B�g dobry a� tak? O Bo�ym mi�osierdziu my�li kilka Oficyna Wydawnicza �Liberton?? Warszawa 2000 Za zgod� Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 16.09.1999 r., Nr 3841/NK/99 Wikariusz Generalny bp Tadeusz Pikus i Notariusz ks. Stanis�aw Pyzel Copyright � by: Oficyna Wydawnicza �Liberton", an rights reseryed, Warszawa 1999 ISBN 83-910699-2-3 Oficyna Wydawnicza �Liberton" Wydanie II zmienione Warszawa 2000 Spis tre�ci Wst�p, czyli s�owo do zniech�conych ..................11 Bezgrzeszni? ........................................................ 12 �Komu ma�o si� odpuszcza, ma�o mi�uje" ...............27 Jezus dobry a� tak? .............................................36 Najpi�kniejszy obraz �wiata .................................43 Nie zginiesz, zwyci�ysz, obroni� ci�! ...................52 Osi�gniesz wszystko! .............................................62 I jeszcze dwie obietnice ........................................68 W g�r� serca! ......................................................71 Odpu��, jako i my... ..................................................... 87 Zamiast zako�czenia ........................................... 117 O Bo�e m�j, m�w do mnie o nadziei... Jak�e� by mog�y na tej biednej ziemi zrodzi� si� my�li tchn�ce nadziej�? Czy� nie musz� one przyj�� z nieba?... Nadzieja, kt�ra wznosi nas tak bardzo ponad samych siebie, kt�ra tak bardzo przewy�sza wszelkie nasze marzenia, ta nadzieja jest nam nie tylko przez Ciebie dozwolona, lecz nakazana jako obowi�zek!... Chocia� jestem tak z�y, chocia� jestem grzesznikiem, musz� mie� nadziej�, �e p�jd� do nieba � Ty zabraniasz mi rozpaczy... Bez wzgl�du na moj� niewdzi�czno��, ozi�b�o��, nikczemno��, bez wzgl�du na to, jak dalece nadu�ywa�em Twych �ask, o Bo�e m�j. Ty ka�esz mi spodziewa� si�, �e b�d� �y� na zawsze u st�p Twoich, w wiecznym mi�owaniu i �wi�to�ci!... Zabraniasz mi zniech�cenia, nie pozwalasz, bym kiedykolwiek, widz�c sw� n�dz�, powiedzia�: �Ju� nie mog� i�� dalej, droga do nieba jest za stroma, musz� cofn�� si� i stoczy� na sam d�". Nie pozwalasz, bym na widok moich ustawicznie pope�nianych b��d�w, za kt�re codziennie Ci� przepraszam i w kt�re wci�� na nowo popadam, powiedzia� sobie: � Nigdy nie potrafi� si� poprawi�. �wi�to�� jest nie dla mnie. Co mo�e by� wsp�lnego pomi�dzy niebem a mn�?... Jestem naprawd� zbyt niegodny, bym m�g� tam si� dosta� ". Zabraniasz mi, Panie, bym wspomniawszy na niezliczone �aski, jakimi� mnie obsypa�, powiedzia� sobie: �Nadu�y�em zbyt wielu �ask, powinienem by� �wi�tym, a jestem grzesznikiem, nie mog� si� poprawi�, to jest za trudne, jestem sam� tylko n�dz� i pych�. Po tym wszystkim, co B�g dla mnie uczyni�, nie ma we mnie nic dobrego i nigdy nie p�jd� do nieba ". Chcesz, bym nie traci� nadziei mimo wszystko, chcesz, bym zawsze ufa�, �e mam dosy� �ask, by m�c si� nawr�ci� i doj�� do chwa�y... Niebo i ja, doskona�o�� i n�dza � c� jest mi�dzy nimi wsp�lnego? Jest Twoje Serce, Jezu, Panie m�j. Twoje Serce � ��cznik spajaj�cy z sob� te dwie rzeczy tak bardzo r�ne... i mi�o�� Ojca, kt�ry tak umi�owa� �wiat, �e swego Syna Jednorodzonego da�... (Karol de Foucauld, Pisma duchowe - fragment) Wst�p, czyli s�owo do zniech�conych Na pewno ju� nie raz w �yciu widzia�e� obraz Jezusa Mi�osiernego. By� mo�e s�ysza�e�, jak w ko�ciele grupa starszych pa� modli�a si�, powtarzaj�c kilkadziesi�t razy s�owa: � Dla Jego bolesnej m�ki - miej mi�osierdzie dla nas i ca�ego �wiata ". S�ysza�e� te� zapewne o b�ogos�awionej Faustynie Kowalskiej. I mo�e w�a�nie dlatego, �e widzia�e�, �e s�ysza�e�, to teraz wcale nie masz zamiaru czyta� tej ksi��eczki. By� mo�e Twoim zdaniem te promyczki z Jezusowego serca, ta monotonna modlitwa - to wszystko jest dobre, ale dla starych bab�. O�miel� si� jednak zaproponowa�: przeczytaj cierpliwie te s�owa. Niewiele brakowa�o, a i ja kiedy� nabra�bym jak�e mylnego przekonania, �e kult Mi�osierdzia Bo�ego jest czym� powierzchownym i p�ytkim. Dzi� dzi�kuj� Bogu, �e ocali� mnie od tej tragedii. I jeszcze tylko s�owo na temat zdj�cia zamieszczonego na ok�adce tej ksi��ki. Ot� spowiada�em kiedy� pewnego cz�owieka. Wraca� do Boga z dalekiej tu�aczki po duchowych bezdro�ach. D�ugo wyznawa� swe grzechy. Gdy sko�czy� i prosi� o rozgrzeszenie, chcia�em go zapyta�, czy �a�uje za wszystko. I wtedy w�a�nie, przez kratki konfesjona�u, zobaczy�em k�tem oka, jak cz�owiek ten �ciska stu�� prze�o�on� przez kraw�d� drzwiczek. I nie pyta�em ju� o nic. Bezgrzeszni? Zacznijmy od fragmentu Ewangelii: �Jeden z faryzeusz�w zaprosi� Jezusa do siebie na posi�ek. Wszed� wi�c do domu faryzeusza i zaj�� miejsce za sto�em. A oto kobieta, kt�ra prowadzi�a w mie�cie �ycie grzeszne, dowiedziawszy si�, �e jest go�ciem w domu faryzeusza, przynios�a flakonik alabastrowy olejku, i stan�wszy z ty�u u n�g Jego, p�acz�c, zacz�a �zami oblewa� Jego nogi i w�osami swej g�owy je wyciera�. Potem ca�owa�a Jego stopy i namaszcza�a je olejkiem. Widz�c to faryzeusz, kt�ry Go zaprosi�, m�wi� sam do siebie: �Gdyby On by� prorokiem, wiedzia�by, co za jedna i jaka jest ta kobieta, kt�ra si� Go dotyka, �e jest grzesznic��. Na to Jezus rzek� do niego: �Szymonie, mam ci co� powiedzie�. On rzek�: �Powiedz, Nauczycielu!)). �Pewien wierzyciel mia� dw�ch d�u�nik�w. Jeden winien mu by� pi��set denar�w, a drugi pi��dziesi�t. Gdy nie mieli z czego odda�, darowa� obydwom. Kt�ry wi�c z nich b�dzie go bardziej mi�owa�?�. Szymon odpowiedzia�: �S�dz�, �e ten, kt�remu wi�cej darowa�)). On mu rzek�: �S�usznie os�dzi�e�)). Potem zwr�ci� si� do kobiety i rzeki Szymonowi: �Widzisz t� kobiet�? Wszed�em do twego domu, a nie poda�e� Mi wody do n�g; ona za� �zami obla�a Mi stopy i swymi w�osami je otar�a. Nie da�e� Mi poca�unku; a ona, odk�d wszed�em, nie przestaje ca�owa� n�g moich. G�owy nie nama�ci�e� Mi oliw�; ona za� olejkiem nama�ci�a moje 12 nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone s� jej liczne grzechy, poniewa� bardzo umi�owa�a. A ten, komu ma�o si� odpuszcza, ma�o mi�uje�. Do niej za� rzek�: �Twoje grzechy s� odpuszczone)). Na to wsp�biesiadnicy zacz�li m�wi� sami do siebie: �Kt� On jest, �e nawet grzechy odpuszcza?)). On za� rzek� do kobiety: �Twoja wiara ci� ocali�a, id� w pokoju!)). (�k 7, 36-50) Fragment ten opisuje spotkanie Jezusa z dwiema jak�e r�nymi osobami. �Jeden z faryzeusz�w zaprosi� Jezusa do siebie na posi�ek". W zasadzie nic nie wiemy o tym cz�owieku. Zapewne jednak, jak przysta�o na faryzeusza, by� osob� powa�an�, zachowuj�c� przyk�adnie religijne przepisy, pochodz�c� z tak zwanych wy�szych sfer. �w cz�owiek wprawdzie zaprosi� Jezusa do siebie, ale przyjmowa� Go z wyra�nym dystansem. Nie poda� mu wody do obmycia n�g ani oliwy do namaszczenia g�owy. Nie uca�owa� Jezusa serdecznie, cho� ten gest by� powszechnie przyj�ty w �wczesnym zwyczaju. O czym to wszystko �wiadczy? Mo�e o tym, �e ten faryzeusz zaprosi� Jezusa do siebie nie z �yczliwo�ci, nie po to, aby sw�j � go�cin� odda� Mu nale�ny ho�d, ale by� mo�e jedynie z czystej ciekawo�ci. Mo�e my�la� tak: �Tyle opowiadaj� o tym Jezusie. �e podobno taki m�dry, �e cuda czyni. Zaprosz� Go do siebie i sam Mu si� przyjrz� z bliska, sam si� o wszystkim przekonam". Zaprosi� Jezusa, ale uczyni� to dla pr�by. �wiadcz� o tym s�owa, kt�re wypowiedzia� do samego siebie, gdy grzeszna kobieta przypad�a do st�p Zbawiciela. Rzek� wtedy: �Gdyby On by� prorokiem, wiedzia�by, co za jedna i jaka jest ta kobieta, kt�ra si� Go dotyka, �e jest grzesznic�". Kobieta, o kt�rej mowa, zachowa�a si� zupe�nie inaczej. Nie przygl�da�a si�, nie analizowa�a. Nie patrz�c 13 na to, co powiedz� inni, bez �adnego wyrachowania upad�a do st�p Jezusa, ca�owa�a Jego stopy i ociera�a je swoimi w�osami. Swoim zachowaniem tak bardzo upokorzy�a si� przed Chrystusem. Ta biblijna historia przypomina�a mi si� nieraz, gdy pracuj�c jako kapelan szpitala, przemierza�em korytarze, zagl�da�em do sal i proponowa�em chorym spowied� i przyst�pienie do komunii �wi�tej. To w�a�nie na oddziale m�skim czu�em si� niekiedy jak w go�cinie u faryzeusza. �A, witamy, witamy! Niech ksi�ulek usi�dzie, pogadamy. Co tam w polityce? A mo�e ksi�dz jaki� kawa� nam opowie, bo tu w szpitalu okropnie nudno". Jak�e cz�sto takimi s�owami witali mnie chorzy panowie. Przygl�dali mi si� bacznie, bo by�em zaraz po �wi�ceniach. Niekt�rzy my�leli zapewne: �A co taki m�okos mo�e nam tu powiedzie�". Niekiedy, jako do�wiadczeni �yciem, wystawiali mnie na pr�b�: � A jak tam si� ksi�dzu ta nowa lekarka podoba? A ksi�dz to tak nic, na boku? Zupe�nie nic?". I patrzyli ciekawie: czerwieni si� ksi�ulek czy sienie czerwieni. Ale gdy przychodzi�o do pytania: �A mo�e by si� kt�ry� z pan�w wyspowiada�?", to wielu mia�o sta�� odpowied�: �Jeszcze nie umieramy! A zreszt� z czego tu si� spowiada�? A bo to ja kogo zabi�em czy okrad�em? Choiy jestem, to i grzeszy� nie mog�. Owszem, nieraz si� troch� wypi�o, ale przecie� za swoje! To �aden grzech!". Inaczej by�o na oddziale kobiecym. Ch�tnych do spowiedzi i komunii pa� by�o zazwyczaj znacznie wi�cej. Oczywi�cie, mo�e to pewne uog�lnienie, ale od dawna wiadomo, �e kobiety s� pobo�niejsze. Jednak nie mog� w tym miejscu nie zacytowa� s��w pewnego rekolekcjonisty. Podczas nauki stanowej dla m�czyzn powiedzia�: �Jak si� ju� ch�op Panem Bogiem przejmie na powa�nie, to nie ma: zmi�uj si�". 14 JL Wr��my jednak do moich dyskusji na oddziale m�skim. Stara�em si� t�umaczy� moim �bezgrzesznym" pacjentom, �e gdyby si� tak dobrze przyjrze� ich �yciu duchowemu, to by si� zapewne jak�� skaz� na ich sumieniu znalaz�o. Kiedy gor�co temu zaprzeczali, opowiada�em im histori�, kt�r� sam us�ysza�em przed laty na rekolekcjach dla dzieci. Ksi�dz rekolekcjonista m�wi� mniej wi�cej tak: �Wydaje nam si�, drogie dzieci, �e tu, w ko�ciele, powietrze jest przezroczyste. �wiec� si� �wiat�a i wszyscy widzimy si� bardzo dobrze...
siola1974