Howard Robert E. - Conan - Gwiazda Khorali.txt

(50 KB) Pobierz
GWIAZDA KHORALI
  
  Conan prze�ywa liczne przygody jako przyw�dca kozak�w na stepach wschodniej Zamory i jako 
kapitan pirat�w na Morzu Vilayet. Ratuje kr�low� Khauranu przed spiskiem uknutym przez jej z�� 
bli�niacz� siostr�, w�adczyni� pustynnej bandy zuagirskich nomad�w. Zdobywa fortun� i szybko 
traci j� w karczmach i szulerniach Zambouli. Jednak�e tam, dzi�ki zr�cznym palcom, wchodzi w 
posiadanie magicznego pier�cienia - Gwiazdy Khorali.
  Conan ma w tym czasie trzydzie�ci jeden lat. Po wypadkach opisanych w opowie�ci ,,Cienie w 
Zambouli� zabiera Gwiazd� i wyrusza na zach�d przez trawiaste r�wniny Shem i rozleg�e terytoria 
Koth do Ophiru. Ma nadziej�, �e kr�lowa Marala nagrodzi go szczodrze za zwrot klejnotu. Liczy, 
�e otrzyma je�li nie os�awion� komnat� pe�n� z�ota, to przynajmniej tyle, by zapewni� sobie 
dostatnie �ycie przez pewien czas. Niestety, po przybyciu do Ophiru odkrywa, �e ani sytuacja 
polityczna, ani tajemne moce klejnotu nie s� ca�kiem takie, jak si� spodziewa�.


1. DROGA DO IANTHE
  
  Wartka dotychczas rzeka zwalnia�a wp�ywaj�c mi�dzy kr�lestwami Koth i Ophiru. P�yn�c 
leniwie odbija�a barw� bezchmurnego nieba, lecz w pewnej chwili spokojn� jej powierzchni� 
zburzy�y ko�skie kopyta. Woda trysn�a w t�czowych fontannach, gdy zwierz� pokonywa�o br�d. 
Zlane potem boki kasztana unosi�y si� ci�ko. Wierzchowiec zatrzyma� si� i zni�y� pysk, by si� 
napi�, ale je�dziec, kieruj�c si� jego dobrem, �ci�gn�� wodze i pogna� zwierz� na drugi brzeg. 
P�niej, kiedy rumak ostygnie, b�dzie mia� do�� czasu, by ugasi� pragnienie zimn� rzeczn� wod�.
  Pokryt� kurzem twarz je�d�ca znaczy�y smugi potu, a jego str�j, niegdy� czarny, sta� si� 
mysioszary od py�u. Conan wyruszy� z Zambouli przed miesi�cem. Od tej pory pokona� pustynie i 
stepy wschodnie Shem oraz zostawi� za sob� kr�te trakty Koth.
  W sakiewce Cymmerianina spoczywa� mi�y ci�ar - Gwiazda Khorali. By� to wielki klejnot 
nieznanego rodzaju, osadzony w z�otym pier�cieniu, kt�ry skradziono m�odej kr�lowej Ophiru. 
Conan odebra� klejnot satrapie Zambouli i teraz jecha� do Ophiru, by w zamian za sowit� nagrod� 
odda� go prawowitej w�a�cicielce.
  Pot�ny Cymmerianin, zawsze �mia�y i szukaj�cy przyg�d, z ochot� podj�� to wyzwanie losu. 
Przez ca�� drog� zastanawia� si�, jakimi �askami obdarzy go pi�kna kr�lowa Marala w zamian za 
zwrot pier�cienia. Us�uga oddana w�adczyni tak wielkiego kr�lestwa powinna przynie�� mu w 
najgorszym razie kilka setek z�otych monet. A taki maj�tek m�g� zapewni� Conanowi wiele lat 
dostatniego �ycia. M�g�by nawet kupi� sobie patent oficerski w ophirskiej armii, a mo�e 
szlachecki tytu�.
  Czasami rozmy�la� o mieszka�cach Ophiru, kt�rymi gardzi� w g��bi duszy, nie potrafili bowiem 
�y� w jedno�ci. Ich kraj od dawna rozdarty by� mi�dzy zwalczaj�cych si� feuda��w, a pozbawiony 
silnej woli w�adca, Moranthes II, nie potrafi� rz�dzi� samodzielnie i opiera� si� na sprzecznych 
radach najsilniejszych baron�w. M�wiono, �e przed wiekami pewien dalekowzroczny ksi��� 
pr�bowa� zmusi� sk��conych arystokrat�w do podpisania uk�adu, kt�ry porz�dkowa�by 
wewn�trzne sprawy kraju i zapewnia� mu siln� w�adz�. Na ten temat kr��y�o wiele legend, ale 
sytuacja panuj�ca w Ophirze dowodzi�a, �e na tutejszy, odwieczny ba�agan nigdy nie znaleziono 
lekarstwa.
  Conan wybra� najkr�tsz� tras� do sto�ecznego Ianthe. Trakt wi� si� w�r�d skalistych urwisk 
pogranicza. Kraina by�a prawie bezludna, jedynie tu i �wdzie sta�y wal�ce si� chaty wie�niak�w, 
kt�rzy ledwo wi�zali koniec z ko�cem, wypasaj�c kozy. P�niej, powoli, oblicze kraju uleg�o 
zmianie. Ziemie sta�y si� �yzne i urodzajne. Si�dmego dnia podr�y Conan jecha� ju� w�r�d 
z�otych p�l dojrzewaj�cego zbo�a.
  Lecz tutejsi mieszka�cy byli r�wnie gburowaci i milcz�cy jak ci mieszkaj�cy w ubogich g�rach. 
Chocia� sprzedawali Conanowi jedzenie i go�cili go w przydro�nych ober�ach, odpowiadali na 
jego pytania opryskliwie albo nie odpowiadali wcale. Conan sam nigdy nie by� zbyt gadatliwy, ale 
ta ma�om�wno�� wyprowadza�a go z r�wnowagi. Aby odkry� jej przyczyn�, poprosi� w�a�ciciela 
karczmy, le��cej p� dnia drogi od Ianthe, by ten napi� si� z nim wina.
  - Co was n�ka? - zapyta�. - Nigdy nie widzia�em ludzi tak skwaszonych i milcz�cych. Zupe�nie 
jakby robaki �mierci �ar�y im wn�trzno�ci! Nie s�ysza�em o �adnej wojnie, a w kraju nie brakuje 
owoc�w i dojrzewaj�cego zbo�a. Co z�ego dzieje si� w kr�lestwie Ophiru?
  - Ludzie boj� si� - odpar� karczmarz. - Nie wiemy, co si� stanie. Gadaj�, �e kr�l uwi�zi� kr�low�, 
bo pono� tarza�a si� w rozpu�cie, gdy on radzi� ze swymi doradcami. Ale przecie� kr�lowa Marala 
jest dobra! Gdy podr�uje po kraju, zawsze jest �askawa dla prostych ludzi i nigdy wcze�niej nie 
dotkn�a jej �adna obmowa. Ostatnio baronowie trzymaj� si� swoich zamk�w, gromadz� zapasy i 
przygotowuj� si� do wojny. Nie wiemy, czego pragnie nasz w�adca.
  Conan chrz�kn��.
  - Chodzi ci o to, �e nie wiadomo, czy kr�l przypadkiem nie wpad� w ob��d. Kto teraz naprawd� 
rz�dzi w tym kraju?
  - M�wi si�, �e kr�lewski kuzyn, Rigello, znowu jest w �askach. Pi�� lat temu spali� dziesi�� wsi 
ze swego lenna, bo by�a susza i wie�niacy nie mogli dostarczy� wyznaczonych danin. Z tego 
powodu zosta� wygnany z dworu, ale teraz, jak m�wi�, wr�ci�. Je�eli to prawda, �le wr�y nam 
wszystkim.
  Drzwi ober�y stan�y otworem. Podmuch powietrza i d�wi�k ostr�g przerwa�y rozmow�. 
Conan spojrza� na szpakowatego wojownika w he�mie i kolczudze, ze znakiem gwiazdy na 
piersiach. M�czyzna zerwa� he�m z g�owy i cisn�� go na pod�og�.
  - Wina, przekl�ty! - rzuci� chrapliwie. - Wina tak mocnego, by ugasi�o mi pragnienie i zabi�o 
sumienie!
  S�u�ebna dziewka przynios�a mu p�dem dzban i kubek.
  Conan zapyta�:
  - Kim jest ten cz�owiek?
  Gospodarz zni�y� g�os, pochyli� si� ku Conanowi i szepn��:
  - To kapitan Garus, oficer stra�y kr�lowej Marali. Jego oddzia� zosta� rozpuszczony. Mam 
nadziej�, �e ma on jeszcze dosy� pieni�dzy, by zap�aci� za go�cin�.
  Conan wy�uska� z sakiewki z�ot� monet�.
  - To za jego i moje jedzenie i picie. Reszta dla ciebie, �eby� tym �atwiej zapomnia� o naszej 
rozmowie.
  Ober�ysta otworzy� usta, ale spojrzawszy w ponure oczy Cymmerianina tylko skin�� g�ow� i 
wr�ci� do swoich beczek z winem. Conan zabra� w�asny dzban i kubek, zani�s� je do sto�u starego 
�o�nierza i usiad�, nie czekaj�c na pozwolenie.
  - Twoje zdrowie, kapitanie!
  Oczy by�ego oficera spojrza�y na Conana z nieoczekiwan� ostro�ci�.
  - Czy pr�bujesz zrobi� ze mnie g�upca, cudzoziemcze? Na Mitr�, kpisz sobie ze mnie? 
Doskonale wiem, �e powinienem by� odda� �ycie w obronie kr�lowej i �e tego nie zrobi�em. Nie 
musisz mi tego m�wi�!
  Conan powstrzyma� szorstk� odpowied�, kt�ra cisn�a mu si� na usta. W tej samej chwili drzwi 
karczmy otworzy�y si� z hukiem i do �rodka wtargn�li czterej uzbrojeni m�czy�ni w czarnych 
zbrojach. Ich dow�dca, pos�pny cz�ek z bia�� blizn� biegn�c� od prawego ucha do ust, wyci�gn�� 
d�o� odzian� w �elazn� r�kawic�.
  - Bra� zdrajc�!
  Stary kapitan zerwa� si� na nogi i si�gn�� po miecz. Nim zdo�a� doby� bro�, dwaj �o�nierze 
schwycili go za ramiona. Conan wskoczy� na st� i kopniakiem pos�a� jednego z napastnik�w w k�t. 
Drugi zamierzy� si� mieczem w jego nogi, ale Cymmerianin podskoczy� wysoko i ostrze ze 
�wistem przemkn�o poni�ej jego obcas�w. Za moment stopy Conana trzasn�y w pier� 
przeciwnika i obaj m�czy�ni run�li na zas�ane s�om� klepisko. �o�nierz wrzasn�� z b�lu, gdy jego 
�ebra p�k�y pod ci�arem pot�nego barbarzy�cy.
  Conan poderwa� si� i wyrwa� miecz z pochwy na czas, by sparowa� ci�cie oficera z blizn� na 
twarzy. K�tem oka zobaczy�, jak stary kapitan wymienia ciosy z ostatnim napastnikiem. Pozostali 
klienci karczmy w pop�ochu wypadali na dw�r, przyciskali si� do �cian lub kryli pod d�bowymi 
sto�ami.
  Tn�c i paruj�c ciosy oficera, Conan rykn��:
  - Dlaczego, do diab�a, przerywasz mi wieczerz�?
  - Dowiesz si� w lochach hrabiego Rigella! - wysapa� oficer. - Twoje dni dobieg�y ko�ca.
  Conan szybko zauwa�y�, �e jego przeciwnik jest zaprawionym i zr�cznym fechmistrzem. W 
pewnej chwili Ophiryjczyk wyci�gn�� sztylet zza pasa i po unikni�ciu jednego z pot�nych cios�w 
Cymmerianina, rzuci� si� ku niemu d���c do zwarcia, po czym pchn�� lew� r�k�.
  Conan odrzuci� miecz i z�apa� nadgarstek m�czyzny. Z pr�dko�ci� nie znan� �adnemu 
cywilizowanemu cz�owiekowi, drug� r�k� zacisn�� na udzie przeciwnika, d�wign�� go nad g�ow� i 
rzuci� na pod�og�, kt�ra zadygota�a jak w czasie trz�sienia ziemi. Bro� przeciwnika zagrzechota�a 
u st�p Conana, oficer za� znieruchomia� z pogruchotanymi ko��mi. Z ust pop�yn�a mu struga 
krwi.
  Conan podni�s� sw�j miecz i spojrza�, jak radzi sobie Garus. Przeciwnik starego �o�nierza, 
rozbrojony, sta� pod �cian�, zaciska� d�o� na skrwawionym ramieniu i b�aga� o lito��.
  - Sko�cz z nim! - krzykn�� Conan. - Musimy jecha�!
  Garus trzasn�� m�czyzn� w ucho g�owic� miecza. �o�nierz j�cz�c run�� na s�om�. Karczmarz i 
najodwa�niejsi z klient�w t�oczyli si� w drzwiach, wytrzeszczaj�c oczy na pobojowisko. Conan i 
Garus ignoruj�c ich schowali bro� i wybiegli na zewn�trz. Wkr�tce galopowali w kierunku Ianthe. 
Ich p�aszcze z furkotem �opota�y na wietrze.
  - Dlaczego, cudzoziemcze, ratowa�e� moj� sk�r�? - zapyta� Garus, gdy zwolnili do st�pa.
  Chrapliwy �miech Conana przetoczy� si� nad go�ci�cem zalanym �wiat�em ksi�yca.
  - Nie lubi�, gdy kto� przeszkadza mi osuszy� dzban wina. Poza tym mam pewn� spraw� do 
kr�lowej i b�d� potrzebowa� twojej pomocy, by uzyska� audiencj�.
  Spi�te ostrogami wierzchowce pomkn�y w aksamitn� noc.
  O �wicie obaj m�czy�ni wpadli galopem do miasta, le��cego po obu stronach Czerwonej Rzeki, 
dop�ywu Khorotasu. Wschodz�ce s�o�ce licznymi odcieniami czerwieni malowa�o okna krytych 
dach�wkami budynk�w. Z�ote i miedziane ornamenty kopu� i wie� migota�y w porannym blasku 
niczym drogocenne kamienie.


2. �P...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin