Maraton (Wstęp) Wy chcecie pieśni! wy chcecie pieśni, Zapewne dźwięcznej i słodkiej dla ucha, A ja mam dla was, o! moi rówieśni, Pieśń, co przypomni wam brzęki łańcucha. Wy chcecie pieśni ni kwiatu do wieńca, Co by śród uczty mogła was pochwalić,, A ja bym pragnął wam w ogniu rumieńca Rozmiękłe dusze jak zbroję ostalić. O! żal się Boże – tak młode pacholę, Zamiast miłować, muszę nienawidzić, I jasne czoło omarszczać w mozole, I czyste usta wykrzywiać – i szydzić. Wciąż się szamoczę szukając sposobów, Jak by was zmężnić – wszystkie drogi mylne! A więc z pochodnią wstąpić chcę do grobów, Na jaw wygrzebię czyny podmogilne. Dawnych olbrzymów przed wami postawię I z nimi wskrzeszę cały świat zamarły, Może choć wtenczas przy waszej niesławie Z wstydem przyznacie, że jesteście – karły. Może choć wtenczas, stojąc na pręgierzu Przed sądem świata, przed własnym sumieniem , Przyznacie sami, że rdzę na puklerzu Można zmyć tylko własnej krwi strumieniem. Cierpka to mowa, jak krew spiekła – czarna, Ale w niej skryta myśl zbawienia leży; Wszak wiecie bracia! że z cierpkiego ziarna Dąb rozłożysty pod niebo wybieży. 1 Ha! Sardes gore! A spowity w dymie Gnuśny mieszkaniec snem rozkoszy drzymie I osmalone nim przetarł powieki, Jak go obiegły złote ognia rzeki, Nuż nieprzyjaciel stopą pierś mu tłoczył I nóż ocierał, co się w niej obroczył… 592 Ha! Sardes gore! Lament się rozrasta. Ha! Sardes gore!... Z płonącego miasta Wybiegł niewolnik, a za nim w pogoni Jęk konających przy uchu mu dzwoni; On leciał nocy osłonionyy mrokiem, Czasem za siebie rzucał trwożnym okiem, A wiatr przez góry za nim żarem dmuchał I wrzask niósł z sobą. – On stanął i słuchał; Może mu teraz wróg braci wyrzyna I starą matkę napawa krwią syna, I chatę niszczy ogniem i żelazem? - Hej, nie ma czasu! Z satrapy rozkazem Pędź dalej, gończe! Jeszcze drogi wiele! Gdy wrócisz, trupów policzysz w popiele - Zerwał się goniec znękany boleścią, Ruszył przez puszczę z nakazaną wieścią I biegł tak skoro aż do wschodu słońca. A gdy na czatach zszedł innego gońca: „Hej, Sardes gore! do Suzy! Do Suzy!”....
Faficzek-10