10004.txt

(205 KB) Pobierz
Al-Hamadani 
OPOWIE�CI �OTRZYKOWSKIE
MAKAMA PIERWSZA
O POETACH
Opowiada� mi Isa Ibn Hiszam:
Koleje losu, kt�re rzuca�y mnie ju� w r�ne miejsca, skierowa�y moje kroki do dalekiego D�urd�anu. �eby sprosta� przeciwno�ciom losu, musia�em odda� w arend� moje nieruchomo�ci, a uzyskane pieni�dze przeznaczy�em na handel. Dzi�ki temu mog�em przebywa� w winiarni w�r�d przyjaznych towarzyszy. W domu bywa�em tylko od �witu do wieczora, za� od wieczora do �witu siedzia�em w winiarni. Podczas jednego z takich przyjacielskich spotka� rozmawiali�my o poezji i o jej autorach. Naprzeciwko usiad� m�odzieniec, kt�ry przys�uchiwa� si� naszej rozmowie. Wygl�da�o na to, �e nas rozumie, ale skoro milcza�, s�dzili�my, �e nie wie, o co chodzi. W ko�cu rozmowa zesz�a na jego osob�. Zacz�li�my m�wi� o nim. Po chwili m�odzieniec odezwa� si�:
- Jestem na wasze us�ugi jak wspania�a palma daktylowa, jak dr�g, o kt�ry ocieraj� si� wielb��dy. Je�eli zechc�, b�d� m�wi�, a powiem niema�o. Kiedy ju� m�wi�, to nie tylko prowadz� na w�a�ciw� drog�, ale i doprowadzam do celu ukazuj�c prawd� tak oczywist�, �e nawet g�uchy b�dzie m�g� j� us�ysze�, poniewa� moje s�owa usuwaj� wszelk� niepewno��.
- O szlachetny! - powiedzia�em. - Zbli� si�, zaciekawi�e� nas. Poka�, co umiesz, a by� mo�e zas�u�ysz na pochwa��. Zbli�y� si� i powiedzia�:
- Stawiajcie pytania, a ja b�d� odpowiada�. S�uchajcie mnie, a z pewno�ci� zadziwi� was.
Rzekli�my wi�c:
- Co powiesz o Imru al-Kajsie ?
- By� to pierwszy z poet�w, kt�ry zatrzymywa� si� nad �ladami obozowisk. Wyrusza� rankiem, �kiedy ptaki by�y jeszcze w gniazdach. Opisywa� konie i nigdy nie zajmowa� si� poezj� dla pieni�dzy. Jego wiersze s� doskona�e i niewymuszone. By� lepszy od tych, kt�rzy zarabiali na �ycie gi�tko�ci� j�zyka, podczas gdy ich r�ce stara�y si� za wszelk� cen� zaspokoi� ��dz� posiadania.
- A co mo�esz powiedzie� o poecie imieniem An-Nabigha?-spytali�my po raz drugi.
Odpar� na to:
- Kiedy si� gniewa, jego s�owa brzmi� tak, jakby robi� wym�wki; chwali tylko wtedy, gdy sam tego chce; prosi o wybaczenie, kiedy si� kogo� boi; a mierz�c, zawsze trafia w cel.
- Co powiesz o Zuhajrze?
- Jest zalany wod� poezji. Dla niego ca�a poezja tonie w potokach wody. Kiedy przywo�uje s�owa, odpowiada mu oczarowanie.
- A co powiesz o Tarafie?
- Tarafa jest wod� i ziemi� poezji, skarbem rym�w oraz ich siedzib�. Kiedy zmar�, tajemnice ukryte przez niego nie pojawi�y si� wi�cej, a skarbnice zamkni�te jego r�k� nigdy ju� nie b�d� otwarte.
- A co powiesz o D�arirze i Al-Farazdaku ? Kt�ry z nich jest lepszym poet�?
- J�zyk D�arira jest bardziej wyszukany, ponadto on napisa� o wiele wi�cej wierszy. Natomiast Al-Farazdak twardszy jest od ska�y; ale za to cz�ciej si� chwali. Kpina D�arira jest ostra, ale o ile� jest on szlachetniejszy od innych wsp�czesnych mu poet�w. Poezja Al-Farazdaka jest bardziej zr�nicowana je�li chodzi o tematyk�, za� on sam pochodzi ze znacznego rodu. D�arir pisz�c o mi�o�ci wywo�uje smutek, gani�c oszpeca, a chwal�c dodaje blasku. Z kolei Al-Farazdak jest doskona�y w pochwa�ach. Kiedy wyra�a pogard�, potrafi poni�y�, a jego opisy s� niezwykle wierne.
- A co powiesz nam o wsp�czesnych i dawnych poetach?
- Utwory dawnych poet�w maj� w sobie wi�cej szlachetno�ci i wi�cej wypowiadaj� my�li. Wsp�cze�ni poeci pisz� delikatne utwory, lecz za to ich wiersze s� pi�kniejsze.
- A mo�e przedstawi�by� nam swoje wiersze i przy okazji opowiedzia� co� o sobie?
- Oto macie obie te rzeczy naraz - odpar� i wyrecytowa�:
Sp�jrzcie, okrywam cia�o �achmanami, kiedy na moj� g�ow� spadaj� nieszcz�cia. Jak�e ja nienawidz� tych ponurych nocy, kt�re najwi�ksz� bied� sprowadzi�y na mnie. Teraz marz� o chwili, kiedy wzejdzie Syriusz, chocia� wieki cierpia�em przez moj� nadziej�. By�em cz�owiekiem wolnym, wysokiego stanu, a moja twarz w�r�d innych b�yszcza�a urod�. Zielone kopu�y namiot�w wznios�em dla potomnych niczym pa�ac Dariusza albo �uk Chosroa. Lecz los na brzuch upad�, ods�aniaj�c plecy, a moja codzienno�� sta�a si� wspomnieniem. Nic ju� nie pozosta�o z wielkiego bogactwa, a bieda a� do dzisiaj pod��a w �lad za mn�. Gdybym w Samarra nie zostawi� mojej starej �ony i male�kich dzieci pod g�rami Busry, niewinnych stworze�, kt�rych los nie szcz�dzi, to zgin��bym - panowie - pod ci�arem cierpie�.
Isa Ibn Hiszam opowiada� dalej:
Da�em mu, co mog�em, a on oddali� si� od nas. I wtedy co� sobie zacz��em przypomina� - czy to by� on, czy nie on? Chocia� go nie pozna�em, to jednak wyda� mi si� znajomy. W ko�cu jego z�by naprowadzi�y mnie na w�a�ciwy �lad.
Rzek�em:
- Na Boga! To� to Al-Iskandari! Opu�ci� nas jako ma�e gazel�tko, a teraz spotykam go jako doros�ego m�czyzn�!
Dogoni�em m�odzie�ca i chwytaj�c go za pas rzek�em: - Czy przypadkiem nie nazywasz si� Abu al-Fath? Czy nie wychowywa�e� si� u nas jako ma�y dzieciak? Cay� nie sp�dzi�e� u nas kilku lat swego �ycia? Jak�� to star� �on� zostawi�e� w Samarra? Wtedy on roze�mia� si� i powiedzia�:
Biada �atwowiernym! czasy s� teraz fa�szywe.
Niechaj nie zwodzi ciebie oszustwo niewinne.
Nie trzymaj si� kurczowo jedynego stanu.
Niech my�li b�d� jak noce - przewrotne i zwinne.

MAKAMA DRUGA 
O �WIE�YCH DAKTYLACH
Opowiada� mi Isa Ibn Hiszam:
Zdarzy�o si�, �e by�em w Bagdadzie w okresie dojrzewania daktyli. Kt�rego� dnia ruszy�em na miasto z zamiarem kupienia kilku gatunk�w tych wspania�ych owoc�w. Wkr�tce natrafi�em na cz�owieka, kt�ry rozk�ada� przed sob� �wie�o zebrane owoce, a w�r�d nich daktyle. Z ka�dego rodzaju i gatunku wybra�em to, co najwspanialsze i najlepsze. Kiedy na tych ci�arach zawi�zywa�em ju� po�y mojego p�aszcza, zauwa�y�em cz�owieka, kt�ry wstydliwie obwi�zywa� g�ow� zas�on�. Gdy to uczyni�, wyci�gn�� r�ce i przycisn�� do piersi swoje dzieci. Te najmniejsze trzyma� pod pachami. M�wi� g�osem, kt�ry z trudem' wydobywa� si� z piersi, �wiadcz�c o jego wycie�czeniu:
Oby moje r�ce mia�y cho� troch� zasma�ki
lub t�uszczu zmieszanego z bielute�k� m�k�
albo talerz pe�en ��tego roso�u,
kt�ry napady g�odu m�g�by uspokoi�.
Ze�lij nam �ask�, postaw nas na nogi,
0 ty, kt�ry po obiedzie przynosisz dostatek. 
Pomy�lno�� ofiaruj temu m�odzie�cowi 
szlachetnemu, kt�ry w�r�d dostojnej chwa�y 
skieruje nasze stopy ku dniom powodzenia
i moje �ycie uratuje od r�ki zam�tu. 
Isa Ibn Hiszam m�wi� dalej:
Si�gn��em wtedy do kiesy i da�em mu pieni�dz. On rzek�:
O ty, kt�ry zatroszczy�e� si� o mnie ca�ym swoim sercem, 
prowad� do Boga drog� pi�knej tajemnicy. 
Oby B�g zechcia� wspaniale wynagrodzi� ciebie.
Ja nie zdo�am s�owami wyrazi� wdzi�czno�ci za twoj� hojno��. B�g jest moim panem. Odezwa�em si� wtedy do niego w ten spos�b:
- W mojej sakiewce jeszcze co� zosta�o. Poka� mi swoje oblicze, a wyci�gn� reszt�.
Zdj�� zas�on� i oto, na Boga, zobaczy�em twarz Abu al-Fatha al-Iskandariego. Rzek�em wi�c:
- Biada ci, c� z ciebie za diabe� ? Odpar�:
�ycie sp�dza� nale�y w ukryciu, 
Trzeba si� chowa� przed oczami ludzi.
Dni r�ni� si� mi�dzy sob�, ja chc� im dor�wna�,
�eby si� w �yciu na �mier� nie zanudzi�.
Jednego dnia gromadzi si� we mnie z�o ca�ego �wiata,
a kiedy indziej wielka si�a przez �wiat mnie prowadzi.

MAKAMA TRZECIA 
BALCHIJSKA
Opowiada� mi Isa Ibn Hiszam: 
Do Balchu przywi�d� mnie handel tkaninami. By�em wtedy jeszcze niewinnie m�ody, beztroski i zasobny w bogactwo. Interesowa�o mnie tylko chwytanie pere� my�li i polowania na rozproszone s�owa czystsze od mojej w�asnej mowy. One nie prosi�y moich uszu o pos�uchanie, ale by�y wsz�dzie tam, gdzie i ja by�em. Przyszed� czas odjazdu. Kiedy rozstanie nachyli�o nad nami sw�j �uk, odwiedzi� mnie m�odzieniec w szatach ciesz�cych wzrok, z d�ug� brod�, kt�ra k�u�a �y�y na jego szyi, o spojrzeniu pi�knym jak wody Eufratu i Tygrysu. Powita� mnie grzecznie, przez co wzbudzi� we mnie najszczersz� przychylno��. Potem rzek�:
- Czy�by� pragn�� odej��?
- Tak, na Boga!
- Oby� znalaz� dobrego przyw�dc� i oby nie zdo�a� zb��dzi� tw�j przewodnik. Kiedy zamierzasz wyruszy�?
-Jutro rano - odpar�em.
Wtedy rzek�:
Poranek Boga nie jest porankiem odej�cia, a ptak po��czenia nie mo�e by� ptakiem rozstania.
- Dok�d si� udajesz ?
- Do ojczyzny - rzek�em.
- Kiedy zn�w do nas przyjdziesz po powrocie do swojej ojczyzny ?
- W przysz�o�ci - rzek�em.
- Ja sk�adam prze�cierad�o, a ty zwijasz nitk�. Gdzie� podzia�a si� twoja szczodro��?
- Tam, gdzie zechcesz - odpar�em.
- Je�li B�g przywiedzie ci� z powrotem w zdrowiu wtedy przyprowad� mi, prosz�, wroga odzianego w szaty przyjaciela, uszyte z prawdziwego z�ota. Niechaj b�dzie kim�, kto nawo�uje do niewiary, ta�czy na paznokciu okr�g�ym jak �renica oka, �agodzi ci�ar d�ug�w i posiada jednocze�nie dwa oblicza. Rzek� tedy Isa Ibn.Hiszam: Poj��em, �e ma na my�li dinara. Powiedzia�em wi�c:
- Masz tu takiego got�wk� i obiecuj� ci jeszcze jednego. Wtedy on wyrecytowa�:
Okaza�e� si� wspanialszy od tego, co rzek�e�. Wci�� jeszcze jeste� szczodry jak za dawnych czas�w. Oby� by� silny, oby� wci�� by� szczodry, zdrowy w pniu swoim i wznios�y w ga��ziach. Ja nie potrafi� unie�� tego daru ani nie' umiem znie�� twojej bystro�ci. Nie przypuszcza�em, �e jeste� tak m�dry. Zbyt d�ugo si� �udzi�em, �e znam ciebie dobrze. O, podporo losu i najwi�kszych zas�ug, oby los nie obdarzy� ciebie �adnymi stratami. Isa Ibn Hiszam opowiada� dalej: Da�em mu dinara i rzek�em;
- Gdzie rozwija�a si� twoja szlachetno�� ?
- Wyros�em w rodzie Kurajsz. U nich przygotowano mnie do szlacheckiego stanu.
Kto� z obecnych spyta�:
- Czy przypadkiem nie nazywasz si� Abu al-Fath al-Iskandari ? Widywa�em ci� na irackich bazarach. Zarabia�e� na �ycie jak �ebrak, wypisuj�c kwity.
Wtedy on wyrecytowa�:
B�g posiada wiernych niewolnik�w, kt�rych �ycie mo�na nazwa� mieszanin�. Wieczorem m�wi�, �e s� Arabami, a rankiem jako Hebrajczycy do portu zawin�.

MAKAMA CZWARTA 
SID�ISTA�SKA
Opowiada� mi Isa Ibn Hiszam: 
Do Sid�istanu ci�gn�a mnie wielka t�sknota, wi�c dosiad�em jej wierzchowca i wyruszy�em w drog�. Prosi�em Boga o pomoc w sprawach, kt�re na mnie czeka�y. B�g skierowa� moje kroki ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin