33.Amanda Quick- Trzeci krąg.pdf

(1031 KB) Pobierz
Amanda Quick- Trzeci krąg
Amanda Quick
Trzeci Krąg
Dla Michele Castle z podziękowaniami za to, że jest wspaniałą
szwagierką, i w oczekiwaniu na następny rodzinny rejs
O statnie lata panowania królowej Wiktorii...
P ogrążoną w głębokim cieniu galerię muzeum
wypełniały
dziwne i wzbudzające niepokój przedmioty. Jednak
żaden z
artefaktów nie wzbudzał takiej grozy, jak ciało
kobiety leżące w
kałuży krwi na zimnej marmurowej posadzce.
W mroku nad ciałem majaczyła złowroga postać
mężczyzny.
Płomienie kinkietów przykręcono, ale dawały
dostatecznie dużo
światła, by można było dostrzec zarys długiego
płaszcza. Wysoki,
postawiony kołnierz skrywał twarz.
Leona Hewitt okrążyła masywną figurę mitycznego
skrzydlatego
potwora. Przebrana za służącego, z włosami
spiętymi pod męską
 
peruką, poruszała się szybko, niemal biegła.
Gorączkowo starała się
odnaleźć kryształ. Wyszła zza rzeźby prosto na
mężczyznę stojącego
nad ciałem. W ułamku sekundy ogarnęła wzrokiem
przerażającą
scenę.
Nieznajomy odwrócił się ku niej i rozłożył połę
płaszcza niczym
wielkie czarne skrzydło.
Próbowała się uchylić, ale było za późno. Pochwycił
ją bez
wysiłku, jak ukochaną, która rzuciła mu się w
ramiona. Ukochaną, na
którą czekał z niecierpliwością.
- Cicho - wyszeptał łagodnie prosto do jej ucha. -
Nie ruszaj się.
Stanęła zatrzymana nie tyle rozkazem, ile
brzmieniem jego
głosu. W każdym słowie pulsowała energia, która
zalewała jej zmysły
2
niczym fala oceanu. Zupełnie, jakby jakiś szalony
lekarz wtłoczył w
jej żyły egzotyczny narkotyk - miksturę zdolną
sparaliżować
wszystkie zmysły. Strach, który czuła ledwie chwilę
temu, całkowicie
się ulotnił, jakby za sprawą czarów.
- Milcz i stój spokojnie, dopóki nie wydam dalszych
poleceń.
Głos mężczyzny wzbudzał niesamowity, dziwnie
 
przyjemny dreszcz.
Był niczym elektryzująca siła, która uniosła ją ku
obcemu wymiarowi.
Stłumione odgłosy pijackiego śmiechu i dźwięki
muzyki z przyjęcia,
które odbywało się dwa piętra niżej, wtopiły się w
ciszę nocy. Była
teraz w innym miejscu - w sferze, w której nie
liczyło się nic oprócz
tego głosu.
Głos. To on wprawił ją w ten dziwaczny, senny stan.
A przecież
wiedziała wszystko o snach.
Nagły przebłysk zrozumienia zakłócił trans. Ten
mężczyzna to
mesmerysta, panował nad nią dzięki paranormalnej
mocy. Dlaczego
stała tak spokojnie i biernie? Powinna walczyć o
życie!
Zebrała całą siłę woli i wytężyła zmysły tak, jak to
czyniła, gdy
przesyłała energię przez kryształ snu. Falująca
zasłona okrywająca
rzeczywistość rozprysła się na milion połyskujących
drobin. Uwolniła
się spod władzy uroku, ale wciąż tkwiła w niewoli.
Mężczyzna
trzymał ją mocno przy sobie. Równie dobrze
mogłaby być przykuta
łańcuchami do skały.
- A niech to! - mruknął. - Jesteś... Pani jest kobietą!
 
Powrócił
strach. Znowu usłyszała przytłumione odgłosy
przyjęcia. Zaczęła się
szarpać. Peruka zsunęła jej się na oko.
3
Mężczyzna zacisnął dłoń na jej ustach i wzmocnił
chwyt.
- Nie wiem, jak wyzwoliła się pani z transu, ale jeśli
chce pani
przeżyć tę noc, proszę milczeć.
Mówił teraz innym tonem. Jego głos nadal był
przesycony jakąś
głęboką, fascynującą nutą, ale słowa nie wibrowały
już tą
elektryzującą energią, która chwilę temu przemieniła
ją w posąg.
Widocznie zrezygnował z prób panowania nad nią
mocą umysłu.
Poprzestał na sile fizycznej, którą natura obdarzyła
męską część
ludzkiego gatunku.
Chciała kopnąć go w łydkę, ale poślizgnęła się na
czymś lepkim.
O Boże! Krew! Nie trafiła. Czubkiem buta trąciła
niewielki
przedmiot, który leżał na podłodze obok ciała.
Usłyszała, jak potoczył
się po kamiennych płytkach.
- Do diabła! Ktoś wchodzi po schodach. Nie słyszy
pani
kroków? Jeśli nas znajdą, żadne nie wyjdzie stąd
żywe.
 
Ponury ton w jego głosie nagle odebrał jej pewność
siebie.
- Nie zabiłem tej kobiety - dodał łagodnie, jakby
odczytał jej
myśli. - Ale morderca prawdopodobnie nadal
przebywa w domu.
Może to właśnie on. Wraca, by uprzątnąć ślady
zbrodni.
Uwierzyła mu i to nie dlatego, że ponownie
wprowadził ją w
trans. Chodziło o czystą logikę. Gdyby był zabójcą,
już poderżnąłby
jej gardło. Leżałaby na podłodze obok
zamordowanej kobiety w
kałuży krwi. Przestała się szarpać.
- Nareszcie jakiś przebłysk inteligencji - mruknął.
4
Wtedy usłyszała kroki. Ktoś rzeczywiście wspinał
się po
schodach do galerii - jeśli nie zabójca, to może jeden
z gości,
prawdopodobnie kompletnie pijany. Tego wieczoru
lord Delbridge
gościł spore grono dżentelmenów. Jego przyjęcia
cieszyły się sławą,
nie tylko ze względu na nieograniczone ilości
dobrego wina i
doskonałe jedzenie - na każde z nich zapraszał
eleganckie prostytutki,
aby umilały czas jego znajomym.
Mężczyzna ostrożnie zdjął rękę z jej ust. Leona nie
próbowała
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin