Gawdzik Witold - Gramatyka na wesolo i na serio.txt

(740 KB) Pobierz
10 03. 2002 01. 10. 2004
гик.


ramatyka na wesoło
I     С 1 V І '
tu
PAX
Warszawa
Witold Gawdzik (Profesor Przecinek)
ramatyka na wesoło
\ь
Instytut Wydawniczy ■ Pax • 1970
n%
Okładkę projektował i ilustracje wykona) Jerzy Flisak
Redaktor Maria Kornasowa Redaktor techniczny Witold Rober      f
"KTiniejsza książka nie stanowi zamachu na powagę prawdziwie ścisłej wiedzy 1 V o języku.
Autor pisał ją z myślą przede wszystkim o tych Czytelnikach, którzy odczuwają podstawowe braki w zakresie znajomości ojczystego języka, a jednocześnie są za mało cierpliwi, by studiować poważne podręczniki.
Powstała ona w oparciu o cotygodniowe gawędy „Profesora Przecinka", publikowane od kilku lat, jest także w pewnej mierze rezultatem doświadczeń i przemyśleń wynikłych z wieloletniej praktyki pedagogicznej.
Prof. Przecinek poleca swoją książkę samoukom i uczniom, których nie stać na korepetytora, miłośnikom bajek, fraszek, zagadek, wreszcie — zbieraczom wszelakich osobliwości.
Zawiera ona także propozycje lepszego sprecyzowania niektórych pojęć. Między innymi autor proponuje nową, bardziej ścisłą definicję tzw. „imion", próbuje też jednoznacznie określić, czym jest wyrażenie przyimkowe, oraz dokładniej ustalić funkcję dwu ważnych spójników: a, lecz.
Wszystko to jest czynione z myślą o tym, aby ułatwić naukę pisowni i gramatyki.
Osoby zainteresowane znajdą tu bogaty wybór tekstów do ćwiczeń ortograficznych i gramatycznych. Książka zawiera również nieco wskazówek metodycznych, znacznie ułatwiających naukę. Prof. Przecinek szczególnie poleca rewelacyjną i wypróbowaną metodę uczenia się składni za pomocą specjalnych kart, spełniających rolę maszyny uczącej.
Każde ćwiczenie zostało uzupełnione tekstem pomocniczym, zawierającym odpowiedź lub wskazówkę, umożliwiającą samodzielne i dokładne sprawdzenie pracy oraz poprawienie błędów.
5
Książkę zamyka część zatytułowana „Zwięzłe wiadomości", stanowiąca syntetyczne ujęcie kursu gramatyki mniej więcej w zakresie szkoły średniej.
Oprócz podstawowych wiadomości są w niej elementy słownika pojęć gramatycznych oraz zestawienie poprawnych form niektórych czasowników i rzeczowników.
*
Naukę mowy ojczystej wyobrażamy sobie zazwyczaj jako zajęcie nad wyraz nudne i nieciekawe. Czy wszyscy? Chyba nie. Jakże gorliwie się jej uczą... niemowlęta. Nauka mówienia stanowi dla nich najmilszą zabawę.
Niestety, człowiek pod wieloma względami zasłużył na miano istoty powierzchownej. Nauczy się byle jak łazić i natychmiast jest gotów wpadać pod koła lub płacić mandaty za nieprawidłowe przechodzenie jezdni. Jeszcze nie obeschły podpisy i pieczęcie na jego prawie jazdy, a już — choćby na wuefemce —• chce przekraczać barierę dźwięku, co niekiedy kończy się przełamaniem innej bariery, np. zapory drogowej albo poręczy mostu.
Podobnie z nauką ojczystego (oj, czystego!...) języka. Tyle tylko, że nieudolność w tej dziedzinie nie wystawia nas na ogół na żadne ryzyko poza niebezpieczeństwem... ośmieszenia się.
Chociaż — różnie bywa. Znałem osobiście pewną panią redaktor, która podległych sobie pracowników karała dość wysokimi grzywnami za przepuszczanie rażących błędów językowych. Pomagało!
Niestety, powszechne zastosowanie podobnych kar jest niemożliwe, dlatego też znęcanie się nad mową polską uchodzi ludziom całkowicie bezkarnie.
Aby nikt nie oskarżał mnie o gołoslowność, przytoczę kilka przykładów:
Dwukrotnie, z ust dwu różnych inżynierów, słyszałem takie formy przypadkowe rzeczownika „technikum": technikumy, technikumów itd. To tak samo, jakby powiedzieli: muzeumy, muzeumów...
Jedna z gazet stołecznych doniosła swego czasu o obradach „przedplenumowych". Chodziło zapewne o obrady przedplenarne, czyli poprzedzające plenum. Równie śmieszną rzeczą byłoby mówić o szkołach „liceumowych", zamiast o licealnych.
6
W „Cepelii" oglądałem pewnego razu artystycznie wykonany przedmiot o cudacznej nazwie: „lampostój". To tak, jakby wykdfiawca błagał lampę: lampo, stój! Nie przewróć się, dopóki cię nie kupią.
Jeden z warszawskich sklepów na reprezentacyjnej ulicy nosi nazwę: „Sklep Sero-warski". Czyżby mieściła się tam warzelnia serów?
A błędy ortograficzne! Bynajmniej nie chodzi mi o napisy w rodzaju: „Jeży jezd war jad", spotykane na płotach.
Wychodzą w naszym kraju czasopisma z rażącym błędem w tytule. Redakcje ich nie zdążyły jeszcze sprawdzić, jak się powinno pisać nieodmienne tytuły gazet i czasopism, пр.: „Poznaj świat" (drugi wyraz małą, a nie wielką literą).
Czytelnik mógłby w tym momencie zapytać: W takim razie, po co się przejmować błędami językowymi, skoro zdarzają się one w wypowiedziach łudzi wykształconych, ba! nawet tych, którzy zawodowo zajmują się pisaniem?
Cóż, to tak samo, jakby ktoś powiedział: Nie ma sensu się leczyć, bo lekarze też umierają. Niechże niedoskonałość nie stanowi dla nas wzoru!
No tak — odpowie niejeden Czytelnik — nikt nie podaje w wątpliwość potrzeby uczenia się ojczystego języka. Rzecz w tym, że jest to zajęcie nudne i nieciekawe.
Hm, spróbujmy zatem potraktować naukę zasad pisowni i gramatyki jako milą, a zarazem pożyteczną zabawę, jako coś w rodzaju rozrywki umysłowej.
Ba, ale czy to się uda? Przecież dobrymi chęciami podobno piekło jest wybrukowane.
Mimo to spróbujmy. Wnioskując z dotychczasowej poczytności kącika „Ortografia i gramatyka na wesoło", autor żywi nadzieję, że jego książeczce nie grozi najwyższy wymiar kary: dożywocie na półkach księgarskich magazynów.
PROF. PRZECINEK

Ні
O znakach pisma i dźwiękach mowy
CZY ZWIERZĘTA UMIEJĄ MÓWIĆ
ALBO GŁOSKI I LITERY NAJPROSTSZE SKŁADNIKI JĘZYKA
Mowa to najstarszy sposób porozumiewania się ludzi ze sobą.
Czynność mówienia jest związana z oddychaniem. Robiąc wdech —nie mówimy. Natomiast wydychając powietrze możemy wydawać głos, podobnie jak inne istoty wyposażone w płuca. Nawet maleńkie dziecko wie przecież, że pies szczeka, wrona kracze, kot miauczy. Tylko ryby głosu nie mają. A dzieci? Oho, jeszcze jaki!
Zachodzi jednak istotna różnica między głosami zwierząt a mową człowieka. Cudowna zdolność mówienia jest wyłącznie umiejętnością ludzką. Na czym to polega? Otóż człowiek nie tylko umie wymawiać kilkadziesiąt odrębnych dźwięków, lecz także potrafi je rozumnie łączyć w wyrazy, czyli w jednostki dźwiękowe wyższego rzędu.
Aby to lepiej zrozumieć, przypatrzmy się słowu:
bark
Napisane, składa się ono z liter: b, a, r, k. Każda z nich oznacza jeden, prosty, odrębny dźwięk. Zmieniając ich kolejność, z tych 4 znaków można utworzyć wiele innych wyrazów, ńp.:
brak
karb
krab
10
Wynika z tego, że człowiek nie porozumiewa się za pomocą pojedynczych dźwięków, lecz łączy je w dźwięki złożone,
w wyrazy. Ba, nawet i samymi pojedynczymi wyrazami się nie posługuje,
lecz buduje z nich zdania.
Nie mylmy więc głosów zwierzęcych z mową ludzką. Wszyscy wiemy, co wyraża warczenie, ujadanie, szczekanie, skowyt, skomlenie albo wycie psa. Nie nazwiemy tego jednak mową, gdyż psy nie mają swojego systemu głosek, czyli pojedynczych dźwięków, z których można tworzyć wyrazy.
A zatem pojawiające się w sezonie ogórkowym sensacyjne doniesienia prasowe o odkryciu języka małp czy delfinów wyglądają na przysłowiowe odkrywanie odkrytej już Ameryki.
Zdolność wydawania prostych sygnałów dźwiękowych jest dość powszechna w świecie zwierzęcym. Znacie legendę o gęsiach, które ocaliły Rzym? Przeraźliwym gęganiem obudziły strażników, ostrzegając ich przed skradającymi się wrogami.
A co powiedział o tych stworzeniach Mikołaj Rej przed przeszło 400 laty? Stwierdził:
„... iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają".
Przyznał, że istnieje jakiś tam prymitywny „język" gęsi, podobnie jak może istnieć język kurzy, psi, jaskółczy albo małpi, lecz nie ma on nic wspólnego z ludzką mową.
ODGADNIJ ZAWÓD LOKATORÓW
W naszej kamienicy mieszkają lokatorzy o dość dziwacznych nazwiskach, a mianowicie: R. Ciekaw       J. Rozalek           Wiera Koc       Roman Ikiz
T. Kowada      Piotr Kniech       Eryk Kelt        K. Zator
11
Dozorca zdradził mi sekret, że z każdej wizytówki można odczytać zawód lokatora. Wystarczy odpowiednio przestawić litery. Odwiedziłem wszystkich kolejno, aby to sprawdzić. Oto jak mnie przywitali:
R. Ciekaw: Pan do przymiarki?
T. Kowada: Przepraszam, śpieszę się do sądu.
/. Rozalek: Pan jest bardzo podobny do naszego zawiadowcy stacji.
Piotr Kniech: Proszę się nie przerażać! To tylko odgłosy próbnych detonacji do ostatniego filmu. Odtwarzam je z taśmy magnetofonowej.
Wiera Koc: Wiozłam pana dzisiaj rano. Czyżby pan coś zostawił?
Eryk Kelt: Pan w sprawie założenia instalacji?
Roman Ikiz: Nie witajmy się, pobrudzę.
K. Zator: Och, przepraszam, zaćzytałem się. Studiuję książkę o najnowszych metodach skrawania.
A teraz inna propozycja:
Kto ułoży więcej wyrazów
Urządźcie zawody. Chodzi o to, aby ułożyć jak najwięcej nowych słów ż liter tworzących wyraz:
kobra
Można je tworzyć niekoniecznie ze wszystkich liter, np. bok, ar... Rozwiązanie na str. 304.
12
PRZESTAWIANIU LITEROWE
Zagadki ko(s)miczne
„Ikara" odwróć, „etap" utnij — I całość ustaw na wyrzutni.
„Pst, unik" — w jeden wyraz stop, Obiegną razem ziemski glob.
„Ułan" gna (głoski wymieszaj); Nagle coraz mniej przyśpiesza I wtem woła: „Hej, kolego!" — Do imć mistrza Twardowskiego.
„Smok" przestawiony, „osy" dwie trzecie. Mógłbyś w to lecieć, lecieć i lecieć...
Co wiozła Ania
— Och, jak San kipi, moi kochani! — Rozległ się w łódce trwożny pisk Ani.
— Uważaj trochę. No, na bok wiosła! Dwukrotnie rzekłem, co Ania wiozła.
Zagadka dla wędkarzy
Wicek i Wacek to para zwariowanych przyjaciół. Nie można ich zrozumieć, tak przekręcają wyrazy. Właśnie wybrali się na ryby. Posłuchajcie ich rozmowy.
Wacek gapi się na rzekę i Jiagle wrzeszczy:
— Nil! Ale wolno płynie...
—  Bo leń!                                            %     .
— O, koń!
— Kot, łap!
— A tam co widzisz?
— As i arka!
13
Wicek i Wacek widzieli w sumie 5 ryb. Jakie to ryby? Wymieńcie ich nazwy. Dla ułatwienia rozwiązania zdradzę wam tajemnicę: nazw trzeba szukać w zespoła...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin