Wyznania kobiet.docx

(585 KB) Pobierz

Wyznania kobiet

Kobiecy Autoerotyzm - Miłość z Samą Sobą

D:\belap3290074-2.jpg

 

Wstęp

D:\belap3290070.jpg

  Autoerotyzm...

 

  Towarzyszy mi on odkąd pamiętam. Kocham się sama ze sobą od wielu lat. Kiedy pierwszy raz poczułam, że moje ciało domaga się rozkoszy, że jestem kobietą? Nie pamiętam. Nie było to coś, co przyszło nagle. Dojrzewało ze mną stopniowo. Pierwszy raz, świadomie, dałam sobie przyjemności będąc jeszcze w szkole podstawowej. Pamiętam do dziś ile przyjemności dała mi krótka pieszczota w środku nocy.

 

  Obudziłam się z poduszką między nogami, podniecona, wilgotna. Pragnąca ukojenia ognia, jaki narastał w moim podbrzuszu. Nie myśląc, instynktownie, przewróciłam się na brzuch, a moja dłoń wsunęła się w spodnie pidżamy, odnajdując drogę do rozkoszy. Pamiętam jak szczytowałam zaciskając uda na mojej dłoni, przyciskając z całych sił swe łono do materaca. Pamiętam jak bardzo starałam się, by moje spazmy nie obudziły rodziców. Pamiętam jak bardzo byłam zdziwiona gwałtownością mej przyjemności. Pierwszy raz moje palce tak dokładnie badały wnętrze mojego łona. Tym razem bałam się jeszcze zagłębić w moim wnętrzu. Mój palec jedyne dotarł do ciasnego wejścia, zagłębiając się na kilka milimetrów w skąpanej sokami dziurce.

 

  Od tamtej pory pozycja na brzuchu jest jedną z moich ulubionych. Oczywiście z czasem poszerzałam gamę doznań, odkrywałam swoje ciało i nowe drogi do spełnienia.

 

  Poznałam rozkosz penetracji, pamiętam pierwszy wspólny petting z chłopakiem, seks oralny, pieszczoty z dziewczyną.

 

  Dziś, będąc z Martą, uprawiając często miłością w większym gronie partnerek, ciągle znajduję wiele rozkoszy kochając się sama z sobą. Kocham własne ciało. Lubię decydować czy przeżyć spokojny, długi i odprężający orgazm, czy rozkosz rozszarpującą mnie falami szaleństwa. Uwielbiam różnorodność pieszczot i wciąż poszukuję nowych dróg spełnienia.

 

  Autoerotyzm jest sztuką kochani się z samą sobą. Określenia takie jak onanizm, masturbacja, czy ipsacja nie oddają w pełni tego, czym jest bycie „kochanką solo”. Pierwsze fałszywe (Ona stosował z wdową po bracie stosunek przerywany, nie masturbację), pozostałe za płytkie. Nie chodzi przecież o proste zaspokojenie pragnień ciała przez pocieranie ;) To coś więcej, to poszukiwanie granic rozkoszy, poznawanie siebie, uczulanie się na przyjemność. To przeciwieństwo tego, co sugeruje nazwa samogwałt. To wzbogacanie Ars Amandi, a nie gwałt zadany własnemu ego.

 

  Gdyby nie sztuka autoerotyzmu i długie wieczory poświęcone studiowaniu własnej rozkoszy, nigdy nie poznałabym jak wiele może dać mi rozkoszy własne ciało. Nie wiedziałabym jak wiele mogę ofiarować moim partnerom umiejętnymi pieszczotami.

 

  Postaram się, poniżej, przedstawić kilka moich ulubionych technik. Od tych najprostszych, dających tak wiele radości do takich, których pewnie nigdy ktoś inny nie spróbuje. Pamiętaj jednak! To, co sprawia mi rozkosz, nie musi dać jej Tobie. Każda z nas jest inna.

Anna

 

 

  Nie mogę przypomnieć sobie od jak dawna się masturbuję.

 

  Sztuka samozadowalania towarzysz mi od dzieciństwa. Kochałam się z sobą zanim jeszcze zaokrągliły się moje piersi, a łono pokryło złotym puchem. Najpierw czerpałam nieświadoma „grzechu”, potem przyszedł moment traktowania autoerotyzmu jako słabości ciała. Wyzwoliłam się mając 14 lat. Wraz z pierwszą myślą o sobie jako lesbijce. Od tej pory pielęgnuję w sobie miłość do własnego ciała. Kocham je, jestem dla niego delikatna, a ono pod wpływem pieszczot, zabiera mnie w krainę cudownej rozkoszy.

 

  Większość moich partnerów, z jakimi byłam, to kobiety. Gdybym miała się określić to nazwałabym siebie lesbijką. Wiem jednak jak to jest być z mężczyzną. Wolę, preferuję jednak miłość z kobietą, nad tą jaką ofiaruję mi partner.

 

  Wszystkie moje partnerki uprawiały sztukę autoerotyzmu! Umiały sprawić, że ich ciała przeszywała słodka rozkosz. Każdej z nich musiałam się uczyć od nowa, by me pieszczoty dorównały perfekcyjności ich palców. Widziałam wiele masturbujących się dziewczyn, pieszczących się dla mnie, bym mogła zgłębić zagadkę ich rozkoszy, by pobudzić i zainspirować mnie samą. Wiele widziało jak sama pieszczę me ciało, dla mnie, dla nich.

 

  Każda z partnerek nauczyła nie czegoś nowego. Poznałam dzięki nim wiele sposobów na miłość z samą sobą. Niektóre z technik, jakich mnie nauczyły, na zawsze zagościły w moim własnym świecie autoerotyzmu. Na przykład, dzięki Annie, stałym elementem naszej sypialni stała się niepozorna, niedbale napompowana piłka. Nigdy przedtem nie wpadłabym na to, że mogę przeżywać tak cudowne chwile dosiadając jej na podłodze, wtulona policzkiem w brzeg łóżka.

 

  Do dziś uczymy się z Anną na wzajem.

Marta

 

 

 

 

Techniki

D:\PA280008.JPG

  W czasach, kiedy zaczynałam odkrywać moje ciało, gdy dopiero poznałam jak wiele rozkoszy mogą dać własne palce, natknęłam się na wyjątkową książkę. Książkę, która stała się mym małym intymnym przewodnikiem. Piszę o „Pasjansie Erotycznym” Szymona Kobylińskiego. Małej niepozornej książeczce w twardej okładce. Czymś, co obok pamiętnika, było najintymniejszą tajemnicą dziewczęcego świata. Czymś, co sprawiło, że spojrzałam na świat erotyzmu i autoerotyzmu inaczej niż przez pryzmat grzechu i nieczystości. Książeczce, dzięki której odkryłam jak wiele piękna jest w każdym akcie miłości z sobą.

 

  Jeśli nie znasz tej książki, radzę przeczytać. Szczerze mówiąc to ona sprawiła, że zaczęłam zadawać sobie pytanie „jak kochają się z sobą inne kobiety”.

Anna

 

  Poniżej przedstawimy techniki autoerotyczne jakie uznałyśmy za wyjątkowo interesujące. Przedstawimy też techniki z listów od Was. Dziękujemy za nie!

 

  Gdyby jeszcze któraś z dziewczyn, pań chciała podzielić się z innymi opisem swojego sposobu na miłość z samą sobą, to prosimy o kontakt, lub wysłanie opisu techniki na specjalny w tym celu utworzony adres: <autoerotyzm@o2.pl>. Z przyjemnością zamieścimy opis Twojej technikę autoerotycznej na naszej stronie.

Anna i Marta

 

 

 

Techniki z Listów

 

 

Pilot Do Wieży

D:\dziewczyna_z_pilotem.jpg

  Witam!

 

  Jestem w młodym wieku, dlatego poznawanie samej siebie jest dla mnie bardzo fascynujące. Do pewnego doświadczenia doszłam całkiem przez przypadek. Kiedy leżałam sobie w łóżeczku i pieściłam swoją muszelkę a wszystkie soczki były rozprowadzane po całej jej obszarze, pomyślałam że teraz gdy będzie już łatwiej można spróbować czegoś innego. Pod ręką miałam pilot, zwykły pilot od wieży stereo. Nagle wyobraźnia zaczęła ostro pracować, co dało większe podniecenie. Zaczęłam rytmicznie i dość szybko ocierać pilotem moją łechtaczkę, aż nagle po zaledwie kilku sekundach przeżyłam jeden z większych orgazmów w moim życiu.

 

  Kochając się leżałam na plecach z udami uniesionymi jak najwyżej. Jedna ręką pocierałam moją muszelkę a druga wędrowała po całym łóżku szukając czegoś, co mogłam mocno ścisnąć. Z rozkoszy prawie oszalałam. Zaczęłam paznokciami drapać w łóżko, przez co złamałam sobie jeden. Nagle opadłam cala mokra na łóżko zdyszana i pełna podziwu zaskoczenia. Gdy dotknęłam mojego skarbu była cała rozgrzana. Do dziś, choć wieża nie działa pilot leży przy łóżku tak abym miała go w zasięgu ręki. Nigdy jeszcze mnie nie zawiódł. Ważne jest jednak by był dobrze nawilżonym, w innym razie może skończyć się na oparciu i zaczerwienieniu, choć orgazm jest taki sam. Dziś zawsze po pierwszym razie jest powtórka, lecz po powtórce nie mam sił na nic :) Gorąco polecam.

 

  Pozdrawiam,

Merla, 2005.08.24

 

 

 

Po Kąpieli

D:\po_kapieli.jpg

  Mój ulubiony sposób samozaspokajania się odkryłam trzy lata temu, gdy miałam czternaście lat. Nie jest on może zbyt wymyślny, jednak do tej pory, mimo wielu eksperymentów z własnym ciałem, ciągle uważam go za jeden z najprzyjemniejszych sposobów by podarować sobie orgazm.

 

  Wieczorem, gdy wiem, że nikt z domowników nie będzie mi już przeszkadzał, biorę w łazience gorącą kąpiel. Podczas niej dotykam się, by stopniowo wprowadzić się w nastrój lekkiego podniecenia. Pod koniec kąpieli dolewam sporo gorącej wody, tak, by temperatura była ledwo do zniesienia. Ostatnie sekundy przed wyjściem spędzam pieszcząc palcami wargi, by stały się jak najbardziej pulchne i wrażliwe.

 

  Wychodząc z wanny uciekam owinięta ręcznikiem do swojego pokoju, gdzie czekają na mnie przygotowane duży ręcznik kąpielowy i pudełko kremu. Szybko jednokrotnie składam ręcznik wzdłuż i zwijam go ciasno w wałek. Nabieram dłonią sporo kremu nawilżającego, smaruję nim grubo wargi i dosiadam wałeczka na łóżku. Przeważnie suwam się po nim rytmicznie w tył i przód aż do orgazmu. Często pomagam sobie stymulując dłonią łechtaczkę. Prawie zawsze udaje mi się przeżyć bardzo głęboki, intensywny i całkowicie zaspokajający mnie orgazm.

 

  Odkrycie tego sposobu na pieszczenie się zawdzięczam przypadkowi. Kiedyś uwielbiałam masturbować się w wannie (dalej lubię). Raz, gdy prawie kończyłam zastukała moja mama każąc mi natychmiast kończyć kąpiel. Przestraszona szybko wyszłam z wanny. Nie miałam nawet czasu na toaletę, więc do pokoju poszłam z zestawem kosmetyków. Tam czując wciąż silne podniecenie, instynktownie, zwinęłam ręcznik i po zamknięciu na klucz drzwi dosiadłam go na łóżku. Kiedy zrozumiałam, że jest za szorstki dla mnie wpadłam na pomysł z kremem. Nałożyłam na ręcznik prawie całe jego pudełko. Tamtego wieczoru miałam po raz pierwszy tak mocny orgazm, że czułam jak boli mnie podbrzusze od towarzyszących mu skurczów. Troszkę czułam się „brudna” i „wyuzdana”, jednak przy najbliższej okazji powtórzyłam cały scenariusz ponownie, tym razem całkowicie świadomie.

Magda, 2005.07.03

 

 

 

Ogromny Wibrator

D:\wibrator-03.jpg

  Osobiście wolę robić to po prostu paluszkami leżąc zupełnie nago w łóżku.

 

  Najczęściej stosuję technikę masażu sromu i łechtaczki oraz wsuwam palce w siebie. Są jednak dni, kiedy mam ochotę na coś wyrafinowanego.

 

  Na swoje 18-te urodziny od koleżanek w formie żartu dostałam wibrator. Nie taki zwykły, lecz ogromny o „murzyńskich” rozmiarach. Ma chyba z 30cm długości i jest bardzo gruby. W każdym razie jeszcze nie udało mi się wsunąć go w siebie całego. Pieszczę się wówczas nim, a czasami nawet czubek tego potwora wsuwam w swoją pupę. Orgazm wówczas mam kosmiczny.

Kama, 2005.06.26

 

 

 

 

 

 

 

 

Zestaw Wibratorów

D:\wibrator-02.jpg D:\53.jpg

  Kupiłam sobie niedawno zestaw wibratorów. Jeden gładki, z trzema różnymi nakładkami i osobny, mały do masowania łechtaczki. Coś niesamowitego. Nakładki są trzy. Jedna w kształcie męskiego członka, jedna z zakrzywiona końcówka na punkt G, i jedna analna. Lubię nabić się na którąś z nich i czuć jak wibruje od środka, dodatkowo stymulując łechtaczkę małym cudeńkiem, które ma tak silne wibracje, że już po kilku chwilach moja łechtaczka jest tak wrażliwa, że kończę silnym orgazmem. Żadne inne doznania chyba nie są tak silne jak te wyzwalane tym maleństwem i dodatkowo którymś z pozostałych wibratorów we mnie.

 

  Polecam, ale nie wiem czy taki zestaw można kupić w Polsce. Ja swój kupiłam w zagranicznym sexshopie.

Paula, 2005.06.26

 

 

 

Zabawy Z Trzecią Dziurką

D:\cewnik-01.jpg

  Moja przygoda z tą dziurką rozpoczęła się poprzez dmuchanie w nią i do tej pory uważam że jest to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jakie mnie spotkały. Cewnik można kupić w aptece, później należy go już tylko włożyć i dmuchać :). Jeśli będzie odpowiednio długi można to robić samemu. Powietrza nie trzeba wypuszczać od razu można je tam troszkę potrzymać:)

 

  Miłej zabawy, pozdrawiam

Magda, 2005.06.16

 

 

 

 

 

 

W Publicznym Miejscu

D:\wibrator-01.jpg

  Każda z nas na pewno wyobrażała sobie kiedyś, że kocha się z kimś w jakimś publicznym miejscu... Dlaczego nie pokochać się ze sobą na oczach wszystkich? Na oczach ludzi w autobusie, na uczelni, w pracy...

 

  W jaki sposób? Nic prostszego. Wystarczy znaleźć się w posiadaniu małego wibratorka, wyposażonego w regulator natężenia wibracji umieszczony na końcu długiego kabelka.

 

  Przed wyjściem z domu wkłada się taki wibratorek w pochwę - zupełnie tak jak aplikuje się tampon. (Wibrator musi być mały, żeby zmieścił się w całości do środka i nie wysuwał przy napinaniu mięśni.)

 

  Po włożeniu urządzenia, jedyne, co wystaje na zewnątrz to kabelek z włącznikiem, który dyskretnie umieszczamy w kieszeni spodni na przykład. Potem już w każdej chwili można sobie sprawiać przyjemność włączając wibrator... Powiedzmy w kolejce w sklepie.

 

  Wada? Trudno w ten sposób doprowadzić się do orgazmu, ale za to zapewniam, że niesamowitym uczuciem jest świadomość, że bawisz się wibratorem w trakcie nalewania szefowi kawy, albo w trakcie pisania egzaminu z termodynamiki ;)

 

  Pozdrawiam,

K., 2005.06.12

 

 

 

Lewatywa Na Stojąco

D:\lewatywa_na_stojaco.jpg

  Jedną z moich ulubionych zabaw autoerotycznych jest metoda tutaj uznana zaledwie za wstęp do dalszej przyjemności.

 

  Mam na myśli płytka lewatywę, wykonywana na stojąco, z jedna noga opartą na brzegu wanny. Ciało jest wtedy nieznacznie tylko pochylone do przodu.

 

  Używam do tego węża od prysznica, najczęściej osłoniętego przebita prezerwatywą. Preferuję delikatny strumień cieplej wody, tak by ciecz wypełniała mnie powoli. Już w pierwszych chwilach czuję jak nabrzmiewa moja łechtaczka, a dziurka robi się mokra. Dochodzę szybko, stymulując palcami jednej dłoni łechtaczkę, drugą przytrzymując wąż tak, by pod wpływem ciśnienia się nie wysunął.

 

  Niekiedy, gdy woda płynie wystarczająco słabym strumieniem, palce drugiej dłoni wkładam głęboko w pochwę, tak by jeszcze spotęgować uczucie absolutnego wypełnienia.

 

  Polecam, do odważnych świat należy ;)

M., 2005.06.06

 

 

 

Z Kołderką

D:\z_kolderka.jpg

  To było mój pierwszy sposób kochanie się ze samą sobą i do tej pory jest moim ulubionym. Na pewno nie jedna z nas już to robiła w dokładnie taki sposób ;).

 

  Leżąc na boku, miedzy wargami, mam skrawek kołdry. Bawiąc się mięśniami i odpowiednio napierając skrawkiem kołdrą na łechtaczkę, potrafię doprowadzić się do silnego orgazmu. Najmilej jest, kiedy ten skrawek kołdry jest praktycznie tylko pościelą, to znaczy cieniutkim skrawkiem materiału pomiędzy wargami. Wtedy właśnie drażnienie łechtaczki jest najmocniejsze. Czasami lubię zastępować ten skrawek kołdry własnym nadgarstkiem, nadgarstkiem partnera lub inna część jego ciała (nogą, ręką).

 

  Z partnerem / partnerką ta technika jest o wiele bardziej podniecająca, zarówno dla mnie jak i tej drugiej osoby...

 

  Serdecznie polecam :)

Kasia, 2005.06.04

 

 

Przed Lustrem

D:\przed_lustrem.jpg

  Dobry Wieczór :)

 

  Właśnie jestem po lekturze „Autoerotyzmu” i przed autoerotyzmem.

 

  Może nie przeczytałam zbyt dokładnie, ale wydaje mi się, że nie znalazłam nic na temat lustra, które jest jednym z najważniejszych „gadżetów” używanych w seksie solo.

 

  Sama bardzo lubię kochać się z sobą i ukradkiem obserwować swoje wyczyny w lustrze, na drzwiach szafy, stojącej obok mojego łóżka. To jest niezmiernie podniecające i piękne!

 

  Często siadam sobie na brzegu i dokładnie obserwuję jak rozchylam wargi, jak moja róża jest wtedy purpurowa.

 

  Lustro jest bardzo często tym, co popycha mnie do erotycznego tańca z własnymi dłońmi. Często, kiedy wychodzę z wanny owinięta w ręcznik i siadam przed lustrem żeby uczesać włosy, widok mojego pięknego ciała zaczyna mnie rozgrzewać. Zaczynam całować swoje ramiona, głaskać szyję... Zaczynam seks z kimś, kogo kocham - z sobą!

E-ameli, 2004.08.21

 

 

Pupą Do Materaca

D:\pupa_do_materaca.jpg

  Witajcie:)

 

  Przeczytałam z wielką ciekawością Waszą stronę oraz opisy technik autoerotyzmu. Mam sama jedną, która dała mi dużo radości i nauczyła mnie czerpać przyjemność z posiadania dziurki, a nie tylko groszka, zanim zakosztowałam przyjemności penetracji.

 

  Same oceńcie.

 

  Technika jest oparta na tradycyjnej metodzie, kiedy leżąc z lekko zgiętymi, rozszerzonymi udami na materacu, pieścimy okolice warg i łechtaczkę. Kiedy podniecenie osiągnie mniej więcej 4/5 stanu potrzebnego do spełnienia (lub troszkę mniej; zależy to od waszych preferencji) opieramy z całej siły pośladki o materac, a zwłaszcza okolice kości ogonowej. Dosłownie wciskamy się w niego! Równocześnie, mocno zaciskamy mięśnie pochwy, tak jakbyśmy chciały objąć coś, co znajduje się w jej wnętrzu.

 

  Tego rodzaju dociśnięcie pośladków do materaca stymuluje dodatkowo pochwę i czasami orgazm przychodzi jakby z wnętrza ciała, wyprzedzając rozkosz wywołaną pieszczotami łechtaczki.

 

  Najprzyjemniej jest, gdy oba te doznania zgrają się w czasie. Niestety ta sztuka do najłatwiejszych nie należy. Przynajmniej ode mnie wymaga dużej koncentracji, na którą nie zawsze mam ochotę.

 

  Polecam jako wspaniały sposób na zaspokojenie uczucia potrzeby penetracji bez penetracji :)

Lola, 2004.06.09

 

 

Piłka z Uchwytami

D:\pilka_z_uchwytami.jpg

  Witajcie,

 

  Trafiłam na Waszą stronę przypadkiem, ale temat mnie zainspirował :-). Moja technika jest być może już wam znana.

 

  Otóż mój 2 letni syn ma dużą gumową piłkę do skakania, taką, z jakiej korzysta się podczas ćwiczeń rehabilitacyjnych. Piłka jest mniej więcej półmetrowej średnicy. Ponieważ syn rzadko nią się bawi, powietrze z niej trochę uszło, co mi nie przeszkadza oczywiście :-)

 

  Piłki tego typu posiadają dwa uchwyty do trzymania, których kształt zainspirował mnie kiedyś. Za pierwszym razem, gdy byłam sama w domu, dosiadłam tej piłki wciskając sobie jeden z uchwytów do pochwy. Kiwałam się na piłce w tył i w przód, a uchwyt we mnie dodatkowo stymulował powodując niesamowity orgazm. Po jakimś czasie odważyłam się nabić na oba uchwyty, mocno smarując drugi kremem i wciskając go do pupy. Teraz kiwanie powodowało, że gdy jeden się zagłębiał, drugi częściowo wychodził ze swojego otworu. Nigdy nie uprawiałam seksu analnego z nikim innym niż z moją piłką :-)

 

  Pozdrawiam,

Weronika, 2004.05.26

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin