Niedokończone opowieści T1.txt

(376 KB) Pobierz
J. R. R. TOLKIEN



Niedoko�czone opowie�ci
Tom I
(Przek�ad: Rados�aw Kot)

OD T�UMACZA

Uznaj�c funkcjonowanie rzeczy (wed�ug puryst�w) niedoskona�ej jako faktu kulturowego, niniejszy przek�ad odwo�uje si� do stworzonego przez pani� Mari� Skibniewsk� kanonu t�umaczenia prac J. R. R. Tolkiena. Wykorzystane w tek�cie cytaty pochodz� z nast�puj�cych wyda�:
Hobbit, czyli tam i z powrotem - Iskry, Warszawa 1985; W�adca Pier�cieni (Wyprawa, Dwie wie�e, Powr�t Kr�la) - Czytelnik, Warszawa 1981; Si�marillion - Czytelnik, Warszawa 1985.
R.K.

WST�P

Trudno jest rozwi�za� problemy zwi�zane z odpowiedzialno�ci� za pisma nie�yj�cego ju� autora komu�, kogo pieczy dzie�a owe powierzono. Bywa, �e niekt�rzy w takiej sytuacji powstrzymuj� si� przed drukowaniem najmniejszego nawet fragmentu, wyj�wszy co najwy�ej te urywki, kt�re do czasu �mierci autora zosta�y praktycznie uko�czone. W przypadku tw�rczo�ci J. R. R. Tolkiena takie w�a�nie podej�cie mog�oby si� na pierwszy rzut oka wydawa� najw�a�ciwsze, szczeg�lnie �e on sam, nader wymagaj�cy i wobec w�asnych p�od�w krytyczny, w �adnym razie nie pozwoli�by na publikacj� nawet najbardziej dopracowanych fragment�w niniejszej ksi��ki, bez daleko id�cych poprawek.
Z drugiej jednak strony, istota i rozmach jego wyobra�ni ka�� spojrze� na te odrzucone wcze�niej opowie�ci nieco inaczej. Kwestia, czy Silmarillion w og�le powinien zosta� opublikowany, nie posta�a mi nawet w g�owie, i to niezale�nie od faktu, �e dzie�o by�o nie uporz�dkowane i ojciec zamierza� dopiero je przeredagowa�, czego jednak dokona� ju� nie zd��y�. Po d�ugim wahaniu zdecydowa�em si� zatem w tamtym przypadku przedstawi� prac� jako kompletn� i sp�jn� ca�o��, miast nada� jej posta� studium historycznego, zbioru po��czonych komentarzem tekst�w. W przypadku tej ksi��ki rzecz ma si� jednak inaczej, zebrane tu bowiem pisma nie tworz� �adnej ca�o�ci, pozostaj�c po prostu szeregiem r�ni�cych si� form�, zamys�em, stopniem uko�czenia jak i czasem powstania (jak i sposobem, w jaki ja je potraktowa�em) utwor�w tycz�cych Numenoru i �r�dziemia. Jednak pow�d przemawiaj�cy za ich og�oszeniem drukiem nie r�ni si� zasadniczo od tego, kt�ry przy�wieca� mi przy publikacji Silmarilliona1, chocia� cichszy mo�e jest nieco tym razem �w g�os. Ci, kt�rym nie dane jest zapomnie� obrazu Melkora i Ugolianty spogl�daj�cych ze szczytu Hyarmentiru na "pola i pastwiska Yavanny, oz�ocone �anami wysokiej pszenicy"; cieni rzucanych przez lud Fingolfina przy pierwszym wzej�ciu ksi�yca w krainach Zachodu; Berena skradaj�cego si� w wilczej postaci ku tronowi Morgotha czy te� blasku Silmarila, kt�ry zap�on�� nagle w mroku Lasu Neldoreth, uznaj� zapewne, �e niedoskona�o�� formy owych opowie�ci blednie wobec g�osu Gandalfa (odzywaj�cego si� tutaj po raz ostatni) szydz�cego z dumnego Sarumana podczas spotkania Bia�ej Rady w roku 2851, czy te� relacjonuj�cego w Minath Tirith, ju� po zako�czeniu Wojny o Pier�cie�, jak dosz�o do tego, �e wys�a� krasnolud�w na s�ynne przyj�cie w Bag End. C� niedoskona�o�� znaczy wobec obrazu Ulma, Pana W�d wynurzaj�cego si� z morza w Vinyamarze, wobec Mablunga z Doriathu ukrywaj�cego si� jak kret pod ruinami mostu w Nargothrondzie, czy te� wobec sceny �mierci Isildura u mulistych brzeg�w Anduiny.
Wiele fragment�w tej ksi��ki stanowi rozwini�cie w�tk�w wspomnianych pokr�tce lub zasygnalizowanych ju� gdzie indziej. Jedno trzeba jednak powiedzie� wyra�nie, a to mianowicie, �e spora cz�� tego dzie�a nie oka�e si� szczeg�lnie interesuj�ca dla tych mi�o�nik�w W�adcy Pier�cieni, kt�rzy przemykali podczas lektury nad historycznymi  dygresjami, maj�c je za element wzbogacaj�cy opowie�� jedynie, a nie za cel sam w sobie i nie po��daj� wcale dalszych szczeg��w, oboj�tnymi pozostaj�c wobec kwestii tycz�cych zorganizowania je�d�c�w Marchii Rohanu, Dzikich Ludzi z lasu Druadan zostawiaj�c w�asnemu losowi... M�j ojciec z pewno�ci� nie mia�by im tego za z�e. W li�cie z marca 1955 roku, a zatem jeszcze przed ukazaniem si� trzeciego tomu W�adcy Pier�cieni, pisa�:
�a�uj� teraz obietnicy zamieszczenia dodatk�w! Mam wra�enie, �e ich pojawienie si� w formie okrojonej i skondensowanej nie zadowoli nikogo, z pewno�ci� za� nie zadowoli mnie ani te� tych, kt�rzy mnogo�ci� list�w daj� mi do zrozumienia, �e szczeg�y takie lubi�. Jest ich zaskakuj�co wielu. Natomiast czytelnicy raduj�cy si� t� ksi��k� jedynie jako "heroicznym romansem" i uznaj�cy owe wtr�ty za spos�b wzbogacania prozy, ca�kiem s�usznie zignoruj� dodatki.
Mocno obecnie pow�tpiewam, czy pomys� potraktowania ca�ej sprawy jako rozwini�tej gry by� spo�r�d tych najlepszych, szczeg�lnie �e nazbyt mnie snucie takich w�tk�w wci�ga. Jest to, jak podejrzewam, cena do zap�acenia za wzbogacenie opowie�ci o liczne szczeg�y dotycz�ce geografii, chronologii i j�zyka, przez co wielu domaga� si� potem mo�e obszerniejszych "informacji" czy wprost "wiedzy".
W li�cie z nast�pnego roku czytamy:
...podczas, gdy wielu tobie podobnych ��da map, inni jeszcze upominaj� si� o szczeg�y geologiczne; kto� pragnie pozna� zasady gramatyki j�zyka elf�w, detale fonetyki i stosowne przyk�ady; pojawiaj� si� pro�by o miary metryczne i prozodie... Muzycy chc� tonacji i zapis�w nutowych, archeolodzy ceramiki i danych o metalurgii, botanicy domagaj� si� bardziej szczeg�owych opis�w mallorn�w oraz elanor, niphredil, alfirin, mailos i symbelmyne, historycy oczekuj� informacji o spo�ecznej i politycznej strukturze Gondoru, a wszelka ciekawska gawied� dopytuje si� o Wo�nic�w, Harad, pochodzenie krasnolud�w, Umar�ych z Dunharrow, Plemi� Beorna, jak o dw�ch brakuj�cych (spo�r�d pi�ciu) czarodziej�w.
Jakkolwiek jednak spojrze� na spraw�, dla niekt�rych, w tym i dla mnie, wi�cej ni� zaspokajanie zwyk�ej ciekawo�ci kryje si� w poznaniu, �e Veantur Numenoryjczyk przyprowadzi� sw�j gnany wiosennymi wiatrami statek "Entulesse", czyli "Powr�t" do Szarej Przystani w roku sze��setnym drugiej ery, �e grobowiec Elendila Smuk�ego wzniesiony zosta� przez jego syna, Isildura, na szczycie wzg�rza sygna�owego Halifirien, �e Czarnym Je�d�cem, kt�rego hobbici dojrzeli na zamglonym drugim brzegu rzeki przy promie Buckleburry, by� Khamul, przyw�dca Upior�w Pier�cienia z Dol Guldur, a nawet �e bezdzietno�� dwunastego kr�la Gondoru, Tarannona (fakt odnotowany w Dodatku do W�adcy Pier�cieni) wi�za�a si� z nadal jeszcze tajemniczymi kotami kr�lowej Beruthiel.
Przygotowywanie tej ksi��ki by�o zadaniem trudnym, a efekt owej pracy i tak pozostaje nie�atwy do oceny. Wszystkie opowie�ci s� w mniejszym lub wi�kszym stopniu "nie doko�czone", przy czym r�nie nale�y owo "niedoko�czenie" rozumie�, ka�da bowiem wymaga�a innego podej�cia. Wspomn� jeszcze pokr�tce o kolejnych utworach, najpierw jednak chcia�bym zwr�ci� uwag� na pewne ich wsp�lne cechy.
Najistotniejszym aspektem jest problem "konsekwencji" widoczny �wietnie na przyk�adzie rozdzia�u zatytu�owanego Historia Galadrieli i Keleboma, gdzie mamy do czynienia z "niedoko�czeniem" w szerokim rozumieniu tego s�owa (a nie z nag�ym i niespodziewanym urwaniem toku opowie�ci, jak to ma miejsce w przypadku epizodu "Tuor i jego przybycie do Gondolinu", czy te� z oderwanymi fragmentami sk�adaj�cymi si� na tekst "Cirion i Eorl"), chocia� jest to bowiem jeden z najwa�niejszych w�tk�w w historii �r�dziemia, to jednak nigdy nie zosta� on dopracowany do ostatecznej postaci, o spisaniu ca�o�ci nawet nie wspominaj�c. W��czenie do tego rozdzia�u nie znanych dot�d opowie�ci i szkic�w wymusza zmian� w rozumieniu historii: nie jest ju� ona niezale�nie od tw�rcy istniej�c�, obiektywn� "rzeczywisto�ci�", staje si� materi� plastyczn� i zmienn�, widomie tkwi�c� w umy�le autora (skrywaj�cego si� pod postaci� redaguj�cego teksty t�umacza). Skoro sam autor zaniecha� publikowania swych dalszych prac, poddawszy je uprzednio szczeg�owej krytyce i analizie por�wnawczej, kryj�ca si� w nie wydanych manuskryptach wiedza o �r�dziemiu sprzeczna musi by� cz�sto z tym, co og�oszone zosta�o wcze�niej, a wprowadzaj�c nowe elementy do istniej�cej ju� ca�o�ci, pozwala dowiedzie� si� niejednego nie tyle o historii wykreowanego �wiata, co o dziejach samego aktu kreacji. W przypadku tej ksi��ki przyj��em po prostu, �e tak by� musi, tak zatem poza drobnymi korektami tycz�cymi nazewnictwa (tam, gdzie wierno�� r�kopisowi spowodowa�aby zbytnie zamieszanie i wymusi�aby konieczno�� wdawania si� w przyd�ugie wyja�nienia), nie zmienia�em niczego w imi� konsekwencji, zwracaj�c raczej uwag� na pojawiaj�ce si� sprzeczno�ci i wariacje tematu. Pod tym wzgl�dem Niedoko�czone opowie�ci r�ni� si� zasadniczo od Silmarilliona, kt�ry z za�o�enia (cho� to nie jedyne za�o�enie przy�wiecaj�ce jego publikacji) mia� by� sp�jny, zar�wno wewn�trznie, jak i w odniesieniu do innych ksi�g. Tak zatem traktowa�em Silmarilliona jak punkt odniesie� na r�wni z dzie�ami opublikowanymi osobi�cie przez mego ojca, nie bior�c pod uwag� licznych "nie autoryzowanych" wybor�w, kt�re czyni� musia�em w�wczas pomi�dzy r�nymi wariantami tych samych epizod�w.
Ksi��ka niniejsza w ca�o�ci sk�ada si� z opowie�ci (b�d� opis�w), wy��czy�em z niej wszystkie te pisma o �r�dziemiu i Amanie, kt�re mia�y spekulatywny charakter rozpraw filozoficznych, a je�li nawet takie formy wypowiedzi pojawiaj� si� od czasu do czasu, nie staram si� tych w�tk�w rozwija�. Przyj��em najprostszy z mo�liwych uk�ad�w, dziel�c teksty na trzy tomy, odpowiadaj�ce trzem pierwszym erom �wiata, co musia�o w nieunikniony spos�b powodowa� czasem ich nak�adanie si�, jak w przypadku legendy o Amrocie i jej om�wienia w "Historii Galadrieli i Keleborna". Czwarta cz�� jest dodatkiem, kt�rego obecno�� w ksi��ce zatytu�owanej Niedoko�czone opowie�ci wymaga pewnego pokajania si�, owa ostatnia bowiem cz�� prawie wcale nie zawiera "opowie�ci", lecz g��wnie eseje na tematy og�lne. Tekst o Druedainie, kt�ry znalaz� si� w ca�o�ci edycji dzi�ki stanowi�cej jego fragment opowie�ci "Wierny kamie�", nasun�� mi pomys�, aby w��czy� r�wnie� eseje tycz�ce Istarich i Palantir�w, skoro s� to sprawy (a szczeg�lnie ta pierwsza) �ywo intryguj�ce wielu cz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin