15424.txt

(503 KB) Pobierz
Kat Martin Naszyjnik

panny m�odej

prze�o�y�a Ewelina Kowalczyk

Warszawa 2006


Tytu� orygina�u: The Bride's Necklace

Prolog

Projekt ok�adki: Olga Reszelska Korekta: Alicja Chyli�ska

The Bride's Necklace � 2005 by Kat Martin Copyright � 2006 for the Polish translation Wydawnictwo BIS Anglia, rok 1804

O

ISBN 83-89685-78-7

Wydawnictwo BIS ul. L�dzka 44 a 01-446 Warszawa tel. (0-22) 877-27-05, fax (0-22) 837-10-84 bisbis@wydawnictwobis.com.pl www.wydawnictwobis.com.pl

budzi� j� jaki� szmer w korytarzu. Victoria Tempie Whiting usiad�a na ��ku i zacz�a nas�uchiwa�. Us�ysza�a cichy odg�os krok�w. Kto� min�� jej sypialni� i zatrzyma� si� pod drzwiami do pokoju siostry. Victoria zeskoczy�a z ��ka z mocno bij�cym ser cem. W drzwiach do pokoju Claire nie by�o zamka, poniewa� ojczym na to nie pozwoli�. Tory us�ysza�a delikatne szcz�kni�cie przekr�canej srebrnej klamki i ciche kroki. Kto� wszed� do pokoju. Dobrze wiedzia�a kto. Wiedzia�a, �e pewnego dnia baron postanowi zaspokoi� ��dz�, kt�r� czu� do Cla ire. Rozpaczliwie pragn�c ochroni� siostr�, Tory ze skoczy�a z ��ka, chwyci�a b��kitny szlafrok i wybie g�a na korytarz. Sypialnia Claire znajdowa�a si� dwa pokoje dalej. Tory sz�a na dr��cych nogach jak najci szej. Jej d�onie sta�y si� tak wilgotne, �e nie mog�a przekr�ci� okr�g�ej klamki. Wytar�a je w szlafrok i spr�bowa�a ponownie. Wreszcie si� jej uda�o i ci cho w�lizn�a si� do mrocznego pokoju. Wysoka po sta� ojca ciemnia�a przy ��ku w bladym �wietle wpa daj�cym przez okna. Tory zastyg�a, s�ysz�c jego ciche s�owa i przera�ony g�os Claire. 5


- Nie zbli�aj si� do mnie - b�aga�a Claire. - Nie zrobi� ci krzywdy. Tylko le� spokojnie i po zw�l mi zrobi� to, czego pragn�. - Nie. Chc�, �eby� st�d wyszed�. - Cicho - powiedzia� baron szorstko. - Chyba nie chcesz obudzi� siostry? S�dz�, �e domy�lasz si�, co jej si� przytrafi, je�li tu przyjdzie. - Prosz�, nie r�b Tory krzywdy -j�kn�a Claire. By�o jednak jasne, �e baron bez wahania zrobi, co tylko zechce. Plecy Tory wci�� poznaczone by�y sinia kami po ostatnim biciu, kt�rym Miles Whiting, ba ron Harwood, postanowi� ukara� pasierbic� za nie pos�usze�stwo tak drobne, �e nie mog�a sobie ju� przypomnie�, czego dotyczy�o. - Wi�c r�b, co ci m�wi�. Le� spokojnie. Claire wyda�a zduszony j�k i Tory poczu�a w�cie k�o��. Wbijaj�c paznokcie w d�onie, podesz�a bli�ej. Wiedzia�a, co chcia� zrobi�. Wiedzia�a te�, �e je�li spr�buje go powstrzyma�, zostanie ukarana, a baron dopadnie Claire wcze�niej czy p�niej. Tory przygryz�a warg� i t�umi�c w�ciek�o��, zasta nowi�a si�, co w�a�ciwie powinna zrobi�. Musia�a go powstrzyma�. Jej wzrok pad� na mosi�ny podgrze wacz ��ka le��cy przy kominku. W�gle ju� dawno w nim ostyg�y, lecz wype�niony popio�em metalowy pojemnik by� ci�ki. Chwyci�a za drewniany uchwyt i bezszelestnie podnios�a ci�ki przedmiot. Claire wyda�a kolejny zduszony j�k. Tory podkrad�a si� bli�ej do ��ka, gdzie baron pochyla� si� nad jej siostr�, i z ca�ej si�y uderzy�a go podgrzewa czem w g�ow�. Harwood zacharcza� i bezw�adnie upad� na pod�og�. Podgrzewacz wypad� z dr��cych d�oni Tory i z brz�kiem uderzy� o deski, a wraz z nim posypa�y si� na kosztowny dywan w�gle i popi�. Claire zerwa�a si� z ��ka i rzuci�a w ramiona Tory. 6 - On... On mnie dotyka� - szlocha�a cicho i moc niej wtuli�a si� w siostr�. - Och, Tory, przysz�a� w sa m� por�. - Ju� dobrze, kochana. Jeste� bezpieczna. Nie po zwol� mu ci� skrzywdzi�. Trz�s�c si� na ca�ym ciele, Claire spojrza�a na m�czyzn� le��cego na dywanie. Ciemna stru�ka krwi wyp�ywa�a z rany na jego skroni. - Czy ty go... zabi�a�? Tory spojrza�a na nieruchome cia�o barona i za chwia�a si�. Wzi�a g��boki oddech, by si� uspokoi�. W pokoju by�o ciemno, lecz przez okna wpada�o deli katne �wiat�o ksi�yca. Widzia�a szkar�atn� plam� wo k� g�owy ojczyma. Jego pier� zdawa�a si� nie unosi�. - Musimy si� st�d wydosta� - powiedzia�a, wal cz�c z nagl�c� potrzeb� ucieczki. - Za�� szlafrok i wyci�gnij torb� spod ��ka. Ja pobiegn� po swoj� i spotkamy si� przy schodach dla s�u�by. - Musz� si� przebra�. Jestem w koszuli nocnej. - Teraz nie ma na to czasu. Przebierzemy si� p� niej. Ucieczka by�a ju� zaplanowana. Spakowa�y po dr�ne torby trzy dni temu, w dniu siedemnastych urodzin Claire. Od tamtej pory w ciemnych oczach barona g�stnia�o po��danie, gdy tylko na ni� spoj rza�. By�y przygotowane na opuszczenie Harwo od Hall przy najbli�szej okazji. Tej nocy los zdecydo wa� za nie. Nie mog�y czeka� ani chwili d�u�ej." - Co z naszyjnikiem? - zapyta�a Claire. Kradzie� najcenniejszego klejnotu barona od po cz�tku by�a cz�ci� planu. Potrzebowa�y pieni�dzy, by dotrze� do Londynu. Pi�kny naszyjnik z pere� i diament�w wart by� fortun�, a jednocze�nie by� je dyn� rzecz� poka�nej warto�ci, kt�r� mog�y bez tru du zabra� ze sob�. 7


- Przynios� go. Staraj si� nie robi� ha�asu. Przyjd� jak najszybciej. Claire wybieg�a z pokoju. Tory rzuci�a ostatnie spojrzenie na ojczyma i pobieg�a za siostr�. Dobry Bo�e, nie pozw�l mu umrze� - modli�a si�, przera�o na my�l�, �e faktycznie go zabi�a. Ucieka�a koryta rzem wstrz�sana dreszczami. Rozdzia� 1

Londyn Dwa miesi�ce p�niej

B

y� mo�e by�a to wina naszyjnika. Tory nigdy nie wierzy�a w kl�tw�, jednak wszyscy w pro mieniu kilku mil od niedu�ej wioski Harwood znali legend� pi�knego klejnotu z pere� i diamen t�w. Ludzie szeptali o nim, bali si� go, po��dali i czcili ten wspania�y przedmiot stworzony w trzyna stym wieku dla narzeczonej lorda Fallona. Opowiadali, �e naszyjnik - Naszyjnik Panny M�o dej - m�g� przynie�� swemu w�a�cicielowi nieopisa ne szcz�cie albo straszne kl�ski. To nie powstrzyma �o Tory przed kradzie��. Ani przed sprzedaniem go lichwiarzowi w Dartfield za sum�, kt�ra umo�liwi�a im ucieczk�. Od tamtej pory min�y ju� prawie dwa miesi�ce i �miesznie ma�a kwota, kt�r� Tory musia�a przyj�� za tak drogocenn� rzecz, niebezpiecznie top nia�a. Na pocz�tku by�a pewna, �e znajdzie prac� jako guwernantka u jakiej� mi�ej, szanowanej rodziny, lecz jak dot�d nie uda�o si�. Jedyne suknie, kt�re za bra�y ze sob� w podr�, by�y wprawdzie modne, lecz r�kawy sukni Tory zaczyna�y si� ju� wystrz�pia�, a brzeg brzoskwiniowej sukni z mu�linu Claire by� poplamiony. Cho� obie by�y dobrze wykszta�cone 9


i mia�y odpowiednie maniery, Tory nie posiada�a �adnych referencji i odsy�ano j� raz po raz. Z czasem zacz�a czu� si� niemal r�wnie zdespe rowana, jak w Harwood Hall. - Co teraz zrobimy, Tory? - G�os siostry przedar� si� przez fal� u�alania si� nad sob�. - Pan Jennings powiedzia�, �e wyrzuci nas z domu, je�li do ko�ca ty godnia nie zap�acimy czynszu. Tory zadr�a�a na my�l o tym. Widzia�a w Londy nie rzeczy, o kt�rych chcia�aby zapomnie�. Bezdom ne dzieci wygrzebuj�ce resztki jedzenia z rynszto k�w, kobiety sprzedaj�ce swoje cia�a za pieni�dze, kt�re pozwoli�yby im przetrwa� kolejny gorzki dzie�. My�l o tym, �e mia�yby zosta� wyrzucone z ostatniego schronienia, ma�ego pokoiku na pod daszu sklepu kapelusznika i zepchni�te do kompanii ho�oty i z�odziejaszk�w z ulicy, by�a zbyt ci�ka do zniesienia. - Wszystko b�dzie dobrze, kochana, nie martw si� powiedzia�a Tory z dzieln� min�. - Wszystko da si� jako� rozwi�za�. Jednak w duchu zaczyna�a ju� w to w�tpi�. Claire u�miechn�a si� blado. - Wiem, �e co� wymy�lisz. Przecie� zawsze ci si� udaje. Siedemnastoletnia Claire Whiting by�a dwa lata m�odsza, lecz nieco wy�sza ni� filigranowa Tory. Obie dziewcz�ta wygl�da�y smuk�o, lecz to Claire odziedziczy�a po matce jej ol�niewaj�c� urod�. Mia �a faluj�ce w�osy o srebrzystym odcieniu blond, kt� re si�ga�y jej do pasa, a sk�r� g�adk� i jasn� jak We nus z alabastru. Jej oczy by�y tak b��kitne, �e zawsty dza�y czyste niebo nad hrabstwem Kent. Gdyby z ra ju zst�pi� anio� ubrany w brzoskwiniow� sukni�

10

i owini�ty ciep�� peleryn�, wygl�da�by jak Claire Whiting. Tory wiedzia�a, �e nie jest tak delikatna. Jej ci� kie kasztanowe w�osy skr�ca�y si� w loki, gdy naj mniej tego oczekiwa�a. Zielone oczy i piegowate po liczki dope�nia�y obrazu. Jednak siostry r�ni�y si� nie tylko wygl�dem. Cla ire od zawsze by�a wyj�tkowa. Przebywa�a w �wiecie, kt�rego wi�kszo�� �miertelnik�w nie mog�a do �wiadczy�. Tory zawsze uwa�a�a sw� siostr� za ete ryczn� istot� ta�cz�c� z wr�kami i rozmawiaj�c� z gnomami. Nie dlatego, �e naprawd� to robi�a. Po prostu zdawa�o si�, �e mog�aby to robi�. To, cze go Claire nie by�a w stanie robi�, to dbanie o siebie w rozs�dny spos�b, wi�c zajmowa�a si� tym Tory. Z tej w�a�nie przyczyny uciek�y od ojczyma, przy jecha�y do Londynu, a teraz stawa�y w obliczu ry ch�ego wyrzucenia na ulic�. Nie wspominaj�c o tym, �e by�y odpowiedzialne za kradzie� drogocennego naszyjnika, a mo�e nawet morderstwo. * * * Lekki powiew od Tamizy rozwiewa� �ar podnosz� cy si� z ulicznego bruku. Cordell Easton, hrabia Brant, wygodnie opiera� si� o rze�biony zag��wek ��ka z baldachimem. Olivia Landers, wicehrabina Westland, siedzia�a nago na krze�le przed lustrem, dok�adnie rozczesuj�c kru czoczarne w�osy srebrn� szczotk�. - Mo�e od�o�ysz t� szczotk� i wr�cisz do ��ka? powiedzia� Cord. - Przecie� kiedy sko�czymy, zn�w b�dziesz si� musia�a uczesa�. Obr�ci�a si� na krze�le, z kusz�cym u�miechem. 11


- Nie s�dzi�am, �e b�dziesz zn�w ch�tny po tak kr�tkiej przerwie. - Jej wzrok b��dzi� po ciele ko chanka, ogarniaj�c umi�niony tors i cienk� lini� ciemnych w�os�w prowadz�cych od p�pka do m�sko �ci. Otworzy�a szeroko oczy, widz�c, �e zn�w jest w pe�ni gotowy. - To zdumiewaj�ce, jak mo�na si� czasem pomyli�. Gdy wsta�a, d�ugie czarne w�osy okry�y jej nagie cia�o i widok ten sprawi�, �e Cord sta� si� jeszcze twardszy ni� przed chwil�. Olivia by�a wdow�. Bardzo m�od� i apetyczn� wdow�. Cord spotyka� si� z ni� od kilku miesi�cy, lecz niedawno stwierdzi�, �e nie by�a warta tych wszystkich k�opot�w, kt�re mu sprawia�a swym ego izmem i zepsuciem. Zacz�� rozwa�a� zako�czenie romansu. Ale niekoniecznie dzisiaj. Oderwa� si� na kilka godzin od sterty dokument�w, nad kt�rymi pracowa�, i czu� wielk� potrzeb� rozrywki. Livy by�a w tym bardzo dobra...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin