IPN-PRL w literaturze.pdf

(3358 KB) Pobierz
07-10 IPN
VIII Nasz Dziennik Piàtek, 28 maja 2010
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
Dodatek historyczny IPN
5/2010 (36)
PRL w literaturze
Dr Marek Klecel
Socrealizm
dla doros∏ych
i dla dzieci
W koƒcu lat czterdziestych, po rozbiciu niepodleg∏oÊciowego
podziemia, po stworzeniu podstaw systemu komunistycznego w
Polsce, po stopniowej likwidacji w∏asnoÊci prywatnej, po nacjo-
nalizacji przemys∏u, po „bitwie o handel” i niezbyt udanej „bi-
twie o rolnictwo”, przysz∏a pora na „bitw´ o umys∏y i dusze”,
kszta∏towanie „nowego cz∏owieka” w duchu nowego systemu.
„Bitwa o kultur´” rozpocz´∏a si´ oczywiÊcie wczeÊniej. Prezydent Boles∏aw
Bierut wskazywa∏ drog´ ju˝ w 1947 r. w przemówieniu na otwarcie rozg∏oÊni
Polskiego Radia we Wroc∏awiu. Przekonywa∏ tam w charakterystycznym dla
póêniejszej propagandy stylu, ˝e intelektualiÊci i artyÊci byli dotàd „oddzieleni
nieprzebytym murem od szerokich mas narodu, tworzàcych w pocie czo∏a
materialne podstawy ich wiedzy, kultury i sztuki, [a dziÊ] obowiàzkiem twórcy,
kszta∏tujàcego duchowà dziedzin´ ˝ycia narodu, jest wczuç si´ w t´tno pracy
mas ludowych, w ich t´sknot´ i potrzeby, z ich wzruszeƒ i prze˝yç czerpaç na-
tchnienie twórcze do w∏asnego wysi∏ku, którego celem g∏ównym i podstawo-
wym winno byç podniesienie i uszlachetnienie poziomu ˝ycia tych mas”.
Wkrótce pojawi∏y si´ równie˝ pierwsze krytyczne sygna∏y wobec Êrodo-
wisk intelektualnych. Na plenum KC PPR w po∏owie 1948 r., gdy usuni´to
W∏adys∏awa Gomu∏k´ ze stanowiska sekretarza za „odchylenie narodowoso-
cjalistyczne”, w rezolucji zarzucono pismu „Kuênica” „d∏ugotrwa∏e tolerowa-
nie zam´tu ideologicznego wÊród inteligencji partyjnej i niewypracowanie
w∏aÊciwych metod pracy wÊród inteligencji, zaniedbanie marksistowskiego
oÊwietlenia zagadnieƒ literatury, sztuki, nauki”.
Zaraz po zjednoczeniowym zjeêdzie PPR – PPS i powstaniu PZPR odby∏y
si´ zjazdy wszystkich Êrodowisk twórczych. (Maria Dàbrowska zanotowa∏a w
swym „Dzienniku” dowcip krà˝àcy wtedy po Warszawie: dlaczego tej zimy by-
∏o tak Êlisko? Bo zla∏y si´ PPR z PPS). Na Zjeêdzie Pisarzy w Szczecinie na po-
czàtku 1949 r. proklamowano program socrealizmu obowiàzujàcy dla ca∏ej lite-
ratury i piÊmiennictwa. Najpierw by∏y to ogólnikowe i mgliste has∏a, wed∏ug któ-
rych polska literatura i sztuka powinny staç si´ socjalistyczne, kierowaç si´ za-
sadami realizmu socjalistycznego i realizowaç zadania zlecone przez parti´.
Wkrótce jednak program socrealizmu zosta∏ rozbudowany i obejmowa∏ kil-
ka konkretnych zadaƒ. Przede wszystkim polega∏ na stopniowym przeszcze-
pianiu na grunt polski sowieckich wzorców organizacyjnych, zasad propa-
gandy i powszechnej polityzacji kultury, nawet w konkretnych zestawach ha-
se∏, sloganów i schematów j´zykowych.
W „Dodatkach historycznych IPN” nr 6/2007 i 11/2008 zaprezentowaliśmy
temat dotyczący „polskich pisarzy sowieckich” z lat 1939–1941 i począt-
ków PRL (Borejsza, Boy, Broniewski, Jastrun, Pasternak, Putrament,
Szemplińska, Wasilewska, Ważyk, Woroszylski i inni). Dziś piszemy o
dalszych losach przedstawicieli tego środowiska, wyznawanym przez
nich realizmie politycznym i uprawianym – realizmie socjalistycznym, a
pod koniec PRL–antysocjalistycznym.I o tym, jak niektórzy z nich zosta-
li przez zwolenników wykreowani na legendy postkomunistycznej opozy-
cji. Dla kontrastu –sylwetka i bezkompromisowa twórczość Janusza Kra-
sińskiego, który nie musiał niczego w sobie przezwyciężać.
Ciàg dalszy na s. II
305105069.005.png 305105069.006.png
II Nasz Dziennik Piàtek, 28 maja 2010
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
Piàtek, 28 maja 2010 Nasz Dziennik VII
Socrealizm
dla doros∏ych
i dla dzieci
rej przedstawiciele stanà si´ póêniej g∏ównymi propagandystami Polski Ludowej.
Prócz politycznych za∏o˝ycieli z sowieckiego nadania – Wandy Wasilewskiej i Je-
rzego Borejszy – znaleêli si´ tu tak znani póêniej pisarze, jak: Julian Stryjkowski,
Stanis∏aw Jerzy Lec, Adam Wa˝yk, Mieczys∏aw Jastrun, Jerzy Putrament, Jan Kott,
Aleksander Wat. To w∏aÊnie Wat w artykule programowym okreÊli∏ t´ grup´ jako
„polskich pisarzy sowieckich”.
Ju˝ na poczàtku 1940 r. Stanis∏aw Jerzy Lec w „Wierszu noworocznym” tak
wspomina∏ wrzesieƒ 1939 r.:
„Gdy pad∏a granica, pad∏y wi´zieƒ/ bramy/ W ten dzieƒ wyzwolenia,/ Siedem-
nasty wrzeÊnia./ Patrz – wolna ziemia jednej/ Szóstej Êwiata/ dymi kominami, szu-
mi falà/ zbó˝ (...)”.
Leopold Lewin wykrzykiwa∏ w zachwycie: „Ojczyzno mojej wiary,/ Kraino ra-
dziecka!”, a El˝bieta Szempliƒska, jeden z g∏ównych wtedy ideologów „polskich
pisarzy sowieckich”, odpowiada∏a na niepokorne wówczas wiersze W∏adys∏awa
Broniewskiego utworem „Prawdziwa ojczyzna”:
„My/ Pe∏ni wÊciek∏oÊci i rozpaczy,/ MyÊmy myÊleli:/ W naszej prawdziwej ojczyê-
nie –/ Inaczej/ – w ojczyênie/ – gdzie sierp i m∏ot./ – Jak teraz mamy p∏akaç po/ War-
szawie?/ Jak ˝a∏owaç kawiarƒ, koÊcio∏ów,/ zamku? /kiedy dla nas /tamta Polska /to
Polska bur˝ujów i drani, /oficerów, obszarników,
/policjantów, /kiedy dla nas Warszawa, /to stoli-
ca krzywdy,/ stolica terroru,/ stolica bezprawia”.
Po wojnie, gdy „ojczyzna radziecka” obj´∏a
tak˝e Polsk´, „polscy pisarze sowieccy” mieli
tym wi´kszy powód do dumy i radoÊci. Wi´cej,
wyra˝ali swój zachwyt graniczàcy z euforià. Nie-
doÊcignionym wzorcem pozostawa∏a jednak
nadal „ojczyzna sowiecka”:
„Jest szeroka kraina, gdzie wiatry pó∏nocy/
sà jak mknàce po stepie rozwierzgane konie,
(...). Tam Newa srebrno∏uska, tam Jenisiej p∏y-
nie./ Ale pos∏uszne woli prostego cz∏owieka/ Te
wiatry i te rzeki sà podobne glinie, które cz∏o-
wiek ulepi wed∏ug swoich pragnieƒ:/ rzeki skie-
ruje wy˝ej, wiatry ni˝ej nagnie (W. S∏obodnik,
Komuna nie zgin´∏a, 1952).
Niezliczone utwory doÊwiadczonych ju˝ w
nowych realiach mistrzów i ich uczniów, cz´-
sto przerastajàcych ich w gorliwoÊci, uk∏adajà
si´ w wielkà pieʃ pochwalnà o budowie no-
wego Êwiata:
„Woda w piachy si´ wdziera/ i Stalinowska
Era/ wiek zmienia Amu-Darii. / M∏ode b∏ysnà tu
wody,/ ˝yzne stanà si´ piachy,/ wkrótce stare
narody/ wejdà w wonne ogrody, wiatr przywieje
zapachy (...)”.
Trwa wielka budowa wszystkiego od nowa:
domów, ludzi, ich Êwiata:
„W naszych r´kach pióro i ∏om,/ marzenia ci´˝ar zawieszony u powiek/ z ˝ela-
za i pieÊni budujemy dom,/ by zamieszka∏ w nim cz∏owiek” (A. S∏ucki, Choràgiew
Êwiat∏a, 1951).
„Na zgliszczach,/ na gruzów grudzie,/ budujemy wiosn´ i mi∏oÊç,/ budujemy
domy i ludzi” (A. Mandalian, Âpiewam pieʃ o walce klasowej, 1951).
Budowà kieruje partia. Czym kieruje si´ partia? Sercem. Czym jest serce partii:
„Jest êród∏em czystym i podziemnym/ strumieniem i szerokim ujÊciem/ huczà-
cym w morze, i bezsennym/ krà˝eniem myÊli, ˝yciem klasy, ufnoÊcià klasy, pi´k-
nem upartym –/ oto czym jest serce Partii” (T. Kubiak, Pieʃ wi´ênia, w: Serce Par-
tii, 1951).
Kto jest sercem Partii? Lenin i Stalin. Poeci wzi´li udzia∏ w budowie panteonu no-
wej religii, tworzyli jej hagiografi´. Wis∏awa Szymborska opiewa∏a w wierszu „Le-
nin” ojca nie tylko rewolucji:
„grób w którym le˝y ten/ nowego cz∏owieczeƒstwa Adam/ wieƒczony b´dzie
kwiatami/ z nieznanych dziÊ jeszcze planet”.
Nadludzkà ju˝ wielkoÊç Stalina próbowa∏ ogarnàç Adam Wa˝yk:
„MàdroÊç Stalina/ rzeka szeroka/ w ci´˝kich turbinach/ przetacza wody, /p∏ynàc
wysiewa/ pszenic´ w tundrach, zalesia stepy, stawia ogrody. (...) Ty ich op∏ywasz
nego” i „nast´pnego etapu” rozwijajàcego si´ socjalizmu. Ci´˝ar tych pozoro-
wanych rozrachunków, nigdy do koƒca nieprzeprowadzonych, pozostawa∏
wszak˝e dla nast´pnych pokoleƒ.
Zacieranie Êladów
Ksià˝ka Bikont i Szcz´snej wywodzi si´ poniekàd z tego dwuznacznego ducha sa-
mokrytyki, która niczego do koƒca nie rozstrzyga, ale raczej zaciemnia i usprawiedli-
wia przesz∏oÊç, bo jej ju˝ niby nie ma. A przecie˝ po komunistycznym oÊwieceniu i
rozczarowaniu, po utracie wiary w idea∏y i utopie komunizmu prezentowani pisarze
nie stali si´ wrogami systemu, lecz raczej umiarkowanie opozycyjnymi zwolennika-
mi jego naprawy. Jeszcze przez kolejne lata w PRL b´dzie majaczy∏ „socjalizm z
ludzkà twarzà”. Czy chcieliby odrzucenia systemu, który ich rozczarowa∏, czy uznali
go za z∏y do koƒca – jak ci, którzy od poczàtku z nim walczyli? ˚aden z nich nie od-
powiedzia∏ stanowczo na to pytanie, nawet podczas swej dzia∏alnoÊci opozycyjnej.
Po 1989 roku tak˝e tylko t∏umaczyli si´ z pope∏nionego b∏´du, ale nie chcieli przy-
znaç racji swoim ówczesnym przeciwnikom, niepodleg∏oÊciowej opozycji.
W krótkim, ale ba∏amutnym wst´pie do ksià˝ki autorki konfabulujà, podajàc alter-
natywne biografie omawianych pisarzy. Tak wi´c – powiadajà – katolicki Andrzejew-
ski móg∏by nale˝eç do Êrodowiska „Tygodnika Powszechnego”, a nie przyst´powaç
do komunizmu; Borowski pozostaç na emigracji jak Herling-Grudziƒski, Konwicki zo-
staç niez∏omnym akowcem, jak – powiedzmy – Jan Józef Szczepaƒski czy Jasieni-
ca, Woroszylski móg∏by trafiç do ∏agru. Prawie ka˝dy móg∏by byç kimÊ innym, prze-
konujà autorki, a jednak w pewnym momencie wybrali komunizm. Tylko Wa˝yk w
tym obrazie jawi si´ jako konsekwentny komunista od kolaboracji we Lwowie ju˝ w
1939 roku, no i m∏odszy Brandys wybiera komunizm z wdzi´cznoÊci, bo – jak twier-
dzi – ˝ycie ocali∏a mu Armia Czerwona, a w Polsce powojennej obawia∏ si´ endecji.
Czy rzeczywiÊcie mogli byç kimÊ innym, a przynajmniej ˝yç inaczej? Autorki odma-
wiajà w istocie swym bohaterom nawet ich w∏asnych decyzji, w∏asnego wyboru, po-
stawy i samoÊwiadomoÊci, jakby byli marionetkami na dziejowej i ˝yciowej scenie.
Jest to manipulacyjny zabieg, który ma s∏u˝yç jednemu: pokazaniu, ˝e wszyscy mo-
gli popaÊç w komunizm, bez wzgl´du na wczeÊniejsze losy, pochodzenie, Êrodowi-
sko, a nawet w∏asne Êwiadome wybory. Koƒczà swój wst´p s∏owami: „W przedwo-
jennych ˝yciorysach bohaterów tej ksià˝ki niewiele mo˝na znaleêç punktów stycz-
nych, ró˝nie potoczy∏y si´ ich wojenne losy. A jednak wszyscy oni wstàpili w szeregi
zwolenników nowego systemu, by staç si´ jego ˝arliwymi wyznawcami i s∏u˝yç mu
piórem”. Skoro tacy ludzie poparli komunizm – zdajà si´ mówiç autorki – to znaczy,
˝e móg∏ go poprzeç ka˝dy. Rozumiemy zatem, ˝e chodzi tu o naturalizacj´ komuni-
zmu w Polsce i poniekàd jego banalizacj´ – co nie zgadza si´, niestety, z faktami hi-
storycznym lat 40. i 50. PoÊrednio zaÊ chodzi o zaniechanie pami´ci i rozpoznawa-
nia z∏a po to, by zdjàç za nie odpowiedzialnoÊç. Skoro tak wielu tak wybitnych w ko-
munizmie uczestniczy∏o, to potencjalnie mogli wszyscy. To typowy ju˝ sylogizm bar-
dzo wykoncypowanej, przewrotnej amnezji, to narzucenie sobie i innym dialektycz-
nej mentalnoÊci systemu, która przetrwa∏a w∏aÊnie jako postkomunizm.
Autorki ksià˝ki idà wi´c nadal tropem komunistycznej przesz∏oÊci, tyle ˝e staran-
niej zacierajà za sobà Êlady, pozorujàc pe∏nà szczeroÊç i otwartoÊç. Nie da si´ ju˝ tej
przesz∏oÊci ukryç, coraz mniej jej wiernych stra˝ników, ale mo˝na jà jeszcze odpo-
wiednio naÊwietliç, zinterpretowaç, podaç inaczej. Autorki starajà si´ skonstruowaç
obraz, w którym póêniejsze zas∏ugi opozycyjnych ju˝ bohaterów ksià˝ki, ich „rewi-
zjonizm”, ale przecie˝ nie antykomunizm, majà zatrzeç ich wczeÊniejszà postaw´ ko-
munistycznà, uczyniç jà nieby∏à, mo˝e zrównaç z innymi, którzy systemowi si´ opar-
li. U˝ywajà w swej ksià˝ce konwencji reporta˝u, zestawiajàc fakty, opinie, obiektyw-
ne z pozoru opisy, nie zajmujàc w∏asnego stanowiska, dajàc niby swobod´ ocen
czytelnikowi. Powstaje jednak w ten sposób monolityczny obraz rzeczywistoÊci, opis
tego, ˝e „tak by∏o”, nie ma szerszego t∏a historycznego, tego, co dzia∏o si´ w Polsce
lat 40. i 50., a wi´c jednak walki z komunizmem, równie˝ zbrojnej, nie ma oporu spo-
∏ecznego i opozycji na d∏ugo przed 1968 rokiem, mitycznym dla Êrodowiska „Gaze-
ty Wyborczej”, nie ma represji i eksterminacji w komunistycznych wi´zieniach i obo-
zach pracy. Nie ustosunkowa∏y si´ autorki do du˝ej ju˝ literatury przedmiotu równie˝
o pisarzach w komunizmie, krytyczne g∏osy potraktowa∏y z wy˝szoÊcià lub pogardà,
co wskazuje na niepowa˝ne lub agresywne podejÊcie do wszystkich, którzy nie po-
dzielajà ich zdania.
K∏opot z Herbertem i innymi
Podtytu∏ ksià˝ki, który brzmi „pisarze wobec komunizmu”, jest równie˝ mylàcy. Ksià˝-
ka nie traktuje o postawach pisarzy wobec komunizmu, lecz o pisarzach komunistycz-
nych, którzy poparli sowiecki system w najgorszych czasach, a odeszli od niego, gdy
te ju˝ min´∏y. Nie ma w tej ksià˝ce mowy o ˝adnych innych postawach pisarzy, którzy
opierali si´ komunizmowi od samego poczàtku i ponosili za to konsekwencje, w naj-
lepszym razie byli skazani na margines lub milczenie. A by∏o ich niema∏o, by wymieniç
choç kilku, jak: Leopold Staff, Jan Józef Szczepaƒski, Jerzy Szaniawski, Hanna Malew-
ska, Jerzy Zawieyski, Leopold Buczkowski, Stefan Kisielewski, a z m∏odszych Zbigniew
Herbert. Co zabawne, autorki wymieniajà tylko jednà osob´ z grona takich pisarzy, Ma-
ri´ Dàbrowskà, która akurat by∏a dosyç koniunkturalna wobec w∏adz PRL, ale w swym
dzienniku ocenia∏a je surowo, podobnie jak ca∏y system i katastrofalnà, wed∏ug niej, sy-
tuacj´ Polski. Tylko wobec niej autorki rezygnujà ze swojej zasady obiektywizmu i po-
wÊciàgliwoÊci w ocenach i pi´tnujà gwa∏townie jej uleg∏oÊç wobec w∏adz komunistycz-
nych, czego nie robià nigdy wobec swych g∏ównych bohaterów.
OczywiÊcie postawy pisarzy wobec komunizmu w czasie d∏ugiego trwania PRL
by∏y zró˝nicowane, tak˝e ci, którzy byli bohaterami tej ksià˝ki, mieli do niego ró˝ny
stosunek, w niejednakowy sposób od niego odchodzili. MieliÊmy te˝ pisarzy, którzy
zawsze popierali ustrój PRL, ale byli to oportuniÊci spe∏niajàcy funkcje partyjne i pro-
pagandowe. Jedynà pociechà i usprawiedliwieniem mog∏o byç to, ˝e w tym czasie
na Zachodzie wielu intelektualistów uleg∏o wp∏ywom sowieckiego komunizmu do-
browolnie, bez gróêb, nacisku i strachu. DoÊwiadczenia komunizmu w Polsce zmie-
ni∏y jednak z czasem pozycj´ pisarza i jego wiarygodnoÊç. Nie przetrwa∏y ˝adne
ksià˝ki tego kr´gu z okresu ÊciÊle komunistycznego i niewiele z okresu opozycji, po-
za kilkoma ksià˝kami Andrzejewskiego czy Konwickiego. Zacià˝y∏y tak˝e na Êwiado-
moÊci postkomunistycznej po 1989 roku, gdy mimo swobody wypowiedzi nie po-
wsta∏y liczniejsze utwory rozrachunkowe o totalitarnej przesz∏oÊci.
Ksià˝ka koƒczy si´ doÊç przypadkowo, zdawa∏oby si´, wywiadem z Gustawem
Herlingiem-Grudziƒskim, emigracyjnym pisarzem o zdecydowanie antykomuni-
stycznych poglàdach. Ale i w tym jest ukryty cel, zamierzona prowokacja (czego
zresztà autorki w ksià˝ce nie ukrywajà) przeciw Zbigniewowi Herbertowi, majàca go
zdyskredytowaç w oczach Herlinga, który si´ z nim przyjaêni∏. Herling da∏ si´ nabraç
na sugestie autorek, ˝e i Herbert nie by∏ taki niez∏omny, jak si´ go pokazuje, bo po-
dejmowa∏ rozmowy z funkcjonariuszami SB przed swymi wyjazdami zagraniczny-
mi. Herling uzna∏ póêniej zgod´ na ten wywiad za swój b∏àd, który prostowa∏ w
oÊwiadczeniu zamieszczonym w dzienniku „˚ycie”. „Mnie si´ zdaje – napisa∏ w nim
Herling-Grudziƒski – ˝e panie, które odwiedzi∏y mnie w Neapolu, wykonujàce plan
przygotowany, moim zdaniem, przez Adama Michnika, chcia∏y, cytujàc list Herber-
ta, rzuciç na niego cieƒ. Chodzi∏o o pomieszanie w ÊwiadomoÊci czytelników czy-
stych postaci z naszej nieodleg∏ej przesz∏oÊci z postaciami marnymi i nieczystymi.
(…) Niewiele mo˝na zrobiç wobec manipulacji. Ale mo˝emy przynajmniej broniç tej
czàstki prawdy, jakà znamy, jakà zbadaliÊmy, jakà przekazujemy w swoim Êwiadec-
twie. Jeszcze raz prosz´, aby t´ rozmow´ opublikowanà na ∏amach «Gazety Wy-
borczej« uznaç za nadu˝ycie, b´dàce konsekwencjà mojego b∏´du. Powinienem
by∏ podczas tej rozmowy sparafrazowaç histeryczny okrzyk Adama Michnika: »Od-
pieprzcie si´ od genera∏a!«. Powinienem by∏ odpowiedzieç paniom Êledczym: »Od-
pieprzcie si´ od Herberta!«”.
Tak to zlustrowa∏y na swój sposób dziennikarki „Wyborczej” Herberta wkrótce po
jego Êmierci i Herlinga-Grudziƒskiego nied∏ugo przed Êmiercià – pisarzy, których mo˝-
na podejrzewaç o wszystko, tylko nie o sprzyjanie systemowi komunistycznemu w
Polsce, a czego nie da si´ tak ∏atwo zapomnieç innym, usprawiedliwianym na ró˝ne
sposoby, bohaterom ksià˝ki. Takiego to przewrotnego rozrachunku dokona∏y autorki
z komunistycznà przesz∏oÊcià PRL, z postaciami, które zdjàwszy szybko w 1956 roku
czerwone kostiumy, majà teraz przejÊç do legendy postkomunistycznej opozycji.
Ciàg dalszy ze s. I
Mia∏ temu towarzyszyç ba∏wochwalczy kult Zwiàzku Sowieckiego i jego rzeczy-
wistych bàdê wyimaginowanych osiàgni´ç. Kultura sta∏a si´ jednym z czynni-
ków sowietyzacji polskiego spo∏eczeƒstwa.
Po uchwaleniu Planu SzeÊcioletniego w 1950 r. w∏adze komunistyczne zacz´-
∏y traktowaç kultur´, a literatur´ w szczególnoÊci, jako propagandowe wsparcie
Planu i narzuci∏y jej tematyk´ zwiàzanà Êci-
Êle z wykonywaniem zadaƒ gospodarczych.
W ten sposób powsta∏a tzw. literatura pro-
dukcyjna. Wreszcie piÊmiennictwo socreali-
zmu mia∏o spe∏niaç funkcje czysto ideolo-
giczne i instrumentalne w walce politycznej,
w pi´tnowaniu przeciwników politycznych,
rozmaitych „wrogów ludu”, dzia∏aczy pod-
ziemia antykomunistycznego, „zwolenników
bur˝uazji i sanacji”; literatura mia∏a tworzyç
wokó∏ nich atmosfer´ wrogoÊci i zagro˝enia.
W czasie zimnej wojny mia∏a mobilizowaç
spo∏eczeƒstwo przeciw Zachodowi, ale te˝
budziç podejrzenia wobec postaw nie tylko
opozycyjnych, ale i zbyt neutralnych wobec
wprowadzanego systemu.
WczeÊniejsze programy socjalistyczne,
jakie jeszcze w PPR formu∏owali W∏adys∏aw
Bieƒkowski i Stefan ˚ó∏kiewski – upo-
wszechnianie kultury, oÊwiata, tworzenie
placówek kulturalnych i oÊrodków samo-
kszta∏cenia, amatorski ruch artystyczny
– zosta∏y odsuni´te w cieƒ przez dogma-
tyczny i biurokratycznie sterowany pro-
gram socrealizmu. Przesta∏ on byç progra-
mem tworzenia i propagowania kultury, a
zaczà∏ nale˝eç do systemu w∏adzy, sta∏ si´
propagandowym instrumentem zaszcze-
piania totalitarnego systemu komunistycz-
nego w Polsce. Analogiczny do niemieckiego Kulturkampfu by∏ jednym z czyn-
ników sowietyzacji polskiego spo∏eczeƒstwa.
Socrealizm wasz i nasz
W artykule „Kanon literacki i pami´ç zbiorowa” z 1996 r. Jan Prokop, badacz
wspó∏czesnej literatury, stawia∏ pytanie: „W jakiej mierze dzie∏a tego okresu,
zw∏aszcza lat 1945–1955, nale˝à do literatury ojczystej, a w jakiej sà napisane na
zlecenie obcego dyspozytora polskoj´zycznymi tekstami wielonarodowej (...) lite-
ratury sowieckiego imperium od ¸aby po Sachalin? Nale˝y tedy studiowaç je jako
przyk∏ady z zewnàtrz sterowanych dzia∏aƒ pisarskich adresowanych do czytelnika
nad Wis∏à? Nie g∏os literatury, ale dokument literatury obcej w PRL-owskiej wersji
j´zykowej, czasem zresztà literacko interesujàcy?”. Pytania sugerujà odpowiedê
twierdzàcà, ale sytuacja ca∏ej literatury socrealistycznej w Polsce wydaje si´ bar-
dziej skomplikowana.
RzeczywiÊcie mo˝na poszukiwaç poczàtków socrealizmu jeszcze w czasie woj-
ny w literaturze, czy raczej publicystyce literackiej powstajàcej na terenach okupa-
cji sowieckiej. We Lwowie ju˝ na poczàtku 1940 r. wokó∏ czasopism „Czerwony
Sztandar” i „Nowe Widnokr´gi” zosta∏a zorganizowana Êcis∏a grupa literatów, któ-
DODATEK PRZYGOTOWUJE BIURO EDUKACJI PUBLICZNEJ IPN.
www.ipn.gov.pl
Redaktorzy:
dr Krzysztof Kaczmarski, krzysztof.kaczmarski@ipn.gov.pl (Rzeszów 017 860 60 25)
Romuald Niedzielko, romuald.niedzielko@ipn.gov.pl (Warszawa 022 431 83 73)
ADRES DO KORESPONDENCJI:
DODATEK IPN DO „Naszego Dziennika”
UL. TOWAROWA 28, 00-839 WARSZAWA
SPRZEDA˚ WYDAWNICTW IPN: TEL. (022) 581 88 72
Dr Marek Klecel
305105069.007.png 305105069.008.png
VI Nasz Dziennik Piàtek, 28 maja 2010
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
Piàtek, 28 maja 2010 Nasz Dziennik III
W mroku PRL
Pisarstwo Janusza
Krasiƒskiego
sie rzeczywiÊcie wa˝y∏a si´ pozycja Bolesty; musia∏ si´ obawiaç, czy nie b´dzie po
prostu „wrogiem systemu”, czy w samej Moskwie nie zdecydujà o jego losach.
Te rosyjskie partie ksià˝ki sà szczególnie interesujàce. To jakby powieÊç w po-
wieÊci. Autor zr´cznie przeplata tu wàtki poprzednich cz´Êci cyklu, oÊwi´cimskie i
wi´zienne – wiemy, ˝e autobiograficzne – z fikcyjnymi wàtkami swego bohatera ze
scenariusza i z realizacji filmu, który w koƒcu powstaje, i to zgodnie z myÊlà auto-
ra, co jest jego cichym zwyci´stwem.
W losach Szymona Bolesty autor przedstawi∏ uwik∏anie wielu Polaków w rozwi-
ni´ty ju˝ system komunizmu w PRL. Tom ostatni przedstawia g∏ównie Êrodowisko
bohatera – dziennikarskie i pisarskie, redakcje i instytucje kulturalne przenikni´te
ju˝ duchem systemu, który dzia∏a∏ w nich bezpoÊrednio i przemienia∏ ludzi. W tym
czasie wszed∏ ju˝ w krwiobieg spo∏eczny, przerabia∏ ludzkà mentalnoÊç, wzajemne
relacje, ˝yciowe perspektywy i horyzonty. Czas „SolidarnoÊci” by∏ pierwszym
wspólnym zrywem przeciw systemowi PRL, ale represje stanu wojennego i sym-
boliczna Êmierç ksi´dza Popie∏uszki, które to wydarzenia zamykajà ostatni tom
ksià˝ki, nie zapowiadajà jeszcze wcale upadku komunizmu kilka lat póêniej.
W ca∏oÊci to pokaêne, niedajàce si´ ju˝ pominàç dzie∏o Janusza Krasiƒskiego
ukazuje zbrodnicze poczàtki komunizmu w Polsce, to, jak zosta∏ zbudowany na
ofiarach, krwi, cierpieniu i Êmierci, na strachu i totalnym k∏amstwie, doprowadzajàc
do wyniszczenia polskie spo∏eczeƒstwo, które dopiero co wysz∏o z wojny, to rzecz
o komunizmie jako kontynuacji, choç ju˝ w innej formie, takiego samego totalitary-
zmu jak faszyzm. Za du˝o martyrologii – s∏yszy si´ nieraz, gdy mowa o trudnej
przesz∏oÊci. Ale martyrologia to nie ideologia. JeÊli „martyr” to nie tylko ofiara, ale i
Êwiadek, to nie odmówimy pisarzowi prawa do Êwiadectwa, w którym oprócz swo-
ich szczególnych doÊwiadczeƒ i prze˝yç, mówi on jeszcze o faktycznych ofiarach
innych – tych, którzy nie mogà ju˝ sami przemówiç, sami o prawdzie zaÊwiadczyç.
(ró˝ne ludy),/ rzeko rozumna,/ ty wiejesz zdrowiem,/ wiatrem urody;/ przebijasz gó-
ry,/ rzeko podskórna, ∏àczysz narody” (Rzeka, 1950).
Niezliczone sà dowody tego, jak sowiecki wzór propagandowy zosta∏ w Polsce
przyswojony przez powa˝nà cz´Êç ówczesnej elity intelektualnej. Ale ten wzorzec,
powielany monotonnie, natr´tnie, nachalnie – wyczerpywa∏ si´. By∏y zresztà nowe
zadania. Wysy∏ano pisarzy do zak∏adów pracy, do hut i na place budowy, na wieÊ
i do zak∏adanych w∏aÊnie spó∏dzielni produkcyjnych, gdzie mieli bezpoÊrednio
wp∏ywaç na wysokoÊç plonów z hektara, wi´kszy wytop surówki, coraz wy˝sze
normy budowlane, post´py stachanowskich górników. Pisarze te˝ wykonywali 200
proc. swojej normy. Znane sà plony ich agitacji produkcyjnych. Trudno wyliczaç te
niekoƒczàce si´ litanie podobnych tytu∏ów. Po rozmaitych ba∏wochwalczych stro-
fach o Stalinie, wierszach o Boles∏awie Bierucie, poematach o generale Âwier-
czewskim i „Wiecznych p∏omieniach” („Wybór wierszy radzieckich i polskich o Fe-
liksie Dzier˝yƒskim”, 1952) nast´pujà takie utwory, jak: „Traktory zdob´dà wiosn´”,
„Numer 16 produkuje”, „Przy budowie”, „W´giel”, „JesteÊmy z Nowej Huty”, „Listy
z MDM”, „Mirków ruszy∏”, i dziesiàtki innych, których nie warto ju˝ wyliczaç, podob-
nie jak ich autorów.
Donos na stonk´
„Z dalekosi´˝nej/ myÊli odwa˝nej/ wzrasta pot´˝ne/ drzewo przyjaêni./ RoÊnie
po wojnie,/ t´˝eje w mury,/ w przyjaêni pomnik/ Pa∏ac Kultury” (M. Piechal, Na bu-
dow´ Pa∏acu Kultury i Nauki w Warszawie, 1954).
„Tu mieszka Bierut. Tu jest ˚eraƒ./ Mariensztat (Wis∏a pluszcze w dole)./ Tu ju˝
trzydzieste dêwiga pi´tro/ Pa∏ac Nauki i Kultury./ Tu si´ buduje wielkie metro./
Tu MDM-u lÊnià marmury” (Cz. Janczarski, Wycieczka do Warszawy, 1953/1954).
Znalaz∏o si´ jednak i coÊ dla dzieci, choç te˝ z okazji otwarcia Powszechnego
Domu Towarowego:
„Wszystko, czego dusza chce,/ Mo˝na kupiç w PDT/ Nieco dalej nowy dzia∏ – /
kotki, które robià »miau«.../ Lalki, co umiejà p∏akaç,/ pajac, który lubi skakaç”
(K. Szpalski, M. Za∏ucki, W Powszechnym Domu Towarowym, 1949/1950).
Idyll´ màci nieco ostrze˝enie niezapomnianego Brzechwy o wrogu, który nigdy
nie Êpi i planuje zaszkodziç socjalistycznej ojczyênie:
„Wyjdà znów szkodniki znane/ niszczyç pola ziemniaczane, a i wróg jest zawsze
gotów/ zrzucaç stonki z samolotów” (J. Brzechwa, Stonka i Bronka, 1951/1952).
Socrealizm nie haƒbi?
K∏opot z literaturà polskiego socrealizmu polega nie tylko na tym, ˝e by∏ on prymi-
tywnà kopià sowieckiego pierwowzoru, ale i na tym, ˝e by∏a to produkcja nazbyt
gorliwa, nadmiernie zaanga˝owana, Êwiadczàca o osobistym uwik∏aniu jej twór-
ców w komunistycznà propagand´. Komplikacja z jej ocenà polega te˝ na tym, ˝e
literatura nie powstawa∏a pod przymusem, lecz dobrowolnie, nierzadko z w∏asnej
inicjatywy autorów. Trudno sobie wyobraziç, by teksty o takim nat´˝eniu emocjo-
nalnym powstawa∏y bez osobistej inwencji, bez wiary w odkrywanà prawd´. Nie
sposób te˝ wyjaÊniç zjawiska socrealizmu okolicznoÊciami zewn´trznymi. Sytu-
acja nie zmusza∏a jednak do jego uprawiania. Za odmow´ pisania wierszy o Stali-
nie nie sz∏o si´ do wi´zienia, a ryzykowa∏o tylko gorszà pozycj´ spo∏ecznà i mate-
rialnà. Sprawà istotnà w ocenie polskiego socrealizmu jest zatem w∏asny i dobro-
wolny udzia∏ w komunistycznej indoktrynacji ca∏ego spo∏eczeƒstwa, a zatem i
udzia∏ w systemie w∏adzy.
W ogólnej ocenie trudno te˝ pominàç i t´ okolicznoÊç, ˝e socrealizm nie poja-
wi∏ si´ w pró˝ni historycznej i spo∏ecznej. Nie sposób sobie wyobraziç, by jego
twórcy nie wiedzieli o traktowaniu opozycji niepodleg∏oÊciowej, procesach poka-
zowych, sàdowych morderstwach i anonimowych grobach. Trudno wi´c w opisie
zjawiska socrealizmu zupe∏nie pominàç spraw´ odpowiedzialnoÊci znacznej cz´-
Êci ówczesnych intelektualistów za udzia∏ we wprowadzaniu komunizmu w Polsce.
Jest ono niezrozumia∏e i absurdalne zw∏aszcza po up∏ywie pó∏ wieku. Nie∏atwo
odtworzyç psychologi´, atmosfer´ powstawania dzie∏ socrealistycznych, i okreÊliç
przyczyny tak silnej wiary ówczesnych twórców. Nie wystarczà tu Êwiadectwa hi-
storyczne, same teksty czy choçby wspomnienia. Wielu autorów nawet po latach
nie umie (albo nie chce) wyjaÊniç swego zaanga˝owania w socrealizm. Dlatego
tak cenne w jego trzeêwej ocenie sà g∏osy niezale˝nej opinii, która w tym czasie
istnia∏a tylko poza krajem, na emigracji. By∏a to oczywiÊcie ocena bardzo krytycz-
na, cz´sto szydercza lub ironiczna, nieprzejednana wÊród emigracji londyƒskiej,
ale równie ostra na poczàtku w Êrodowisku paryskiej „Kultury”. To Jerzy Giedroyc
opublikowa∏ w 1955 r. w „Kulturze” artyku∏ Juliusza Mieroszewskiego „Dramat pol-
skich klerków”, w którym znalaz∏ si´ taki fragment: „Wspó∏dzia∏anie z re˝imem ta-
kich panów, jak S∏onimski czy Iwaszkiewicz, porównane byç mo˝e wy∏àcznie do
roli odegranej przez tych nielicznych ˚ydów, którzy kolaborowali z Gestapo. S∏o-
nimscy i Iwaszkiewiczowie pracujà nad tym, by ju˝ nigdy w Polsce nie by∏o ani S∏o-
nimskich, ani Iwaszkiewiczów. To jest filozofia tych ˚ydów, którzy pomagali paliç w
krematoriach innych ˚ydów w nadziei, ˝e w ten sposób uratujà si´ przed zag∏adà”.
Z ironicznym sceptycyzmem przyjmowano te˝ na emigracji krajowà „odwil˝”
1956 r. w wykonaniu niedawnych socrealistów. Marian Pankowski w artykule „Spo-
wiedê dzieci´cia... Polski Ludowej” zapytywa∏, dlaczego niedawni propagatorzy
socrealizmu wyst´pujà teraz jako jego g∏ówni oskar˝yciele, a Andrzej Bobkowski
w artykule „Po trz´sieniu spodniami” z 1956 r. nie przekona∏ si´ zupe∏nie do prze-
miany socrealistów w reformatorów i odnowicieli: „Wed∏ug ich poj´ç parskni´cie
Êmiechem w twarz tej komedii i elitce, tym pieszczochom intelektualnym, jest kpi-
nà z narodu, ba – z Polski ca∏ej. Nic taniej. Bo przecie˝ ONI to w∏aÊnie naród; ONI,
kap∏ani sztuuuki, Almanzorowie bronionych Grenad, którzy przecie˝ tyle walki w∏o-
˝yli w t´ naszà Polsk´ lodowà teraz odmra˝anà. (...) Oskar˝enie i wo∏anie o kar´
dla winnych? Co znowu – planowe rozk∏adanie win, rozgrzeszanie wszystkich. Ci
sami w pierwszych rz´dach”. Stale tacy sami, chcia∏oby si´ dodaç.
Przedruk z „Biuletynu IPN” 2001, nr 11.
Dokoƒczenie ze s. V
Bolesta ma tak˝e zwyk∏e, ale w komunizmie podstawowe k∏opoty ˝yciowe, o
czym decydujà równie˝ odpowiednie w∏adze. Grozi mu eksmisja z mieszkania, któ-
re zajmowa∏ po wyjeêdzie na Zachód pisarza-dysydenta. By ratowaç mieszkanie i
rodzin´, podejmuje si´ wspó∏pracy przy filmie polsko-sowieckim o tematyce oÊwi´-
cimskiej. Temat mu bliski; w swym scenariuszu opowiada o ch∏opcu rosyjskim, któ-
ry w obozie zosta∏ odebrany matce i po wojnie wychowany przez Polk´. Po latach
odnajduje go matka Rosjanka; ju˝ jako doros∏y cz∏owiek ma wróciç do ZSRS. Tu
powstaje dylemat: nie mo˝na powiedzieç prawdy o tym, ˝e odnajduje go dopiero
po wielu latach, dlatego ˝e by∏a w ∏agrze. Scenariusz Bolesty przewiduje, ˝e boha-
ter wraca z Rosji do Polski, do przybranej matki i ojczyzny, Rosjanie protestujà, ˝e
nie wraca do ojczyzny sowieckiej. Spory i dyskusje dotyczàce filmowego epilogu
odbywajà si´ w trybie posiedzeƒ partyjnych i decyzji politycznych, co dziÊ wydaje
si´ niewiarygodne i doÊç groteskowe, ale wtedy by∏o naprawd´ groêne. W tym cza-
Ta strona polskiego socrealizmu jest a˝ nadto znana. Mniej znana jest jego, by tak
rzec, sk∏onnoÊç pedagogiczna, obliczona na dalszà przysz∏oÊç. System totalitar-
ny, którego socrealizm mia∏ byç propagandowym instrumentem, stara∏ si´ zapa-
nowaç nad ca∏à rzeczywistoÊcià, mia∏, jak wiadomo, ukszta∏towaç „nowego cz∏o-
wieka”. Nie móg∏ pominàç najm∏odszych pokoleƒ, musia∏ trafiaç do dzieci i m∏o-
dzie˝y. W 1951 r. odby∏o si´ plenum Zwiàzku Literatów Polskich w sprawie litera-
tury dla dzieci i m∏odzie˝y zakoƒczone takimi m.in. wnioskami: „W ka˝dym ze-
tkni´ciu z dzieçmi (...) naczelnym zadaniem pisarza Polski Ludowej jest wycho-
wanie dziecka w mi∏oÊci ojczyzny socjalistycznej, mi∏oÊci pokoju, w entuzjazmie
dla romantyki budownictwa socjalistycznego. (...) W osiàgni´ciu tych celów do-
pomo˝e nam zapoznanie si´ z literaturà Zwiàzku Radzieckiego, której wysoki po-
ziom ideologiczny i artystyczny powinien byç dla nas wzorem”. Jak ten wzór wcie-
lano w ˝ycie? Nawet tutaj panowa∏a polityka pedagogiczna taka, jak wsz´dzie.
Zbigniew Jarosiƒski w ksià˝ce „NadwiÊlaƒski socrealizm” przeÊledzi∏ charaktery-
stycznà „ewolucj´ Êwiatopoglàdowà” w piÊmie dla dzieci „P∏omyczek”: „W 1947
roku »P∏omyczek« obchodzi∏ Bo˝e Narodzenie, piszàc o prezentach od Êw. Miko-
∏aja i zamieszczajàc wiersz Ewy Szelburg-Zarembiny o Dzieciàtku w ˝∏obie, ob-
chodzi∏ te˝ Wielkanoc. W 1948 roku na Bo˝e Narodzenie zamieszczono opowia-
danie o Wigilii obchodzonej w I Dywizji (z zupe∏nie Êwieckà kol´dà), w 1950 – opo-
wiadanie o radoÊci, jakà sprawi∏o wigilijne drzewko dzieciom le˝àcym w szpitalu.
Tak wi´c o Wigilii pami´tano, ale by∏a w coraz mniejszym stopniu Êwi´tem religij-
nym i rodzinnym. W 1951 roku »P∏omyczek« pominà∏ milczeniem Bo˝e Narodze-
nie, by∏a w nim za to przedstawiona noworoczna »choinka w naszej Êwietlicy«
– szkolnej, ale jeszcze bez Dziadka Mroza, który pojawi si´, bardzo spóêniony,
dopiero w 1954 roku (zresztà tylko w wierszyku o panu Zdzichu przebierajàcym
si´ za Dziadka Mroza)”.
TwórczoÊç dla dzieci sta∏a si´ wiernym odbiciem socrealistycznych planów i
programów. W kilku rocznikach tego˝ „P∏omyczka” znajduje si´ ca∏a antologia
przyk∏adów na to. Przyk∏adów na ka˝dy temat. Na temat „Gdy dorosn´” wiersz z
okazji Dnia Kobiet, przeznaczony dla matki, która jest nauczycielkà-przodownicà:
„Gdy dorosn´, jak ty b´d´ pierwsza/ w ka˝dej pracy, przyrzekam to sobie./ A
dziÊ? Wiem ju˝: naucz´ si´ wiersza/ i starannie zadanie odrobi´” (H. Bechler, Mo-
ja mama, 1951/1952).
Na obowiàzkowe Êwi´to 1 Maja tak˝e Jan Brzechwa napisa∏ wiersz:
„Ludzie szlachetni we wszystkich krajach/ walczà o pokój, nie szcz´dzàc si∏./
Dzieƒ rozÊpiewany Pierwszego Maja/ niech do tej walki zapa∏ podwaja/ i swojà
czerwieƒ wlewa do ˝y∏”.
W literaturze dzieci´cej panowa∏ ten sam co w literaturze produkcyjnej zachwyt
nad budownictwem socjalistycznym, a tak˝e szczególny kult Warszawy jako jego
symbolu:
„Hutnik lubi swojà prac´/ hutnik silne ma r´ce./ Umie normy wyrobiç/ dwieÊcie
procent i wi´cej.// Podjà∏ apel górników/ podjà∏ apel w∏ókniarzy/ i zdwojony wysi-
∏ek/ chce krajowi daç w darze” (Cz. Janczarski, Hutnik, 1949/1950).
„By w´giel ziemi wydrzeç z trzewi,/ poda∏ nam r´k´ Czerwony Donbas,/ abyÊ
pracowaç móg∏ jak bolszewik,/ przyszed∏ na »Ann´« radziecki kombajn” (A. Braun,
Kombajn w´glowy „Donbas”, 1954).
Lawina czy kamienie:
cyrografy pisarzy PRL
Dr Marek Klecel
WÊród doÊç licznych ju˝ prac o komunistycznych poczàt-
kach powojennej kultury ksià˝ka dziennikarek „Gazety Wy-
borczej” Anny Bikont i Joanny Szcz´snej wyró˝nia si´ cha-
rakterystycznà dla tego Êrodowiska stronniczoÊcià i ten-
dencyjnoÊcià w rozrachunku z rodzimym komunizmem, tu
– w ocenie postaw i twórczoÊci pisarzy, którzy wprowadza-
li – Êmia∏o mo˝na tak powiedzieç – ideologi´ i propagand´
komunistycznà do polskiej literatury w poczàtkach PRL.
Swojà prac´ autorki dedykowa∏y „Adamowi Michnikowi,
który t´ ksià˝k´ wymyÊli∏”. Od razu mo˝na si´ zatem spo-
dziewaç okreÊlonego nastawienia i typu myÊlenia: raczej
rozmycia i odwrócenia ocen ni˝ gruntownego rozrachunku
i wyraênej kwalifikacji zjawisk, raczej zacierania przesz∏oÊci
ni˝ jej wyjaÊniania, tak by narzuciç w∏asny obraz przesz∏o-
Êci i stworzyç swego rodzaju politycznà legend´ w∏asnego
Êrodowiska.
Oszo∏omy ju˝ w komunizmie?
Ksià˝ka nosi tytu∏ „Lawina i kamienie”, co jest odwo∏aniem
do fragmentu „Traktatu moralnego” Czes∏awa Mi∏osza. Jest w nim mowa o tym,
˝e niszczàcy ˝ywio∏ mo˝e byç jeÊli nie powstrzymany, to przynajmniej os∏abio-
ny przez opór nielicznych nawet, ale trwa∏ych, przeciwstawiajàcych si´ mu
przeszkód:
Adam Wa˝yk
Autorki z góry sugerujà, ˝e pisarze ostentacyjnie ko-
munistyczni na poczàtku PRL, tacy jak: Adam Wa˝yk, Ka-
zimierz Brandys, Wiktor Woroszylski, czy w mniejszym
stopniu: Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Borowski i Tadeusz
Konwicki, to tytu∏owe kamienie, które stawia∏y opór ko-
munistycznej lawinie. Wzi´∏y one tutaj pod uwag´ przede
wszystkim póêniejsze, ju˝ niekomunistyczne, cz´sto opo-
zycyjne, ˝yciorysy swoich bohaterów. A przecie˝ na po-
czàtku by∏o dok∏adnie odwrotnie, to oni w∏aÊnie tworzyli
czy ÊciÊlej – wspó∏tworzyli t´ lawin´, która zasypa∏a Pol-
sk´ w latach 40. i 50., wspierali ideologicznie i propagan-
dowo sowiecki system komunistyczny w Polsce. Sà w ja-
kimÊ stopniu wspó∏odpowiedzialni za indoktrynacj´ i de-
strukcj´ ca∏ego spo∏eczeƒstwa, za przerabianie go na so-
wieckà mod∏´. Ma∏o tego, gdy g∏osili komunistyczne ha-
s∏a – póêniej traktowane jako m∏odzieƒcza naiwnoÊç i
wiara w utopi´ – mia∏y one realnà moc sprawczà denun-
cjacji, wskazywania wrogów i fa∏szowania prawdy. Gdy
pisali swe socrealistyczne agitki, Êcigano jeszcze i mordo-
wano ostatnich ˝o∏nierzy AK, którzy byli prawdziwymi „kamieniami rzuconymi
na szaniec” odbudowujàcej si´ polskoÊci. Gdy „in˝ynierowie dusz” si´ ockn´-
li i rozczarowali, by∏o ju˝ za póêno na proste odwo∏anie skutków komunistycz-
nej propagandy. Przejrzeli na oczy, gdy lawina, którà sami stanowili, ju˝ kraj za-
sypa∏a, pozostawiajàc za sobà kamiennà pustyni´. Stali si´ mo˝e kamieniami
opornymi, gdy nie by∏a ju˝ tak groêna, gdy wyniszczono jej prawdziwych prze-
ciwników i spacyfikowano spo∏eczeƒstwo. To przebudzenie by∏o przykre i nie-
wàtpliwie chcieli coÊ z tym zrobiç, mogli dokonaç gruntownego rozrachunku
albo rytualnej samokrytyki w duchu partyjnym, by przejÊç do „porzàdku dzien-
Nie jesteÊ jednak tak bezwolny,
A choçbyÊ by∏ jak kamieƒ polny,
Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy si´ kamieniach.
Dr Marek Klecel
305105069.001.png 305105069.002.png
IV Nasz Dziennik Piàtek, 28 maja 2010
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2010 (36)
Piàtek, 28 maja 2010 Nasz Dziennik V
Dr Marek Klecel
W mroku PRL
Pisarstwo Janusza Krasiƒskiego
zorami swobody i normalnego ˝ycia? Szymon Bolesta opuszcza wi´zienne mury,
by znaleêç si´ w troch´ obszerniejszym wi´zieniu o niewidzialnych murach i kra-
tach. By∏o to szczególne wi´zienie, gdzie dokonywa∏o si´ uwiarygodnienie, „nor-
malizacja”, uprawomocnienie stanu zniewolenia, reedukacja w nowym, dialek-
tycznym duchu, który odwraca∏ znane ludziom poj´cia, wzorce i wartoÊci do tego
stopnia, ˝e w niewoli kaza∏ znajdowaç nowà wolnoÊç. W ten sposób wi´zienie sta-
wa∏o si´ w istocie dobrowolne i niemal dobroczynne, choç – jak ∏atwo mo˝na si´
by∏o przekonaç – dobrze strze˝one. Gdy umocni∏ si´ sowiecki system komuni-
styczny w Polsce, wi´zienie to stawa∏o si´ te˝ coraz bardziej „wewn´trzne”. Stop-
niowo, bo dzia∏anie systemu obliczone by∏o na przysz∏oÊç, nikt nie mia∏ byç wi´ê-
niem, bo wi´êniami b´dà wszyscy.
Przemiana Polski w PRL nastàpi∏a, gdy po poczàtkowym okresie walki i oporu
przeciw nowemu systemowi – zwanemu do dziÊ przez niektórych „wojnà domo-
wà”, z misjonarskim poczuciem w∏asnych racji zacz´to tworzyç podstawy nowa-
torskiego ustroju, nowej wspólnoty i nowej to˝samoÊci, skierowanych przeciw
wszystkim dotychczasowym porzàdkom, by wt∏oczyç rzesze ludzi w inny, obcy
krwiobieg, zagarnàç je i wch∏onàç ju˝ nie drogà podboju i przemocy, lecz drogà
wewn´trznej przemiany ku nowemu cz∏owieczeƒstwu odkrywanemu przez zwy-
ci´ski system. Wynaleziono w nim nowe dobro, które uniewa˝nia∏o dawne z∏o i
przemoc. Z∏o przemienia∏o si´ cudownie w dobro. W nowym systemie dzi´ki pro-
pagandowej magii urzeczywistnia∏o si´ odwieczne marzenie o wyzwoleniu ludz-
koÊci. Wed∏ug wszelkiej dialektyki bowiem jeÊli miarà wolnoÊci jest niewola, to do
wyzwolenia ludzi najlepsze jest dobre wi´zienie. PRL powstawa∏a rzeczywiÊcie na
ruinach i zgliszczach, wÊród pokonanych i martwych lub ocala∏ych i ˝ywych, któ-
rzy jednak musieli lub chcieli si´ jej poddaç. Z pewnymi, na szcz´Êcie, wyjàtkami.
Pierwszy dzieƒ „wolnoÊci”
Szymon Bolesta uodporniony dziewi´cioletnim wi´zieniem na moce i iluzje no-
wego systemu wychodzi na nowà wolnoÊç i patrzy na nià trzeêwym, bezwzgl´d-
nym okiem nuworysza ustrojowego. Zderza si´ z szarà magmà PRL, w którà zdo-
∏a∏a si´ ju˝ obróciç przewa˝ajàca cz´Êç ˝ycia kraju; zadziwiajà go nowi ludzie,
którzy zdà˝yli ju˝ wyrosnàç, uderza go widok obcych budowli: Pa∏acu Kultury
– jakby ˝ywcem przeniesionego z Moskwy, placu Konstytucji i Mariensztatu, któ-
rym zabudowano miejsca jego dzieciƒstwa. To wszystko jawi si´ niczym pomni-
ki – dos∏owne i zarazem przenoÊne – socjalistycznego budownictwa i ideologii.
System rozrasta∏ si´ i wzmacnia∏, zostawiajàc trwa∏e Êlady, znaki i symbole swe-
go panowania. Bohater ksià˝ki zostaje rzucony w obcy Êwiat, który ju˝ na za-
wsze, jak si´ wówczas musia∏o wydawaç, ukszta∏towa∏ si´ bez niego w kraj fikcji,
pozorów, k∏amstwa, z paƒstwa polskiego przetworzonego w sowieckie. Gdy wy-
chodzi z wi´zienia, opada ju˝ fala propagandowego entuzjazmu i wy∏ania si´
szara, ponura, uboga we wszystkich dziedzinach rzeczywistoÊç realnego komu-
nizmu. Po Êmierci Stalina, która w wi´zieniu by∏a wielkim Êwi´tem, jest ju˝ jednak
ukszta∏towany ca∏y system w∏adzy i rozbite przez UB niepodleg∏oÊciowe podzie-
mie. Bolesta styka si´ z m∏odymi adeptami w∏adzy komunistycznej i od nich do-
wiaduje si´ o wydarzeniach poznaƒskiego czerwca 1956 roku. Póêniej wrócà
one w finale powieÊci zamykajàcej si´ kolejnym przesileniem 1968 roku i zosta-
nà szczegó∏owo wyjaÊnione w opowieÊci m∏odego autora przytoczonej przez
Krasiƒskiego. Jest to opowieÊç o Êmierci Romka Strza∏kowskiego, ch∏opca za-
strzelonego w gmachu UB w 1956 roku.
Szymon Bolesta próbuje zostaç dziennikarzem, potem pisarzem, chce opo-
wiedzieç o tym wszystkim, co prze˝y∏ w wi´zieniu, wykrzyczeç ca∏à prawd´. Uda-
je mu si´ w czasie „odwil˝y” 1956 roku wydaç w czasopismach par´ opowiadaƒ.
Z ich zbiorem w formie ksià˝kowej ju˝ nie zdà˝y. „Paêdziernik skoƒczy∏ si´ w li-
stopadzie” – powiedzà mu w wydawnictwie i poradzà, by realia jego wi´ziennej
prozy przerobi∏ na jakieÊ inne, najlepiej hiszpaƒskie.
Nasza ma∏a destabilizacja
do w∏adzy, wtedy i ona si´ uÊmiechnie. Krytykowaç màdrze, jak to zrobi Bolesta
na zjeêdzie pisarzy zwo∏anym po publicznych g∏osach krytyki pod adresem cen-
zury, gdy sam aluzyjnie wspomni swoje perypetie z cenzurà. Wtedy i tow. Gomu∏-
ka – obecny na zjeêdzie – uÊmiechnie si´ do niego.
Chyba w∏aÊnie wówczas powsta∏ groêny prze∏om w ÊwiadomoÊci i mentalno-
Êci Polaków. System zdoby∏ ju˝ ca∏à w∏adz´, zdà˝y∏ w du˝ym stopniu opanowaç
ludzkie umys∏y. Zacz´∏o przewa˝aç przekonanie, ˝e nie ma innego wyjÊcia jak
zgoda na PRL. Powoli wszystko zacz´∏o grz´znàç w magmie i szarzyênie socja-
lizmu z coraz mniej ludzkà twarzà. Powsta∏a niebezpieczna, wyniszczajàca tak˝e
wewn´trznie perspektywa, w której nie by∏o widaç koƒca tej sytuacji. Wydawa∏o
si´, ˝e system zapanowa∏ ju˝ na zawsze. Tak narodzi∏o si´ fatum PRL – upiór nie-
mocy, beznadziejnoÊci i niewiary.
A jednak PRL niepostrze˝enie, wówczas niezauwa˝alnie, stacza∏a si´ po rów-
ni pochy∏ej, co dopiero po latach mo˝na by∏o zauwa˝yç z wi´kszà pewnoÊcià.
Utrzymywa∏a si´ w pozornej i chwiejnej równowadze od prze∏omu do prze∏omu,
od jednego kryzysu do nast´pnego. Po 1956 roku przybli˝a si´ rok 1968, na któ-
rego przedmarcowych poczàtkach ten tom powieÊci si´ koƒczy.
Bohater powieÊci Krasiƒskiego znalaz∏ si´ w Êrodku PRL, wraca jednak stale pa-
mi´cià do dawniejszych wydarzeƒ, które sta∏y si´ treÊcià dwóch poprzednich to-
mów. Do absurdalnego oskar˝enia m∏odego ch∏opaka o szpiegostwo po jego po-
wrocie z obozów w OÊwi´cimiu i Dachau, do sfingowanego perfidnie przez UB je-
go pokazowego procesu i ci´˝kiego wi´zienia, do monstrualnego pi´tna na reszt´
˝ycia. Wychodzàc z wi´zienia, Bolesta pami´ta o pewnym zobowiàzaniu, o którym
przypomina mu inny wspó∏wi´zieƒ spotkany ju˝ „na wolnoÊci”. Jest to zobowiàza-
nie pami´ci i Êwiadectwa o ofiarach zam´czonych w Êledztwach i wi´zieniach.
Ca∏y cykl powieÊciowy Janusza Krasiƒskiego o narodzinach i trwaniu PRL jest
wi´c poniekàd wype∏nieniem tego wielkiego zobowiàzania pami´ci wobec ofiar,
jest Êwiadectwem wiernie oddajàcym prawd´ i sprawiedliwoÊç bezwzgl´dnie nisz-
czonemu Êwiatu. Dzie∏o Krasiƒskiego przywo∏uje ten Êwiat i stara si´ go utrwaliç na
sposób literacki, by nie zapomnieç o tych, którzy nie godzili si´ – bez wzgl´du na
cen´ – na nieludzki system i obcà w∏adz´. Przypomina – nie waham si´ u˝yç tego
zawstydzajàcego dziÊ wielu s∏owa – o martyrologii wielu Polaków broniàcych swe-
go kraju. Krasiƒski przekonuje, jak wa˝na jest pami´ç o tym najwczeÊniejszym
oporze, jak wa˝na okaza∏a si´ ta pierwsza niepodleg∏oÊciowa opozycja dla przy-
sz∏oÊci, która nadszed∏szy, mia∏a do czego si´ odwo∏ywaç i co kontynuowaç. To ta
opozycja bowiem poprzedza∏a t´ nast´pnà, która powsta∏a w po∏owie PRL wÊród
ludzi, którzy jà budowali, zostali zara˝eni komunizmem lub ulegli mu, a póêniej roz-
czarowali si´ do tego najlepszego z ustrojów. Ta g∏´bsza pami´ç i g∏´bsze poczu-
cie sprawiedliwoÊci i po prostu obowiàzek prawdy okaza∏y si´ – jak dowodzi „Nie-
moc” Krasiƒskiego – znów wa˝ne, a nawet niezb´dne dla przysz∏oÊci, gdy samo-
dzielne istnienie Polski i Polaków sta∏o si´ na powrót mo˝liwe.
Suma PRL
Tom ostatni, „Przed agonià”, obejmuje wydarzenia od rozruchów studenckich w
marcu 1968 r. do stanu wojennego i powojennego; koƒczy si´ Êmiercià ksi´dza
Popie∏uszki. By∏ to najpierw stan umocnienia si´ systemu komunistycznego w
Polsce w latach 60. po zniszczeniu przeciwników i pacyfikacji spo∏eczeƒstwa,
okres „ma∏ej stabilizacji”, która oznacza∏a te˝ doÊç beznadziejnà perspektyw´
trwania systemu bez koƒca. Wtedy to odczuwa∏o si´ ju˝ rezygnacj´ spo∏eczeƒ-
stwa, poddanie systemowi, przyzwolenie w sytuacji beznadziejnej na nieuniknio-
ne funkcjonowanie w nim. Nast´powa∏o uwik∏anie ludzi w system, coraz g∏´bsze
– choç najpierw niedostrzegalne – kompromisy z w∏adzà komunistycznà i jej in-
stytucjami, codzienna kolaboracja z nimi na prze∏omie lat 60. i 70.
Po wyjÊciu z wi´zienia Szymon Bolesta próbuje kariery dziennikarskiej, póêniej pi-
sarskiej. Chce mówiç o tym, co prze˝y∏ i widzia∏, wierzy, ˝e w nowej sytuacji mo˝na
b´dzie powiedzieç prawd´. Ale zmiany systemu sà tylko powierzchowne i taktyczne,
pozorowane i chwilowe, zmieniajà si´ metody, ale nie system. W Êrodowisku dzien-
nikarzy i pisarzy, do którego trafia Bolesta, nadal rzàdzi Partia i cenzura, nadal domi-
nujà ludzie, którzy do niedawna wspierali system, a teraz si´ rozczarowali, zmienili
poglàdy, cz´sto tylko si´ przefarbowali i dopasowali do nowej sytuacji. Bolesta pozo-
staje wi´c na marginesie, ledwie tolerowany, jego próby literackie, w których nie chce
ukrywaç prawdy, skazane sà na dzia∏anie systemu pos∏ugujàcego si´ g∏ównie cen-
zurà, k∏amstwem i manipulacjà. ¸amiàcego ludzi i urabiajàcego ich do coraz ÊciÊlej-
szej wspó∏pracy, jeÊli nie wprost, to poÊrednio, do stopniowej zgody i codziennej, co-
raz mniej zauwa˝alnej znormalizowanej kolaboracji.
Janusz Krasiƒski jako jeden z nielicznych pisarzy podjà∏ si´ dzie∏a jak najpe∏niej-
szego przedstawienia rzeczywistoÊci PRL, b´dàc jej wiarygodnym i doÊwiadczo-
nym, nawet zbyt doÊwiadczonym, Êwiadkiem i uczestnikiem. W ciàgu ostatnich
kilkunastu lat oczekiwaliÊmy rozrachunkowych utworów literackich o czasach, w
których zakazywano wolnoÊci, wi´cej, w których nakazywano oszustwo, k∏am-
stwo, koniunkturalizm. Odzyskanej w 1989 r. wolnoÊci nie wykorzystano do po-
wiedzenia pe∏niejszej prawdy w literaturze, nie powsta∏y znaczàce utwory o nie-
dawnym zniewoleniu, nie rozliczono si´ z komunistycznà przesz∏oÊcià. Literatu-
ra póêniejsza sta∏a si´ poniekàd kontynuacjà okresu PRL, literaturà rzeczywisto-
Êci nadal nieprzedstawionej, co najwy˝ej literaturà przemilczeƒ, aluzji albo litera-
turà szyderstwa, ironii lub sentymentu wobec PRL, najmniej literaturà prawdy.
Janusz Krasiƒski ju˝ przed rokiem 1989 rozpoczà∏ prac´ nad autobiograficz-
nym cyklem opowieÊci o PRL. Jego pierwszà cz´Êcià by∏ tom „Na stracenie” wy-
dany w 1992 roku. W nast´pnych latach powsta∏y dwa dalsze tomy: „Twarzà do
Êciany” (1996) i „Niemoc” (1999). W 2005 r. wysz∏a czwarta cz´Êç cyklu pt.
„Przed agonià” opisujàca okres od koƒca lat 60. do po∏owy lat 80. Ca∏a opo-
wieÊç Janusza Krasiƒskiego o PRL ma charakter autobiograficzny. Jej bohate-
rem jest Szymon Bolesta, niewàtpliwie uosabiajàcy doÊwiadczenia autora. Jed-
noczeÊnie ta postaç o znaczàcym imieniu jest symbolicznym i syntetycznym
przedstawieniem najtrudniejszych polskich doÊwiadczeƒ i tragicznych dziejów,
na które przemo˝ny wp∏yw wywar∏y dwa wrogie totalitaryzmy. Szymon Bolesta
przechodzi wszystkie etapy polskiej gehenny: okupacj´, Powstanie Warszaw-
skie, Auschwitz, gdzie traci matk´, obóz w Dachau, oskar˝enie o walk´ z re˝i-
mem komunistycznym i absurdalny zarzut szpiegostwa na wielkà skal´. Dosta-
je wyrok 15 lat, odbywa kar´ w ci´˝kich wi´zieniach na Mokotowie, we Wron-
kach i w Rawiczu. W 1956 r. wychodzi „na wolnoÊç”, która jest z∏agodzonym
systemem totalitarnym, z wi´zienia Êcis∏ego do wi´zienia obszerniejszego, jakim
jest PRL po stalinizmie i krótkiej „odwil˝y” 1956 roku. „Paêdziernik skoƒczy∏ si´
w listopadzie” – mówià bohaterowi lepiej zorientowani w trzecim tomie cyklu.
Proza Krasiƒskiego ujawnia ca∏y mechanizm dzia∏ania UB, sàdów i wi´zieƒ.
Nikt, kto dosta∏ si´ w tryby tego mechanizmu, nie wychodzi z niego ca∏o. W
pierwszych dwóch tomach, „Na stracenie” i „Twarzà do Êciany”, autor opisuje
ró˝ne, cz´sto skrajne zachowania ludzi podczas procesów i w wi´zieniach. Dzi´-
ki nastawieniu autora zapami´tuje si´ jednak zachowania heroiczne, solidarnoÊç
ludzi, których próbowano z∏amaç, upokorzyç, odebraç im wszelkà godnoÊç, nad
którymi zn´cano si´ fizycznie i psychicznie, a niektórych w koƒcu mordowano.
W Êwietnie zarysowanych scenach ze zbiorowej celi wi´ziennej na Mokoto-
wie, gdzie znaleêli si´ przedstawiciele niemal ca∏ego polskiego spo∏eczeƒstwa
po wojnie, od przywódców paƒstwa podziemnego, konspiratorów i partyzantów,
przez ludzi nauki, a˝ do pospolitych kryminalistów, autorowi uda∏o si´ powiàzaç
rozliczne wàtki i ludzkie losy z okresu zdobywania w∏adzy i budowania systemu
komunistycznego w Polsce. Losy poszczególnych wi´êniów, które autor przywo-
∏a∏, by∏y naznaczone nie tylko represjami i przeÊladowaniami; ujawniona zosta∏a
tak˝e przemyÊlana strategia polityczna najpierw fizycznej likwidacji przeciwni-
ków, póêniej systemowego przetwarzania ÊwiadomoÊci spo∏ecznej za pomocà
zmasowanej propagandy i indoktrynacji, montowania sfingowanych procesów
sàdowych i wydawania drakoƒskich wyroków, zastraszania terrorem paƒstwo-
wym, konfliktowania Êrodowisk, wciàgania do wspó∏pracy z nowà w∏adzà.
W utworze Krasiƒskiego zosta∏o to przedstawione w relacjach ró˝nych posta-
ci ze wspomnianych Êrodowisk. Jest wi´c tutaj historia o s∏ynnym na Podhalu od-
dziale Józefa Kurasia „Ognia”, opowieÊç partyzanta „M∏ota”, który mia∏ pewny
wyrok Êmierci za walk´ z UB mimo powojennej amnestii, a w sàdzie dosta∏ „tyl-
ko” do˝ywocie dzi´ki temu, ˝e przechytrzy∏ oprawców. Mamy tu relacj´ o zast´p-
cy prezydenta Starzyƒskiego, pu∏kowniku Wac∏awie Lipiƒskim, któremu sam szef
wi´ziennego UB Ró˝aƒski powiedzia∏: „Bierut pana u∏askawi∏, ale ja pana nie u∏a-
Janusz Krasiƒski w wi´zieniu na Rakowieckiej w Warszawie
skawiam”. Wkrótce potem pu∏kownik pope∏ni∏ rzekomo samobójstwo, skaczàc
ze schodów, wed∏ug innej wersji zmar∏ na zawa∏ serca.
Sà te˝ relacje poÊrednie i bardziej literacko skomponowane o wydarzeniach,
które pozosta∏y nieznane lub ukryte. Jedynymi ich Êwiadkami mogli byç oficero-
wie Êledczy UB lub anonimowy pluton egzekucyjny. Taka jest relacja o rotmistrzu
Witoldzie Pileckim, dobrowolnym wi´êniu OÊwi´cimia, który zorganizowa∏ tam
pierwszà siatk´ konspiracyjnà i uciek∏, gdy grozi∏o mu zdemaskowanie. Po wojnie
zosta∏ schwytany i skazany przez komunistów. „Kara Êmierci dla Witolda – powia-
da bohater ksià˝ki Krasiƒskiego – to poÊmiertna zemsta nazi. Wyrok gestapo
utrzymany w mocy przez polskich s´dziów”. Wi´êniowie wiedzà, ˝e Pilecki prze-
bywa gdzieÊ obok, jeden z nich rozpoznaje go prowadzonego na egzekucj´.
Reszt´ musi dopowiedzieç pisarz: „Teraz przemarsz strzelców. Nocny ront parad-
nym krokiem przemierza wi´zienne podwórze. Sztandar ciemnych chmur i z∏o-
wieszczy werbel kroków. Jest w tym przemarszu jakiÊ szataƒski triumf, triumf nocy.
Trójca rozluênia szyk, napr´˝ajà si´ kajdanki. Ten w Êrodku rozdarty mi´dzy dwo-
ma oprawcami. Wykr´cone ramiona, dusi go sznur na szyi, kuk∏a omotanej g∏owy,
szamoce si´, ciska. Chcia∏by wyjrzeç spod kaptura, pozbyç si´ czarnej opoƒczy.
Zimno. I gdyby choç jedna gwiazda, Êwiadek tej Êmierci!... (...) W sionce zdejmà
mu kaptur, odepnà kajdanki i popchnà do przodu. Âmia∏o, panie rotmistrzu, ostat-
nia szar˝a! Który to pu∏k u∏anów? Ale nie b´dzie ju˝ cudu nad Wis∏à. Wn´trze wy-
bite d´bowymi belkami, ˝eby kula, gdy przebije g∏ow´, nie da∏a rykoszetu. (...)
Strza∏u s∏ychaç nie b´dzie... Za dwie, trzy godziny poprowadzà tà samà drogà
Unterführera Handtke. Nikt ju˝ wówczas nie wyjrzy. Dopiero o Êwicie. Gdy us∏yszà,
˝e terkocze furka zaprz´gni´ta w ry˝awego konia. Wtedy znowu podbiegnà do kra-
ty. B´dà chcieli zobaczyç, jak tajni grabarze wrzucajà obydwa cia∏a na wóz, aby wy-
wieêç je w nieznanym kierunku i zepchnàç do wspólnego do∏u”.
Po latach wi´zienia jedynym Êwi´tem dla tych, którzy prze˝yli, b´dzie Êmierç
Stalina. Zamyka ona drugi tom cyklu, „Twarzà do Êciany”, obejmujàcy razem z to-
mem „Na stracenie” wi´ziennà epopej´ autora i postaci przez niego przywo∏anych.
Polska by∏a wi´zieniem
Czy cz∏owiek, który by∏ wi´êniem politycznym PRL przez prawie dziesi´ç lat, wy-
chodzàc z wi´zienia, wychodzi na wolnoÊç? Czym sta∏ si´ ten kraj przez pierwsze
dziesi´ciolecie po powojennym „wyzwoleniu” i kim mo˝e byç w nim ów cz∏owiek?
Przed takimi niebagatelnymi pytaniami staje bohater tomu „Niemoc”, trzeciego w
cyklu. Gdy w 1956 r. otwierajà si´ przed nim bramy ostatniego wi´zienia, dokàd
wraca? Czy Polska nie by∏a wtedy wi´zieniem o nieco z∏agodzonym rygorze, z po-
„Niemoc” ukazuje pewien Êredni stan PRL, stan stabilizowania si´ systemu, jego
w∏adz i struktur. Ten system zwyci´˝a, wówczas wydaje si´, ˝e na d∏ugo, mo˝e
nawet na zawsze. W PRL powstaje sytuacja bez ˝adnej innej perspektywy, bez
nadziei na innà rzeczywistoÊç, stan skazania na taki Êwiat bez wyjÊcia, na real-
noÊç niemocy. Zaczyna przewa˝aç wzór przystosowania i zgody na przaÊnà,
biednà i przek∏amanà, ale niby bezpiecznà rzeczywistoÊç, utrwalenie pozoru – ni-
by ma∏e, ale w∏asne, bo jedyne. Trzeba wchodziç w uk∏ady z rzeczywistoÊcià, któ-
ra jest rzeczywistoÊcià systemu, ale innej ju˝ nie b´dzie. Trzeba si´ uÊmiechnàç
Dokoƒczenie na s. VI
305105069.003.png 305105069.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin