ENCYKLIKA - 1959.06.29. Jan XXIII - Ad Petrii Cathedram.pdf

(231 KB) Pobierz
Do czcigodnych braci Patriarchów, Prymasów,
Jan XXIII
AD PETRII
CATHEDRAM
Do czcigodnych braci Patriarchów, Prymasów,
Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszów,
zachowujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską
oraz do całego kleru i wiernych katolickiego świata
o rozwoju prawdy, jedności i pokoju w duchu miłości.
Czcigodni Bracia i ukochani Synowie,
Pokój i Apostolskie Błogosławieństwo
11616550.002.png
WSTĘP
USTAWICZNA MŁODOŚĆ KOŚCIOŁA
Powody radości i nadziei Na Stolicę Piotra wyniesieni choć bez Naszej zasługi, znowu wracamy myślą jako do
momentu pouczającego i pokrzepiającego do tego, cośmy słyszeli i widzieli wtedy, gdy zmarłego Naszego
bezpośredniego Poprzednika opłakiwali niemal wszyscy, niezależnie od narodowości czy poglądów i gdy potem
ku Nam, wyniesionym do Najwyższego Pontyfikatu, te same rzesze zwracały swe myśli i serca, nadzieje i
oczekiwania, choć ich umysły zajęte i zaniepokojone były innymi wydarzeniami i poważnymi troskami. Okazuje
to ponad wszelką wątpliwość, że Kościół katolicki ustawiczną rozkwita młodością i że jest jakby chorągwią
podniesioną między narodami (cfr. Iz 11, 12), oraz że ten Kościół rozlewa jaśniejące światło wraz ze słodką
miłością, którą obejmuje wszystkie narody.
Po za tym, wiadomość, że nosimy się z zamiarem zwołania Soboru Powszechnego i Synodu Rzymskiego,
przystosowania Kodeksu Prawa Kanonicznego do dzisiejszych potrzeb i ogłoszenia nowego Kodeksu dla
Kościoła Obrządku Wschodniego, ta wiadomość zyskała uznanie u nadzwyczaj wielu i zrodziła powszechną
nadzieję, że umysły wszystkie zostaną w ten sposób skutecznie pobudzone do szerszego i głębszego poznania
prawdy, do zbawiennego odnowienia chrześcijańskich obyczajów i do odbudowania jedności, zgody i pokoju.
Obecnie, w niniejszej Encyklice, pierwszej jaką ślemy do katolickiego świata, zajmiemy się tymi trzema
sprawami: prawdą, jednością i pokojem; jak mianowicie je osiągnąć i rozwinąć pod tchnieniem miłości, gdyż
tego przede wszystkim zdaje się wymagać od Nas apostolski urząd, który sprawujemy.
CZĘŚĆ I. - PRAWDA Poznanie prawdy, zwłaszcza prawdy objawionej Przyczyną i źródłem wszystkiego zła,
które jakby zatruwa jednostki, ludy i narody i które tak często niepokoi umysły wielu ludzi, jest nieznajomość
prawdy, owszem, nie tylko nieznajomość, lecz niejednokrotnie pogarda i odwracanie się od niej. Tu bowiem
tkwi źródło wszelkiego rodzajów błędów, które przenikają w umysły i wsączają się w struktury społeczeństwa
jakby w jego żyły, wszystko krzyżują z niebezpieczeństwem dla jednostek i dla całego ludzkiego współżycia. A
przecież Bóg obdarzył nas umysłem zdolnym do poznania prawdy naturalnej. Postępując za rozumem, idziemy
za samym Bogiem, który jest jego twórcą oraz prawodawcą i przewodnikiem naszego życia. Jeśli zaś przez
gnuśność, albo niegodziwość odwracamy się od dobrego używania rozumu, tym samym oddalamy się od
Najwyższego Dobra i właściwej normy postępowania. Na pewno możemy, jak już wspomnieliśmy, dojść
naszym rozumem do poznania prawdy naturalnej; ale do tego poznania nie wszyscy dochodzą łatwo, zwłaszcza
gdy chodzi o dziedzinę religii i moralności, a jeśli takie poznanie osiągną, często nie jest ono wolne od
domieszki błędów. Natomiast prawd, które przerastają naturalną zdolność rozumu, w żaden sposób nie możemy
poznać bez pomocy i światła Bożego. Stąd Słowo Boże, które "mieszka w światłości nieprzystępnej" (1 Tm
6,16) przez miłość i litość dla rodzaju ludzkiego "stało się ciałem i mieszkało między nami" (J 1,14), ażeby
oświecić "każdego człowieka na ten świat przychodzącego" (J 1,9) i doprowadzić go nie tylko do pełni prawdy,
lecz także do cnoty i do wiecznego szczęścia. Dlatego wszyscy są obowiązani do przyjęcia nauki zawartej w
Ewangelii.
Prawda Ewangelii prowadzi do życia wiecznego Jak widać, chodzi tu o sprawę najważniejszą, nierozerwalnie
związaną z naszym zbawieniem. Ci, co jak mówi Apostoł Narodów, "zawsze się uczą i nigdy nie dochodzą do
znajomości prawdy" (2 Tm 3,7), a umysłowi ludzkiemu odmawiają zdolności dojścia do jakiegokolwiek
poznania pewnego i bezpiecznego, ci co odrzucają również wszelką prawdę przez Boga objawioną, konieczną
do zbawienia, ci bardzo daleko odchodzą od nauki Jezusa Chrystusa i od myśli Apostoła Narodów, który
napomina do tego, byśmy wszyscy zeszli się "w jedności wiary i poznania Syna Bożego... Abyśmy już nie byli
dziećmi chwiejącymi się, i nie byli unoszeni każdym wiatrem nauki, przez złość ludzką, przez chytrość, na
oszukanie błędu. Ale żebyśmy czyniąc prawdę w miłości, przez wszystko rozrastali się w tego, który jest głową,
w Chrystusa, z którego całe ciało złożone i złączone, przez wszystkie spojenia wzajemnego wspomagania, wedle
sposobu działania odpowiedniego mierze każdego członka, pomnaża się i rośnie ku zbawieniu samego siebie w
miłości" (Ef 4, 13 - 16).
Nie możemy tu powstrzymać się od tego, by w szczególniejszy sposób nie zachęcić do przedstawiania prawdy z
pilnością, ostrożnością i roztropnością przede wszystkim tych wszystkich, którzy poprzez wydawane dziś w
takiej liczbie książki, czasopisma i dzienniki, wywierają wielki wpływ na umysły czytelników zwłaszcza
młodocianych, oraz na kształtowanie ich poglądów i ich obyczajów. Na nich spoczywa bardzo ciężki obowiązek
11616550.003.png
wstrzymania się od propagowania kłamstwa, błędu, bezwstydu, a przedstawiania tylko prawdy i tego
wszystkiego, co prowadzi nie do występku, lecz do dobra i cnoty.
Z wielkim smutkiem widzimy, jak sprawdza się dzisiaj to, na co skarżył się już Nasz Poprzednik śp. Leon XIII:
"że śmiało wślizguje się kłamstwo... w grubych tomach i w małych książkach, na lotnych kartkach dzienników i
na reklamach teatralnych" (Epist. Saepenumero considerantes; A. L. V. III. 1883, p. 262); patrzymy również na
"książki i czasopisma, które drukuje się dla wyśmiania cnoty i nadania pozorów uczciwości temu, co podłe"
(Epist. Exeunte iam anno; A. L. V. III. 1888, p. 396).
Radio, Kino, Telewizja Do tego wszystkiego, jak dobrze wiecie Czcigodni Bracia i ukochani synowie, trzeba
dzisiaj dodać radio, kino i telewizję, których widowiska mogą być oglądane nawet w obrębie ścian domowych.
Te środki mogą podawać zachętę i podnietę do tego, co dobre, uczciwe, co prowadzi do chrześcijańskiego
praktykowania cnoty. Lecz niestety te środki stają się nierzadko, zwłaszcza dla młodzieży, podnietą do złych
obyczajów i do zepsucia, naprowadzaniem do błędu i do występnego życia. Ażeby więc stanowczo usunąć zły
wpływ owych niebezpiecznych środków, wpływ, który coraz bardziej się poszerza, trzeba przeciwstawić im
broń prawdy i uczciwości. Złej i kłamliwej prasie należy przeciwstawić prasę dobrą i mówiącą prawdę.
Audycjom radiowym i widowiskom kinowym oraz telewizyjnym, które pociągają do błędu i do występku, trzeba
przeciwstawić inne, które by broniły prawdy i podtrzymywały dobre obyczaje. W ten sposób nowe wynalazki,
które tak skutecznie mogą prowadzić do zła, przemienią się w narzędzia zdrowia i dobra dla ludzi, stając się
równocześnie środkami uczciwej rozrywki; a z tego samego źródła, z którego płynęła trucizna, można będzie
czerpać lekarstwo.
Indyferentyzm religijny Nie brak również i takich, co nie zwalczając wprost prawdy, okazują wobec niej daleko
posuniętą beztroskę i obojętność, jakby Bóg nie dał nam rozumu dla jej szukania i zdobywania. Ten godny
nagany sposób postępowania prowadzi jakby samorzutnie do absurdalnego twierdzenia, że zniesienie wszelkiej
różnicy między prawdą i fałszem, stawia wszystkie religie w jednym rzędzie. "Tę zasadę, - by użyć słów
wspomnianego Naszego Poprzednika Leona XIII - wprowadzono po to, by zburzyć wszelką religię, zwłaszcza
religię katolicką, której jako jedynie prawdziwej nie można bez jej obrazy stawiać na równi z innymi" (Encicl.
Humanum genus; A. L. V. IV. 1884, p. 53). Ponadto zaprzeczenie wszelkiej różnicy między przeciwnymi i
sprzecznymi rzeczami prowadzi ostatecznie do tego, że w teorii i w praktyce odrzuca się wszelką religię. Jakżeż
Bóg, który ze swej istoty jest prawdą, mógłby przyzwalać lub tolerować beztroskie niedbalstwo i bierność tych
ludzi, którzy ilekroć chodzi o zagadnienia związane z wiecznym zbawieniem nas wszystkich, wcale nie myślą
ani o szukaniu i zdobywaniu koniecznych prawd, ani o oddawaniu Bogu należnego Mu kultu?
Jeśli dziś wkładamy tyle wysiłku i pilności w studium i w rozwój ludzkich nauk, dzięki czemu nasza epoka może
słusznie szczycić się podziwienia godnym postępem osiągniętym w badaniach naukowych, to dlaczegoż nie
należałoby zdobyć się na tę sama, owszem, nawet na większą pilność, pomysłowość i troskliwość, by dojść do
niewątpliwego poznania, które dotyczy już nie tego życia ziemskiego i przemijającego, lecz niebieskiego, które
nigdy nie przeminie? Tylko wtedy, gdy dojdziemy do prawdy wypływającej z Ewangelii, która winna być
wprowadzona w życie, tylko wtedy nasz umysł znajdzie ukojenie w pokoju i radości; w radości niezmiernie
wyższej od tej jaka może wypływać z naukowych odkryć i z tych zadziwiających wynalazków, którymi dziś się
posługujemy i które codziennie sławi się pod niebiosy.
CZĘŚĆ II. - JEDNOŚĆ, ZGODA I POKÓJ Prawda wybitnie służy sprawie pokoju Z osiągnięcia pełnej,
nieskażonej i szczerej prawdy winna płynąć jedność myśli, serc i czynów. Rzeczywiście, wszystkie
przeciwności, waśnie i niezgody mają swą pierwszą przyczynę w fakcie, że prawda albo nie jest poznana, albo
co gorsza: choć została zbadana i poznana, odrzuca się ją albo w imię wygód i korzyści, jakie ludzie często
spodziewają się wyciągnąć z fałszywych poglądów, albo w imię nagany godnego zaślepienia, które każe
ludziom usprawiedliwiać ich występki i złe uczynki.
Dlatego konieczną jest rzeczą, by wszyscy, czy to prości obywatele, czy ci, w których ręku spoczywają losy
narodów, ukochali szczerze prawdę, jeśli chcą cieszyć się taką zgodą i takim pokojem, z jakich płynie
prawdziwy dobrobyt prywatny i publiczny.
Do takiej zgody i takiego pokoju zachęcamy w szczególniejszy sposób tych, którzy dzierżą ster życia narodów.
My, którzy jesteśmy postawieni ponad sporami dzielącymi narody, którzy równą miłością obejmujemy
wszystkie ludy, i nie kierujemy się żadnym dążeniem do politycznej władzy, ani żadnym pragnieniem dóbr
ziemskich, sądzimy, że mówiąc na temat tak niesłychanie ważny, będziemy bezstronnie ocenieni i wysłuchani
przez ludzi należących do wszystkich narodów.
11616550.004.png
Bóg stworzył ludzi braćmi Bóg stworzył ludzi nie wrogami, lecz braćmi. Dał im ziemię, by uprawiali ją swą
pracą i potem, ażeby wszyscy korzystali z jej plonów, czerpiąc z niej to wszystko, co konieczne do utrzymania
życia i zaspokojenia jego potrzeb. Różne narody nie są niczym innym, jak społecznościami ludzi, a więc braci,
którzy winni dążyć w braterskiej jedności nie tylko do celów właściwych każdemu narodowi, lecz również do
ogólnego dobra całej ludzkiej wspólnoty.
Ponadto, drogi tego śmiertelnego życia nie można rozpatrywać wyłącznie w jej własnych granicach, ani
wyznaczać jej celu czysto hedonistycznego, albowiem droga ta prowadzi nie tylko do rozkładu ciała człowieka,
ale przygotowuje również i wprowadza do życia nieśmiertelnego, do ojczyzny gdzie żyć będziemy wiecznie.
Jeśli chcemy, a to jest naszym obowiązkiem, by także nasze czynności weszły na drogę sprawiedliwości,
konieczną jest rzeczą nawrócić umysły ku tym zasadom.
Skoro nazywamy się braćmi i nimi jesteśmy, skoro przeznaczony nam jest wspólny los w obecnym i w
przyszłym życiu, to jakimże sposobem może się stać, że ktoś odnosi się do innych, jako do wrogów i
nieprzyjaciół? Dlaczego innym zazdrościć, budzić nienawiść i przygotowywać morderczą broń przeciw
braciom? Już dość było walk między ludźmi. Już za wielu młodych w kwiecie wieku przelało swą krew. Już za
wiele mamy cmentarzy poległych w wojnie, które surowym głosem nas upominają byśmy wreszcie raz
doprowadzili do zgody, jedności i sprawiedliwego pokoju.
Niech więc każdy zwraca się nie ku temu co ludzi wzajemnie dzieli, lecz raczej ku temu, co może ich złączyć we
wzajemnym zrozumieniu i wzajemnym poszanowaniu praw każdego.
Jedność i zgoda między ludami Tylko wtedy będzie mogło dojść do uznania słusznych interesów i praw oraz do
ich pomyślnego załatwienia, gdy starania zmierzać będą do pokoju, jak być powinno, a nie do wojny, i jeśli
wszyscy szczerze dążyć będą do zgody między narodami. Tylko wtedy można będzie również osiągnąć to, że we
wspólnych obradach tego będzie się szukać i to się postanawiać będzie, co całą ludzką rodzinę doprowadzi do
upragnionej jedności, dzięki której poszczególne narody uświadomią sobie, że prawa do ich wolności nie są
uzależnione od woli innych, lecz całkowicie zabezpieczone. Ci, co innych uciskają, co innych należnej im
wolności pozbawiają na pewno dobudowania takiej jedności ręki przyłożyć nie mogą. Doskonale nadają się tu
słowa Naszego mądrego Poprzednika, nieśmiertelnej pamięci Leona XIII - "Nie ma nic skuteczniejszego do
poskromienia pychy, pragnienia cudzych dóbr i współzawodnictwa, które są zarzewiem wojen, jak
chrześcijańska cnota, a na pierwszym miejscu sprawiedliwość" (Epist. Praeclara gratulationis; A. L. V. XIV,
1894, p. 210).
Zresztą, jeśli narody nie dojdą do tej jedności, jaka winna opierać się na zasadach sprawiedliwości a zasilać się
miłością, sytuacja w świecie pozostanie nadal bardzo niebezpieczna. Wskutek tego wszyscy ludzie rozumni
uskarżają się i użalają, że nie wiadomo czy narody zmierzają do zbudowania trwałego, prawdziwego i szczerego
pokoju, czy raczej w najwyższym zaślepieniu zdążają do nowej straszliwej pożogi wojennej. Mówimy "w
najwyższym zaślepieniu", gdyż, jeśliby - od czego niech Bóg uchowa - wybuchła nowa wojna, to wobec
potwornych broni, które nasz wiek wprowadził, wszystkie narody, tak zwyciężone, jak i zwycięskie, nic innego
nie czeka, jak straszliwa rzeź i powszechne zniszczenie.
Dlatego prosimy wszystkich, zwłaszcza tych, którzy sprawują rządy, by roztropnie i pilnie rozważyli to przed
sędzią Bogiem i by całym sercem weszli na drogi, które prowadzą do koniecznej jedności. Otóż tę zgodną
jedność, która jedyna, jak wspomnieliśmy, podniesie również dobrobyt narodów, można odbudować tylko
wtedy, gdy po uspokojeniu umysłów i zabezpieczeniu praw przysługujących wszystkim, zaświta wszędzie
wolność dla Kościoła, narodów i dla poszczególnych obywateli.
CZĘŚĆ III. - JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA Motywy ufności oparte na modlitwie Jezusa Przejdźmy już do tej
jedności, której najwięcej pragniemy i z którą najściślej wiąże się obowiązek pasterski, włożony na Nas przez
Boga: do jedności Kościoła.
Wiadomo wszystkim, że Boski Zbawiciel założył taką społeczność, która cieszyłaby się jednością aż do
skończenia czasów, w myśl słów: "Oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28,20).
W tej też sprawie zanosił do Ojca niebieskiego najgorętsze prośby. Otóż ta modlitwa Jezusa Chrystusa, która
była przyjemna i wysłuchana dla swej pobożności (cfr. Hbr 5,7), "Aby wszyscy byli jedno, jak Ty Ojcze we
mnie i ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli" (J 17,21), budzi i utwierdza w Nas słodką nadzieję, że kiedyś
11616550.005.png
wreszcie wszystkie owce, które nie są z tej owczarni, zapragną do niej powrócić; dzięki czemu według słów
Boskiego Zbawiciela "stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz" (J 10,16).
Wiedzeni tą słodką nadzieją oznajmiliśmy publicznie, że zamierzamy zwołać Sobór Powszechny, na którym
zgromadzą się Biskupi całego świata dla omówienia ważnych spraw religijnych. Najważniejszym zadaniem
Soboru będzie doprowadzenie do rozwoju katolickiej wiary, odnowy chrześcijańskich obyczajów i lepszego
przystosowania karności kościelnej do współczesnych potrzeb. Przedstawiać to będzie wspaniały widok prawdy,
jedności i miłości; widok, na który patrząc także ci, co są odłączeni od Stolicy Apostolskiej, doświadczają, jak
się spodziewamy, delikatnej zachęty do szukania i odnalezienia jedności, którą Jezus Chrystus gorącymi
wypraszał modłami u niebieskiego Ojca.
Dążenia do jedności w różnych wspólnotach oderwanych Dobrze o tym wiemy, co dla nas jest pociechą, że w
ostatnich czasach w wielu wspólnotach oderwanych od Stolicy św. Piotra, zaznacza się pewna sympatia ku
wierze i instytucjom katolickim. Podobnie rodzi się z każdym dniem wzrastające uznanie dla Stolicy
Apostolskiej przy równoczesnym topnieniu uprzedzeń, które ustępują miejsca szukaniu prawdy. Wiemy również
i o tym, że prawie wszyscy, którzy chociaż od Nas oderwani i między sobą rozdzieleni, noszą imię chrześcijan,
wielokrotnie urządzali Kongresy dla nawiązania ze sobą łączności, i że w tym celu powołano do życia Rady.
Wskazuje to na żywe u nich pragnienie, by doprowadzić przynajmniej do jakiejś formy jedności.
Jedność Kościoła jest zamierzona przez jego Boskiego Założyciela Nie ulega żadnej wątpliwości, że Boski
Założyciel ustanowił swój Kościół zapewniając mu głęboką jedność. Gdyby zresztą tak nie uczynił - w tym
absurdalnym założeniu - powołałby do życia rzecz skazaną na krótki żywot i zaprzeczającą samej sobie,
przynajmniej w przyszłości, jak to ma miejsce niemal ze wszystkimi filozofiami, które zdane na sąd ludzi
idących za różnymi opiniami, jedne z drugich się rodzą, przekształcają, zamierają. Każdy zaś widzi, że to
wszystko jest całkowicie sprzeczne z rolą nauczycielską Jezusa Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J
14,6).
Otóż, Czcigodni Bracia i ukochani synowie, ktokolwiek przypatrzy się tej jedności, która - jak powiedzieliśmy -
nie może być czymś przelotnym, niepewnym i zagrożonym, lecz czymś trwałym, stałym i mocnym (cfr. Litt.
Encicl. Pii XI: Mortalium animos AAS vol. XX, 1928, p. 5 ss), łatwo zauważy, że jeśli brak jej w innych
społeczeństwach chrześcijańskich, to nie brak jej w Kościele. Trzy cechy wyróżniają ją i zdobią, a mianowicie:
jedność nauki, rządów i kultu. Ta jedność Kościoła jest tego rodzaju, że narzuca się oczom, wszystkich, by
wszyscy mogli ją uznać i za nią pójść.
Ta jedność dalej jest z woli Boskiego Założyciela taka, że dzięki niej rzeczywiście wszystkie owce gromadzą się
w jednej owczarni, pod wodzą jednego pasterza, by w jednym ojcowskim domu zbudowanym na fundamencie
Piotra, mogli zgromadzić się wszyscy synowie. Zmierza ona do połączenia bratnim przymierzem wszystkich
ludów w jednym Królestwie Bożym, którego obywatele zgodną myślą i zgodnym sercem mają zjednoczyć się na
ziemi, by kiedyś cieszyli się wiecznym szczęściem w niebie.
Albowiem Kościół katolicki każe mocno i wiernie wierzyć w to, co przez Boga zostało objawione: czyli co
zawiera się w Piśmie św., albo co ustnie lub pisemnie zostało przekazane i od czasów apostolskich poprzez
ubiegłe wieki przez Papieży i prawowite Sobory Powszechne zostało uznane i zdefiniowane. Ilekroć ktoś
zbłądził z tej drogi Kościół nie przestawał go macierzyńską swoją powagą ciągle naprowadzać na drogę
właściwą. Wie bowiem i utrzymuje, że jest tylko jedna prawda, wskutek czego prawd przeciwnych być nie
może. Przyjmując za swój pogląd Apostoła narodów, Kościół wyznaje: "Bo nie możemy nic przeciw prawdzie
lecz za prawdą" (2 Kor 13,8).
Jest jednak niemało takich rzeczy, które Kościół Katolicki pozostawia dyskusjom teologów, o ile te zagadnienia
nie są całkowicie pewne i o ile - jak zauważył słynny pisarz angielski Kardynał Jan Henryk Newman - takie
dyskusje nie rozrywają jedności Kościoła, lecz raczej wiele pomagają do lepszego poznania dogmatów. Samo
bowiem ścieranie się poglądów rzucając nowe światło, niemało przyczynia się do tego poznania, torując i
otwierając do niego drogę (cfr. J. H. Newman: Difficulties of Anglicans, Vol. I., lect. X., p. 261 ss). Należy
jednak zawsze zachować i uznawać zasadę, którą nieraz różnymi słowami wyrażoną, przypisuje się różnym
autorom: że "W rzeczach koniecznych obowiązuje jedność, w wątpliwych wolność, we wszystkich zaś miłość".
Jedność rządów w Kościele Ponadto każdy widzi, że w Kościele Katolickim zachodzi jedność rządów. Jak
bowiem wierni podporządkowani są kapłanom, a kapłani Biskupom, których, "Duch święty postanowił..., aby
rządzili Kościołem Boga" (Dz 20,28), tak wszyscy z osobna Biskupi podporządkowani są Biskupowi
11616550.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin