powie�� Ondrej Neff Miesi�c mojego �ycia (1) (Mesic meho zivota) prze�o�y�a Joanna Czapli�ska Polskim czytelnikom Ondrej Neff mia� do tej pory okazj� zaprezentowa� si� jako autor opowiada�, publikowanych przede wszystkim na �amach "Fantastyki". "Miesi�c mojego �ycia" (1988) jest drug� powie�ci� SF, po "Jadru pudla" (Sednie sprawy). W 1989 r. wyda� kolejne dwie ksi��ki: "Pole stastnych nahod" (Pole szcz�liwych przypadk�w) i "Carodejuv ucen" (Ucze� czarnoksi�nika). W 1990 r. "Miesi�c mojego �ycia" uzyska� Ludvika, nagrod� czechos�owackiego fandomu za najlepsz� ksi��k�, a w ankiecie "Ikarii" w kategorii najpopularniejszych powie�ci czesko-s�owackich uplasowa� si� na miejscu drugim, tu� za znan� r�wnie� w Polsce trylogi� Soucka "Tajemnica �lepych ptak�w". "Miesi�c mojego �ycia" jest typow� hard science fiction. Neff ukaza� w niej swoje nowe oblicze - oblicze futurologa. Utw�r zosta� wydany trzy lata temu, powsta� wi�c w warunkach spo�eczno-politycznych zupe�nie innych ni� dzisiejsze, a nastroje w Czechos�owacji by�y dalekie od optymizmu i nadziei na jak�kolwiek zmian�. W powie�ci Polska i Czechy stworzy�y federacj� - zaznaczam: Czechy, a nie Czechos�owacja - co nie jest wprawdzie ide� now�, bo si�gaj�c� korzeniami ko�ca XIX wieku, niemniej jednak po wydarzeniach ostatnich dw�ch lat nabieraj�c� nowych impuls�w. Drugi istotny w�tek to eskalacja fanatyzmu religijnego, zw�aszcza islamskiego - spektakularny przyk�ad do czego mo�e doprowadzi� za�lepienie, mieli�my niedawno w Zatoce Perskiej. JC CZʌ� I 1. T� dat� pami�tam dok�adnie: 26 czerwca 2045 roku. D�ugo czeka�em na ten dzie�. O p�nocy z dwudziestego pi�tego na dwudziestego sz�stego siedzia�em w swojej szufladzie. Zupe�nie sam. Na stole przede mn� le�a�y cztery rzeczy: pude�ko z napisem "syrop malinowy", pe�ne przeszmuglowanego rumu, w po�owie opr�nione, kieliszek nalany do pe�na, zaostrzony n� i malutki prostok�cik z cyfr� jeden. Malusie�ki prostok�cik. To wszystko zosta�o z p�torametrowego krawieckiego centymetra. Ju� nie sto pi��dziesi�tka, ju� nie setka, pi��dziesi�tka, dziesi�tka. Tylko jedynka. Dwudziestka pi�tka na kalendarzu zamieni�a si� w dwudziestk� sz�stk�. Niewielka zmiana - na ekranie przyby�a tylko jedna ma�a kreseczka. Z pi�tki zrobi�a si� sz�stka. Pi�tka sk�ada si� z pi�ciu odcink�w, sz�stka z sze�ciu. Dwudziestoprocentowy zysk. Dla mnie to by� zysk stuprocentowy. Tysi�cprocentowy. A to dlatego, �e dzi�ki tej kreseczce jutro zamieni�o si� w dzisiaj. Chwyci�em kieliszek, u�miechn��em si� do kalendarza, przywita�em starym pijackim gestem, a potem ca�� zawarto�� kieliszka wla�em prosto do gard�a. Na zdrowie, niech ci s�u�y. Powt�rnie nape�ni�em kieliszek, wzi��em n� i zacz��em ci�� prostok�cik na paseczki. Kiedy sko�czy�em, poszczeg�lne paseczki zacz��em ci�� na cz�stki. Trwa�o to godzin�, ale efekt by� doskona�y: z prostok�cika zosta�a kupka ��tego proszku. Mia�em ju� porz�dnie w czubie. To zapicie by�o dobre. Po�o�y�o mnie na koj� i u�pi�o lepiej ni� ko�ysanka mamy. Jednak nast�pnego dnia rano by�em na nogach, gdy tylko odezwa�a si� syrena. Wsta�em i siup do drzwi - worek z dobytkiem w jednej r�ce, niedopite pude�ko w drugiej. Co tam mycie i ubieranie. Mia�em si� rozbiera�, nim pad�em na koj�? A rum jest lepszy ni� dziesi�� szczoteczek do z�b�w. Interesuj�ce. Wsta�em natychmiast, gdy zawy�o, ale na korytarzu by� ju� �cisk. Ch�opy pcha�y si� jak byd�o. W sumie jajcarsko to wygl�da�o, tu i �wdzie kto� dosta� w pysk, a ryk panowa� gorszy ni� na dole na szychcie. Ka�dy najch�tniej by bieg�, lecia�by, gdyby m�g�. Ale by�o nas pi�ciuset i mogli�my tylko ciurka� przez rur� jak woda z zepsutego kranu. W�ciec si� mo�na. Cia�o na ciele, dla n�g miejsca tylko tyle, �e mo�na by�o robi� szur, szur, szur, przesuwali�my si� decymetrami, ci z ty�u krzyczeli, czemu prz�d blokuje, ci z przodu krzyczeli w ty�, �eby ci z ty�u si� wypchali, �e tam zupe�nie z przodu jacy� kretyni zrobili korek, a kiedy ci z ty�u krzyczeli do przodu, �e p�jd� skopa� tych zupe�nie z przodu, to ci w �rodku wrzeszczeli, no to spr�bujcie, no chod�cie, na co czekacie. Szkoda s��w. Mo�na by�o tylko robi� szur, szur, szur nogami, wytrzyma� tych par�dziesi�t metr�w w�skiego korytarza. Dla mnie by�o to jasne, ja nie krzycza�em, tylko mnie wkurza�o, �e pozwoli�em sobie przydusi� r�ce do cia�a i nie mog�em podnie�� rumu, �eby poprawi� sobie smak. Szur, szur, szur. I hol. Ale tam by�o narodu! Przed p�j�ciem na szycht� przyszli si� pogapi� r�wnie� ci, kt�rzy mieli jeszcze setk�, dwie, nie brakowa�o nawet kot�w, ale ci byli spokojni. Za to dziadki! Gadali jak naj�ci, a zw�aszcza prze�cigali si� w pomys�ach dotycz�cych babek, kt�re czekaj� na nas tam na g�rze i gdyby�my musieli wype�ni� ka�de "Raz za mnie", mieliby�my na dwa lata r�ce pe�ne roboty, no mo�e nie r�ce. Krzyczeli na nas, my na nich, tu i �wdzie na balkonie zauwa�y�e� znajom� twarz i wtedy ogarnia� ci� �al, osiemna�cie miesi�cy to jednak szmat czasu, �yli�my tu obok siebie. Gdzie� tam na g�rze by� te� Kazik Prus, m�j jedyny kolega. Chcia�em mu pomacha�, ale nie da�o rady. Spok�j! Spok�j! Akurat naprzeciwko, na balkonie trzeciego pi�tra, pojawi� si� g��wny in�ynier Dutkiewicz, a obok niego zast�pca dyrektora Petrak, obaj w kombinezonach, na nogach nawet mieli gumiaki, b�azny jedne. Szkoda, �e nie za�o�yli he�m�w. Pan dyrektor si� nie pojawi�, on pewno ma inne k�opoty, ekstra przydzia� kawy albo przygotowanie do narady, dobrze, �e chocia� wys�a� zast�pc�. Skoro harowali�my tu osiemna�cie miesi�cy, zas�ugujemy przynajmniej na porz�dne po�egnanie. Spok�j! Jak mo�emy si� po�egna�, skoro dziadki rycz� "Raz za mnie!", a my, kt�rzy odje�d�amy, krzyczymy "Stul g�b�!" i podobnie. No, do cholery, czemu nie zamkn� jadaczek? Zda�em sobie spraw�, �e niepotrzebnie si� denerwuj�. Przecie� to i tak niewa�ne, �e faceci rycz� i �e pan zast�pca dyrektora nie mo�e nam podzi�kowa� za ofiarn� prac� i takie inne. Wszystkim rz�dzi czas, nawet dyrektorem i jego naradami i kiedy nadejdzie ten odpowiedni moment, pojawi si� tu i wszyscy przestan� si� wydziera� i gada�, poniewa� nadejdzie odpowiednia chwila. Wok� mnie si� rozlu�ni�o. �ykn��em sobie. - Daj mi - sykn�� s�siad. - G�wno - powiedzia�em. - No... - odpar�. - Dobra, masz - da�em mu. Po prostu by�em na mi�kko. Napi� si� i chcia� poda� rum s�siadowi z lewej, ale �apsn��em go za nadgarstek. S�siad to wykorzysta� i waln�� mnie pi�ci� w twarz. Ledwo zd��y�em si� uchyli�. �eby tylko nie rozgni�t� pude�ka, przelecia�o mi przez g�ow�, a pi�� przelecia�a ko�o nosa jak ekspres. Chwyci�em rum praw� r�k�, a pod drugi cios nadstawi�em ciemi�. Zabola�o, ale boksera bardziej. Trzasn�o mu w stawach, rykn��, to by� Polak, ale mia�em dzisiaj fart, bo wok� byli ch�opcy z Czech i jak posz�o w obieg, �e to jaka� cz�stochowska cholera, zacz�li go dusi�, a ja przyssa�em si� do pude�ka, bo by�o jasne, co si� za chwil� stanie - b�d� chcieli wypi� za t� przys�ug�. I tak, kiedy duszenie zako�czy�o si� sukcesem, wok� mnie wyr�s� las d�oni z rozcapierzonymi palcami, a ja w�o�y�em do nich puste pude�ko i u�miechn��em si� jak anio�ek. Ciemi� mnie bola�o, ta cholera mia�a jednak mocny cios! - Spok�j! Spok�j! Zast�pca pochyli� si� do mikrofonu i powiedzia�: - Szcz�� Bo�e! O, do diab�a, pomy�la�em. Czym� tu �mierdzi. Kiedy szychy zaczynaj� po naszemu, zawsze czym� �mierdzi. W holu zapanowa�a cisza. Wszyscy pomy�leli: do diab�a, czym� tu �mierdzi. Zast�pca zrobi� pauz�, chyba przestraszy� si� tej ciszy, zerkn�� na Dutkiewicza, ten mu co� zaszepta� do ucha, zast�pca odchrz�kn�� i powiedzia�: - Ch�opy, sprawa jest trudna, ale jest, jak jest: cz�no nie przyleci. Spodziewa� si� wybuchu, ale hol zosta� cichy. Nikt si� nawet nie ruszy�, mo�e tylko pod kopu�� zaszele�ci�o jakie� westchnienie. Ale Petrak nie by� idiot�, a iluzje straci� ju� dawno, o ile w og�le kiedy� takie posiada�. Wiedzia�, �e ta cisza nie zwiastuje niczego dobrego i strach wr�cz z niego skapywa�, la� si� z niego ciurkiem. - Zrozumcie, to nie nasza wina. My zawsze dotrzymywali�my uk�adu zbiorowego do ostatniej kropeczki. Robimy wszystko, �eby umo�liwi� wasz transport na g�r�. Zrozumcie, �e nie jeste�my zainteresowani przed�u�aniem kontraktu, �e... - Co si� sta�o? Pozna�em ten g�os. To by� Brunza, Polak. Pe�ni� funkcj� przewodnicz�cego w Jednolitych Zwi�zkach, ale zrezygnowa� z niej, poniewa� dzisiaj wraca� z nami na g�r�. O ile przyleci cz�no. Ale nie zrezygnowa� z autorytetu. Mia� go ci�gle nawet bez funkcji. Z autorytetu nie mo�na zrezygnowa�, tak samo jak nikt go wam nie da. Albo go macie, albo nie. Brunza go mia�. Czy�by znowu ten Kryzys Mikronezyjski? Nigdy nie interesowa�em si� zbytnio wiadomo�ciami z g�ry, ale info w ostatnim czasie by�o pe�ne Kryzysu Mikronezyjskiego, tak �e nie mo�na si� by�o od tego wywin��. Wiedzia�em, �e jest jaki� Kryzys Mikronezyjski, �e napi�cie ro�nie z dnia na dzie�, ale mia�em to w powa�aniu, ucina�em metr i my�la�em tylko o tych stu tysi�cach europejskich dorubli - jak te� z nimi na g�rze zaczn� rz�dzi�, si�d� sobie u Flek�w i w Sali Konszelskiej b�dzie p�aci� tylko Kuba Nedomy. Kuba Nedomy to ja. Co mnie tam Kryzys Mikronezyjski? Niech si� ��tki pior�, b�dzie na Ziemi o jedn� pustyni� wi�cej, i tak �rodkowy Wsch�d jest pokryty radioaktywn� szklan� p�yt�, Afryka straci�a na dole ten czubek, kt�ry mo�na zobaczy� na starych mapach, a Ameryka P�nocna ju� nie jest po��czona z Po�udniow�. M�wi�, co mi tam do jakiej� Mikronezji, ja chc� d...
GAMER-X-2015