Reynolds D.B. - Vampires in America 5,5 - Betrayed (A Cyn & Raphael Novella).pdf

(855 KB) Pobierz
961788399.001.png
D B Reynolds -
Vampires in America 5,5
- Betrayed
(A Cyn & Raphael Nowela)
Tłumaczenie dla: Translations_Club
Tłumacz: canzone
Korekta: Isiorek
Korekta całości: Majj_
Rozdział 1
Grand Junction, Kolorado
Cynthia Leighton wyszła na prywatny podest czując satynową
gładkość zimnego, suchego powietrza na swojej skórze. To pierwsze
zetknięcie z pustynią zawsze było miłe, zmysłowe prawie. Ale po kilku
godzinach, wiedziała, że będzie tęsknić za wilgotnym kalifornijskim
wybrzeżem, każda część jej ciała będzie wysuszona i spragniona.
Dom, w którym się zatrzymali, jedna z wielu nieruchomości
Raphaela, był cudownym przykładem nowoczesnej architektury
przycupniętej na skalnej półce. Od frontu można było podziwiać
nieporównywalny widok na pola golfowe. Bujne połacie zieleni, były na
tyle blisko, że wampiry cieszyły się widokiem, ale na tyle daleko, że nie
stanowiły zagrożenia ze strony ciekawskich oczu czy bliskości okien. Ale
to była inna strona domu. Widok z miejsca, gdzie ona stała był zupełnie
inny.
Odrzuciła ręcznik i szlafrok na leżak i stanęła nad brzegiem
basenu, który wypełniał większość podestu. Para unosiła się nad wodą,
która błyszczała turkusem w ciemności nocy. Za krawędzią basenu
rozciągała się nieurodzajna ziemia Grand Valley, nic, tylko sucha
pustynia i kamieniste wzniesienia jak okiem sięgnąć, przełamane jedynie
rzadkimi światłami innych domów w dalekiej odległości.
Cyn spojrzała w dół na niebieską wodę, która wydawała się sięgać
horyzontu. To był drugi basen w domu, ale ten znajdował się przy
głównej sypialni i był zarezerwowany dla Raphaela i Cyn do ich
prywatnego użytku. Zanurzyła się, a ciepła woda zamknęła się nad jej
głową wsiąkając w jej pory i pozwalając zapomnieć na chwilę, że byli
daleko od oceanicznego powietrza ich domu. Wynurzyła się i zaczęła
płynąć, szybko wpadając w rytm. Większość ludzi myślała o górach i
śniegu mając na myśli Kolorado. Cyn też. Raphael miał dom w Boulder i
mniejszy w Vail. Oba te miejsca nadawały się do zimowych sportów. Ale
nie ten w Grand Junction. Było tu dużo gór i było całkiem zimno, ale
śnieg nie miał z tym nic wspólnego, tylko kilka cali każdego roku. Płynęła
gładko przez wodę, płynąc na powierzchni do brzegu, a potem z
powrotem, aż mięśnie się rozgrzały.
W ściszonych dźwiękach usłyszała otwieranie się szklanych drzwi.
Gdy rzuciła szybkie spojrzenie, zobaczyła stojącego w drzwiach Raphaela.
Uśmiechnął się, ale zanim mógł cokolwiek powiedzieć, zadzwonił telefon,
a następnym razem, gdy spojrzała wszedł do środka, aby odebrać.
Cyn zgadywała, że to musiała byś super tajna wampirza rozmowa,
która nie mogła odbywać się na zewnątrz, nawet na tym prywatnym,
izolowanym podeście. Oczywiście, dźwięk niósł się w suchym powietrzu
pustyni.
Cyn skończyła ostatnią rundę, rozciągnęła się i wyszła z basenu.
Powietrze było dużo chłodniejsze, gdy była cała mokra, mimo ciepłej
temperatury wody, a może z jej powodu. Podeszła do krzesła przy
drzwiach, gdzie zostawiła rzeczy, spoglądając do środka, gdy sięgała po
szlafrok. Raphael wciąż rozmawiał przez telefon, ale spojrzał i spotkał jej
wzrok, pokazując jeden palce i wskazując jej, że to będzie krótka
rozmowa.
Cyn wzruszyła ramionami i wzięła ręcznik do mokrych włosów.
Mocny dreszcz przebiegł przez jej ciało, więc zdecydowała, że czas na
gorący prysznic i jakieś cieplejsze ubranie, gdy otworzyły się drzwi i
wyszedł Raphael.
– Jak twoje pływanie, lubimaya? – Wziął od niej ręcznik i zaczął
delikatnie osuszać jej włosy.
– Dobrze – powiedziała pochylając się do jego piersi. – Właśnie
chciałam wziąć…
Usłyszała świst strzału i odwróciła się, aby przygnieść Raphaela do
ziemi, ale on już zabrał ją ze sobą, jego ramiona obejmowały ją, gdy
uderzyli w drewniany podest. Dwie sekundy później, znalazł się tam Juro,
rzucając się na Raphaela i Cyn, gdy drugi strzał przeciął spokojne,
pustynne powietrze.
Strzał wciąż odbijał się echem, gdy Cyn wysunęła się z kokonu
ramion Raphaela.
– Do środka – wysyczała. – Zanim uda mu się strzelić trzeci raz.
Raphael zacisnął ramiona na Cyn.
– Na mój rozkaz. Ruszymy razem.
Juro kiwnął w milczeniu, jego oczy lśniły ciemną żółcią, gdy
przeszukiwał czarną przestrzeń poza krawędzią basenu, próbując
dokonać niemożliwego i odszukać strzelca.
– Gotowi – powiedział Raphael. – Teraz.
Podniósł się i ruszył, podczas gdy mięśnie Cyn wciąż
przygotowywały się do odpowiedzi na rozkaz. Przenosząc ją, używał
swojego daru szybkości, wbiegł do domu z Juro, który swoją posturą
zabezpieczał plecy swojego pana swoim ciałem i życiem.
Gdy już byli w środku, natychmiast odsunęli się od okien. Szkło
było kuloodporne, ale nawet takie można było pokonać odpowiednią
bronią. A żadne z nich nie chciało stać przy zamkniętych drzwiach.
Pospieszyli przez ciemny pokój i wpadli prosto do sali konferencyjnej,
która nie miała okien, ale miała pełną komunikację.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin