15201.txt

(509 KB) Pobierz
Catherin e Coulter

Bli�niacy

Rozdzia� 1
James Sherbrooke, lord Hammersmith, starszy od swojego brata o dwadzie�cia osiem 
minut, zastanawia� si�, czy Jason p�ywa� w Morzu P�nocnym u wybrze a Stonehaven. 
Jego brat porusza� si� w wodzie jak ryba, bez wzgl�du na to, czy owa woda by�a 
lodowata, czy ciep�a jak zupa. Otrzepuj�c si� z wilgoci jak ich pies Tulip, mia� 
w zwyczaju powtarza�:
- Ale James, to przecie nie ma adnego znaczenia. To jak kocha� si� z kobiet�. Mo 
esz to robi� na kamienistej pla y, gdzie zimne fale obmywaj� ci stopy, albo w 
puchowej po�cieli - rozkosz jest taka sama. James nigdy nie kocha� si� na 
kamienistej pla y, ale podejrzewa�, e jego brat
bli�niak mia� racj�. Jason posiada� specyficzny dar roz�mieszania swoimi 
wypowiedziami s�uchaczy, nawet je�li si� z nim zgadzali. Jason odziedziczy� ten 
dar, je�li mo na by�o nazwa� to darem, po matce, kt�ra kiedy�, patrz�c z 
mi�o�ci� na Jamesa, powiedzia�a, e urodzi�a jeden dar od Boga, a potem nadszed� 
czas, aby zacisn�� z�by i urodzi� drugi. Synowie, chocia ca�kowicie zaskoczeni, 
przytakn�li, ale ojciec spojrza� na nich obu z niech�ci�, prychn�� i powiedzia�:
- Raczej dar z piek�a rodem. Moi drodzy ch�opcy - rzek�a matka. - Szkoda, e 
jeste�cie tacy pi�kni. To bardzo irytuje waszego ojca. Wpatrywali si� w ni�, ale 
ponownie przytakn�li. James westchn�� i cofn�� si�
znad kraw�dzi urwiska wznosz�cego si� ponad dolin� Poe, urocz� wst�g� faluj�cej 
zieleni, nakrapianej gdzieniegdzie klonami i lipami, i podzielon� staro ytnymi 
ogrodzeniami. Dolina Poe ze wszystkich stron chroniona by�a przez niewysokie 
wzg�rza Trel�w; James zawsze wierzy�, e niekt�re z tych pod�u nych, niemal 
kulistych wzg�rz by�y staro ytnymi kurhanami. Razem z Jamesem wymy�lali 
niezliczon� ilo�� historii o ewentualnych lokatorach tych
kurhan�w -Jason-zawsze lubi� by� wojownikiem, kt�ry nosi� nied�wiedzi� sk�r�, 
malowa� twarz na niebiesko i jada� surowe mi�so. Natomiast James by� szamanem, 
kt�ry pstrykni�ciem m�g� �ci�gn�� na wojownik�w deszcz p�omieni. James cofn�� 
si� znad kraw�dzi. Kiedy� spad� z urwiska, poniewa pojedynkowali si� z Jasonem 
na miecze, i Jason przystawi� mu ostrze do gard�a, a James z�apa� go za szyj� i 
zacz�� m��ci� powietrze -dramatycznie i bez stylu, jak p�niej powiedzia� mu 
Jason. Straci� oparcie pod stopami i spad� przy akompaniamencie wrzask�w brata.
-
Ty cholerny baranie, ani si� wa umiera�! To tylko ranka na szyi! �mia� si�, 
nawet kiedy upad�. Bole�nie. Ale na szcz�cie sko�czy�o si� tylko
na pot�uczonych ebrach i kilku siniakach na twarzy. Ciotka Melissande, kt�ra 
w�a�nie przebywa�a z wizyt� w Northcliffe, a zapiszcza�a, dotykaj�c d�o�mi jego 
posiniaczonej twarzy.
-
-
Och, m�j kochany ch�opcze, musisz dba� o swoj� pi�kn� i idealn� twarz, a wiem, 
co m�wi�, skoro jest jak moja. A jego ojciec, hrabia, wznosz�c wzrok ku niebu, 
powiedzia�: Jak to si� mog�o sta�? By�a to prawda. James i Jason byli lustrzanym 
odbiciem swojej pi�knej ciotki
Melissande i nie odziedziczyli rudych w�os�w po matce ani ciemnych oczu po ojcu. 
Wszystkie cechy mieli po ciotce, co ka dego niezmiernie dziwi�o. Z wyj�tkiem 
wzrostu, dzi�ki Bogu. Obaj byli niemal wzrostu ojca, co bardzo go cieszy�o. Ich 
matka powiedzia�a co� o tym, e: ,,Ch�opiec powinien by� prawie tak samo du y jak 
jego ojciec i prawie tak samo m�dry; tego pragn� wszyscy ojcowie. Matki zapewne 
r�wnie ". Jej synowie spojrzeli na ni� i potakn�li. Wiele lat wcze�niej James 
s�ysza� plotki, e jego ojciec chcia� po�lubi� ciotk� Melissande, i zapewne 
zrobi�by to, gdyby nie wuj Tony, kt�ry si� pojawi� i j� ukrad�. James nie m�g� 
sobie tego wyobrazi�. Nie tego, e wuj Tony j� ukrad�, tylko e ciotka Melissande 
nie wola�a jego ojca. Pa�eczk� przej�a jego matka, na szcz�cie dla Jamesa i 
Jasona, kt�rzy, chocia uwa ali ciotk� za bardzo
interesuj�c�, niezmiernie kochali matk�. Na szcz�cie odziedziczyli po 
Sherbrooke'ach intelekt. Ich ojciec nieraz powtarza�:
-
-
Rozum jest wa niejszy ni wasze �liczne twarzyczki. Je�li kt�ry� z was kiedy� o 
tym zapomni, wbij� was w ziemi�. Ale ich �liczne twarzyczki s� wyj�tkowo m�skie 
-doda�a pospiesznie ich matka, poklepuj�c obu. James u�miecha� si� do swoich 
wspomnie�, gdy us�ysza� krzyk. Odwr�ci� si�
i zobaczy� Corrie Tybourne-Barrett, utrapienie, kt�re towarzyszy�o mu niemai od 
urodzenia, a kt�re teraz p�dzi�o konno ze wzg�rza na z�amanie karku i gwa�townie 
zatrzyma�o klacz Darlene nieca�y metr od kraw�dzi urwiska. I niemal p� metra od 
niego. James nawet nie drgn��. Spojrza� na ni� z w�ciek�o�ci�. Ale opanowa� si� 
i odezwa� spokojnym g�osem:
-
-
-
- -
To by�o g�upie. Wczoraj pada�o i ziemia mog�a si� osun��. Ju nie masz dziesi�ciu 
lat, Corrie. Musisz przesta� zachowywa� si� jak szczeniak, kt�ry ma siano 
zamiast m�zgu. A teraz cofnij Darlene. Skoro nie martwisz si� o siebie, to mo e 
pomy�lisz o swojej klaczy. Corrie spojrza�a na niego z g�ry i powiedzia�a: 
Podziwiam ci�, e mo esz m�wi� tak spokojnie, gdy w�ciek�o�� a bucha ci uszami. 
Nie nabierzesz mnie, Jamesie Sherbrooke. - U�miechn�a si� do niego szyderczo i 
skierowa�a klacz wprost na niego. Odsun�� si�, poklepa� Darlene po chrapach i 
powiedzia�: Masz racj�. W�ciek�o�� bucha mi uszami. Pami�tasz ten dzie�, kiedy 
chcia�a� udowodni�, jaka jeste� zdolna, i dosiad�a� tego na po�y dzikiego rumaka, 
kt�rego kupi� m�j ojciec? Ten cholerny ko� prawie mnie zabi�, gdy usi�owa�em ci� 
uratowa�, co zreszt�, na moje nieszcz�cie, mi si� uda�o. Nie musia�e� mnie 
ratowa�, James. By�am zdolna nawet jako dwunastolatka. Pewnie ca�kiem �wiadomie 
oplot�a� nogami ko�sk� szyj� i dar�a� si� wniebog�osy. Ach, to by� pokaz twoich 
zdolno�ci, prawda? Nie zapominaj
-
-
-
-
r�wnie o tym, e powiedzia�a� mojemu ojcu, chocia wiedzia�a�, e si� na mnie 
w�cieknie, i uwiod�em w Oksfordzie on� profesora. To nieprawda, James. Nie by� 
w�ciek�y, przynajmniej na pocz�tku. Najpierw chcia� dowodu, poniewa nie wyobra 
a� sobie, e m�g�by� by� taki g�upi. Nie by�em g�upi, do cholery. Zaj�o mi co 
najmniej dwa miesi�ce, by przekona� ojca, e to wszystko by�y twoje wymys�y, a ty 
zawodzi�a�, e to by� tylko taki art. U�miechn�a si�. Dowiedzia�am si� nawet jak 
ma na imi� ona jednego z profesor�w, eby historia by�a bardziej wiarygodna. Zadr 
a�, przypominaj�c sobie wyraz twarzy ojca. Wiesz co, Corrie? Najwy szy czas, eby 
kto� nauczy� ci� manier. Chwyci� j� bez ostrze enia za rami� i �ci�gn�� z 
ko�skiego grzbietu. Usiad�
na kamieniu, trzymaj�c j� mi�dzy nogami.
-
To �anie od dawna ci si� nale y. Zanim dotar�o do niej, co zamierza� zrobi�, 
James przerzuci� j� sobie przez
kolana i wymierzy� jej mocnego klapsa w pup�. Sapn�a, wrzasn�a i zacz�a si� 
szarpa�, ale on by� silny i zdecydowany, wi�c bez trudu sobie z ni� poradzi�.
-
-
-
- -
Gdyby� mia�a na sobie sp�dnic� do jazdy konnej - klaps, klaps, klaps - nie 
bola�oby ci� tak, bo mia�aby� pod spodem tuzin halek. - Klaps, klaps, klaps. 
Corrie walczy�a z nim, wyrywaj�c si� i wrzeszcz�c. Przesta� natychmiast, James! 
Nie wolno ci tego robi�, ty g�upcze! Jestem dziewczyn� i nawet nie jestem twoj� 
siostr�. I dzi�ki Bogu. Pami�tasz, jak doda�a� mi czego� do herbaty i przez 
p�tora dnia mia�em biegunk�? Nie my�la�am, e to b�dzie tyle trwa�o. Przesta�, 
James, to niestosowne! Och, a to dobre. M�wisz, e to niestosowne? Mam ci� na 
karku przez ca�e ycie. Widzia�em tw�j ko�cisty zadek, gdy p�ywa�a� w stawie 
Trentona. I ca�� reszt� te .
- -
Mia�am wtedy osiem lat! Teraz nie zachowujesz si�, jak kto� znacznie starszy. To, 
Corrie, lekcja, kt�ra od dawna ci si� nale a�a. Mo esz uzna�, e dzia�am w 
zast�pstwie twojego wuja Simona. James przesta�. Nie m�g� jej ponownie uderzy�, 
chocia pami�ta� wszystkie

okropno�ci, kt�re mu przez lata wyrz�dza�a. Zacz�� spycha� j� ze swoich kolan, 
ale dostrzeg� le �ce na ziemi kamienie.
-
Och, cholera, szczeniara - powiedzia� i postawi� j� na ziemi. Sta�a, masuj�c 
po�ladki i wpatruj�c si� w niego. Gdyby wzrok zabija�, ju
le a�by martwy u jej st�p. Wsta� i pogrozi� jej palcem, jak to mia� w zwyczaju 
robi� jego dawny guwerner, pan Boniface.
-
-
-
-
- - -
Nie u alaj si� tak nad sob�. Zadek troch� ci� piecze i to wszystko. - Na chwil� 
zatrzyma� wzrok na swoich butach, a potem powiedzia�: - Ile masz lat, Corrie? 
Zapomnia�em. Chlipn�a, otar�a d�oni� nos, unios�a podbr�dek i powiedzia�a: 
Osiemna�cie. Potrz�sn�� z niedowierzaniem g�ow�. Nie, to niemo liwe. Tylko 
sp�jrz na siebie, wygl�dasz jak m�odzieniec bez zarostu, za to z pe�nymi 
biodrami, kt�rych nie chcia�by mie� aden prawdziwy m� czyzna. Mam osiemna�cie 
lat. S�yszysz, Jamesie Sherbrooke? Co jest w tym takiego nieprawdopodobnego? 
Chcesz jeszcze co� wiedzie�? Spojrza� na ni�, powoli potrz�saj�c g�ow�. Pe�ne 
biodra mam ju przynajmniej od trzech lat! I wiesz co? Jak mog�em zauwa y�, skoro 
ci�gle nosisz te bryczesy? To wa ne, James. Tej jesieni mam swego rodzaju 
�wiczenia. Ciotka Maybella m�wi, e to si� nazywa wst�pny sezon. B�d� nosi� 
eleganckie suknie i jedwabne po�czochy z podwi�zkami, i buty na wysokich 
obcasach.
- - -
To znaczy, e jestem ju doros�a. Upn� wysoko w�osy, b�d� wciera� w sk�r� balsam i 
pokazywa� biust. Potrzebne ci b�d� ca�e wiadra tego balsamu. Mo e i tak. Ale z 
czasem b�d� potrzebowa� go coraz mniej. I co z tego? Jaki biust zamierzasz 
pokazywa�? Przez u�amek sekundy James mia� wra enie, e dziewczyna zerwie z 
siebie
koszul� i poka e mu piersi, ale na szcz�cie zdrowy rozs�dek zwyci� y� i 
powiedzia�a, mru �c oczy:
- -
Mam biust i to ca�kiem �adny, ale teraz jest ukryty. Ukryty gdzie? Obla�a si� 
rumie�cem. James zapewne przeprosi�by, gdyby nie to, e zna� j�
ca�e jej ycie - widzia� j� jako szczerbat� pi�ciolatk�, kt�ra usi�uje wgry�� si� 
w jab�ko, uspokaja� j�, e nie umrze, kiedy jako trzynastolatka dosta�a pierwsz� 
miesi�czk� i wielokrotnie do�wiadcza� jej szyderstwa. Dotkn�a palcem swojej 
klatki piersiowej.
-
-
- -...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin