Korczak.doc

(88 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

Janusz Marciniak

KORCZAK

Mija 120. rocznica urodzin Starego Doktora

Dzięki odręcznemu odpisowi Marii Falskiej zachowała się "Modlitwa wychowawcy", którą Korczak napisał 27 kwietnia 1920 roku. "Daj dzieciom dobrą wolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich trudom błogosławieństwo. Nie najłatwiejszą prowadź ich drogą, ale najpiękniejszą. A jako prośby mej zadatek przyjmij jedyny mój klejnot: smutek. Smutek i pracę". Dwa lata później ukaże się książeczka "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą". Dedykuje ją rodzicom. Jerzy Zawieyski przekazał relację o tym, jak Korczak zareagował, gdy kierownictwo nowego Naszego Domu nie chciało zbudować kaplicy: "Przecież dzieci muszą się modlić - tłumaczył mi - muszą mieć takie miejsce, gdzie się wypłaczą i wyżalą przed Bogiem

Czytam książkę Marii Falkowskiej "Kalendarz życia, działalności i twórczości Janusza Korczaka". Moje sprawozdanie z tej lektury to tylko jedna z wielu możliwych ścieżek przez niezwykłe życie autora "Króla Maciusia Pierwszego", "Koszałków Opałków", "Kajtusia Czarodzieja", "Sławy"...

 

Kanarek był  Żydem

Henryk Goldszmit, znany jako Janusz Korczak, urodził się 22 lipca 1878 albo 1879 roku. Przyczyną tej niepewności jest zaniedbanie przez ojca (adwokata!) formalności metrykalnych. Ta niefrasobliwość nie psuje jednak świetnego wizerunku rodziny Goldszmitów. Pochodzi ona z Hrubieszowa, gdzie pod koniec XVIII wieku dotarło oświecenie żydowskie - Haskala. Dziadek Korczaka - doktor Hersz (Hirsz) Goldszmit, chirurg w Szpitalu Starozakonnych w Hrubieszowie, był działaczem społecznym, rzecznikiem szerzenia postępu i oświaty wśród Żydów. Także ojciec Korczaka Józef udzielał się w pracy charytatywnej. W 1868 roku podczas epidemii cholery w Warszawie działał w "ratunkowych komitetach". Wrażliwość na krzywdę społeczną, poczucie odpowiedzialności, charakterystyczne dla Goldszmitów dążenie, aby dawać przykład osobisty, przechodziło z pokolenia na pokolenie. Młodszy brat Józefa, Jakub, w którego dorobku znalazła się m.in. książka o Staszicu, przez kilka lat wydawał kalendarze, aby służyć "poczciwej sprawie wzajemnego zbliżenia oraz poznania się jednej ziemi mieszkańców, oświecenia ogółu w pewnych kwestiach Żydów i judaizmu dotyczących, a podotąd ziomkom, zwłaszcza chrześcijanom, prawie nie znanych".

Sięgając do wspomnień o swoim szczęśliwym dzieciństwie, Korczak przywołuje w "Pamiętniku" słowa mamy: "Ten chłopiec nie ma ambicji. Jemu wszystko jedno, co je, jak się ubierze, czy bawi się z dzieckiem swojej sfery, czy ze stróżkami. Nie wstydzi się bawić z małymi". Ojciec nazywał go "gapą i cymbałem, a w burzliwych momentach nawet idiotą i osłem". Jedna tylko babcia wierzyła w jego gwiazdę i nazywała "filozofem". "Mieli słuszność. Po równu. Pół na pół. Babunia i papa". Kiedyś zwierzył się babci, że ma plan przebudowy świata, że wie, co trzeba zrobić, aby nie było biednych i głodnych dzieci. "Ni mniej, ni więcej, tylko wyrzucić wszystkie pieniądze"... Jednym z największych przeżyć dzieciństwa stała się śmierć ukochanego kanarka. Wspomina, że kiedy chciał postawić krzyż na jego grobie,"służąca powiedziała, że nie, bo on ptak, coś bardzo niższego niż człowiek. Płakać nawet grzech. (...) Ale gorsze, że syn dozorcy domu orzekł, że kanarek był Żydem. I ja. Ja też Żyd, a on Polak, katolik. On w raju, ja natomiast, jeżeli nie będę mówił brzydkich wyrazów i będę mu posłusznie przynosił kradziony z domu cukier - dostanę się po śmierci do czegoś, co wprawdzie piekłem nie jest, ale tam ciemno. A ja bałem się ciemnego pokoju. Śmierć. Żyd. Piekło. Czarny, żydowski raj".

Już we wczesnej młodości trapią go dylematy moralne, które z czasem staną się fundamentem najważniejszych decyzji życiowych. "Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka". Młody Korczak dużo czyta. Wśród ulubionych autorów jest Kraszewski (imię bohatera jednej z powieści Kraszewskiego stanie się później jego pseudonimem) i Mickiewicz. Potem przyjdzie okres zachwytu dla klasyków greckich i pomysły... zreformowania sądownictwa. W piątej klasie rozważa myśl o napisaniu "wielkiego studium »Dziecko«". "Nie mam jeszcze dzieci, a już je kocham". Umysł zaprzątają myśli o reformach wychowawczych. "Zreformować świat - to znaczy zreformować wychowanie...". Czytając sławnych pedagogów, notuje: "Spencer, Pestalozzi, Fröbel itp. Kiedyś i moje nazwisko znajdzie się w tym szeregu". Wcześnie podejmuje pracę zarobkową. Udziela korepetycji, aby pomóc rodzinie podczas choroby ojca i po jego śmierci. Wspomni w "Prawidłach życia": "Ja byłem bogaty, kiedy byłem mały, a potem już biedny, więc znam i to, i to".

Pisze wiersze, nowele, powieści i sztuki sceniczne. Początkowo jego wysiłki w dziedzinie literatury nie znajdują uznania. Debiutuje w 1896 r. w "Kolcach" humoreską "Węzeł gordyjski": o domu, w którym rodziców zastąpiły mamki, niańki, bony, guwernantki i korepetytorzy.

W 1898 roku zdaje maturę i rozpoczyna studia lekarskie. Korczak łączy studia z pracą pisarską. Pisze artykuły na temat filantropii, miłości rodzicielskiej, ciągłości pokoleń, o wychowaniu i zdrowiu, literaturze, muzyce i sztuce, upowszechnia życiorysy wielkich ludzi. O dzieciach powie, że są odkrytą przez Pestalozziego, Fröbla i Spencera "nieznaną połową ludzkości". Pierwszy sukces przychodzi w 1899 roku. Za sztukę"Którędy" otrzymuje wyróżnienie w konkursie dramatycznym im. Paderewskiego. W sprawozdaniu jury (m.in. I. Baliński, I. Chrzanowski, J. Karłowicz, H. Sienkiewicz) czytamy: "dramat (...) pomyślany jest poważnie i rozumnie, przenikniony silnym poczuciem moralnych zagadnień życia związanych z jego stroną cielesną. (...) Dopuszcza się też środków dotychczas na scenie naszej nie praktykowanych. Młodzi ludzie u niego rozmawiają z młodymi pannami otwarcie o kwestiach najdrażliwszych". Tekst sztuki, niestety, nie zachował się.

Pryzmat miłości

Latem 1899 roku jedzie do Szwajcarii, aby lepiej poznać działalność Pestalozziego. Interesują go szkoły, szpitale, instytucje dobroczynne, ale także praktyczne pomysły pomocy naukowych. W Bazylei ma okazję być świadkiem obrad trzeciego Kongresu Syjonistycznego.

Na łamach "Czytelni dla Wszystkich" ukazuje się w odcinkach pierwsza powieść Korczaka "Dzieci ulicy": jak byśmy dziś powiedzieli, socjologiczna panorama Powiśla, Starego Miasta, Woli i Ochoty; nasycony empatią, ale i humorem, obraz życia warszawskich uliczników. Pisze reportaż "Nędza Warszawy", który nawiązuje do głośnej broszury ks. Kirchnera "Walka z nędzą na Bałutach", przedmieściu Łodzi. Przedstawia w nim nie tylko fakty, lecz również swój osobisty stosunek do problemu nędzy i postulaty pod adresem społeczeństwa. "Bezczyn jest wynikiem brudnego egoizmu lub skutkiem powierzchownego rozumowania (...). Kto pogniewa się na tych ludzi za to, że nie są podobni do wyśnionego ideału. (...) Tak, ciemni są oni, prości, rażą nas na każdym kroku: mową i czynami, brakiem oświaty i ogłady, ale spójrzmy na nich przez pryzmat miłości (...), wówczas razić przestaną".

Podkreśla wychowawczą rolę teatru. Domaga się"pierwiastka artystycznego" w sztuce dla dzieci. Za najważniejszą pomoc w kształtowaniu osobowości dziecka uważa jednak książkę. Angażuje się w działalność bezpłatnych czytelni, które powstają z inicjatywy Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności.

Pole aktywności Korczaka rozszerza się nieustannie. Zostaje słuchaczem Uniwersytetu Latającego. Podejmuje pracę m.in. na tajnej pensji dla dziewcząt, którą założyła Stefania Sempołowska. Włącza się w działalność Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. Nieustannie pogłębia swoje obserwacje socjologiczne, pisząc dla "Głosu" krótkie, nowatorskie w formie reportaże - wstrząsające relacje z życia dzieci pozbawionych opieki, przytacza rozmowy z gazeciarzami, żebrzącymi dziećmi i złodziejaszkami. w "Głosie" poruszy również, przemilczany i tolerowany przez społeczeństwo, problem prostytucji dziecięcej. To "ohydna i jawna zbrodnia".

W 1904 r. po raz pierwszy wyjeżdża z grupą chłopców żydowskich na kolonie. Z doświadczeń kolonijnych zrodzą się nowe techniki wychowawcze: samokontrola, samoocena, plebiscyt życzliwości. Pragnie "wpleść bodaj jedną nitkę promienia w szare, mroczne życie" chłopców z "izb wilgotnych i ciemnych, chederów mrocznych, podwórzy cuchnących i brudnych". Na koloniach doświadcza również smaku porażek wychowawczych. Ale "dziecko, które na kolonii nauczyło się śmiać lub bawić z rówieśnikami, rozumieć żart i śmiało patrzeć w oczy, przyznać się do winy bez obawy i nie drżeć, gdy usłyszy podniesiony głos osoby dorosłej (...) to duża duma dla dozorcy [wychowawcy]". w "Promyku" ukazują się oparte na doświadczeniach kolonijnych "Mośki, Joski i Srule". Po nich powstaną "Józki, Jaśki i Franki".

Mój młodszy bracie - dziecko

W 1905 roku otrzymuje dyplom lekarza i rozpoczyna pracę w Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów przy ul. Śliskiej 51. Kiedy wybucha wojna rosyjsko-japońska, zostaje wysłany na front w Mandżurii. Nie ma złudzeń co do charakteru wojny. "Raz zimowym rankiem szedłem po ulicach Łodzi, gdy robotnicy milcząc dążyli do fabryk. To oni - ci sami - tam wytwarzają towar, tu walczą o rynki dla niego. Toć ta wojna, jeśli już najstronniej ją sądzić - jest wojną kolonialną - o jarmarczne budy dla łódzkich i moskiewskich perkali". Stanisław Brzozowski pisze o Korczaku: "Na wszystkie tony rozbrzmiewa na kartach jego utworów - skarga, przekleństwo, złorzeczenie społeczeństwu, które przyszłość własną spycha bezlitośnie w grób, nędzę fizyczną, umysłową, kalectwo, zdziczenie i zbrodnię". Kilka miesięcy później przyjdzie Korczakowi zabrać głos w obronie Brzozowskiego, gdy ten zostanie oskarżony o współpracę z ochraną.

We wrześniu 1907 roku Korczak wyjeżdża do Berlina, aby przez rok uzupełniać wiedzę medyczną. Interesuje się lecznictwem niemowląt, zwiedza zakłady wychowawcze, praktykuje w klinikach dziecięcych. W 1909 roku przebywa w Paryżu. Poznaje "dziwne dzieła francuskich klasyków-klinicystów". W tym samym roku, na podstawie donosu sugerującego, że współpracuje z PPS-Lewicą, zostje aresztowany (razem z Ludwikiem Krzywickim), lecz niczego mu nie udowodniono. W 1910 roku wybucha ostra polemika między organem SDKPiL "Młot" a "Myślą Niepodległą" redagowaną przez Andrzeja Niemojewskiego, rzecznika tzw. antysemityzmu postępowego. Korczak, który uważa się za Żyda-Polaka, wzywa do porozumienia i współpracy dla wspólnego dobra.

W 1911 roku przebywa przez miesiąc w Londynie. Zwiedza szkołę i przytułek dla dzieci w Forest Hill, poznaje"istotę pracy charytatywnej". Pobyt w Londynie okazuje się ważny także z innego powodu. Po latach, w liście do przyjaciela napisze: "Przypominam sobie chwilę, gdy postanowiłem nie zakładać własnego domu. Było to w parku koło Londynu. Niewolnik nie ma prawa mieć dzieci. Żyd polski pod zaborem carskim. I zaraz odczułem to jako zabicie samego siebie. Z siłą i mocą poprowadziłem swoje życie, które było na pozór nie uporządkowane, samotne i obce. Za syna wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie. Na pozór straciłem".

W 1912 roku zostaje dyrektorem Domu Sierot. Pełni swoje obowiązki bez wynagrodzenia. Po pierwszym roku pracy zapisze: "Na domu naszym nie ma żadnego napisu. Może niedługo już będzie można dać napis: Dom Dzieci". Przy pomocy Stefanii Wilczyńskiej i aprobacie dzieci wprowadza nowe techniki wychowawcze: praca dla siebie i innych, samowychowywanie, samorządność, rozwijanie i kształtowanie opinii społecznej, zaspokajanie emocjonalnych potrzeb dziecka. Przełamuje również początkową nieufność i niechęć sąsiadów Domu, leczy bezpłatnie ich dzieci, zaprasza je do wspólnych zabaw. Mieszkańcy parterowych mieszkań zostają obdarowani kwiatami (sam przygotował w tym celu 200 doniczek fuksji). Dom Sierot szybko zdobywa sobie sympatię wśród warszawiaków.

W roku 1914 otrzymuje powołanie do wojska. Zostaje ordynatorem polowego lazaretu dywizyjnego w Głuboczku na Ukrainie. W grudniu 1915 roku dostaje pierwszy trzydniowy urlop, który wykorzystuje na pobyt w Kijowie, aby nawiązać kontakt z polską placówką opiekuńczo-wychowawczą. Z tarnopolskiego przytułku przygarnia zaniedbanego fizycznie i umysłowo Stefana, pozwala mu uczyć się rzemiosła w warsztacie stolarskim na terenie lazaretu. Po demobilizacji zatrzymuje się w Kijowie. Podejmuje pracę pediatry w straszliwie zaniedbanych przytułkach dla dzieci ukraińskich. W czasie pobytu w Kijowie prowadzi obserwacje w przedszkolu z programem opartym na systemie Marii Montessori.

W połowie 1918 roku wraca do Warszawy. Pisze m.in. "W słońcu" - felietony polityczne dla dzieci. "Z uwagą czytamy teraz gazety, bo w nich są wiadomości, jak walczą i radzą ci, którzy chcą, żeby to była już ostatnia wojna, żeby silni nie krzywdzili, żeby nie było zabitych, pokaleczonych, wdów, sierot, głodu, chorób i łez". Kilka lat później, w czasie przewrotu majowego (1926), będzie tłumaczył dzieciom w dodatkach nadzwyczajnych do gazetki Domu Sierot, co dzieje się w kraju.

Wychodzi pierwsza część tetralogii"Jak kochać dziecko". Korczak zwraca uwagę na wartość twórczego "nie wiem" współczesnej wiedzy pedagogicznej. "Żadna książka, żaden lekarz nie zastąpią własnej czujnej myśli, własnego uważnego spostrzegania". Na łamach "Głosu Nauczycielskiego" (1919) porusza problem bicia dzieci w szkole. "Przez mgłę gęstą sięgając w przyszłość pytam się: ile goryczy wypijesz ty, jak ja piję, mój nieświadomy, nieopatrzny, niedoświadczony młodszy bracie - dziecko?" Uważał, że stosowanie przemocy fizycznej wobec dzieci dyskwalifikuje wychowawcę. "Wiara w pięść zabija szacunek dla intelektu, uczucia człowieka, oślepia i rozjątrza. (...) Nie: moich uczniów nie wolno bić rodzicom. Moich najgorszych nawet nie oddam na poniewierkę i kalectwo do Studzieńców [zakład poprawczy]". Jako biegły sądowy będzie poznawał dziecięce ofiary przemocy i czynów lubieżnych.

Smutek i praca

Około 1918 roku rozpoczyna się szczytowy okres działalności społecznej i pisarskiej Korczaka. Jest członkiem wielu organizacji społeczno-oświatowych, pisze, wygłasza odczyty, ma wykłady. Otrzymuje awans do stopnia majora rezerwy. Na niepodległą Polskę spogląda z radością, ale też z niepokojem. Synonimem pomyślnej przyszłości jest dlań postęp w pracy wychowawczej. "Dziecko jest jutrem". Do odchodzących wychowanków mówi: "Nic wam nie dajemy. Nie dajemy Boga, bo Go sami odszukać musicie we własnej duszy, w samotnym wysiłku. Nie dajemy Ojczyzny, bo ją odnaleźć musicie własną pracą serca i myśli. Nie dajemy miłości człowieka, bo nie ma miłości bez przebaczenia, a przebaczać - to mozół, to trud, który każdy sam musi podjąć. Dajemy wam jedno: tęsknotę za lepszym życiem, którego nie ma, ale kiedyś będzie, za życiem Prawdy i Sprawiedliwości. Może ta tęsknota zaprowadzi was do Boga, Ojczyzny i Miłości".

Zostaje lekarzem i współorganizatorem pierwszego robotniczego zakładu wychowawczego Nasz Dom w Pruszkowie. W czasie wojny polsko-radzieckiej (1919-1920) pracuje w szpitalu epidemicznym w Łodzi i w Warszawie. Tam zaraża się tyfusem plamistym. Od niego zaraża się pielęgnująca go matka i umiera. Po jej śmierci, jak wyzna u schyłku życia, chciał popełnić samobójstwo. Myśl o matce nie opuści go nigdy. W 1928 roku zwróci się do dzieci, aby z okazji zbliżającego się Święta Matki napisały "nie o wdzięczności za wszystko, a za coś jednego. Jak mamusia przebaczyła i nauczyła, pomogła, dała coś. (...) Byle nie deklamacja, byle nie frazesy".

Dzięki odręcznemu odpisowi Marii Falskiej zachowała się "Modlitwa wychowawcy", którą Korczak napisał 27 kwietnia 1920 roku. "Daj dzieciom dobrą wolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich trudom błogosławieństwo. Nie najłatwiejszą prowadź ich drogą, ale najpiękniejszą. A jako prośby mej zadatek przyjmij jedyny mój klejnot: smutek. Smutek i pracę". Dwa lata później ukaże się książeczka "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą". Dedykuje ją rodzicom. Jerzy Zawieyski przekazał relację o reakcji Korczaka, gdy kierownictwo nowego Naszego Domu nie chciało zbudować kaplicy: "Przecież dzieci muszą się modlić - tłumaczył mi - muszą mieć takie miejsce, gdzie się wypłaczą i wyżalą przed Bogiem".

Na Walnym Zgromadzeniu Członków Stowarzyszenia "Nasz Dom", Korczak mówi: "Wychowanie współczesne przenika zasada, że wychowawca odpowiada przed społeczeństwem za dzieci. Pragniemy oprzeć wychowanie na zasadach, gdzie wychowawca odpowiadałby przed dziećmi za społeczeństwo".

Prawo dziecka do szacunku zawiera Korczakowską deklarację praw dziecka. Wedle Korczaka Deklaracja Genewska (1923)"jest perswazją, nie żądaniem, apelem do dobrej woli, prośbą o życzliwość". On zaś nie prosi, ale żąda dla "ludu dziecięcego, narodu małorosłego, klasy pańszczyźnianej", sprawiedliwego przydziału dziedzictwa, które mu się należy. "Szacunku, jeśli nie pokory, dla białego, jasnego, niepokalanego, świętego dziecięctwa". Na Korczakowskiej deklaracji praw dziecka został oparty Regulamin Domu Sierot. "Dzieci winne są posłuszeństwo prawom obowiązującym, nie osobom personelu. Personel winien te prawa znać i stosować się do nich".

Program, treść i metody nauczania muszą odpowiadać zainteresowaniom i możliwościom psychofizycznym uczniów. Korczak opracowuje projekt szkoły dla dzieci niedorozwiniętych. Opierając się na "Historii świata" Wellsa i "Historii Żydów" Majera Bałabana, pisze w "Perle cierpienia" o losie dziecka w dziejach ludzkości. Wiele doświadczeń złożyło się na to, że w kulturze żydowskiej opieka nad sierotą jest uznawana za najszlachetniejszy wyraz miłosierdzia. "Jeżeli dziecko jest skarbem najdroższym społeczeństwa, to klejnotem w tym skarbie jest sierota".

Są chwile, gdy zwycięża rozczarowanie i poczucie bezsilności. "Tyle jadu, żarcia się wzajemnego i nadąsań. I nie dziw, że w warunkach obecnych rozpasała się złość i złośliwość - uciekałem od myśli w pracę, w strzyżenie, mycie głów, obcinanie paznokci - znajdowałem wytchnienie. Teraz i to nie (...). Patrzę od szeregu lat na dzieci wrażliwe, ich bezradność i cichy smutek - i na czelne panoszenie się drapieżników" (fragment listu do przyjaciela).

16 lipca 1926 roku zostaje odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

W recenzji "Bankructwa Małego Dżeka" Maria Dąbrowska nazywa Korczaka "polskim Amicisem". Recenzenci będą zarzucać mu egzaltację, nadmierny patos, przesadę, wyostrzanie podziału na dzieci i dorosłych, dostrzegając jednocześnie autentyzm przekonań. "Utwory Korczaka to surowe w swej bezkształtności bryły, w których lśni blask drogocennego kruszcu, głębokiej inteligencji i żarliwego serca" (Stanisław Furmanik). Po premierze "Senatu szaleńców" Antoni Słonimski napisze w "Wiadomościach Literackich": "Korczak chce w dwugodzinnej gadaninie załatwić wszystkie sprawy tego świata. Pełno tam jakiegoś boga, nie wiadomo, chrześcijańskiego, pogańskiego czy żydowskiego. Wojna, eugenika, cywilizacja, nauka, sprawy społeczne - wszystko jest wywalone na scenę, a na dobrą sprawę nie wiemy, jaki jest stosunek autora nie tylko do jednego choćby z tych zagadnień, ale nawet do głównego bohatera".

Stary Doktor

W grudniu 1934 rozpoczyna się cykl audycji radiowych Starego Doktora. Cieszą się wielką popularnością. Obok pogadanek Stary Doktor przeprowadza transmisje radiowe ze szpitala dziecięcego, z kolonii letniej w Małkini w 1935 roku. Dzieci zasypują Korczaka listami. "Radio - kino - pomoc w nauce szkolnej to pełne rozwiązanie tragicznego zagadnienia beznadziejnie dogorywającej szkoły. Dalsza perspektywa: - telewizja. Spełnione sny Pestalozziego - każda matka w zaciszu domu i chaty, każda »Gertruda« uczyć, kształcić może własne dzieci".

W polityce państwowej pojawiają się oznaki tendencji faszystowskich. Maria Grzegorzewska zostaje odwołana ze stanowiska dyrektorki Państwowego Instytutu Nauczycielskiego za "działalność rozkładową". Po odwołaniu Grzegorzewskiej z PIN odchodzą m.in. Korczak, Elzenberg, Suchodolski, Zawieyski. "Płomyk" donosi o końcu radiowych pogadanek ("Gadaninek") Starego Doktora. Zachował się maszynopis tekstu ostatniej audycji: "Dziś Stary Doktor mówi do Was po raz ostatni na falach radiowych. Z pewnością zapytacie: dlaczego? Bo stary, sterany i bo serce od czasu do czasu robi: puk... puk. Trochę szybciej i trochę mocniej niż wczoraj, przed miesiącem, przed rokiem... A pracy dużo, bardzo dużo". Aleksander Hertz wspomina: "Głęboko utrwaliła się w mej pamięci pogadanka pt. »Chcę siusiu«. Była ona czymś wstrząsającym. Mówiła o jednym z wielkich kłopotów małego dziecka i o tym zupełnym niezrozumieniu tego kłopotu ze strony dorosłych. Mam wrażenie, że była to ostatnia z pogadanek Starego Doktora. Temat wywołał takie zgorszenie, taką reakcję, że kierownictwo Polskiego Radia musiało ustąpić, zwłaszcza że od początku pogadanki Starego Doktora miały zaciętych przeciwników głoszących, że zmowa żydowska w Polskim Radiu miała przez Starego Doktora deprawować dzieci polskie. Doktor miał w Polskim Radiu obrońców i możnych protektorów. Biła pięścią w stół Halina Sosnowska, wicedyrektor programowy Polskiego Radia: »Dopóki ja tu jestem - wołała - jemu nic złego stać się nie może«. Wtórowała jej druga mądra kobieta, Emilia Grocholska. Ale pani Halina i pani Emilia przegrały. I przegrał Stary Doktor. W rzeczywistości przegrało Polskie Radio i przegrali jego słuchacze".

Korczak wróci do radia w 1938 roku. W jednej z pogadanek poruszy problem samotności, w rozmowie z dziewczynką przejętą własną samotnością, powie: "Taak. I nie ma na to sposobu. (...) Trzeba się z nią zmierzyć. (...) Samotność można roztrwonić, sponiewierać, zaflejtuszyć. Ale można ją też ujarzmić, sprzymierzyć się z nią. Oswojona, posłuszna, wysoko niesie, daje hart i siłę".

Twarde tu prawdy Mojżesza i łagodne Jezusa

W 1925 roku Korczak podpisał Apel do Żydowskiej Inteligencji Zawodowej w Polsce o przeznaczenie jednodniowego zarobku na rzecz "wykupienia ziemi palestyńskiej na własność wieczystą i niezbywalną narodu żydowskiego". Odmawia jednak udziału w działalności propagandowej. "Jestem człowiekiem samotnej drogi, indywidualnych decyzji i czynów".

"Gdyby los zdarzył, że przyjechałbym do Palestyny, to nie do ludzi, a do tych myśli, które zrodziłyby się we mnie tam. - Co mi powie góra Synaj, co Jordan, co uniwersytet, co jaskinia Machabeusza, Tyberiada, potem dopiero może Purym w Tel-Awiwie, Pardesy. I jak w tym oświetleniu przeżywałbym 2000 lat historii Europy, Polski i tułaczki Żydów". W 1934 roku wyjeżdża do Palestyny na trzy tygodnie. Pracuje w kibucu Ejn Harod. Wstaje o 4 rano, aby dyżurować w kuchni. Prowadzi obserwacje w szkole, przedszkolu i żłobku. Wracając, pisze na statku list do redakcji "Dawar Mibifnim". "Niepokalane są Wasze wysiłki, dążenia, a troska, zmartwienia i nieporządek są ludzkie. Uczciwy jest wasz »klasztor«, prawdziwe Wasze bohaterstwo, nie wykracza poza ludzkie możliwości, nie unosi się ku świętości. »My« to więcej niż »Ja«".

Na XIX Kongresie Agencji Żydowskiej, która reprezentuje ruch pozasyjonistyczny, zostaje wybrany na zastępcę członka Rady. Leon Chajn w książce "Wolnomularstwo II Rzeczypospolitej" pisze, że Korczak wstąpił wówczas do loży wolnomularskiej.

W lipcu 1936 po raz drugi jedzie do Palestyny. Zwiedza kibuce, nawiązuje nowe znajomości. Zbiera materiały do książki "Dzieci Biblii". Podąża śladami Chrystusa. "Twarde tu prawdy Mojżesza i łagodne Jezusa". Projektuje poemat - pisany "wspólnymi siłami poetów, pisarzy, starców i dzieci" - o trzecim powrocie Izraela do swej ziemi, który byłby dalszym ciągiem Starego i Nowego Testamentu. Po powrocie do Polski pisze artykuły o istocie spółdzielczości i myśleniu w kategoriach interesu społecznego. Na prośbę przyjaciół w Palestynie tworzy program seminarium dla wychowawców na wsi. Rozwija współpracę z czasopismami żydowskimi.

W 1937 roku otrzymuje Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury.

Rozważa myśl o przeniesieniu się do Palestyny. "Niestety, będąc w Polsce nie wierzę, bym mógł przydać się na coś, a żyć wygodnie nie potrafię. Wstydzę się, że mam coś jeść, gdy wiem, że dzieci są głodne, i brzydzę się, gdy uśmiechnę się, gdy tyle udręczonych młodych twarzy. (...) Łudzę się może, że raźniej mi będzie właśnie z Palestyny wezwać o sprawiedliwość". Ostatecznie jednak rezygnuje z wyjazdu.

Po wydaniu w 1938 roku książki o Pasteurze powie: "»Upartego chłopca« napisałem właśnie teraz - w czasach, kiedy szał hitlerowski szerzy się wokoło. Pisałem po to, by dzieci teraz dorastające wiedziały, że są także na świecie inni ludzie, którzy poświęcili i poświęcają życie (...) nie na to, by unicestwić człowieka, lecz by wyzwolić go, żeby wzbogacić i uszlachetnić istotę ludzką". Podczas konferencji "O nową ideę w wychowaniu młodzieży" pyta: "Czyż nie ma możności ugaszenia pożaru światowego? Jakże nieszczęśliwą jest młodzież niemiecka i włoska w ustrojach totalitarnych!" Za jeden z najważniejszych tekstów, które powstały w tym czasie, uważa "Szmues mit Madrichim" ("Rozmowa z wychowawcami") - 18 aforyzmów odzwierciedlających jego olbrzymie doświadczenie pedagogiczne. Z tego okresu pochodzi też nie datowana notatka o chłopcu-sierocie, który po tragicznych przejściach trafił do Domu Sierot. Kiedy dziecko zasnęło,"ujrzałem dokoła jego umęczonej, ośmioletniej głowiny - jasną obwódkę - glorię - aureolę. Drugi raz mi to się zdarza dopiero".

Zachował się opis mieszkania Korczaka w tym czasie. Zerubawel Gilead podaje: "Do małego domku na ulicy Złotej 8 wchodzi się po drewnianych schodach. Drzwi otwiera, jak zwykle, siostra Doktora (...). W pokoju Korczaka proste biurko, stara sofka z drzewa i szafa pełna książek. Jeden jedyny obraz na ścianie - obraz matki. Między innymi przedmiotami na stole widać zawsze otwartą Biblię z uwagami na marginesach".

Gdzie by nie chcieli nawet rodzice...

W 1939 roku w czerwcu wychodzi "Religia dziecka" - pierwsza część powieści "palestyńskiej". Rozpoczynają się wakacje. "Ostatnie dwa miesiące żyłem poza przestrzenią i czasem. Postanowiłem odświeżyć się. Słone kąpiele w Druskiennikach i miesiąc na kolonii w roli młodego (znów) wychowawcy". W sierpniu planuje trzecią podróż do Palestyny, aby napisać drugą część"Religii dziecka ". "W poszukiwaniu słowa prostego i - »magicznego« postanowiłem - czy zdążę? - wyruszyć po raz trzeci na pielgrzymkę".

Wybucha jednak wojna. Korczak z grupą starszych wychowanków dyżuruje na dachu domu, aby gasić bomby zapalające. Dzieli się zapasami Domu Sierot z Naszym Domem, wspiera chrześcijańskie sierocińce opuszczone przez personel. Po wkroczeniu Niemców nie stosuje się do rozkazu Franka, aby założyć opaskę z gwiazdą syjońską. "Ja nie mam nic przeciwko temu pięknemu godłu, ale przecież intencją tych, którzy każą Żydom nosić opaskę na rękawie, jest poniżenie, pohańbienie zarówno tego znaku, jak i tych, którzy go noszą".

Pisze odezwę"Do Obywateli Chrześcijan!" i odezwę"Do Żydów!" W obu prosi o pomoc dla dzieci. "Podli, jeśli zaprzemy się, nędzni, jeśli odwrócimy się, brudni, jeśli zapaskudzimy ją - tradycję 2000 lat. Godność zachować w niewoli!". Udaje mu się zorganizować kolonię letnią (!) dla 300 dzieci w Gocławku. "Gocławek stał się legendą. Ani jednego wykroczenia w ciągu trzech miesięcy, ani razu z ust sąsiadów: judy - żydy" - zapisze.

2 października 1940 szef dystryktu warszawskiego Fischer podpisuje zarządzenie o utworzeniu getta w Warszawie. Korczak podejmuje starania o pozostawienie dzieci w ich Domu. Bezskutecznie. Został aresztowany za brak opaski, gdy zgłosił się po odbiór wozu kartofli zarekwirowanego podczas przesiedlenia. W połowie grudnia wychodzi z aresztu za kaucją. "Istnieją dwie wersje zwolnienia Korczaka. Pierwsza - że kaucję wpłacili b. wychowankowie jeszcze przed wyrokiem; druga - że uczynili to Dawid Szternfeld i Abraham Gancwajch (będący na usługach gestapo) na prośbę Adama Czerniakowa [prezesa Rady Żydowskiej w getcie warszawskim], który im obiecał wynagrodzenie pieniężne. Obaj podobno odmówili przyjęcia jakiejkolwiek zapłaty" (Maria Falkowska).

Każdą propozycję pozostawienia dzieci i przejścia na tzw. stronę aryjską odrzuca z oburzeniem. Stara się podtrzymać tradycję Domu i urządza wieczór sederowy. Odbywają się tam również nabożeństwa świąteczne. 21 października 1941 r. wychodzi zarządzenie o zacieśnieniu granic getta. Dom Sierot zostaje przeniesiony na ul. Sienną 16. Rozpoczyna się najtragiczniejszy okres walki o przetrwanie. Korczak stara się za wszelką cenę osłonić dzieci przed grozą getta. Organizuje koncerty i występy artystyczne, próbuje utrzymać ciągłość nauczania podstawowego. Poruszony beznadziejną sytuacją 500 dzieci w Głównym Domu Schronienia dla Sierot na ul. Dzielnej 39, zgłasza się tam ochotniczo do pracy i podejmuje walkę ze zdemoralizowanym personelem. Opiekuje się teraz dwoma domami. Jednocześnie udziela pomocy innym internatom, ratuje "dzieci ulicy".

Od stycznia 1940 roku, z przerwami, pisze "Pamiętnik". Wstrząsający dokument autobiograficzny, świadectwo czasu, splot wspomnień i zamierzeń literackich, wreszcie kronika Zagłady: "I nie ma we mnie zdrowego kawałka. Zrosty, bóle przepukliny, blizna, rozłażę się, skwierczę, pracuję, żyję".

18 lipca 1942 wychowankowie Domu Sierot wystawiają "Pocztę" Rabindranatha Tagore. 22 lipca, akurat w dniu urodzin Korczaka, rozpoczęła się likwidacja getta. Korczak jest trzykrotnie zatrzymywany w łapankach, brany na "wóz śmierci" i zwalniany przez żandarmów. 6 sierpnia Korczak, Wilczyńska, współpracownicy i dwustu wychowanków zostają wyprowadzeni z Domu na Umschlagplatz i stamtąd wysłani do Treblinki.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin