Córka Gangesu ASHA MIRO ZAKAZANE BIOGRAFIE w Wydawnictwie AMBER TEHMINA DURRANI Htój pan i władca ASHA MIRO Cofka Gangesu KENIZE MOURAD Od zmarłej księżniczki ANATORTAJADA Kobiety pustyni Zdławiony krzyk w przygotowaniu LAURA RESTREPO dom pod fioletowš latarniš KATIE HICKMAN Kurtyzany ZAKAZANE BIOGRAFIE Córka Gangesu ASHA MIRO Przekład Ewa Błaszczyk AMBER Tytuł oryginału LA FILLA DEL GANGES Redakcja stylistyczna JOANNA ZŁOTNICKA Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta MAGDALENA KWIATKOWSKA Ilustracje Z PRYWATNYCH ZBIORÓW AUTORKI Opracowanie graficzne okładki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER WYDAWN 4\ ?? Wydawnictwo Amber zaprasza na stronę Internetu http://www.amber.sm.pl http://www.wydawnictwoamber.pl Copyright Š Asha Miro, 2002. Ali rights reserved. For the Polish edition Copyright Š 2003 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-241-1457-2 2&0? Moim rodzicom - Josepowi Miro i Eleccie Vega oraz Radhu i Shevbai, którzy dali mi życie ?0Mót da Jndii L|ťpół do siódmej rano. Nie wiem, czy przespałam choć w Ir dwie godziny. Wyskakuję z łóżka, słyszšc dwięk budzika, i wpadam pod prysznic. Wpatruję się w odpływ, żeby sprawdzić, czy ujrzę w nim tylko obawę przed podróżš, czy także strach przed zmianš w życiu. Wiem, że woda i mydło nie wystarczš, aby dokonać całkowitego oczyszczenia. Nadszedł czas powrotu do przeszłoci, aby przeżyć ponownie lata dzieciństwa, aby pójć naprzód, zaczynajšc od poczštku. Czas powrotu do Indii. Wracam do Indii, bo tam się urodziłam 7 listopada 1967 roku i mieszkałam przez szeć lat, dopóki nie adoptowali mnie obecni rodzice. Wiem, że mój pierwszy płacz usłyszano w Nasik, na zachodzie kraju, wiem, że pierwsze lata życia spędziłam w sierocińcu w Bombaju, i niewiele więcej wiem na pewno. Stšd powrót - aby szukać odpowiedzi na setki pytań. 7 Ostatnie dni upłynęły pod znakiem niekończšcych się pożegnań i niejeden zadawał pytanie za milion: Asha, na pewno jeste gotowa?" Za każdym razem tylko kiwałam głowš, aby nie ujawnić nawet cienia trawišcej mnie niepewnoci. Nie potrafię jedynie - i nawet nie próbuję - oszukać moich rodziców. Jak co rano czeszę długie czarne włosy przed lustrem w sypialni i maluję na powiekach czarnš kreskę. Czeka mnie wielogodzinna podróż i chcę czuć się wygodnie - wybieram długš spódnicę w biało-niebieskie kwiaty, białš koszulkę i stare sandały. Prawdę mówišc, wybieram najładniejszš spódnicę, jakš mam, bo chcę wywrzeć dobre wrażenie w moim kraju. W mylach robię przeglšd zawartoci plecaka: bardzo szerokie lekkie spodnie, mnóstwo koszulek i majtek, bo nie chcę, żeby się wydało, że nie jestem stworzona do prania; druga para sandałów na grubej podeszwie, żebym mogła dojć wszędzie; apteczka pełna tabletek o nazwach niemożliwych do wymówienia - które należy zażywać, aby ustrzec się malarii i innych chorób... No i płyn przeciwko komarom. Do drugiego, mniejszego plecaka schowałam aparat fotograficzny, notes, długopisy, farby i pędzle, paszport, ksišżeczkę szczepień i dolary. Będę pisać dziennik. Nigdy tego nie robiłam, ale chcę zapisywać wszystko, co się wydarzy, wszystkie wrażenia. Żeby nic mi nie umknęło. Zegnam się z mieszkaniem, z balkonem pełnym geranium i z wieżami kocioła Sagrada Familia, które wznoszš się nad innymi budynkami. Przez cały ten miesišc kwiaty będzie podlewać Fatima. To moja siostra. Ona również urodziła się w Indiach, ale na drugim końcu kraju i jako półtoraroczne dziecko znalazła się w Barcelonie, kilka miesięcy przede mnš. Jestemy siostrami, bo choć nie mamy tych samych rodziców 8 biologicznych, łšczy nas co równie lub nawet bardziej niezniszczalnego: uczucie rodziców, którzy nas przygarnęli i wychowali jak córki. To oni sprawili, że nasze cieżki się spotkały, i w ten sposób naszym udziałem stała się jedna rodzina. Za cztery tygodnie wieże kocioła będš stały w tym samym miejscu, niektóre pędy geranium zwiędnš, inne wypuszczš nowe kwiaty, ale ja pewnie nie będę taka sama. Przeczuwam, że co w moim wnętrzu się zmieni. Dwadziecia łat po pierwszej podróży - tej, którš odbyłam z Bombaju do Barcelony, aby rozpoczšć nowe życie - siedzę w samolocie, który zawiezie mnie tam, gdzie znajdę odpowiedzi na wiele pytań. Wreszcie rozwieje się niepewnoć, wypełni się pustka, którš skrywam w sobie. Cel: Bombaj. Silniki sš już rozgrzane i samolot nabiera rozpędu. Czuję szarpnięcie i samolot odrywa się od ziemi. Wzdycham, czujšc, że jestem coraz bliżej nieba, coraz bliżej Tego, który mnie wybrał i doprowadził do tej pięknej chwili. Proszę Go o siłę i odwagę, abym mogła sprostać wyzwaniu i ić naprzód do końca, nie słabnšc. Tylko w ten sposób odnajdę spokój wewnętrzny, którego tak pragnę, i wreszcie będę mogła się pozbyć dręczšcej niepewnoci. Wszystko pode mnš staje się coraz mniejsze, aż w końcu zaczyna przypominać obrazy impresjonistów, które tak lubię. Jeszcze widać czubki wież kocioła. Moja Barcelona widziana z góry jest wcišż piękna, a może nawet piękniejsza, z wyranie zaznaczonš dzielnicš ????????. Gęstwina drzew rosnšcych przy deptaku Rambla stapia się z falami, błękit i zieleń zlewajš się w jeden kolor, który rozmywa się wraz z resztš kształtów. W turkusowym fotelu samolotu Unii Air India jestem kłębkiem nerwów, targana tysišcami wštpliwoci. Próbuję 9 sobie przypomnieć, o czym mylała tamta prawie siedmioletnia dziewczynka, lecšc w przeciwnš stronę do rodziny, która była dla niej tylko marzeniem i czarno- białš fotografiš. Pewnie spędziła te długie godziny, rysujšc w bloku kolorowymi kredkami, które dała jej stewardesa, wyglšdajšca w sari równie ładnie jak ta, która włanie podaje mi posiłek. W domu zawsze rozmawialimy o moim kraju, ziemi, która widziała moje narodziny. Ilekroć w telewizji nadawano program o Indiach, siadalimy we czwórkę na kanapie - tata, mama, Fatima i ja - i oglšdalimy go razem. Po reportażach, które ukazywały piękno krajobrazów i ludzi oraz nędzę, w jakiej żyjš, często rozmawialimy o naszym dzieciństwie. O tym, jak przyjechałymy do Barcelony - moja siostra i ja - z tego samego kraju, ale każda w różnym czasie; o tym, co znaczyła adopcja dla moich rodziców; o tym, jak poradzili sobie z formalnociami - najpierw przygotowali wymagane dokumenty po hiszpańsku, a potem musieli zlecić przetłumaczenie ich na angielski; o niepokoju i emocjach, jakie odczuwali podczas przygotowań... Teraz wiem, że wykazali się wielkš odwagš, bo adoptowali nas na poczštku lat siedemdziesištych, a w tamtych czasach była to niecodzienna decyzja. Na pewno czuli się osamotnieni, nie mogšc podzieUć się wštpliwociami niemal z nikim, i również za to będę zawsze ich podziwiać. Sesje na kanapie stanowiły idealnš okazję do rozmów o adopcji. Wszystkie takie rozmowy kończyły się jednakowo: obietnicš, że ponieważ byłymy bardzo małe, przyjeżdżajšc, i prawie nie pamiętamy kraju, z którego pochodzimy, kiedy podroniemy, pojedziemy tam we czwórkę. Dla nas podróż ta oznaczałaby powrót do ziemi ojczystej, a dla rodziców -poznanie ziemi, która dała im córki. 10 Lata mijały i z takich czy innych powodów nie udawało się znaleć odpowiedniej pory. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy poczułam się gotowa: chciałam wrócić do mojego kraju. Jednak równie ważne co powrót było dla mnie to, w jakim charakterze tam pojadę. Nie mogłabym jechać jako turystka. Nie wyobrażałam sobie, że wchodzę do biura podróży, przeglšdam katalog z ofertami turystycznymi i wybieram takš, która zapewnia dobry hotel i ciekawy program zwiedzania kraju. Nie chciałam jechać do Indii, aby zwiedzać wištynie i majestatyczne pałace, podziwiać doliny i góry i targować się przy kupowaniu upominków. Nie, nie po to. Nie chciałam poznawać rzeczywistoci Indii biernie, oglšdajšc przesuwajšce się przed oczami krajobrazy. Musiałam tam wrócić z pełnymi rękoma, bo w moim drugim życiu otrzymałam wszystko: rodzinę, przyjaciół, wykształcenie, krótko mówišc - wolnoć. Mieszało się we mnie poczucie przynależnoci z równie intensywnym poczuciem obcoci. Ale najsilniejsza była wiadomoć, że nie mieszkam w tym kraju przez czyste zrzšdzenie losu - tylko dlatego, że sporód milionów dzieci przeznaczenie wskazało włanie mnie. Zostałam wybrana i zawsze zdawałam sobie z tego sprawę. To poczucie, niezmienne, żywe w każdej chwili, sprawiało, że często zadawałam sobie pytanie: dlaczego włanie ja? Odpowiadała mi tylko przytłaczajšca cisza. Los zabawił się, wskazujšc na mnie, a ja czuję się jak mała czšstka układanki z napisem ulubiona". O ile nie jest się całkowicie pozbawionym wrażliwoci, etykietę tę ciężko nosić. Ilekroć na ulicy czy w restauracji musiałam spojrzeć w czarne przenikliwe oczy rodaka, który chciał mi sprzedać różę, chciałam zapać się pod ziemię. Włanie w takich chwilach pytanie dlaczego ja?" uderza z największš siłš i ogarnia mnie nieopisany niepokój. 11 I znów przypadek sprawił, że do moich ršk trafił folder organizacji pozarzšdowej Setem, informujšcy o projekcie pracy wolontariuszy w Indiach. W dodatku spos'ród tysięcy miast tego ogromnego kraju na siedzibę misji wybrano Bombaj, gdzie znajdował się sierociniec, w którym przebywałam od trzeciego dnia po narodzinach do ukończenia szóstego roku życia. Jakby tego było mało, jeden z orodków pracy Setem miecił się w Nasik, miecie skšpanym w więtych wodach Godawari, gdzie przyszłam na wiat. Poczułam się, jakbym wygrała na loterii. Wypełniłam formularz i po kilku miesišcach otrzymałam list z informacjš, że przeszłam wstępnš selekcję i mogę zgłosić się na rozmowę. Moje plany zaczynały nabierać realnych kształtów. Nadal trzymałam wszystko w tajemnicy, bo byłam przekonana, że nic z tego nie wyjdzie, a nie chciałam wprowadzać zamieszania...
GAMER-X-2015