mit-holocaustu-robert-faurisson.pdf

(669 KB) Pobierz
Robert Faurisson
MIT HOLOCAUSTU
SPIS TREŚCI
Od Wydawcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Mit holocaustu, Robert Faurisson . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Dwa spojrzenia na holocaust, Mark Weber . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Raport sądowy, Fred A. Leuchter . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
Z wizytą w Auschwitz, David Cole . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Fałszywy świadek, Robert Faurisson . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Zwycięstwo rewizjonistów, Robert Faurisson . . . . . . . . . . . . . . . . 38
Pamiętnik Anny Frank, Maciej Przebindowski . . . . . . . . . . . . . . 44
Ilu Żydów zginęło w obozach?, Carl O. Nordling . . . . . . . . . . . . . 48
Ostateczne rozważanie, Richard Harwood . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
66 pytań i odpowiedzi na temat holocaustu, IHR . . . . . . . . . . . . . . 55
Aneks: Komora gazowa w Auschwitz-Birkenau . . . . . . . . . . . . . . . 62
Przez ponad pół wieku wychowywani byliśmy w poczuciu winy za milczące
przyzwolenie na masową likwidację Żydów w Europie w czasie II wojny Światowej.
Nauczono nas wierzyć w holocaust dzieci Izraela, niczym w Pismo Święte. Bo czy mógł
ktoś przypuszczać, że wydarzenie obecne na stronach wszystkich podręczników historii
jest tylko mitem? Ale znaleźli się ludzie, którzy potrafili otrząsnąć się i z naukową
precyzją odrzucić mit holocaustu. Czy są oni w błędzie?
Każdy, rzecz jasna, może zakwestionować wszystko. Ale wykazać absurdalność czyichś
poglądów na nic tak dawne przecież historyczne wydarzenia nie powinno być trudne.
Skoro holocaust miał miejsce, skoro Żydzi ginęli masowo w komorach gazowych,
najprościej byłoby przedstawić na to jakieś dowody. Ale tych, jak się okazało, po
prostu nie nut. Kłamstwo, bowiem, choćby i miliony razy powtarzane, nie jest w
stanie zastąpić najdrobniejszego choćby faktu.
Zamiast dyskusji, obrzucono, więc niepokornych historyków, nazywanych
„rewizjonistami", tonami epitetów - lecz ani jedna rzeczowa polemika nie została
podjęta.
Sięgnięto też i po inne środki, by zamknąć im usta: w wielu t.zw. krajach
demokratycznych wprowadzono ustawowy zakaz prowadzenia badań naukowych nad
holocaustem, a jego złamanie zagrożone zostało sankcjami karnymi (np. we Francji).
Również w naszym kraju podjęto działania mające na celu „zjednoczenie IMS z Europą" i n;
tej sprawie. Już to zresztą przerabialiśmy: jeszcze kilka lut temu do komunistycznych
1
więzień trafiali historycy za głoszenie innej prawdy historycznej - tej o mordzie katyńskim.
Ale czy represje są w stanie cokolwiek powstrzymać? Można oczywiście zakazać
głoszenia prawdy, ale zmienić jej nikt nie jest w stanie...
A.G.
2
Robert Faurisson
MIT HOLOCAUSTU
Zagadnienie komór gazowych
Nikt, nawet tak odosobnione jednostki, które z nostalgią spoglądają na Trzecią Rzeszę,
nie neguje istnienia obozów koncentracyjnych w okresie hitlerowskim. Wszyscy
przyznają, że część obozów była wyposażona w krematoria. Zamiast grzebać zwłoki,
palono je. Powtarzające się epidemie sprawiły, że kremacja stałą się koniecznością,
szczególnie jeśli chodzi o zmarłych na tyfus. Zagadnieniem, które jest powszechnie
dyskutowane przez licznych autorów francuskich, brytyjskich, amerykańskich
i niemieckich, jest natomiast istnienie „obozów zagłady" w Niemczech Hitlera.
Określenie „obozy zagłady" stosowane jest dla wyodrębnienia tych obozów, które były
rzekomo wyposażone w „komory gazowe". Owe „komory gazowe" różniły się od komór
stosowanych w amerykańskich więzieniach, ponieważ służyły do zabijania masowego.
Ofiarami miały zaś być dzieci, kobiety i mężczyźni -zabijani z powodu swej rasy lub
religii. Zostało to zdefiniowane jako „ludobójstwo". Podstawowym środkiem, za
pomocą, którego dokonywano owego „ludobójstwa" były rzeźnie dla ludzi zwane
„komorami gazowymi". Gazem używanym w tym celu miał być Cyklon B (pestycyd oparty
na kwasie pruskim i kwasie cyjanowodorowym). Autorzy, którzy zaprzeczają owemu
domniemanemu „ludobójstwu" i istnieniu „komór gazowych" nazywani są
REWIZJONISTAMI.
To, co utrzymują owi autorzy przedstawia się mniej więcej tak: wystarczy do obydwu
tych problemów („ludobójstwa" i „komór gazowych") zastosować zwykłe metody krytyki
historycznej, aby stwierdzić, że mamy do czynienia z dwoma mitami, nierozdzielnie ze sobą
związanymi. Zbrodnicze zamiary przypisywane Hitlerowi nie zostały nigdy udowodnione.
Nikt nigdy nie widział „narzędzia zbrodni". Mamy do czynienia wyłącznie z kampanią
nienawiści, z niezwykle sugestywną wojną propagandową. Historia pełna jest oszustw tego
typu, poczynając od „bajek" religijnych dotyczących magii i czarów. Tym, co odróżnia
nasze czasy od poprzednich epok jest przerażająca potęga mediów i propagandy, która
aż do mdłości powiela coś, co można by nazwać „kłamstwem XX stulecia". Ktoś, kto po
30 latach poszukiwań powziął myśl, aby zdemaskować to kłamstwo, musi być ostrożny.
W zależności od sytuacji przejdzie przez więzienia, grzywny, napaści i zniewagi. Zostanie
określony jako „nazista". Jego tezy zostaną zignorowane albo zniekształcone. Żaden
kraj nie będzie tak bezlitośnie wrogi wobec niego, jak Niemcy. Dzisiaj, w każdym razie
został rozbity mur milczenia wokół tych, którzy w sposób naukowy i odpowiedzialny, odważyli
się pisać, że „komory gazowe" Hitlera (także te w Oświęcimiu i Majdanku) są wyłącznie
historycznym oszustwem. Jest to olbrzymi krok naprzód. Ale ileż to oszczerstw i zniewag
zamieścił historyk „eksterminacjonalista" - George Wellers - kiedy, ponad dziesięć lat po
śmierci Paula Rassiniera, zdecydował się polemizować z drobną częścią przedstawionych
przez niego faktów. Paul Rassinier - były więzień obozu koncentracyjnego - miał
odwagę jako pierwszy ujawnić w swych książkach oszustwo „komór gazowych "
Najlepszym sposobem, aby historyk mógł dowiedzieć się o prawdziwych twierdzeniach
„uczniów" Paula Rassiniera jest sięgnięcie do pracy Amerykanina A.R. Butza „Kłamstwo
XX wieku" („The Hoax of the XXth Century"). Ze swej strony pozwalam sobie jedynie poczynić
kilka uwag dla historyków poważnie zainteresowanych badaniami.
Pragnąłbym zwrócić uwagę na pewien paradoks. Aczkolwiek „komory gazowe" są, według
historyków oficjalnych, punktem absolutnie centralnym w nazistowskim systemie obozów
3
koncentracyjnych, a ponadto dowodem zbrodniczego, wręcz szatańskiego charakteru
niemieckich obozów, pozostaje zupełnie zdumiewające, że w olbrzymiej bibliografii dzieł
poświęconych obozom koncentracyjnym nie znajdziemy ani jednej książki, ani jednej
broszurki, ani jednego artykułu poświęconego „komorom gazowym".
Nie wolno dać się zwieść tytułom, które wydają się być bardzo obiecujące; należy sprawdzić,
co zawierają owe prace. Publikacje na temat obozów koncentracyjnych, uznawane za
„oficjalne pisma historyczne", powstają na zlecenie instytutów lub fundacji, które są częścio-
wo lub całkowicie finansowane z funduszów publicznych, jak na przykład Comite de Histoire
de la Deuxieme Guerre. Mondiale i Centre de Documentation Juive Conteinporaire
we Francji, lub Institut fur Zeitgeschichte w Monachium w Niemczech.
W dziele Olgi Wormster Mugot na temat nazistowskiego systemu obozów koncentracyjnych
musimy czekać aż do strony 541, aby natknąć się na fragment poświęcony „komorom
gazowym". I tutaj czekają czytelnika trzy kolejne niespodzianki:
1. Rozdział poświęcony tej kwestii liczy jedynie 3 strony.
2. Tytuł tego rozdziału brzmi: „Problem komór gazowych".
3. Tytułowy problem zawiera się w dociekaniach, czy istniały naprawdę „komory gazowe"
w Ravensbruck (Niemcy) i Mauthausen (Austria).
Autorka dochodzi do konkluzji, że nie istniały, jednak nie bada „problemu komór gazowych"
w Oświęcimiu czy jakimkolwiek innym obozie, prawdopodobnie, dlatego, że w jej umyśle nie
przedstawia to żadnego „problemu".
W tym miejscu czytelnik pewnie zechciałby się dowiedzieć, dlaczego analiza, która
doprowadziła do konkluzji, że „komory gazowe" nie istniały w pewnych obozach, nie został
zastosowana w przypadku obozów, takich jak Auschwitz? Dlaczego z jednej strony duch
krytyczny rozwija się skrzydła, a z drugiej popada w stan letargu? W końcu mówiąc
o Ravensbruck mamy do dyspozycji wiele „oczywistych dowodów" i „niepodważalnych
relacji naocznych świadków", poczynając od świadków najbardziej znanych, jak:
Marie Claude Vaillant-Counturier lub Germaine Tillion. Wiele razy po zakończeniu
wojny, stojąc przed obliczem francuskich i brytyjskich trybunałów, oficerowie niemieccy
z Ravensbruck (Suhren, Schwarzhuber, Treite) przyznawali, że w obozie tym istniały
„komory gazowe". Opisywali także mgliście ich działanie. W następstwie tego, albo zostali
powieszeni z oskarżenia o rzekome „masowe mordowanie ludzi w komorach gazowych",
albo popełnili samobójstwo. Podobne „wyznania" zostawili przed śmiercią Ziereis
z Mauthausen (Austria) oraz Kramer z obozu w Stuthof-Natzweiler (Alzacja).
Dzisiaj możemy oglądać rzekome „komory gazowe" w Stuthof-Natzweiler i porównać je
z niewiarygodnymi wyznaniami Kramera. Owe „komory gazowe", prezentowane jako
„monument, historyczny", nie są niczym innym, jak tylko całkowitym oszustwem.
Najmniejsza doza krytycyzmu wystarczy, aby przekonać się, że gazowanie w tym
malutkim pomieszczeniu, które nie zapewnia nawet minimum ochrony przed
wydostawaniem się gazu, zakończyłoby się katastrofalnie nie tylko dla ofiary i kata, ale
także dla ludzi, którzy mogliby znajdować się w pobliżu. Dla uwiarygodnienia tej
„komory gazowej" (która, jak zapewniano, znajduje się w „stanie oryginalnym"), wykonano
- poprzez rozbicie czterech cegieł - dziurę w cienkim murze. Przez tę dziurę Josef
Kramer miał rzekomo wrzucać tajemnicze sole, co, do których nie umiał podać żadnych
bliższych szczegółów, poza tym, że zmieszane z wodą były w stanie zabijać w ciągu jednej
minuty! Jak mogły sole zmieszane z wodą wytwarzać gaz?
W jaki sposób Kramer uniknął zatrucia przez wydostający się otworem gaz? Jak mógł
widzieć swoje ofiary poprzez otwór, skoro daje on możliwość oglądania jedynie górnej połowy
pomieszczenia? W jaki sposób wietrzono pomieszczenia zanim otworzono jedyne drzwi
4
wykonane ze zwykłego drewna? Być może należałoby o to zapytać
w przedsiębiorstwie inżynieryjnym w St. Michel sur Meurthe, które po wojnie zajmowało się
przebudową lokalu, prezentowanego dzisiaj zwiedzającym w swoim „oryginalnym stanie".
Również w wiele lat po zakończeniu wojny prałaci, profesorowie uniwersytetów oraz zwykli
obywatele opisywali, jako „naoczni świadkowie" - „komory gazowe"
w Buchenwaldzie i Dachau.
Jeśli chodzi o Buchenwald, to „komora gazowa" stopniowo znikała z opisów i relacji ludzi,
którzy wcześniej utrzymywali, że istniała na terenie obozu.
Dachau
Odmienna sytuacja występuje w odniesieniu do Dachau. Najpierw zostało jasno
stwierdzone (na przykład przez Jego Eminencję Biskupa Piquet), że „komora gazowa"
była używana wyłącznie do gazowania polskich księży. Jednakże ostatecznie
zaakceptowano -jako wersję oficjalną - stwierdzenie, że: „Komora gazowa, w Dachau,
której budowę rozpoczęto w 1943 roku, nie była jeszcze całkowicie ukończona w 1945
roku, kiedy to obóz został wyzwolony, i z tego powodu nikt, nie mógł być w niej
zagazowany".
Malutkie pomieszczenie, które było prezentowane zwiedzającym, jako „komora gazowa",
musiało być w rzeczywistości czymś zupełnie innym. Teraz, gdy dysponujemy wszystkimi
planami konstrukcyjnymi krematorium wraz z przyległościami, możemy to stwierdzić z całą
stanowczością. Nie wiadomo na podstawie, jakich przesłanek technicznych utrzymuje
się, że ta konstrukcja jest „nieukończoną komorą gazową".
Broszat
Żaden z oficjalnych instytutów historycznych nie włożył tyle wysiłku, aby uczynić mit „komór
gazowych" wiarygodnym, co Institut fur Zeitgeschichte (Instytut Historii Współczesnej)
z Monachium. Od 1972 roku dyrektorem Instytutu jest Martin Broszat. Doktor
Broszat, członek Instytutu od 1955 roku, stał się sławny dzięki opublikowaniu w roku
1958 t.zw. „Wyznań Rudolfa Hoessa". Hoess, były komendant obozu w Oświęcimiu,
napisał rzekomo te „wyznania " w komunistycznym więzieniu, zanim został powieszony.
19 sierpnia 1960 roku, Broszat poinformował swoich zdumionych rodaków, że na terytorium
starej Rzeszy (w granicach z 1937 roku) nie było nigdy „komór gazowych". Znajdowały się
jedynie w ograniczonej liczbie wybranych obozów - zlokalizowanych zwłaszcza na
terytorium okupowanej Polski (największym z nich był Auschwitz-Birkenau). Te zadziwiające
informacje zostały przekazane w zwykłym liście do redakcji, opublikowanym w tygodniku
„Die Zeit" (z 19. VIII. 1960 r., s. 16). Tytuł publikacji był bardzo pokrętny i wprowadzał w błąd
czytelnika: „Keine Vergasung in Dachau" („Nie było gazowania w Dachau"). W istocie
winien on brzmieć: „Keine Vergasung in Altreich" („Nie było gazowania na terytorium
Starej Rzeszy"). Aby nie dopuścić do wysuwania podobnych wątpliwości w stosunku do
innych obozów, doktor Broszat nie dołączył do swej informacji żadnych dowodów. Do dziś dnia,
kilkanaście lat po jego publikacji, ani on, ani którykolwiek z jego kolegów-historyków, nie
przedstawił najmniejszych nawet dowodów naukowych na poparcie tego twierdzenia.
Szczególnie ważne byłoby uzyskanie odpowiedzi na następujące pytania:
1. Skąd doktor Broszat wie, że „komory gazowe" na terytorium starej Rzeszy są
oszustwem?
2. Skąd doktor Broszat wie, że „komory gazowe" na terytorium Polski są autentyczne?
3. Dlaczego „dowody" i „relacje naocznych świadków" dotyczące obozów
koncentracyjnych na Zachodzie nagle nie przedstawiają już żadnej wartości, podczas
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin