Alfred Szklarski - Tomek w Grobowcach Faraonów.pdf

(1051 KB) Pobierz
43373919 UNPDF
SZKLARSKI ALFRED
Tomek w grobowcach faraonów
Współautor Adam Zelga
Wydanie polskie: 1993
1
Drodzy Czytelnicy!
Gdy wielokrotnie w ostatnich latach odwiedzałem Pana Alfreda Szklarskiego, nasze
wielogodzinne rozmowy zawsze kończyły się moimi pytaniami o dalsze losy bohaterów
,,przygód Tomka”. Gdy ich Autor zmarł, wydawało się rzeczą potrzebną dokończyć powieść,
która w zarysie była gotowa. Pierwszym zadaniem, jakie sobie postawiłem, była wierność
pomysłom i stylistyce autora cyklu.
W miarę pisania przypominały mi się coraz to nowe szczegóły: straszenie Sally w
grobowcu i pobyt bohaterów na Pustyni Nubijskiej, wędrówka wzdłuż Nilu, aż w okolice jego
źródeł, oryginalny ptak– trzewikodziób... Rodzina Pana Alfreda przekazała mi Jego
archiwum. Równocześnie rozpocząłem wnikliwe studiowanie literatury dotyczącej Egiptu i
Nilu...
I tak powstała książka – kolejny tom przygód Tomka Wilmowskiego, który towarzyszy
młodym czytelnikom już od niemal czterdziestu lat. Spełniło się marzenie Sally, by zwiedzić
Dolinę Królów, spełniło się marzenie czytelników, z niecierpliwością oczekujących na dalszy
ciąg powieści-rzeki.
Czeka na realizację największe z marzeń autora cyklu – walka bohaterów jego powieści o
wolność Polski i ich powrót do niepodległej Ojczyzny. Czy może ono pozostać niespełnione?
Adam Zelga
2
43373919.001.png
NOC POD PIRAMIDAMI
Słońce pogrążało się powoli w bezkresnych piaskach Pustyni Libijskiej u progu Sahary,
największej pustyni świata. Na wapiennych, urwistych wzgórzach Mokattam, okalających
południowo-wschodnie krańce Kairu, gasły ostatnie różowe refleksy zachodu.
Allah akbar! “Allach jest wielki...”. Przenikliwe, zawodzące wezwanie do modlitwy,
odmawianej przez wyznawców islamu po zachodzie słońca, płynęło ze smukłych minaretów,
wystrzelających ponad płaskie dachy domów i docierało przez wzmożony o tej porze gwar
uliczny do wszystkich zaułków wielkiego miasta. Śpiewny, sugestywny głos muezzina 1
odrywał od codziennej krzątaniny. Jedni podążali do meczetów, żeby pod przewodem imama 2
dopełnić obrzędu salat 3 w świątyni, inni odmawiali salat w miejscu, gdzie zastała ich pora
modlitwy. Zwróceni w kierunku Mekki, klękali na dywaniku lub macie wprost na ulicy, w
domu, sklepie czy na targowisku i bili korne pokłony, szepcząc święte formuły.
Podczas gdy Kair rozbrzmiewał, mimo późnej pory, gwarem modłów, na przeciwległym
brzegu Nilu, zaledwie o kilkanaście kilometrów od miasta, zapadła już nocna cisza. Wąski
tutaj nadrzeczny pas zieleni, z ogrodami, polami, palmami i domkami, przechodził nagle w
groźną, posępną pustynię. W mroku, na szarym, kamienistym płaskowyżu, niczym na
szerokiej, skalistej wyspie w morzużółtawych, miękkich piasków, majaczyły zarysy trzech
olbrzymich piramid 4 . Owiane legendą od niepamiętnych czasów wabiły swą tajemniczością
turystów i uczonych z całego świata. Toteż za dnia u stóp piramid, na rozległej, kamienistej
równinie zawsze było tłoczno i gwarno. Wyróżniali się ruchliwi egipscy Arabowie ubrani w
obszerne, długie galabije, chętnie noszone przez mieszkańców wybrzeży Morza
Śródziemnego, i bawełniane chusty, czyli kofije, upięte w zawój, przytrzymywany czarnym
krążkiem, zwanym ikal. Narzucali się turystom jako przewodnicy, proponując w różnych
językach swe usługi, zachęcali do przejażdżki na nakrytych barwnymi czaprakami
wielbłądach, koniach lub osłach. Sprzedawali napoje, owoce, słodycze i drobne pospolite
1 Muezzin - muzułmański duchowny ogłaszający porę modlitwy z galeryjki minaretu. Szkoli specjalnie głos;
przy sprzyjających warunkach atmosferycznych słychać go na odległość 3 km.
2 Imam - przewodnik, muzułmański duchowny przy meczecie.
3 Salat - najogólniej modlitwa obowiązująca każdego dorosłego muzułmanina. Należy ją odmawiać pięć razy
w ciągu dnia: przed świtem, wczesnym rankiem, w południe, po zachodzie słońca, wczesnym wieczorem. Salat
jest nie tylko modlitwą, ale i pewnym rytuałem; obejmuje gamę przepisowych czynności, do których należy
m.in. wykonywanie odpowiednich ruchów, skłonów ciała, a także sposób wymawiania tekstów.
4 Mowa o słynnych starożytnych grobowcach faraonów w Gizie pod Kairem: Cheopsa (Khufu), Chefrena
(Khafre) i Mykerinosa (Menkaure).
3
pamiątki, a gromady wyrostków napraszały się o wszechobecny w Egipcie bakszysz 5 .
Jarmarczny rozgardiasz skutecznie niweczył delikatny urok tego miejsca i dopiero po
zachodzie słońca grobowce faraonów spowijała cisza.
Noc nadeszła bardzo szybko, nieomal gwałtownie. Jasny zmierzch zaledwie w parę chwil
zmienił się w przysłowiowe egipskie ciemności. Dzień oddawał świat w panowanie mroku.
Na bezchmurnym, ciemnogranatowym niebie migotały gwiazdy. Powoli wynurzał się
olbrzymi księżyc. W srebrzystej poświacie zarysowały się ciemne, lekko przymglone bryły
piramid i kamienne cielsko sfinksa – lwa z królewską głową. A ścieląca się nad piaskami
pustyni mgiełka łudziła wrażeniem, że potężne wierzchołki piramid zawieszone są w
powietrzu.
O tej właśnie porze, dla turystów bardzo już późnej, do podnóża piramid zbliżali się dwaj
mężczyźni z twarzami osmalonymi tropikalnym słońcem, ubrani w galabije z pasiastej
bawełny i ciemnoczerwone fezy, w towarzystwie kobiety w długiej, ciemnej sukni, otulonej
na wzór muzułmanek szerokim czarnym szalem. W tych strojach i scenerii łatwo mogli
uchodzić za tubylców. Była to jednak trójka przyjaciół i podróżników, zahartowanych w
wielu przygodach na różnych kontynentach; Polacy: Tomasz Wilmowski i kapitan Tadeusz
Nowicki – obaj od dawna nierozłączni, oraz żona Tomka, Sally, Australijka z pochodzenia.
Wszyscy troje zatrzymali się u stóp monumentalnych grobowców. W srebrzystej
poświacie księżyca, w liliowej mgiełce znad szybko wychładzających się piasków, mieli
przed sobą niezwykle urokliwe, niezapomniane zjawisko. Pierwszy nie wytrzymał milczenia,
jak zwykle, kapitan Nowicki, który od czasu do czasu nieufnie rozglądał się wokoło, choć
trudno byłoby powiedzieć, że właśnie piramidy oglądał z taką uwagą.
– Nad czymże się tak zadumaliście? – zagadnął niecierpliwie.
– Widok piramid rozbudził moją wyobraźnię i ożywił wspomnienia – odrzekł Tomek. –
Bo tylko pomyśl, kapitanie: kiedy Herodot, grecki historyk i podróżnik zwany ojcem historii,
oglądał, podobnie jak my dzisiaj, grobowce faraonów, a działo się to czterysta pięćdziesiąt lat
przed naszą erą, stały one już tutaj ponad dwadzieścia wieków! Ale nie fakty, najbardziej
nawet zdumiewające, są powodem mego wzruszenia. To światło, ten nastrój przypomniały mi
naszą pierwszą wspólną wyprawę łowiecką do Afryki. Góry Księżycowe, pamiętasz Tadku?
Ich szczyty zdawały się unosić w powietrzu zupełnie tak samo jak wierzchołki tych egipskich
piramid.
– Zaraz, zaraz... coś sobie przypominam... a, pasmo gór Ruwenzori na granicy Ugandy i
Konga! Szliśmy chwytać goryle i okapi, tak, tak, pamiętam! Niczego sobie był widok. Ale to
dlatego, że chmury były bardzo nisko. A tutaj nie ma chmur!
– To prawda! Jest za to unoszący się w powietrzu pył pustynny i mgła.
5 Bakszysz - podarek pieniężny, napiwek, rodzaj zwyczajowej jałmużny, zwłaszcza w Północnej Afryce i
południowo-zachodniej Azji.
4
– Oj, chłopcy, chłopcy! – karcącym tonem odezwała się Sally. – Czy naprawdę nie
zdajecie sobie sprawy, że do was mówią tysiąclecia?
– Ależ, sikorko, jak moglibyśmy choćby na chwilę zapomnieć, skoro wciąż nam o tym
opowiadasz.
– Wystarczająco dobrze cię znam, żeby wiedzieć, jak niewiele z mojej gadaniny utkwiło
w twojej pamięci.
– Tak sądzisz? I bardzo się mylisz! Nawet zbudzony z najgłębszego snu bez namysłu
wyrecytuję, że piramida Cheopsa została zbudowana ponad cztery i pół tysiąca lat temu, że
samo przygotowanie drogi do transportu budulca trwało dziesięć lat, a przez następne
dwadzieścia wznoszono grobowiec. Około stu tysięcy kamieniarzy, cieśli i prostych
robotników pracowało przez trzy miesiące każdego roku podczas przyborów Nilu! Iluż tych
nieszczęśników straciło tutaj życie! Nie mogę się pozbyć wrażenia obecności tysięcy duchów,
pamięci o ludziach, których życie pochłonęła próżność faraonów. Tak, masz rację. Tu mówią
tysiąclecia...
Sally przeniknął niemiły dreszcz. Szczelniej otuliła się szalem i dopiero po chwili
milczenia powiedziała:
– Przyznaję, że mnie zaskoczyłeś... Potrzeba było zapewne wielu ofiar... Ale przecież nie
tylko próżność skłaniała faraonów do budowy takich grobowców. Starożytni Egipcjanie
wierzyli, że nieśmiertelna dusza człowieka staje się cieniem, wiecznie zamieszkującym leżący
naprzeciwko Nieba i Ziemi “świat zmarłych”, że potrzebuje środków do dalszego życia.
Dlatego grzebano zmarłych w grobowcach trwalszych niż dom.
– Wiem, wiem, przecież nieraz już o tym mówiłaś – przerwał jej zniecierpliwiony znowu
Nowicki. – Uważam to za pogańskie wierzenia i obyczaje. Wielu Egipcjan musiało myśleć
podobnie jak ja, skoro kradli składane w grobowcach kosztowności. Tylko pycha skłaniała
faraonów do budowania piramid. Innym ludziom wystarczały mniej kosztowne mastab y 6 ,
których jest tutaj bez liku.
– Faraonów powszechnie uznawano za bogów i zawsze zajmowali najwyższe miejsce, tak
wśród żywych, jak i umarłych – Sally nie dawała się zbić z tropu. – W mastabach grzebano
możnych dworzan,żeby mogli dalej służyć swemu władcy w życiu pozagrobowym.
Spoczywać w cieniu grobowca faraona to był wielki zaszczyt.
– Nic dziwnego, że w Egipcie od dawna panoszą się cudzoziemcy, skoro sami Egipcjanie
marnotrawili czas na budowanie grobowców i pogańskie obrzędy – skwitował Nowicki.
– No, no, kapitanie, mimo wszystko chciałbyś jednak być pochowany u stóp pięknej
maharani Alwaru, o której tyle opowiadałeś... – przygadała mu Sally.
Wybuchnęli śmiechem na tę złośliwość, ale po chwili, znowu poważnie, do Nowickiego
6 Mastaba - najstarszy typ grobowca w starożytnym Egipcie. Mastaba składała się z podziemnej komory
grobowej, prowadzącegodo niej pionowego szybu i trapezoidalnej budowli naziemnej z suszonej cegły lub z
kamienia.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin