Znaki Czasu 2007.10.pdf

(12993 KB) Pobierz
Zc 2007_10 PRESS
404097768.006.png
SPIS TREŚCI
Co się z nami stało? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Ludzie listy piszą... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Wychowani przez ekran . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Wpływ telewizji i komputera ukształtował nową mentalność,
która woli patrzeć, niż czytać. Dzieci bawią się dziś inaczej niż kiedyś,
ale i ich rodzice i dziadkowie zdają się inaczej egzystować,
niekoniecznie lepiej. Zmienił się styl naszego życia — z rodzinnego,
sąsiedzkiego i społecznie zaangażowanego na telewizyjny.
Brudny świat nastolatków . . . . . . . . . . . . . . 7
70% polskich małolatów prowadzi intensywne życie seksualne
z wieloma partnerami — wynika z badań socjologów. To młodość
plugawa, cyniczna, rozwiązła i bez emocji. Czy to ostateczny upadek
rodziny? Co oddasz za uratowanie własnego dziecka?
Niebezpieczna miłość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Dzisiaj większość ludzi nie czci bogów z drewna, kamienia i metalu.
Jednak pieniądze, seks i władza nadal są główną motywacją
postępowania milionów. Jakie są konsekwencje odrzucenia
pierwszego przykazania?
Jaskiniowcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Opowiadanie o tym, jak z powodu lęku przed nieznanym można
dokonać złego wyboru.
Dokończyć reformację . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
W październiku świat obchodzi rocznicę Wielkiej Reformacji.
Mało kto jednak sobie przypomina, że zrodzone w XVI-wiecznej
Europie ruchy reformacyjne szybko skostniały, a obłożone przywilejami
protestanckie Kościoły prześladowały tych, którzy biblijne reformy
chcieli kontynuować. Spadkobiercy idei Lutra musieli uciekać na inny
kontynent. To tam próbowano dalej naprawiać chrześcijański Kościół.
Dawna wiedza o Układzie Słonecznym . . . 19
W starożytnych kulturach ciała Układu Słonecznego nosiły imiona
mitycznych bogów, których cechy celnie opisywały planety. Prastara
wiedza astronomiczna przetrwała też w nazwach dni tygodnia. Skąd
stare cywilizacje tyle wiedziały?
Serwis AAI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Cuda wiary ateizmu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Wiele ewolucyjnych twierdzeń, dotyczących choćby Wielkiego Wybuchu,
pochodzenia życia na ziemi, abiogenezy, specjacji, nieredukowalnej
złożoności czy seksualności, jest niezgodnych z naukową metodologią.
A to stawia ateizm w jednym szeregu z religią. Też trzeba wiary
w cuda!
Znaki i fakty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Nieśmiertelne ciało? . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Przywykliśmy do starości i śmierci, więc uważamy te procesy
za naturalne i fizjologiczne. Ale śmierć to absolutna patologia!
Bóg stworzył nas doskonałymi, a więc przystosowanymi do życia
bez końca. To, że dzisiaj jesteśmy schorowani, cierpiący i daleko
odbiegamy od pierwowzoru, to nie wina Boga, ale... ewolucji.
Jedynej, która jest faktem — ewolucji grzechu.
Wellness, czyli przemysł zdrowia . . . . . . . 28
Na świecie dokonuje się rewolucyjna przemiana świadomości
dotyczącej tego, jak się odżywiamy, jak spędzamy wolny czas,
jak wyglądamy, jak i kiedy się starzejemy. Rośnie zapotrzebowanie
na wszelkie produkty i usługi związane ze zdrowym stylem życia.
Słoneczna pasta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
uszę się przyznać
do pewnych dwóch wy-
kroczeń, jakie popełni-
łem w mojej szkolnej młodości. Jako
początkujący nastolatek, już dość pew-
nie czujący się w szkole podstawowej,
pewnego razu postanowiłem zaznaczyć
w niej swoją obecność, rzucając z ca-
łej siły w świeżo wymalowaną ścianę
szkolnej klatki schodowej soczystą
gruszkę. Wtedy wydawało mi się, że
rozbiła się pięknie. Niestety, nie dość
szybko uciekałem z miejsca przestęp-
stwa. Ktoś mnie zauważył. Mama spu-
ściła lanie, a tata musiał zamalować
efekt mojej młodzieńczej fantazji. In-
nym razem zachciało mi się rzucić ogryz-
kiem jabłka ze szkolnego okna w prze-
chodzącą starszą osobę. Właściwie to
były zawody, bo okno było na trzecim
piętrze i wcale nie tak łatwo było tra-
fić. Zawody wygrałem, jednak zamiast
nagrody znów spotkała mnie kara, bo
choć miałem cela, to z refleksem było
gorzej i trafiony zobaczył mnie
w oknie. Moje szkolne „przestępstwa”
były jednak niczym w porównaniu
z kolegą z klasy, który już w wieku 12
lat regularnie palił papierosy i często
wagarował. To dopiero było coś. Tak
było w połowie lat 70.
Minęło 30 lat i zmieniło się
wszystko. Dziś do szkoły mojego syna
nikt nie dostanie się bez identyfikato-
ra. Każdy jest sprawdzany. W nie-
których są nawet ochroniarze. Nar-
kotyki i inne używki są na porządku
dziennym. Uczeń potrafi porwać się
na nauczycielkę z siekierą, a na na-
Chcę dowodów,
że teoria ewolucji
jest błędna
Szanowna re-
dakcjo! (...) chciał-
bym odnieść się
do treści ostatniego
numeru „Znaków”.
Tam oto, w swoim
felietonie redaktor
naczelny tak pisze
o teorii ewolucji:
„Tym razem jednak
(...) stajemy z tą po-
2 • ZNAKI czasu • PAŹDZIERNIK 2007
M
404097768.007.png 404097768.008.png
Co się
o się z nami s sta ło?
uczyciela z kubłem na śmieci. Szko-
ły stały się dżunglą pełną małych dra-
pieżników rzucających się pojedyn-
czo czy stadami na słabsze osobniki.
Właściwie to już wiedziałem o tym
od wielu lat. Ale chyba do tej świado-
mości przywykłem do tego stopnia, że
kolejnymi tego typu rewelacjami nie-
specjalnie się przejmowałem. Co jakiś
czas jednak nadzwyczaj celne materia-
ły prasowe czy telewizyjne wybudzają
nas z tego letargu. Następuje bolesne
zderzenie z rzeczywistością, uświado-
mienie sobie, że coś jest nie tak, że jako
społeczeństwo zmierzamy w niewłaści-
wym kierunku, a właściwie dryfujemy
donikąd. W tym numerze takim mate-
riałem jest artykuł „Brudny świat na-
stolatków” — świat seksu, cynizmu,
przemocy, oszustwa, pozbawiony wszel-
kich wartości, stawiający tylko na do-
raźne przyjemności.
Można oczywiście załamywać ręce
nad stanem współczesnej młodzieży —
zwłaszcza że, jak pokazują badania, jest
to świat 70% naszych nastolatków; moż-
na narzekać i pytać, co się z nimi stało.
Ale ważniejsze jest w tym wszystkim py-
tanie, co stało się z nami, ich rodzicami,
że do takiego stanu dopuściliśmy. Gdzie
się podziały nasze wartości, oso-
bisty przykład, czas dla własnych
dzieci? Zniknęły pod zwałami pra-
cy, ulubionych seriali, osobistych
przyjemności. Zostały wyparte
przez modne swego czasu teorie
o bezstresowym wychowaniu
oraz politycznie poprawną psy-
chologię, które postawiły dzieci
wyżej od rodziców, a uczniów
od ich nauczycieli. Tak ukształtowani
rodzice nie czują dziś żadnego wewnętrz-
nego dyskomfortu, gdy domagają się
od szkoły, by wychowywała ich dzieci, bo
oni na to nie mają ani czasu, ani ochoty.
Paradoksalnie dzieje się tak w czasie,
gdy półki księgarń uginają się od porad-
ników dla rodziców. No tak, ale czytel-
nictwo też leży...
Okazuje się, że Bóg taki stan prze-
widział już dawno. W Nowym Testa-
mencie czytamy: „A to wiedz, że
w dniach ostatecznych nastaną trud-
ne czasy: ludzie bowiem będą samo-
lubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluź-
nierczy, rodzicom nieposłuszni, nie-
wdzięczni, bezbożni, bez serca, nie-
przejednani, przewrotni, niepowścią-
gliwi, okrutni, nie miłujący tego, co
dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci,
miłujący więcej rozkosze niż Boga,
którzy przybierają pozór pobożno-
ści” 1 . Niestety, nie jest to tylko opis
dzieci, ale i ich rodziców.
Bóg jednak nigdy nie ogranicza
się jedynie do stwierdzenia choroby,
ale zawsze proponuje lekarstwo. Co
zatem możemy zrobić jako rodzice?
Wpajać dzieciom zasady i wartości
płynące ze Słowa Bożego. „A to są
przykazania, ustawy i prawa, których
Pan, wasz Bóg, nakazał was uczyć,
abyście je pełnili (...). Będziesz tedy
miłował Pana, Boga swego, z całego
serca swego i z całej duszy swojej,
i z całej siły swojej. Niechaj słowa te,
które Ja ci dziś nakazuję, będą w two-
im sercu. Będziesz je wpajał w two-
ich synów i będziesz o nich mówił,
przebywając w swoim domu, idąc
drogą, kładąc się i wstając” 2 .
Oczywiście znajdą się tacy, którzy
powiedzą, że to przeżytek, że trzeba
iść z duchem czasów, z nowoczesno-
ścią itp. A co my innego robimy
od kilkudziesięciu lat, jak nie właśnie
to? No i dokąd zaszliśmy? Może trze-
ba nam zawrócić do starych prostych
zasad, według których dziecko to dziec-
ko, rodzic to rodzic, nauczyciel to na-
uczyciel, posłuszeństwo to posłuszeń-
stwo, a miłość to miłość.
Redaktor naczelny
1 II Tm 3,1-5. 2 Pwt 6,1.5-7.
Ludzie listy piszą...
lazły się rzetelne dowody naukowe, wraz z informacją, co na to mówi
„powszechnie przyjęta teoria”. Chciałbym się dowiedzieć, jak to możliwe, że
skoro teoria ewolucji jest tak błędna, wciąż pozostaje jedyną uznawaną.
Cieszyłbym się, gdyby Redakcja wyjaśniła mi, dlaczego R. Dawkins mówią-
cy, że ten, kto nie wierzy w ewolucję, jest albo głupcem, albo ignorantem,
nie ma racji (bo pewnie nie ma). Innymi słowy, chcę poznać stanowisko
ewolucjonizmu do argumentów przytaczanych na niekorzyść teorii ewo-
lucji oraz dowody, na których opiera się teoria ewolucji i ich omówienie.
W ostatnim numerze, w głównym artykule znajduje się stwierdzenie, że
„nauki nie można oddzielić od religii”. A moim zdaniem, jest dokładnie
odwrotnie. To nie duchowni są od pisania podręczników, a wszyscy
chyba wiemy, jak to było, gdy pieczę nad nauką trzymało duchowieństwo.
Skoro człowiek nie powstał od małpy, to skąd mamy kość ogonową?
Tomek
wszechnie przyjętą, acz ciągle nieudowodnioną
teorią do systematycznej walki”. Świetnie, tylko
jako osoba bardziej interesująca się tym zagad-
nieniem, proszę, aby ta „systematyczna walka”
nie polegała na przedstawieniu w kolejnych nu-
merach znanych już na pamięć, wciąż tych sa-
mych, oklepanych kreacjonistycznych argumen-
tów, pozostawionych z komentarzem, że są one
nie do wyjaśnienia przez ewolucjonistów itp.
Chciałbym, aby na łamach Waszego pisma zna-
ZNAKI czasu • PAŹDZIERNIK 2007 • 3
Punkt widzenia
404097768.009.png 404097768.001.png 404097768.002.png
Ludzie listy piszą...
Od redakcji : Mamy nadzieję, że nasi Czytelnicy znajdą
w kolejnych artykułach przekonujące dowody błędności
teorii ewolucji. Z drugiej strony mamy też świadomość, że
pojęcie „przekonujące” jest względne. Coś, co przekonuje
jednych, niekoniecznie przekonuje drugich. Stąd nieprze-
konanych kolejnymi artykułami krytycznymi wobec tej teo-
rii zachęcamy do cierpliwego oczekiwania na następne
w nadziei, że w końcu doczekają się dowodów, które ich
przekonają. Jednak aby choć trochę zaspokoić oczekiwania
naszego Czytelnika odniesiemy się do dwóch poruszonych
przez niego kwestii — określania ludzi niewierzących
w ewolucję głupcami lub ignorantami oraz do kwestii
posiadania przez ludzi kości ogonowej, rzekomo świadczą-
cej o małpim pochodzeniu człowieka.
Zupełnie inne zdanie w kwestii głupoty i ignorancji ma
Maciej Kuczyński, autor książki „Życie jest myślą”, gdy
pisze: „Być może najbardziej zdumiewający pomnik ludzkiej
głupoty i ograniczenia wystawiają nam ci uczeni, którzy
utrzymują, że nieobjęte i niewiarygodnie złożone, a przy
tym niepojęcie harmonijne dzieło budowy wszechświata
i życia obywa się bez programu! I mówią to ludzie, którzy
dobrze wiedzą, że nawet po to, by włożyć pantofle i zapaść
w fotelu, potrzebny jest zamysł, potem plan i zgodne z nim
działanie. Wprawdzie w obliczu wymownej obecności kom-
puterów na ich własnych biurkach musieli się zgodzić, że
taki program istnieje, że jest zapi-
sany w genach, nadal jednak utrzy-
mują, że powstał na drodze przy-
padkowych mutacji materiału ge-
netycznego i że jego działanie nie
wykracza w zasadzie poza obręb
gatunków” 1 .
Odnosząc się krytycznie
do niezwykle istotnego dla teo-
rii ewolucji czynnika przypadko-
wości, ten sam autor przytoczył
przykład ćmy zamieszkującej je-
den z wenezuelskich płaskowy-
żów. Owa ćma, wielkości dłoni,
na dolnej parze skrzydeł ma wy-
razisty wzór lekko skośnych, du-
żych i groźnie wyglądających
oczu, podobnych do oczu pta-
siego drapieżnika. Lekko poru-
szając skrzydłami, ćma potrafi na-
wet imitować identyczne z pta-
sim „mruganie powiekami”. Bę-
dąc pod wrażeniem tego wido-
ku, Kuczyński napisał: „Tam, na płaskowyżu (...) nikt
z nas nie miał wątpliwości, że podobnych rzeczy nie mógł
stworzyć ślamazarny dobór naturalny, spędzający tysiąc-
lecia na oczekiwaniu przypadkowych mutacji, drobnymi
dotknięciami pędzla malujących skrzydła. Nie mogliśmy
zrozumieć, dlaczego zoolodzy, znający te i jeszcze bar-
dziej uderzające przykłady, upierają się przy roli przypad-
ku. A przecież z punktu widzenia matematyki prawdo-
podobieństwo całkowicie przypadkowego, ślepego zabar-
wienia komórek w precyzyjny, symetryczny wzór, wcale
nie przypadkowo naśladujący już istniejący u innego or-
ganizmu, a do tego głęboko celowy jako narzędzie prze-
trwania — jest praktycznie równe zeru! Spróbujmy rozsy-
pywać na stole dziesięć tysięcy paciorków w pięciu ko-
lorach tak długo, aż utworzą rysunek przypominający
wzór na skrzydłach pospolitego motyla »pawie oczko«.
Można stracić na to całe własne życie, życie dzieci i set-
ki dalszych pokoleń i nic nie osiągnąć. Większość biolo-
gów będzie jednak nadal twierdziła, że w ciągu stu tysię-
cy lat jest to możliwe. (...) Za wiele w tym dowcipu,
fantazji, celowości, inteligencji, rozumu i przewidywal-
ności, by uznać to za zwykły przypadek” 2 .
A co do kości ogonowej, to argumentowanie, że jej
obecność u człowieka dowodzi posiadania małpich przod-
ków jest przestarzałe 3 . Ewolucjoniści przez lata traktowali
kość ogonową jako tzw. organ szczątkowy, który do nicze-
go już nie służy, a jest jedynie bezużyteczną pozostałością
ewolucji, dowodem zwierzęcego pochodzenia człowieka.
Twierdzili wręcz, że gdyby życie było tworem Boga, to
organy szczątkowe nie powinny istnieć. Tymczasem „jest
absolutnie pewne, że kość ogonowa jest w pełni funkcjo-
nalną częścią organizmu i wiadomo o tym już od wielu
lat” 4 . Wystarczy tę kość złamać lub stracić w wyniku wy-
padku, by boleśnie przekonać się, do czego służy. Bez niej
trudno siedzieć, leżeć, stać, a nawet chodzić.
1 Maciej Kuczyński, Życie jest myślą , Wydawnictwo ALFA, Warszawa
1997, s. 15-16. 2 Tamże, s. 26-27. 3 Zob. Kazimierz Jodłowski, Metodolo-
giczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm , Wydawnictwo Uni-
wersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, s. 363. 4 Tamże, s. 197.
4 • ZNAKI czasu • PAŹDZIERNIK 2007
404097768.003.png 404097768.004.png
Samo życie
Wychowani
ekran
Staliśmy się cywilizacją
obrazkową. I nie jest to
już jedna z opinii, ale
smutna rzeczywistość
współczesnej kultury.
Mentalność człowieka
z pogranicza XX i XXI
wieku przeszła
przeobrażenie wprost
proporcjonalne do
rozwoju techniki
medialnej.
bardziej popularna i dostępna stała się
telewizja, tym więcej czasu zaczęliśmy jej
poświęcać. Dziś to, co miało służyć komu-
nikacji, informacji i rozrywce, stało się paradoksalnie
największym wrogiem kontaktu człowieka z człowiekiem.
Przy telewizorze gotujemy, jemy, bawimy się, uczymy,
a nasze dzieci odrabiają lekcje. Bywa, że ekran zastępuje
nam przyjaciela, domowników, a nawet rodzinę. Jest
obecny w naszym życiu od chwili otwarcia oczu aż
po późną noc. Za pośrednictwem ekranu porozumie-
wamy się ze sobą, dowiadujemy się, co dzieje się na dru-
giej półkuli, a także na sąsiedniej ulicy naszego miasta.
Wpływ telewizji i komputera ukształtował nową mental-
ność, która woli patrzeć, niż czytać. Dzieci bawią się dziś
inaczej niż kiedyś, ale i ich rodzice i dziadkowie zdają się
także prowadzić zupełnie inne życie, niekoniecznie lep-
sze. Co się zmieniło? Zmienił się styl życia — z rodzinne-
go, sąsiedzkiego i społecznie zaangażowanego na tele-
wizyjny.
Wolimy patrzeć, niż rozmawiać. Jesteśmy nieufni,
podejrzliwi i mało życzliwi sobie. Tłumaczymy to na ogół
wprost: tyle się rzeczy teraz ogląda, tyle się dzieje, że
strach wyjść z domu... Strach, to prawda, zwłaszcza gdy
się ogląda straszne rzeczy cały dzień i bez jakiejkolwiek
kontroli. Jedni oglądają, a inni wcielają w życie telewi-
zyjne instruktaże zabójstw, rozbojów i różnych aktów
przemocy. Zdominowały nas oglądactwo, bierność i cią-
głe nastawienie na zabawianie. Bo współczesny człowiek
nie bawi się, lecz jest zabawiany — czyli pozbawiony woli
kontrolowania, kto i w jaki sposób go zabawia. Sam nie
jest już w stanie wydać własnej opinii, jest sterowany
przez media, pouczany przez nie i poddawany niezliczo-
nym manipulacjom, począwszy od informacji, a skoń-
czywszy na reklamowanych towarach, które zwykle oka-
zują się jeszcze jednym bublem. I mimo że psycholodzy
i socjolodzy biją na alarm, w większości polskich rodzin
tzw. szklana pogoda trwa cały dzień — rozpoczyna ją ten
domownik, który pierwszy wraca do domu. A jest nim
na ogół nasze dziecko.
Wpływ telewizji i komputera na zachowanie dzieci
i młodzieży jest skutkiem spędzania wielu godzin przed
ekranem. To atrakcyjne, bo bezkonfliktowe towarzystwo.
Kontakt z ekranowym bohaterem nie naraża odbiorcy
na przykre doznania. Telewizyjny znajomy nie krytykuje,
nie obraża, nie odrzuca przyjaźni, nie naraża na koszty
materialne. Jest zawsze lojalny, nieagresywny i bezpiecz-
ZNAKI czasu • PAŹDZIERNIK 2007 • 5
przez
Im
404097768.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin