Komentarze.doc

(49 KB) Pobierz
Eucharystia - ciężka godzina

Msza Święta – randka z Panem Bogiem (31.10.2004)

 

 

Wstęp

 

Wielu ludzi powtarza tego typu formułę: „Nie muszę łazić na jakąś tam Mszę, gdzie kłębią się tłumy, organista fałszywie śpiewa, ksiądz gada o polityce. Nie będę brał udziału w tym cyrku, mogę spotkać Boga gdziekolwiek”.

 

To prawda, że Boga można spotkać wszędzie i człowiek wierzący doświadcza tego w swoim życiu (kiedyś święty Augustyn śpiewał psalm w ubikacji, czym zgorszył swą pobożną matkę), nie warto jednak w imię tego rezygnować z pewnych szczególnych miejsc, gdzie randka z Panem Bogiem ma wyjątkowe znaczenie.

 

Bo Msza Święta – to taka randka, randka z Ukochanym... Zakochani mają bliskie ich sercu miejsca, do których lubią razem powracać. Czasami jest to ławka w parku, na której chłopak po raz pierwszy odważył się wziąć dziewczynę za rękę, albo stolik w przemiłej kawiarence, który był świadkiem pierwszych miłosnych zwierzeń.

 

Podobnie ma się rzecz w naszej miłości z Panem Bogiem. On również lubi zapraszać tych, którzy oddają Mu swoje serca, w określone miejsca szczególnego rodzaju. Takim miejscem, gdzie Bóg nas zaprasza na „randkę” jest Msza święta.

 

 

 

Słowo Boże

 

Zakochani niekiedy pozostają w milczeniu – znają siebie, wiedzą, że kochają i są kochani – nie potrzebują zbędnych słów, żeby to okazywać. Ale wcześniej następuje ten etap „poznania”, kiedy komunikacja werbalna jest niezbędna. Kiedy trzeba mówić, ale też trzeba nauczyć się słuchać drugiej osoby.

 

Bóg chce dziś mówić do nas, do każdego z osobna – przez swoje Słowo. Mówi nam, że kocha nas i że bardzo zależy Mu na nas. Pragnie, abyśmy byli w Nim jedno, aby nasza  miłość do Niego ciągle rosła.

 

Ewangelia przypomina nam postać Zacheusza, który bardzo chciał zobaczyć Jezusa, choć miał w tym trudności – był niskiego wzrostu. Ale nie poddał się, pobiegł naprzód i wspiął się na drzewo, aby móc Go ujrzeć.

 

To Słowo daje nam obietnicę, że jeżeli również „pobiegniemy naprzód”, zostawiając za sobą wszystko to, co nam próbuje przeszkodzić, odciągnąć nas od Boga, jeżeli będzie w nas prawdziwie to pragnienie spotkania z Jezusem w tej Eucharystii – to DZIŚ zbawienie stanie się również naszym udziałem.

 

 

Przeistoczenie

 

Niedzielna Msza Święta, Eucharystia, uczta – jest ulubionym miejscem Pana Boga, kiedy to chce On zasiąść z nami przy odświętnie zastawionym stole, aby wspomnieć i uroczyście przeżyć miłość, jaka nas łączy. Pan Jezus podczas tego spotkanie mówi ze wzruszeniem: „Przypomnij sobie ten dzień, w którym umarłem za ciebie na krzyżu, aby potem zmartwychwstać i otworzyć przed tobą serce, z którego płynie wieczne życie”.

 

Pan przywołuje absolutny początek naszej więzi – wtedy, gdy jeszcze nie było nas na świecie, a On, wydając swe życie na krzyżu, miał przed oczami Ciebie i mnie. Tam dokonało się największe w historii wszechświata wyznanie miłości. Wówczas Bóg odsłonił swe serce.

 

Dzisiaj, gdy przez wiarę, choć nieudolnie i z oporami, podjęliśmy Jego zaproszenie, przywołuje nas, abyśmy weszli w przestrzeń tamtych wydarzeń. Jeszcze raz, niestrudzenie przyprowadza nas pod krzyż, przerywa bieg codziennych czynności, zaskakując swym powrotem jako zmartwychwstała, wiecznie żywa Miłość. Tu, gdzie wszystko się zaczęło, chce dokonać odnowienia przymierza.

Rozesłanie

 

Wyobraźmy sobie następującą sytuację: Mąż mówi do swej żony: „Kochanie, dziś jest rocznica naszego ślubu. Zapraszam cię na kolację do restauracji chińskiej, gdzie odbyły się nasze zaręczyny”, i w odpowiedzi słyszy: „Dajmy spokój z tymi sentymentalnymi głupotami. Przecież codziennie się spotykamy, jesteśmy razem, mieszkamy pod jednym dachem. Zrób po prostu kawę i obejrzyjmy wspólnie dwa tysiące sześćset czterdziesty pierwszy odcinek ulubionego serialu”.

 

Takie zachowanie żony może świadczyć o niedostrzeganiu przez nią wartości święta jako czasu podejmowania działań wolnych od chłodnego pragmatyzmu.

 

Na podobnej zasadzie źle dzieje się w naszym małżeństwie z Panem Bogiem, jeśli nie pozwalamy Mu zaprosić się na to wyjątkowe spotkanie w określonym dniu i miejscu, jakim jest Msza święta. Marnujemy bowiem wyjątkową okazję do upiększenia codzienności naszego bycia z Bogiem i sami jesteśmy winni, że staje się ona szara, bezbarwna, pełna rutyny i nijakości.

 

Pozornie głęboka i bardzo trzeźwa idea, by spotykać Boga wszędzie po prostu „spala na panewce”, jeśli zabraknie zaplanowanych randek, które odświeżają pamięć początków.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Msza Święta – proklamacją i darem wolności (07.11.2004)

 

 

Wstęp

 

Jajko może być bardziej lub mniej zepsute, ale nie może być tylko częściowo świeże. Jajko jest świeże albo nieświeże. Podobnie jest z wolnością. Można być więcej lub mniej zniewolonym, ale nie można być wolnym tylko częściowo.

 

Nie musi być zaprzeczeniem wolności to, że nie mogę czegoś, na co mam ochotę. Nie niszczy naszej wolności to, że podlegamy prawu grawitacji, prawom fizjologii czy prawu moralnemu – prawa te raczej wyznaczają przestrzeń naszej wolności, zakorzeniają ją w rzeczywistości.

 

Wolność znaczy być panem samego siebie. Ale nie jestem panem samego siebie, jeśli o moim postępowaniu decyduje taka lub inna moja namiętność, aktualna moda lub czyjeś nieuprawnione oczekiwanie, a nie ja sam.

 

Szczytem ludzkiej wolności jest nasze duchowe przemienianie się w dar dla Boga i dla bliźnich. Najwyższym wyrazem wolności jest całoosobowa miłość. Źródłem i szczytem naszego zdążania ku wolności jest Eucharystia.

 

 

Akt pokuty

 

Jedno i tylko jedno jest ostateczne źródło wszystkich naszych zniewoleń – nasze oddalenie się od Boga. Otóż nie ma na tej ziemi głębszego zbliżenia się do Boga niż poprzez autentyczne przyjęcie daru Eucharystii. Dzięki Eucharystii stajemy się realnie czymś jednym z samym Synem Bożym.

 

W miarę zaś jak odzyskujemy naszą bliskość z Bogiem, „dawny nasz człowiek” doznaje coraz bardziej konsekwentnego ukrzyżowania razem z Chrystusem – „po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu”. To właśnie dlatego Pan Jezus przedstawiał Eucharystię jako dar wyzwolenia od śmierci wiecznej, jako dar mający moc wprowadzić nas do życia wiecznego (J 6,48-51).

 

 

Słowo Boże

 

Tajemnica Eucharystii stanowi uobecnienie tej niepojętej miłości, jaka się stała na Kalwarii. Tam, na Kalwarii, Pan Jezus znalazł się w okolicznościach najskrajniej nieludzkich, a przecież nawet wówczas był całkowicie i bez reszty oddany swojemu Przedwiecznemu Ojcu oraz ogarniał swoją miłością nas, swoich przybranych braci i siostry, nawet własnych morderców.

 

Objawił nam wówczas Pan Jezus ostateczną tożsamość miłości i wolności. Okazało się bowiem wtedy, że można być aż tak doskonale wolnym, że najdosłowniej nic nie jest w stanie zgasić ani zmniejszyć miłości, jaką się jest napełnionym.

 

I my jesteśmy wezwani do wolności. Dzisiejsze Słowo w sposób bardzo mocny pokazuje nam tę prawdę i zachęca do zastanowienia się nad tym, co jest dla nas, chrześcijan, najważniejsze – nad naszym życiem po śmierci – z Chrystusem.

 

 

Modlitwa powszechna

 

Podczas Mszy Świętej otwiera się przed nami przedsionek nieba, spożywając Ciało Pańskie spotykamy się realnie z naszym Zbawicielem – i nie sposób wówczas nie zauważyć, jak często i dla jak wielu ludzi nasza ziemia bywa przedsionkiem piekła. Kiedy my doświadczamy coraz głębszej wolności, nie sposób nie uprzytomnić sobie, jak wielu naszych braci i sióstr znajduje się w niewoli grzechu, zabobonu, ignorancji, doznawanej niesprawiedliwości itp.

 

A przecież mogę i powinienem przyczyniać się do tego, ażeby wolność, którą sam mogę coraz więcej się cieszyć, ogarniała również innych.

 

Przeistoczenie

 

Dar Eucharystii stanowi dowód, że Jezus, Syn Boży i Syn Człowieczy, „do końca nas umiłował” (J 13,1). A jak to On sam powiedział, „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za swoich przyjaciół” (J 15,13). Można powiedzieć, że Eucharystia jest to Żyjący Jezus, który cały przemienił się w Ofiarę dla swojego Przedwiecznego Ojca oraz w Dar dla nas.

 

W ten sposób Jezus najdoskonalej wypełnia szczytowy aspekt wolności – kiedy wolność polega na całoosobowym przemienieniu się w dar dla tych, których się kocha. Można nawet bez obawy błędu powiedzieć, że podobnie jak jest On „Drogą, Prawdą i Życiem” (J 14,6), tak samo jest On naszą Wolnością. Bo ma moc uzdalniać – każdego z nas i do końca – do wolności najbardziej szczytowej, wyrażającej się przemienianiem się w dar miłości.

 

 

Rozesłanie

 

Orędzie wolności zawiera w sobie sam główny dzień eucharystyczny, niedziela. Stanowi ona nieustanne, odnawiające się co siedem dni, całodzienne przypomnienie, że człowiek należy do Boga i nie powinien się dać uwikłać w niewolę takich czy innych wartości, choćby nawet bardzo szacownych, bo to raczej one powinny mu służyć. Przed jednym tylko Bogiem godzi się człowiekowi zginać swoje kolana.

 

Kiedy zaś Bóg jest dla mnie naprawdę Kimś ostatecznym i absolutnym, mając taką hierarchię wartości, nie będę niewolnikiem czegokolwiek, nawet wartości najbardziej szlachetnych. Niedziela jako dzień zmartwychwstania Chrystusa Pana przypomina ponadto, że nie godzi się człowiekowi dać się zamknąć w niczym, co jest wyłącznie doczesne, jesteśmy bowiem stworzeni i powołani do życia wiecznego.

 

II Niedziela Adwentu                                                 (05.12.2004)

 

 

 

Słowo Boże

 

Dzisiejsze czytania – jak zwykle w okresie Adwentu – zachęcają nas do nawrócenia.

 

Nawrócenie dokonuje się w momencie znalezienia kogoś, dla kogo warto zmobilizować siły,

by być dla niego dobrym. Jeśli się to stanie, serce wypełnia dobroć i rozlewa się nie tylko na tego kogo kocha, lecz na całe otoczenie.

 

Oto Jan Chrzciciel zwraca się do nas z wezwaniem „Nawróćcie się... Przygotujcie drogę Panu. Prostujcie ścieżki dla Niego”. Właśnie dla Niego. Nie dla siebie, ale dla Niego. Innymi słowy Jan pragnie, byśmy odkryli, że Bóg nas kocha, że przychodzi do nas, by nadać naszemu życiu pełny sens.

 

Jedyne prawdziwe nawrócenie należy do „teraz”, nie do „wczoraj” ani „jutro”. Wszystkie czytania pokazują istotny element nawrócenia, jakim jest troska o jedność. Nauka „przygarniania się nawzajem” zaowocuje w ostatecznych czasach jednością całego stworzenia, kiedy „dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii”. W ten sposób rozpoczyna się droga do ostatecznego zwycięstwa nad grzechem, którego pierwszym gorzkim owocem jest samotność człowieka oderwanego od Boga, od bliźniego, skłóconego z resztą stworzenia.

 

 

 

„Nawróćcie się” to tyle samo, co zakochajcie się w Bogu. Gdy serce wypełni miłość, życie stanie się piękne i niezwykle wartościowe.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin