Niedziela Dniem Pańskim chrześcijan.doc

(688 KB) Pobierz
Niedziela "Dniem Pańskim" chrześcijan

Niedziela "Dniem Pańskim" chrześcijan

Polemika z nauką adwentystów i innych sabatarian

 

SPIS TREŚCI

 

  1. Od autora.
  2. Wstęp.
  3. Niedziela.
    1. 1 Kor 16:2.
    2. Dz 20:7.
    3. Ap 1:10.
    4. Inne teksty biblijne o niedzieli.
    5. "Didache".
    6. Ignacy Antiocheński.
    7. "List Barnaby".
    8. Justyn Męczennik.
    9. Inne teksty wczesnochrześcijańskie o niedzieli.
    10. Czy niedzielę rozpoczęto obchodzić w Jerozolimie?
    11. Rzym, a niedziela.
    12. Antyjudaizm II wieku przyczyną wprowadzenia niedzieli?
    13. Kult Mitry według pism wczesnochrześcijańskich.
    14. Słońce i jego kult, a chrześcijanie.
    15. Chrystus prawdziwym Słońcem.
    16. Dzień Słońca, a niedziela.
    17. Modlitwa w kierunku wschodnim.
    18. Zmartwychwstanie Chrystusa, a niedziela.
    19. Odpoczynek niedzielny.
    20. Sobór Nicejski o niedzieli.
    21. Konstantyn i niedziela.
    22. Czy data święta Narodzin Niezwyciężonego Słońca wpłynęła na termin obchodzenia Bożego Narodzenia?
  4. Zakończenie.
  5. Dodatek.
  6. Uwagi.

 

OD AUTORA

    Opracowanie to, w odróżnieniu od podobnego mego artykułu o szabacie (powstałego w 1989 r.), jest napisane obecnie, choć wiele jego myśli pokrywa się z wnioskami z rozdziału 'Niedziela' z mej książki pt. "W obronie wiary" (opublikowana na www.trinitarians.info). Jednak z racji tej, że rozdział ten jest polemiką ze Świadkami Jehowy potrzebne było przebudowanie i rozszerzenie argumentacji. Chociaż w wielu kwestiach zarzuty Świadków Jehowy pokrywają się z sabatariańskimi (np. o pogańskim pochodzeniu chrześcijańskiej niedzieli), to jednak problem szabatu w zasadniczy sposób różni oba ruchy. Narzucanie przez adwentystów soboty, jako dnia kultu i związana z tym argumentacja skłania też do polemiki od innej strony. Wielokrotnie w opracowaniu tym przywoływany będzie też uczony adwentystów S. Bacchiocchi, który swoją pracę doktorską napisał na katolickiej uczelni w Rzymie (!). Owocem jej jest jego książka pt. "Od soboty do niedzieli", z której niejednokrotnie będziemy korzystać i wykazywać autorowi jednostronność, tendencyjność i pewne 'skrzywienia' w argumentacji. Choć dzieło to jest rzeczywiście poważnym i rozbudowanym opracowaniem, to jednak popatrzmy co sądzi o nim dominikanin J. Salij, który pisze: "Książkę wreszcie przeczytałem, a nawet przestudiowałem, bo sprawdzałem częstokroć omawiane przez autora teksty w samych źródłach.
Owszem, autor pisał ją z wstępnym przeświadczeniem, jakie wynika z jego adwentyzmu, że w Nowym Testamencie nie ma żadnych przesłanek do odejścia od święcenia szabatu, i to przeświadczenie prowadzi go niekiedy do znamiennych przemilczeń i błędnych interpretacji. Ale z satysfakcją muszę stwierdzić, że jest to praca autentycznie naukowa. Bo jak wiadomo, naukowość w humanistyce niekoniecznie polega na tym, że wywody autora przymuszają do przyjęcia sformułowanych przez niego wniosków. W humanistyce wysoko ceni się również prace zawierające wnioski kontrowersyjne czy wręcz błędne, jeśli na przykład autor wysuwa w nich jakieś nowe hipotezy albo dostarcza bardziej rzetelnego uzasadnienia dla hipotez już sformułowanych, albo analizuje istotne dla danego tematu teksty z jakiejś nowej perspektywy. Bo nawet jeśli ogół uczonych w końcu odrzuci daną hipotezę, to jednak sam fakt jej sformułowania lub lepszego uzasadnienia ma wielką wartość naukową. W trakcie dyskusji można bowiem dostrzec jakieś nowe aspekty badanego problemu, pogłębić niektóre argumenty albo stwierdzić słabość innych, które dotychczas może wysoko się ceniło. Przypomina mi się na przykład rozprawa doktorska pewnego biblisty, zresztą katolickiego, jakoby opis stworzenia Ewy z żebra Adama związany był z symboliką księżyca. Hipoteza to bardzo mało prawdopodobna, a jednak naukowo praca ta była bardzo cenna. Stąd nic dziwnego, że w naukach humanistycznych zdarza się wręcz często, że promotor zupełnie nie zgadza się z tezą swojego doktoranta, a jednak rozprawę nie tylko dopuszcza do obrony, ale bardzo wysoko ją ceni" ("Poszukiwania w wierze" rozdz. 'Spór o niedzielę', Poznań 1991, s. 228).
    Zaznaczam też, że określenie "adwentyści", występujące w opracowaniu, dotyczy członków "Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego", choć może też oznaczać czasem innych adwentystów i sabatarian, czasem wywodzących się od nich i święcących również sobotę.

WSTĘP

    Adwentyści i inni sabatarianie nie tylko zachowują szabat i uzasadniają dlaczego to czynią, oraz bronią go przed tymi, którzy atakują ich wierzenie (np. Świadkowie Jehowy). Przede wszystkim prawie we wszystkich swych publikacjach, które zajmują się problematyką soboty, kierują frontalny atak na niedzielę jako Dzień Pański, obchodzony przez katolików, protestantów i prawosławnych. Mało tego, niedziela dla adwentystów jest pogańskim Dniem Słońca, a nie dniem w którym Chrystus zmartwychwstał. To, według nauki prorokini adwentystycznej E. White (zm. 1915), "znamię Bestii" z Ap 13:16-17, którą jest nasz Kościół (Bestią-zwierzęciem jest dla niej papiestwo).
Oto czego uczy ona o niedzieli:
"Czym więc jest zmiana soboty, jak nie znakiem autorytetu Kościoła rzymskiego - 'znamieniem zwierzęcia'? (...) Nakaz święcenie niedzieli, który zostanie wydany przez kościoły protestanckie, będzie równał się nakazowi oddania pokłonu papiestwu - zwierzęciu." ("Wielki bój" ed. 1983, s. 346).
Pogląd ten, jak można zauważyć, podtrzymywany jest u adwentystów do dziś (patrz np. "Apokalipsa" A. Godek, W-wa 1988, s. 249-253).
Adwentyści i inni sabatarianie nie okazują żadnego szacunku niedzieli. O ile my sobotę uważamy za "dzień biblijny", w którym Chrystus chodził do synagogi, to oni niedzielę, także "dzień biblijny", w którym Jezus zmartwychwstał, ukazywał się, zesłał Ducha Św. i na 'początku' zaczął z Ojcem stwarzać świat, nazywają, jak widzimy, "pogańskim dniem" czy "znamieniem Bestii".
Analogicznie jak oni pogardliwie nazywają niedzielę "pogańskim dniem Słońca", my byśmy mogli sobotę określać "pogańskim dniem Saturna". Tylko czemu to miałoby służyć?
Przecież sabatarianie mogliby, wzorem pierwszych chrześcijan z Żydów, zachowywać (jeśli tego aż tak pragną) szabat i równocześnie próbować obchodzić niedzielę. Nasz Kościół przynajmniej częściowo ukazuje szacunek dla soboty, bo tak jak i w każdy dzień, tak i w piątek wieczorem i w sobotę odbywają się w kościołach Msze Św. i różne nabożeństwa.
W opracowaniu tym, dotyczącym niedzieli, pominiemy w większości argumentację przeciw obchodzeniu soboty, odsyłając zainteresowanych do artykułu pt. "Czy 'Dniem Pańskim' chrześcijan powinien być szabat? Polemika z nauką adwentystów i innych sabatarian" (opublikowany także na www.trinitarians.info). Jednak tam, gdzie problem niedzieli i szabatu będzie wyraźnie stykał się, ponownie podejmiemy polemikę z argumentacją dotyczącą obchodzenia soboty.
Jak wspomniano powyżej ('Od autora') będziemy w tym opracowaniu przywoływać wielokrotnie uczonego adwentystów S. Bacchiocchiego i jego dość kontrowersyjne dzieło pt. "Od soboty do niedzieli" (niektórzy sabatarianie sądzą, że z ich punktu widzenia też jest ono miejscami kontrowersyjne). Aby było jasne o co chodzi przytaczamy słowa katolickiego znawcy problematyki soboty i niedzieli, który na temat Bacchiocchiego pisze:
"wychodząc z samych tekstów biblijnych i opierając się na źródłach patrystycznych i literaturze chrześcijańskiej, dochodził do wniosków zupełnie odmiennych, a nawet przeciwnych od Rordorfa (a także Mosny i innych)" ("Niedziela. Dzień Pana. Dzień Człowieka" E. Bianchi, Poznań 1998, s. 125).
Niektóre jego "odmienne" wnioski, często kontrowersyjne, niestety stały się czasem także "odmienne" od poglądów ogółu sabatarian (także adwentystów) i na to pragnę byśmy zwrócili uwagę (np. utożsamianie 'Dnia Pańskiego' z Ap 1:10 z dniem eschatologicznym). Bacchiocchi czasem atakując nas, 'atakuje' też sabatarianizm. Przykładowo na ogół adwentyści sądzą, że niedziela został wprowadzona w IV wieku, natomiast uczony adwentystyczny stwierdza, że "święcenie niedzieli zapoczątkowane zostało na początku drugiego wieku po Chr." ("Od soboty do niedzieli" W-wa 1985, s. 261). Mało tego, potrafił też stwierdzić, że nie tylko "zapoczątkowano" wtedy święcenie niedzieli, ale nawet, że "święcenie niedzieli upowszechniło się najpierw w Rzymie, na początku drugiego wieku" ("Od soboty do niedzieli" W-wa 1985, s. 260).

NIEDZIELA

    Aby zobaczyć jak dla wielu chrześcijan sprawa niedzieli jest ważnym zagadnieniem, wczytajmy się w słowa listu skierowanego do dominikanina J. Salija. Oto jego treść:
"Brak mi słów oburzenia na Księży Jezuitów z Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, którzy pozwolili adwentyście nazwiskiem Samuel Bacchiocchi napisać na tej papieskiej uczelni pracę doktorską, w której twierdzi on, że apostołowie nie znali święcenia niedzieli i że wszyscy chrześcijanie powinni wrócić do święcenia szabatu. Ja jestem inżynierem i nie umiem ocenić naukowej wartości tej książki. Ale podziwiam naiwność Jezuitów, którzy nie potrafili przewidzieć, że adwentyści będą latać z tą książką i triumfalnie pokazywać, że sami Jezuici z najlepszej papieskiej uczelni uznali ich wiarę i że wszystko idzie ku temu, że również Kościół katolicki uzna ich szabat. Nie wiem, czy to prawda, ale adwentysta, który aż dusząc się od triumfu, pokazał mi w pociągu tę książkę, mówił, że Bacchiocchi otrzymał złoty medal zasługi od samego papieża Pawła VI. Doprawdy nie wiem, co to wszystko ma znaczyć". ("Poszukiwania w wierze" rozdz. 'Spór o niedzielę', Poznań 1991, s. 226).
Oto zaś kilka zdań z odpowiedzi udzielonej zbulwersowanemu katolikowi przez znanego dogmatyka J. Salija OP:
"List Pana ogromnie mnie zaintrygował, bo nie znałem tej książki. W pierwszym odruchu nie chciało mi się temu wierzyć, gdyż w pismach polskich adwentystów natrafiam dość często na dowody ciemnej nienawiści do Kościoła katolickiego [tu J. Salij podaje kilka cytatów z publikacji adwentysty S. Dąbrowskiego]. Również dzisiaj papież bywa przez nich utożsamiany z apokaliptyczną bestią i antychrystem [tu J. Salij podaje kolejną publikację adwentystyczną]. Toteż czytając ów list, pomyślałem sobie: Chyba to jakieś nieporozumienie, ale jeśli to prawda, to książka ta zapowiada sympatyczny przełom w stosunku adwentystów do Kościoła katolickiego. Bo jeśli się z uznaniem podkreśla czynną obecność swojego wyznawcy na papieskiej uczelni, to zapewne uczelni tej nie uważa się już za siedlisko Beliala. Jeśli zaszczytem jest odznaczenie medalem przez papieża, to trudno jednocześnie widzieć w papieżu antychrysta. Jeśli to prawda - pomyślałem sobie - to książka ta musi mieć autentycznie walory naukowe.
Zatem nawet jeśli zawarte w niej tezy są kontrowersyjne, przyczyni się ona do skorygowania historycznych dezinformacji na temat początków święcenia niedzieli, jakie do dziś są przekazywane w katechezie polskich adwentystów. Oto na przykład w napisanej na sposób katechizmu broszurze, która została wydana w stutysięcznym nakładzie, można znaleźć takie między innymi brednie (bo trudno to nazwać inaczej), że edykt Konstantyna Wielkiego z roku 321 'był to jeden z najważniejszych kroków, które doprowadziły do zmiany soboty', oraz że na soborze w Laodycei w roku 364 'świętowanie soboty zostało zakazane, a następnie [podkr. moje tzn. J. Salija] niedziela uznana jako dzień święty' [przypis: 'Biblia mówi' R. Dąbrowski, 'Znaki Czasu', W-wa 1984, s. 72].Pomyślałem sobie: Jeśli książka Bacchiocchiego jest rzeczywiście poważną pracą naukową, to wreszcie adwentyści nauczą się bronić swojej nauki o święceniu soboty z większym poszanowaniem faktów i tekstów historycznych.
A w takim razie Ojcom Jezuitom raczej bym pogratulował, że się trochę do tego przyczynili". ("Poszukiwania w wierze" rozdz. 'Spór o niedzielę', Poznań 1991 s. 226-8).

Po przestudiowaniu dzieła S. Bacchiocchiego należy mu podziękować przynajmniej za podjętą próbę 'odkłamywania' adwentystycznej historii początków niedzieli. Niech choć jego dwa poniższe zdania, które częściowo tę historię prostują, grzmią w uszach każdego sabatarianina:
"święcenie niedzieli upowszechniło się najpierw w Rzymie, na początku drugiego wieku, a nie w Jerozolimie, w czasach apostolskich". ("Od soboty do niedzieli" W-wa 1985, s. 260).
"święcenie niedzieli zapoczątkowane zostało na początku drugiego wieku po Chr." ("Od soboty do niedzieli" W-wa 1985, s. 261).
Poniżej spróbujemy wykazać jednak, że początków niedzieli należy szukać w I wieku, i nie w Rzymie, ale w Jerozolimie, oraz bez wpływu kultu Mitry i antyjudaizmu II wieku, a za sprawą zmartwychwstania Chrystusa.

1 Kor 16:2

    1) J. Salij OP o poglądach adwentystów na temat niedzieli w Nowym Testamencie napisał:
"Dogmat ten domaga się jednak, aby w Nowym Testamencie nie było ani jednej wzmianki o początkach święcenia niedzieli. Otóż na nieszczęście dla adwentystów mamy w Nowym Testamencie aż trzy świadectwa [1Kor 16:2, Dz.Ap.20:7, Ap 1:10], które najprawdopodobniej dotyczą właśnie święcenia niedzieli. Stosunkowo mało przekonujące jest świadectwo 1 Kor 16,2, choć wyraźnie mówi się tam o 'pierwszym dni tygodnia' czyli o niedzieli." ("Poszukiwania w wierze" rozdz. 'Spór o niedzielę', Poznań 1991, s. 231).
Dominikanin wspomniał też o uczonym adwentystów Bacchiocchim, którego będziemy tu często przytaczali:
"Inna jest sytuacja adwentysty, kiedy bada początki święcenia niedzieli. Jeśli chce pozostać na gruncie adwentyzmu, musi on wykazać, że w Nowym Testamencie nie ma nawet śladu początków święcenia niedzieli. Musi on ponadto wykazać, że nauka Pana Jezusa w żaden sposób nie upoważnia do porzucenia święcenia szabatu. Adwentyzm bowiem stoi na gruncie dogmatu, że chrześcijanie nadal są zobowiązani do święcenia szabatu, i zwalcza święcenie niedzieli jako rzekomo niezgodne ze słowem Bożym. Psychologicznie więc zrozumiała będzie tendencja historyka adwentysty, ażeby początki święcenia niedzieli umieścić jak najdalej od czasów apostolskich. Jeżeli jest to historyk z prawdziwego zdarzenia, będzie się tylko starał o to, żeby nie czynić tego wbrew oczywistej wymowie zachowanych świadectw.
Łatwo więc sobie wyobrazić, jaką szansę z naukowego punktu widzenia stanowi ponowne przebadanie świadectw odnoszących się do początków święcenia niedzieli, zarówno nowotestamentalnych jak patrystycznych, przez rzetelnego historyka, który zarazem jest głęboko wierzącym adwentystą. Ma on w sobie dość zarówno wewnętrznego napędu, jak fachowego przygotowania, żeby dostrzec w tych świadectwach najmniejsze nawet wątpliwości, jakie mogą one budzić. Taki historyk skoryguje ponadto niektóre przynajmniej nierzetelności, jeśli takie znajdują się w ogólnie stosowanej argumentacji jego współwyznawców. Jeśli zaś broni tezy niezgodnej z istniejącymi świadectwami, ujawni się wówczas - choćby nawet wbrew owemu historykowi - kruchość podstaw, na których jego teza jest oparta." ("Poszukiwania w wierze" rozdz. 'Spór o niedzielę', Poznań 1991, s. 229-230).

Adwentysta Z. Łyko o słowach św. Pawła: "Niechaj pierwszego dnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę". (1Kor 16:2), z około 56 r., napisał:
"Z zarządzenia tego absolutnie nie wynika, że pierwszego dnia tygodnia, czyli w niedzielę, odbywały się za czasów apostolskich jakieś regularne nabożeństwa, na których zbierano kolektę. Apostoł poleca, aby w tym dniu każdy wyznawca odkładał 'u siebie' (par heauto), czyli w domu - a więc nie w kościele czy na jakimś zgromadzeniu - własne oszczędności, z przeznaczeniem ich na ofiarę dla biednych". ("Nauki Pisma Świętego" W-wa 1989, s. 202).
Otóż po pierwsze, tekst ten nie wyklucza "regularnych nabożeństw" w każdą niedzielę, jak się może wydaje Z. Łyko.

Po drugie, owszem, chrześcijanie mieli odłożyć pewną kwotę, dosłownie "u siebie", ale miało to mieć miejsce właśnie w niedzielę, w którą jak wiemy z Dz.Ap.20:7 (patrz poniżej pkt 2) odbywało się "łamanie chleba" i ten dzień miał być tym, w którym szczególnie mieli oni pamiętać o potrzebujących braciach.

Po trzecie, takie akcentowanie przez Z. Łyko słów "w domu", skoro Paweł nie umieścił ich w swym liście, jest pewnym zaciemnianiem sprawy. Jeśli one nie zostały w piśmie Apostoła umieszczone, to może właśnie dlatego by pozostawić nam inną możliwość odkładania dla biednych, np. "u siebie w zgromadzeniu".

Po czwarte, Łyko nie odpowiada na pytanie, dlaczego akurat na niedzielę Paweł wyznaczył odkładanie pieniędzy.

Po piąte, wydaje się bardziej prawdopodobnym, że ten dzień odkładania pieniędzy musiał mieć jakieś znaczenie religijne - skoro z nazwy został wymieniony i była to zbiórka zorganizowana przez Kościół (!) - niż miałby być on bez znaczenia dniem w kulcie chrześcijan.

Po szóste, zapytajmy dlaczego Paweł nie powiedział "niech każdy wybierze sobie jakiś dzień tygodnia" do odkładania pieniędzy dla biednych, ale wyznaczył konkretnie niedzielę na tę czynność? Widocznie, choć mieli chrześcijanie składać pieniądze "u siebie", to musiały im się te dni odkładania ofiar z 'czymś' kojarzyć. Czy nie z niedzielnymi nabożeństwami? Jedno jest pewne: nie z sobotnimi!

Po siódme, dlaczego mieli chrześcijanie odkładać pieniądze w domach? Otóż dlatego, że nie istniały jeszcze wtedy stałe miejsca nabożeństw i chrześcijanie spotykali się "po domach" (Dz.Ap. 2:46) i zapewne co rusz w innych, a to by nie sprzyjało odkładaniu ich w stałym miejscu. A może bezpieczeństwo ich też było na uwadze, bo mniejsza kwota nie jest zapewne pokusą dla złodziei w przeciwieństwie do dużej ilości pieniędzy gromadzonych w stałym pomieszczeniu.

Adwentysta S. Bacchiocchi o powodach niedzielnego odkładania funduszy dla biednych napisał:
"Wzmianka Pawła o pierwszym dniu tygodnia mogłaby być umotywowana bardziej względami praktycznymi niż teologicznymi. Oczekiwanie na koniec tygodnia lub miesiąca w celu odłożenia składek lub oszczędności nie zgadza się z powszechnie stosowanymi praktykami budżetowymi, skoro właśnie wtedy okazuje się najczęściej, że ewentualny ofiarodawca ma już tylko własną pustą kieszeń. Z drugiej jednak strony, gdy pierwszego dnia tygodnia, przed zaplanowaniem wydatków, ktoś odkłada to, co zamierza ofiarować, pozostałe fundusze zostają tak rozdzielone, aby zabezpieczały wszystkie podstawowe potrzeby". ("Od soboty do niedzieli" W-wa 1985, s. 110).
"natomiast próba wyciągania zeń innych wniosków powoduje tylko niepotrzebne zamieszanie". (s. 111).
Dalej Bacchiocchi odwołując się do innego badacza napisał:
"A. Deissmann (...) pisze, że w świecie rzymskim pierwszy dzień tygodnia był być może dniem płatności dla wielu członków. Przyznaje on jednak, że nie ma żadnego powodu na podtrzymanie takiego przypuszczenia". (s. 111).
Otóż po pierwsze, z Biblii nie wynika, że niedziela była dniem wypłaty.

Po drugie, rada Pawła, jak i inne zalecenia, miały obowiązywać wszystkich chrześcijan, przez wszystkie wieki, więc nie mógł on stosować się do jakiegoś tymczasowego, charakterystycznego dla jakiegoś regionu przypuszczalnego dnia wypłaty.

Po trzecie, jak widać Bacchiocchi zbudował swe wnioski na wyłącznie przypuszczeniach Deissmanna dotyczących rzekomego dnia wypłaty.

Po czwarte, z sugestii Bacchiocchiego wynika, że chrześcijanie to jakieś 'niedorajdy', które nie potrafią rozplanować wydatków kiedykolwiek, a to planowanie mogli zrobić odpowiednio wyłącznie w pierwszy dzień tygodnia. A gdzie roztropność chrześcijańska? Wszystko to zaś oczywiście, gdyby ta "przypuszczalna" wypłata była w niedzielę.

Po piąte, chrześcijanie mieli w niedzielę odkładać "to co właściwe", więc nie było zapewne potrzebne jakieś planowanie wydatków zaraz po otrzymaniu zapłaty za pracę, rzekomo co tydzień pierwszego dnia tygodnia. My dziś otrzymujemy wypłatę na ogół raz w miesiącu, a umiemy wspierać Kościół co tydzień.

Po szóste, nadanie tekstowi 1Kor 16:2 "świeckiego" charakteru i zrobienie z ofiar pochodzących od serca problemu "pustych kieszeni", wydaje się wysoce niestosowne.

Po siódme, ważniejsze jest, nie kiedy była wypłata w Koryncie, tylko to, że Paweł użył semickiego określenia "pierwszy dzień tygodnia", co wskazuje na jerozolimskie pochodzenie niedzieli i to dało mu myśl na połączenie tego dnia ze zbiórką pieniędzy.

Po ósme, Bacchiocchi by pozbawić znaczenia niedzieli w 1Kor 16:2 przerobił "niedzielny plan wspierania ubogich" na "tygodniowy plan wspierania ubogich" (s. 111). Owszem, jest on tygodniowy, ale organizowany właśnie w niedzielę, a nie w inny dzień tygodnia.

Jak zauważymy poniżej w wypowiedziach uczonych, określenie "zbiórka" (logeia) pieniędzy nabiera w innych miejscach Nowego Testamentu, poprzez stosowane tam odmienne słowa, charakteru religijnego związanego z kultem, liturgią. Nie ma więc racji Bacchiocchi, który tylko do "względów praktycznych" sprowadza "polecenie" (1Kor 16:1) Pawła.
E. Bianchi o interesującym nas problemie napisał:
"Zresztą już same nazwy, jakimi określa się kolektę, posiadają w znacznym stopniu charakter liturgiczny (prosfora = ofiara: Dz.Ap.24,17; diakonia = służba: 2 Kor 8,4 i 9,1; koinonia = wspólnota: 2 Kor 8,14 i 9,13; leitourgia = posługa: 2 Kor 9,12) i mogą wskazywać na związek z kultem chrześcijańskim". ("Niedziela. Dzień Pana. Dzień Człowieka" Poznań 1998, s. 111).
Powyższe stwierdzenia uzupełnia "Słownik Nowego Testamentu" (przekład bp K. Romaniuk, Poznań 1986):
"Są nadto dwa terminy, ukazujące początek i rezultat akcji miłosiernych: karpos: 'owoc' [Rz 15,28], charis: 'dar darmo dany' [1 Kor 16,2n.]. Z użyciem tych terminów łączy się zazwyczaj temat 'gorliwości' (spoude) [2 Kor 8,8. (17). 22 por. Gal 2,10] oraz dobrego przykładu Chrystusa [2 Kor 8,9]". (hasło 'Zbiórka na ubogich' s. 694).
Tę problematykę podsumował krótko H. Pietras SJ, który napisał:
    "Inne kościoły wspomagały ich więc, ale znaczące dla nas jest to, że właśnie niedziela była dniem, w którym według Pawła w szczególny sposób powinni pamiętać o potrzebujących braciach. Warto jeszcze dodać, że w drugim liście do kościoła w Koryncie Paweł pisząc znowu o zbiórce na rzecz Jerozolimy określa ją słowem 'leitourgia' [2 Kor 9:12], co pierwotnie znaczyło 'posługiwanie w sprawach publicznych'. A jako że - jak wiemy - słowo to nabrało z czasem innego znaczenia, musiał istnieć pierwotnie jakiś związek między kolektą na ubogich a mszą świętą". ("Dzień Święty" Kraków 1992, s. 11).
O ile słowa Pawła "Niechaj pierwszego dnia każdy z was coś odłoży [u siebie]" (1...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin