Anton Shari - Tajemniczy minstrel (antologia - Najpiękniejsza Pora Roku 02).pdf

(364 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Anton Shari - Tajemniczy minstrel - Najpi\352kniejsza Pora Roku 02)
Shari Anton
Tajemniczy minstrel
Antologia
Najpi ħ kniejsza Pora Roku 02
T ħ opowie Ļę dedykuj ħ wszystkim, co Ļ piewaj Ģ o miło Ļ ci, a zwłaszcza Ļ redniowiecznym
trubadurom, którzy u Ň yczyli mi swoich strof.
Wesołych ĺ wi Ģ t!
331952199.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cho ę nale Ň ało to do jej obowi Ģ zków, Grace Brewer nie cierpiała r Ģ bania drzewa na opał,
ale w taki mróz wolała pomacha ę siekier Ģ , ni Ň trz ĢĻę si ħ z zimna.
Zamaszystym ruchem zdj ħ ła wełnian Ģ opo ı cz ħ i cisn ħ ła na s Ģ g, a Ň srebrne płatki Ļ niegu
zawirowały w powietrzu, i z westchnieniem uj ħ ła długie stylisko.
Min ħ ły ju Ň dwa lata od dnia, kiedy siwowłosy ojciec wr ħ czył jej siekier ħ , poło Ň ył kłod ħ
na pie ı ku i przezornie odsun Ģ ł si ħ na bezpieczn Ģ odległo Ļę . Ci Ģ gle daleko jej było do wprawy
starych r ħ baczy i nieposłuszne drwa fruwały na wszystkie strony.
Wcale nie wymigiwała si ħ ani od r Ģ bania, ani od innych obowi Ģ zków, jakie nastr ħ czało
prowadzenie gospody „Pod Wytrwałym W ħ drowcem”. Gdy gospoda zostanie sprzedana,
Grace b ħ dzie brakowało tego domostwa, w którym si ħ wychowała. Jej starzy rodzice, Watt i
Nelda Brewerowie, kochali ten dom. Kupili go zaraz po Ļ lubie. Niestety ich jedyne dziecko
nie przejawiało ani zapału, ani talentu do prowadzenia interesu. Grace nie miała odwagi
oznajmi ę im, Ň e musz Ģ sprzeda ę dorobek swojego Ň ycia. Uznała, Ň e zasługuj Ģ na ostatnie,
spokojnie Ļ wi ħ ta w ukochanej gospodzie. Dopiero potem powie im, Ň e stary Ļ wiat b ħ dzie
musiał odej Ļę w przeszło Ļę .
Ostrze wbiło si ħ krzywo i ko Ļ lawe bierwiono wystrzeliło wprost pod nogi starszego
m ħŇ czyzny. Podniósł je zdrow Ģ r ħ k Ģ i cisn Ģ ł do kosza.
– Matka ju Ň rozpaliła w piecach? – zapytał.
Grace zerkn ħ ła na ojca z wdzi ħ czno Ļ ci Ģ . Chwała Bogu, rzadko komentował jej spartolon Ģ
robot ħ .
– Jeszcze nie. Na razie zagniata ciasto na chleb.
– Dobrze. – Skin Ģ ł głow Ģ z aprobat Ģ . – B ħ dziemy potrzebowali jadła i opału na wieczór.
Idzie Ļ nieg, a kiedy zasypie drogi, do gospody zwal Ģ si ħ go Ļ cie. My Ļ l ħ , Ň e b ħ d Ģ zaj ħ te
wszystkie posłania na poddaszu.
– Mo Ň e – przytakn ħ ła Grace, cho ę nie wierzyła w taki cud. Za to nie w Ģ tpiła, Ň e sypnie
Ļ niegiem, bo chore kolano Watta Brewera przepowiadało pogod ħ z zadziwiaj Ģ c Ģ
akuratno Ļ ci Ģ . Była jednak gotowa si ħ zało Ň y ę , Ň e co najmniej połowa miejsc b ħ dzie stała
pusta. Niewielu podró Ň nych zje Ň d Ň ało z drogi, Ň eby spróbowa ę strawy naszykowanej przez
Neld ħ Brewer, wypi ę mocne piwo i zło Ň y ę zm ħ czone ko Ļ ci na przykrytych siennikami niskich
wyrach z desek.
Grace uwa Ň ała, Ň e urodziła si ħ pod niewła Ļ ciw Ģ gwiazd Ģ . Rodzice oczekiwali syna, który
przej Ģ łby interes i zadbałby o nich na staro Ļę . Zamiast tego niebo zesłało im córk ħ – ale nie
łagodn Ģ , słodk Ģ pann ħ , biegł Ģ w kobiecych zaj ħ ciach, tak Ģ co to szybko znajdzie sobie
dobrego, bogatego m ħŇ a, który pomno Ň y maj Ģ tek te Ļ ciów.
Była ju Ň nawet zar ħ czona. Rob, młodszy syn kowala, zapowiadał si ħ na niezł Ģ parti ħ ,
dopóki nie okazało si ħ , Ň e najbardziej lubi sp ħ dza ę czas przy szpuncie od beczki, co i rusz
utaczaj Ģ c sobie piwa. Kiedy powiedziała mu, Ň eby wzi Ģ ł si ħ do roboty, zerwał zar ħ czyny i
331952199.003.png
zakr ħ cił si ħ koło córki młynarza.
Odło Ň yła na chwil ħ siekier ħ , aby otrze ę pot z czoła i wyprostowa ę obolałe ramiona. Od
strony wiejskiego go Ļ ci ı ca niosły si ħ radosne pokrzykiwania dzieciarni. Gniewny krzyk g ħ si
w obej Ļ ciu rze Ņ nika przypomniał jej, Ň e w tym roku nie kupi od niego tłustej sztuki na
Ļ wi Ģ teczny stół.
Za pi ħę dni czekaj Ģ ich smutne, chude Ļ wi ħ ta. Pójd Ģ we trójk ħ na msz ħ , odwiedz Ģ
s Ģ siadów, a potem zasi Ģ d Ģ do skromnej wieczerzy, takiej samej jak co dzie ı , i b ħ d Ģ w
milczeniu macza ę chleb w sosie, zagryzaj Ģ c Ň ółtym serem. Potem trzeba b ħ dzie jak zwykle
wydoi ę koz ħ i nakarmi ę muła.
Kiedy ojciec znów schylił si ħ po drewno, Grace usłyszała niemiły d Ņ wi ħ k pruj Ģ cego si ħ
sukna starych portek. Tym razem nie sko ı czy si ħ na zszyciu szwu, tylko trzeba b ħ dzie naszy ę
łat ħ na stare łaty.
– Musisz wreszcie zało Ň y ę nowe spodnie, tato – powiedziała z westchnieniem.
– A niech to szlag! – zakl Ģ ł, macaj Ģ c dziur ħ . – Trzymam je na prawdziwe mrozy.
– Jest ju Ň wystarczaj Ģ co zimno. Id Ņ si ħ przebra ę .
Stary zebrał nar ħ cze drew i mamrocz Ģ c gniewnie pod nosem, poku Ļ tykał do gospody.
Grace przerwała r Ģ banie i odstawiła siekier ħ , zm ħ czonym gestem ocieraj Ģ c pot z czoła.
Bo Ň e jedyny, kochała swoich staruszków i harowała ponad siły, aby im pomóc, lecz
niewiele z tego wychodziło. Najlepiej byłoby sprzeda ę gospod ħ i umie Ļ ci ę rodziców w
przytułku w opactwie Glaxton. Ju Ň łam mnisi zadbaliby o nich jak trzeba.
Sama jako Ļ by sobie poradziła. Mo Ň e nowy wła Ļ ciciel gospody zgodzi si ħ , aby została i
obsługiwała go Ļ ci w zamian za jadło i gar Ļę słomy w komórce? A je Ļ li nie, spróbuje si ħ
zatrudni ę w innej gospodzie, najlepiej gdzie Ļ w pobli Ň u.
– Witaj, młoda damo! Czy masz ciepły k Ģ t i straw ħ dla głodnego, zdro Ň onego w ħ drowca?
Drgn ħ ła, słysz Ģ c gł ħ boki, d Ņ wi ħ czny głos. Odwróciła si ħ i zobaczyła wysokiego,
przystojnego m ħŇ czyzn ħ , który kroczył przez podwórzec, prowadz Ģ c za uzd ħ pi ħ kn Ģ , biał Ģ
klacz, najwyra Ņ niej okulała w drodze. Mo Ň e ten Ļ wietny pan zechce kupi ę gospod ħ ? –
przemkn ħ ło jej przez głow ħ .
Podró Ň ny był ubrany w dług Ģ peleryn ħ z bobrowego futra i wysokie buty, a na r ħ kach
miał czarne, skórzane r ħ kawice. Zarówno ubiór, jak i wierzchowiec wskazywały, Ň e jest
człowiekiem niebiednym. Jednak nie rycerzem, gdy Ň nie nosił miecza ni kolczugi, ani te Ň
panem na wło Ļ ciach, bo nie podró Ň ował z orszakiem.
Nieznajomy zsun Ģ ł z głowy kaptur. Miał długie do ramion jasne włosy i oczy w ciepłym
odcieniu bursztynu, skrz Ģ ce si ħ wesołymi iskierkami spod ciemnych brwi. Pi ħ knie wykrojone
usta rozci Ģ gn ħ ły si ħ w rozkosznym u Ļ miechu. Prawdziwy uwodziciel!
Niespodziewana fala gor Ģ ca przenikn ħ ła skryte miejsca jej ciała. Grace zmarszczyła brwi.
Od dawna miała do czynienia z zalotnikami i skutecznie odpierała ich zap ħ dy. Jak dot Ģ d
udawało jej si ħ obroni ę , niestety ojciec nie miał tyle szcz ħĻ cia. Za ka Ň dym razem, kiedy
patrzyła na jego niewładn Ģ r ħ k ħ , wracało poczucie winy.
A mo Ň e niesprawiedliwie oceniała tego m ħŇ czyzn ħ ? Z pewno Ļ ci Ģ miał dworne maniery i
pełn Ģ kies ħ , do której szczodrze si ħ gał. Nie powinna si ħ z góry uprzedza ę do szlachetnego
331952199.004.png
go Ļ cia. Mo Ň e dzi ħ ki niemu Brewerowie b ħ d Ģ mogli kupi ę na Ļ wi ħ ta tłust Ģ g ħĻ ?
– Posłanie i posiłek kosztuj Ģ dwa pensy. I jeszcze miedziaka za stajni ħ i obrok – dodała,
wskazuj Ģ c gestem klacz.
Nieznajomy zatrzymał si ħ o krok przed ni Ģ . Ol Ļ niewaj Ģ cy u Ļ miech przygasł.
– Ot, i w tym kłopot – westchn Ģ ł. – Nie mam pieni ħ dzy. Nie sta ę jej było na dobroczynny
gest.
– O dwie mile st Ģ d na wschód le Ň y opactwo Glaxton – poinformowała sucho. – Mnisi z
pewno Ļ ci Ģ udziel Ģ wam go Ļ ciny, panie.
– Zaraz bym tam ruszył, lecz moja Izolda nie ujdzie ju Ň ani kroku. – Schylił si ħ z trosk Ģ i
rozmasował obrzmiał Ģ p ħ cin ħ klaczy. – Mo Ň e ugodzimy si ħ na inn Ģ zapłat ħ ?
– Na przykład jak Ģ ?
U Ļ miech powrócił jak za dotkni ħ ciem czarodziejskiej ró Ň d Ň ki.
– Jestem Alaine, minstrel. Mo Ň e ju Ň o mnie słyszeli Ļ cie?
– Nie. – Minstrel nie minstrel, obchodziło j Ģ tylko to, Ň e nie miał grosza przy duszy. Tacy
jak on Ļ piewacy w ħ drowali od zamku do zamku, zabawiaj Ģ c panów i damy za straw ħ i nocleg.
Czasem kto Ļ , urzeczony ich pie Ļ niami, rzucił im brz ħ cz Ģ c Ģ monet ħ . Doprawdy beztroski i
niepewny był to Ň ywot. Lecz Alaine musiał by ę biegły w swej sztuce, bo biała klacz była
wiele warta.
– Mo Ň e nie słyszała Ļ o mnie, pani, lecz z pewno Ļ ci Ģ słyszała Ļ moje ballady – ci Ģ gn Ģ ł z
nadziej Ģ . – Inni minstrełe cz ħ sto je graj Ģ .
– Inni minstrełe i szlachetni panowie rzadko do nas zagl Ģ daj Ģ . Nie miał kto objawi ę nam
prawdy o twojej sławie.
Młodzieniec post Ģ pił jeszcze krok i pochylił si ħ ku niej blisko, o wiele za blisko. Znów
przeszedł j Ģ zdradliwy dreszcz. Wielki Bo Ň e, jakie on ma oczy! Usidlaj Ģ ce spojrzeniem
bursztynowe klejnoty, n ħ c Ģ ce słodk Ģ obietnic Ģ ...
– Wi ħ c dzisiaj mo Ň esz pozna ę moj Ģ sztuk ħ – powiedział niskim głosem. – W zamian za
k Ģ t i misk ħ b ħ dziesz mogła, pani, wysłucha ę czarodziejskich opowie Ļ ci o dzielnych rycerzach
i pi ħ knych damach, o pocałunkach kradzionych w blasku ksi ħŇ yca i słodyczy miło Ļ ci. Nie
kłami ħ , wielcem biegły w układaniu pie Ļ ni.
Wi ħ c chce jej za Ļ piewa ę , a potem ukra Ļę całusa, a mo Ň e i jeszcze co Ļ ? Nic z tego!
Potrzebowała brz ħ cz Ģ cego grosza, a nie brz ħ ku strun.
– Je Ļ li wasza pie Ļı potrafi zwabi ę tłust Ģ g ħĻ do mojej miski, zgodz ħ si ħ .
Znów posmutniał.
– A zatem odmawiasz, panienko.
– Nie sta ę mnie na dobroczynno Ļę – rzekła twardo, cho ę serce j Ģ bolało, gdy musiała
wypowiedzie ę te słowa. Najwa Ň niejsze było dobro rodziców, a nie jakiego Ļ w ħ drownego
grajka, jakkolwiek przed Bo Ň ym Narodzeniem Ko Ļ ciół nakazywał czyni ę miłosierdzie.
Alaine poklepał wierzchowca po szyi.
– Mo Ň e chocia Ň zlitujesz si ħ nad Izold Ģ ? Obiecuj ħ , Ň e wróc ħ po ni Ģ po Trzech Królach,
tym razem z zapłat Ģ w r ħ ku.
Grace ju Ň miała odmówi ę , lecz w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Ojciec potrafi zadba ę o
331952199.005.png
konia, obrok za Ļ nie kosztuje wiele. A je Ļ li Alaine w wyznaczonym terminie nie wróci po
swoje, b ħ dzie mo Ň na sprzeda ę klacz za dobr Ģ cen ħ .
– Zgoda, niech zostanie. Zaprowad Ņ cie j Ģ do stajni.
Powiódł konia do wrót i z niezadowoleniem dostrzegł wyłaman Ģ zasuw ħ . Krytycznym
spojrzeniem ogarn Ģ ł cały podwórzec.
– Dach jest cały i Ļ ciany nie maj Ģ szpar – pospieszyła z zapewnieniem. – A zasuw ħ zaraz
naprawi ħ . Izolda b ħ dzie u nas bezpieczna.
Nie wygl Ģ dał na przekonanego, ale nie miał wyj Ļ cia.
– Mo Ň e sam to naprawi ħ , nim st Ģ d pójd ħ .
– Jak sobie Ň yczycie – burkn ħ ła, chwytaj Ģ c wiadro, aby napełni ę je obrokiem.
Alaine wprowadził klacz do stajni i zacz Ģ ł j Ģ rozkulbacza ę . Grace zauwa Ň yła, Ň e w jukach
miał tylko jeden tobołek z ubraniem i drugi pakunek, wi ħ kszy, o dziwnym kształcie.
Minstrel, widz Ģ c ciekawo Ļę w jej wzroku, rozwi Ģ zał worek i wyj Ģ ł inkrustowan Ģ lutni ħ ,
najpi ħ kniejsz Ģ , jak Ģ dot Ģ d widziała.
– Czy mog ħ ci co Ļ zagra ę ?
Och, z jak Ģ ch ħ ci Ģ posłuchałaby słodkich d Ņ wi ħ ków! Lecz nie było czasu na płoche
rozrywki.
– Dzi ħ kuj ħ , ale nie. Czeka na mnie stos drewna do por Ģ bania.
Rozpi Ģ ł opo ı cz ħ , odsłaniaj Ģ c szerokie ramiona przybrane w szafirow Ģ , wełnian Ģ tunik ħ ,
Ļ ci Ģ gni ħ t Ģ w talii złotym ła ı cuchem. Zgrabny i wysoki był z niego chłop.
Grace wolała sienie zastanawia ę , ile warte jest ka Ň de ogniwko jego pasa. Czy Ň by dar od
wysoko urodzonej pani serca? Słyszała, Ň e minstrele specjalnie układali pie Ļ ni dla bogatych
dam, cho ę by były brzydkie jak noc, w nadziei uzyskania cennego daru. Ale jak pi ħ kna
musiała by ę pie Ļı , aby Ļ piewak zasłu Ň ył na tak Ģ nagrod ħ ?
– Kilka chwil nas nie zbawi – o Ļ wiadczył z u Ļ miechem, Ļ ci Ģ gaj Ģ c r ħ kawice. Dłonie miał
silne, o smukłych palcach, jakby stworzone do tr Ģ cania strun. Uj Ģ ł lutni ħ i zacz Ģ ł j Ģ stroi ę . –
Jedna ballada, dobrze?
Kilka słodkich d Ņ wi ħ ków, gdy przebiegł palcami struny, skruszyło jej opór.
– Tylko krótko prosz ħ .
– Według Ň yczenia, pani – odparł dwornie.
D Ņ wi ħ ki lutni wypełniły stajni ħ i lekka, radosna melodia rozja Ļ niła smutne my Ļ li. A
potem Alaine za Ļ piewał gł ħ bokim, czystym głosem, przyjemnie kontrastuj Ģ cym z mi ħ kkimi
tonami instrumentu.
Nie rozumiała słów, gdy Ň Ļ piewał po francusku, w j ħ zyku zamków, dworów i rycerskich
turniejów. Grace znała tylko par ħ francuskich zda ı , potrzebnych przy obsłudze go Ļ ci w
zaje Ņ dzie. Lecz ballada brzmiała tak pi ħ knie, Ň e w rozmarzeniu przymkn ħ ła oczy, poddaj Ģ c
si ħ czarowi Ļ piewanej poezji.
Kiedy ostatnia nuta ucichła pod stajennym stropem z krzywych belek, Alaine powiedział:
– Chyba na nic si ħ nie zda taka zapłata.
Czar prysn Ģ ł. Grace nie miała ochoty znów słysze ę pró Ļ b o darmowe usługi.
– Znalazłe Ļ mo Ň e jakie Ļ grosze w torbach?
331952199.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin