Conan i szmaragdowy lotos - John Docking.txt

(382 KB) Pobierz
JOHN DOCKING



CONAN I SZMARAGDOWY 
LOTOS

PRZEK�AD LESZEK KROWICKI
TYTU� ORYGINA�U CONAN AND THE EMERALD LOTUS

Ta ksi��ka jest po�wi�cona pami�ci Roberta E. Howarda i Lin Carter

PROLOG

Ethram�Fal sta� w staro�ytnej komnacie i patrzy� na ko�ci. Le�a�y porozrzucane, 
pociemnia�e i porowate, w grubej warstwie kurzu pokrywaj�cego kamienn� pod�og�. 
Migocz�cy czerwony blask pochodni zape�nia� okr�g�� izb� podryguj�cymi cieniami. Ros�y 
�o�nierz w pe�nej zbroi sta� bez ruchu obok drzwi, w d�oni mocno trzyma� uniesion� 
pochodni�.
Ethram�Fal przykl�kn�� z szelestem swych szarych szat i z ukrytej pochwy wyci�gn�� 
ozdobny sztylet o nieregularnych kszta�tach. Cho� by� m�odym m�czyzn�, to jego 
przygarbione i pokurczone cia�o przypomina�o raczej czarodzieja w podesz�ym wieku. Z 
wygolonej czaszki zaczyna�y odrasta� cienkie, mysiobr�zowe w�osy. Zmarszczy� w 
zamy�leniu swe krzaczaste, zdeformowane brwi. Czubkiem sztyletu grzeba� w�r�d ko�ci oraz 
py�u i powoli traci� nadziej�.
Teraz jest martwe � my�la�. � Oczywi�cie, �e teraz jest martwe, ale mia�em nadziej�, �e 
co� tu pozosta�o, przynajmniej resztki. �Czubek sztyletu przegarn�� wiekowy kurz i nic nie 
odkry�. Ethram�Fal nagle wsta�, a �o�nierz z pochodni� si� wzdrygn��.
� Na k�y Seta � zakl��. � Czy� tak daleko w�drowa�em na pr�no? � Jego g�os odbi� 
si� g�uchym echem.
Czarodziej spojrza� w g�r�. Sklepienie okr�g�ego pokoju by�o tak wysoko, �e gin�o w 
migocz�cej ciemno�ci, poza zasi�giem blasku pochodni. R�wny pas wy��obionych 
hieroglif�w bieg� po �cianie na wysoko�ci dwukrotnego wzrostu m�czyzny. Znaki wi�y si� w 
przy�mionym �wietle.
� Nie ma w�tpliwo�ci � powiedzia� g�ucho Ethram�Fal � to ta komnata. � Obr�ci� si�, 
a czyni�c to, postawi� sanda� na czym�, co cicho chrupn�o. Odst�piwszy na bok spojrza� w 
d� i zesztywnia�. � Opu�� pochodni�, Ath. � �o�nierz pos�usznie opu�ci� pochodni�, by 
o�wietli� pod�og�, a Ethram�Fal ponownie przykl�kn��.
Nadepn�� na co�, co okaza�o si� ludzkim �ebrem, kt�re p�k�o na p�. Delikatny czarny py� 
wysypywa� si� ze z�amanej ko�ci. Ethram�Fal wyda� cichy okrzyk triumfu.
� Oczywi�cie! To zasn�o. Musi wch�on�� do szpiku pokara i wtedy zakie�kuje. Da Set, 
�e wci�� tu jest �ycie! � Gestykulowa�; odzian� na szaro r�k�. � Sprowad� tu mego ucznia, 
Ath. � �o�nierz; opu�ci� pok�j, a �wiat�o jego pochodni oddali�o si� korytarzem, 
pozostawiaj�c Ethrama�Fala w ciemno�ci. Ale Ethram�Fal nie przejmowa� si� ciemno�ci�, 
gdy widzia� przed sob� ja�niej�c� i pe�n� chwa�y przysz�o��. Odg�os jego oddechu, jedyny 
d�wi�k w tej kamiennej ciszy, zacz�� si� przy�piesza�.
Po kilku chwilach Ath powr�ci�, a jego jastrz�bie stygijskie oblicze by�o pos�pne i 
beznami�tne. Za nim przywl�k� si� smuk�y wyrostek, odziany w ��te szaty. Cho� by� wy�szy 
od Ethrama�Fala, to, czubek jego potarganej g�owy znajdowa� si� dobrze poni�ej podbr�dka 
Atha. Ch�opiec rozejrza� si� po komnacie z wyra�nym zniecierpliwieniem.
� Pomaga�em ludziom rozbi� ob�z w wielkiej komnacie � powiedzia� rozdra�niony. � 
Czy wreszcie jest dla mnie jakie� po�yteczniejsze zaj�cie?
Ethram�Fal nie odpowiedzia�, lecz wlepi� spojrzenie w ko�ci u swoich st�p.
� Ath � powiedzia� � zabij go.
Jednym p�ynnym ruchem �o�nierz wyci�gn�� sw�j miecz, zatopi� go w brzuchu 
m�odzie�ca, obr�ci� i wyci�gn��. Ucze� wyda� z siebie piskliwy j�k, chwyci� si� za brzuch i 
upad�. Wi� si� chwil� w kurzu, a� os�ab� i przesta� oddycha�. Wtedy Ath wytar� sw�j miecz o 
cia�o ch�opca i schowa� do pochwy. Patrzy� na Ethrama�Fala wyczekuj�co. D�o� dzier��ca 
pochodni� nawet nie drgn�a.
Ze sk�rzanego mieszka u pasa czarodziej wysup�a� gruby, czerwonawy li�� i poda� 
Athowi, kt�ry natychmiast wsun�� go do ust. Oczy �o�nierza si� przymkn�y, a policzki 
zapad�y, gdy zacz�� go ssa�.
Ethram�Fal na to nie zwa�a�. Pochyli� si� i ostro�nie, dwoma palcami podni�s� z�amane 
�ebro. Delikatnie potrz�saj�c ko�ci�, rozsypywa� cienk� stru�k� czarnego py�u na rozci�gni�te 
cia�o swego ucznia. Opr�ni� makabryczne naczynie, koncentruj�c jego zawarto�� na 
rozszerzaj�cej si�, ciemnej plamie na brzuchu. Gdy py� przesta� si� wysypywa�, odrzuci� 
�ebro na bok i sta� wpatruj�c si� milcz�co w cia�o.
Min�a godzina, podczas kt�rej Ath �u� i wysysa� sw�j li��, a Ethram�Fal sta� w bezruchu. 
Gdy druga godzina dobiega�a kresu, Ethram�Fal uni�s� g�ow�. Nas�uchiwa� delikatnego 
d�wi�ku dochodz�cego z oddali. Cia�o na pod�odze drgn�o, a czarodziej spl�t� palce w 
ekstazie. Wilgo� i skrzypienie wype�ni�o nieruchome powietrze. Zw�oki szarpn�y si� i 
zadr�a�y, jakby ponownie obdarzone m�kami �ycia. Ethram�Fal wstrzyma� oddech. Z 
martwego cia�a jego ucznia zacz�y wy�ania� si� obrzmienia wielko�ci pi�ci. Z powodu 
gwa�towno�ci, jaka wstrz�sa�a ko�czynami i powodowa�a rozdzieranie si� ��tych szat, 
zw�oki by�y w wielu miejscach groteskowo zdeformowane.
Z cia�a wystrzeli�y zielone kwiaty wielko�ci pi�ci w takiej obfito�ci, �e niemal zas�oni�y 
ca�� posta�. Sze�ciop�atkowe, opalizuj�ce kwiaty uwalnia�y si� z wn�trza, ko�ysz�c si� i 
otrz�saj�c, jak pod wp�ywem podmuchu wiatru. Po chwili znieruchomia�y i komnat� zacz�a 
powoli wype�nia� narastaj�ca, ostra pi�mowa wo�, b�d�ca zar�wno zapachem nektaru, jak i 
rozk�adu.
Gromki �miech Ethrama�Fala obija� si� o kamienne �ciany jak d�wi�k wielkiego dzwonu.

I

Nocne powietrze by�o ciep�e i ci�kie, ale w por�wnaniu z g�st� atmosfer� tawerny 
zdawa�o si� tchn�� polarn� �wie�o�ci�. Silny, mocno zbudowany m�czyzna w kolczudze 
najemnik�w Akkharii otworzy� jednym pchni�ciem drzwi i zmierzy� wzrokiem wn�trze. 
G��wna sala by�a obszerna, lecz zat�oczona pstrokat� rzesz� miejscowych, najemnik�w i 
podr�nych. Go�� przyg�adzi� swe siwiej�ce w�osy stwardnia�� d�oni� i przyjrza� si� 
zgromadzonym wypatruj�c cz�owieka, kt�rego chcia� spotka�.
W najbli�szym k�cie kilku m�czyzn gra�o w ko�ci na przemian wyj�c triumfalnie lub 
przeklinaj�c przegran�. �rodek wysypanej trocinami pod�ogi by� zaj�ty przez olbrzymi st�, 
na kt�rym le�a�a na wp� rozebrana tusza upieczonego w ca�o�ci prosiaka. Wok� siedzia�a 
grupka popijaj�cych i opychaj�cych si� m�czyzn.
� Hej, Shamtare! � zagrzmia� g�os nad wrzaw� tawerny. Tam, w najodleglejszym k�cie, 
znajdowa� si� cz�owiek, kt�rego szuka�. Shamtare ruszy� przez sal� z wytrenowan� �atwo�ci� 
wymijaj�c gestykuluj�cych pijak�w i obs�uguj�ce dziewki.
Ten, kt�ry wykrzykn�� jego imi�, siedzia� rozparty przy tylnej �cianie tawerny, a jego 
d�ugie, muskularne nogi spoczywa�y na stole. By� niezgrabnym, pot�nie wygl�daj�cym 
m�czyzn� o twarzy ogorza�ej na ciemny br�z od sta�ego wystawiania jej na dzia�anie wiatru i 
s�o�ca. Odziany by� w kr�tk� kolczug� i sp�owia�e bryczesy z czarnej bawe�ny. U pasa mia� 
dwusieczny miecz w zniszczonej sk�rzanej pochwie. Cho� do tej twarzy bardziej pasowa�by 
gniew, to z�by b�ysn�y w u�miechu i rozja�nia�y przenikliwe b��kitne oczy, gdy w 
zawadiackim pozdrowieniu uni�s� sw�j dzban z winem zapraszaj�c Shamtare, by si� do niego 
przy��czy�. Porysowany blat sto�u d�wiga� bochen chleba i kawa� wo�owiny, a tak�e 
kilkupoziomow� pater� z owocami, orzechami i serem. S�dz�c �upinach i skorupach, uczta 
trwa�a ju� jaki� czas.
� Conanie � rzek� Shamtare � zdawa�o mi si�, �e m�wi�e�, i� ko�cz� ci si� ju� 
pieni�dze.
� I tak jest � odpowiedzia� tamten z barbarzy�skim akcentem. � I co z tego? Jutro 
zapewne b�d� pracowa� dla jednego z oddzia��w najemnik�w tego przekl�tego miasta, a dzi� 
stwierdzi�em, �e oddali�em si� od cywilizacji bardziej, ni� my�la�em. � Barbarzy�ca 
przep�uka� gard�o wielkim haustem wina.
Shamtare usiad� i wzi�� gar�� dojrza�ych owoc�w.
� Przybywasz z daleka, czy� nie? � zapyta�, rozgryzaj�c pestki owocu granatu.
� Tak, z serca Kush, przez pustynie stygijskie. Wygl�da na to, �e nie jestem ju� mile 
widziany w po�udniowych kr�lestwach.
Shamtare uni�s� swe krzaczaste brwi z zak�opotaniem.
� Ale chyba jeste� z P�nocy�
� Z Cymmerii � odpar� Conan. � Ale wiele podr�owa�em.
� Zapewne � mrukn�� Shamtare, dla kt�rego Cymmeria by�a zimnym, odleg�ym i na p� 
mitycznym miejscem. � Ale m�wi�e� o zatrudnieniu ci� jako najemnika�
Conan odgryz� kawa� wo�owiny i zacz�� energicznie prze�uwa�.
� Wci�� pr�bujesz mnie sk�oni�, bym przy��czy� si� do twego oddzia�u?
Shamtare uni�s� r�ce.
� Nie mo�esz mnie za to wini�. Kiedy ujrza�em twoje wyniki na placu �wicze�, 
wiedzia�em, �e b�dziesz cennym nabytkiem dla ka�dego oddzia�u, kt�ry ci� zwerbuje. A 
musisz wiedzie�, �e dostaj� premi� za ka�dego nowego rekruta. Przyznaj� wi�c, �e kiedy 
pyta�em, gdzie b�dziesz dzi� je��, my�la�em o czym� wi�cej ni� tylko tr�ceniu si� z tob� 
kubkiem. I jeszcze raz powtarzam, �e Legion Mameluk�w potrafi dobrze spo�ytkowa� 
takiego cz�owieka, jak ty.
Conan wzruszy� ramionami i potrz�sn�� czarn�, prosto przyci�t� grzyw�.
� Przygl�da�em si� wszystkim czterem oddzia�om w tym przekl�tym mie�cie i wszystkie 
z nich oferuj� ten sam �o�d. Kr�l musi mie� dobre baczenie na swych dow�dc�w, je�li �aden 
z nich nie mo�e przelicytowa� innych przy naborze do�wiadczonego �o�nierza. Ale swoj� 
drog�, po c�, w imi� Ymira, kr�lowi Sumuabi potrzebne s� cztery oddzia�y najemnik�w?
� Kr�l dba o swych zaci�nych, poniewa� ma wobec nich pewne plany. � G�os 
Shamtare �cich� do konspiracyjnego szeptu. � Chodz� pog�oski, �e Sumuabi mo�e ju� 
wkr�tce potrzebowa� wszystkich czterech armii.
� Na Croma, wygl�da na to, �e wy, Shemici, lubicie si� czai� w swych male�kich 
miastach�pa�stwach i raz do roku pr�bujecie szcz�cia w nag�ym wypadzie, by podbi� 
swego s�siada. To taka rozwini�ta wersja wojen klanowych z mojej ojczyzny. Staczacie kilka 
bitew i chy�kiem wracacie do domu, nic nie osi�gn�wszy. A to wszystko z g�oduj�cym Koth 
na swych rubie�ach.
� To prawda � przyzna� wyrozumiale Shamtare. � Lecz tym razem m�wi si� po cichu, 
�e mamy wspom�c rewolt� w Anakii. Sumuabi mo�e wkr�tce kr�lowa� dw�m miastom. Je�li 
tak b�dzie, to �upy powinny by� obfite nawet dla ostatniego piechura....
Zgłoś jeśli naruszono regulamin