Szajnocha karol - PISMA - Tom 2.doc

(1294 KB) Pobierz

Szajnocha Karol

PISMA

 

I.

Żółkiew. Olesko. Złoczów.

Do najpoetyczniejszych stron dawnej Polski należały niezaprzeczenie wschodnie okolice województwa ruskiego, rozcinające się szerokim pasem od Zamościa w ziemi chełmskiej aż do brzegów Dniestru w ziemi halickiej. W porównaniu z piaskami Mazowsza, z lesistą Litwą lub bagnami Polesia, była to kraina urodzaju i błogosławieństwa, wychwalana przez wszystkich prawie piBarzów z epoki Wazów i Sasów. Rymopis i historyk Kochowski nazywa ją "ziemią obiecaną, nietylko miodu i mleka obfitym płynącą zdrojem, lecz bogatą zarazem we wszelkie płody do codziennego użytku" 1). Prozaiczniejszy autor opisu Polski z roku 1740 zwraca głównie na tę codzienną użyteczność uwagę, i pisze pogospodarsku: "Kraj województwa ruskiego może się nazwać obiecanym od Pana Boga, bo wszystek jest w gruntach żyznych, tłustych i czarnych. Najwięcej obfituje w zboża wszelkiego gatunku i bez wielkiej pracy gospodarzów. W górach i w polach czystych położony, oblany jest rzekami, jeziorami, atawami obszernemi; przytem opływa w sole, ma kuźnie żelazne, huty szklane, a najwięcej obfituje w stada koni, bydeł i wszelkie w lasach zwierzę..." 2).

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:25:51 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 6/379

Szajnocha Karol              

 

Ale te wszystkie dostatki gospodarskie nie wystarczyłyby były do poetycznego przyozdobienia Rusi Czerwonej. Dopełniła tego pewna wcale niepożądana okoliczność, która srodze gniotła podówczas — sąsiedztwo z Tatarami i Turcyą. Najpiękniejsza część Polski była oraz krajem ciągłej prawie burzy wojennej, ciągłych najazdów tatarskich i tureckich. Nad tą ziemią obiecaną wisiała chmura nieustającego niebezpieczeństwa od pogan, grożących Rusi Czerwonej przez wszystkie czasy dawniejsze i późniejsze. Najpierw przygnębiło ją samo jarzmo mongolskie, wtłoczone na nią w stuleciu DżengiBchana przez jego wnuków i plemienników, panów Złotej Ordy Kapczackiej, ujarzmicieli całej Rusi wschodniej nad Dnieprem i nad Klazmą. Po dwóch wiekach ciemięstwa upadła wielkość Kapczaku, otrzęsły się z niewoli mongolskiej księstwa Rusi zadnieprskiej, lecz ta zmiana losów nie przyniosła ulgi ziemiom czerwonoruskim. W tej samej bowiem porze, kiedy ustała dla nich kapczacka trwoga od Wołgi, nadciągnęło znad ujść Dunaju i Dniestru nierównie bliższe niebezpieczeństwo wojen tureckich.

Od lat przeszło dwudziestu zdobywcy Konstantynopola, rozpostarli Osmanowie około roku 1475 zabory swoje wzdłuż północnych wybrzeży morza Czarnego i zagarnęli półwysep Krymski z pozostałym tamże szczątkiem dawnej rzeszy Kapczackiej, tj. z chaństwem Dżengischanowiców Girajów, odtąd hołdowników Porty tureckiej. Gdyby nie opieka potęgi ottomańekiej, nigdyby Orda krymska nie stała się była tak groźną Polsce. Wspierając się wzajemnie, zaciężyli Tatarzy i Osmanowie trudnem do odparcia brzemieniem nad jej wschodnio południowa granicą. Ilekroć Sułtan uderzać miał na Polskę, winien był chan krymski posiłkować go osobiście na czele stu tysięcy jazdy tatarskiej. Kiedy przeciwnie Polacy grozili odwetowem podbiciem jego półwyspu, Turcy

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:25:54 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 7/379

Szajnocha Karol              

 

kładli oręż wpoprzek drogi Polakom, i jak w pnej rozmowie nad Dniestrem r. 1617 3) przestrzegali ich słowem su-rowem: "Ziemia to ottomańska, biada każdemu kto ją najedzie!" Zaczem ubezpieczone wzajemnem poplecznictwem, dopomagały sobie obydwie nieprzyjacielskie potęgi tem skuteczniej w wapólnein dziele niszczenia Polski. Hordy tatarskie zapuszczały razporaz pustoszące zagony w owe ziemie dostatków i urodzaju, i zamieniły się nakoniec w tak peryo-dyczną dla nich plagę jak wylewy rzek, szarańcza lub powietrze morowe. Porta zaś posuwała coraz bliżej ku Polsce graniczne słupy stałego panowania. Prawie jednocześnie z owładnięciem Krymu zniewolili Turcy zwierzchnictwu swemu Multany i Siedmiogród. Koku 1498 ujrzało Pokucie polskie wielką armią turecką, posiłkowaną zastępami hołdowniczych Tatarów i Wołochów. Roku 1520 większa połowa Węgier stała się "ziemią ottomańska" rządzoną przez tureckiego baszę w stolicy węgierskiej Dudzie, a grożącą podobnym losem sąsiedniej Polsce. Górna połowa Węgier tylko sromym pokojem uszła niewoli, a władnący w niej cesarz chrześciański został hołdowaikiem cesarza tureckiego, zmuszonym opłacać rocznie 30,00(1 czerwonych złotych haraczu 4) Panujący Polakom dom Jagielloński dość już ofiar przyniósł wojnie tureckiej, aby się kwapić miał do nowych i równie krwawych poświęceń. W zeszłym wieku pod Warną zginął od Turków dziewiętnastoletni Jagiellończyk Władysław, król Polski i Węgier. Roku 1527 pod Mohaczem poległ z ich. ręki drugi młodzieńczy Jagiellończyk, Ludwik węgierski — a synowiec i stryj obydwóch Zygmunt Stary król Polski starał się wraz z synem swoim Augustem o utrzymanie jak najspokojniejszego sąsiedztwa z Turcyą. Skoro jednak wygaśli Jagiellonowie w Polsce, odnowiło się niebezpieczeństwo — owszem dopiero teras w prawdziwie zastra-

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:25:56 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 8/379

Szajnocha Karol              

 

szająca wzmogło się. grozę. Dzicz krymska najeżdżała, łupieżyła, brała tysiące jeńców jak dawniej — Sułtan zaś w latach bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta i po ucieczce Henryka Walezego zapowiedział zburzenie Polski, gdyby Polacy przeciw jego woli obrali królem Rakusza-nina 5). Po ciężkich napadach dziczy tatarskiej posłowie ziem ruskich stawali na sejmach w stroju żałobnym, błagając o pomoc dla znękanej krainy, z której sami starcy bezsilni nieśli teraz sejmowi wieści niedoli, bo wszystko pokolenie młodsze wyruszyło w pole przeciw Tatarom. Tureccy zaś wezyrowie w listach do cesarza chrześciańskiego z r. 1575 nazywali Polskę krajem "od lat 30 pod opieką i rządami Porty będącym". 6) Napady dziczy tatarskiej tak często się powtarzały, iż stary hetman Żółkiewski naliczyć mógł za swojej pamięci 30 napadów "wielką Ordą" pomijając zagony mniejsze 7). Turecki zaś nacisk oddawna z tak bliska przygniatał Polskę, że już w roku 1589 pisał Jan Zamojski o niebezpieczeństwie wojny tureckiej: "Dałby Bóg, aby te dwoje miejsca (t. j. Kamieniec i Lwów) podzierżeć mogły do zimy"... 8).

Takimto sposobem nagromadziła się nad pięknym krajem ruskim, i ciężyła pospołu nad nim plaga tatarska i turecka. Turczyn, fanatyczny zdobywca, gotował mu stały podbój — Tatarzyn, ubogi rabuś, nieznający żadnych rzemiosł, nietrudniący się zwyczajnym handlem ani przemysłem, niemający szerokich prowincyj do pobierania bogatego haraczu, ograniczony na swój opustoszały półwysep, patrzył na przyległą Ruś polską jako na jedyną skarbnicę utrzymania swojego, z której on rok rocznie uprowadzał sobie trzody, zdobycz wszelaką, osobliwie zaś łudzi. Z bydła miał on pożywienie i odzież, porwane sprzęty i kosztowności świątyń i dworów polskich służyły mu za jedyną ozdobę nędznego

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:25:59 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 9/379

Szajnocha Karol              

 

życia, uprowadzone tysiące ludzi sprzedawał od w niewolę na wszystkie strony Otyentu. Społeczeństwo oryentalne potrzebowało niezmiernej ilości niewolników wszelkiego wieku, głównymi zaś liwerantami tego towaru byli właśnie Tatarzy, biorący go w największej części z okolic ruskich. Jeden z najdokładniejszych opieywaczów Turcyi w wieku XVII donosi 7, obeznania się naocznego, iż Tatarzy coroku sprzedają, w Stambule po 20,000 niewolników, prawie z samej Rubi Czerwonej 9). Oprócz jeńców dorosłych chwytała Orda najchciwiej dzieci, uprowadzone nieraz całemi tłumami zpod strzech wieśniaczych i z dworów pańskich. Wraz z resztą niewolników szły one handlem w najodleglejsze strony Ory-entu, a najliczniej do Carogrodu. Potrzebowała ich tam w niezmiernej ilości służba dworu i państwa Padyszachów, stojącego całkowicie na takiem przyswajaniu sobie dzieci niewolnych, które w seraju cesarskim od lat najmłodszych w wierze i zwyczajach islamu wychowano, potem w stopniu Janczarów lub najzaufańszych urzędników wysługujące się cesarzowi, urastały z czasem w najstraszniejsze narzędzia ucisku ludów chrześciańskich. Pod względem tej z Krymu dostarczanej serajowi cesarskiemu dziatwy niewolnej, uzupełniały się Orda i Porta wzajemnie w swoim zgubnym wpływie na Polskę. Łupieska Orda miała ze strony Porty ciągłą zachętę do grasowania w ludności polskiej i dostarczania zastępom sułtańskim ciągłego z niej zasiłku — fanatyczno-rycerska Porta odradzała się ustawicznie młodością napływającej sobio młodzieży poturczanej — a tak poduszczając się nawzajem i uzdolniając do nieustannego dręczenia sąsiednich krain polskich, niosły im oba narody barbarzyńskie bezprzestanny postrach zagłady.

Ocieniony tą podwójną chmura kraj "obiecany" pokrył się gęstemi śladami śmierci i spustoszenia. Głęboko popod

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:02 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 10/379

Szajnocha Karol              

 

te złote obszary kłosów, które za dni pokoju bujały na Rusi dokoła każdego dworu i sioła, ciągnęły się od dworów i zamków długie lochy podziemne, ćwierć milowe nieraz chodniki i korytarze, budzące po dziś dzień zdziwienie ludzkie, niegdyś charakterystyczna właściwość przyległych Tatarstwu okolic ruskich. Najpiękniejsze z łych kwiatów, z których roje pszczół ruskich zbierały swe miody sławne, rosły na licznych po całej rusi mogiłach, będących także w znacznej części tylko pamiątkami grasujących tędy tłuszcz krymskich. Wiele bowiem z pomniejszych kurhanów ruskich było jedynie strażnicami od napadów tatarskich, a co jeden z uczonych dzisiejszych pisze w tej mierze o Pokuciu, powtarzało się zapewne po innych stronach województwa ruskiego. Ciągną się te mogiły pokuckie kilkumilowym rzędem od Obertyna i Śniatyna aż do Bursztyna u Dniestru. "Gdy wejdziesz na jednę mogiłę, obaczysz drugą, z tej trzecią i następne: ztąd strażnicy rozstawieni po nich łatwje wiadomość o napadzie Tatarów podawać sobie mogli" 10). Rokrocznie powtarzanemi napady udeptała sobie Orda po kwietnych polach ruskich trzy znane drogi czyli szlaki tatarskie, wpadające jak trzy prądy zniszczenia w szeroce rozpostartą ścianę wschodnich granic ruskiego województwa. Najpółnocniejszy z tych szlaków, tak zwany czarny, wdzierał się w Ruś Czerwoną z Wołynia, i przerzynał ją od Sokala ku Żółkwi, zmierzając wraz z obydwoma innemi do wspólnego wszystkich celu, do ruskiej stolicy Lwowa. Na dzisiejszy Grzymałów, nazwany w przywilejach wyraźnie miastem na szlaku, biegł województwem niskiem z Podola szlak średni czyli kuczmieński, i dążył ku Lwowu dalej na Zborów, Złoczów, Sasów, poczytywane także za osady szlakowe- Najbardziej od południa wbiegał z Wołoszczyzny przez Pokucie i Buczacz szlak nazwany wołoskim albo pokuckim, strzeżony

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:04 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 11/379

Szajnocha Karol              

 

owym długim szeregiem mogił Pokucia. Były te prądy tatarskie niekiedy do pięciu mil szerokie, a zaorane dziś i obfitem okryte żniwem, zwracały na siebie w najwyższym stopniu oczy współczesnych, i służyły za przedmiot osobliwszej uwagi i pieczołowitości. Czuwali nad niemi osobni "stróże szlakowi" z najprzedniejszego rycerstwa — opisywali je, mierzyli, rysowali z największą dokładnością lustratorowie królewscy. Najważniejszą w tym względzie pracę podjął za króla Zygmunta Augusta kasztelan halicki Jan Sienieński, obeznany dokładnie z sprawami tatarskiemi i tureckiemi, ile że jeżdżał nieraz w poselstwach do Carogrodu, a sam z dziada, pradziada posiadał dobra na szlakach. Od piętnastego bowiem wieku dzierżyli Sienieńscy na drodze kuczmieńekiej rozległe dobra Olesko, Złoczów, Zborów i inne. z których sam klucz złoczowski obejmował około 70 włości pomniejszych. Owoż pan halicki Jan z Sienna podczas jednej z pierwszych lustracyj, ułożył szczegółową relacyą o tych drogach tatarskich, w której jak najdokładniej "opisał i odmalował" wszystkie trzy szlaki od ich wyjścia znad Czarnomorza aż pod mury stolicy ruskiej, wskazując leżące na każdym szlaku miejsca, i dodając liczbę mil między jednem miejscem a drugiem. Uchodziło to wówczas za rzecz tak wielkiej zasługi, iż spółczesuy Sienieńskiemu urzędnik województwa ruskiego, wojski krasnystawski Sarnicki, przyrównywa dzieło jego do onej księgi, która cesarzowi rzymskiemu Antoninowi zjednała przydomek Pobożnego. ,Jeśli bowiem cesarz Antonin Pobożny zasłużył sobie dlatego na ten przydomek, że ułożył pismo, w którem nakreślił drogi prowadzące z Rzymu do narodów barbarzyńskich, aby bawiący u nich jeńcowie rzymscy wiedzieć i nauczyć się mogli, którędy mają powracać do ojczyzny, gdyby się im przypadkiem udało umknąć z rąk nieprzyjaciół — zaiste nie

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:07 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 12/379

Szajnocha Karol              

 

mniejszej chwaty godzien jest nasz Sienieński, który owe szlaki tak wiernie odwzorował w swoich tablicach. Toć powiadają o wielu jeńcach u Tatarów i Turków, że lubo nieraz mogliby wyrwać się z kajdan, przecież dla niewiadomość drogi do Bwej ojczyzny wolą sroższe od śmierci dźwigać okowy, niż uciekłszy z niewoli, błądzić bez ratunku po stepach lub dać się pożreć dzikim zwierzętom. Ze wspomnionych zaś opisów lustratorskich może każden obeznać się z szlakami tatarskiemi, aby za dopuszczeniem Bożem w podobnej znalazłszy się toni, wiedzieć mogł zkąd wyszedł i którędy dążyć powinien, szukając kresu niedoli swojej..."11) Niedola ta ciężyła głównie krainom ruskim, lecz to nie odstręczało im wcale mieszkańców. Owszem poetyczny kontrast między błogosławioną przyrodą kraju a wiszącą nad nim grozą pogańską, jakby dziwnym jakimś urokiem pociągał łudzi ku Rusi. Zapewniają nas o tem bardzo wyraźne i wiarogodne słowa z onego czasu, zawierające oraz wiadomość, coto za ludzie utęskniali w ten sposób do naszej ziemi niebezpieczeństwa. "Narzecze polskie" — czytamy w opisie Polski z stulecia XVI — "ledwie nie więcej od ruskiego w użyciu jest na Rusi, gdyż dla niezwyczajnej żyzności gleby i ciągłych harców z Tatarstwem chętnie się tam osiedlają Polacy..." 12) Dzięki więc zuchwałemu plemieniu, które z równą namiętnością kochało owe tłuste role czerwonoruskie jak i możność ustawicznych rycerskich zapasów i nieprzyjacielem wiary — nie zabrakło nigdy osadników Rusi Czerwonej. Z każdym nowym półwiekiem wzmagało się nad nią niebezpieczeństwo od Tatarów i Turków i z każdem nowem pokoleniem przybywało jej dworów i siół, zamków obronnych i miasteczek, zagród szlacheckich i wiejskich, kościołów i klasztorów, W północnej stronie szerokiego województwa ruskiego rozciągały się dobra wielkich

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:10 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 13/379

Szajnocha Karol              

 

domów pańskich jak Tarnowskich, Lubomirskich, Sieniawskich, Sobieskich i Potockich, południowa strona podgórska zaludniona była mnóstwem drobnych fortun szlacheckich, licznemi osadami szlachectwa łanowego, rozciągającemi się prawie bez przerwy od Sanu aż do granic wołoskich. O takiej szlachcie wioskowej i zagrodowej w Sanockiem lub Samborskiem krążą z dawien dawna liczne opowiadania; o "zagęszczeniu i nasiadłości rycerstwa" między Dniestrem a górami w stronach Halicza nadmieniają już pod r. 1564 konstytucyę sejmowe. Szlachta mniej można i panowie, mieszkańcy na dołach i na górach, wszyscy przyczyniali się zarówno do uprawy i obrony pięknego kraju, zakładali folwarki i pilnowali szlaków tatarskich, osadzali chłopów i zapędzali się rycersko za Tatarstwem do Perekopu, budowali kościoły i zapisywali w nich na kamieniach grobowych swoje z nieprzyjaciółmi Chrystusa staczane bitwy, odniesione ku chwale Bożej rany. Jakoż dopiero poglądając na to obywatelsko-rycerskie pożycie szlachty halickiej, uzupełniamy sobie najpiękniejszym rysem obraz poetyczny Rusi czerwonej. Kraj błogosławieństwa, kraj niedoli, był to zarazem kraj osobliwszego zespolenia sielskości z rycerskością, cnot ziemiańskich z bohaterskiemi, losów patrynrchalizmu błogiego z tragicznością najwyższa. Dalsze ku wschodowi strony Podola i Ukrainy, jako w samej bramie nieprzyjaciół leżące, gnały tylko stan wojny, która wytępiała wszelkie kwiaty pokoju. Tam rolnik był właściwie żołnierzem; dworów i obyczajów dworskich prawie nie było; zamiast pożycia rodzinnego, zawiązywały się chyba braterstwa rycerskie między pojedynczymi wojownikami, kilkuletnie towarzystwa między zabłąkanymi z Polski zuchami szlacheckimi a tą lub ową drużyną mołojców zaporoskich. Takie wyjątkowe stosunki, z powtarzającemu się ciągle scenami napadów i pogromów

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:12 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 14/379

Szajnocha Karol              

 

wzajemnych, nadają dziejom tych nadbrzeżnych okolic pewną surową, a wkońcu nużącą jednostajność. Przeciwnie w stronach województwa ruskiego kwitnęły jeszcze nierzadko dnie pokoju, a życie rodzinne stawało się tem droższem, im częściej nieprzyjaciel okrywał je żałobą. Przyjemności życia wiejskiego, tem słodsze, im srożej niekiedy przerywane burzą wojenną, wzbudzały tu natchnienie poetyczne, wyrażające się w sielankowej poezyi ruskiej. Na takiem tle rysujące się czyny bohaterskie nierównie głębiej przejmują serce. Za ginącym w obronie domu rycerzem ziemianinem widać zawsze płaczącą zdaleka żonę, matkę, sieroty. Obraz dzikiej nieprzyjaźni wojennej łagodnieje od niebieskiego światła miłości. Junactwo rycerskie zamienia się w natchnienie poświęcenia. Prawie każda znakomitsza rodzina staje się piastunką najpiękniejszych przykładów heroizmu. Opowiemy tu jeden z najpoetyczniejszych ustępów takiego domowo bohaterskiego życia dawnych rodzin czerwonoruskich.

Główną widownią opowiadania naszego będzie niewielka przestrzeń województwa ruskiego w północno-wschodniej stronie od Lwowa. Leżały tam w kilkumilowej odległości od siebie trzy miasteczka z trzema zamkami warownemi, siedziby trzech znacznych imion ruskich. O cztery godziny jazdy ku północy od miasta stołecznego mieszkał w Żółkwi na początku roku pańskiego 1620 kanclerz i hetman w. koronny Stanisław Żółkiewski herbu Lubicz. O dwakroć tyleż drogi ku wschodowi od Lwowa, w zamku Oleskim, przebywał wojewoda ruski Jan Daniłowicz klejnotu Sas. Pobliski Oleskowi zamek złoczowski był Biedzibą wojewodzica lubelskiego Jakóba Sobieskiego herbu Janina. Byli sobie ci trzej panowie jakoby dziadem, synem i wnukiem, gdyż przeszło siedemdziesięcioletni starzec kanclerz i hetman w. koronny wydał od lat piętnastu córkę swoje za wojewodę ruskiego

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:15 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 15/379

Szajnocha Karol              

 

Daniłłowicza, i nazywał go przeto synem, a poważnych lat wojewoda miał nieco późnioj wydać córkę swoję a wnukę hetmańską za młodego wojewodzica Sobieskiego z Złoczewa i podobnież stać mu się ojcem. Takąż sarnę różnicę starszeństwa wprowadzały między nich trzy różnych stopni godności, piastowane przez nich w Rzeczypospolitej. Najmłodszy albowiem wojewodzie był zwyczajnym szlachcicem, należącym do stanu rycerskiego. Starszy wojewoda był senatorem, najstarszy zaś kanclerz i hetman w. miał godność senatora, ministra korony, owszem dzierżąc buławę i pieczęć wielką, stanowił walną podporę tronu. Według takiego też starszeństwa należy obeznać się nam dokładniej z rodziną i osobą każdego z trzech znamienitych sąsiadów ruskich.

Kanclerz koronny był pierwszym twórcą zamku i miasteczka, w których teraz przebywał. Przed nim Żółkwi jeszcze nio było. Dobra, które składały późniejsza Żółkiewszczyznę , otrzymał nieboszczyk ojciec kanclerza, wojewoda ruski Stanisław Żółkiewski dopiero około 1556 darowizną od właściciela dawnego. W miejscu nieistniejącej jeszcze Żółkwi leżała wieś Winniki. Nieboszczyk ojciec kanclerski przemieszkiwał zwyczajnie w dzierżawionej przez siebie wiosce Turzynce, niedaleko od Winnik, mającej tylko skromny dworzec folwarczny. Pod jegoto strzechą urodził się około 1547 młodszy Stanisław, dzisiejsza chwała narodu i podpora korony. Kiedy ojciec w r. 1588 umierał, czterdziestoletni syn dostąpił już był hetmaństwa polnego koronnego i zasłynął świeżo szczęśliwym udziałem w bitwie Byczyńskiej. Pierwszą myśl do założenia miasteczka i zamku Żółkwi dała mu coraz większa obawa napadów tatarskich i tureckich, wzmagająca się osobliwie od czasów Henryka Walezego, kiedy Turcy pogromieniem hospodara Iwonii założyli obóz

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:18 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 16/379

Szajnocha Karol              

 

u progów Polski w Multanach. W kilka lat po tym wypadku wielki Zamojski zaczął ku obronie Rusi budować twierdze Zamość. W tyleż lat po Zamościu hetman polny Żółkiewski, czciciel i wierny towarzysz zwycięzcy pod Byczyną, umyślił w tym samym celu zbudować warowny zamek w swoich Winnikach. Roku 1596 znajdował się nasz hetman polny przy boku hetmana w. Zamojskiego na wyprawie w Multanach, wojując zwycięsko śmiertelnego nieprzyjaciela Polski, hospodara Michała. Tymczasem pozostała w Turzynce małżonka hetmańska Regina Żółkiewska z domu Herburtów, czuwała nad raźnie postępującą budową zamku i miasteczka nowego. Nadesłanym wtedy do pani hetmanowej listem oznajmił hetman polny życzenie, aby nowo wzniesiona osada warowna nazwana była od imienia familii Żółkwią. Tak stanął piękny zamek żółkiewski, warowny z jednej strony szerokim stawem, z drugiej zaś panujący nowemu miasteczku o dużym murowanym kościele, o ratuszu prawa magdeburskiego, o wałach i fosach do obrony l3). Około nowego grodu kupiła się rozległa fortuna ziemska, uzbierana jużto spadkiem po ojcu, jużto przyrobkiem. Należały do niej np. wsie i miasteczka Kulików, Jaryczów, Dzidziłów, Nahaczów, Kukizów, dobra ukraińskie i inne14). Nawet dalsze nieco Brody z 30 przynależącemi wsiami liczyły się około 1620 do dziedziny Żółkiewskich. Posiadał je natenczas Bynowiec hetmański Łukasz, od którego dopiero r. 1629 nabył Brody częścią kupnem, częścią darem Stanisław Koniecpolski, wówczas hetman polny koronny 15).

Majątki ruskie jak widzimy, niezwyczajnie częBto zmieniały właścicielów. Cała ta fortuna żółkiewska jak od niedawna urosła, tak też niebawem znowu się rozsypała. Toż i panujący jej nowy zamek kanclerski nie celował bynajmniej powagą starożytności. Jedyną jego starożytną ozdobą

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:20 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 17/379

Szajnocha Karol              

 

był chyba starożytny charakter założyciela. Przeszło siedemdziesięcioletni hetman nietylko wiekiem lecz i umysłem do dawniejszych należał czasów. Licząc lata swe na obozy, a 44 obozów wysłużywszy w ciągu dni swoich, nie miał on prawic żadnych wspomnień, życzeń i trosk nad takie, które były wspomnieniami, życzeniami i troskami całego kraju. Ztąd prywatny żywot hetmana zgasł niejako całkowicie w świetle jego zawodu publicznego, a szukając jego rysów i spraw domowych, spotykamy wszędzie historya kraju. Krajowi, rzeczypospolitej oddał on swoje życie, poświęcił mienie, przeznaczył dzieci, pragnął w ofierze położyć głowę swoję. "Domowe rzeczy, o sprzętach, o dochodach" — pisze hetman w testamencie do żony 16) — "tobie lepiej niźli mnie są wiadome, bom swe myśli w sprawach rzeczypospolitej utopił, swoich zaniedbawszy"... Podobnież opiewają ostatnie słowa do syna: "Nie zostawiam ci włości i majętności wielkich, choć z krwawej wysługi miałem dochód niemały. Wszystkom obracał na służbę rzeczypospolitej, i część majętności po ojcu mym zostawionej uprzedałem, ale mi tego nic żal"... Syna wychowywał hetman jedynie ku pożytkowi ojczyzny, a nawet ręka córek hetmańskich miała być tylko dankiem najlepiej zasłużonych dobru pospolitemu. "A widząc Żółkiewski, hetman polny, czułość i biegłość w rzeczach rycerskich dziada waszmości" — przemawia autor gienealogii Koniecpolskich o hetmanie Stanisławie Koniecpolakim do jego wnuka 17) — "córkę swoje Katarzynę w stan św. małżeński onemu dał". Wszystko zaś co miał najcenniejszego, dla dobra ojczyzny przez całe życie szafując, zatęsknił hetman na starość przelać także krew za nią. Obyczajem wszystkich starodawnych rycerzy, smierć na łożu starości zdała mu się niegodną hetmana chrześciańskiego, a wszystkie myśli starca skierowały się ku upro-

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:23 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 18/379

Szajnocha Karol              

 

i od Boga chwalebnej śmierci w obronie kraju. Zwłaszcza palma męczeńska w boju z nieprzyjaciółmi kraju i Chrystusa zarazem — stała się ulubionem marzeniem ostatnich kilkunastu lat Żółkiewskiego. Odzywa się ta starorycerska tęsknota w wielu pozostałych po nim zapiskach, w listach do króla i przyjaciół, 18) najuroczyściej zaś w testamencie. "Będąc na teraźniejszej rzeczypospolitej posłudze" — pisze hetman na Ukrainie w obliczu nieprzyjaciół kraju i krzyża — "życzę sobie tego, abym mógł zdrowiem swojem zastąpić niebezpieczeństwo ojczyzny, a położyć żywot z pogany, dla wiary św. chrześciańskiej... Co się tyczy pogrzebu ciała mego, przydaje się to i wielkim królom, że ciała ich bez pogrzebu zostają. Sławniejszy żywot i chwalebniejsza śmierć Władysława króla, co u Warny zginął, niż wielu innych co na ich nagrobki patrzymy. Ale to idzie wedle woli i obiecania Bożego. Życzę pewnie sobie śmierci tak słodkiej dla wiary Św., dla ojczyzny, ale nie wiem jeślim tej łaski od Pana Boga godzien. Jakożkolwiek Pan Bóg przejrzał, jeśli będzie sposób, niech będę pochowany w grobie ojcowskim, a bez pompy, bez owych koni, kirysów. Jednak jeślibym w potrzebie umarł, miasto aksamitu czarnego, który znaczy żałobę, niech trumna pokryta będzie szkarłatem, na znak wylania krwi dla rzeczypospolitej — a to nie dla chluby żadnej, lecz dla pamiątki i pobudki drugich do cnoty i nieszanowania się dla ojczyzny".19)

Słowa te pisane były już przed laty czternastu, zdaleka od zamku Żółkiewskiego. Jak bowiem nie dla swojej, lecz dla swoich rodzinnych stron ochrony zbudował hetman swój zamek, tak też nie często widziano w nim hetmana. Tylko rzadkie chwile trwalszego spokoju kraju pozwalały mu zagościć w nowym zamku, nacieszyć się rodziną, użyć widoku nowej fundacyi. Częściej od samego hetmana przy-

             

                Dodaj do ulubionych

 

 

--------------- 2013-05-21 07:26:26 ---------------

 

              Pisma Karola Szajnochy. T. 2               Strona 19/379

Szajnocha Karol              

 

bywały listy jago do żony, nadsyłane umyślnymi gońcami z najodleglejszych stron kraju, niosące nieraz ważne zlecenia i doniesienia dla wiadomości sąsiadów. Miewała pani kanclerzyna i hetmanowa wieści takie od małżonka z Wołoszy, z Inflant, z Moskwy po sławnem zwycięstwie pod Kłuszynem, z Podola po traktacie z Turczynem w Buszy, który tyl...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin