List o życiu kontemplacyjnym Guigona II, przeora Wielkiej Kartuzji, powstał około 1150 r. i był skierowany do brata Gerwazego, przeora kartuzji Mont-Dieu koło Reims. Jest to jeden z najwspanialszych utworów średniowiecznych wprowadzających w życie zakonne i kontemplacyjne. Autorstwo tego utworu przypisywane było mylnie albo św. Augustynowi albo św. Bernardowi z Clairvaux(fragment).
Kiedy pewnego dnia przy jakiejś pracy ręcznej zacząłem myśleć o ćwiczeniu duchowym człowieka, nagle przyszły mi na myśl cztery stopnie duchowe, mianowicie czytanie (lectio), rozmyślanie (meditatio), modlitwa (oratio), i kontemplacja (contemplatio). Po tej drabinie mnisi wznoszą się z ziemi do nieba. A choć nie wyróżnia się w niej wielu stopni, to jednak jest niewiarygodnej wielkości. Jej część najniższa opiera się na ziemi, najwyższa zaś sięga chmur i zgłębia tajemnice niebios. Jak te stopnie różnią się kolejnością i nazwą, tak też co do wartości nie są równe. Kto pilnie wejrzy w to, co każdy z tych stopni w nas sprawia, czym się one od siebie różnią i czym góruje jeden nad drugim, ten uzna za krótkotrwały i łatwy cały włożony w nie trud i staranie z powodu wielkiej korzyści i słodyczy.
Czytanie jest to pilne wnikanie skupionym duchem w Święte Pisma. Rozmyślanie jest wnikliwym działaniem ducha, badającym treść ukrytej prawdy przy pomocy własnego rozumu. Modlitwa jest skierowaniem ku Bogu oddanego serca celem oddalenia zła lub uzyskania dobra. Kontemplacja jest jakimś uniesieniem ponad siebie ducha zakotwiczonego w Bogu, jest zakosztowaniem radości wiekuistej słodyczy. Po określeniu zatem czterech stopni pozostaje nam przyjrzeć się ich działaniu na nas.
Czytanie szuka słodyczy życia szczęśliwego, rozmyślanie ją znajduje, modlitwa o nią prosi, kontemplacja odnajduje jej smak. Czytanie podnosi ją do ust niby pożywny pokarm, rozmyślanie żuje i rozdrabnia, modlitwa dochodzi do smaku, a kontemplacja jest samą słodyczą, która raduje i krzepi. Czytanie [zajmuje się] łupiną, rozmyślanie miąższem, modlitwa wyraża tęsknotę, kontemplacja raduje się z osiągniętej słodyczy. Chcąc wyraźniej to zobaczyć, przytoczmy przykład jeden z wielu.
Podczas czytania słyszę: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Oto powiedzenie krótkie, lecz pełne słodkiego a wielorakiego sensu dla nasycenia duszy, jakby jakieś winne grono. Gdy dusza pilnie temu się przyjrzy, mówi do siebie: "Może tutaj być dla mnie coś dobrego. Wejdę w głąb mego serca i postaram się, o ile to możliwe, zrozumieć i osiągnąć tę czystość. Drogocenna bowiem i pożądana to rzecz, której posiadacze nazwani są błogosławionymi, której obiecuje się widzenie Boga i życie wieczne, którą wychwala tyle świadectw "Pisma Świętego". Pragnąc zatem pełniejszego wyjaśnienia, zaczyna ona żuć i rozdrabniać to winogrono, umieszcza je niby w tłoczni, a potem pobudza umysł do badania tego, czym jest owa cenna czystość i jak ją można posiąść.
Gdy więc się pojawia pilne rozmyślanie, nie pozostaje na zewnątrz, nie tkwi na powierzchni, lecz zagłębia stopę, wchodzi do wnętrza, jedno po drugim bada dokładnie. Bacznie zważa na to, że [Pan] nie powiedział: "Błogosławieni czystego dała", lecz czystego serca. Nie wystarczy bowiem mieć ręce niesplamione złym uczynkiem, jeśli me oczyścimy się z przewrotnych myśli. Potwierdza to powaga proroka, gdy mówi: Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu.
Rozważa również, jak wielkiej czystości serca życzy sobie tenże prorok, gdy się modli: Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste, i znowu: Gdybym w mym sercu zamierzał nieprawość. Pan by mnie nie wysłuchał. Myśli o tym, jak starannie nad tym czuwał błogosławiony Hiob, który mówił: Zawarłem z oczami przymierze, by nawet nie spojrzeć na pannę. Oto, jak siebie opanowywał święty mąż, który zamykał oczy, by nie patrzeć na marność, aby przypadkiem nie zobaczył tego, czego mógłby potem pożądać wbrew sobie samemu.
Gdy już [dusza] przemyślała te i tym podobne sprawy, zaczyna myśleć o nagrodzie, jak to wspaniale i miło jest oglądać oblicze umiłowanego Pana, najpiękniejszego spośród synów ludzkich, już nie wzgardzonego i odepchniętego przez ludzi, już nie w postaci, w jaką przyodziała Go Matka, lecz odzianego w szatę nieśmiertelności, uwieńczonego diademem, który Mu włożył na głowę Ojciec w dniu zmartwychwstania i chwały, w dniu, który Pan uczynił. Myśli, że w tym widzeniu nastąpi nasycenie, o którym mówi prorok: Powstając ze snu nasycę się Twoim widokiem.
Widzisz, jak wiele soku wypłynęło z tego małego winogrona, jak wielki ogień powstał z tej iskry? Taka prosta myśl, jak Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą, jakżesz rozszerzyła się na kowadle rozmyślania? A jakże jeszcze mogłaby się rozszerzyć, gdyby do tego się zabrał ktoś biegły? Czuję, że studnia jest głęboka, a ja do tego jeszcze nie-zaprawiony, niewiele mogłem zaczerpnąć.
Rozpalona tymi pochodniami dusza i podniecona tymi pragnieniami, rozbiwszy alabastrowy flakon, zaczyna poznawać miłą woń olejku jeszcze wprawdzie nie smakiem, lecz jakby powonieniem. Wnioskuje stąd, że byłoby bardzo słodko doświadczyć tej czystości, skoro doznała, jak miłe było o niej rozmyślanie. Cóż więc uczyni? Płonie pragnieniem posiadania, ale nie znajduje sposobu zdobycia. A im bardziej poszukuje, tym bardziej pragnie. Pogłębiając rozmyślanie, pogłębia cierpienie, bo nie odczuwa słodyczy, na której obecność w czystym sercu rozmyślanie wskazuje, lecz jej nie udziela. Nie doznaje bowiem tej słodyczy czytając ani rozmyślając, jeśli jej nie dano z góry. Czytanie i rozmyślanie należy zarówno do dobrych jak złych. Nawet filozofowie pogańscy kierowani rozumem doszli do tego, na czym polega najwyższa prawda i dobro. Ale ponieważ choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bóg a polegając zarozumiale na własnych siłach mówili: Naszą siłą język, usta nasze nam służą, nie zasłużyli na osiągnięcie tego, co mogli zobaczyć. Znikczemnieli w swoich myślach, a ich mądrość zawiodła, nabyta przez studium ludzkiej nauki, a nie mądrości Ducha, który sam jeden daje mądrość prawdziwą, pełną smaku. Jest to mianowicie wiedza, nieocenionym smakiem radująca i krzepiąca duszę, w której głębi się znajduje. O niej zostało powiedziane: Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną. Ta mądrość pochodzi od Boga samego. I podobnie jak Pan powierzył wielu zadanie udzielania chrztu, ale tylko sobie zastrzegł moc i władzę odpuszczania na chrzcie grzechów, co też posługując się inną nazwą i rozróżnieniem wyraził Jan w słowach: Ten ... jest Tym, który chrzci Duchem Świętym, tak też my o Nim możemy powiedzieć: Ten udziela smaku mądrości i wiedzę duszy czyni smaczną. Dar mowy daje Pan wszystkim, ale niewielu mądrość ducha, udzielając każdemu tak, jak chce i kiedy chce.
Dusza widząc, że sama z siebie nie potrafi osiągnąć upragnionej słodyczy poznania i doświadczenia, a im bardziej posuwa się w swym wyniosłym sercu, tym bardziej Bóg się wznosi w górę, wtedy dusza się uniża i szuka ucieczki w modlitwie mówiąc: Panie, którego mogą ujrzeć tylko czyste serca, badam czytając i rozmyślając, czym jest prawdziwa czystość serca i jak ją można zdobyć, bym za jej pośrednictwem mogła poznać Ciebie choćby w małym stopniu. Szukałam Twojego oblicza, Panie, oblicza Twojego, Panie, szukałam, długo rozmyślałam w swoim sercu, a w moim rozmyślaniu zapłonął ogień i pragnienie większego poznania Ciebie. Gdy łamiesz dla mnie chleb Pisma Świętego, to w łamaniu chleba dajesz mi się poznać. A im bardziej Cię poznaję, tym bardziej pragnę Cię poznać, już nie "w łupinie" litery, lecz w doświadczalnym odczuciu. A proszę o to, Panie, nie na mocy moich zasług, lecz ze względu na Twoje miłosierdzie. Wyznaję bowiem, że jestem niegodną grzesznicą; lecz 1 szczenięta jedzą okruchy ze stołu ich panów. Daj mi więc, Panie, zadatek przyszłego dziedzictwa, przynajmniej kroplę dżdżu' niebieskiego, bym ochłodziła moje pragnienie, gdyż płonę z miłości.
Tymi i tym podobnymi płomiennymi wypowiedziami [dusza] rozpala swoje pragnienie, w ten sposób ukazuje swój stan, takim zaklinaniem przyzywa swego Oblubieńca. Pan zaś, którego oczy ku sprawiedliwym [są zwrócone] a uszy Jego nie tylko na ich wołanie, lecz na same ich prośby, nie czeka na koniec mowy, lecz przerywając w środku bieg modlitwy prędko wkracza; prędko wychodzi na spotkanie stęsknionej duszy, cały pokryty rosą niebiańskiej słodyczy, pachnący wybornymi olejkami. Pokrzepia zmęczoną duszę, karmi zgłodniałą, nasyca wyschniętą, sprawia, iż zapomina ona o sprawach ziemskich. Cudownie ją ożywia przez umartwienie, gdyż już o sobie ona nie pamięta, i upajając czyni ją trzeźwą. A podobnie jak w niektórych czynnościach cielesnych dusza bywa pokonana przez żądzę do tego stopnia, iż traci wszelką zdolność używania rozumu, a człowiek przez to staje się całkowicie cielesny, tak odwrotnie w tej wzniosłej kontemplacji dusza tak pokonuje i pochłania wszystkie poruszenia cielesne, iż ciało w niczym się nie sprzeciwia duchowi, a człowiek staje się jakby całkowicie duchowy.
NAUCZANIE_KOSCIOLA_KATOLICKIEGO_MP3