Angelsen Trine - Córka morza 25 - Oczekiwanie.doc

(813 KB) Pobierz
Angelsen Trine

Angelsen Trine

OCZEKIWANIE

SAGA CÓRKA MORZA XXV

Rozdział 1

Zaległa grobowa cisza. Pomimo panującego w kuchni ciepła Marię przeniknął lodowaty chłód. Elen spoglądała na nią wrogo, a przez jej twarz przemknął lekki grymas.

Co takiego powiedziałam na weselu Bergette? - zastanawiała się zrozpaczona Maria. Czyżby Elen domyśliła się, co zaszło między mną a Olavem? Mogę wszystkiemu zaprzeczyć, czy nie ma to już sensu? Tamtego wieczora Elen prawie nie piła alkoholu, pamięta więc z pewnością każde słowo. Ale przecież od wesela upłynęło tyle czasu! Dziwne, że do tej pory o niczym nie wspomniała, mimo że wielokrotnie spotykały się w sklepie.

- Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi - odparła wreszcie Maria i zakasłała. W gardle poczuła straszną suchość, nalała więc sobie wody do szklanki i wypiła duszkiem. Dopiero wówczas odwróciła się do Elen i dodała: - Mówisz, że na weselu Bergette coś powiedziałam?

- Nie udawaj, że nie masz o niczym pojęcia - prychnęła Elen ze śmiechem pozbawionym radości. Maria poczuła się tak, jakby otrzymała cios prosto w brzuch.

- Wiem, że kochasz Olava. Nie zapominaj jednak, że to ja jestem jego żoną - wycedziła Elen, obracając obrączkę na palcu. Marii ulżyło. Spodziewała się usłyszeć cięższe zarzuty.

Chwyciła imbryk z kawą i podszedłszy do stołu, drżącą ręką nalała do filiżanek.

- Dziękuję, nie chcę kawy - odezwała się Elen chłodno. Maria tylko wzruszyła ramionami i wyjaśniła z pozoru obojętnym tonem:

- Kocham Olava tak jak brata, to chyba oczywiste.

- Jak brata - przedrzeźniała ją Elen, a jej urodziwa buzia wykrzywiła się ze złości. - Nie tak mówiłaś na weselu.

- Minęło tyle czasu. Pewnie coś źle zapamiętałaś - rzuciła lekkim tonem Maria, zdziwiona, skąd wzięła w sobie tyle odwagi. Elen pochyliła się nad stołem i ściszonym głosem wycedziła:

- Nie udawaj przede mną, Mario. Powiedziałaś, że kochasz Olava, i gdybym go nie poślubiła, to ty byś wyszła za niego za mąż. Takich rzeczy nie mówi się o kimś, wobec kogo żywi się braterskie uczucia. Naprawdę tak powiedziałam? - zastanawiała się Maria, zdjęta nagłym lękiem. Dlaczego jednak Elen od razu nie dała po sobie poznać, jak bardzo ją to zdenerwowało? Czemu sączyła swoją niechęć kropelka po kropelce. Może czerpie przyjemność z dręczenia mnie? Ciekawe, czy jeszcze coś ukrywa?

- Tamtego wieczora wypiłam trochę za dużo wina i plątał mi się język - odparła lekko, chuchając, by ostudzić gorącą kawę. Z obawy, że filiżanka wyślizgnie się jej ze spoconej dłoni, odstawiła ją jednak na spodek. - Chodziło mi o to, że masz szczęście, iż poślubiłaś Olava. Pomyśl, gdyby mi naprawdę na nim zależało, to zakręciłabym się koło niego, zanim poznał ciebie. Prawda? Jej słowa zabrzmiały rozsądnie. Poczuła przypływ odwagi.

- Mnie nie oszukasz, Mario. Myślisz, że nie zauważyłam, jak na niego patrzysz? Jestem pewna, że wciąż ci na nim zależy!

- Jeśli nawet, to nie masz się czego obawiać. Jesteś przecież jego żoną. Proszę, poczęstuj się naleśnikiem.

Podsunęła jej talerz, ale ponieważ Elen udawała, że tego nie widzi, odstawiła go z powrotem na stół.

- Powiedziałaś coś jeszcze - wtrąciła Elen znienacka.

- O, co takiego? - zapytała Maria, pochylając wzrok nad talerzykiem.

- Widziałam wiele razy, jak się gapisz na Olava, jak się do niego uśmiechasz i z nim żartujesz - mówiła podniesionym głosem. Wstała gwałtownie, ciężko dysząc, a jej dłonie zacisnęły się w pięści. - Teraz wreszcie rozumiem, dlaczego. Na weselu zachwycałaś się, jaki on przystojny, jak świetnie zbudowany, jakie ma silne ramiona, płaski brzuch...

- Siadaj, Elen - odezwała się Maria spokojnie. - Niemożliwe, bym coś takiego powiedziała, zresztą po co miałabym to robić? Bywa, że z upływem czasu wyobraźnia podsuwa nam coś i...

- Milcz, ty ladacznico! - zawołała Elen. Maria zerwała się z krzesła, omal go nie wywracając.

- Cofnij te słowa! I bardzo cię proszę, ucisz się, bo obudzisz Kristine.

- Phi, ani myślę cofnąć tego, co powiedziałam! - odparła, dużo ciszej i dodała po chwili: - Czy to na pewno Peder jest ojcem twojego dziecka? Marię przepełnił strach przemieszany z gniewem. Drżącym palcem wskazała na drzwi i rzuciła stanowczo:

- Wyjdź stąd, Elen, natychmiast! Żona Olava nawet się nie poruszyła.

- Nie zamierzam się powtarzać. Wyjdź! - odezwała się ponownie Maria, podchodząc bliżej.

Elen sięgnęła po swoją chustę i zerkając na Marię, oznajmiła z satysfakcją:

- Zdaje się, że trafiłam w sedno. Kristine nie jest córką Pedera. W tym momencie w Marii coś pękło. Złapała Elen za ramiona i popchnęła ją w stronę drzwi. Ta jednak wyrwała się i wymierzywszy jej siarczysty policzek, wrzasnęła tak głośno, że obudziła Kristine, która spała w alkierzu.

- Nie dotykaj mnie! Maria złapała ją mocniej i wyprowadziła na dwór.

- Bądź pewna, że któregoś dnia pożałujesz swego zachowania, mogę ci to przyrzec - wycedziła przez zaciśnięte zęby.

- A co, może rzucisz na mnie klątwę? Nie zdziwiłoby mnie to, bo wyglądasz jak lapońska wiedźma - zaśmiała się Elen i wsiadła do bryczki. Maria zamknęła za sobą drzwi i pośpieszyła do córeczki.

- Dobrze już, dobrze - pocieszała małą. - Coś ci się śniło, skarbie? Spij już! Mama zaśpiewa ci kołysankę.

Zanuciła cicho, a po policzkach spłynęły jej łzy. Na szczęście w pomieszczeniu panował mrok. Wkrótce Kristine przestała płakać, a gdy z łóżeczka dał się słyszeć jej miarowy oddech, Maria wymknęła się cicho do kuchni.

Zasunęła zasłony w oknach i postawiła w kuchni zapaloną lampę. Naleśniki wyschły, a kawa ostygła. Podgrzeję sobie jutro, pomyślała, odstawiając imbryk na ławie kuchennej. Uprzątnąwszy ze stołu, otarła policzki mokre od łez i przysiadła z łokciami opartymi na drewnianym blacie. Ukryła twarz w dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął płacz. Wciąż piekł ją policzek, ale jeszcze bardziej dokuczały jej wyrzuty sumienia. Bo chociaż wyrzuciła Elen z domu i zaprzeczyła wszystkiemu, o co ją posądzała, to czuła, że Elen ma rację, wyzywając ją od najgorszych. Przecież oddała się żonatemu mężczyźnie i zaszła z nim w ciążę. Peder jako jedyny zna prawdę, on jednak zaginął. Nad nim także zapłakała. Siedziała tak, póki ciało jej nie zdrętwiało i zabrakło jej łez. Dopiero wtedy się wyprostowała i otarła fartuchem twarz. Pomyślała, że Elen mimo wszystko nie miała prawa nazywać jej ladacznicą, skoro opierała się jedynie na domysłach.

Nalała chochlą wody do szklanki i, pochlipując, oparła się biodrem o ławę. Sama słyszała, że Elen nie do końca jest taka, jaką udaje. Może ona też coś ukrywa, zasłaniając się słodkim uśmiechem i obrączką? Maria pokiwała głową i od razu zrobiło jej się lżej. Poza tym, wciąż broniła się w duchu, nikt poza Pederem nie zna prawdy. Nigdy nie miała zamiaru niszczyć związku Elen i Olava. Przeciwnie, lubiła Elen i nigdy nie życzyła jej źle. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin