Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA.docx

(197 KB) Pobierz

EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA

Według najstarszej tradycji patrystycznej autor drugiej Ewangelii nosił imię Marek. Papiasz – jego to bowiem pisma stanowią owo najstarsze świadectwo (ok. r. 130), oparte zresztą na opinii Jana Prezbitera, identyfikowanego przez niektórych autorów z Janem Ewangelistą – nazywa Marka tłumaczem Piotra, co należy rozumieć w ten sposób, że Marek tłumaczył na język grecki katechezę Piotra, mówiącego po aramejsku. O tym, że Marek był tłumaczem Piotra, mówią także Ireneusz, Tertulian i Orygenes. Taki sam pogląd wyraża, również cytowany przez Euzebiusza, Klemens Aleksandryjski i Hieronim. Ci ostatni dorzucają ponadto uwagę, że Marek, uczeń i tłumacz Piotra, spisał katechezę swego mistrza na prośbę braci w Rzymie.

Znanego wśród pierwszych chrześcijan Marka, tłumacza Piotra, utożsamia się powszechnie z Janem Markiem, o którego życiu i działalności znajdujemy wiele szczegółów w samym Nowym Testamencie (por. Dz 12,12.25; 13,5.13; 15,37.39; Kol 4,10; 2 Tm 4,11; Flm 24; 1 P 5,13). Z danych tych wynika, że Marek był z pochodzenia Żydem, że jego matka posiadała w Jerozolimie własny dom, w którym pierwsi chrześcijanie zbierali się na modlitwę i w którym znalazł również schronienie Piotr po wyjściu z więzienia jerozolimskiego. Jan Marek był również znany Pawłowi, któremu towarzyszył podczas pierwszej podróży misyjnej, przynajmniej na wstępnym jej etapie. Rozstawszy się z Apostołem Narodów na dłuższy czas, pod koniec życia Pawła znów jest przy jego boku w Rzymie (por. Kol 4,10; Flm 24), oddając mu cenne usługi (2 Tm 4,11). O bliskiej współpracy Marka z Piotrem lub dokładniej – o Piotrowych znamionach Ewangelii Marka – świadczą następujące szczegóły: układ całego materiału tej Ewangelii pod względem treści pokrywa się ze schematami mów Piotra w Dziejach Apostolskich (1,16 n; 2,14–36; 10,34 n); podobnie jak Piotr w swoich mowach, tak też Marek bardzo zasadniczą funkcję apologetyczną przypisuje cudom Jezusa; Marek pomija wszystko, co mogłoby ukazywać Piotra w zbyt korzystnym świetle, a czyni to chyba na wyraźne życzenie Apostoła, który pamiętając o wyparciu się Zbawiciela, czuł się wskutek tego niegodny jakichkolwiek wyróżnień czy pochwał.

Wiele danych wskazuje na to, że odbiorcy Ewangelii Marka nie są Żydami i że nie mieszkają w Palestynie: nie znają bowiem dobrze nawet pospolitych obyczajów żydowskich (np. częste i różnorodne ablucje), nie są obeznani z geografią Palestyny i topografią Jerozolimy, nie rozumieją języka aramejskiego; Ewangelista tłumaczy na grecki wszystkie terminy aramejskie.

Wyeliminowawszy Palestynę jako miejsce ewentualnego zamieszkania czytelników Ewangelii Marka, można również przypuszczać na podstawie danych zawartych w owej Ewangelii, że Marek pisał swoje dzieło w Rzymie i przede wszystkim chrześcijan rzymskich miał na uwadze jako czytelników. Jego Ewangelia, bardziej niż pozostałe Ewangelie, obfituje w latynizmy stylistyczno-terminologiczne, poza tym wspomniany w niej Szymon Cyrenejczyk jest ojcem Aleksandra i Rufusa, ten ostatni zaś – zdaniem Ojców Kościoła i egzegezy nowszej – występuje wśród chrześcijan rzymskich pozdrawianych przez Pawła w Rz 16,13.

Ze stwierdzeń wczesnochrześcijańskich pisarzy i Ojców Kościoła – np. Jana Prezbitera, Ireneusza – wynika, że Ewangelia Marka została zredagowana po śmierci Apostołów Piotra i Pawła, ale przed zburzeniem Jerozolimy, gdyż Ewangelista nie opisał dokładniej ani samego przebiegu tej katastrofy, ani jej skutków. Poza tym Jerozolima, świątynia i różne realia związane z kultem świątynnym są przedstawiane jako rzeczy współczesne autorowi, a nie jako elementy czasów przeszłych. Mając to wszystko na uwadze wielu egzegetów dzisiejszych słusznie utrzymuje, że Ewangelia Marka powstała po r. 64, ale przed r. 70.

Treściowo całą Ewangelię można podzielić na trzy większe całości: I. Objawienie tajemnicy Jezusa narodowi izraelskiemu oraz uczniom i krewnym Jezusa, proces wypełniający tzw. działalność galilejską Jezusa (1,1 – 7,23); II. Tajemnica Syna Człowieczego, pozostająca pod znakiem trzykrotnej zapowiedzi męki, co przypada na czas działalności pozagalilejskiej i podróży do Jerozolimy (7,24 – 10,52); III. Nauczanie i spory Jezusa z przeciwnikami głównie podczas pobytu w Jerozolimie, zakończonego Jego męką, śmiercią i zmartwychwstaniem (11,1 – 16,9).

W samym doborze poszczególnych tematów i w sposobie ich przedstawiania chodzi Markowi przede wszystkim o wykazanie, że Jezus jest Synem Bożym. O prawdziwości tego twierdzenia mają świadczyć dokonywane przez Niego cuda oraz dwa zwłaszcza tytuły, którymi Jezus albo sam siebie określa: Syn Człowieczy, albo aprobuje je w ustach innych ludzi: Mesjasz.

Język Ewangelii Marka terminologicznie jest dość ubogi, pod względem stylu – prosty, czasami wręcz chropawy. Obfituje w konstrukcje aramejskie, co świadczy o kulturze semickiej Marka, wyjątkowo zaś liczne w tej Ewangelii latynizmy wskazują na miejsce zredagowania Ewangelii i chęć dostosowania się jej autora do mentalności adresatów tego dzieła.

Wiadomości opracowane na swój sposób, zaadaptowane do myśli przewodniej całej Ewangelii, posiadał Marek przede wszystkim od Piotra, lecz z pewnością nie bez wpływu na treść księgi pozostawała również wczesnochrześcijańska ustna tradycja ewangelijna.

PRZYGOTOWANIE DO DZIAŁALNOŚCI JEZUSA

JAN CHRZCICIEL (1,1–8)

1 1 Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. 2 Jak jest napisane u proroka Izajasza:

              Oto Ja posyłam wysłańca mego

              przed Tobą;

              on przygotuje drogę Twoją (Ml 3,1).

3              Głos wołającego na pustyni:

              Przygotujcie drogę Panu,

              prostujcie dla Niego ścieżki (Iz 40,3)

4 wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. 5 Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. 6 Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. 7 I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

 

1. Wiadomo już, bo słowa tego używał Mateusz, że Ewangelia – to inaczej Dobra Nowina, dobra wieść o życiu, nauczaniu słownym i całej działalności Jezusa.

Jezus – imię „Jezus” nadawano wielu ludziom w owych czasach i nadaje się je po dzień dzisiejszy wielu chrześcijanom, głównie w krajach języka hiszpańskiego i portugalskiego – został także nazwany Chrystusem i Synem Bożym. Całe, złożone z trzech elementów określenie jest wyrazem trzech bardzo istotnych prawd o Jezusie. W imieniu Jezusa zawiera się aluzja do Jego człowieczeństwa. Jezus jest pełnym, normalnym człowiekiem. Lecz jest On także Chrystusem, czyli Mesjaszem, tzn. pomazańcem. Wynika z tego określenia, że Marek również, choć może nie w tym samym stopniu co Mateusz, cały ST będzie wiązał z osobą Jezusa z Nazaretu. To On jest zapowiadanym przez ST Pomazańcem Bożym, w Jego życiu i działalności wypełniają się wszystkie starotestamentowe proroctwa mesjańskie. I wreszcie został Jezus nazwany Synem Bożym. Celem wszystkich wywodów Marka będzie właśnie wykazanie, że Jezus jest Synem Bożym. Dziećmi, synami Bożymi, będą w NT nazywani wszyscy chrześcijanie. W tym wypadku jednak chodzi o synostwo Boże pojmowane inaczej: Jezus jest jedynym w swoim rodzaju Synem Bożym, jest jedynym Synem. Nikt prócz Niego nie jest w tym sensie i takim Synem Bożym.

2–3. Zaczyna Marek – jak już wspomnieliśmy – od nawiązania do ST, konkretnie mówiąc: do Izajasza, tego najbardziej popularnego we wczesnym chrześcijaństwie proroka, zwanego inaczej Ewangelistą ST. Cytowany tu fragment proroctwa Izajasza odnosi się zdaniem Marka, do życia i działalności Jana Chrzciciela. Jan jest wysłańcem samego Boga. Będzie on poprzedzał Mesjasza, który nadto okaże się Bogiem. Izajasz nazywa Go przecież Panem, a to określenie przysługiwało w ST samemu Jahwe. Misja Chrzciciela będzie polegała na przygotowywaniu drogi Mesjaszowi. Będzie to Jan czynił przez nawoływanie wszystkich żyjących wówczas ludzi do prostowania ścieżek, którymi zamierza kroczyć po ziemi Jezus Chrystus, Syn Boży. A oto i sama osoba wysłańca Bożego, nazwanego tu po imieniu, z podaniem zresztą w głównych zarysach sposobu Jego działania.

4. Wysłańcem Bożym jest Jan, zwany Chrzcicielem dlatego, ponieważ przychodzących do niego ludzi obmywał lub mówiąc inaczej, chrzcił – βαπτιζειν znaczy obmywać i chrzcić – w Jordanie. Wszystko to było dziwne, dziwne tym bardziej, że Jan nie chodził po wsiach i miastach, gdzie można było przede wszystkim liczyć na znalezienie wielu słuchaczy, lecz pozostawał na pustyni. A jeszcze dziwniejsze było to, że tam właśnie, na pustkowie, ściągali do niego – jak mówi Marek – ludzie z całej judzkiej krainy oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy.

5. Jest w tym uniwersalizmie odbiorców pouczeń Jana zapewne trochę literackiej przesady: na pewno nie wylegała na spotkanie Jana cała judzka kraina i mało prawdopodobne wydaje się to, by dosłownie wszyscy mieszkańcy Jerozolimy opuszczali swe domostwa i udawali się na Pustynię Judejską. Ludzie, których Jan chrzcił, wyznawali przy tym swoje grzechy. Było to coś w rodzaju publicznej spowiedzi. Gdzie indziej będzie powiedziane, że ludzie przychodzący do Jana przyjmowali chrzest na odpuszczenie grzechów. Nic więcej nie wiadomo o tym, jaka była natura owego odpuszczenia i czyją mocą się dokonywało. Jedno jest pewne: nie było to sakramentalne odpuszczenie grzechów, tak jak nie było chrztem Duchem Świętym dokonywane przez Jana obmywanie wiernych w wodzie Jordanu. Grzechy wyznawano sobie nawzajem; prosząc – być może – siebie nawzajem o przebaczenie. Dokonywano tego w obecności Jana, uchodzącego za prawdziwie Bożego wysłannika. Obmycia zaś, których dokonywał Jan, stanowiły zewnętrzny znak uwolnienia serca od wzajemnej nienawiści i gniewu.

6. Markowi również zawdzięczamy zwięzłą charakterystykę sposobu życia Jana Chrzciciela. Był to pustelnik w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, mimo iż zbiegali się do niego ludzie z całej okolicy. Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a za całe pożywienie służyła mu szarańcza i miód leśny. Tak więc swym sposobem życia Jan najbardziej dosadnie przypomina Eliasza, którego pojawienie się na ziemi w przekonaniu ówczesnych Żydów miało być zapowiedzią przyjścia Jezusa, choć nie odróżniano wtedy narodzin Jezusa od Jego ponownego przyjścia w postaci przyszłego Sędziego. Może jednak najbardziej typowe dla nauczania Jana Chrzciciela było to, że nie zabiegał on o żadną ludzką popularność; nie usiłował zgromadzić wokół siebie choćby niewielkiego grona uczniów.

7–8. Przeciwnie – Jan głosił z całym przekonaniem, że za nim idzie Mocniejszy, któremu on, Jan, nie jest nawet godzien rozwiązać rzemyków u sandałów. Przy innej okazji zaś Jan Chrzciciel oświadczy wyraźnie: Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał (J 3,30). Otóż ten Mocniejszy w ujęciu Marka posiada rysy o niebo inne, niż Jezus ukazywany przez pozostałych synoptyków. Będzie to nie tyle surowy sędzia, ile raczej Dawca Ducha Świętego, którego potem teologia uzna za Sprawcę naszego uświęcenia. Jan nie jest pierwszym, który zapowiada pojawienie się owego Ducha na ziemi. Oto co pisał już o wiele wcześniej prorok Ezechiel: I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza… Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów… (Ez 36,26 n).

CHRZEST JEZUSA (1,9–11)

9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. 10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. 11 A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (por. Iz 42,1).

 

9. Wśród śpieszących do Jana na pustynię znalazł się pewnego dnia także Jezus z Nazaretu, ten Jezus, któremu Jan przygotowywał drogę i prostował ścieżki; Ten, którego nazywał Mocniejszym i nie uważał się za godnego rozwiązać rzemyków u Jego sandałów. Marek jest niesłychanie zwięzły, gdy mówi: Przyszedł Jezus… i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. Z relacji dwu pozostałych synoptyków wynika, że miały przy tym miejsce pewne dyskusje, że Jan czuł się niegodny, by udzielać chrztu Jezusowi, ale że w końcu, wskutek stanowczego nalegania Jezusa, uległ.

10–11. W chwili gdy Jezus już obmyty wodą Jordanu wychodził z rzeki, stała się rzecz niezwykła: oto rozwarły się niebiosa, ujrzano – bo chyba nie tylko Jan był świadkiem tego wydarzenia (por. Łk 3,21) – Ducha jak gołębicę zstępującego na Jezusa, a z nieba dał się słyszeć głos Ojca, który oznajmiał wszystkim, że nowo ochrzczony Jezus jest umiłowanym Synem Boga (por. także J 1,32–34). Tak więc chrzest udzielony Jezusowi przez Jana spełniał rolę podwójnego objawienia: pokazał z jednej strony, że Jezus, jak wszyscy ludzie przychodzący do Jana, jest jednym z wielu ówczesnych Izraelitów, co zostało uwydatnione jeszcze dokładniejszym określeniem Jezusa: Jezus z Nazaretu w Galilei – a więc historycznie znana postać, z drugiej strony zaś był objawieniem boskiej godności Jezusa przez ujawnienie zarazem więzów miłości łączącej Ojca z Synem.

KUSZENIE JEZUSA (1,12–13)

12 Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. 13 A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.

 

12. W relacji Marka również nie ma wątpliwości co do tego, kim był Duch, który wyprowadził Jezusa na pustynię, gdzie był kuszony przez szatana. Duch jest bowiem wyraźnie odróżniony od szatana. Opowiadanie o kuszeniu jest u Marka niesłychanie zwięzłe: nie wiadomo, na czym owe pokusy polegały i jaka była ich treść.

13. Marek zaznaczy tylko – czego z kolei nie ma u Mateusza – że Jezus żył na pustyni wśród zwierząt. Obydwaj synoptycy jednak zgodnie podają, że zaraz po otrzymaniu chrztu, czyli u samego progu swej publicznej działalności, zetknął się Jezus z szatanem. Znaczenie teologiczne posiada jednak nie tylko kuszenie, lecz także pobyt Jezusa na pustyni, wzmianka o czterdziestu dniach, o dzikich zwierzętach i o posługach, jakie aniołowie oddawali Jezusowi. Marek nie mówi, że Jezus udaje się na pustynię po to, aby był kuszony. Temu odosobnieniu przyświecały początkowo inne cele. Jezus chciał chyba przypomnieć własną działalnością publiczną poszczególne etapy dziejów ludu Bożego. Udając się na pustynię pragnie wskrzesić niejako ten trudny, ale chyba i najbardziej uprzywilejowany okres historii narodu wybranego: pobyt Izraela na pustyni. Zresztą cele są zawsze w pewnym sensie takie same, ilekroć Jezus udaje się na pustynię. A w Ewangelii Marka robi On to często (np. 1,35; 6,31.35). Na pustyni właśnie – jak ongiś w dziejach ludu Bożego – urzeczywistniają się zbawcze plany Boga. Bóg wymaga ciszy, spokoju, odosobnienia, by mógł dokonywać swoich wielkich dzieł.

Kuszenie zaś to okazja do podjęcia bardzo zasadniczej decyzji. Tam właśnie na pustyni, podczas kuszenia, Jezus okazał swoją absolutną wolę walki ze złem. Izrael poddany ongiś analogicznej próbie, także na pustyni, nie wyszedł z niej zwycięsko.

Okres czterdziestu dni albo lat należy już do przysłowiowych, gdy chodzi o podobne przeżycie religijne w ST: przez czterdzieści lat Izrael przebywał na pustyni (Pwt 8,2 n. 15 n); przez czterdzieści dni pozostawał Mojżesz na górze (Wj 24,18), modląc się tam i poszcząc (Wj 34,28), czterdzieści dni trwała wędrówka Eliasza na górę Horeb (1 Krl 19,8).

Przebywanie z dzikimi zwierzętami ma nie tyle może urzeczywistniać myśl, że Jezus będzie stąpał bezpiecznie po wężach i żmijach i lwa, i smoka podepcze (por. Ps 91[90],13), ile jest raczej zapowiedzią jednej z głównych idei teologii św. Pawła: w osobie Chrystusa ma się dokonać generalne pojednanie całego stworzenia z Bogiem lub jest odwołaniem się do sytuacji Adama w raju.

Celem głównym istnienia aniołów jest ich posługiwanie dla spełniania zbawczych planów Boga (por. Hbr 1,14) w przeciwieństwie do aniołów złych, którzy od samego początku będą próbowali niweczyć Boże plany.

DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI

POCZĄTEK DZIAŁALNOŚCI

PIERWSZE WYSTĄPIENIE (1,14–15)

14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»

 

14. Czytelnik Ewangelii Marka ma do czynienia prawie zawsze z suchym referowaniem faktów. W drugiej Ewangelii nie ma interpretacji, komentarzy, bez których Mateusz po prostu nie mógł się obyć. Tak np. gdy Mateusz podaje racje, dla których Jezus opuszczał Judeę i udawał się do Galilei, to Marek zanotuje tylko, że po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił tam Ewangelię Bożą. Z pewnością upłynął jakiś czas od chrztu Jezusa do aresztowania Jana. Marek pokrywa ten okres całkowitym milczeniem.

15. Również pozbawione wszelkich komentarzy jest streszczenie katechezy Jana Chrzciciela. Gdy według Mateusza Jezus motywował swoje nawoływanie do nawrócenia faktem zbliżającego się królestwa Bożego, to według Marka Jezus jedynie mówił, że czas się wypełnił, że bliskie jest królestwo Boże, że należy nawrócić się i wierzyć w Ewangelię, która przedtem została nazwana przez Marka – dość oryginalnie – Ewangelią Bożą.

Jezus nie wykłada Pisma tak, jak to czynili uczeni żydowscy, głosi Dobrą Nowinę, oznajmia wszem i wobec, że wypełniły się czasy. Wniosek stąd, że ludzkość żyjąca przed Jezusem na coś oczekiwała, spodziewała się jakiegoś wypełnienia. Nie tylko z całokształtu katechezy Jezusa i Jana Chrzciciela, lecz także z nauczania św. Pawła wynika, że czasy przedchrystusowe to okres Bożego gniewu i grzechów ludzkich. Z przyjściem Chrystusa rozpoczyna się czas świętości i łaski. Jeśli Marek mówi, że bliskie jest królestwo Boże, nie oznacza to, iż równocześnie kończy się istnienie świata w jego dotychczasowej, materialnej postaci. Znaczy to, że władztwo nad światem istotnie obejmuje Bóg, a to, że ślepi widzą, chromi chodzą i głusi słyszą, stanowi najbardziej przekonujący dowód nie tylko bliskości, lecz nawet obecności głoszonego przez Chrystusa Królestwa. To doskonałe, tak właśnie pojmowane królestwo Boże zapowiadało już wielu proroków. Ludzkość miała więc dość czasu, by się przygotować dobrze na właściwe przyjście tego Królestwa.

Istotę nawrócenia, którego konieczność także według Marka głosi Chrystus, stanowi zasadnicza przemiana w dotychczasowym sposobie myślenia. Przede wszystkim chodzi o to, by się ustosunkować jak należy do Ewangelii Chrystusa, by ją przyjąć, przyswoić sobie, by w nią uwierzyć. Uwierzyć zaś w Ewangelię – to znaczy zaufać Chrystusowi i uznać wszechmoc Bożą, przejawiającą się w nadchodzącym Królestwie.

POWOŁANIE PIERWSZYCH UCZNIÓW (1,16–20)

16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 I rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». 18 A natychmiast porzuciwszy sieci poszli za Nim.

19 Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. 20 Zaraz ich powołał, a oni zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.

 

16. Swoją działalność galilejską rozpoczyna Jezus – według Marka – od powołania uczniów. Nie ogranicza się więc do samego głoszenia słowem Dobrej Nowiny, myśli od samego początku o stworzeniu na ziemi nowej społeczności, zwanej potem Nowym Izraelem. Pierwszymi mieli być Szymon oraz brat jego, Andrzej. Obaj trudnili się rybołówstwem. Właśnie przy tym zajęciu spotkał ich Jezus nad brzegiem jeziora Genezaret: akurat zarzucali sieci w wodę. Nie było to pierwsze spotkanie Jezusa z tymi ludźmi. Autor czwartej Ewangelii powie nam potem, że Andrzej i Szymon – to uczniowie Jana Chrzciciela, ludzie, którzy od Chrzciciela właśnie wiele już o Jezusie słyszeli.

17–18. Ich powołanie – było to bowiem prawdziwe powołanie – jest równie niezwykłe jak powołanie pierwszych uczniów w relacji Mateusza. Na głos: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”, natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Tak więc owi pierwsi nie będą jeszcze musieli zdobywać się na własną inicjatywę apostołowania. Mają tylko naśladować Chrystusa. Lecz to domaganie się Jezusa, aby poszli za Nim, jest niezwykle bezwzględne: muszą zostawić wszystko i pójść natychmiast. Tak przynajmniej pojmują ten głos Jezusa. Nie można być inaczej uczniem Mistrza.

19–20. Podobnie bez żadnego wahania – zostawiwszy w łodzi rodzonego ojca – poszli za Jezusem Jakub i brat jego Jan, obaj spotkani nieco dalej przy naprawianiu sieci nad brzegiem tego samego jeziora. W ich dotychczasowych zajęciach pozornie nic się nie zmieni: więc nadal są rybakami, będą naprawiać sieci swoich przyszłych połowów. Tylko że narzędzia ich pracy będą już nieco inne, a w nowe sieci będą łowić nie ryby, lecz ludzi. W ten sposób, wskutek ich działalności, będzie się również powiększać społeczność, której oni stanowili zaczątek. Złożona już wtedy z pięciu ludzi grupka – mistrzem jest Syn cieśli, pozostali czterej, to oderwani od dotychczasowych zajęć rybacy – rusza na podbój świata ograniczając się na razie do jednego: mówią wszystkim, że czas się wypełnił, bliskie jest królestwo Boże; należy nawrócić się i uwierzyć w Ewangelię.

NAUCZANIE W KAFARNAUM (1,21–22)

21 Przybyli do Kafarnaum i zaraz w szabat wszedł do synagogi, i nauczał. 22 Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

 

21. Pierwszym miejscem nieco dłuższego postoju było Kafarnaum, które też miało się stać później ośrodkiem galilejskiej działalności Jezusa. Dach nad głową znalazł Jezus w tym mieście, jak się potem okazało, w domu Szymona i Andrzeja. Właśnie w Kafarnaum wszedł Jezus do synagogi i począł nauczać zebranych. Nie było u Żydów zwyczaju, powszechnie znanego u Greków, wygłaszania publicznych przemówień na rynkach lub na publicznych placach. Nauczano jedynie w synagogach. Nic tedy dziwnego, że Jezus, nawiązując do tego zwyczaju, w synagodze rozpoczął swoje nauczanie. Lecz nawiązanie do tradycji starotestamentowej ograniczył jedynie do miejsca.

22. Sam sposób i treść nauczania Jezusa budzi podziw. Dziwiono się przede wszystkim dlatego, że Jezus uczył jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni żydowscy. I dlatego sama forma nauczania Jezusa była w pewnym sensie objawianiem Jego godności. Jezus nie ograniczał się do wyjaśniania samego Prawa, lecz sam ustanawiał nowe prawo. Ogłosi się niedługo Panem szabatu, będzie proklamował wielkie przykazanie miłości.

UZDROWIENIE OPĘTANEGO (1,23–28)

23 Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: 24 «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». 25 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» 26 Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. 27 A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». 28 I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

 

23. W ślad za niezwykłymi słowami poszły równie niezwykłe czyny. Właśnie w tej synagodze, gdzie Jezus nauczał, znalazł się człowiek opętany przez ducha nieczystego. Komentując analogiczne opisy w Ewangelii Mateusza zwracaliśmy uwagę na fakt przypisywania szatanowi, jako sprawcy, wszystkich ludzkich słabości, a zwłaszcza schorzeń psychicznych. Zaznaczaliśmy również, iż rzeczywiste opętania zdarzały się nie tylko w czasach Jezusa, lecz zdarzają się po dzień dzisiejszy. Do takich zdaje się należeć przypadek opisany tu przez Marka.

24. Przez usta nieszczęśliwego człowieka zły duch wykrzykiwał przeciwko Jezusowi, nazywając Go przy tym Jezusem Nazarejczykiem i Świętym Bożym. Słowa te nie były wyrazem szacunku, lecz rodziły się z chęci zjednania sobie Tego, który jeszcze niejeden raz okaże się Mocniejszym. Duch nieczysty ucieka się do pochlebstw nazywając Jezusa Świętym Bożym. Miało to oznaczać, iż duch ów wie również o bliskim związku Jezusa z Bogiem.

25–28. Jezus natomiast nie posługiwał się na wzór starożytnych magów żadnymi zaklęciami. Po prostu rozkazuje, jako Ten, który ma władzę. Na rozkaz Jezusa duch nieczysty nie tylko zamilkł, lecz targając chorym człowiekiem i głośno krzycząc wyszedł z niego, co wywołało niezwykłe zdumienie zebranych w synagodze. Podziwiano nową naukę i moc tak niezwykłą, że nawet duchy nieczyste są jej posłuszne. Wyszedłszy z synagogi ludzie roznieśli z czasem tę wieść po całej okolicznej krainie.

W DOMU PIOTRA (1,29–31)

29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł i podniósł ją ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.

 

29–31. Punktem oparcia w Kafarnaum był dla Jezusa – jak już wspomniano – dom Szymona i Andrzeja. Tam też dokonał Jezus zaraz po wyjściu z synagogi drugiego cudownego czynu: uleczył ze śmiertelnej gorączki Piotrową teściową. Po prostu wziął cierpiącą niewiastę za rękę, a ona wstała i usługiwała im, co było wyraźnym znakiem dla czterech uczniów – Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana – że kobieta została uleczona.

LICZNE UZDROWIENIA (1,32–34)

32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto zebrało się u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.

 

32–33. Cudowne uleczenie teściowej Piotra najprawdopodobniej też nie pozostało w tajemnicy, bo jeszcze tego samego dnia, skoro tylko słońce zaszło, przyniesiono do Jezusa mnóstwo chorych i opętanych i całe miasto było zebrane u drzwi domu Szymona i Andrzeja.

34. Uzdrowił bardzo wielu, uwolnił też wielu nieszczęśliwych od władzy szatańskiej, ale zabronił nawet złym duchom mówić o tym, kim On jest. Wynika z tego, że Ewangelie od samego początku przypisują złym duchom wyższy rodzaj poznania. Duchy nieczyste wiedziały, kim był Jezus. Miały Mu jednak być posłuszne, nawet one, i do określonego czasu nie wolno im było mówić czegokolwiek o Jego godności. Ten tak zwany sekret mesjański, chociaż zetknęliśmy się z nim już w Ewangelii Mateusza, jest szczególnie charakterystyczny dla autora drugiej Ewangelii. Jakkolwiek tłumaczyłoby się problem owego sekretu, można z całą pewnością twierdzić, iż Jezus nie życzy sobie, żeby o Jego cudotwórczej mocy świadczyły demony. Do świadczenia o Jezusie potrzebna jest bowiem wiara.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin