026. Debie Macomber - Wszystko albo nic.pdf

(877 KB) Pobierz
Microsoft Word - Debie Macomber - Wszystko albo nic
Debbie Macomber
WSZYSTKO
ALBO NIC
540005912.002.png
PROLOG
Cisz ħ szarego popołudnia przerywał tylko zawodz Ģ cy wiatr. Lynn Danfort stała przy
trumnie swego m ħŇ a wyprostowana i opanowana, nie pozwalaj Ģ c zapanowa ę nad sob Ģ
uczuciu, które przepełniało jej serce. Dwoje dzieci tuliło si ħ do niej z obu stron, jakby mogła
ochroni ę je przed rzeczywisto Ļ ci Ģ tego dnia.
Szeryf policji Seattle, Daniel Carmichael, i Ryder Matthews starannie zło Ň yli flag ħ
ameryka ı sk Ģ , która dot Ģ d słu Ň yła jako całun okrywaj Ģ cy trumn ħ , i w ciszy wr ħ czyli j Ģ Lynn.
Usiłowała podzi ħ kowa ę , ale nie była w stanie mówi ę . Nawet skinienie głow Ģ było ponad jej
siły.
Pastor Teed wygłosił kilka podniosłych słów, po czym trumna z ciałem Gary'ego
Danforta została powoli spuszczona na miejsce wiecznego spoczynku.
Kiedy pierwsza gar Ļę ziemi uderzyła o trumn ħ , Lynn wstrz Ģ sn ħ ła si ħ . Głuchy d Ņ wi ħ k
wwiercał jej siew uszy, pot ħ guj Ģ c si ħ tysi Ģ ckrotnie. Nie mog Ģ c go znie Ļę , zakryła uszy r ħ kami
i krzykn ħ ła, by przestali. To był jej m ĢŇ ... ojciec jej dzieci... jej najlepszy przyjaciel... Gary
Danfort zasłu Ň ył na co Ļ wi ħ cej ni Ň zimna kołdra z waszyngto ı skiego błota.
Zastrzelony na słu Ň bie. Zabity na miejscu przest ħ pstwa. Lynn nie mogła uwierzy ę , Ň e
m ħŇ a ju Ň nie ma.
G ħ ste błoto ponownie padło na trumn ħ . A wi ħ c to prawda...
Ucisk w jej piersi stopniowo przesuwał si ħ w gór ħ wzdłu Ň gardła i wymkn Ģ ł si ħ
ukradkowym szlochem w chwili, gdy szpadel pow ħ drował do ludzi, którzy odbywali słu Ň b ħ
razem z Garym. Z ka Ň dym t ħ pym odgłosem błota uderzaj Ģ cego o trumn ħ dr Ň ała coraz
bardziej.
Nie było nadziei.
Marzenia rozpierzchły si ħ .
ĺ mier ę zwyci ħŇ yła.
Po raz pierwszy tego dnia łzy zakr ħ ciły si ħ jej w oczach. Miała by ę silna - tego
oczekiwałby od niej Gary - ale pozwoliła im płyn Ģę . Wypalały spl Ģ tane Ļ cie Ň ki na jej
policzkach koloru popiołu.
- Czas ju Ň i Ļę - wdarł si ħ w jej ból jaki Ļ głos.
- Jeszcze nie.
- T ħ dy, pani Danfort.
- Prosz ħ , jeszcze nie - potrz Ģ sn ħ ła głow Ģ .
540005912.003.png
Jej siła gdzie Ļ si ħ zapodziała i po raz pierwszy, od kiedy dowiedziała si ħ o Ļ mierci
m ħŇ a, poczuła, Ň e potrzebuje kogo Ļ - kogo Ļ , kto kochał Gary'ego. Rozejrzała si ħ za Ryderem.
Był przyjacielem, współpracownikiem Gary'ego i ojcem chrzestnym ich dzieci.
Odszukała go oczami w tłumie. Stał przed szeryfem Carmichaelem.
Okrzyk protestu uwi Ģ zł jej w gardle, kiedy zobaczyła, Ň e Ryder wyjmuje z portfela
swoj Ģ odznak ħ i oddaje j Ģ szeryfowi.
Potem odwrócił si ħ , przytłoczony bólem i smutkiem nie mniej ni Ň ona. Widziała, Ň e
szeryf usiłuje go przekonywa ę , ale Ryder nie słuchał. Spojrzeniem przeszukał tłum Ň ałobni-
ków i znalazł Lynn. Ich oczy si ħ spotkały.
Lynn błagała go bezgło Ļ nie, aby jej nie zostawiał.
Jego wzrok mówił jej, Ň e musi. Ale wyraz twarzy zdradzał, Ň e chciałby móc post Ģ pi ę
inaczej, kiedy patrzył na Michelle i Jasona, dzieci Lynn i Gary'ego.
Po chwili odwrócił si ħ i cicho odszedł.
540005912.004.png
Rozdział 1
Lynn, kto Ļ do ciebie na pierwszej linii.
- Dzi ħ kuj ħ . - Si ħ gn ħ ła po słuchawk ħ i przytrzymała j Ģ ramieniem. - Firma „B Ģ d Ņ
Szczupła", Lynn Danfort przy telefonie.
- Mama?
Lynn cicho westchn ħ ła i wzniosła oczy ku niebu. Nie było jeszcze dwunastej, a dzieci
dzwoniły ju Ň pi Ģ ty raz.
- Co si ħ dzieje, Michelle?
- Jason zjadł całe pudełko musli Cap'n Crunch. My Ļ lałam, Ň e chciałaby Ļ o tym
wiedzie ę , Ň eby Ļ mogła go ukara ę .
- Wcale nie - rozległ si ħ z telefonu na pi ħ trze głos Jasona. - Michelle te Ň troch ħ zjadła.
- Nieprawda!
- Prawda.
- Nieprawda.
- Michelle! Jason! Musz ħ wraca ę do pracy.
- Ale on to naprawd ħ zrobił, mamo, przysi ħ gam. Znalazłam puste pudełko schowane
na dnie kosza na Ļ mieci. Przecie Ň wiemy, kto je tam wcisn Ģ ł, wi ħ c nie próbuj si ħ teraz wyłga ę ,
Jason. I, mamo, porozmawiaj z Jasonem o Klubie Rambo.
Lynn zamkn ħ ła oczy, modl Ģ c si ħ o cierpliwo Ļę .
- Michelle, ta rozmowa b ħ dzie musiała poczeka ę , a Ň sko ı cz ħ prac ħ . Gdzie jest Janice?
Był trzeci tydzie ı czerwca, szczyt sezonu wycieczek szkolnych. Michelle i Jason mieli
siedzie ę w domu przez pi ħę dni, a ju Ň pierwszego skakali sobie do gardła. Licealistka, której
Lynn płaciła niemało za pilnowanie dzieci, wykazywała si ħ dojrzało Ļ ci Ģ jedenastolatki, czyli
dziewczynki w wieku Michelle. Jedno dziecko pilnuj Ģ ce dwojga innych. To nie mogło zda ę
egzaminu, ale mo Ň liwo Ļ ci Lynn były ograniczone.
- Janice przeszukuje kosz na Ļ mieci, Ň eby zobaczy ę , co jeszcze Jason tam chowa.
- Mamo, nie mo Ň esz oczekiwa ę ode mnie, bym znosił takie traktowanie - przerwał
siostrze Jason. - Jestem w ko ı cu m ħŇ czyzn Ģ . M ħŇ czy Ņ ni maj Ģ swoje sprawy.
- Chyba tak - odpowiedziała Lynn bez zastanowienia.
- Przyznajesz mu racj ħ ?! - krzyk Michelle wyra Ň Ļ wi ħ te oburzenie. - Mamo, twój syn
kradnie jedzenie, a ty uwa Ň asz, Ň e wszystko jest w porz Ģ dku.
- Mam misj ħ do spełnienia - o Ļ wiadczył z godno Ļ ci Ģ Jason. - Nie b ħ dzie mnie ze trzy
540005912.005.png
albo cztery godziny. B ħ d ħ potrzebował po Ň ywienia, ale je Ň eli tak wam zale Ň y na waszym
głupim musli, to je oddam.
- Czy mogliby Ļ cie wstrzyma ę si ħ z t Ģ wojn Ģ , a Ň wróc ħ do domu? - zapytała Lynn.
Odpowiedziała jej cisza.
Usiłowała sobie przypomnie ę gro Ņ by, które kiedy Ļ zadziałały. Niestety, nic jej nie
przychodziło do głowy. Była energiczn Ģ , odnosz Ģ c Ģ sukcesy zawodowe kobiet Ģ , ale cz ħ sto nie
potrafiła podoła ę problemom, jakich nastr ħ czało wychowanie własnych dzieci - zwłaszcza w
takich sprawach, jak skradzione musli.
- Lynn, grupa czeka na ciebie, Ň eby zacz Ģę aerobik. -Zajrzała przez drzwi Sharon
Fremont, jej asystentka.
- Słuchajcie, dzieciaki. Musz ħ ko ı czy ę . Bardzo was prosz ħ , nie bijcie si ħ i nie dzwo ı cie
do mnie do pracy, chyba Ň e zdarzy si ħ jaki Ļ wypadek.
- Ale mamo...
- Mamo!
- Nie mog ħ teraz rozmawia ę . - Lynn spojrzała na zegarek. - B ħ d ħ w domu przed
czwart Ģ . B Ģ d Ņ cie grzeczni!
- Dobra - obiecała zrezygnowana Michelle - ale to mi si ħ nie podoba.
- Mnie te Ň nie - stwierdził Jason i zni Ň ył głos. - Je Ň eli przyjedziesz i mnie nie b ħ dzie,
to wiesz, gdzie mnie szuka ę .
- Taki jeste Ļ sprytny, Jasonie Danfort - wł Ģ czyła si ħ Michelle - aleja i tak znam twoj Ģ
kryjówk ħ . I to od tygodni.
- Nie znasz.
- Znam.
- Dzieci, prosz ħ !
- Przepraszam, mamo - powiedziała Michelle.
- Przepraszam - zawtórował jej Jason.
Lynn odło Ň yła słuchawk ħ . Jako Ļ trudno jej było uwierzy ę , Ň e w domu w ci Ģ gu najbli Ň szych
godzin zapanuje spokój.
Kiedy wróciła o trzeciej czterdzie Ļ ci pi ħę , było tam zadziwiaj Ģ co cicho.
- Michelle?
Nic, Ň adnej odpowiedzi.
- Jason? Nadal cisza.
- Janice?
540005912.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin