Anna Martuszewska-Apoteoza Midasa.pdf

(147 KB) Pobierz
10948916 UNPDF
Anna Martuszewska
Apoteoza Midasa
(obraz bogactwa w XX-wiecznej powieści popularnej)
1. Ci ohydni lichwiarze i wstydliwe bogactwo w literaturze
wysokoartystycznej XIX i XX wieku
Arcydzieła literatury wysokoartystycznej, zwłaszcza XIX-wiecznej, przyzwyczaiły nas do
obrazów ohydnych lichwiarzy, przerażających skąpców czy przynajmniej ludzi bogacących
się nieuczciwie i nie zasługujących na szacunek. Bardzo krótki był bowiem okres, kiedy
powstająca pod wpływem mieszczańskiej ideologii powieść głosiła hasło bogacenia się i
czyniła cnotę z pracy przynoszącej majątek, zaś “uczciwie” zdobywających fortuny
apoteozowała. W niemieckiej literaturze była to nie najlepsza literatura mieszczańska o
obliczu zdecydowanie tendencyjnym w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX w.
(znanymi w Polsce z tego kręgu pisarzami byli m.in. Gustaw Freytag, autor Soll und Haben
1855, i Friedrich Spielhagen). Podobne utwory, “wynagradzające” swą słabość artystyczną
gorliwością w chwaleniu cnót mieszczańskich w rodzaju oszczędności, zapobiegliwości etc.,
można – choć już na mniejszą skalę – spotkać w angielskiej powieści wiktoriańskiej i w
powieści francuskiej lat trzydziestych czy czterdziestych XIX w. I chociaż np. w twórczości
Zoli, tj. zwłaszcza w jego powieści Wszystko dla pań , daje się zauważyć fascynację
mechanizmami rozwoju kapitalizmu (tak świetnie w tym utworze potwierdzającego
biologiczną tezę, że w walce o byt zwyciężają silniejsi i lepiej przystosowani), a nawet
bogactwem (co m.in. widać w kreacji postaci głównego bohatera, wspaniałego właściciela
olbrzymiego domu handlowego i w obrazie tegoż domu), ale to tylko wyjątek. Gdzie indziej
w literaturze naturalistycznej i u tego samego Zoli przede wszystkim ukazana jest degeneracja
wielkich rodów i posiadaczy.
W literaturze rozwijającej się w II połowie XIX w. na ziemiach polskich aprobatę
mieszczaństwa i dążenia do bogacenia się spotykamy jedynie w tendencyjnej powieści
pozytywistycznej. Odosobniona raczej była zresztą Orzeszkowa, gdy się oburzała na
znamienne potępienie Midasa w poezji epigonów romantyzmu (konkretnie – zacytowała z
dezaprobatą m.in. wiersz Mirona [Aleksandra Michaux]:
“Midas po uszy brnie w błyszczącym złocie,
Plato mrze z głodu lub chleb z błota grzebie,
Zbrodnia się śmieje w same oczy cnocie,
I, by grom nie spadł na jej podłą głowę,
Ma konduktory i banki ogniowe...
[...]
Cnota – czcze słowo. Gdzież jest krzyż Golgoty?
Jest Bóg na świecie... O! jest! – Cielec złoty!” 1 ,
i gdy bezpośrednio nawoływała do wkroczenia do poezji postaci mieszczanina, bankiera,
fabrykanta i kupca 2 . W pewnej tylko mierze hasło to było w polskim pozytywizmie
realizowane, a i to przede wszystkim w powieści (zwłaszcza tendencyjnej; doskonałym
przykładem może być powstała już po głównej fali pozytywistycznej tendencyjności,
adresowana do młodzieży Księżniczka Zofii Urbanowskiej, gdzie oszczędność, gospodarność
i bogacenie się zostały podniesione do rangi głównych cnót potrzebnych narodowi). Do
absolutnych wyjątków jednak, nawet i w pozytywistycznej powieści tendencyjnej, należała
postać lichwiarza Wigdera z powieści Orzeszkowej Pan Graba , w której bohater tego rodzaju
jest przedstawiony jako wzór do naśladowania, co jest tu przecież uzasadnione narodową rolą
bogactwa (podstawę tego wzoru stanowi bowiem gromadzenie przez Wigdera pieniędzy nie
dla nich samych, on nimi nawet, jak sam wyznaje, “gardzi” 3 , lecz dla swego narodu – Wigder
je zbiera po to, by zbudować świątynie, wesprzeć biednych współwyznawców i utworzyć
szkoły dla ubogich żydowskich dzieci). Bogactwo więc nawet w tym utworze, a tym bardziej
w nieco późniejszych arcydziełach polskiej literatury, jest przeważnie czymś wstydliwym
(prawie tak jak sekretna choroba, na którą zresztą nasi pozytywistyczni i pozytywni
bohaterowie nigdy nie zapadają). Zauważmy, że choćby Prus “usprawiedliwił” Wokulskiego,
że zdobył on majątek tylko po to, by móc osiągnąć dostęp do ręki Izabeli, a w dodatku zdobył
go uczciwie... na dostawach dla wojska co prawda, lecz były one tak rzetelne, że żołnierze
nigdy nie narzekali na mąkę przez niego dostarczaną 4 . Nawet Sienkiewiczowski Połaniecki,
bądź co bądź reprezentant polskiej wzbogaconej (także przecież na “uczciwych” dostawach
czy spekulacjach) szlachty ziemiańskiej, od którego nazwiska młodopolanie ukuli termin
“połaniecczyzna”, będący w tym okresie jednym z synonimów filisterstwa, czyli płaskości
ideałów burżuazyjnych, ostatecznie – pod wpływem cnotliwej i bogobojnej patriotki, Maryni
– wartość widzi nie tyle w pieniądzu, ile w Krzemieniu, tj. w posiadaniu ojczystej ziemi i
pracy na niej. Natomiast u tego samego Sienkiewicza, w nieco wcześniejszym Bez dogmatu ,
robiący majątek Kromicki został przedstawiony jako raczej nędzny aferzysta i spekulant,
który – mimo iż zostaje mężem Anielki – ponosi całkowitą klęskę, nawet na polu
finansowym, wreszcie też popełnia samobójstwo. Podobnie bohater Argonautów Orzeszkowej
dostrzega daremność zdobywania złotego runa, nie dającego szczęścia ani radości jemu i jego
rodzinie. Nie wspomnę już szerzej o atakującej filisterstwo burżuazji literaturze
młodopolskiej, a jest to tendencja znamienna dla całej europejskiej literatury modernistycznej.
Nie tak całkiem inaczej jest w polskiej i światowej literaturze wysokoartystycznej okresu
międzywojennego, w której, znamiennie, jako bohaterowie pojawiają się przede wszystkim
przedstawiciele szeroko pojętej inteligencji, czasem ziemiaństwa, raczej wyjątkowo zaś
mieszczaństwa (wyjątki są jednak znaczące: np. Saga rodu Forsyte’ów Johna
Galsworthy’ego), które zresztą nawet w poświęconych mu sagach nie jest bynajmniej
apoteozowane. W okresie tym, jak również po II wojnie, spotykamy w światowej powieści
cały szereg pisarzy powiązanych z szeroko pojętą lewicą społeczną (jak np. Teodor Dreiser
czy Upton Sinclair), którzy za podstawowe zadanie swej twórczości uważają demaskację
kapitalizmu, co prowadzi do niemal wyłącznego ukazywania jego najbardziej odrażających
stron i programowej deprecjacji wszelkiego bogactwa, a tym samym do mnożenia obrazów
wyzysku społecznego i postaci zdegenerowanych władców przemysłu.
2. Ci wspaniali milionerzy w swoich pałacach i bankach
W literaturze sensu stricto popularnej pozytywne ukazywanie bogactwa, jego siły i uroków,
nie należy natomiast do rzadkości. Trend ten zaczyna się wraz z rozwojem wysoko
zorganizowanego państwa przemysłowego. Ukazując je, popularna prasa i literatura
(zwłaszcza amerykańskie), a nieco później także film – obok mitów szczęścia, miłości i
młodości 5 – tworzą także mit wspaniałej kariery społecznej człowieka z nizin, zawarty w
sloganach “od nędzy do pieniędzy” czy “z pucybuta milionerem”. Jest to wzorzec opiewający
sukces człowieka, który nie posiadając ani grosza zostaje milionerem, zarówno dzięki
zdolnościom, jak pracowitości i szczęśliwemu przypadkowi. Z prezentacją tego wzorca wiąże
się przede wszystkim bezpośrednie przedstawianie bogactwa, traktowanego jako przedmiot
najwyższego pożądania, a właściwie także – ponieważ w utworach tego typu nie pojawia się
krytyczny dystans wobec bohatera – jako najwyższa wartość, w której osiągnięciu demokracja
społeczna oraz cnoty protagonisty (oszczędność czy pracowitość) mogą co prawda pomóc, ale
nie są same w sobie najważniejsze.
Od lat wielkiego kryzysu ten mit przestał właściwie występować w postaci czystej, ale do dziś
się pojawia we współczesnych popularnych powieściach społeczno-obyczajowych z wątkami
romansowymi, zwłaszcza w tych, których akcja jest umieszczona w sferach finansowych,
przemysłowo-handlowych czy filmowych. Przytoczę jeden znamienny, jak najbardziej
współczesny przykład – powieść Barbary Taylor Bradford, Kobiety jego życia (rok powstania
1991, polskie wyd. 1993). Bohaterem jej jest finansowiec, Maksymilian West, który –
zacząwszy od zainwestowania niewielkiego kapitału w kupno posiadłości znajomej – zdobył
w bardzo młodym wieku miliony dzięki korzystnym inwestycjom, zwłaszcza w firmy, którym
pomagał wydźwignąć się z upadku, spekulacjom etc. (w przeważającej większości nie są one
w utworze przedstawiane). Już zupełnie zewnętrzna charakterystyka protagonisty,
obserwowanego razem z jednym z jego potencjalnych kontrahentów, podkreśla nie tylko
przystojność i bijące z jego postaci zdrowie, jak również modny ubiór, ale także – co
ważniejsze – wrażenie, że “emanowało [z niego – przyp. A M] poczucie władzy i siły [...];
roztaczał wokół siebie blask, który wiąże się raczej z jego urokiem osobistym niż z elegancją
ubioru” 6 . “Blask” ten i “urok” jest jednak w powieści głównie blaskiem władzy oraz
bogactwa. One też przede wszystkim stają się magnesem dla kobiet otaczających bohatera, z
których jedna stwierdza:
“Maxim miał nieodparty urok – urok, który sprawia, że kobiety zapominają o rozwadze. Był
urodzonym zdobywcą serc niewieścich, bez najmniejszego trudu mógł liczyć na zwycięstwo u
wielu z nich. Do tego dochodził jego intelekt, rozum, pracowitość, energia, ambicja i
odnoszone sukcesy. Była to kombinacja dająca prawdziwą władzę. A władza i potęga zawsze
ją ekscytowały, stanowiły afrodyzjak tak silny, jakiego nigdy przedtem nie znała” 7 .
Dzieje bohatera mają co prawda wskazywać, że za mało czasu poświęcał rodzinie, ale to, co w
utworze jest traktowane jako najważniejsze, czyli jego bogactwo i zdolność robienia już nie
tyle pieniędzy, ile milionów (w powieści pada m.in. określenie: “wszyscy dokoła twierdzili,
że Maxim posiadł czarodziejską sztukę króla Midasa. Każda sprawa, którą prowadził,
przynosiła olbrzymie zyski” 8 ), nie zostaje bynajmniej w utworze potępione, cały czas jest
traktowane aprobatywnie. Jedynie częściowo też kwestionowany jest “przesadny”
pracoholizm protagonisty, nie pozwalający mu cieszyć się w pełni zarówno z uroków kobiet,
jak wspaniałych domów, apartamentów, jachtów etc. etc., będących atrybutami życia
milionera.
Postać tego rodzaju jest stosunkowo częsta we współczesnej popularnej prozie, warto przy
tym zauważyć, że jako milionerka bywa także przedstawiana “businesswomen”, kobieta
sukcesu, której życie uczuciowe na tym niekiedy cierpi. Mimo to zdobywanie milionów jest w
tej literaturze nie tylko w pełni aprobowane, ale wręcz apoteozowane.
3. Bogactwo jako afrodyzjak dla Kopciuszka
W bardziej tradycyjnym romansie bywa dość podobnie, z tym że nacisk nie pada na
zdobywanie bogactwa przez milionera, którego już spotykamy w tej postaci, lecz na
“zdobywanie” tego milionera na męża. Przypomnę tu Trędowatą , utwór pod tym względem
znamienny. Będąc po raz pierwszy w “towarzystwie”, wywodząca się z drobniejszej szlachty
Stefcia Rudecka, odczuwa “w tej uprzywilejowanej rasie” jakiś “urok nieuchwytny, działający
na wytworne natury”9. Możemy sądzić, że chodzi tylko o arystokrację i jej klimat, a sama
bohaterka przypuszcza, że “powodem tego może być majestat ich [tj. magnaterii – przyp.
AM] wiekowego możnowładztwa 10 . Pojawiająca się bezpośrednio potem w myślach Stefci
charakterystyka Waldemara dotyczy jednak także jego bogactwa:
“Jest wielkim panem, rodowym karmazynem. Nie zrobi ujmy swym przodkom. [...] Czynny,
energiczny, prawdziwy pan, magnat i milioner , pojmował poważnie swe zadanie w
społeczeństwie [...]. Kobiety szalały za nim: jedne olśniewał blask milionów i świetna partia,
inne kochały go prawdziwie” 11 .
Główna bohaterka Trędowatej oczywiście w założeniu należy do tych ostatnich, kochających
“prawdziwie”, liczyć się więc ma dla niej wyłącznie “szlachetność”, patriotyzm i
nieskończona lista zalet wspaniałego ordynata. Ale i ją przecież w olbrzymim stopniu ów
“blask milionów” olśniewa czy nawet oszołamia. Tak samo ma on zresztą oszołomić
czytelniczkę czy czytelnika. Istniejące w powieści opisy bogactwa Michorowskich są bowiem
charakterystycznie mnożone. Nie wystarczy więc, że oglądamy Głębowicze, majątek
Waldemara, razem z jadącą tam powozem Stefcią, to jeszcze na początku następnego
rozdziału pojawia się znowuż opis potężnego i wręcz wspaniałego pałacu-zamczyska, z
wieżyczkami, basztami, arkadami, krużgankami, marmurowymi tarasami (sięgającymi
drugiego piętra!) etc., otoczonego niezwykle wielkimi drzewami oraz cudownymi gazonami z
wodotryskiem, basenem i rzeźbioną grupą stojącą na skale, z wiszącym na tarasie ogrodem,
pełnym egzotycznych pomarańcz, cedrów i mirtów, nie mówiąc o różach, ogrodach
angielskich, werandach, altanach, a tyle tam tego wszystkiego, że wręcz niemożliwością
wydaje się pomieszczenie tego nadmiaru rzeczy – mających świadczyć o dawnym
pochodzeniu rodu Michorowskich i ich niezmierzonym bogactwie – w otoczeniu jednego
zamku czy pałacu. Nic więc dziwnego, że i autorka pisze o “przepychu” tej siedziby i jej
“wielkości magnackiej” 12 . Waldemar jest bowiem przede wszystkich charakteryzowany jako
magnat (“Był jednym z tych magnatów, którzy nie nosząc swego majestatu przed sobą, mają
go bezwiednie w sobie. Nie myśląc o tym, był zawsze i wszędzie panem [...]” 13 – stwierdza
autorka), a określenie to sygnalizuje w XX w. przede wszystkim już właśnie bogactwo.
Czytelniczka utworu powinna więc uwierzyć nie tylko w owe wspaniałe miliony ukochanego
Stefci, ale i zauważyć, że poślubiając Waldemara znalazłaby się ona w sferze znacznie
przewyższającej jej własną – zarówno tytułami, jak bogactwem i władzą, że czekałby ją
wówczas szczęśliwy los Kopciuszka.
Imię owej baśniowej bohaterki nie padło tu bynajmniej przypadkowo; losy Stefci Rudeckiej
bowiem – poza finalną śmiercią – są jedną z nieskończenie wielu romansowych realizacji
schematu fabularnego opartego na tej baśni. Kopciuszek jest chyba baśnią najbardziej
popularną ze wszystkich utworów należących do tego gatunku i najczęściej trawestowaną, a
oparty na niej schemat fabularny jest powielany już nie w setkach tysięcy (pisząc o
zachodzącym przemieszczaniu między mitem, baśnią a literaturą, Northrop Frye stwierdza
m.in. “literatura mieszczańska powtórzyła setki tysięcy razy historię Kopciuszka” 14 ), ale w
setkach milionów czy nawet w miliardach egzemplarzy (jeżeli wziąć pod uwagę dzisiejszą
masową produkcję romansowych serii, zwłaszcza zaś serii “Harlequin”). Bruno Bettelheim
dostrzega w Kopciuszku co prawda przede wszystkim modelową opowieść “o rywalizacji i
zazdrości między rodzeństwem oraz o sposobach jej przezwyciężania” 15 , a psychoanalityczna,
wywodząca się z wizji Freudowskiej, metoda badania każe mu zwrócić uwagę wyłącznie na
seksualne elementy tej baśni, tj. zarówno na przezwyciężanie przez jej bohaterkę kompleksu
edypalnego (jej miłość do ojca przekształca się w miłość do Księcia), jak na przejawianie się
rywalizacji między rodzeństwem tej samej płci na płaszczyźnie seksualnej. Interpretacja ta, w
stosunkowo najmniejszym stopniu dotycząca związku między Kopciuszkiem a Królewiczem i
nie zauważająca związanej z tym związkiem problematyki społecznej, tylko częściowo
tłumaczy wszechobecność tego schematu fabularnego w romansie. Choć bowiem Bettelheim
spostrzega, iż “życie bohaterki będzie szczęśliwe, o wiele szczęśliwsze niż los rodziców” i
uważa, iż baśń ta również wskazuje, iż “każdy człowiek może znaleźć w szczęśliwym
małżeństwie głębokie spełnienie seksualne [...]” 16 , niemniej jednak nie interesuje go swoista
“nośność” jej schematu fabularnego. Powtarzającymi się w późniejszej literaturze elementami
tego schematu jest przecież nie tyle wątek edypalny (ojciec Kopciuszka zresztą nawet nie we
wszystkich 345 wersjach baśni 17 występuje, lecz tylko w dwóch ich grupach, podejrzewam, że
niekoniecznie najliczniejszych), który spotykamy jedynie w zalążku, przy okazji przeszkód
utrudniających czy uniemożliwiających małżeństwo bohaterów, ani nawet nie motyw
rywalizacji rodzeństwa (w literaturze popularnej w ogóle nie taki częsty), ile historia miłosna
kończąca się małżeństwem dziewczyny z mężczyzną znajdującym się o wiele wyżej na
drabinie społecznej, a także znacznie od niej bogatszym (właśnie tego ostatniego elementu
fabuły baśniowej Bettelheim zupełnie nie podkreśla). Kontynuowany później w literaturze
wysokoartystycznej i popularnej (tu w sposób o wiele bardziej uproszczony) schemat
baśniowy Kopciuszka dotyczy więc pięknej i bardzo cnotliwej dziewczyny, będącej
najczęściej osobą o stosunkowo niższym statusie społecznym niż jej ukochany, przeważnie
nawet ubogiej, a także często pozbawionej walorów potrzebnych do zdobycia ręki wybrańca
(niepozornej, nieefektownej, źle ubranej). Mężczyzna jej marzeń jest zaś bogaty i wspaniały.
W nowszych, popularnych wersjach schematu jest to milioner (lub człowiek, który ma
wszelkie szanse nim niedługo zostać), najczęściej właściciel wspaniale rozwijającej się firmy
komputerowej, czasem potentat przemysłowy, prasowy czy filmowy. Wróżka, która
umożliwia dostanie się Kopciuszka na bal, tu oczywiście nie występuje, do małżeństwa
dochodzi zaś dzięki całemu szeregowi przypadków, pozwalających Księciu-milionerowi
(choćby potencjalnemu) odkryć właściwe piękno dziewczyny i jej zalety charakteru, a
wreszcie – przezwyciężyć ewentualne przeszkody, stawiane niekiedy przez jego rodzinę (w
najbardziej współczesnej nam literaturze popularnej przeszkody te już nawet nie pojawiają
się). Niemal zawsze ten schemat kończy się happy endem .
Nim jednak czytelnik przekona się, że bohaterowie staną na ślubnym kobiercu, niejeden raz
zetknie się z absolutną aprobatą dla władzy i bogactwa, wyrażoną przede wszystkim w postaci
głównego amanta tego rodzaju utworów i w stosunku do nich Kopciuszka. Te dwa czynniki są
bowiem są afrodyzjakami, przyciągającymi w powieści wszystkie bohaterki, a i czytelniczka
powinna tak samo jak one reagować na wspaniałych współczesnych bogaczy-herosów.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin