Tuskolandia.rtf

(319 KB) Pobierz

TUSKOLANDIA

dla przypomnienia:       ZNAK w nr 11-12 z 1987 roku - str. 190                                                                                                                                                                                                                                                              W 1987r. dzisiejszy  PREMIER Donald Tusk tak mówił:                                                                            

Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać...

W 2005 r. redaktor naczelny miesięcznika "Znak" http://www.wprost.pl/ar/?O=82122 Michała Bardela tłumaczył że:

Tekst Donalda Tuska, choć krótki, jest tekstem przeznaczonym dla inteligentnego czytelnika, który rozumie, co to ironia, przenośnia, który jest w stanie uchwycić kluczową dla autora różnicę między "polskością" rozumianą jako hasło a Polską jako taką.

Mamy rok 2012 - nie musimy się nic domyślać. http://wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Tusk-konczy-przygode-z-Gazeta-Premier-lekce-wazy-Komisji-sledczej-z-tego-nie-bedzie-

Jak czytamy w tekście Doroty Kani i Wojciech Muchy w „Gazecie Polskiej Codziennie”, w listopadzie ubiegłego roku, Michał Tusk – dziennikarz „GW” a prywatnie syn premiera, przeprowadził wywiad z Marcinem Plichtą, prezesem Amber Gold. Kilka tygodni później Tusk zgłosił się do niego z propozycją współpracy. Potwierdza to sam Pichta:

Sam się do nas zgłosił. Przyszedł sam. Powiedział, że wypala się w pracy w „GW”, że będą cięcia etatów. Osobiście ze mną rozmawiał. To wtedy przedstawiłem mu Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express. Tusk, będąc u nas, zaproponował, że może być twarzą OLT Express. Mówił, że nie boi się firmować naszych linii (…) Spytałem go, czy wie, jaka jest sytuacja z AG i czy nie boi się o reakcję ojca. Stwierdził, że zdanie ojca go nie interesuje i że chce budować swoją markę.

Do współpracy, mimo hamletyzowania przez Michała Tuska doszło:

Dopiero później, już po podpisaniu umowy z OLT Express, Michał Tusk podjął pracę w gdańskim Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy.

W czerwcu Michał Tusk interesował się tym, jaki wpływ na OLT Express miałby upadek Amber Gold. Osobiście rozpytywał o to kierownictwo OLT. Było to w czasie, gdy po zawiadomieniu BGŻ Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła tajne działania wobec Amber Gold.

Naczelny „Faktów” TVN, Kamil Durczok we „Wprost” wybija:

To, jak Plichta obchodził kolejne przepisy, jak gwizdał na ustalenia sądów, jak śmiał się z zasądzanych wyroków, jest zdumiewające.

Na tym wcale nie koniec. Michał Tusk, jak czytamy na tych samych łamach w tekście Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego:

Widać, że chce się wytłumaczyć, powiedzieć, jak było. Ale z kancelarii premiera w Alejach Ujazdowskich płyną dyspozycje: nic nie mów, nie odzywaj się, to przejdzie, zgaśnie, w końcu przycichnie. Premier uspokajał w rozmowie z synem: komisji śledczej z tego nie będzie.

Gdy pytają go o przeszłość nowego pracodawcy Michał Tusk mówi:

Nie będą robił z siebie kretyna. Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym Plichty i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle.

Potwierdzają ustalenia „GPC” – najpierw Tusk wiąże się z Amber Gold (o mało to nie z nią bezpośrednio podpisał umowę), potem dopiero rozstaje się z „GW” i wiąże z zależnym od premiera portem lotniczym:

Sprawa jest dwuznaczna, młody Tusk jest dogadany w sprawie pracy z szefem portu. Jak mógłby jednocześnie pracować dla linii lotniczej? (…) często linia lotnicza i port mają przeciwstawne interesy, stoją po różnych stronach barykady. Chociażby biją się o stawki, które trzeba płacić za obsługę pasażerów.

I zauważają:

Na jakie pieniądze mógł liczyć syn premiera? Z OLT 5950 zł miesięcznie plus VAT, a z pracy na lotnisku 3200 zł. W redakcji Tusk wyciągał „na rękę” 4500 zł.

Młody przedsiębiorca może sobie teraz pozwolić, żeby wziąć w leasing trzyletnią hondę accord.

Jak się okazuje Michał Tusk nie był aktywny w pracy w której zarabiał gros pieniędzy. W przeciągu pół roku wysłał weń 44 maile.

Czy Michał Tusk ma się czego obawiać w związku z pracą dla OLT? Ma.

Plichta z „Wprost” stawia poważny zarzut:

Tusk przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera.

Zaprzecza temu sam Tusk. Jednak z analizy jego e-maili wychodzi na jaw, że ujawnił inną informację wewnętrzną lotniska, oraz, że pod cudzym nazwiskiem jako wywiad ze współpracownikiem Pichty opublikował w "GW" rozmowę z samym sobą.

Jan Grzechowiak, szef gdańskiej redakcji "Gazety Wyborczej Trójmiasto" „stanowczo zaprzecza, jakoby Michał Tusk sam napisał pytania i odpowiedzi do wywiadu z dyrektorem OLT”. W oświadczeniu pisze:

Teraz dowiadujemy się, że nas oszukał i sam napisał odpowiedzi.

Po siedmioletniej niemal idealnej współpracy z Michałem trudno mi w to uwierzyć (…) Michale, nie tak wyobrażałem sobie koniec Twojej przygody z "Gazetą".

Jak wreszcie zauważają Latkowski i Reszka:

Od kilku dni relacje Michała Tuska z ojcem są najgorsze od lat. Słuchając młodego Tuska, można odnieść wrażenie, że jedyne, co go łączy teraz z ojcem, to słuchanie tych samych zespołów (…) ojciec od czasu afery hazardowej unika rozmów telefonicznych, jakby bał się, że jest na podsłuchu. Młody Tusk ucieka od polityki, uważa, że jest brudna i cyniczna. Dla syna premiera rządzić mogłoby PiS, bo zasadniczo nic by to nie zmieniło w Polsce. I tak, jego zdaniem, rządzi średni szczebel dyrektorów w ministerstwach, a za rządów PiS wojny by Polska Rosji nie wypowiedziała.

Wyraźnie brnie w dalsze kłopoty.

Naczelny tygodnika ujawniającego kolejne pogrążające aspekty sprawy premierowicza mimo wszystko go broni. „Wie, że źle zrobił” – uważa Michał Kobosko. Ale zauważa też:

W dobrze funkcjonującym państwie taka historia jak Michała Tuska nie miałaby miejsca. Służby nie pozwoliłyby na to, by syn premiera związał się z firmą o niejasnej proweniencji.

Z czego, zgodnie z logiką, należy wyciągnąć wniosek, że jego zdaniem nie jest „dobrze funkcjonującym państwem” Polska Tuska. Nawet dla Tuska (jr.)

Zgłoś jeśli naruszono regulamin