Margit Sandemo Saga o królestwie wiatła 4 Mężczyzna z doliny mgieł Z norweskiego przełożyła IWONA ZIMNICKA POL-NORDICA Otwock 1997 Miranda, życzliwa ludziom dusza, zawsze troszczy się o innych. Tym razem pragnie zanieć wiatło nieszczęsnym mieszkańcom Królestwa Ciemnoci, chociaż wie, że żyjš tam złe, niebezpieczne istoty. Po przejciu przez terytorium potworów, rozcišgajšce się w pobliżu muru, Miranda spotyka dwóch Waregów, Harama i Gondagila. Nie przypuszcza, że na zawsze rozdzieli przyjaciół... RODZINA CZARNOKSIĘŻNIKA LUDZIE LODU INNI Heinrich Reuss von Gera, zły rycerz, który przeszedł na stronę dobra. Ponadto w Królestwie wiatła mieszkajš ludzie z rozmaitych epok, ponieważ dla wszystkich czas zatrzymuje się bšd cofa do wieku trzydziestu, trzydziestu pięciu lat i umierajš tylko ci, którzy tego pragnš. Inni, którzy zmarli nie zaznawszy w pełni smaku życia, otrzymujš tu możliwoć ponownej egzystencji. Sš tu także Obcy wraz ze Strażnikami, Lemurowie, Madragowie, duchy Móriego, duchy przodków Ludzi Lodu, które zdecydowały się pójć za Markiem, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty natury zamieszkujšce Starš Twierdzę oraz wiele różnych zwierzšt. Poza tym w południowej częci Królestwa wiatła żyje pewna grupa, której bohaterowie jeszcze nie spotkali i nie wiedzš nawet o jej istnieniu. Sš też nieznane plemiona z Królestwa Ciemnoci oraz to, co kryje się w Górach Umarłych, ródło pełnego skargi zawodzenia. Nikt nie wie, co to jest. STRESZCZENIE Do Królestwa wiatła dotarli już wszyscy ci, których historię kolejno postaramy się przedstawić. Głównymi bohaterami opowieci będš reprezentanci młodszego pokolenia. Pojawić się mogš wprawdzie nowe, dotychczas nie znane postaci, lecz trzon niepoprawnej grupy przyjaciół stanowiš następujšce osoby: Jori, chłopak o bršzowych, kręconych włosach, który odziedziczył po ojcu łagodne spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialnoci. Wzrostem i urodš nie dorównuje przyjaciołom, lecz te braki kompensuje szaleństwem i miałociš. Jaskari, grupowy siłacz, długowłosy blondyn o bardzo niebieskich oczach i muskułach, które grożš rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierzęta. Armas, w połowie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych włosach i przenikliwym spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolnociami i wychowany znacznie surowiej niż pozostali. Elena, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i sympatyczna, lecz wewnętrznie niepewna, za wszelkš cenę pragnie być taka jak wszyscy. Ma długš grzywę drobno wijšcych się loczków. Berengaria, o cztery lata młodsza od pozostałych. Romantyczka o smukłych członkach, długich, ciemnych, wijšcych się włosach i błyszczšcych, ciemnych oczach. Jej charakter to wachlarz wszelkich ludzkich cnót i słaboci. Bystra, wesoła, skłonna do umiechu, ma swoje humory. Rodzice bardzo się o niš niepokojš. Oko Nocy, młody Indianin o długich, gładkich, granatowoczarnych włosach, szlachetnym profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga opisanych na poczštku. Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny młodzieniec o szerokich ramionach, cętkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i zwinny, wprost tchnie zmysłowociš. Siska, mała księżniczka, zbiegła z Królestwa Ciemnoci. Z wyglšdu podobna do Berengarii. Ma wielkie, skone, lodowato szare oczy, pełne usta i bujne włosy, czarne, gładkie, lnišce niczym jedwab. Dystansuje się od młodego Tsi i jego pupila Czika, olbrzymiej wiewiórki Indra, gnuna i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesadš podkrela swoje wygodnictwo. Ma wspaniałš cerę i elegancko wygięte brwi. W tym samym wieku co czworo pierwszych. Miranda, jej o dwa lata młodsza siostra. Rudowłosa i piegowata. Wzięła na swe barki odpowiedzialnoć za cały wiat, postanowiła go ulepszyć. Zagorzała obrończyni rodowiska, o nieco chłopięcych ruchach, wcišż nie jest zakochana. Alice, zwana Sassš, jedna z najmłodszych, przybyła do Królestwa wiatła wraz dziadkami. Jako dziecko uległa strasznym poparzeniom. Marco usunšł jej wszystkie blizny, lecz dziewczynka wcišż pozostaje niemiała, nie chce pokazywać się ludziom ani z nimi rozmawiać. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja. Dolgo, noszšcy niegdy imię Dolg. Ponieważ dwiecie pięćdziesišt lat spędził w królestwie elfów, wcišż ma dwadziecia trzy lata, posiadł jednak niezwykłš mšdroć i dowiadczenie. Nie jest stworzony do miłoci fizycznej. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Nero. Marco, wiecznie młody, choć liczšcy sobie już ponad sto lat. Niezwykle potężny ksišżę Czarnych Sal. On także nie może poznać miłoci. Ani on, ani Dolgo nie należš do grupy młodych przyjaciół, sš jednak dla nich ogromnie ważni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z Ludzi Lodu. 1 Dnieje, Gondagilu. Haram, mężczyzna z krainy Timona, siedział wyprostowany na szczycie skały, rozglšdajšc się czujnie po Dolinie Cieni. W dole nie drgnęło nawet dbło trawy. Dnieje? odparł jego towarzysz z goryczš w głębokim, chrapliwie twardym głosie. To słowo jest przeżytkiem z czasów, kiedy nasi przodkowie żyli na powierzchni Ziemi. Tutaj nie ma dnia. Miękkim ruchem drapieżnika podniósł się ze swego posłania za skalnym grzebieniem i przyłšczył do przyjaciela. Obaj byli wysocy, jasnowłosi, pięknie zbudowani, ale w oczach mieli wilczš dzikoć, a surowe twarze naznaczyła niepewnoć egzystencji, która przypadła im w udziale. Mała Siska widziała ich niegdy ze swej kryjówki w koronie drzewa podczas ucieczki przed współplemieńcami, którzy chcieli złożyć jš w ofierze. Dostrzegam oznaki, że pora snu w Królestwie wiatła minęła stwierdził Haram, młodszy z nich dwóch. Strażnicy wypuszczajš więcej wiatła w obrębie murów. Ich lud tak długo żył w tej krainie, od czasów gdy Timon Wielki i garstka z jego plemienia zabłškali się tu z powierzchni Ziemi, że poznali już trochę szczegółów o Królestwie wiatła. Nie za wiele, domylali się istnienia towarzyszšcego wiatłu ciepła. Szczęliwe istoty, które mogš tam zamieszkać! Zorientowali się też, ku swemu wielkiemu żalowi, że mury znajdujš się pod stałš obserwacjš istot zwanych Strażnikami. Gondagil, najdzikszy wojownik plemienia, przecišgnšł się. Mięnie zagrały pod skórš. Obaj wcišż jeszcze byli młodzi, ponieważ jednak mieszkali w Królestwie Ciemnoci, musieli zestarzeć się i umrzeć w Zwyczajny sposób, chyba żeby udało im się przedostać za mur. Na razie jednak nikomu z krainy Timona się to nie powiodło. Po pierwsze, mury były zbyt szczelne, a po drugie, oddzielał je od nich wróg z Doliny Cieni: przerażajšce bestie, które porywały kobiety Timona i pożerały je. Potwory miały jedno jedyne pragnienie zwišzane z małš krainš Timona: zabić całš jej ludnoć. Pomimo bowiem otaczajšcego teren lasu ziemia rodziła tu bujniej, obszar był więc bardziej atrakcyjny. Kraina Timona liczyła niewielu mieszkańców, od bestii natomiast wprost się roiło, naprawdę umiały się mnożyć. Pełne nienawici, skore do walki, nie potrafiły się miać. Kiedy zdołali zadręczyć ofiarę, rozlegało się jedynie ich pełne podniecenia wycie. Zawsze pozostawać czujnym w obawie przed ich atakiem, taki los przypadł ludowi Timona. Tej nocy kolejna pełnienie straży wypadała na Harama i Gondagila. Żałosne jest mówienie o nocy, gdy wszystkie pory doby wyglšdajš jednakowo, pomylał Gondagil, który przerażał plemienne dziewczęta, budzšc w nich jednoczenie marzenia o jego oswojeniu. Dotychczas jednak żadnej się to nie udało. Przodkowie opowiadali kiedy o czarnych jak węgiel nocach na powierzchni Ziemi, o blasku poranka i białym dniu, i o wieczorze, gdy wszystkie serca przytłaczał lęk i melancholia. Pewne zróżnicowanie w rytmie doby istniało także i tutaj, wyćwiczonym wzrokiem, takim jaki mieli wojownicy lenego plemienia, dawało się dostrzec zmierzch, a o poranku rosa parowała z trawy i mgła bawiła się ponad domami w wiosce i nad łškami wród lasów. Gondagil, który rzadko przebywał w osadzie, cały niemal czas spędzajšc w lesie, lubił obserwować te ledwo zauważalne zmiany. Zjawisk tych nie wywoływało wschodzšce i zachodzšce słońce, lecz po prostu ciepło ziemi. Poza tym w Ciemnoci odbijała się także migotliwa gra wiateł w jasnej krainie. Pewien zły człowiek, który przed wielu laty wyszedł z Królestwa wiatła i padł póniej ofiarš bestii, zdšżył im sporo opowiedzieć o swojej krainie. Ludzie Timona wiedzieli więc, że Strażnicy potrafiš sterować wiatłem więtego Słońca, tak aby w nocy było bardziej przytłumione. Różnicę ledwie dawało się zauważyć, bo przecież regulowane osłony zbudowano tylko wokół jednej złocistej kuli, tej nad stolicš. Harama przeszedł dreszcz. Od strony Gór Umarłych dobiegło wycie. Stale docierało do krainy Timona, położonej w pobliżu rozcišgajšcych się na horyzoncie czarnych szczytów. Myli Gondagila poszybowały do tamtego niezwykłego dnia, gdy wraz z Haramem stali doć wysoko w punkcie obserwacyjnym na granicy kraju i spoglšdali w dół w stronę muru. Co się tam wydarzyło. Niczego podobnego nie widzieli ani wczeniej, ani póniej. Znajdowali się zbyt daleko, by dostrzec wszystko, co się działo, spostrzegli jednak, jak bestie goniš niedużš dziewczynkę uciekajšcš ku murom Królestwa wiatła. Nie wiedzieli, że mała ma na imię Siska, zresztš raczej wcale by ich to nie zainteresowało. Marny jej los, pomyleli obaj. Żywcem pożrš jš potwory, nie będšce ni ludmi, ni zwierzętami, lecz jakimi porednimi istotami. Mutantami, w których skumulowały się najgorsze cechy żywych istot, tworzšc miertelnie niebezpiecznš kombinację. Nie znali tej dziewczyny, musiała d...
GAMER-X-2015