w. Autobus wyruszy� z Wroc�awia o godzinie 16.45, rower za� spod Urz�du Gminnego w Lutomy�lu o godzin� p�niej. Autobus Jelcz by� nap�dzany silnikiem diesla, rower si�� n�g W�adys�awa Kargula. Ka�da minuta zbli�a�a moment nieuchronnego zetkni�cia si� tych dw�ch pojazd�w. Dla Ani autobus wl�k� si� zbyt wolno. Jak najszybciej chcia�a si� podzieli� z najbli�szymi wiadomo�ci�, jak� to wielk� szans� da� jej los: pojedzie do Ameryki i zarobi dolary na traktor dla rodziny! Posuwaj�cy si� na jednym rowerze Kargul i Pawlak te� chcieli jak najszybciej dotrze� do domu, by og�osi� rodzinie triumfaln� wie�� o przyj�tej wreszcie �ap�wce. To poci�ga�o za sob� konieczno�� wys�ania eksperta z zadaniem upojenia magazyniera F�fary, co pozwoli pozyska� sobie jego przychylno�� przy odbiorze Ursusa C-330. ... Kto wie, mo�e to Ania ten ci�gnik za�atwi�a, na t� pielgrzymk� do Cz�stochowy pojechawszy? Ot, szcz�cie, �e na stolic� Piotrow� nasz rodak wst�pi�, bo ju� z t� parti� bezlito�nie trudnowato by�o wzgl�dem przydzia�u ci�gnika dogada� sia! Mo�e by�, �e nasza wnusia, spotkawszy Ojca �wi�tego pod Jasn� G�r�, szepn�a jemu, �eby On za nami przed tym najwy�szym Urz�dem wstawi� sia! Ot, prawdziwe szcz�cie,�e Ania na t� pielgrzymk� pojecha�a... Peda�uj�c z wysi�kiem Kargul rozwa�a� w my�lach problem, na jakim szczeblu zapad�a decyzja o przydziale ci�gnika. Wierc�cy si� niecierpliwie na ramie Ka�mierz utrudnia� mu my�lenie i utrzymanie r�wnowagi. Ania i jej dziadkowie zbli�ali si� ku sobie jak dwa poci�gi na jednym torze. To si� musia�o �le sko�czy�. Je�li naszym losem nie rz�dzi przeznaczenie, w takim razie zast�puje je rozk�ad jazdy autobus�w. Ania ju� w wyobra�ni prze�ywa�a t� chwil�, gdy wpadnie na podw�rze w Rudnikach i og�osi wszystkim radosn� wie��, �e nie tylko widzia�a na w�asne oczy Jana Paw�a II, ale spotka�a w Cz�stochowie kogo�, kto w 487 lat po Kolumbie pozwoli jej odkry� dla siebie Ameryk�! Przywiezie stamt�d dolary na nowiutki traktor! To chyba ostatecznie przekona Zenka, �eby nie stawia� przeszk�d. Na szcz�cie ten, kto obieca� jej przys�a�
zaproszenie, zna Johna Pawlaka z Chicago; skoro brat dziadka Kazimierza nie reagowa� na listy, w kt�rych Ania wyra�nie dawa�a do zrozumienia, �e chcia�aby odwiedzi� 'dziadka Johna', to teraz skorzysta z zaproszenia mister Septembra: "Przy�l� ci zaproszenie za trzy tygodnie - obieca�.
- Mo�esz przyjecha� do Chicago w jesieni i tam si� zn�w spotkasz z papie�em". ... Tak, to te� mo�e by� argument, kt�ry u�atwi mi przekonanie Zenka. Jak babcia Marynia i Anielcia us�ysz�, �e Ojciec �wi�ty b�dzie jesieni� w Chicago, na pewno popr� m�j wyjazd! To b�dzie jakby druga cz�� pielgrzymki, tylko �e na tej krajowej straci�am, bo mi pod Jasn� G�r� ukradli z szyi z�oty medalik, za to na tamtej,
ameryka�skiej, to si� odkuj�... ... No, by� ch�opem to k�opot serdeczny, ale trzeba przyzna�, �e odk�d Gierek nasta�, to w�adza coraz dalej id�ce zrozumienie wykazuje i bardziej ludzka stawszy sia. Za Gomu�ki trzeba by�o protekcj� mie�, �eby chcieli od ciebie �ap�wk� wzi��, a za Gierka w�adza zgodnie z has�em 'Nar�d z parti� - partia z narodem' - ch�tniej bierze, �eby ten
socjalizm tak�e wi�cej ludzkie oblicze mia�... Pawlak docenia� fakt, �e w�adza wychodzi�a naprzeciw spo�ecze�stwu. Teraz, kiedy wracali z Urz�du Gminnego do domu, pod jego maciej�wk� k��bi�y si� pytania, czy aby nie za du�o w�o�y� do koperty; pod
kapeluszem Kargula rodzi�a si� obawa, czy aby Ka�mierz nie uzna zdobycia traktora jedynie za sw�j sukces, skoro jemu kaza� pilnowa� roweru, a z kopert� do gminy sam polaz�, twierdz�c, �e �adna w�adza nie lubi, jak jej si� patrzy na r�ce, a ju�
szczeg�lnie w chwili wr�czania �ap�wki.
- Kr�ci si� na tej ramie, jakby robaki mia� - Kargul ofukn�� swojego pasa�era.
- A ty przyci�nij na peda�y, bo wleczesz sia jak na czyn spo�eczny! Ka�mierz spoconymi d�o�mi �ciska� kierownic�, jakby by�o rzecz� oczywist�, �e to on - cho� jedzie na ramie - kieruje rowerem, Kargul za� tylko kr�ci nogami. Spod k�apciatego ronda kapelusza z czo�a Kargula �cieka�y strumyki potu.
- Pod g�r� ci�ko -wysapa�, �api�c z trudem oddech. 
- Pod g�r�, ale z wiatrem - Pawlak bez wahania oddali� jego skarg�.
- Tobie zawsze ci�ko. Jak ja by we wojn� tak poma�u nogami przebiera�, to ja by dawno traw� por�s�! - Mo�e si� pomieniamy? - zaproponowa� Kargul, zwalniaj�c nieco na zakr�cie.
- Teraz ja na ram� p�jd�.
- Ot, pomorek - Pawlak niespokojnie zerkn�� przez rami� na Kargula. -Przecie we dw�ch na jedne rame nie wliziem! Zreszt� ty wag� masz jak stary kaban! - Awo! Powiedz lepiej prawd�, �e ty nogami do peda��w nie si�gniesz! Oj, nie w smak by�a Ka�mierzowi ta uwaga s�siada. Zagryz� usta, ale nie my�la� zrezygnowa� z kierowniczej roli. Na wysoko�ci kapliczki z Panem Jezusem Frasobliwym poleci� Kargulowi skr�ci� w lewo: pojad� na skr�ty przez miedz� Sieroci�skiego! - Miedz� nie dam rady z tob� tarabani� sia! - oponowa� Kargul.
- Kr�� lepiej nogami, to dasz rad�! - Ot, radzak si� znalaz� - Kargul sapa� r�wnocze�nie ze zm�czenia, jak i ze z�o�ci.
- Ja kr�c� nogami, a ty j�zykiem! -A bodaj ci�, bambary�o! - Ka�mierz nacisn�� maciej�wk� na g�ow� i uj�� mocniej kierownic�.
- Z tob� za pogrzebem i��, a nie o przysz�o�� rodziny walczy�! Sam ostro skr�ci� kierownic� w lewo, by zmusi� Kargula do wjechania na miedz� Sieroci�skiego. W tym momencie Kargul ujrza� wy�aniaj�cy si� zza zakr�tu autobus PKS. Rozleg� si� ochryp�y d�wi�k sygna�u. Autobus zbli�a� si�, a na �rodku drogi raz w prawo, raz w lewo koleba� si� rower z dwoma m�czyznami. Ten na siode�ku stara� si� pozosta� po prawej stronie jezdni, za� ten na ramie wszelkimi si�ami skr�ca� kierownic� w lewo; rower przez chwil� balansowa� na jezdni jak nakr�cony dziecinny b�k, kt�ry traci ju� si�� rozp�du; autobus zbli�a� si�, tr�bi�c przera�liwie; oczy kierowcy wysz�y nieomal z orbit, jego prawa noga depta�a hamulec; jelcz posuwa� si� skokami; z p�ek posypa�y si� baga�e. Na g�ow� Ani spad�a czyja� siatka; p�kni�te torby wyzwoli�y kaskad� per�owej kaszy i cukru, kt�re pokry�y pasa�er�w bia�ym p�aszczem; Ania zerwa�a si�, ale w tym momencie kierowca wykona� unik i si�a bezw�adu rzuci�a j� na kolana siedz�cego w s�siednim rz�dzie foteli �o�nierza, kt�ry przyj�� t� niespodziank� nader �yczliwie... Autobus z
rozpaczliwym tr�bieniem przemkn�� �ukiem tu� obok tarasuj�cego �rodek jezdni roweru. Uderzenie powietrza zmiot�o z asfaltu rower wraz z jego pasa�erami. Kiedy Ania, wyswobodziwszy si� z ramion �o�nierza, obejrza�a si� za siebie, ujrza�a przez tyln� szyb� pust� szos�. Nie mia�a czasu na dalsz� obserwacj�, bo poczu�a na swoich d�oniach gor�cy poca�unek �o�nierza, kt�ry zlizuj�c cukier z jej r�k zapewnia� j�, �e tak s�odkiej dziewczyny nigdy jeszcze w �yciu nie spotka�... Autobus znikn�� ju� za zakr�tem, gdy z rowu wy�oni� si� na czworakach zakurzony Pawlak i zacz�� wygra�a� pi�ci� niewidocznemu jelczowi. - Ty czorcie �abajowaty! - dar� si�, pryskaj�c �lin�.
- Jeszcze ty popadniesz w moje �apy! �eby ty �azi� po wodzie i pi� prosi�! - Ot, gor�czka cz�ek! Prosto jak ten tw�j brat, Ja�ko! - Kargul nasadzi� kapelusz, patrz�c na Pawlaka jak na szale�ca.
- Ta� my cudem ocaleni! - Czekaj no, ju� ja tobie kwit wystawi�! Patrzaj, co z rowera zost...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin