436. Thompson Vicki Lewis - Zauroczenie.pdf

(714 KB) Pobierz
115450675 UNPDF
Vicki Lewis Thompson
Zauroczenie
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Nie wiem, jak ten striptizer da sobie radę. - Andi Lombard
wprawnie odkorkowała butelkę szampana. Buzujący bąbelkami
płyn wlała do kryształowej wazy do ponczu. - Z wyjątkiem mojej
małej siostrzyczki, Nicole, pozostałe zebrane w salonie panie spra-
wiają wraŜenie nieco...
- Staroświeckich? - Ginger Thorson uśmiechnęła się szeroko.
- PowaŜnie! Wszystkie nocne koszule, które dostała Nicole,
muszą pochodzić ze sklepu dla westalek.
- ZałoŜę się, Ŝe ty kupiłaś jej zupełnie inną.
- AleŜ skąd, proszę pani! - Andi gwałtownie zamrugała powie-
kami. - Kiedy Nicole ubierze się w nią, będzie musiała polewać
Bowiego zimną wodą. - Odstawiła pustą butelkę na stół. - Musimy
coś zrobić, Ging. DuŜo masz jeszcze takich butelek?
- To była ostatnia schłodzona. Ale mam jeszcze kilka w szafce.
Sądziłam...
- Schłodź je. I daj słone praŜynki. Wspaniale pobudzają pra-
gnienie. Jeśli te matrony nie wypiją więcej szampana, striptizer
będzie miał kłopoty.
- Chcesz, Ŝeby się ubzdryngoliły?
- Powiedzmy, Ŝe muszę przełamać ich zahamowania, Ŝeby
mogły pełniej odbierać nowe doznania.
- Przyszła teściowa twojej siostry teŜ?
- Wiesz, Ginger, to jest straszna baba. ZauwaŜyłaś, jak zacho-
wała się, gdy spotkałam ją po raz pierwszy?
- Poniekąd jak snobka, przyznaję.
- Poniekąd? - Andi popatrzyła karcącym spojrzeniem sponad
wyimaginowanych okularów, aŜ Ginger zachichotała. - Dobry wie
3
czór, moja droga - powiedziała Andi napuszonym tonem. - Ty
musisz być Andi. Nicole mówiła mi, Ŝe mieszkasz w Las Vegas.
- Andi zmarszczyła nos, jakby poczuła nieprzyjemny odór. - Ale
cóŜ. Myślę, Ŝe kaŜdy gdzieś musi mieszkać.
- Masz rację. To straszna baba. - Ginger śmiała się juŜ głośno.
- Przyznaj. Chciałabyś zobaczyć ją podchmieloną.
- Chciałabym. - Ginger wyjęła z szuflady praŜynki i precelki. -
śadnych kanapek. Damy im tylko to. - Wysypała wszystko do
misek.
- Ja dopilnuję, Ŝeby ich nie brakło, a ty zajmij się szampanem.
- I wiesz co? Przerwiemy im teraz otwieranie prezentów i za-
proponujemy jakieś gry. Masz moŜe „Przypnij mu penisa"?
Ginger omal nie zadławiła się chrupkami.
- Chyba jednak nie masz - powiedziała Andi, klepiąc przyja-
ciółkę po plecach. - Szkoda. - Zanurzyła łyŜkę w wazie i podała
Ginger do wypicia.
- Andi, przecieŜ one padłyby zemdlone na sam dźwięk słowa
„penis".
- No dobrze. To moŜe „Twister". To fajna gra.
- One wolałyby chyba raczej coś z kartką i ołówkiem. Andi
jęknęła.
- Póki siedzą, będą mogły więcej wypić - zauwaŜyła Ginger.
- No dobrze, niech będzie! Obawiam się, Ŝe jedynym
sposobem oŜywienia tego wieczoru jest wlanie w te baby jak
największej ilości szampana.
- Andi Lombard, jesteś bardzo, bardzo niegodziwa. - Ginger
podniosła wazę. - I Bogu dzięki! Jak mogłoby być inaczej,
pomyślała Andi, sięgając po miski z precelkami i praŜynkami.
PrzecieŜ jej mała siostrzyczka wychodzi za mąŜ. Siostra, z którą
przez całe Ŝycie była bardzo zŜyta. Z dumą i odrobiną zazdrości
obserwowała, jak Nicole kończy szkoły i podejmuje pracę w
księgowości prestiŜowej firmy „Jefferson Sporting Goods" w
Chicago. Ona sama bowiem zajmowała się w tym czasie prawie
4
wszystkim. Od krupierstwa do sprzedaŜy skuterów wodnych. Nic
nie było w stanie zainteresować jej na dłuŜej.
5
A za dwa dni Nicole zostanie Ŝoną Bowiego Jeffersona, młod-
szego brata Chaunceya M. Jeffersona IV. Człowieka, który
kierował całym przedsiębiorstwem. Andi nie spotkała jeszcze
ostatniego z numerowanych rzymskimi cyframi Jeffersonów, ale
wiedziała, Ŝe chciał, by mówiono na niego Chance. Nicole
twierdziła, Ŝe jest całkiem fajny. Tyle tylko, Ŝe myślał wyłącznie o
interesach. Na szczęście Bowie był zupełnie inny. I choć pełna
obaw o siostrę, Andi musiała przyznać, Ŝe - w odróŜnieniu od niej
samej - Nicole wspaniale układała sobie Ŝycie.
Gdy weszły do salonu, Andi rzuciła okiem na kieliszek Nicole.
Był prawie pełny. Bohaterka wieczoru nie spełniła nawet jednego
toastu. Andi przysiadła przy niej i nachyliła się do jej ucha.
- Pij - szepnęła. - Zostałaś w tyle.
Nicole roześmiała się.
- Co tam knułyście z Ginger w kuchni? - spytała.
- Zaufaj mi. Twój wieczór panieński będzie znacznie bardziej
interesujący, jeśli zalejesz się w trupa - wyszeptała siostrze wprost
do ucha. - Kto chce grać w szarady? - zawołała
Nagle zrobiło się cicho. Oczy wszystkich kobiet wbite były w
Andi.
Ginger szybko odstawiła wazę i z małego stoliczka podniosła
plik kartek.
- Znam nową zgadywankę. Bardzo uroczą - powiedziała
- Zgadywankę! - Twarz Andi rozjaśniła się uśmiechem. -
Mam świetny pomysł. Spróbujmy zgadnąć, jakiej długości pe...
ptaszka ma Bowie.
Oczy zebranych kobiet zrobiły się wielkie jak spodki. Gdzie-
niegdzie rozległy się nerwowe chichoty.
Pani Chaunceyowa M. Jeffersonowa III, rozparta w wielkim
fotelu jak monarchini na tronie, zrobiła się purpurowa.
- Nie przypuszczam, byśmy... - zaczęła
- MoŜe spróbujemy przepowiedzieć Nicole, ile będzie miała
dzieci? - wtrąciła Ginger. - A potem zagramy w karty.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin